Loading...

Blog użytkownika

Wynik wyszukiwania po tagach: "niepewność"
Gabriela

Tak sobie do tej pory odmawiałam i odmawiałam i myślałam: Chyba coś robię nie tak, bo ani nic mnie nie kusi, ani nic mi nie przeszkadza. Jestem przekonana, że wszystko będzie dobrze. Szłam jak burza. Do wczoraj. Po wielkiej kłótni, ale i jednocześnie bardzo potrzebnej rozmowie dotarło do mnie, że to co brałam za głos z góry, że robie słusznie - było wytworem mojej głowy, bo po prostu bardzo tego pragnęłam. To wszystko na co miałam nadzieję tylko mnie ubezwłasnowolnia. A ja muszę się uwolnić. 

Jest mi dziwnie. Wczoraj rano powtarzałam jeszcze, że muszę być silna i muszę przede wszystkim umacniać swoją wiarę, bo jesli nie skończy się tak jak chcę, to mimo wszystko ,nie może zachwiać moją wiarą. Ha! Bóg szybko wystawił mnie na próbę. A ja nawet się nie zorientowałam jak bardzo BRAK wiary we mnie. Gdy po kłótni uświadomiłam sobie, że moja intencja nawet nie to, że się nie spełni, ale nie powinna się spełnić - zwyzywałam siebie i Jezusa. I wtedy do mnie dotarło jeszcze bardziej, że mojej wiary nie ma praktycznie w ogóle. Zaczynam wszystko od nowa. Nowennę w tej intencji dokończę, ale nie wiem czy powinnam się po niej dalej modlić o to. Właściwie nie mam pojęcia co dalej. Czy wczorajsza kłótnia była od Boga, żebym przejrzała na oczy, czy może była właśnie próbą tego, jak bardzo wierzę pomimo przeciwności i weryfikacją moich żałosnych ale jakże wtedy stanowczych obietnic, że nic mną nie zachwieje...

Najbardziej mi jednak wstyd samej przed sobą, jak bardzo jestem słaba i jak bardzo nie znam siebie. Idę dalej, zobaczymy co przyniesie czas. Tak bardzo bym chciala uszczęśliwić wszystkich dookoła, Ale nie mam żadnej wskazówki. A gdy już wydaje mi się, że ją dostaję, to właściwie "na dwoje babka wróżyła", bo albo to znak w jedną albo w drugą stronę. 

O i tak się żyje na tym łez padole.