Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Gru 16 '17, 07:54
16 GRUDNIA 2017 Jak odnowić miłość w rodzinie?

Powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia. Jakże wsławiony jesteś, Eliaszu, przez swoje cuda i któż się może pochwalić, że do ciebie jest podobny? Ty, który zostałeś wzięty w wirze ognia, na wozie zaprzężonym w ogniste rumaki. O tobie napisano w karceniach dotyczących przyszłości, że masz uśmierzyć gniew, zanim zapłonie, by zwrócić serce ojca do syna i pokolenia Jakuba odnowić. Szczęśliwi, którzy cię widzieli, i ci, którzy w miłości posnęli,albowiem i my na pewno żyć będziemy. Syr 48, 1. 4. 9-11

Autor Księgi Mądrości Syracha wspomina wielką postać proroka Eliasza, który słynął z mocnych słów oraz znaków. To właśnie jemu udało się odnowić pokolenie Jakuba i zwrócić je na nowo ku Bogu. Podobną misję miał św. Jan Chrzciciel, który przygotowywał ludzi na przyjście Jezusa. Prowadził go ten sam duch, który był w Eliaszu.

Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa: «Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» On odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i wszystko naprawi. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy ma od nich cierpieć». Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu. Mt 17, 10-13

Zarówno Eliasz jak i św. Jan Chrzciciel byli wiernymi narzędziami w ręku Boga. Dzięki ich postawie nawracały się nie tylko rodziny, ale i całe rzesze ludzi.
Spróbuj pomodlić się dzisiaj za ich wstawiennictwem o pojednanie w Twojej rodzinie, pracy, klasie, szkole, sąsiedztwie. Zawierz ostatni przedświąteczny tydzień tym największym prorokom. Proś także o to, abyś był przepełniony Bożym światłem, które może rozświetlić zamroczone serca Twoich bliskich.

Nie bój się mówić bliźnim o Jezusie i Jego woli względem rodziny. Tylko Chrystus, który jest Prawdą odwieczną może uzdrowić wszelkie podziały. Sam stań w prawdzie i pamiętaj o swojej małości. Niech każde Twoje słowo będzie wypowiadane w uniżeniu popartym głęboką pokorą. Nie czuj się lepszy i mądrzejszy od nikogo. Głoś Jezusa z cierpliwością i miłością. Nie bój się konsekwencji. Eliasz odszedł do nieba na wozie z ognistymi rumakami, a św. Janowi Chrzcicielowi ścięto głowę za prawdę. Co mogą uczynić Tobie ludzie? Jeśli ktoś wyśmieje Twoje zdanie, to oddasz w duchu chwałę Bogu za to, że mogłeś dla Pana trochę pocierpieć. Zaufaj Mu do końca.

Panie Jezu, oddaję Ci wszystkie rodziny, w których są zgrzyty i nieporozumienia. Króluj w sercu każdego człowieka i wprowadź ciepło miłości i serdeczności nie tylko podczas wigilijnych wieczerzy. Otwieraj nasze oczy na prawdziwe piękno świąt.

Bożena
Bożena Gru 17 '17, 08:40
Roman Chyliński    

Słowo Boże na III Niedzielę Adwentu r.B.
Słowa Ewangelii według św. Jana. 
J 1, 6-8, 19-28
Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości. 
Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: "Kto ty jesteś?", on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: "Ja nie jestem Mesjaszem". Zapytali go: "Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?" Odrzekł: "Nie jestem". "Czy ty jesteś prorokiem?" Odparł: "Nie!" Powiedzieli mu więc: "Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?" Odpowiedział: "Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz". 
A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: "Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?" 
Jan im tak odpowiedział: "Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała". 
Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.

Kom.: Co jest istotą naszej wiary katolickiej?

Dzisiaj w Ewangelii według św. Jana, św. Jan Chrzciciel w niemałym wyrzucie: „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie”, zmusza nas do postawienia sobie pytania:
„Czy znam Jezusa?

Dziwne pytanie, prawda?

Znamy dziesięć przykazań Bożych, znamy Wyznanie wiary, ale czy znam Jezusa?

Zapytajmy się więc, co jest istotą naszej wiary katolickiej?

Odpowiemy za słowami Jezusa z „Modlitwy Arcykapłańskiej”: „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa”.(J 17,3).

Nie jest więc istotą naszej religii: wiara, przebaczenie czy zachowywanie przykazań! 
Ale relacja z osobą Jezusa Chrystusa!!!

Stąd, jeżeli powiem, że wiara jest ważna w naszej religii, to ta odpowiedź jest dopiero prawdziwa wówczas, kiedy odniesiemy ją do Osoby Jezusa Chrystusa, a nie do jakieś wiary.

W religiach Wschodu też wierzą i moralnie dobrze żyją, ale czynią to bez żywej relacji z Jezusem. Dlatego ich wiara jak powiedział Jan Paweł II jest : „Soteriologią negatywną”, czyli taką która nie prowadzi do zbawienia, a tylko do własnej doskonałości.

A prawda jest taka, że na nic nasza własna doskonałość , gdyby Jezus za nas nie cierpiał, nie umarł i nie zmartwychwstał.
Bylibyśmy może doskonali, tak po ludzku, ale żylibyśmy w grzechu, czyli w niewoli i w dodatku w potępieniu.

Poznanie i pokochanie Jezusa, jest więc istotą naszej wiary.

Poznaj Jezusa!
Poznanie Jezusa wymaga od nas dwóch rzeczy: 
-czytania Ewangelii, 
- i podjęcia trudu naśladowania Jezusa.

Dlaczego tak ważne jest czytanie Ewangelii?
Otóż, na tyle znamy Jezusa, na ile rozważamy słowa Ewangelii. Stąd potrzeba nam rozważania nad tym, jak Jezus myśli, postępuje i podchodzi do ludzi.

Bo jak możesz naśladować kogoś, kogo nie znasz?!

A naśladowanie Jezusa?
Jezus w pięciu przesłaniach mówi do nas otwarcie, jak mamy Go naśladować: 
„Jeśli kto chce pójść za Mną:
- niech się zaprze samego siebie,
- niech weźmie krzyż swój,
- i niech Mnie naśladuje!
- Bo kto chce zachować swoje życie, straci je;
- a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.” ( Mk 8, 34-35).

Zgadzasz się ze mną, że dopiero w podjęciu realizacji tych pięciu przesłań Zbawiciela, chrześcijaństwo wymaga od ciebie i ode mnie wiele samozaparcia i odwagi?

Bez odwagi nie da się być chrześcijaninem, bo wówczas będziemy ciągle konformistami, czyli szli na układy ze złem i pielęgnowali własne „Ego”, zamiast tracić życie dla Jezusa i Ewangelii.

Postawmy, więc sobie pytanie, które faryzeusze postawili Janowi Chrzcicielowi:
"Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?

Co ty, jako chrześcijanin powiesz sam o sobie, patrząc na własne życie? 
Kim jestem tak na co dzień: w domu, w pracy, wśród ludzi?
Czy naprawdę staram się poznać Jezusa i jestem Jego naśladowcą?

Ważne, abyśmy podjęli pierwsze „kroki”.
Zacznijmy naśladować Jezusa przede wszystkim: 
- w odrzuceniu zła, 
- w miłości nieprzyjaciół, 
- w życiu uczciwym i sprawiedliwym, 
- w przebaczeniu i w proszeniu o wybaczenie, bo z tym idzie nam najgorzej.

I patrzmy na Maryję, która konsekwentnie pomimo trudności była wierna Bogu we wszystkim, „do końca”. Idźmy za Nią!

Modlitwa: Maryjo, Matko Jezusa, Ty nie zawsze rozumiałaś słowa i postępowanie Twojego Syna, ale podejmowałaś próbę rozważania Jego słów i noszenia ich w sercu, jako najważniejsze dla Ciebie i Twojego życia. Naucz mnie czynić to, co Twój Syn powie w codziennej Ewangelii, danej mi na każdy dzień. Amen!

Bożena
Bożena Gru 18 '17, 07:45
Roman Chyliński  ·   

Słowo Boże na 18 grudnia.
Mt 1,18-23
Słowa Ewangelii wg św. Mateusza.
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: "Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów". 
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: "Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel", to znaczy "Bóg z nami".

Kom.: Dramat poczęcia Syna Bożego.

Tylko św. Mateusz przedstawia nam dramat jaki przeżywali przyszli święci Współmałżonkowie Jezusa, przy poczęciu Go z Ducha Świętego.

Zaślubiny w tradycji żydowskiej miały podwójny wymiar, coś na zasadzie naszego narzeczeństwa z pierścionkiem zaręczynowym, a po roku ślubem. Zaślubieni byli już sobie dani, ale jeszcze bez wspólnego domu.

Właśnie w tym okresie doszło u Maryi do dziewiczego zapłodnienia przez Ducha Świętego. Zapewne błogosławiony stan u Maryi był już widoczny, kiedy po narodzeniu się Jana wróciła od Elżbiety do Nazaretu.

Ów odmienny stan Maryi nie mógł ujść uwadze ludności Nazaretu liczącej zaledwie 1000 osób. W takiej wiosce wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko.

Józef stanął przed nie lada wyzwaniem. Z jednej strony został narażony jego honor i godność, jako niedoszłego małżonka, z drugiej strony było prawo mojżeszowe, które nakazywało niewierne kobiety kamienować. Co miał wybrać? Ratować własną reputację, czy narazić siebie na wyśmianie ratując życie Maryi.

Należało podjąć decyzję: czy chcę dobra tylko dla siebie? Czy pragnę dobra dla Maryi?

Bóg przez anioła przywołał mu na pamięć słowo Boże, proroctwo Izajaszowe z VIII wieku: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy «Bóg z nami»". (Iz 7,14).

I w tym momencie Józef daje o sobie, o swoim człowieczeństwie piękne świadectwo. Okazuje się człowiekiem wielkiego zawierzenia słowu Bożemu: „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie”.

Czyli zaraz na drugi dzień zwołał gości i przed cadykiem wziął ślub z Maryją nadając Maryi status żony.
Tym samym Józef, w jednym momencie zamknął usta wszystkim mieszkańcom Nazaretu przywracając godność Maryi w oczach ludzi. Nikt już nie miał prawa wytykać Maryi czegokolwiek, gdyż bronił ją „immunitet” męża, a ona stała się oblubienicą.

Jak widzimy św. Józef wybrał dobro dla Maryi rezygnując z ratowania własnego honoru. I w tym wyraziła się cała jego miłość do Maryi.

Dramat poczęcia z Ducha Świętego Syna Bożego uratowało otwarcie się na słowo Boże przyszłych świętych Współmałżonków oraz ich przyjaźń!

Prowadząc rekolekcje dla małżonków często stawiam im pytanie: czy o swoim małżonku lub małżonce możesz powiedzieć: „to jest nie tylko mój mąż, moja żona, ale to jest mój mąż, żona przyjaciel”?
A jeżeli tak jest, to czy pamiętacie tę chwilę- pytam dalej, kiedy mogliście tak o sobie powiedzieć?

Małżonkowie dając świadectwo mówili często o tej chwili wejścia w przyjaźń, jako zmianie myślenia i wartościowania relacji w stosunku do współmałżonka. To znaczy, że sprawy współmałżonka zaczęli traktować wyżej od własnych spraw.

Dotychczas skoncentrowani byli tylko na realizacji własnych spraw. Owszem respektowali potrzeby własnej żony lub męża, ale często nie nadawali im priorytetowego statutu. Natomiast dążyli przede wszystkim do zaspokojenia własnych potrzeb, żeby im było dobrze.

W przyjaźni, jak sami mówią małżonkowie jest już inne słuchanie siebie: z szacunkiem i z nadaniem ważności temu co współmałżonek mówi do mnie oraz z respektowaniem i liczeniem się ze zdaniem współmałżonka.

Kochać więc współmałżonka znaczy: "chcę dobra dla Ciebie".

Prośmy, więc św. Józefa o przyjaźń w małżeństwie.

Modlitwa: Święty Józefie, który kochając Maryję pragnąłeś tylko Jej dobra rezygnując z własnego. Ucz nas w małżeństwie poświęcenia i służby względem siebie oraz stawiania spraw małżonka wyżej od własnych. Wyproś dla nas, małżonków ducha przyjaźni i dzielenia się sobą w codzienności życia. Niech wspólna modlitwa da nam duchowy wzrost i świeżość w miłości. Amen.

Bożena
Bożena Gru 20 '17, 07:47
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 20 grudnia.
Łk 1, 26-38
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
Anioł wszedł do Niej i rzekł: "Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami". 
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. 
Lecz anioł rzekł do Niej: "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca". 
Na to Maryja rzekła do anioła: "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?" 
Anioł Jej odpowiedział: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna, i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". 
Na to rzekła Maryja: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa". Wtedy odszedł od Niej anioł.

Kom.: Najtrudniejszy dialog świata.

Od tego dialogu zależało zbawienie całego świata.

„Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.”

Anioł Gabriel został wysłany, aby w imię Boże dokonać „negocjacji” z Maryją.
Wiemy, że wcześniej ów anioł spotkał się z Zachariaszem w przybytku Pańskim, kiedy ten składał ofiarę kadzenia. Podobnie rozpoczął z nim rozmowę, jak z Maryją mówiąc mu: „Nie bój się. Zachariaszu”. Niestety Zachariasz nie stanął na wysokości zadania, nie uwierzył w słowa wysłannika Bożego i został doświadczony znakiem nie mówienia, aż do narodzin Jana Chrzciciela.

W wypadku Maryi widzimy niesamowitą dojrzałość młodej kobiety w przeprowadzeniu rozmowy z aniołem.

„Anioł wszedł do Niej i rzekł: "Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami".

Anioł wypowiadając to pozdrowienie nazywa Maryję w j. greckim „Kecharitomene”, czyli „pełną łaski”. 
Co te słowa oznaczają?
Protestanci, mówiąc o Maryi, że została „napełniona łaską” , zamiast „pełna łaski”, zabierają Jej ważny przywilej, bycia bez grzeszną od chwili poczęcia oraz wyjątkową świętość.

„Pełnia”, łać. „pleroma”, oznacza pełnię doskonałości, jaką tylko mógł otrzymać człowiek tu na ziemi w całej swej świętości oraz doskonałości pod względem osobowościowym i duchowym. Dlatego świętość u osób świętych nazywamy słowem łać. „dulia”, to u Maryi mówimy o „hiperduli”- nadzwyczajnej świętości.

Dostojne i dojrzałe zachowanie Maryi wobec anioła św. Łukasz opisuje słowami: „Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.”

„Lecz anioł rzekł do Niej: "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca".

Łaska, którą dostąpiła Maryja na przełomie wszech czasów jest wyjątkowa. Ma zostać nie tylko Matką Chrystusa, ale Matką Boga, „Theotokos”, Bożą rodzicielką!

„Na to Maryja rzekła do anioła: "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?"

Powyższe słowa Maryi podkreślają Jej dziewiczość oraz potwierdzają proroctwo z VIII wieku p.Chr., które wypowiedział prorok Izajasz: „Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Emmanuel, albowiem Bóg z nami".(Iz 7,14).

„Anioł Jej odpowiedział: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.”

Ingerencja Ducha Świętego w poczęcie Jezusa jest jasnym dowodem na to, kto będzie Ojcem Syna Bożego.

„A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna, i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego".

Dla Boga nie ma żadnego niemożliwego do wypowiedzenia słowa, które by się nie stało!

Tylko słowo Boże ma moc stwórczą. Pamiętajmy o tym czytając słowo Boże.
Słowo Boże, jeśli czytamy z wiarą jest wstanie przemienić nasze życie i uczynić w nas to, co po ludzku jest nie możliwe.

Na to rzekła Maryja: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa". Wtedy odszedł od Niej anioł.

Postawa Maryi, całkowitego zawierzenia swojego życia słowu Bożemu i posłuszeństwo jemu, zapewne i nam przyniosą w życiu chrześcijańskim piękne owoce.

Niech i w nas i przez nas mocą Ducha Świętego, codziennie rodzi się Chrystus: 
- przez czytanie słowa Bożego
- przez uczestnictwo w Eucharystii,
- przez miłosierdzie Boże w konfesjonale,
- przez przebaczenie najbliższym,
- przez bezinteresowną posługę wobec potrzebujących.

Modlitwa: Niepokalana, Maryjo przygotuj nas na głębokie przeżywanie świąt Bożego Narodzenia. Tak jak w Tobie, Maryjo dokonało się poczęcie i narodziny Syna Bożego przez Ducha Świętego, tak niech i w nas Duch Święty odnowi sakrament chrztu św. i dokona odrodzenia duchowego w Chrystusie. Amen!

Bożena
Bożena Gru 21 '17, 07:45
Roman Chyliński

 

 

Słowo Boże na 21 grudnia.
Łk 1, 39-45
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. 
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana".

Kom.: Wybrać się z Maryją.

1. „W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy.”

Nieść z pośpiechem Jezusa. 
Tego nas uczy właśnie Maryja, idąc do Elżbiety.
Zanieść Jezusa i to z pośpiechem oznacza głęboką wrażliwość człowieka na sprawy, czy problemy drugiego człowieka.
Tak wiele można by rozpisywać się na ten temat, co to znaczy zanieść, czy podzielić się Jezusem. 
Najpierw trzeba Go nosić w sercu. Później Go naśladować, aby na końcu Nim się dzielić.
Prośmy Ducha Świętego o ten dar dzielenia się Jezusem.

2. „Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę”.

Pozdrawiać drugiego człowieka. 
To następna piękna , a zarazem zbawcza postawa Maryi.
Unikamy nieraz siebie, aby się tylko nie spotkać, życzliwie pozdrowić. 
Nosimy w sobie urazy, nie przebaczamy, stąd się nie pozdrawiamy. Trudno pozdrowić człowieka, którego nie lubimy.
Jak widzimy w życiu Maryi, to Duch Święty jest inicjatorem pozdrowienia, które napełnia dobrem i miłością Elżbietę. 
Jak bardzo duszy potrzeba rozmodlenia, aby Duch Boży brał górę nad złymi emocjami i uprzedzeniami!

3. "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana".

Ukochać słowo Boże to znaczy czytać je z wiarą. 
Z taką wiarą, że te słowa, które teraz czytam spełnią się w moim życiu.

Pomyśl..., czy masz takie słowo z Pisma św., które już spełniło się w twoim życiu?!

O tym, czym jest pełna ufność w Panu pisze św. Jan w swoim Pierwszym Liście:
" Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili" (5, 14-15).

Tu gdzieś tkwi tajemnica pełnego zawierzenia swojego życia Bogu, jako dobremu Ojcu.

Naśladujmy, więc Maryję w dzieleniu się Jezusem, w pozdrawianiu siebie w mocy Ducha Świętego oraz w zawierzaniu Słowu Bożemu swojego życia.

Modlitwa. Maryjo spiesząca się do Elżbiety, aby służyć jej przy narodzeniu Jana i obdarzyć Duchem Świętym. Naucz mnie z takim pośpiechem dzielić się Jezusem wszędzie tam, gdzie Duch Święty mnie poprowadzi. Proszę Cię o ducha posłuszeństwa Ojcu i pełnienia Jego woli. Amen

Bożena
Bożena Gru 22 '17, 08:00
  Roman Chyliński    

Słowo Boże na 22 grudnia.
Łk 1, 46-56 
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
W owym czasie Maryja rzekła: 
"Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim. 
Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy, 
oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą 
wszystkie pokolenia. 
Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, 
święte jest imię Jego. 
A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenia 
nad tymi, co się Go boją. 
Okazał moc swego ramienia, 
rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. 
Strącił władców z tronu, 
a wywyższył pokornych. 
Głodnych nasycił dobrami, 
a bogatych z niczym odprawił. 
Ujął się za swoim sługą, Izraelem, 
pomny na swe miłosierdzie. 
Jak obiecał naszym ojcom, 
Abrahamowi i jego potomstwu na wieki". 
Maryja pozostała u Elżbiety około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.(Łk 1,46-56).

Kom.: Droga duchowa Maryi, naszą drogą ku świetości..

Kantyk Maryi zwany „Magnificat” śpiewamy w kościele w trakcie wielkich uroczystości.

Ale możemy spojrzeć na tę pieśń, jako drogę duchową ku świętości. 
Wejdźmy zatem głębiej w treść tej pieśni.

"Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.

Tylko ta dusza, która przepełniona jest Duchem Świętym może wielbić całym wnętrzem Boga i radować się w Nim. 
Co prawda wszyscy otrzymaliśmy na chrzcie św. i w trakcie sakramentu bierzmowania Ducha Świętego, ale jeżeli dalej nie napełniamy się Nim przez: spowiedź, żywe uczestnictwo w Eucharystii, Komunię św. oraz modlitwę i czytanie Pisma św. wnętrze nasze „wysycha” i moc Ducha gaśnie! 
Gaśnie też radość. Radować się w Bogu to co innego, niż radować się z pieniędzy, sukcesu, czy jakiegoś podarunku. Radość w Bogu, zabiera leki, nie pweności o jutro, a zapewnia pokój wewnętrzny i nadzieję w Duchu Świętym. A ta nadzieja zawieść nie może!

„Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy”,

Trzeba świadomie przyjąć w swoim życiu jakieś uniżenie , czy upokorzenie, aby później doświadczyć, jak Bóg wynagradza taką postawę i jakie wielkie rzeczy czyni w życiu takiego człowieka. 
W małżeństwach, gdzie małżonkowie uważają siebie za wyżej stojących od siebie i wzajemnie się szanują następuje piękna harmonia. Żona dba o autorytet męża, a mąż z szacunkiem wspiera żonę.

„Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia”.

Bóg błogosławi te rodziny, które z pokolenia na pokolenie przekazują swoim dzieciom żywą wiarę. Nad tymi rodzinami jest Jego miłosierdzie. Matki i ojcowie wy sami często błogosławcie wasze dzieci. Błogosławcie siebie nawzajem, a nawet tych, którzy was nienawidzą, oczerniają i nie lubią.

Natomiast nie przeklinajcie. Tak wiele zła czyni przekleństwo. Nie człowiek jest ci wrogiem, ani mąż, ani żona ale demon, który nienawidzi waszej miłości i jedności w małżeństwie i rodzinie.
Dlatego odwołuj przekleństwo, przeproś i pojednaj się.

„Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych.”

Czy modlisz się do Boga, aby zabrał ci ukrytą przed tobą pychę: „ Także od pychy broń swego sługę, niech nie panuje nade mną”(Ps. 19,14).
Pycha to walka o dominację, kto tu ma rację, dawanie odczuć drugiemu kto jest lepszy i mądrzejszy. To również perfekcjonizm, a co za tym idzie ciągłe niezadowolenie z siebie i innych.

Pychę zwalczysz służbą. Bo więcej radości jest w dawaniu, aniżeli w braniu. I pytaj się, czy innym z tobą jest dobrze, a nie tylko skupiaj się na tym, aby tobie z innymi było dobrze.

Co do poniżenia, to Jezus decyduje o tym, kogo poniżyć, a kogo wywyższyć. 
Trzymaj więc z Jezusem i naśladuj Go, czytaj Pismo św., przyjmuj sakramenty, trwaj w Kościele i jego nauce. 
A uważaj na pokusę życia „obok” Jezusa, bo wówczas poświęcasz mu tylko ten czas, który ci zbywa.

„Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.”

I jeszcze jedno, korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. (koniecznie przeczytać: 1Tym 6,6-10). 
Wielu rodziców popełnia błąd w wychowaniu dzieci, chcą im zaspokoić wszystkie ich potrzeby. Często mówicie: „Ja nie miałem, niech ono ma”. To złe myślenie.
Ubóstwo i powściągliwość jeszcze nikogo nie zdeprawowało, natomiast bogactwo i ciągła chęć posiadania nowych rzeczy, doprowadziła wielu do arogancji, pewności siebie i degradacji duchowej.

„Ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie. Jak obiecał naszym ojcom.”

Zaufaj Jezusowi!
Jak uczynisz siebie Jego sługą i będziesz w Jego sprawach, On będzie również i w Twoich codziennych sprawach. Bo tak obiecał!!!
Pan Jezus najchętniej udziela swego miłosierdzia w konfesjonale, a zatem często z niego korzystaj.

Pomódl się dzisiaj tą piękną pieśnią Maryi śpiewaną jako hymn duchowy w Kościele i uczyń z niej twoją drogą ku świetości. Amen!

Bożena
Bożena Gru 23 '17, 07:43
 

Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem.
Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma otrzymać imię Jan”.
Odrzekli jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”.
Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I wszyscy się dziwili.
A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał, i mówił wielbiąc Boga.
I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z nim.

Jan już został zrodzony, ale Zachariasz dalej nic nie może powiedzieć, nie może włączyć się nawet w pobożne rozmowy trwające podczas przygotowań do obrzezania. Jaka musiała być ogromna walka duchowa w sercu kapłana. Jednakże teraz inaczej, niż w trakcie objawienia mu radosnej wiadomości o narodzinach syna mocno trwa przy obietnicy i stanowczo pisze na tabliczce: Jan będzie mu na imię. Zachariasz przykłada ostatnią pieczęć do wzrostu wiary, okazując pełne zaufanie wobec Bożych planów. Dopiero teraz możemy zauważyć, że z niewierzącego stał się on głęboko wierzącym. Rozwiązują mu się więzy języka a jednocześnie otwiera mu się serce i zaczyna wychwalać Boga. Taka postawa Zachariasza wzbudza wśród obecnych najpierw zdziwienie, które przechodzi w lęk. Możemy to zauważyć w każdym przypadku, kiedy Boża ręka dotyka człowieka. Wtedy doświadcza on całego majestatu Bożej łaski i świętości Jego obecności (Rdz 3, 10; Wj 33,20).

Jak wielką karę wymierzył Bóg Zachariaszowi za jego niedowiarstwo i jak kara stała się błogosławieństwem. Musiało tak się stać, aby w pełni okazała się Boża moc i Jego łaska. Brak mowy było dla Zachariasza napomnieniem i upokorzeniem, teraz zaś budzi wiarę i wzmacnia zaufanie do Boga. Moment odzyskania mowy jest dla kapłana momentem wyzwolenia wdzięczności i wysławiania Boga, nie tylko za rzeczy dobre, ale także za to, co łączy się z cierpieniem.

Warto zauważyć, że imię Jan oznacza: Bóg jest łaskawyBóg okazał miłosierdzie. Elżbieta i Zachariasz muszą przyznać rację, że w ich rodzinie nie ma nikogo, kto by nosił to imię, co może również oznaczać, że w tej rodzinie jeszcze nie do końca odczuwano w pełni działanie łaski. Ewangelista w bardzo prosty sposób charakteryzuje czas przed Wcieleniem Syna Bożego, kiedy – jak to śpiewamy w Adwencie – niebo było zamknięte, a z drugiej strony chce nas przeprowadzić do nowego czasu zbawienia, który rozpoczął się wraz z przyjściem na świat Jezusa. Jan Chrzciciel jest tego czasu prekursorem. Działa w imię Tego, który najpiękniej wyrazi się w osobie Jezusa, aby ogłaszać, że w Nim spełniają się wszystkie zapowiedzi Starego Testamentu. W całym dziele zbawczym Jezusa imię Jan można zapisywać: Bóg jest łaskawyBóg okazuje łaskę.

Obecność Boga to nie bierne przyglądanie się rzeczywistości, ale bardzo aktywne działanie aż po zmianę biegu historii. Okazuje się to w pełni, kiedy wypełnia się obietnica, że niepłodna w swej starości pocznie i porodzi syna. Elżbieta już może antycypować w tym wszystkim, co będzie dane wszystkim w męce śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa i ma udział w dziele łaski i może stać się matką.

Sąsiedzi i krewni dzięki działaniu Boga mogą odkryć, że ten dar dziecka jest sposobem okazywania Jego Wszechmocnego Miłosierdzia. Dla Izraelity dziecko było owocem Bożego błogosławieństwa, a jeśli jeszcze dodamy do tego faktu, że niepłodna wydaje na świat potomka dostrzeżemy łaskawą interwencję Boga.

Łaska, jaką Bóg obdarzył Zachariasza i Elżbietę nie odnosi się tylko do tych dwojga, ale obejmuje ona także innych, także przez przyjaciół wręcz zaraża wszystkich radością. Ogólnie temat radości często pojawia się w Ewangeliach. Już niedługo usłyszymy, jak to pasterze głosić będą radość Bożego Narodzenia, czy to o Mędrcach ze Wschodu, którzy są napełnieni wielką radością, kiedy przybywają do miejsca narodzin Jezusa.

W tym wydarzeniu odczuwamy coś z wydarzenia prorockiego, a jednocześnie obraz świadectwa. Wierzący sam z siebie nie ma mocy, aby świadczyć o Bożym działaniu, a jego wiara często ulega zachwianiu. Bóg nie zawsze działa bezpośrednio, ani też sam, stąd widzimy, że Bóg powołuje człowieka do współdziałania. Lud Boży nie tylko otrzymuje od Boga zbawienie, ale także współdziałanie ze strony człowieka jest wyrazem Bożego zmiłowania. Bóg przychodzi do ludzi nie w donośnym głosie karzącego anioła, ale w cichym głosie przepowiadającego proroka.

Konkret na dziś

W przedświątecznym zabieganiu zatrzymam się na chwilę na modlitwę słowami: O Emmanuelu, nasz Królu i Prawodawco, oczekiwany zbawicielu narodów, przyjdź, aby nas wybawić nasz Panie i Boże, a także na spokojny łyk kawy.

 

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty. Amen.

Bożena
Bożena Gru 24 '17, 08:45
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 24 grudnia.
Łk 1, 67-79
Słowa Ewangelii według św. Łukasza.
Zachariasz, ojciec Jana, został napełniony Duchem Świętym i prorokował, mówiąc:
"Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, 
bo lud swój nawiedził i wyzwolił, 
i wzbudził dla nas moc zbawczą 
w domu swego sługi Dawida: 
jak zapowiedział od dawna 
przez usta swych świętych proroków; 
że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół 
i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą; 
że naszym ojcom okaże miłosierdzie 
i wspomni na swe święte przymierze, 
na przysięgę, którą złożył 
ojcu naszemu, Abrahamowi. 
Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani 
służyć Mu będziemy bez lęku, 
w pobożności i sprawiedliwości przed Nim, 
po wszystkie dni nasze. 
A i ty, dziecię, zwać się będziesz 
prorokiem Najwyższego, 
gdyż pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi; 
Jego ludowi dasz poznać zbawienie, 
przez odpuszczenie mu grzechów, 
dzięki serdecznej litości naszego Boga, 
z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce, 
by światłem stać się dla tych, 
co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, 
aby nasze kroki skierować na drogę pokoju".

Kom.: Modlitwa Zachariasza.

Zapraszam Was drodzy do głębszego wejścia w tę modlitwę.
Zachariasz, ojciec Jana, został napełniony Duchem Świętym i prorokował, mówiąc:

"Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, 
bo lud swój nawiedził i wyzwolił, „

Warto tu sobie przypomnieć, że ku wolności wyswobodził nas Chrystus. 
Każdy więc, kto szuka wolności poza Chrystusem lub bez Niego żyje w niewoli grzechu. Poza Chrystusem nie ma wolności!!! 
Ceńmy zatem wolność otrzymaną na chrzcie świętym od Chrystusa.

I nie trwajmy w grzechu ciężkim od święta do święta, ale spowiadajmy się przynajmniej raz w miesiącu, aby doświadczyć pokój i radość życia w łasce uświęcającej.

„i wzbudził dla nas moc zbawczą 
w domu swego sługi Dawida: „

Jezus przynosi nam w darze wolność i coś jeszcze – „moc zbawczą”. Tą mocą zbawczą dla nas jest Osoba Ducha Świętego. W Nim jest nasze źródło miłości, w Nim jest nasza moc ducha oraz nadzieja. Warto więc wejść z Duchem Świętym w relację, codziennie zwracając się do Niego, zaczynając z Nim dzień i w słabościach prosić o moc zbawczą.

„(...)że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół 
i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą;”

Jezus, przez potęgę Krzyża pokonał szatana i wszelkie zło. Jednak mściwość szatana i jego siła nienawiści oraz przewaga nad człowiekiem jest wielka. Nie bawmy wiec się złem, bo on może w pewnym momencie zabawić się nami. Przylgnijmy więc do Jezusa i trzymajmy mocno Krzyż w naszych rękach oraz różaniec, jako silną broń przed atakami demona.

„ (...)że naszym ojcom okaże miłosierdzie”.

Nie wiara w miłosierdzie jest największym sukcesem szatana. Owszem, Bóg jest sprawiedliwy i trzeba bać się tej sprawiedliwości. Ale póki żyjesz konfesjonał czeka na ciebie w każdym Kościele, a Boże miłosierdzie jest większe od wszystkich twoich grzechów. Bóg naprawdę cię kocha!

„(...)służyć Mu będziemy bez lęku, 
w pobożności i sprawiedliwości przed Nim, 
po wszystkie dni nasze.”

Oprócz tajemnicy nieprawości, czyli grzechu jest również tajemnica pobożności, czyli wzrostu duchowego. 
Nie zaniedbujmy, więc pracy nad sobą, a uważajmy na lenistwo duchowe, które ogarnia nas małymi kroczkami. 
Najpierw nie chce nam się iść do Kościoła w niedzielę na Mszę św, później wyspowiadać się, przestajemy się modlić rano i wieczorem i tak gubimy kontakt z Bogiem. A później zaczyna się źle dziać w naszym małżeństwie, relacjami i szatan powoli zwycięża.

„(...)dzięki serdecznej litości naszego Boga, 
z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce, 
by światłem stać się dla tych, 
co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, 
aby nasze kroki skierować na drogę pokoju".

Wszystko co dobre w naszym życiu dokonuje się dzięki dobremu Ojcu. On sam jest źródłem dobra w tobie. A zatem codziennie dziękuj Bogu, za to, że Go nie prosisz, a tak wiele od Niego otrzymujesz. On daje ci pokój i twoje kroki – pragnienia i dążenia kieruje w stronę Jezusa, abyś czynił pokój. On też jest ci światłem, kiedy zabłądzisz i wejdziesz w mroki życia, różne zniewolenia.

Modlitwa: Panie Jezu, przez Twoje słowo zawarte w Ewangelii stań się Światłem dla mnie. Oświeć, to co jest niewidoczne dla moich oczu wiary i rozumu. Spraw, abym przejrzał. Nie chcę wybierać to, co dla mnie jest przyjemne, ale to co jest zbawienne i dobrem dla innych. Zapraszam Cię Jezu w moje życie i za króluj w nim. Oddaje Ci siebie i wszystko, co posiadam wraz z moją wolą. Prowadź mnie w Duchu Świętym. Amen!

Bożena
Bożena Gru 24 '17, 08:45
24 GRUDNIA 2017 Wigilijny Anioł

Wszedłszy do Niej, anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Łk 1, 28-31

Dzisiejsza Ewangelia w sposób niezwykły wpisuje się w charakter wigilijnej wieczerzy. Scena zwiastowania nabiera jakby nowego światła. Otóż każdy może dzisiaj być aniołem, który będzie pozdrawiał i ogłaszał dobrą nowinę pozostałym członkom rodziny. Wyjątkowym momentem dzielenia się Bożą miłością jest symboliczne łamanie się opłatkiem i składanie sobie życzeń.

Poproś Ducha Świętego, aby rozpalił Twoje serce i oczy. Patrz na twarz bliskich Ci osób. Słuchaj ich życzeń (nawet tych oklepanych w stylu: zdrowia, szczęścia, pomyślności). Sam postaraj się mówić to, co Bóg pragnie powiedzieć poprzez Twoje usta. Bądź prawdziwym aniołem, który podnosi na duchu i wlewa niezwykłą nadzieję na lepsze święta i nowy rok. Przede wszystkim niech to będą Boże życzenia, w których nie zabraknie odniesienia do nowo narodzonego Jezusa, który przychodzi z nieba na ziemię, aby zagościł pokój w sercach ludzi, rodzin i całych krajów.

Wiem, że te słodkie słowa mogą wydawać się dla Ciebie nie mniejszą cudem niż narodzenie Boga na ziemi. Mimo wszystko chwyć się resztkami wiary dzisiejszej Ewangelii i uwierz w przemianę Twojego serca oraz Twoich bliskich;

Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Łk 1, 37

Odwagi!

Za chwilę rodząca się Boża Dziecino, dotknij swoją małą rączką wszystkich rodzin na całym świecie. Pozwól im dostrzec Twoje piękno oraz całą łaskawość, którą ze sobą przynosisz.

PS Zostaw dzisiaj jedno wolne nakrycie przy stole. Bądź otwarty na to, że sam Bóg może zapukać do Twoich drzwi. Przyjmij Go z wielką radością i ugość najlepiej jak potrafisz. (https://radioplus.com.pl/diecezja-radomska/puste-miejsce-nie-musi-byc-puste–27558)

Pamiętaj także o tych, którzy przeżyją wigilię w przeróżnych pustostanach. Bezdomni bardzo potrzebują Twojej modlitwy. To duchowe ciepło może być dla nich delikatnym ogrzaniem zmarzniętych serc. (https://radioplus.com.pl/diecezja-radomska/bezdomni-otrzymali-paczki-i-modlitwe-27594)

Bożena
Bożena Gru 25 '17, 08:14
Roman Chyliński    

Słowo Boże na Uroczystość Bożego Narodzenia 2017 roku.
Łk 2, 1-14 
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
W owym czasie wyszło rozporządzenie cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Podążali więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. 
Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. 
Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. 
W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Wtem stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. I rzekł do nich anioł: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». 
I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: 
«Chwała Bogu na wysokościach, 
a na ziemi pokój 
ludziom, w których sobie upodobał».

Kom.: Narodziny Jezusa faktem historycznym!!!

Na VIII wieków przed narodzeniem Pana Jezusa, prorok Izajasz zapowiedział przyjście Mesjasza tymi słowami:

„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło.”(Iz 9,1).

Po czym dodał:

„Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: «Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju».” (Iz 9,5).

„Naród kroczący w ciemnościach” to Izrael, rządzony przez zbrodniarza Heroda Wielkiego, a później przez jego synów. Świątynia, którą zbudował Herod stała się bardziej targowiskiem, miejscem wzbogacania się partii rządzącej i kapłanów świątynnych, niż miejscem modlitwy i pokuty, czy sprawowania ofiar.

Skąd Izajasz wiedział, że aż w taką ciemność będzie musiał wkroczyć Mesjasz.

W gorsze bagno moralne Jezus nie mógł przyjść. Nikt przecież na Niego nie czekał. Jedynie dwie osoby przyszły, aby spotkać się z Mesjaszem – Symeon i prorokini Anna.

I tak będzie z Jezusem przez całą Ewangelię, będzie szedł tam, gdzie będzie najciemniej pod względem moralnym, duchowym i religijnym. To On właśnie jest tym Światłem Prawdy, które oświeca wszelkie ciemności grzechu.

Dalej mówi nasz prorok słowa, zupełnie nie zrozumiałe dla Żydów.
Mesjasz będzie Dziecięciem, ba Synem i spocznie na Nim władza.

Mesjasz miał być Bogiem, skąd tu więc Dziecię?! Jak może Bóg wejść do łona kobiety i narodzić się. Nieskończony zamknięty w skończoności. To następna tajemnica proroctwa.

Przesłanie: „Syn został nam dany”, to również słowa prawie nie do przyjęcia dla Żydów, którzy wierzyli w „Szema Izrael” - Bóg jest jeden! Jeżeli Bóg jest jeden, to nie może mieć syna.

I teraz następuje chwila ZERO we wszechświecie, to moment narodzin Mesjasza, Syna Bożego.

Jasno określona dzisiaj przez świetnego historyka, jakim był św. Łukasz. Wiemy, że było to za czasów cezara Augusta: Gaius Octavius Thurinus, po adopcji Gaius Iulius Caesar Octavianus - Gajusz Juliusz Cezar Oktawian.Urodzony 23 września 63 roku p.n.e. w Rzymie, zm. 19 sierpnia 14 roku n.e. w Noli. Pierwszy cesarz rzymski, panował od 16 stycznia 27 roku p.n.e. do śmierci jako Imperator Caesar Augustus. Po nim następuje Tyberiusz.

On to, jako cezar rozporządził spis ludności w swoim rzymskim państwie.

Dla tych, którzy by potrzebowali jeszcze więcej szczegółów do czasu i miejsca narodzin Jezusa, to św. Łukasz dodaje, że pierwszy taki spis dokonał się: „Gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz”.

I teraz św. Łukasz stwierdza fakt dla wszystkich oczywisty. Ponieważ każdy Izraelita musiał zapisać się tam skąd pochodził, Józef z Maryją udali się do Betlejem, bo Józef pochodził z rodu dawidowego, z którego również pochodziła Maryja.

To jest fakt narodzin Jezusa. 
Tego nie da się podważyć, ani naukowo, czy historycznie lub jakąkolwiek hipotezą.

Przypomnijmy sobie teraz słowa Izajasza z VIII wieku: „Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany” i porównajmy je ze słowami św. Łukasza:

„Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.”

Oto wielki znak Mesjasza wypełnia się dla całego wszechświata – jest "Dziecię" i jest "Syn".

Mamy jeszcze jednego światka, prawdopodobnie tego samego, który najpierw przyszedł do Zachariasza, a później do Maryi, czyli archanioła Gabriela, to on oznajmia pasterzom:

„I rzekł do nich anioł: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie».”

Dziecię – Niemowlę, oto znak dla świata.

W pokorze, na sianie, w żłobie rodzi się Zbawiciel świata. Ba, WŁADCA : «Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju», jak powie Izajasz.

Moi Drodzy, po co to wszystko piszę. 
W dzisiejszych czasach – niestety coraz częściej spotkacie się z chrześcijańskimi poganami, dyletantami ewangelicznymi, ignorantami religijnymi, którzy o Kościele i o Jezusie wiedzą tyle, że była inkwizycja i Kościół zabijał ludzi, a Jezus był zwykłym człowiekiem, jak Mahomet, może prorokiem, a może w ogóle Go nie było.

Dla nas wszystkich św. Łukasz spisał od strony historycznej narodziny Jezusa, aby przekonać nas o pewności nauk, które podaje, a w które mamy wierzyć, bo są poparte naukowo.

Wiara więc nie jest „opium” dla biednych, intelektualnych nieudaczników, prostaków, aby zamieszać im w głowie, jak niektórzy sądzą.
Ale dla myślących ludzi, którzy szukają prawdy o zbawieniu.

Prawda ta jest udokumentowana naukowo, historycznie i poparta objawieniem z nieba przez aniołów, których widzieli konkretni ludzie.

Idźcie teraz na cały świat i ogłaszajcie tę PRAWDĘ, że „Dziecię nam się narodziło i Syn Boży został nam dany, ku naszemu zbawieniu. Amen!

Bożena
Bożena Gru 26 '17, 08:13

Rozważanie na 26.12.2017  Mieczysław Łusiak SJ
Trud to zdrowie

Mt 10, 17-22
Jezus powiedział do swoich Apostołów:«Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony».
***
Jezus nie obiecuje swoim uczniom łatwego i przyjemnego życia. Nie dlatego, że jest słaby, albo że jest nieżyczliwy dla swych uczniów, ale dlatego, że wcale życie łatwe i przyjemne nie jest najlepsze. Wbrew powszechnemu mniemaniu człowiek nie jest stworzony do łatwego i przyjemnego życia. Takie życie niszczy człowieka. Dla właściwego rozwoju (a tu na ziemi do końca życia człowieka trwa jego rozwój) potrzebujemy dwu rzeczy: sił i wysiłku. Inaczej mówiąc: posiłku i trudu. Nie powinniśmy brać się za trud, jeśli nie posililiśmy się odpowiednio, bo szybko zasłabniemy. Ale nie powinniśmy też posilać się, jeśli nie podejmujemy trudu, bo otyłość (ta wyrażająca się w kilogramach, ale jeszcze bardziej ta duchowa) doprowadzi nas do jakieś poważnej choroby, a nawet śmierci. Dlatego Jezus przyzwala na to, by nie raz było nam ciężko, ale najpierw chce nam dać swoją Moc.

Bożena
Bożena Gru 28 '17, 07:50
28 GRUDNIA 2017 Betlejem – niezwykła historia!

Wtedy Herod, widząc, że go mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od mędrców. Mt 2, 16

Nie chcę dzisiaj pisać o piekielnym pomyśle Heroda, który z zazdrości i nienawiści do nowo narodzonego Króla postanowił zgładzić wszystkie niemowlęta. Ta historia pokazuje mi bardzo dosadnie, do czego może doprowadzić grzech.

Pragnę podzielić się niezwykłą historią polskiego Betlejem, które od 20 lat ratuje tych, na których czyha zło. Chodzi mi o Dom Betlejem w Jaworznie, w którym mieszka ok. 25 bezdomnych mężczyzn razem z księdzem Mirkiem, który zaczynał od spania w tym miejscu, gdy jeszcze nie było nawet wody ani ogrzewania. Ot taki kapłan diecezjalny, który zamieszkał w pustostanie odkupionym od miasta za złotówkę. Po 20 latach ruina zamieniła się w niezwykły dom, który jest arcydziełem sztuki, gdzie nie można już nic zrobić bez zgody konserwatora zabytków. Niezwykle oryginalnych remontów dokonywali przez te lata sami bezdomni.

Odwiedzając dom Betlejem czułem się tak, jakbym był w prawdziwym, przytulnym domu, gdzie każdy kąt ma kawałek historii. Patrząc na byłych bezdomnych widziałem rozpromienionych ludzi, mimo że na ich twarzach był wymalowany ból z przeszłości. Oni niczym nie przypominali mi bezdomnych, których dotychczas spotykałem na ulicach. Wcześniej widziałem w oczach bezdomnych: ogromny ból, cierpienie, tęsknotę, rozpacz, prawdziwą ciemność i brak jakiejkolwiek nadziei. Dzisiaj wiem, że tak jak mówi ks. Mirek prawdziwym lekarstwem na bezdomność jest NORMALNOŚĆ, to jest stworzenie kochającego się domu, gdzie każdy troszczy się o wszystkie potrzebne sprawy, ale najpierw pamięta o człowieku i jego potrzebie miłości.

Jestem tak głęboko zauroczony Wspólnotą Betlejem, że aż mam wewnętrzną pewność co do tego, żeby to dzieło rozrastało się na inne miasta. BEZDOMNI SĄ NAPRAWDĘ BARDZO WARTOŚCIOWYMI LUDŹMI, których Bóg chce wyprowadzić z ciemności beznadziei i uczynić ich światłem dla świata! (https://pl.aleteia.org/2017/12/25/betlejem-z-jaworzna-tu-bezdomnosc-przemienia-sie-w-milosc/)

Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. 1 J 1, 7

Panie Jezu, uwielbiam Cię za wspaniałe świadectwo wiary ks. Mirka oraz bezdomnych, którzy stworzyli niezwykłą Wspólnotę Betlejem (http://betlejem.org/o-nas/)

Dziękuję Ci Boże Ojcze za to, że ocaliłeś ich z wielu nałogów i dałeś im łaskę prawdziwego życia! Prowadź ich każdego dnia do prawdziwej świętości. Błogosław także innym miastom, władzom i duszpasterzom, aby potrafili czynić tak wiele dobra dla bezdomnych!

Gdyby Pan nie był po naszej stronie,
gdy ludzie przeciw nam powstali,
wtedy pochłonęliby nas żywcem,
gdy gniew ich przeciw nam zapłonął.
Dusza nasza jak ptak się wyrwała z sidła ptaszników,
sidło się podarło i zostaliśmy uwolnieni.
Nasza pomoc w imieniu Pana,
który stworzył niebo i ziemię. Ps 123, 2-3. 7-8

Bożena
Bożena Gru 28 '17, 07:52
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 28 grudnia.
Ewangelii według św. Mateusza. 
Mt 2,13-18.
Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: "Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić". 
On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: "Z Egiptu wezwałem Syna mego". 
Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do dwóch lat, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: "Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma".

Kom.: Dramat narodzin Jezusa.

„Gdy Mędrcy odjechali”.

Owi Mędrcy byli magami, ale nie babilońskimi lecz perskimi. Różnica miedzy nimi była taka, że babilońscy magowie byli czarnoksiężnikami, natomiast perscy byli wyznawcami Zaratustry.

Zaratustra był reformatorem mazdaizmu, żył prawdopodobnie na przełomie VII i VI w. p.n.Chr.. Uczniowie Zaratustry podejmowali życie duchowe i ascetyczne i tak jak Żydzi oczekiwali Zbawiciela. W trakcie niewoli babilońskie obie religie wzajemnie poznały swoje doktryny i stały się sobie bliskie.

Nie przypadkowo więc perscy Mędrcy zdążali do Jerozolimy dowiedzieć się, gdzie się narodził Król Żydowski.

Ewangelia wg św. Mateusza mówi tak o Mędrcach: „A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny”.(Mt 2,12).

„(...)bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić".

Herod Wielki, król żydowski, kiedy dowiedział się od Mędrców, że narodził się Mesjasz, „oczekiwany” przez naród żydowski wydał dekret z wyrokiem śmierci dla niemowląt żyjących w Betlejem. Chciał w ten podstępny sposób pozbyć się „Władcy”, którego zapowiadał prorok Micheasz:
„A ty, Betlejem Efrata, 
najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! 
Z ciebie mi wyjdzie 
Ten, który będzie władał w Izraelu, 
a pochodzenie Jego od początku, 
od dni wieczności.” 
Chciał to uczynić w obawie, by nowy Władca nie odebrał jemu i jego potomkom panowania.

Historia potwierdza, że Herod był wyjątkowo ambitny, żądny władzy i podejrzliwy. Sam bowiem doszedł do tronu po trupach i tylko dzięki terrorowi utrzymywał się u władzy. Był synem Antypatra, wodza Idumei i za cel postawił sobie panowanie. Dlatego oddał się w całkowitą służbę Rzymianom. Za co Rzymianie obdarowali go tytułem króla oddając mu pod panowanie Ziemię Świętą.

Wymordował żydowską rodzinę królewską, która panowała nad narodem przed nim: Hirkana II, swojego teścia; Józefa, swojego szwagra; Mariam, swoją żonę; ponadto trzech swoich synów - Aleksandra, Arystobula i Antypatra, a także arcykapłana Arystobula, Aleksandrę, matkę Mariamme i wielu innych, jak to szczegółowo opisuje żyjący ok. 70 lat po nim historyk żydowski, Józef Flawiusz (Dawne dzieje Izraela).

Te i wiele innych faktów wskazuje, kim był Herod i czym było dla takiego okrutnika pozbawienie życia kilkudziesięciu niemowląt.

Bibliści zastanawiają się nad tym, ile mogło być tych niemowląt? 
Betlejem w owych czasach mogło liczyć ok. 1000 mieszkańców. Niemowląt do dwóch przy takiej ilości mieszkańców mogło być około setka. Chłopców zatem ok. pięćdziesięciu.

Św. Mateusz w swojej Ewangelii umieszcza skargę proroka Jeremiasza w proroczych słowach: 
„Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: "Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma".(Jr 31,15).

Rachela jest tu symbolem „matki Izraela”, płaczącej nad uciskiem Izraela w niewoli babilońskiej. Tu w przenośni nad pokoleniami jej synów: Efraima i Beniamina.

Św. Bernard napisze w swoim komentarzu do rzezi niewiniątek:
„Ta skarga doszła do Boga. Rozlana krew niemowlątek wołała o pomstę do Nieba. Bóg sprawiedliwy wysłuchał wołania. Koniec Heroda był straszny. Okropna choroba, która jak piekielny ogień paliła jego wnętrzności, zapowiadała mu rychły koniec. Nienasycony głód i nieugaszone pragnienie zwiększało jego męki. Im więcej jadł i pił, tym piekielniejsze czuł bóle. Nogi mu opuchły, skóra popękała, obrzydliwe robactwo toczyło jego ciało, a wstrętne wrzody zarażały powietrze. Okropniej dokuczały mu wyrzuty sumienia. Leżał tedy jak nędzny Łazarz, opuszczony i znienawidzony przez wszystkich, żywy obraz potępienia. A gdy skonał, nikt po nim nie zapłakał; tylko klątwy i złorzeczenia towarzyszyły mu do grobu”.

A co ze współczesnymi młodziankami zabitymi przez aborcje i in vitro?
∎ Na świecie w ciągu ostatnich 30 lat urodziło się około 4 mld ludzi, a co piąte dziecko zostało zabite jeszcze w łonie swojej matki. Co stanowi 1 mld.
∎ Co roku w świecie dokonuje się około 42-53 mln aborcji – jest to porównywalne z ilością ofiar II Wojny Światowej (według różnych szacunków 50-78 mln).
∎ W Unii Europejskiej co roku ginie około 1,1 mln dzieci nienarodzonych – tyle też osób zginęło w Auschwitz-Birkenau w ciągu 6 lat (1940-1945).
∎ Rosja ma największą ilość aborcji w stosunku do porodów,: w latach 1970-2000 co roku średnio na każde 100 urodzeń było wykonywano 200 "zabiegów", czyli tylko każde 3 poczęte dziecko zobaczyło światło dzienne.
∎ W Chinach wykonuje się rocznie 13 mln oficjalnych aborcji na 20 mln urodzeń.

Często rodzice decydują się na aborcje jeśli USG pokaże że dzieckiem jest dziewczynka!

Co roku na skutek zamrażania embrionów ludzkich przy in vitro ginie ok. 42 mln. Ludzi.(tj. cała Polska).

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego jak dużą skalę ma aborcja i in vitro.
Ktoś może powiedzieć: a co ja mogę zrobić? co ja na to poradzę?

W świecie i Polsce działają organizacje walczące o życie, powstają różne inicjatywy - można się przyłączyć lub znaleźć swój sposób. Np. 12-letnia Amerykanka Lia nagrała mocne przemówienie, które obejrzało w internecie setki tysięcy ludzi.

Albo nie koniecznie robić coś "wielkiego", wystarczy modlić się przez 9 miesięcy ok. 5 min dziennie by uratować życie - na tym właśnie polega Duchowa Adopcja.
Matematyka jest prosta: 5 min * 30 dni * 9 miesięcy = 1350 min = 22,5 godziny
Czyli 1 dzień Twojego życia = 1 życie pewnego człowieka

5 minut w ciągu dnia. Tyle „kosztuje” uratowanie jednego bezbronnego dziecka. Tyle „płacę” za bycie bliżej Boga, za bycie bliżej Życia...

Żeby adoptować nienarodzone dziecko należy przez 9 miesięcy codziennie modlić się poniższą modlitwą i dziesiątkiem Różańca. Można do tego dołączyć dodatkowe postanowienia.

Zaczynamy dziewięciomiesięczną modlitwę od przyrzeczenia.

Modlitwa
Panie Jezu za wstawiennictwem Twojej Matki Maryi,
która urodziła Cię z miłością 
oraz za wstawiennictwem świętego Józefa, 
Człowieka Zawierzenia,
który opiekował się Tobą po urodzeniu, 
proszę Cię w intencji tego nienarodzonego dziecka,
które znajduje się w niebezpieczeństwie zagłady 
i które duchowo adoptowałem.
Proszę, daj rodzicom tego dziecka miłość i odwagę,
aby zachowali je przy życiu,
które Ty sam mu przeznaczyłeś. 
Amen.

Ojcze nasz, 10 Zdrowaś Maryjo...
Dodatkowe postanowienia (nieobowiązkowo)

Jakie mogą być dodatkowe postanowienia?
Na przykład: częsta Spowiedź i Komunia Święta, uczestniczenie we Mszy Świętej w dzień powszedni, adoracja, czytanie Pisma św., post, walka z nałogami, pomoc potrzebującym, działalność społeczna na rzecz obrony życia, dodatkowe modlitwy (np. litanie, nowenny, koronki, swoimi słowami), pielgrzymka.

Daj więc coś z siebie, aby ratować życie najbardziej bezbronnych. Amen!

Bożena
Bożena Gru 30 '17, 07:59
 

Gdy Rodzice przynieśli Dzieciątko Jezus do świątyni, była tam prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą.
Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.
A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret.
Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

O tym kim jest prorokini Anna wiemy bardzo wiele. Anna jest córką Fanuela, z pokolenia Asera. Miało ono swoje terytorium na północnym zachodzie Galilei, a zatem było najbardziej oddalonym od Świątyni miejscem w Ziemi Obiecanej. Zostaje dla nas tajemnicą czyją była żoną i o wiele bardziej intrygujące pozostaje, w jakich słowach uczciła Chrystusa, na którego przyjście czekała. Anna przychodziła od Świątyni, gdyż służba w tym miejscu była dla niej największą radością. Takie nastawienie jej serca sprawiało, że czerpała nie tylko szczęście, ale był to sposób doświadczania Bożego błogosławieństwa. Poprzez modlitwę i post oddawała się nieustannie Bogu. Choć nie wypowiada ani jednego słowa jest ona wielkim głosicielem dzieł Boga, bo przebywa ciągle w Jego bliskości, delektuje się Jego słowem i odpowiadając na Nie modlitwą. Tak właśnie urzeczywistnia obecność Słowa.

W jej misji dostrzegamy zestawienie trzech etapów życia: dziewica – mężatka – wdowa. Według przekazu łukaszowego owa kobieta nigdy więcej nie wyszła za mąż. Jest to ideał wdowy zarówno w świecie żydowskim, jak i chrześcijańskim. Dlatego z taką pieczołowitością został przekazany jej obraz jako kobiety, która każdą chwilę życia spędzała na modlitwie i poście. W wychwalaniu Pana i oddawaniu mu czci Anna znajduje ogromną radość, która nie pozwala nawet mówić o tym co ujrzała i o czym jej było powiedziane.

Stary Testament zna niewiele kobiet, które nazwał prorokiniami. Anna podobnie jak Jan Chrzciciel stoi na krawędzi obu Testamentów. To co stare spotyka się z Dziecięciem, Które przynosi nowy porządek. Anna jest prorokinią, ale jeszcze nie świadkiem wydarzeń z życia Jezusa. Jednak jej proroctwo jest inne niż było dotąd, ona podobnie jak Symeon stają na progu proroctwa, które wynika z napełnienia Duchem Świętym (por. Dz 2,17). Jednak nie ma rozdźwięku między tym co było w Starym Testamencie, a tym co przynosi Jezus w Nowym. Nowość Ewangelii, Którą Jezus będzie ukazywał słowami i znakami, wyłania się z nowej interpretacji Starego Przymierza. Staje się Ona jednak niezrozumiała, jeśli oderwiemy ją od całej historii zbawienia, która poprzedzała przyjście Jezusa na świat.

Zauważmy, że nikt z urzędowych kapłanów nie stwierdza faktu przyniesienia Dziecka do świątyni. Wobec proroctwa kapłaństwo urzędowe wydaje się być zbędne, bo oto Święty Izraela został wniesiony do świątyni a urzędnicy nawet nie dostrzegli tego faktu. Świątynia jerozolimska pozostaje milczącą wobec faktu nawiedzenia. Anna staje się obok Symeona wzorem wspólnoty oczekującej przyjścia Mesjasza, nie przegapia momentu objawienia się Boga w swojej świątyni, ale Go wita i opowiada wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem.

Nadzieje mesjańskie zapowiedziane przez proroków nie spełzły na niczym. Mieszkańcy Izraela rozproszeni między narodami mają szansę stać się na nowo Ludem Bożym. Jednakże nie dotyczy to tylko jednego narodu, gdyż dzięki działaniu Ducha Świętego, cały świat jest wezwany do jedności. Zbawienie już nadchodzi, a z nim przychodzi na ziemię światło, które oświeci wszystkie narody

Chrześcijanin może zrozumieć te prawdy i niejednokrotnie rozwinąć się duchowo w ciszy, odsuwając się od wielkich spraw tego świata. Taki człowiek jeszcze bardziej otwiera się na działanie Bożej łaski i może napełnić się nadprzyrodzoną mocą, aby właściwie wypełnić swoje posłannictwo.

Konkret na dziś:

W chwili ciszy pobędę przy Chrystusie

Niech Was błogosławi i strzeże Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty. Amen

Bożena
Bożena Sty 1 '18, 08:53
Roman Chyliński    

Słowo Boże na Uroczystość Bożej Rodzicielki Maryi.
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Łk 2, 16-21.
Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli. 
Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to zostało przedtem powiedziane. 
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.

Kom.: Łzy Maryi.

Pierwszego stycznia Nowego Roku 2018 otrzymujemy w darze od Kościoła trzy ważne przesłania. Są nimi:
1. Uroczystość Bożej Rodzicielki Maryi.
2. Syn Boży otrzymuje imię Jezus.
3. Orędzie Ojca Świętego Franciszka na 51. Światowy Dzień Pokoju.

Ad 1. W Uroczystość naszej MAMY chciałbym przypomnieć objawienia Matki Bożej w Japoni , w mieście Akita (1973-81) zatwierdzone przez Kościół.
13 października 1973 podczas porannej modlitwy wizjonerka Siostra Sasagawa ujrzała, jak z tabernakulum tryska nadprzyrodzone światło. W tej samej chwili figura Najświętszej Maryi Panny wydzieliła cudowny zapach, który wypełnił kaplicę. Kiedy siostra Agnes zaczęła odmawiać Różaniec, usłyszała słowa:

"Moja kochana córko, wsłuchaj się uważnie w to, co mam ci do powiedzenia. Powiesz to swemu przełożonemu. 
Powiedziałam ci już, że jeżeli ludzie nie zaczną pokutować i nie poprawią się, Ojciec ześle na ludzkość straszliwą karę. Będzie to kara większa niż potop, nieporównywalna z niczym, co widział świat. Ogień spadnie z nieba i unicestwi większą część ludzkości, dobrych na równi ze złymi, nie oszczędzając ani kapłanów, ani wiernych. Ci, co ocaleją, będą czuć się tak samotni, że będą zazdrościć umarłym. 
Jedyną bronią, jaka wam pozostanie, to Różaniec i Znak pozostawiony przez mego Syna. Codziennie odmawiajcie Różańcowe modlitwy. Na Różańcu módlcie się za papieża, biskupów i kapłanów.
Działanie szatana przeniknie nawet Kościół, do tego stopnia, że będzie można zobaczyć kardynałów sprzeciwiających się innym kardynałom i biskupów występujących przeciwko innym biskupom. 
Kapłani, którzy Mnie czczą, będą wyszydzani i prześladowani przez swych współbraci... świątynie i ołtarze będą plądrowane; Kościół będzie pełen tych, którzy pójdą na kompromis, a szatan będzie kusił wielu kapłanów i osoby konsekrowane, by opuścili służbę Panu.
Diabeł będzie występował szczególnie przeciwko duszom poświęconym Bogu. 
Powodem mego smutku jest myśl o zatraceniu tak wielu dusz. Jeśli grzechy będą coraz liczniejsze i poważniejsze, nie będzie już dla nich przebaczenia.
Powiedz to odważnie swemu przełożonemu. On będzie wiedział, jak zachęcić was do modlitwy i podjęcia dzieł zadośćuczynienia.
Odmawiaj jak najczęściej Różaniec. Tylko Ja jedna wciąż mogę ocalić was przed zbliżającym się nieszczęściem. Ci, którzy mi zaufają, zostaną ocaleni".

Matka Boża w Akita, wyrzeźbiona w drewnianej figurce płakał aż 101 razy.

W książce księdza Stefano Gobbiego: „Do kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej” Maryja mówi dokładnie dlaczego płacze:
„Powodem mojego płaczu – płaczu waszej Mamy- są Moje liczne dzieci, które żyją zapomniawszy o Bogu, zanurzone w przyjemnościach cielesnych i biegnące bez ratunku ku swemu zatraceniu”.
Główną jednak moją przyczyną Mojego płaczu są Kapłani, synowie najmilsi, źrenica moich oczu, ci synowi mi poświęceni.
Widzisz, że Mnie nie już nie kochają, że Mnie już nie chcą?
Czy widzisz, że nie słuchają już słów Mojego Syna, że często Go zdradzają?
Jak bardzo Jezus obecny w Eucharystii jest przez wielu zapomniany, pozostawiony samotnie w Tabernakulum.
Często obrażają Go świętokradztwami i łatwo popełnianymi zaniedbaniami.”

Dlatego moi Drodzy wchodźcie w "Apostolat Margaretki" i omadlajcie codziennie waszych proboszczów i kapłanów. Organizujcie Adoracje Najświętszego Sakramentu za kapłanów, najlepiej w pierwsze czwartki miesiąca. 
Dzisiaj trzeba zawalczyć o kapłanów! Bo szatan mocno i skutecznie, jak słyszymy od Matki Bożej o nich walczy!

Ad. 2. Nadanie w siódmym dniu imienia JEZUS Synowi Bożemu, jest dla całego świata wydarzeniem niepowtarzalnym.

Św. Łukasz o tym imieniu powie:
„I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni". (Dz 4,12).

Św. Paweł natomiast, ukaże potęgę tego imienia nad piekłem i całą ludzkością:
„Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył 
i darował Mu imię 
ponad wszelkie imię, 
aby na imię Jezusa 
zgięło się każde kolano 
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. 
I aby wszelki język wyznał, 
że Jezus Chrystus jest PANEM - 
ku chwale Boga Ojca.”(Flp 2,9-11).

Warto i to często wymawiać do święte imię Jezus, nie tyle przypadkowo i bezmyślnie, ale z wiarą i z mocą, aby odrzucić od siebie pokusy i moce zła.

Ad. 3. Na 51 Światowy Dzień Pokoju papież Franciszek poruszył problem migrantów i uchodźców.

Ważne tam padają słowa papieża, które mnie osobiście podbudowały:

„Pragnę z całego serca, aby ten duch towarzyszył procesowi, który w 2018 r. doprowadzi do sformułowania i zatwierdzenia przez Organizację Narodów Zjednoczonych dwóch globalnych porozumień: jedno będzie dotyczyło bezpiecznych, uporządkowanych i uregulowanych migracji, drugie – uchodźców.”

Dodam tu jeszcze słowa Benedykta XVI wypowiedziane 2013 roku na „Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy”: 
„Oczywiście, każde państwo ma prawo regulować imigrację i prowadzić politykę podyktowaną ogólnymi wymogami dobra wspólnego, zawsze jednak zapewniając poszanowanie godności każdej osoby ludzkiej. 
Jednakże, w aktualnym kontekście społeczno-politycznym, przed prawem do emigracji trzeba realizować prawo do nieemigrowania, to znaczy do możliwości pozostania na własnej ziemi, powtarzając za bł. Janem Pawłem II, że «podstawowym prawem człowieka jest prawo do życia we własnej ojczyźnie. Prawo to staje się realne tylko wówczas, gdy nie występują czynniki zmuszające do migracji» (przemówienie do uczestników IV Światowego Kongresu na temat Migracji, 1998 r.).

Wszystkim życzę Wam moi Drodzy Czytelnicy błogosławionego Nowego Roku 2018. Niech Pan rozpromieni swoje oblicze nad Wami i Wam błogosławi. Amen

Bożena
Bożena Sty 2 '18, 07:34
  Roman Chyliński     

Słowo Boże na 2 stycznia.
Słowa Ewangelii według św. Jana. 
Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: "Kto ty jesteś?", on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: "Ja nie jestem Mesjaszem". Zapytali go: "Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?" Odrzekł: "Nie jestem". "Czy ty jesteś prorokiem?" Odparł: "Nie!" Powiedzieli mu więc: "Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?" Odpowiedział: "Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz". 
A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: "Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?" 
Jan im tak odpowiedział: "Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała". 
Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.(J 1, 19-28).

Kom.: Czy znamy fundament chrześcijańskiego życia?

Niedawno, bo w III Niedzielę Adwentu rozważaliśmy powyższy fragment z Ewangelii według świętego Jana.

Postawiliśmy sobie wówczas pytanie: „Czy znasz Jezusa”, odwołując się do słów Jana Chrzciciela: „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie”.

Stwierdziliśmy, że nasza wiara odnosi się do Osób Trójcy Świętej: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Rozważaliśmy wówczas w sposób szczególny naszą relację do Osoby Jezusa Chrystusa.

Dzisiaj chciałbym kontynuować tę myśl św. Jana Chrzciciela odwołując się do sedna nauki Jezusa Chrystusa.

Każdy z nas zapewne zna Dekalog pochodzący z Księgi Wyjścia.
Ale czy wiemy, gdzie jest nowa interpretacja Dekalogu, to znaczy, jak obecnie chrześcijanin powinien interpretować Dekalog?

Odpowiedź jest prosta: „Kazanie na górze”.

Te trzy najważniejsze rozdziały :piąty, szósty i siódmy, z Ewangelii wg św. Mateusza, stanowią "Kodeks moralny"naszego chrześcijańskiego postępowania. 
To jest fundament naszego stylu życia i postępowania!

Na pytanie wiernych, jak człowiek dorosły ma się przygotować do spowiedzi, odpowiadam zachęcająco: przeczytaj powoli „Kazanie na górze” i skonfrontuj go z własnym życiem.

Jak pamiętamy, owo "Kazanie Jezusa"zaczyna się Ośmioma błogosławieństwami, w których Jezus mówi jasno, kiedy będziemy ludźmi szczęśliwymi, czyli błogosławionymi.

Następnie usłyszymy o zadaniach ucznia naśladującego Chrystusa, że ma być jak sól, która nigdy nie wietrzeje i jak światło, które nie można chować przed ciemnością tego świata.

Usłyszymy też twarde słowa Mistrza, że nasza sprawiedliwość nie może być faryzejska, to znaczy obłudna, tylko na zewnątrz. Mamy tak żyć, jak nauczamy!

Przykazanie „Nie zabijaj” dla Jezusa rozpoczyna się już od postawy GNIEWU.
Mamy więc odrzucać złość, gniew i nienawiść, a dążyć do pojednania.

Przykazanie „Nie cudzołóż” ma swój początek w pożądliwym wzroku, a nie dopiero w samym akcie.

Jak widzimy Jezus podwyższa nam standardy moralnego życia.

Piąty rozdział zakończy się miłością nieprzyjaciół, jako wezwanie ku doskonałości. Abyśmy miłowali wszystkich, a nie tylko tych którzy nas miłują.

Szósty rozdział mówi nam o pracy duchowej nad sobą. Jałmużna, modlitwa i post to zbawcze propozycje Kościoła, aby wzrastać w wierze.

Później usłyszymy o tym, jak ważna jest właściwa hierarchia wartości, aby Bóg był na pierwszym miejscu. Bo nie można dwom panom służyć: Bogu i demonowi pychy. 
Mamy więc najpierw szukać królestwa Bożego, a wszystko inne będzie nam dane w darze od dobrego Ojca.

Siódmy rozdział, to konkretne, praktyczne rady dotyczące chrześcijańskiego myślenia i postępowania.

Usłyszymy, aby pochopnie nie oceniać bliźniego w jego słabościach. Trzeba najpierw wyciągać „belkę” własnych grzechów z oka, które często nie widzimy, aby później pomóc dostrzec bliźniemu jego zagubienie.

Jest też dana nam zachęta do stawiania sobie pytań, proszenia o pomoc, a nawet kołatania, aby mądrość słowa Bożego mogła odpowiedzieć nam na wszystkie nasze problemy i trudne sytuacje życiowe.

Dowiemy się też o „Złotej zasadzie” na której opierają się wszelkie rady proroków: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!”

Dostaniemy też ostrzeżenie, aby nie wybierać łatwego i przyjemniejszego życia, bo jest ono złudne.

Usłyszymy też przestrogę, że nie wszyscy, którzy mówią do Jezusa: „Panie, Panie” wejdą do królestwa Bożego.

I na końcu św. Mateusz pouczy nas, jak ważne jest budowanie „domu” swojego życia na „Skale”, którą jest Jezus Chrystusa, a nie na „piasku” pewności siebie.

Ukochani Czytelnicy jeżeli choć trochę Was zachęciłem do rozważanie fundamentu naszej wiary, jakim jest „Kazanie na górze”, to będę w pełni usatysfakcjonowany, a zarazem pewny, że nie zbłądzicie w ciemnościach i pokusach tego świata.

Modlitwa: Matko Najświętsza, Mistrzyni Słowa Wcielonego odkryj przed nami wartość i mądrość „Kazania na górze” i naucz nas, jak wypełniać wolę Bożą na co dzień. Amen!

ps. A teraz usiądź, otwórz Ewangelię wg św. Mateusza i zacznij czytać 5,6 i 7 rozdział.

Bożena
Bożena Sty 3 '18, 07:48
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 3 stycznia.
Słowa Ewangelii według św. Jana. 
Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: "Oto Baranek Boży". Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. 
Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: "Czego szukacie?" Oni powiedzieli do Niego: "Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu), gdzie mieszkasz?" 
Odpowiedział im: "Chodźcie, a zobaczycie". 
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. 
Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: "Znaleźliśmy Mesjasza" (to znaczy: Chrystusa). I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: "Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas" (to znaczy: Piotr).

Kom.: "Oto Baranek Boży".

„Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: "Oto Baranek Boży". Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem”.

Świadomość baranka w wymiarze egzystencjalno – kulturowym była głęboko zakorzeniona w w etosie narodu Żydowskiego.

Ten koczowniczy naród, żył przeważnie z hodowli owiec. Najtrudniejsze chwile przeżywali Żydzi na przełomie zimy i wiosny, kiedy pastwiska nie były jeszcze zazielenione trawą. Wówczas nie raz musieli zabić baranka, aby przeżyć.

W to egzystencjalne doświadczenie tego narodu wchodzi później Pascha żydowska. Bóg powiązał wyzwolenie fizyczne i duchowe Żydów, będących w niewoli egipskiej z zabiciem baranka, który daje życie.

Spożycie w pośpiechu baranka jednorocznego, bez skazy tuż przed wyjściem z Egiptu stanie się dla Żydów wydarzeniem symbolicznym, a zarazem głęboko duchowym.

To właśnie krew baranka uratuje Izraelitów od anioła „Niszczyciela”, który uśmiercał wszystko to, co było pierworodne w Egipcie zaczynając od dzieci po zwierzęta.

Co więcej. Pascha żydowska nabierze wymiaru proroctwa, zapowiedzi. Zapowie ona mękę i śmierć innego „Baranka” bez skazy, czyli bez skazy grzechu – Jezusa Chrystusa.

Własnie Ten "Baranek Paschalny" krwią swoją odkupi z grzechu nas wszystkich i da nam "Nowe życie"- wieczne życie.

To wydarzenie na V wieków p. n. Chr., prorok Izajasz zapowiada, ukazując przyjście Mesjasza, jako „baranka na rzeź prowadzonego”: 
„Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, 
nawet nie otworzył ust swoich. 
Jak baranek na rzeź prowadzony, 
jak owca niema wobec strzygących ją, 
tak On nie otworzył ust swoich”. (Iz 53,7).

Stąd stwierdzenie Jana Chrzciciela: „Oto Baranek Boży” było czymś bardzo czytelnym dla Jego uczniów i jednoznacznie wskazywało na oczekiwanego Mesjasza, Syna Bożego.

W czasie Eucharystii tuż przed przyjęciem Jezusa w Komunii świętej wzywamy Baranka Paschalnego, Zwycięskiego, który gładzi grzechy świata, aby zmiłował się nad nami i obdarzył nas pokojem.

Słowa: „Oto Baranek Boży” w ustach kapłana stają się prawdziwą manifestacją i hymnem pochwalnym na cześć Jezusa Chrystusa, który już tryumfuje w niebie. 
I właśnie to święte Ciało i Krew, Tego zwycięskiego i Paschalnego Baranka, Syna Bożego spożywamy i przyjmujemy do naszego serca.

Z Jezusem, jako „Barankiem Paschalnym” zobaczymy się „twarzą w twarz” dopiero w niebie. Tu na ziemi, każda Eucharystia jest już zapowiedzią tej niebiańskiej uczty.

Czym, a może KIM dla mnie jest Jezus Chrystus Eucharystyczny?
Czy mam świadomość, że samego Boga przyjmuję?
Czy wiem, że Jezus w Eucharystii oddaje mi się CAŁY, z miłości do mnie?
Czy po przyjęciu Komunii świętej, mówię do Jezusa chociaż raz: „Kocham Cię Jezu!”

Kim obecnie powinien być dla nas spożywany w czasie Eucharystii „Baranek Boży”, powie św. siostra Faustyna:

Z Dzienniczka św. s. Faustyny: 
„Każdego poranku w czasie rozmyślania gotuję się do walki na cały dzień, a Komunia święta jest mi zapewnieniem, że zwyciężę, i tak bywa. 
Lękam się dnia, w którym nie mam Komunii świętej. 
Ten Chleb mocnych daje mi wszelką siłę do prowadzenia tego dzieła i mam odwagę do pełnienia wszystkiego, czego żąda Pan. 
Odwaga i moc, która jest we mnie, nie jest moja, ale Tego, który mieszka we mnie – [taka] jest Eucharystia. 
Jezu mój, jak wielkie są niezrozumienia; nieraz gdyby nie Eucharystia, nie miałabym odwagi iść dalej po tej drodze, którąś mi wskazał”.( Dz. 

Bożena
Bożena Sty 4 '18, 07:37
 

„Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.

Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?”
Oni powiedzieli do Niego: „Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu), gdzie mieszkasz?”
Odpowiedział im: „Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej.
Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza” (to znaczy: Chrystusa). I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: „Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas” (to znaczy: Piotr).” (J 1,35-42)

Oto Baranek Boży – słowa, które słyszę na każdej Mszy św. przed Komunią św. Tyle razy już je słyszałem, że może straciły dla mnie sens. Uczniowie, gdy usłyszeli te słowa, od razu poszli za Jezusem. Jak wielkie wrażenie musiało na nich wywołać to wyznanie Jana Chrzciciela? Jak ważny stał się dla nich Ten, o którym mówił im ich nauczyciel, że zostawili go, aby pójść za „Barankiem Bożym”? Może warto dziś pomyśleć, czy słowa kapłana podczas Eucharystii wywołują we mnie podobne emocje. Czy całe moje serce pragnie przylgnąć do Tego, którego wskazuje mi celebrans? Czy mam świadomość, z Kim naprawdę spotykam się w Eucharystii i Komunii św.?

Jezus pyta: „czego szukacie?” Pytanie, które powinno każdego dnia mnie nurtować: czego ja szukam w moim życiu? Za czym ja gonię? O co się staram? Dlaczego wybrałem drogę z Jezusem? Może szukam powodzenia, zdrowia, pieniędzy, zaszczytów, znajomości…

Uczniowie idą za Jezusem, aby zobaczyć, gdzie mieszka i zostali u Niego. Czytając te słowa, od razu pomyślałem o przeprowadzkach, które każdy kapłan przeżywa co kilka lat. Człowiek zostawia ludzi, z którymi się zżył, sprawy, które może bardzo dobrze się toczyły, także dzięki jego pracy. Zostawia kawałek swojego życia i serca…czasem wydaje się to trudne, chyba że ma się świadomość, że robi się to dla Kogoś. Może i Tobie nie raz zdarzyło się zmienić miejsce zamieszkania: studia, nowa praca, nowy dom. Zostawiałeś stare znajomości, środowisko w którym było Ci tak dobrze. Ale miałeś świadomość, że to ważne i potrzebne i dla tego „nowego” warto zostawić tamto. A ile potrafimy zostawić dla Jezusa? Z czego zrezygnować, aby zamieszkać u Niego?  Czy jest On dla nas tak ważny?

Gdy z kimś się mieszka można poznać go dokładniej, obserwować go w różnych chwilach i sytuacjach. Na to potrzeba czasu, a nie tylko odwiedzin. Jeśli chcę poznać Jezusa nie wystarczy „odwiedzić” Go raz w tygodniu i chwilę pogadać z Nim dwa razy dziennie. Potrzeba czasu i bycia razem. Czy moja relacja do Jezusa to mieszkanie razem czy raczej odwiedziny?

I ostatnia sprawa. Uczniowie, nie zatrzymują tego dla siebie, ale zaraz przyprowadzają innych. Człowiek opowiada czasem o filmie, który oglądał, a który warto zobaczyć, ubraniach, które warto nabyć, grze, w którą warto zagrać, miejscu, które warto odwiedzić. Czasem robi to z pasją, której trudno się oprzeć. A jak wygląda moje świadectwo o Jezusie? Czy ktoś patrząc na mnie ma ochotę pójść za Jezusem? Czy moje słowa, życie, zachowanie wyrażają pasję bycia z Jezusem?

Dziś Jezus chce byś przyszedł do Niego z ufnością, a On da Ci nowe imię – zmieni Twoje życie, nada jemu sens, wyznaczy zadanie. Czy jesteś na to gotowy?

Konkret na dziś: poproś Jezusa, by zapalił w Tobie ten żar, który zatrzyma Cię przy Nim i przyciągnie innych do Niego.

Na drogę z Jezusem i zadanie przyprowadzania innych niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

 

Bożena
Bożena Sty 5 '18, 08:06
 

Jezus postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus powiedział do niego: „Pójdź za Mną”. Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra.

Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”.

Rzekł do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”

Odpowiedział mu Filip: „Chodź i zobacz”.

Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: „Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”.

Powiedział do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?”

Odrzekł mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”.

Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!”

Odparł mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”.

Potem powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”. (J 1,43-51)

Jezus nie próżnuje po powołaniu pierwszych uczniów i od razu idzie na północ, do Galilei. Tam spotyka kolejnego mężczyznę, którego zaprasza do bycia jednym z Jego apostołów. Podobnie jak wczoraj Andrzej, tak dzisiaj Filip nie może zatrzymać dla siebie radości ze znalezienia Mesjasza. Jezus znalazł Filipa, a przez to Filip znalazł Mesjasza. Czy to nie piękne? On ciągle jest w ruchu, nie siedzi w miejscu, szuka ludzi. Jest podobny do Boga Ojca, przechadzającego się raju w poszukiwaniu Adama. Choć wielkość i świętość każdego z apostołów (oprócz Judasza) jest niepodważalna, to ich kondycja duchowa przed pójściem za Mistrzem i rozpoczęciem formacji w Jego szkole była taka sama jak praojca w Edenie.

Co mam na myśli? Zarówno Adam, jak i poszczególni apostołowie, to ludzie dotknięci grzechem, pogubieni na różne sposoby, ukrywający się w zaroślach albo siedzący pod drzewem jak Natanael. Mimo upływu czasu nastawienie Boga względem człowieka nie zmienia się. On ciągle jako pierwszy wychodzi z inicjatywą i szuka nas.

Czy w raju Bóg nie wiedział, co się stało przy drzewie poznania dobra i zła? Czy nie wiedział, że Adam i Ewa zostali zwiedzeni przez Szatana i nie posłuchali Jego słów? Czy nie wiedział, że zerwali i zjedli owoc? Oczywiście, że wiedział, przecież jest wszechwiedzący i nic nie może się przed Nim ukryć. Ale nie obraził się na nich i od razu zaczął ich szukać, żeby wiedzieli, że nawet ich nieposłuszeństwo nie zmienia tego kim są dla Niego. Tak samo Jezus jest tym, który chodzi i szuka ludzi, nawet takich, którzy nie widzą w Nim żadnego dobra, jak Natanael:„Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”.

Reakcja Natanaela nie powinna nas dziwić, ponieważ próżno szukać w Starym Testamencie proroctw mówiących, że Boży Pomazaniec będzie miał coś wspólnego z Nazaretem. Ale warto zauważyć, że Natanael osądził Jezusa bez poznania Go. Myślę, że każdemu z nas przydarzyło się nieraz coś podobnego. Nie widząc człowieka, wydaliśmy osąd na jego temat. Nie zadaliśmy sobie nawet najmniejszego trudu poznania go, a i tak wiemy, kim i jaki jest. Nie muszę mówić, że taka postawa nie ma nic wspólnego nie tylko z chrześcijaństwem, ale w ogóle z właściwie rozumianym człowieczeństwem. Z jednej strony można się nawet zgorszyć, że apostoł zachował się w ten sposób, ale byłaby to zwykła dziecinada. Każdy z nich, podobnie jak my, musiał przejść trudną i wyczerpującą drogę nawrócenia, czyli zmiany myślenia, że „ja wiem najlepiej”. To, że Biblia zapamiętała takie chwile, jest dla mnie dowodem na jej autentyczność. Gdyby była spreparowana na potrzeby Kościoła, z pewnością pominięto by fragmenty, mówiące o złych stronach apostołów.

Powiedzieliśmy, że Natanael dziwi się słowom Filipa, ale warto zwrócić uwagę na to, w jaki sposób reaguje Filip. On wierzy i wie, że Jezus jest Mesjaszem. Dla Niego pochodzenie z Nazaretu nie stanowi problemu, ale chce tę nowinę przekazać także sceptycznie nastawionemu Natanaelowi. I co robi, gdy tamten podważa jego zdanie? Mówi mu: „Chodź i zobacz”. Nie ma teologicznej dysputy. Nie ma pojedynkowania się na argumenty. Nie ma polemiki. Jest tylko zaproszenie, aby pójść, zobaczyć na własne oczy i przekonać się czy to, co mówi, jest prawdą.

Wydaje mi się, że bardzo trudno jest przekonać kogoś, aby żył z Jezusem, opierając się jedynie o polemikę z tą osobą. Dyskusje są jak najbardziej potrzebne, ale w ewangelizowaniu nie chodzi o to, żeby kogoś zrównać z ziemią, prezentując swoją wyższość intelektualną. Istotą ewangelizacji było, jest i zawsze będzie doprowadzenie człowieka do osobistego spotkania z Chrystusem. Co on z tym zrobi, to już inna sprawa. Oczywiście trzeba powiększać swoją wiedzę teologiczną, ale ona sama nie wystarczy. Na potwierdzenie przytoczę pewną ciekawą historię znalezioną w jednej z książek:

„Opowiada się, że wielki agnostyk Huxley przy końcu XIX wieku zaproszony był na przyjęcie w domu wiejskim. Kiedy nadeszła niedziela, większość uczestników wybierała się do kościoła, ale Huxley oczywiście nie zdradzał takiego zamiaru. Podszedł on do jednego prostego człowieka znanego ze szczerej wiary w Chrystusa i zapytał: „Czy byłbyś gotów nie pójść do kościoła, a zamiast tego pozostać tu, aby opowiedzieć mi po prostu, jakie znaczenie ma dla ciebie wiara chrześcijańska i dlaczego jesteś wierzącym?” „Obawiam się, że jestem nie dość mądry do rozmowy z tobą” – odpowiedział zapytany, – „boję się, że bardzo szybko pozbawisz mnie argumentów”. Ale Huxley łagodnie powiedział: „Nie mam zamiaru dyskutować z tobą. Chciałbym po prostu usłyszeć, kim dla ciebie jest Chrystus”. Kiedy ów człowiek zgodził się pozostać w domu i opowiedział Huxleyowi o swojej wierze, ten miał łzy w oczach i powiedział: „Chętnie oddałbym prawą rękę za to, aby móc uwierzyć tak, jak ty”. To nie argumenty poruszyły Huxleya. Potrafiłby skutecznie przeciwstawić się i zniszczyć wszystkie „dowody”, jakie mógł wymyślić ów wierzący prostak, ale proste przedstawienie Chrystusa przełamało jego obronę. Dlatego najlepszym argumentem zawsze pozostanie: „Chodź i zobacz!”

Konkret na dzisiaj: pomyślę kogo z mojego otoczenia chciałbym przyprowadzić do Jezusa i powiem tej osobie „Chodź i zobacz”.

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

Bożena
Bożena Sty 6 '18, 08:35
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 6 stycznia. 
Uroczystość Objawienia Pańskiego.
Pokłon Mędrców ze Wschodu 
Mt 2, 1-12 
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: "Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon". Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: "W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok: «A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela»". 
Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: "Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon". Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. 
A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do ojczyzny.

Kom.: Co ja chcę dzisiaj przynieś Jezusowi?

„Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda”.

Na V wieków p. n. Chr. prorok Micheasz zapowiedział Betlejem, jako miejsce przyjścia Mesjasza:
„ A ty, Betlejem Efrata, 
najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! 
Z ciebie mi wyjdzie 
Ten, który będzie władał w Izraelu, 
a pochodzenie Jego od początku, 
od dni wieczności. 
Przeto [Pan] wyda ich aż do czasu, 
kiedy porodzi mająca porodzić”. (Mi 5,1-2).

„ Oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: "Gdzie jest nowo narodzony król żydowski?”

Mędrcy ze Wschodu byli Magami perskimi, a nie babilońskimi, którzy byli czarnoksiężnikami. Perscy natomiast byli wyznawcami Zaratrusty(VI w. przed n. Chr.). Zaratrusta był przywódcą duchowym religii, która również czekała na Mesjasza. Kiedy Żydzi po niewoli babilońskiej (V w. przed n. Chr.) przebywali jeszcze na obczyźnie pod panowaniem monarchii perskiej ich religie wzajemnie przenikały się. Stąd Magowie perscy posiadali wiedzę od Żydów przyjścia Mesjasza, który miał się stać ich władcą.

„ Ujrzeliśmy, bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon".

Owa gwiazda przez niektórych naukowców brana była za kometę okresową zwaną: Halleya. 
Inni sądzili, że tą niezwykłą gwiazdą była koniunkcja, czyli nałożenie się dwóch planet: Saturna i Jowisza. Jednak żadna z tych teorii nie znalazła odzwierciedlenia w rzeczywistości. Bowiem musiała to być gwiazda, która z dokładnością „gps-a” wskazała miejsce narodzenia Jezusa: 
„ A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię”.

Ponadto Ewangelista Łukasz podkreśla wyjątkowość zaistnienia gwiazdy określając słowami: „Jego gwiazda”.

„Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał, więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich”.

Od 1750 lat p. n. Chr., czyli od wyjścia Abrahama z Ur Chaldejskich Żydzi, jako naród oczekiwali Mesjasza. Od VIII w. p. n. Chr. wielu proroków dokładnie opisywało miejsce i czasy przyjścia Jezusa. I niestety, naród Izraelski to zignorował!
Patrząc na współczesne nam czasy boję się, że historia może powtórzyć się z powtórnym przyjściem Jezusa Chrystusa. 
Co prawda w każdą niedzielę podczas Eucharystii my - chrześcijanie odpowiadamy po „Przeistoczeniu” aklamacją: „Głosimy śmierć Twoją Panie, wyznajemy Twoje Zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”, ale na ile świadomie wypowiadamy te słowa i faktycznie oczekujemy ich wypełnienia?!

„Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy”.

Jaka kompromitacja na szczeblach izraelskiej władzy. Herod pyta się Persów, gdzie się narodził Mesjasz?!
Czyż nie jest tak i dzisiaj, że narody Afryki i Azji zawstydzają europejskich chrześcijan pod względem żywej wiary?

Kiedyś kraje europejskie jak: Holandia, Francja i Włochy wysyłały swoich misjonarzy do Afryki lub do Azji, aż po Japonię. A teraz ugandyjski charyzmatyk ks. John Bashobora i z Indii O. James Manjackal nawracają Europę.
Natomiast współcześni „Herodzi Europy” skutecznie niszczą ducha chrześcijańskiego ideologiami: Liberalizmu moralnego i Gender.

„Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon”.

I nam trzeba powrócić do źródeł chrześcijaństwa naszych przodków. Ożywić naszą wiarę i tak paść „na twarz” przed Chrystusem jak to uczynili królowie perscy. 
Adhortacja papieża Franciszka: Evangelii gaudium (radość Ewangelii) niech będzie dla nas inspiracją do czytania, rozważania i dzielenia się Ewangelią z innymi.

„ I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę”.

I my dzisiaj mamy otworzyć się w „Duchu i prawdzie” przed Jezusem ofiarowując Mu: 
- zamiast „złota „oddanie czci Jezusowi, jako Królowi, aby mógł królować w moim życiu.
- zamiast „kadzidła”, oddanie czci Jezusowi, jako Najwyższemu Kapłanowi, aby przez Eucharystię: stół słowa Bożego i Komunię św. mógł uświęcać i prowadzić mnie w prawdzie.
- zamiast „mirry”, która oznacza mękę i śmierć Chrystusa na krzyżu, oddanie Bogu naszego cierpienia, kiedy przychodzi na nas, przyjmując je z Jego ręki, jako czas oczyszczenia i nawrócenia ku naszemu zbawieniu. Amen.

Strony: «« « ... 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 ... » »»