Loading...

Dzień dwudziesty drugi 33 - dniowego okresu ćwiczeń duchowych do Aktu Ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję : POZNANIE BŁOGOSŁAWIONEJ DZIEWICY z bloga Dorota

Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny; Część III, 2

Przechodzimy do krótkiego przedstawienia prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, które powinno być: 1 - wewnętrzne, 2–czułe, 3–święte, 4–stałe, 5–bezinteresowne.

Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jest wewnętrzne, tzn. płynie z umysłu i serca, pochodzi z głębokiego szacunku do Najświętszej Dziewicy, z wielkiego wyobrażenia o Jej wielkości, i z miłości ku Niej.

Jest ono czułe, tzn. pełne zaufania do Najświętszej Maryi Panny, zaufania dziecka do najlepszej matki. Nabożeństwo to sprawia, że dusza ucieka się do Niej we wszystkich potrzebach ciała i duszy z wielką prostotą, z zaufaniem i czułością, że błaga tę dobrą Matkę o pomoc zawsze, wszędzie i w każdej potrzebie: w wątpliwościach o światło, na bezdrożach o wskazanie właściwej drogi, w pokusach o pomoc, w słabościach o siłę, w upadkach o podźwignięcie, w zniechęceniu o

otuchę, w skrupułach o radę, w krzyżach, pracach i przeciwnościach życia o pociechę. Słowem we wszystkich dolegliwościach ciała i duszy jest Maryja ich zwykłą ucieczką i to bez obawy, by się dobrej tej Matce zbytnio nie narzucać lub się Jezusowi nie narażać.

Prawdziwe nabożeństwo jest święte, tzn. prowadzi duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza Jej głębokiej pokory, żywej wiary, ślepego posłuszeństwa , nieustającej modlitwy, wszechstronnego umartwienia, boskiej czystości, Jej gorącego miłosierdzia, Jej heroicznej cierpliwości, Jej anielskiej słodyczy, i iście boskiej mądrości.

Oto dziesięć głównych cnót Najświętszej Maryi Panny.

Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Maryi Panny jest stałe. Utwierdza ono duszę w dobrem i sprawia, że człowiek dla błahych powodów nie opuszcza praktyk religijnych. Czyni ono duszę odważną wobec świata i jego zasad, mężną w zwalczaniu ciała i jego namiętności, oraz szatana i jego pokus. Stąd pochodzi, że człowiek, który Najśw. Maryi Pannie rzeczywiście służy, nie jest zmienny, zgryźliwy, niespokojny lub bojaźliwy. Nie znaczy to, jakoby dusza taka niekiedy

nie upadła lub nie zmieniała czasem swych praktyk religijnych; lecz kiedy upadnie, wnet się podnosi, wyciągając ręce do swej dobrej Matki; a jeśli ją nawet nawiedzi oschłość, dla której nie znajduje pociechy w nabożeństwie, nie popada w rozterkę, gdyż żyje z wiary (Żyd 10, 38) w Jezusa i Maryję, a nie z uczuć cielesnych.

Prawdziwe nabożeństwo jest bezinteresowne, tzn. sprawia, że dusza nie szuka siebie, lecz tylko Boga w Matce Najświętszej. Prawdziwy czciciel Maryi nie służy tej dostojnej Królowej dla jakiejś korzyści lub zysku, ani dla własnego dobra doczesnego lub wiecznego, cielesnego lub duchowego, lecz jedynie dlatego, że warto Jej służyć, a przez Nią Bogu, nie kocha Maryi dlatego, że Ona wyświadcza mu dobrodziejstwa lub się od Niej dóbr jakichś spodziewa, ale dlatego, że jest godna miłości. I dlatego kocha Ją i Jej służy tak samo w zmartwieniach i w oschłości, jak w czasie wesela duszy i żarliwego nabożeństwa; kocha Ją tak samo na Kalwarii, jak na godach w Kanie Galilejskiej. Jakże miły i drogi w oczach Boga i Najświętszej Panny jest ten, kto nie szuka siebie w usługach jakie Jej oddaje! Niestety jak rzadko duszę taką spotykamy! I dlatego właśnie chwyciłem za pióro by spisać to, czego przez długie lata nauczałem publicznie i prywatnie.

 

 

Dziś chyba nawet potrzebowałam na nowo rozważać ten tekst...

 

„ zaufania dziecka do najlepszej matki.”

Do tej pory czułam się dzieckiem Boga, słabym, ale wiedzącym czego pragnie, a pragnęłam coraz więcej poznawać Boga, coraz bardziej Go kochać i naśladować. To pragnienie powstawało we mnie podczas poszczególnych Tygodni rekolekcji ignacjańskich, gdzie przed każdą medytacją te słowa pragnienia były wskazana do wypowiadania., dodatkowo też „ku większej chwale Jego Majestatu”. Niby więc dobra droga , zawiera ona bowiem wszystko to, co dziś mówi św. Ludwik Grignion , w związku z którym zresztą miałam wczoraj przemiłą niespodziankę, bo podczas , gdy szukałam „Sekretu Maryi” dowiedziałam się , że „Ludwik Maria uczył się w kolegium jezuitów w Rennes (1685-1693)”...

Ale....

Maryjo moja Najmilsza, mówiłam o Tobie „ukochana Matka”, mówiłam w swoim świadectwie z odmawianych przeze mnie Nowenn Pompejańskich, że wreszcie poczułam Ciebie jako Matkę , Mateńkę, że poczułam Twoje Przedziwne Serce...Dziś sobie zadaję pytanie, które zresztą pojawiało się we mnie od jakiegoś czasu - Czy ja , Dorota czuję się jako Twoje dziecko...? Poniekąd to pytanie było spowodowane tym zapewne, że ciągle mówi się o dzieciach Bożych, nawet św. Ludwik w swej modlitwie, którą od przyjęcia Szkaplerza modlę się codziennie, wypowiada słowa” zalicz nas do grona tych, których (…)” i nie używa pojęcia „Twoich dzieci”. Nie wiem , dlaczego nie widziałam wcześniej tych zacytowanych przeze mnie na początku słów - „zaufania dziecka do najlepszej matki”...może miałam mieć to zakryte aż do tej pory...Przecież logicznym jest , że jak jesteś Matką, to ja Twoim dzieckiem, a ja, kobieta po studiach, niby rozumna , do tej zależności dopiero teraz dochodzę...

Widzę już Maryjo , do czego mnie w tej chwili zapraszasz...

Wiem, że moje relacje z moją mamą ziemską rozkwitnęły pięknie, gdy mama też, po kryjomu przede mną, sięgnęła po Nowennę . Moja mama była oschła w stosunkach , nigdy nie potrafiła przytulić , tego mi brakowało w niej właśnie, byłyśmy nawet obie z zawodu księgowymi, ale też bardzo odmiennymi -mama dusigrosz , ja wręcz odwrotnie bardzo elastyczna pod tym względem . Wszystko to uległo zmianie , obie przeszłyśmy swoiste nawrócenie w tej relacji...

Teraz myślę sobie ...w tym nabożeństwie przejdę więc niezłą szkołę...w tych moich relacjach z mamą bowiem zawsze czułam bunt jakiś, już wcześniej zostało mi odkryte , że powód to oschłość mamy, nie wiedziałam tylko, co ja mogę w tej sprawie zrobić. Mówiąc mamie o podjęciu przeze mnie Nowenny, nawet mi do głowy nie przyszło, że i ona się podejmie.

Coś czuję , że teraz odbędę ćwiczenia z Tobą, Maryjo ...ćwiczenia , których zalążek już widziałam w Traktacie, przeszłam je , ale inaczej ...dziś nie wiem , choć czuję coś, czego nie potrafię nazwać nawet...poczekam więc, co będzie dalej...Rebeka i Jakub chodzi mi po głowie póki co...

Ale teraz to ja Ciebie gorąco proszę , Mateńko moja słowami modlitwy św. Ludwika przypisanymi na te dni , które szczególnie dziś zwróciły moją uwagę właśnie , nie wiedziałam, dlaczego, to już teraz wiem :

 

Ale jeszcze nie jestem zupełnie Twój. Teraz więc oddaję się Tobie całkowicie, nic nie zatrzymując dla siebie,ani dla innych. I jeśli stale jeszcze dostrzegasz we mnie coś, co nie należy do Ciebie, błagam Cię usuń to,i uczyń Siebie absolutną władczynią wszystkiego co jest moim.

Zniszcz we mnie wszystko to, co może sprawić przykrość Bogu, wypleń i zlikwiduj,

a zasadź we mnie i pielęgnuj wszystko to, co Tobie sprawi przyjemność.

Niechaj światło wiary rozproszy ciemności mojego umysłu,

niechaj głęboka pokora zajmie miejsce mojej pychy,

niechaj wzniosłe rozmyślanie wkroczy w miejsce mojej błądzącej imaginacji, niechaj obraz Boga wypełnia stale Swoją obecnością moją pamięć, niechaj płomienna miłość Twojego serca rozpali oziębłość mojego,

niechaj Twoje cnoty zajmą miejsce moich grzechów, niechaj Twoje zasługi będą jedyną ozdobą w oczach Boga i przysposobią we mnie wszystko to, czego się ode mnie oczekuje.

 

 

 

 

i

Poprzedni wpis     
     Następny wpis
     Blog

Moja Tablica

Inka
Lis 27 '14, 07:26
:))
Grzegorz
Lis 27 '14, 23:05
Ciekawe.
Leszek
Lis 28 '14, 00:17
Grzegorz,utwór......Dla mnie bomba!
Dorota
Lis 28 '14, 00:23
Panno nad Pannami oręduj za nami ! :)))) Dzięki Ci, Grzesiu i za ten taniec , nooo dziś to raduje się dusza ma, ale początek dnia tego nie zapowiadał :)))
Musisz się zalogować, aby komentować