Loading...

Blog użytkownika

Wynik wyszukiwania po tagach: "związek"
Waleczna

Kupiłam dziś książkę o. Witko. Jest genialna! <3 Poniżej fragment dedykowany wszystkim czytającym ten wpis, a przede wszystkim tym, którym ostatnio wkradło się zwątpienie spowodowane oczekiwaniem na Bożą odpowiedź.

"Nasz Bóg jest Bogiem cudów. On ciągle zaskakuje człowieka. Jego moc jest szczególnie widoczna tam, gdzie ujawnia się słabość i niemoc człowieka. Bóg długo czekał z darem syna dla Abrahama, aby było powszechnie wiadomo, że jest on wyłącznym darem Boga. Człowiek, czekając tak długo, traci wszelką nadzieję. Ale w tej historii widzimy, że Bóg nigdy nie wycofuje się z wypełnienia swoich obietnic. Dlatego też i ty zaufaj Bogu, nawet jeśli czekasz już bardzo długo. Bóg nigdy się nie spóźnia, On zawsze przychodzi na czas. Czas spełniania się obietnic jest czasem, w którym człowiek staje się w pełni gotowy, aby je przyjąć, aby je zrozumieć i okazać Bogu wdzięczność. Dopóki tak nie jest, Bóg czeka na gotowość człowieka. Jeśli więc czekasz już bardzo długo na jakąś łaskę ze strony Boga, dla siebie czy też dla innych, może warto najpierw zobaczyć, czy twoje serce jest już gotowe na przyjęcie tej łaski i na okazanie Bogu wdzięczności. W dziękowaniu Bogu trzeba wyprzedzić słońce. Nawet jeśli wydaje Ci się, że coś jest niemożliwe. Pamiętaj: DLA BOGA WSZYSTKO JEST MOŻLIWE. A Jezus dodaje: "Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy" (Mk 9, 23)

Waleczna

7 października skończyłam swoją piątą nowennę pompejańską. Odmawiałam ją w intencji o ponowne skrzyżowanie mojej drogi z drogą byłego chłopaka. Odmawiało mi się naprawdę dobrze - ponieważ już raz odmawiałam nowennę w podobnej intencji (o powrót), postanowiłam, że będzie to najlepiej odmówiona przeze mnie nowenna - tym razem odmawiałam 4 tajemnice różańca wraz z rozważaniami. Generalnie w czasie trwania NP towarzyszył mi spokój i ogromna wiara w moc modlitwy (nigdy wcześniej nie wierzyłam bardziej). Czułam też, że w końcu, po wielu miesiącach, szczerze oddałam wszystko w ręce Boga, że zaufałam. Ostatniego dnia nowenny poszłam na Mszę Św, przyjęłam komunię i przed Najświętszym Sakramentem jeszcze raz zawierzyłam wszystko Jezusowi i Maryi.

Zawsze jeszcze przed zakończeniem jednej nowenny rozpoczynałam kolejną, tym razem tak się nie stało. Po pierwsze dlatego, że nie byłam pewna intencji, w której chce się modlić, a po drugie ze względu na "sprawy organizacyjne". Szukam pracy i lada moment biorę udział w konkursie na stanowisko, dlatego zdecydowałam, że kolejną NP rozpocznę w przyszłym tygodniu. Obecnie odmawiam 2 różańce dziennie - jeden w intencji związku, drugi w zupełnie innej. Może to też ma znaczenie - na początku października dołączyłam do róży modlącej się za dusze czyśćcowe, a od ok. 2 tygodni odmawiam modlitwę 100x wieczny odpoczynek.

Dzień po zakończeniu NP zaczęło dziać się źle. Wrócił niepokój, ciągle myśli o ukochanym, strach, że już nigdy się nie spotkamy...Wiem, że to nie pochodzi od Boga, staram się odpędzać wszystkie negatywne myśli. Cały czas powtarzam "Jezu, Ty się tym zajmij". Wczoraj pod wpływem obejrzanego filmiku na yt odmówiłam Akt zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi poświęcając jej siebie i całą tą sytuację z byłym chłopakiem. Pomogło, ale na chwilę.

Zastanawiam się, czy już teraz nie powinnam zacząć odmawiać kolejnej NP, żeby wyeliminować to wszystko. Jeśli tak ma to wyglądać do planowanego przeze mnie terminu, zacznę wcześniej bo naprawdę źle mi z tym wszystkim...Najgorsza jest utrata spokoju i niezachwianej wiary w moc modlitwy.  Już tak dobrze mi się żyło, czekałam cierpliwie... A tu znowu smutek, tęsknota i zwątpienie...;/

Czy ktoś z Was miał podobnie? A może macie jakieś rady co jeszcze powinnam zrobić, żeby odciąć się od negatywnych myśli?

Ps. Nie wiem, co u niego. Nie wchodzę na jego profil, nie sprawdzam. Ostatni raz widziałam go kątem oka w kościele w lipcu, a więc jeszcze przed rozpoczęciem nowenny.

Krzysiek

Zauważyłem, że większość z Nas modli się o powrót ukochanej osoby. Modlę się już ponad rok czasu, a od tamtego momentu odmówiłem 19 nowenn i inne modlitwy. Modlę się nieustannie. Co się działo przez ten rok? Wiele znaków, że to właśnie ta osoba, że mam walczyć i się nie poddawać, a początki były naprawdę bardzo ciężkie. Pierwsze owoce to zmiana wewnętrzna, pogłębiona wiara i dostrzeganie własnych błędów, które były popełniane! Najpierw Bóg upomniał się o mnie mimo, że modliłem się o ukochaną mi osobę.
Bywało różnie raz lepiej, raz gorzej zły męczył podsuwając najgorsze myśli oraz to, że ta modlitwa nie ma sensu i niczego nie zmieni. Wszystko zaczęło się zmieniać bardzo stopniowo i byłem szczęśliwy, że wszystko idzie ku dobremu. Gdy odmówiłem nowennę w intencji odkochania się, jeśli ta osoba nie jest dla mnie nagle od tego samego dnia przez 54 dni odzywała się do mnie każdego dnia i mieliśmy fajny kontakt. Pokazywała, że tęskni zależy, ale w momencie, gdy ja zacząłem się starać to wszystko się cofało... a jak przestałem się starać wracała po kilku dniach i przypominała, że tęskni i już mnie nie olewała, ale tylko przez dzień czasu, Wracała-odchodziła jak bumerang  Niestety zaczęło się znowu psuć gdy zacząłem się modlić wieloma modlitwami za nią i nasz związek. Wszystko wskazuje na to, że kogoś poznała, mam myśli, że kogoś ma i mnie ciągle oszukuje i nie chce przestać mówiąc mi, że mnie kocha, a jej zachowanie temu zaprzecza.Dobrze wie, że jej we wszystkim pomogę i może dlatego tak mnie trzyma. Mieliśmy się spotkać, bo nie widzieliśmy się bardzo długo, im bliżej, to widzę, że się wszystko sypie i się nie zobaczymy. Tłumaczy się brakiem czasu (czas ma, ale nie dla mnie) Nawet staram się szczerze rozmawiać mówiąc, że pragnę jej szczęścia i jeśli mnie nie kocha odejdę, bo przecież nikogo nie zmusimy do miłości. Nie wierzę w to, że może mnie tak zwodzić przez rok czasu. Dziś przeczytałem wiele cytatów o tym aby zaufać Bogu, oddać wszystko Jezusowi i nie wybiegać myślami daleko do przodu. Doszedłem do wniosku, że racja... starałem się, pokazałem już jej wszystko, aby wiedziała, że ją kocham i mi na niej zależy. Jak będzie dalej? To już rok i nie żałuję tego czasu, bo w taki oto sposób Bóg mnie do siebie przyciągnął, a teraz staram się wszystko naprawić. Od dnia dzisiejszego zostawiam wszystko Bogu i będę się, tylko modlił nie podejmując żadnych własnych działań wobec ukochanej mi osoby, Zdaję się na wolę Pana i wierzę, że zostanę wysłuchany w taki albo inny sposób. Wiem, że zostałem wysłuchany, tylko muszę poczekać na zrealizowanie :) Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko inne jest na swoim miejscu :) to prawda. Nie możemy się buntować, jeśli nie otrzymamy tego o co prosimy, bo być może to dla nas nie jest najlepsze. Wierzmy, ufajmy, a doznamy najbardziej potrzebnych nam łask :) Dziś doznałem chwilowego załamania, bo wszystko się psuje, ale wiem, że nie jestem sam, że Bóg wszystko ma już zaplanowane i wszystkim kieruje tak jak ma być.  Może to jest ta miłość (otrzymywałem znaki, że to ta), a może całkiem kto inny. Czekam z niecierpliwością! :) i życzę wszystkim wytrwałości. Każde cierpienie ma sens. Wszystko będzie dobrze i na pewno nikt z nas nie zostanie zawiedziony :) Gdy sprawa dobiegnie ku końcowi napiszę świadectwo jak to wszystko się potoczyło, Mam nadzieję, że już niebawem będę mógł to uczynić. Proszę o modlitwę za mnie oraz szybkie rozwiązanie tej całej sytuacji, jeśli taka jest wola Ojca, że ta kobieta nie jest dla mnie,poproście, abym nie cierpiał. Chwała Panu :) Dziękuję 
Pozdrawiam.

Krzysiek Sie 19 '17, 23:16 · Komentarze: 4 · Tagi: miłość, nadzieja, wiara, związek, zwiazek
Strony: « 1 2 3 4 5 »