Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Sty 22 '18, 07:34
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 22 stycznia.
Mk 3, 22-35
Słowa Ewangelii według świętego Marka. 
Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: "Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy". 
Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: "Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nie, nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże i wtedy dom jego ograbi. 
Zaprawdę powiadam wam: wszystkie grzechy bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego". Mówili bowiem: "Ma ducha nieczystego".

Kom.: O walce duchowej.

„Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: "Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy".

Powyższe słowa uczonych w Piśmie są bluźnierstwem przeciwko Duchowi Świętemu:
„Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego". Mówili bowiem: "Ma ducha nieczystego".

Stwierdzenie uczonych w Piśmie: "Ma ducha nieczystego" jest zanegowaniem faktu, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym, jest Bogiem, a więc jest bez grzechu.

„Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: "Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać.”

W prostym tłumaczeniu Jezus wykazuje uczonym w Piśmie błąd w myśleniu. Gdyby tak było jak oni mówią, nie byłoby już piekła i mocy szatańskiej.

„Nie, nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże i wtedy dom jego ograbi.”

Jezus właśnie w „potędze Krzyża” to uczynił - pokonał szatana. 
Przez swoją Mękę i Śmierć najpierw związał szatana-mocarza, aby przez Zmartwychwstanie "ograbić jego dom" i nas wypuścić na wolność.

Tylko Bóg jest mocniejszy od potęgi demona oraz Matka Najświętsza w swoim Niepokalanym Poczęciu, danym Jej przez zasługi swojego Syna Jezusa Chrystusa. 
Tu trzeba również wspomnieć rolę Wielkiego Księcia, Archistratega, św. Michała archanioła, który mocą Bożą strącił do piekła szatana.

Moi drodzy, zbyt cenna jest wolność, którą otrzymaliśmy od Jezusa Chrystusa na Krzyżu, bo opłacona Jego drogocenną Jego krwią.

Co zrobić więc, aby nie stracić wolności, tak odzyskanej?

Św. Ignacy Loyola poucza nas, iż szatan jest dobrym strategiem i przeważnie działa na trzy sposoby.

Pierwszy, mówi św. Ignacy podobny jest do kobiety, która jest bezradna wobec silniejszego od siebie męża. Stąd manifestuje swoją niemoc krzykiem. 
Również szatan, mówi dalej św. Ignacy lubi wokół siebie robić dużo hałasu, zamętu, aby nas przestraszyć, ale tak naprawdę nie ma do nas dostępu, jeżeli oczywiście własną wolą nie damy mu ku temu okazji przez, np.: przeklinanie, magię, wróżenie, wywoływanie duchów, czytanie biblii szatańskiej, słuchanie muzyki demonicznej, oglądanie pornografii, trwanie w grzechu ciężkim przez nieszczere spowiedzi lub rzadkie korzystanie z tego daru miłosierdzia Bożego lub itp..

Drugi sposób odnosi się do chytrości szatana, który działa jak amant chcący uwieś kobietę. 
Jeżeli kobieta podzieli się z tym z mężem demaskuje pokusę i przez to ją odsuwa. 
Chodzi tu Ignacemu o szczere stawanie w prawdzie przed spowiednikiem. 
Szatan często przedstawia nam zło, jako dobro pozorne i za nim się zorientujemy jesteśmy w jego szponach.
Uważajmy na relatywizowanie zła wyrażający się często w słowach: a to jeszcze nie grzech, a tak wielu ludzi robi i nic złego się nie staje, a ja takim świętym to nie muszę być itd..

Trzeci sposób atakowania ludzi przez szatana św. Ignacy porównuje do zdobywania zamku warownego. Wróg otaczając mury obronne zamku patrzy na dwie rzeczy: gdzie jest słaba straż na murach lub gdzie jest w fortyfikacji słabe powiązanie cegieł oraz chudszy mur i tam uderza z zaskoczenia. 
Otóż, każdy z nas nosi w sobie jakąś słabość- wadę główną charakteru. Szatan wie, gdzie ona w nas jest i tylko czeka na jakiś nasz zły dzień, to znaczy: brak silnej woli, zniechęcenie, niepotrzebny niepokój, aby uderzyć w to newralgiczne miejsce naszej psychiki.

Jak widzimy, nieunikniona jest prawie codziennie walka z szatanem o własną duszę ze względu na nasze słabości.

O tej walce pisze św. Paweł:
„W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi.
Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła.
Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.
Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko.
Stańcie więc [do walki]:
- przepasawszy biodra wasze prawdą
- oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, 
-ma obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju.
W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego.
Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże - wśród wszelakiej modlitwy i błagania. 
Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu!”(Ef 6,10-18).

Częste przyjmowanie Komunii świętej, czytanie słowa Bożego i modlitwa osobista, gdzie z różańcem w ręku zapraszamy Maryję Niepokalaną do swego serca oraz spełnianie bezinteresownych dobrych uczynków z miłością to najlepszy oręż przeciw szatanowi.

A chodzi tu przecież o zbawienie duszy i szacunek dla majestatu śmierci.

Czuwajmy więc i nie pozwalajmy zbyt łatwo zwieść się szatanowi oddając mu czystości naszej duszy!

Modlitwa. Niepokalana Maryjo, codziennie Cię proszę odmawiając trzy razy „Zdrowaś Maryjo...”, abyś mnie ustrzegła przed atakami szatana. Uczyń moje serce czyste dla Twojego Syna Jezusa Chrystusa. Ukryj mnie w Jego Najświętszym Sercu. Amen!

Bożena
Bożena Sty 23 '18, 07:57
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 23 stycznia.
Mk 3, 31-35
Słowa Ewangelii według św. Marka. Nadeszła Matka Jezusa i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: "Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie". Odpowiedział im: "Któż jest moją matką i którzy są braćmi?" I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: "Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką".

Kom.: Jak stać się „bratem i siostrą” Jezusa?

Dzisiejsza Ewangelia jest niejako podsumowaniem całego trzeciego rozdziału. 
Jak zauważyliśmy przeplata się w niej wątek rodziny Jezusa, to znaczy stosunek jego bliskich krewnych do tego, co On mówi i czyni.

Kiedy rodzina Jezusa zobaczyła, jak wielkie tłumy: z Galilei, z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i z terenów za Jordanem poszły z Nim, okrzyknęła Chrystusa - „człowiekiem, który odszedł od zmysłów”. (Mk 3,20-21). 
Ba, chcieli nawet powstrzymać Go od tego, co głosi i czyni – wyrzucał bowiem złe duchy.

Kiedy dwadzieścia parę lat temu uczyniłem to, w pewnym klasztorze sióstr, tak samo i ze mną uczyniono.

Do poglądów krytykujących i negujących Jezusa dołączyli się także uczeni w Piśmie, którzy przyszli aż z Jerozolimy, aby podważyć Jego autorytet, mówiąc,”że ma Belzebuba”, to znaczy, że jest opętany.(Mk 3,22).

Widocznie samą Matkę Jezusa to poruszyło, skora przyszła zatroskana wraz z krewnymi:
„Nadeszła Matka Jezusa i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: "Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie".

W takim właśnie klimacie Jezus głosi królestwo Boże. Jak widzimy, nie tylko samo piekło poczuło się zagrożone czynami Jezusa, ale i atak poszedł od najbliższych.

Znam takie sytuacje, że jaka dana osoba z rodziny żyła życiem światowym, pozwalała sobie na życie: lekkie, płytkie i przyjemne to było wszystko w porządku. Ale wystarczyło, że weszła do jakieś wspólnoty formacyjno -modlitewnej przy parafii, chcą pogłębić swoje życie, to napotkała na wielki sprzeciw ze strony swojej „chrześcijańskiej” rodziny i najbliższych.

Mówiono o niej: „Patrz, weszła do jakieś sekty. Lata co chwile do Kościoła. Wyjeżdża, gdzieś z księżmi na rekolekcje. A taka była porządna, tak jak my tylko w niedzielę chodziła do Kościoła.

Co zrobił Pan Jezus wobec tego faktu i ataku swoich najbliższych?

" I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: "Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką".

Porównywalny tekst spotykamy u św. Łukasza w ósmym rozdziale jego Ewangelii, tylko tam na podobną sytuację, Jezus odpowiada trochę inaczej: 
„Lecz On im odpowiedział: «Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je»(Łk 8, 21)”.

Według św. Łukasza spełnienie woli Bożej polega na słuchaniu słowa Bożego i wprowadzeniu go w czyn.

Podobnie napisze św. Mateusz w „Kazaniu na Górze”, odnosząc się do „budowania właściwego fundamentu" swojego życia.
Jak pamiętamy, nasz Ewangelista ukazał „to budowanie” na dwa sposoby: 
- szybko i byle jak - to jest „budowanie” na piasku. Czyli nie mam czasu na zastanowienie się nad celem i istotą życia, bo zabieganie o pieniądze i troski doczesne nie pozwalają mi na to.
- oraz na skale, a tą „skałą” jest znalezienie więcej czasu na słuchanie słowa Bożego i dogłębnym jego rozważaniu, aby później wprowadzić je w życie, to znaczy wypełniać na co dzień.

Jak widzimy, nie można wypełniać woli Bożej bez znajomości słowa Bożego, bez jego pilnego słuchania i głębszego rozważania!

Odnieśmy teraz tę naszą refleksję do uczestnictwa w niedzielnej i każdej Mszy świętej.

Czy idąc do Kościoła znam treść Pierwszego czytania, Drugiego czytania, Psalmu i Ewangelii?
Czy mam świadomość, że idę na Eucharystię właśnie po to, aby posłuchać to, co sam Bóg ma dzisiaj mi do powiedzenia?

Stąd moja zachęta, aby w sobotę, czy przed każdą Mszą świętą głębiej zapoznać się z czytaniami na dany dzień.

W trakcie przygotowania zwróćmy uwagę na:
- Osoby, które tam występują oraz na to, co mówią lub co robią. 
- Szczególną uwagę poświęćmy samemu Jezusowi oraz temu, co mówi i odbierzmy Jego słowa, jakby były bezpośrednio skierowane do nas. 
- Nie bójmy się wymaganiom, jakie stawia nam Jezus. W mocy Ducha Świętego są one do zrealizowania.
- Każde słowo Jezusa odbierzmy bez lęku, jako Dobrą Nowinę. Nawet wówczas, kiedy to słowo ukarze nam, nasze złe myślenie czy postępowanie. Bo nie zawsze nasze myślenie idzie w parze z Bożym myśleniem i nasze działanie z Bożym działaniem.
- Za każdym razem przed wzięciem do ręki Pisma świętego, pomódlmy się do Ducha Świętego o światło i dar właściwego zrozumienia i odniesienia jego do własnego życia.

Modlitwa: Duchu Święty otwórz mój umysł i moje myślenie na słowo Boże, abym najpierw chciał w ogóle je wysłuchać. Daj mi odwagę wprowadzania je w swoje życie i to tak, jak chce tego mój dobry Ojciec w niebie. Ponieważ chcę wypełniać wolę Bożą i stawać się bratem i siostrą Pana Jezusa. Amen.

Bożena
Bożena Sty 24 '18, 08:15
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 24 stycznia.
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce: 
"Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno ziarno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo gleba nie była głęboka. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stukrotny". I dodał: "Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha". 
A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli razem z Dwunastoma, o przypowieści. On im odrzekł: "Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica". 
I mówił im: "Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści? Siewca sieje słowo. A oto są ci posiani na drodze: u nich sieje się słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością; lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują. 
Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny"(Mk 4,1-20).

Kom.: O otwieraniu się na słowo Boże.

Były kardynał Mediolanu ks. Carlo Maria Martini, przypowieść „O siewcy i sianiu ziarna” odnosi do wiernych chcących poznać moc i skuteczność Pisma świętego.

Poznanie słowa Bożego według niego dokonuje się etapami, w wieloletnim procesie otwierania się na rozumienie i życie tym słowem.

Postaram się teraz objaśnić poszczególne etapy poznawania Słowa Bożego.

Pierwszy etap - wierni o „sercu twardym”:

„A gdy siał, jedno ziarno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je.” 
Tłumaczenie: „A oto są ci posiani na drodze: u nich sieje się słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. ”

Powyższe słowa dotyczą wiernych, którzy przychodząc na Mszę świętą mało co są zainteresowani zrozumieniem i zapamiętaniem słowa Bożego. Wychodząc z Kościoła zupełnie zapominają, jakie było przesłanie Ewangelii. Po prostu, nie chcą usłyszeć, co Bóg chce im powiedzieć do serca. Może źle moralnie życie prowadzone i w tym przeszkadza. Boją się prawdy.

Drugi etap - wierni o „sercu chwiejnym”:

„Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo gleba nie była głęboka. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło.”
Tłumaczenie: „ Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością; lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują.”

Ten etap dotyczy wiernych już zainteresowanych Słowem Bożym. Ba nawet to usłyszane słowo zaczynają rozumieć i to daje im radość wewnętrzną, ale to słowo jeszcze mocno nie działa w ich sercu. Kiedy przychodzi „samo życie” na przykład, znajdą się takie osoby w środowisku bardziej liberalnym, to szybko rezygnują z postawy i myślenia chrześcijańskiego, bojąc się że inni wezmą ich za jakichś nawiedzonych czy konserwatywnych. Trudno jeszcze im jasno i czytelnie opowiedzieć się za Jezusem i wiarą. Są niestali w wierze.

Trzeci etap – to wierni o „zachwaszczonym sumieniu”:

„Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu.”
Tłumaczenie: „Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne.”

Ten etap otwierania się na słowo Boże odnosi się do wiernych, którzy już z zapałem czytają słowo Pana, rozważają je i nawet próbują wprowadzić w życie. Jeden jest tylko problem, nie uporządkowali jeszcze swojego życia. Ich nieuporządkowane życie prowadzi często do grzechu. Stąd, co chwilę wchodzą w konflikt z własnym sumieniem. 
To „zachwaszczenie sumienia”, jak mówi św. Marek dotyczy: 
- T r o s k d o c z e s n y ch, czyli zbytniego zatroskania o to: w co się ubrać, co zjeść, dbanie o komfort życia, wskutek czego brakuje czasu na życie moralno - duchowe: na rozmowę ze współmałżonkiem, systematyczną modlitwę, bliską relacje z Bogiem, rekolekcje, rozważanie słowa Bożego, a tym samym prostowania swojego moralnego życia. 
- Wejście w u ł u d ę b o g a c t w a, to znaczy: szybkie wzbogacenie się, wielość pracy, mało obecności w domu oraz wkradająca się chciwość zdobywania pieniędzy (1 Tym 6,6-10);
- I n n y ch ż ą d z, czyli braku powściągliwości wyrażającej się : w pożądliwości wzroku, ciała i pychy tego życia (1J 2,15-16). Na tym etapie Słowo Boże co prawda już wydaje pierwsze owoce, ale są one marne, albo słabo widoczne.

Czwarty etap – to wierni o „sercu szlachetnym i dobrym”.

„Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stukrotny". I dodał: "Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha".
Tłumaczenie: „W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny"(Mk 4,1-20).”

Ten ostatni etap przynosi już pierwsze dojrzałe owoce działania słowa Bożego w nas. Nasze sumienie staje się szlachetne i dobre oraz wrażliwe na to, co Bóg mówi do nas. Uważamy Słowo Boga za najważniejsze w naszym życiu i pozwalamy, aby miało wpływ na nasze decyzje, myślenie i działanie. Chcemy to słowo: zatrzymać, zapamiętać, nosić je w sobie i przez wytrwałość w pracy nad sobą pozwalamy, aby powoli przemieniało nasze życie.

Modlitwa: Duchu Święty, z Twoja pomocą podejmuję trud otwierania się na działanie słowa Bożego. Spraw, abym pokochał je i często rozważał. Niech Twoje słowo Panie w pełni wyda plon w moim sercu i umyśle, i będzie miało wpływ na decyzje i styl mojego życia. Maryjo, Matko Słowa Wcielonego ucz mnie, jak poczynać, rodzić i ogłaszać słowo Twojego Syna. Amen.

Bożena
Bożena Sty 25 '18, 07:44
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 25 stycznia 
NAWRÓCENIE ŚW. PAWŁA, APOSTOŁA
Święto

Czytanie z Dziejów Apostolskich.

Dz 22, 3-16

Paweł powiedział do ludu:
«Ja jestem Żydem, urodzonym w Tarsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym. Gorliwie służyłem Bogu, jak wy wszyscy dzisiaj służycie. Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci, wiążąc i wtrącając do więzienia mężczyzn i kobiety, co może poświadczyć zarówno arcykapłan, jak cała starszyzna. Od nich otrzymałem też listy do braci i udałem się do Damaszku z zamiarem uwięzienia tych, którzy tam byli, i przyprowadzenia do Jerozolimy dla wymierzenia kary. 
W drodze, gdy zbliżałem się do Damaszku, nagle około południa otoczyła mnie wielka jasność z nieba. Upadłem na ziemię i posłyszałem głos, który mówił do mnie: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” 
Odpowiedziałem: „Kto jesteś, Panie?” 
Rzekł do mnie: „Ja jestem Jezus Nazarejczyk, którego ty prześladujesz”. 
Towarzysze zaś moi widzieli światło, ale głosu, który do mnie mówił, nie słyszeli. 
Powiedziałem więc: „Co mam czynić, Panie?” 
A Pan powiedział do mnie: „Wstań, idź do Damaszku, tam ci powiedzą wszystko, co masz czynić”. 
Ponieważ zaniewidziałem od blasku owego światła, przyszedłem do Damaszku prowadzony za rękę przez moich towarzyszy. 
Niejaki Ananiasz, człowiek przestrzegający wiernie Prawa, o którym wszyscy tamtejsi Żydzi wydawali dobre świadectwo, przyszedł, przystąpił do mnie i powiedział: „Szawle, bracie, przejrzyj!” W tejże chwili spojrzałem na niego. 
On zaś powiedział: „Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego, i Jego własny głos usłyszał. Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś. Dlaczego teraz zwlekasz? Ochrzcij się i obmyj z twoich grzechów, wzywając Jego imienia!”»

Kom.: Nawrócenie św. Pawła.

Dzisiaj obchodzimy święto nawrócenia św. Pawła.

Aż trzykrotnie św. Łukasz w Dziejach Apostolskich podaje nam świadectwo św. Pawła w których opisuje jego nawrócenie. Czyni to w rozdziałach: dziewiątym, dwudziestym drugim i dwudziestym szóstym.

W tych świadectwach, św. Paweł przedstawia siebie, jako Żyda urodzonego w Tarsie w Cylicji, gdzie otrzymał wszechstronne wykształcenie. 
Szkoła Gamaliela była najlepszą szkołą, jedną z siedmiu wówczas będących w Izraelu. Stąd stwierdzenie św. Pawła o starannym wykształceniu w Prawie ojczystym wiązało się z ukazaniem wysokiej klasy wykształcenia, a co za tym szło ze znajomością wielu współczesnych mu języków, takich jak: hebrajski, aramejski, grecki, łacina i inne.

Dalej ukazuje siebie św. Paweł, jako gorliwego faryzeusza. 
Przyznaje się, że w tej gorliwości przyczynił się do fanatyzmu religijnego, mordując Szczepana:
„(…) wziąwszy upoważnienie od arcykapłanów, wtrąciłem do więzienia wielu świętych, głosowałem przeciwko nim, gdy ich skazywano na śmierć, i często przymuszałem ich karami do bluźnierstwa we wszystkich synagogach. Prześladowałem ich bez miary i ścigałem nawet po innych miastach.(Dz 26,10-11).

A w innym miejscu powie Apostoł:

„A ja odpowiedziałem: "Panie, oni wiedzą, że zamykałem w więzieniach tych, którzy wierzą w Ciebie, i biczowałem w synagogach, a kiedy przelewano krew Szczepana, Twego świadka, byłem przy tym i zgadzałem się, i pilnowałem szat jego zabójców". (Dz 22,19-20).

Chciałbym moi Drodzy zwrócić tu uwagę, jak w niektórych religiach grozi wyznawcom fanatyzm. Wielu innowierców chciałoby i nam katolikom również to zarzucić. 
Sprawa jest jednak o wiele głębsza, a wypływa z nauki Chrystusa. Żadne bowiem religie objawione – Judaizm i Islam oraz filozofie: Konfucjanizm, Buddyzm, Szyntoizm, Zen itd. nie mają tego co otrzymali chrześcijanie, a mianowicie – piaty rozdział „Kazania na górze”. Tam właśnie czytamy o miłości nieprzyjaciół!

We wszystkich innych religiach jest napisane, że innowierców, wrogów trzeba „bić po głowie”. Dżihad jest i w Judaizmie i Islamie.

Żadna religie nie mówi o przebaczeniu, o błogosławieniu tych, którzy nas przeklinają oraz o tym, aby wrogom czynić dobro. Tego uczy tylko Chrystus!

Św. Paweł mówiąc więc o swoim fanatyzmie, chce podkreślić jak niezdrowa i zakłamana była postawa faryzeuszy.

Jak zakłamana jest również religia Islamu. Św. Jan Paweł II nawiedzając meczet wpisał się tam do księgi pamiątkowej słowami: „Religia, która niszczy inne religie, przestaje być religią”.

Przyglądnijmy się jednak dalej nawróceniu św. Pawła.
Otóż, nawrócić intelektualistę na właściwą drogę jest nie lada wyczynem. Może faktycznie uczynić to tylko Jezus.
W drodze do Damaszku Szaweł doświadcza czegoś niesamowitego. Opisze to mówiąc przed królem Agryppom:

"W południe podczas drogi ujrzałem, o królu, światło z nieba, jaśniejsze od słońca, które ogarnęło mnie i moich towarzyszy podróży. Kiedyśmy wszyscy upadli na ziemię, usłyszałem głos, który mówił do mnie po hebrajsku: "Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Trudno ci wierzgać przeciwko ościeniowi". 
"Kto jesteś, Panie?" - zapytałem. A Pan odpowiedział: "Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Ale podnieś się i stań na nogi, bo ukazałem się tobie po to, aby ustanowić cię sługą i świadkiem tego, co zobaczyłeś, i tego, co ci objawię.(Dz 26, 13-16)."

Ten tekst jest bardzo ważny dla nas Katolików. 
Pan Jezus po swoim zmartwychwstaniu mocno utożsamia się z Kościołem, z każdym z nas. Każdy z nas po chrzcie świętym staje się Kościołem. Co to znaczy?

Św. Paweł zapewne wychodząc z tego właśnie doświadczenia, przedstawia nam piękną teologię w Liście do Efezjan zwaną „Corpus paulinum” - o mistycznym Ciele Jezusa Chrystusa. Gdzie Jezus jest GŁOWĄ, a my wszyscy członkami CIAŁA Chrystusa:
„I wszystko poddał pod Jego stopy, 
a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła,
który jest Jego Ciałem,
Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami. (Ef 1, 22-23).”

Każdy więc z nas chrześcijanin, będąc prześladowany jest jednocześnie znakiem prześladowanego Kościoła, czyli samego Jezusa Chrystusa.

I powiem w związku z powyższym tu może mocno. Kościół w swojej hierarchii nie może być Kościołem milczącym, gdy gdziekolwiek na świecie mordowany jest chrześcijanin!

Do dzisiaj pamiętam wzburzoną twarz św. Jana Pawła II, kiedy w byłej Jugosławii doszło do rozpadu państwa i zaczęły się ludobójstwa ze strony Serbów. Wówczas papież powiedział ostro: „Niech nikt mi teraz nie mówi, że tego nie widział, co tam się dzieje”.
Po tych słowach, dosłownie, w ciągu tygodnia został zaprowadzony porządek na Bałkanach.

Co to znaczy odwaga i męstwo namiestnika Rzymu!!!

Dalej dowiadujemy się, jak doszło do duchowej przemiany u św. Pawła:

„A Pan powiedział do mnie: „Wstań, idź do Damaszku, tam ci powiedzą wszystko, co masz czynić”. 
Ponieważ zaniewidziałem od blasku owego światła, przyszedłem do Damaszku prowadzony za rękę przez moich towarzyszy. 
Niejaki Ananiasz, człowiek przestrzegający wiernie Prawa, o którym wszyscy tamtejsi Żydzi wydawali dobre świadectwo, przyszedł, przystąpił do mnie i powiedział: „Szawle, bracie, przejrzyj!” W tejże chwili spojrzałem na niego.”

Szaweł został przyprowadzony do Kościoła, którego prześladował i to właśnie z rąk Kościoła otrzymał w osobie Ananiasza dar nawrócenia i proroctwa:
„On zaś powiedział: „Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego, i Jego własny głos usłyszał. Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś.”

Każdy z nas z rąk Kościoła przez kapłanów otrzymał chrzest święty oraz wiarę doprowadzającą do nawrócenia.
Czy jesteśmy wdzięczni Kościołowi za ten DAR!

Ilu chrześcijan zapomniało kto im to dał. 
Owszem, powiesz: "sam Jezus Chrystus ciebie i mnie chrzcił", zgadzam się. Ale zapytam - "gdzie" – właśnie w Kościele.

Stąd fałszywe jest stwierdzenie: „Kocham Jezusa, a nie akceptuje Kościoła”.
Pamiętaj: " Nie ma Jezusa bez Kościoła, jak i nie ma Kościoła bez Jezusa".

A jeszcze bardziej pamiętajmy o tym, kiedy mass media robią nam „wodę z mózgu”, mówiąc: „możesz odejść od Kościoła” przecież jest Pan Jezus.

Stąd powie nam dzisiejsza Ewangelia: 
„«Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.” (Mk 16, 15-16).

„Idźcie”, to znaczy przyprowadzajcie ludzi do Kościoła z tą świadomością, że nie tylko - w którym jest Jezus Chrystus, ale który jest Jezusem Chrystusem.

Módlmy się: „Panie Jezu, Ty jesteś Kościołem w którym ja jestem przez chrzest święty. I ja jestem Kościołem, który jest Tobą, w Tobie i dla Ciebie. Bo nie można oddzielać GŁOWY od CIAŁA. Nie wiedziałem, że aż tak głęboko mnie zjednoczyłeś z Sobą w Kościele. Spraw, abym zawsze stanowił jedno z Tobą i z moimi braćmi i siostrami w wierze w Kościele Katolickim. Amen!

Bożena
Bożena Sty 27 '18, 07:48
 

 

Przez cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do uczniów: „Przeprawmy się na drugą stronę”. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się”. Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. 
Wtedy rzekł do nich: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego : „Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?” (Mk 4,35-41)

Powiedzieć, że burze na Jeziorze Galilejskim są codziennością, byłoby wielką przesadą, ale na pewno zdarzały się często i przychodziły nagle. W jednej z książek natrafiłem na taki ich opis:

„Uderzenie straszliwych szkwałów, nawet przy zupełnie czystym niebie, o powierzchnię wód, które zazwyczaj są tak spokojne, nie jest zjawiskiem niezwykłym. Dzieje się to za sprawą licznych jarów uformowanych po północno-wschodniej i wschodniej stronie jeziora. Wpadające w nie wiatry z wyżyn Hauranu, z płaskowyżu Trachonickiego i ze szczytu góry Hermon, zostają w ich wąskich przestrzeniach tak bardzo stłoczone, że pędzą w dół z zawrotną szybkością, a kiedy w końcu wydostają się na wolną przestrzeń nad wodami jeziora, uderzają w nie z ogromną mocą, wywołując straszliwe burze”.

Ludzie mieszkający wokół Morza Tyberiadzkiego, czy też pracujący na nim, jak chociażby apostołowie Piotr, Andrzej, Jakub i Jan, wiedzieli o tym i nieraz doświadczali tego na własnej skórze. Niby wiedzieli, a mimo to wpadli w panikę, gdy rozpętała się nawałnica. Dopiero słowa Jezusa przywróciły spokój. Bardzo ważnym i wartym zauważenia szczegółem tej Ewangelii jest sposób, w jaki Mistrz zwraca się do wichru i nawałnicy. Używa dokładnie tego samego słowa, jakim posłużył się w czasie spotkania z opętanym człowiekiem w synagodze w Kafarnaum. W obydwu przypadkach w greckim tekście pojawia się czasownik φιμόω (fimoo), który oznacza: nakładać kaganiec, zawiązywać pysk, zamykać usta, zmuszać do milczenia. Widzimy zatem, że tłumacz Biblii Tysiąclecia wybrał najłagodniejszą z możliwych wersji, aby przełożyć nam czasownik φιμόω (fimoo) .

Dla starożytnych Izraelitów stojąca woda była siedliskiem demonów, ludzie bali się większych akwenów, ponieważ nie mieli narzędzi, aby je zbadać. Nie wiedzieli, co kryją głębiny, więc dopowiadali sobie, że mieszkają tam potwory. Niemożliwość zbadania czegoś często rodzi strach wobec tej rzeczywistości. Ale znacznie ważniejsze w tej Ewangelii jest to, że Jezus mocą swojego słowa uciszył szalejący sztorm.

Dla mnie ten fragment jest przede wszystkim przypomnieniem o tym, jak wielką moc ma słowo Boże. Życie każdego z nas jest pełne różnego rodzaju burz. Wiemy, że one nadejdą. Myślę, że nikt z nas nie żyje z założonymi na nos różowymi okularami. Trudności są wpisane w naszą codzienność. Ale mimo tego, że wiemy o tym, to nieraz ich pojawienie się może być „jak grom z jasnego nieba”, jak burza na Jeziorze Galilejskim. Przeciwności mogą się wydawać tak wielkie, że zaczniemy wołać jak apostołowie „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy”?

Co wtedy robić? Biec do Jezusa, obudzić Go, przekazać Jemu stery naszego życia. W łodzi Apostołów On był obok steru, ale nie powierzono mu go. Z nami może być podobnie. Oficjalnie będziemy się nazywać chrześcijanami, ale w rzeczywistości Jezus nie będzie mógł stać przy sterach. Będzie jedynie ładnym dodatkiem, a my i tak będziemy robić po swojemu. Wystarczyło, że uczniowie przestali wierzyć w swoje siły i poprosili Jego o pomoc, a burza ustała. Kilkoma słowami dał im spokój i poczucie bezpieczeństwa.

Ta Ewangelia to wołanie Boga do nas, żebyśmy przestali walczyć z przeciwnościami, licząc jedynie na swoje doświadczenie, zdolności i talenty, bo to za mało. Trzeba Jemu pozwolić sterować. Jak? Dać Mu dojść do słowa. Dać Jego słowu priorytet nad moimi. Jego słowo jest w stanie uspokoić każdą burzę Twojego życia. I nie będzie to pozorne uciszenie żywiołów, bo Marek zapisał, że na jeziorze „nastała głęboka cisza”. Nie powierzchowna, ale głęboka cisza. Myślę, że za czymś takim każdy z nas tęskni w głębi swojego serca, za głęboką ciszą i poczuciem bezpieczeństwa, że nic nam nie grozi. Bóg chce nam dawać to wszystko, chce nam pomagać przechodzić przez burze, które na pewno jeszcze nieraz przyjdą. Ale jeśli przy sterze będzie stał On, to nie muszę się niczego obawiać. Choćby wydawało się, że fale za chwilę zniszczą łódź, to On na to nie pozwoli.

Konkret na dzisiaj: pomyśl o tym, czego boisz się najbardziej i zaproś do tej sytuacji Jezusa, poszukaj ratunku w Jego słowie.

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

Bożena
Bożena Sty 27 '18, 07:49
  Roman Chyliński    

Słowo Boże na 27 stycznia.
Mk 4, 35-41
Słowa Ewangelii według świętego Marka. 
Przez cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do uczniów: "Przeprawmy się na drugą stronę". Zostawili, więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak, że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: "Milcz, ucisz się". Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. 
Wtedy rzekł do nich: "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?" Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: "Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?"

Kom.: Próba wiary.

"Przeprawmy się na drugą stronę".

Całe nasze życie jest jedną wielką przeprawą na „drugą stronę”, ku wieczności. 
Podobne jest ono do tej łódki na falach. Żadnej pewności o dzisiaj, ani o jutro.

Na tej drodze towarzyszą nam często różne leki: przed trudnościami życia, przed stawaniem w prawdzie oraz lęk przed śmiercią. 
Potrzebujemy, więc żywej wiary, która pokonałaby w nas wszelkie lęki i pomogła nam całkowicie zawierzyć nasze życie Bogu.

Pan Jezus zabiera nas dzisiaj wraz z Apostołami na krótki sprawdzian naszej żywej wiary.

„Gdy zapadł wieczór owego dnia… zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak, że łódź się już napełniała”.

Wszystko jest dobrze w naszym życiu do momentu doświadczeń i prób. 
Wobec nich często czujemy się bezradni. W bezradności, powodowani lękiem przyjmujemy przeważnie dwie skrajne postawy. Jedną z nich jest agresja, krzyk, wybuch naszych emocji i inne. Droga postawa przejawia się w wycofaniu, zniechęceniu, zamknięciu, aż do całkowitej apatii.

Co ty robisz, kiedy twoja „łódź życia” poddana jest próbie, trudnym doświadczeniom?

„ Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy”.

Św. Marek uczy nas, co w takich chwilach mamy czynić. Trzeba nam „obudzić” w sobie Jezusa!

Przez wiele lat możemy nosić w sobie „uśpionego Jezusa”, który śpi, gdzieś na wezgłowi w naszej „łodzi życia”. Dlaczego tak jest? Ponieważ nasza inteligencja, zaradność życiowa, umiejętności i dobre zarobki doprowadziły nas do samowystarczalności. Stąd nie potrzebowaliśmy zbytnio obecności Jezusa. Sami dawaliśmy sobie radę.

Czy nie jest to tak, że od poniedziałku do soboty świetnie sobie radzimy sami, a Pan Jezus potrzebny jest nam tylko na niedzielę?!

A tu nagle coś „przelewa się” do mojej „łodzi życia” i nie daje sobie z tym radę.

Życie jednak nas zaskakuję. Nagle okazuje się, że jest parę rzeczy z którymi nie dają sobie radę. 
I całe szczęście. Choroby, cierpienia i trudne doświadczenia pokazuje nam słabość naszego człowieczeństwa oraz to, że potrzebujemy Boga!

" On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: "Milcz, ucisz się". Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.”

Dlaczego potrzebujemy Boga?
Często nie zauważamy, jak w postawie pewności siebie, nagle tracimy wewnętrzny pokój i ład. Narasta pustka, niepokój, zniechęcenie. Fale frustracji i niezadowolenia, upadków w grzech i moralnego bezładu powodują, że nagle tracimy grunt pod nogami.
Stąd trzeba na nowo przypomnieć sobie: „Przecież jest Jezus” i zaprosić Go, aby stanął w centralnym miejscu moich pragnień i dążeń.

Wówczas spowiedź, wyznanie grzechów i pojednanie z Bogiem pozwala powoli wyciszyć wewnętrzne „burze” mojego życia.

Wtedy rzekł do nich: "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?"

W żywej relacji z Jezusem znikają lęki o moje „dzisiaj” i o moje „ jutro”.

Nie pozwólmy, więc Jezusowi „spać”, to znaczy uczynić Go bezczynnym względem mojego życia.

To On ma stać się najważniejszą osobą w mojej „łodzi życia”. To Jemu codziennie mam powierzać siebie, moją rodzinę, trudności w wychowaniu dzieci.

Co więcej, mamy sobie przypomnieć, że życie, to przeprawa na drugi brzeg wieczności. Bez miłosierdzia Bożego nie jest to możliwe.

Modlitwa: Jezu wierzę w Ciebie i potrzebuję Ciebie. Bez Ciebie nie jestem wstanie przejść „na drugą stronę mojego życia”. Tylko Ty nadajesz sens mojemu życiu. Tylko Ty wypełniasz moje życie ładem i pokojem. Daj mi żywą wiarę. Amen!

Bożena
Bożena Sty 28 '18, 08:34
Roman Chyliński    

Słowo Boże na IV niedzielę zwykłą B.
Mk 1, 21-28
Słowa Ewangelii według Świętego Marka 
W Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. 
Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga». 
Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!» Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. 
A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

Kom.: Dziś mogą spełnić się słowo Pisma i w twoim życiu!

Kiedy Jezus, na początku swojej oficjalnej działalności przyszedł do Nazaretu, do synagogi przeczytał słowa z Księgi Izajasza, a odkładając zwój ogłosił: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”.(Łk 4,21).

Trzeba i nam uwierzyć w trakcie czytania słowa Bożego, że DZISIAJ w moim życiu to słowo może się wypełnić! 
A wypełnia się wówczas, kiedy je ogłaszam (wypowiadam głośno) przed samym sobą i przed Bogiem.

Teraz powiem ci jak to możesz uczynić, aby dzisiejsze słowo Boże mogło wypełnić się i w twoim życiu.

Czytając powyższą Ewangelię zwróć uwagę na słowa: „ Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie”.

Św. Marek na podstawie powyższego świadectwa ludzi chce nam ukazać Jezusa, jako Pana i Władcę widzialnego świata i duchów niewidzialnych. 
Słowa wychodzące z ust Jezusa, jak powie święty Łukasz w swojej Ewangelii – odnośnie tej samej sytuacji- są pełne mocy!

Kiedy więc czytasz urywki z Ewangelii zwracaj uwagę na słowa Jezusa, bo wypowiada je Bóg, a u Boga słowo wypowiedziane „staje się”.

Pytanie, więc jest tylko jedno: czy słowo Jezusa może „stać się tu i teraz” w moim życiu?

I tu docieramy do istoty czytania słowa Bożego. Otóż po przeczytaniu urywku Ewangelii potrzeba nam zmierzenia się z tym słowem i podjęcia decyzji: czy ja chcę, aby to co czytam stało się w moim życiu?
Czy WIERZĘ, że moc i władza Jezusa ukazana w dzisiejszej Ewangelii ma moc przemiany i mojego życia.

Wiele razy zapewne słyszycie z ambony i nie tylko, że religia chrześcijańska jest religią decyzji. 
Inaczej mówiąc, Bóg tylko czeka na moją decyzję, tak samo jak czekał na decyzję Maryi przy Zwiastowaniu.

Kiedy w moim sercu rodzi się TAK dla przeczytanego lub usłyszanego słowa Bożego wówczas to słowo ma moc, aby zacząć działać we mnie.

Dlatego kiedy dojrzejesz do decyzji po przeczytaniu dzisiejszego słowa, powiedz głośno Jezusowi:
„I we mnie Panie wyrzuć ducha nieczystego!

W Twoje święte Imię Jezus wyrzekam się: pożądliwości oczu, pychy i obłudy, pornografii i erotyzmu internetowego, masturbacji i ekshibicjonizmu i wszelkiej niewstydliwości” ,związuje cię demonie pod Krzyżem Pana naszego Jezusa Chrystusa i zakazuje ci powrotu do mnie. Już nic, co należy do mnie nie należy do ciebie. Amen!

Pan mocą słowa, które przeczytałeś i decyzją, którą podjąłeś uczyni to, w tym momencie w twoim życiu!

Zaraz po takiej własnej modlitwie uwolnienia od ducha nieczystego, proś Najdroższą Krew Jezusa, aby cię ochroniła, oczyściła i uświęciła, a Krew Chrystusa wypełni w tobie i obmyje wszystkie miejsca uwolnione i odsłonięte: „ Krwi Chrystusa oczyść mnie, Krwi Chrystusa ochron mnie, Krwi Chrystusa obmyj mnie i uświęć mnie”. Amen!

Po czym proś Ducha Świętego, aby to puste miejsce po demonie wypełnił sobą i wszelkimi darami: „Duchu Świętym zapraszam cię w moje życie. Wypełnij teraz wszystkie miejsca uwolnione i odsłonięte swoją świętą obecnością, aby zły duch nie miał już do nich dostępu. Wylej na mnie dary: czystości wzroku i serca, wstydliwości i skromności, opanowania oraz życia w prawdzie. Amen”

Na końcu modlitwy oddaj chwałę Trójcy Przenajświętszej: „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieków, wieków. Amen.

Jednak pamiętaj, tę modlitwę możesz uczynić prywatnie tylko względem siebie. 
Modlitwę uwolnienia od Złego względem innych osób zostaw kapłanowi.

Proś więc dzisiaj Boga, aby mocą Ducha Świętego słowo Boże wypełniło się w twoim życiu. Modlitwa. Proszę Cię Jezu, abyś mocą swojego Ducha i władzą jaką masz nad złymi duchami, oddalił Zło od mojego życia. Proszę Cię o to, przez Niepokalane Serce Maryi. Amen!

Bożena
Bożena Sty 29 '18, 08:23
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 29 stycznia.
Mk 5,1-20
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy, ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. 
Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i krzyczał wniebogłosy: "Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie". Powiedział mu bowiem: "Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka". I zapytał go: "Jak ci na imię?" Odpowiedział Mu: "Na imię mi legion, bo nas jest wielu". I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. 
A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: "Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli". I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. 
Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic. 
Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: "Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą". Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.

Kom.: Jezus, czy „świnie”, co wybierasz?.

Św. Marek zaprasza nas dzisiaj do pogańskiej krainy Gerazeńczyków. W klimacie iście z Dzikiego Zachodu ukazuje nam jak duchy nieczyste królują w sercach żyjących tam ludzi i zmuszają ich do nieustannego życia w lęku.

Pamiętamy słowa św. Jana: „W miłości nie ma lęku”(1J 4,18).
Ale tam nie ma Jezusa, stąd panowanie lęku i złego ducha.

Obecność świń w tej krainie – świnia dla Żydów była zwierzęciem nieczystym - wskazuje nam, iż mieszkańcy kultywowali styl życia ludu upodlonego i zniewolonego.

Przypomnijmy tu postać zagubionego młodszego syna z Ewangelii wg. św. Łukasza. 
Im dalej nasz „syn marnotrawny” odchodził od Boga tym bardziej doświadczał dna moralnego, aż do ze zwierzęcenia i upodlenia swojego człowieczeństwa jedząc to samo i tak samo jak świnie.

Świńskie życie, to życie bez żadnych norm moralnych, które może zaistnieć w każdym z nas, gdy nie ma królowania Jezusa w naszych sercach.

Współczesny nam świat dużo daje nam obecnie przykładów zdziczałego człowieczeństwa tak wśród młodych bandytów z zimna krwią mordujących małe dzieci, jak i matek duszących zaraz po urodzeniu własne dzieci lub zamykając je w lodówce.

I wiele innych drastycznych przykładów można by tu było wymienić, jak człowiek może doprowadzić swoje człowieczeństwo do postaci bestii.

Kiedy tak się dziej? Kiedy zapominamy, że w życiu duchowym nie ma czegoś, co byśmy nazwali „neutralnością”. Albo słuchamy słowa Bożego i idziemy w kierunku Boga, albo słuchamy podszeptów demona i idziemy za nim, czyniąc to, co on chce. Tertium non datur – trzeciej możliwości nie ma!!!

Kiedyś egzorcyzmując dwunastoletnią dziewczynkę, powiedziałem do niej rozeznając na ile jest osaczona przez Złego, aby wypowiedziała słowa: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. 
Usłyszałem odpowiedź: „spier...j”.

Kiedy zapytałem, czy wie co mi powiedziała, odpowiedziała, że nie wie.
Powiedziałem do niej wówczas: „ powiedziałaś to, co podpowiedział ci szatan”. Na co usłyszałem odpowiedź: „Ja już od dwóch lat czynie to, co mówi do mnie szatan”.

Piszę o tym, abyśmy nie sądzili, że czasy opętanego Gerazeńczyka dzisiaj już minęły.

Pan Jezus rozeznając sytuację duchową opętanego zadaje mu parę pytań:

„Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i krzyczał wniebogłosy: "Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie". 
- Powiedział mu bowiem: "Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka". 
I zapytał go: "Jak ci na imię?" 
- Odpowiedział Mu: "Na imię mi legion, bo nas jest wielu". 
I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy."

Te pytania Pana Jezusa są ważne. Jak zauważamy nigdy szatan nie działa sam, jest ich wielu. „Legion” oznacza dwa tysiące demonów z generałem na czele.

Egzorcysta chcąc je wyrzucić z człowieka, musi stoczyć z nimi bitwę: „W imię i mocą Jezusa Chrystusa oraz razem z Niepokalaną Maryją i wszystkimi świętymi”.

Będąc egzorcystą, po takiej walce, często odczuwałem pokusę wejścia w stan depresji lub dużego zmęczenia. Mówiąc o tym, chcę was drodzy uświadomić, że wyrzucanie złych duchów nie jest jakąś magią i wymaga głębokiej wiary oraz duchowego wysiłku od kapłana.

„Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic”.

To są najsmutniejsze słowa wypowiedziane na kartach Pisma św. przez ludzi. 
Nie ważne to, co robi Jezus, że uzdrawia, wyzwala, przywraca godność człowiekowi, im szkoda świń!

Nie raz trzeba nam wybierać miedzy złym życiem moralnym, a pięknym człowieczeństwem, które oferuje nam Jezus.

Co wybierzesz „świnie”, czy Jezusa?! 
Bo nie możesz dwom panom służyć, bo albo jednego umiłujesz, a drugim wzgardzisz.

„Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili”.

Gerazeńczyk uwolniony od demonów postanowił dać świadectwo o swoim nawróceniu.
Tak trzeba i nam codziennie ogłaszać panowanie Królestwa Jezusa Chrystusa, najpierw w naszych sercach , a później we własnym domu i miejscu pracy.

Obecny czas to panowanie Chrystusa Paschalnego, a niezalęknionego ludu Bożego, który przeprasza, że jest katolikiem. 
Dlatego "Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko…” co Bóg codziennie czyni w twoim sercu. 
To jest budujące, kiedy dzielimy się z tym, co ludzkie, co piękne w człowieczeństwie.

Tego, właśnie od ciebie oczekuje Jezus!

Módlmy się: „Panie Jezu Chryste, zapraszam Cię do moich myśli i serca. Wyrzuć z nich wszystko to, co nieczyste. Ty powiedziałeś w Ewangelii według św. Jana: „Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Niech moc słowa Bożego, które codziennie czytam i rozważam oczyści mnie i uwolni ode Złego. Amen!

Bożena
Bożena Sty 30 '18, 08:15
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 30 stycznia.
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: "Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła". Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd Go ściskali. 
A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc zbliżyła się z tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: "Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa". Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. 
A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: "Kto dotknął się mojego płaszcza?" Odpowiedzieli Mu uczniowie: "Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»" On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: "Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości".
Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: "Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?" Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: "Nie bój się, wierz tylko". I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. 
Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia wszedł i rzekł do nich: "Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi". I wyśmiewali Go. 
Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: "Talitha kum", to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań". Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść (Mk 5,21-43).

Kom.: O wierze w moc Chrystusa.

Co łączy te dwa wydarzenia: wskrzeszenie córki Jaira i uzdrowienie kobiety?

Kobieta chorowała na swoja dolegliwość dwanaście lat i tyle samo lat miała umierająca córka Jaira .

Liczba „dwanaście” w pojęciu hebrajskim symbolizuje pełnię.
U kobiety pełnią tą była całkowita utrata zdrowia oraz utrata nadziei na wyzdrowienie. 
To samo doświadczenie beznadziei widzimy u Jaira, który po dwunastu latach traci wszystko, co miał najdroższego, jedyną córeczkę.

W życiu można stracić zdrowie, ale to jeszcze nie jest dramat. Bowiem nagła utrata zdrowia lub śmierć kogoś bliskiego często pozwala człowiekowi przewartościować swoje życie i nadać mu głębszy sens. Nie jest jednak tak zawsze. Czasami człowiek na skutek tych doświadczeń może popaść w rozpacz.

Co ratuje naszych dzisiejszych bohaterów od załamania życiowego?
Odpowiemy: "Żywa wiara w moc Jezusa Chrystusa!"

Co do żywej wiary, dwa pytania.
Czy wierzysz, dlatego, że przejąłeś wiarę po rodzicach i na tym etapie została twoja wiara? 
Czy wierzysz, dlatego, że wypracowałeś w swoim życiu osobistą relację z Jezusem Chrystusem i całkowicie Jemu zaufałeś?

Ta pierwsza „wiara z tradycji” często nie ma mocy, ta druga wymagająca twojego wysiłku w odnalezieniu Jezusa - tak.

Pewien kapłan umierał na raka krtani i związku z tym, że nie mógł już nic połykać przestał sprawować Eucharystię. Siostra zakonna Briege Mckena prowadząca rekolekcje dla kapłanów zadzwoniła do owego kapłana i zapytała, czy wierzy w moc uzdrawiającą Eucharystii? 
Usłyszała odpowiedź, że tak. 
Padło drugie pytanie: dlaczego więc ksiądz zaprzestał sprawowania tej Eucharystii, przecież może pić Krew Pańską! Po kilku dniach nasz początkowo „nie wierzący” kapłan uwierzył w moc Jezusa Eucharystycznego i odzyskał zdrowie.

"Mówiła bowiem: "Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa".

Tyle jest okazji w życiu, aby „dotknąć” się Jezusa: 
- Komunia święta, 
- Adoracja Najświętszego Sakramentu,
- rozważanie słowa Bożego, 
- modlitwa na klęcząco przed tabernakulum,
- czy też twoja rodzina, która zacznie się modlić za ciebie na różańcu.
Jezus dzisiaj mówi do ciebie: „Nie bój się, wierz tylko”!

Modlitwa: Panie Jezu Chryste, proszę Cie o dar pełnego zaufania Tobie szczególnie wówczas, kiedy drugi człowiek nie jest w stanie mi nic pomóc. Dziękuje Ci za chwile bezradności w moim życiu, kiedy podajesz mnie próbie wiary w moc i miłosierdzie Twoje. Maryjo, Niepokalana ucz mnie całkowitego zawierzenia Twojemu Synowi, bez zastrzeżeń. Amen!

Bożena
Bożena Sty 31 '18, 08:14
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 31 stycznia.
Mk 6, 1-6
Słowa Ewangelii według Świętego Marka 
Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim. 
A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». 
I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

Kom.: O powątpiewaniu, lekceważeniu i niedowiarstwu wobec Jezusa.

„«Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.”

Zwróćmy uwagę na powyższy tekst i zapytajmy się o jakie powątpiewanie wobec Jezusa tu chodzi?

Ewangelista św. Marek pisze dość jasno. Słuchający Jezusa: faryzeusze, intelektualiści, politycy i moraliści dostrzegli u Nauczyciela z Nazaretu mądrość, co więcej potwierdzali cuda przez Niego dokonane, aby na końcu Go zlekceważyć.

Gdzie tkwi błąd w myśleniu i w postępowaniu elit współczesnych Jezusowi?

Właśnie w tym, jak mówi sam Jezus w Ewangelii wg św. Jana:
„Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli.”

Niestety jest to prawdy. I dzisiaj ludzie bardziej wierzą samozwańczym idolom z telewizji, niż słowu Bożemu. Katolicy mają swoje autorytety w partiach odrzucających naukę Kościoła. Bardziej sobie cenią kłamstwo i pieniądze niż Ewangelię.
Ta prawda sprawdza się i w naszych klasztorach. Jak przyjedzie ktoś z zewnątrz i zacznie mówić „wielkie słowa” wpadamy w podziw. A jak mówi to samo współbrat, to go zlekceważą, bo jakże swój może powiedzieć coś mądrego.

Po drugie lekceważymy swoich bliskich ze zwykłej zazdrości. Niestety, zazdrość zawsze staje w sprzeczności z Ewangelizacją. Tak się dzieje w grupach parafialnych, na plebaniach i zakonach.

Tak też się działo wśród Apostołów, i oni doświadczali swoje chwile zwątpień w Jezusa , jako Syna Bożego.

„Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili.(Mt 28 16-17).”

Są takiego momenty w naszym życiu, kiedy ulegamy zwątpieniu. Jak co niektórzy Apostołowie tuż przed wniebowstąpieniem Jezusa. Jezus widzą to dał im słowa zapewnienia: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata".(Mt 28,20).

Często popadamy w zwątpienie w DOBROĆ Boga. Wystarczą jakieś trudności, choroba osoby nam bliskiej lub śmierć osoby przez z nas kochanej i już odwracamy się od Boga i Kościoła. Mówimy wówczas: „Bóg mi zabrał tę osobę”, albo: „dlaczego ta osoba tak cierpi?” 
Jeszcze trudniej jest nam zrozumieć dobroć Boga, gdy ktoś ginie z głupoty i nieodpowiedzialności jakiegoś człowieka. Mówimy wówczas: „jak Bóg mógł do tego dopuścić?!”

Moi Drodzy, sprawą fundamentalną w życiu wewnętrznym jest wiara w dobroć Boga. Pamiętajmy o tym, kiedy przyda na nas trudne doświadczenia i pokusy zwątpienia. 
Dobry Bóg często w takich chwilach stawia nam dobrych i mądrych ludzi, którzy starają się nam towarzyszyć w tym cierpieniu i niezrozumieniu losu ukazując nam właściwe spojrzenie wobec tego faktu.

Co innego, kiedy otrzymaliśmy właściwą formację religijną, a po prostu zlekceważyliśmy ją i przestaliśmy pracować nad sobą. Lenistwo duchowe bardzo szybko wówczas może doprowadzić nas do letniości w wierze, a w konsekwencji do odejścia od Kościoła.

O tym doświadczeniu pisze autor Listu do Hebrajczyków:
„Niemożliwe jest, bowiem tych - którzy raz zostali oświeceni, a nawet zakosztowali daru niebieskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego, zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a [jednak] odpadli - odnowić ku nawróceniu. Krzyżują, bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko”.(Hbr 6 4-6).

Niestety coraz częściej spotykam ludzi wykształconych, inteligentnych, których stać by było na pełne poznanie słowa Bożego i Nauki Kościoła, ale świadomie przyjęta hedonistyczna filozofia życia i antyklerykalizm zamyka ich na poznanie prawdy.

Tacy chrześcijanie stają się często ignorantami w zdobywaniu wiedzy religijnej, a wszystko co mają do powiedzenia, to zarzuty wobec Kościoła w Średniowieczu.
Chodzą czasami do Kościoła, ale w życiu lekceważą go, a nawet wyśmiewają i cynicznie wypowiadają się na temat Nauki Kościoła, mając zawsze na pierwszym miejscu swój własny „trybunał rozumu” i swoje „ale”.

Do nich dzisiaj Ewangelista Marek mówi: „I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu”.

I ostatnie przesłanie dotyczy niedowiarstwa.

Autor Listu do Hebrajczyków przestrzega nas przed postawą niedowiarstwa, pisze:
„Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co "dziś" się zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu. Jesteśmy, bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną. (Hbr 3,12-14).

Często przyczyną niedowiarstwa, jak czytamy jest:
- „przewrotnego serca niewiary.”
- „uleganie zatwardziałości przez oszustwo grzechu.

Pierwsza postawa charakteryzuje się buntem na usłyszane słowo Boże. Czyli, nie będzie mi Bóg mówił, co ja mam robić w swoim życiu! Nie będzie mi Kościół mówił, ani kapłan z ambony, ani ktokolwiek. Ja mam własne sumienie i będę czynił tak, jak ja uważam. Moje „ja” „ego” stawiam ponad normy moralne Boga.
Skutkiem czego, jak słyszeliśmy jest odejście, odstąpienie od Boga żywego.

Drugie ostrzeżenie polega na tym, że demon inteligentnie podsuwa nam zło jak dobro. Lubimy to, co daje nam przyjemność. Grzech również na krótką chwilę może nam dać to przyjemne odczucie, ale na dłuższą metę na pewno stanie się dla nas ciężarem i to ogromnym!

Ile znam takich przypadków, gdzie mężowie pozostawiali swoje żony dla młodszej kobiety. Może na początku decyzja ta wydawała się życiowo atrakcyjna i przyjemna. Później jednak zorientowali się, że stracili swoje kochające żony, a ta „nowa młodsza” wcale nie okazała się mniej wymagająca od tej pierwszej i czar pryskał.
To się właśnie nazywa „oszustwo grzechu”.

Uważajmy, zatem na grzechy lekceważenia i niedowiarstwa wobec Boga i Kościoła, bo przez nie zabieramy sobie nadzieję na życie wieczne.

Modlitwa: 
Panie Jezus wybacz mi moje niedowiarstwo. 
Wybacz, że często lekceważyłem Ciebie, przez niezachowywanie przykazań Bożych. 
Wybacz mi pójście za idolami tego świata i za tym co było łatwiejsze i przyjemniejsze.
Proszę Cię, przymnóż mi wiarę i posłuszeństwo wobec dobrego Boga, abym pełnił Jego wolę, a nie własną. Amen!

Bożena
Bożena Lut 1 '18, 07:36
  Wypłyń na głębię  

OSTATNIA WOLA

"Kiedy zbliżył się czas śmierci Dawida, wtedy rozkazał swemu synowi, Salomonowi, mówiąc: «Ja wyruszam w drogę przeznaczoną ludziom na całej ziemi. Ty zaś bądź mocny i okaż się mężem! Będziesz strzegł zarządzeń Pana, Boga twego, idąc za Jego wskazaniami, przestrzegając Jego praw, poleceń i nakazów, jak napisano w Prawie Mojżesza, aby ci się powiodło wszystko, co zamierzysz, i wszystko, czym się zajmiesz, ażeby też Pan spełnił swą obietnicę, którą mi dał, mówiąc: Jeśli twoi synowie będą strzec swej drogi, postępując wobec Mnie szczerze z całego serca i z całej duszy, to wtedy nie będzie ci odjęty mąż na tronie Izraela». Potem Dawid spoczął ze swymi przodkami i został pochowany w Mieście Dawidowym." 1 Krl 2, 1-4. 10

Wyobraź sobie powyższy bardzo wzruszający obraz pożegnania ojca z synem. Słynny król Dawid przed śmiercią przekazuje Salomonowi najważniejszy testament: wiarę oraz dekalog. Trudno wyobrazić sobie piękniejsze słowa ostatniej woli wypowiedziane przez ojca do dziecka.

Nie wiem, czy przyszło Ci już usłyszeć ostatnią wolę bliskiej osoby, która umierała. Jeśli żegnałeś się przed śmiercią z tatą, mamą, babcią, dziadkiem, przyjacielem, to przypomnij sobie teraz ich ostatnie przesłanie… Nawet jeśli ono nie było tak piękne i wzniosłe jak to od Dawida, to zachowuj je w pamięci i staraj się czerpać dobro z tych słów. Jestem pewien, że z wiecznej strony każdy z naszych bliskich zmarłych mówiłby podobnie do króla Dawida.

Możesz sobie nawet wyobrazić najbliższą osobę zmarłą, która wypowiada do Ciebie słowa zachęty do wiary w Boga oraz wypełniania Jego świętej woli na ziemi. Może to zmobilizuje Cię do jeszcze gorliwszego życia w bliskiej relacji z Jezusem. W sposób szczególny zwróć uwagę na słowa o szczerym postępowaniu za Bogiem z całego serca i z całej duszy. Tak naprawdę nie ma w życiu nic ważniejszego!

Panie Jezu, dziękuję za dzisiejszą piękną ostatnią wolę króla Dawida. Zachowuję te słowa w swoim sercu i pragnę przekazywać je wszystkim ludziom. Jestem pewien, że to przesłanie jest zgodne z Twoją odwieczną wolą względem ludzi. Daj taką wiarę wszystkim ludziom odchodzącym, aby w tych najważniejszych chwilach potrafili zostawić duchowy testament na najdalsze pokolenia.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski

Bożena
Bożena Lut 1 '18, 07:37
  Roman Chyliński  

Słowo Boże na 1 lutego. 
Mk 6, 7-13 
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi. I przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. "Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien". 
I mówił do nich: "Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich". 
Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Kom.: O nawróceniu.

„Oni, więc wyszli i wzywali do nawrócenia”.

Zbliżamy się powoli do Wielkiego Postu, stąd refleksja na temat nawrócenia.

Św. Katarzyna ze Sieny przedstawia nawrócenie w czterech etapach:
1. Oderwanie się od zła.
2. Ponowne nawiązanie przyjaźni z Bogiem.
3. Wewnętrzne uporządkowanie.
4. Nowe kościelne nawrócenie.

Ad.1. Aby oderwać się od zła, trzeba je najpierw chcieć zobaczyć. 
Boimy się sami przed sobą, nazwać problemem zło, które w naszym życiu często się powtarza. Mówię sobie: pójdę do spowiedzi i szybko załatwię ten grzech. Ale ten grzech jak się okazuje zapuścił już głębsze korzenie w moim życiu w: 
- złym stylu bycia i zachowania, 
- w złych relacjach z niektórymi ludźmi, przez polubienie towarzystwa do picia, palenia, przeklinania, obmawiania własnego męża czy żony, rozwiązłości;
- w oglądaniu pornografii w Internecie lub korzystania z Internetu jako ucieczki przed obowiązkami domowymi;
- w lenistwie, obżarstwie, 
- w pożądliwości wyrażającej się w dążeniu do władzy, czyli chęci dominowania we własnym środowisku, 
- w chciwości pieniędzy, gromadzonych w zazdrości, ze względu na to, co inni maja, a czego ja nie mam; 
- w nieuporządkowanym seksie, skupionym tylko na własnych przyjemnościach, traktującym drugą osobę za przedmiot doznania,
- w pysze, objawiającej się w ciągłym niezadowoleniu z siebie, jako objaw perfekcjonizmu i ciągłego wymagania więcej od innych, krytykowania innych.
Warto też zobaczyć jak inni przez moje wady charakteru cierpią. Warto posłuchać, co na ten temat powie ci żona czy mąż.
Z tym złem trzeba po prostu zerwać, a to wymaga ode mnie d e c y z j i !!!

Ad. 2. Następny etap nawrócenia, jak mówi św. Katarzyna, to wejście w relację ufności i przyjaźni z Bogiem. 
Przychodzi taki czas w naszym życiu, że wreszcie zaczynamy poważnie traktować nasze chrześcijaństwo:
- Niedzielna Msza św. przestaje być tylko zaliczeniem bycia w Kościele. 
- Zaczyna być dla nas ważne wysłuchanie Ewangelii oraz homilii.
- Modlitwa poranna i wieczorna spędzona przed Bogiem staje się ważną chwilą dnia.
- Zaczynamy częściej zaglądać do Pisma św. oraz zadawać sobie pytania, co do celu, istoty i sensu życia.
- Czytając słowo Boże, przypatrujemy się bliżej osobie Jezusa Chrystusa, jakim jest człowiekiem, jak myśli, jak podchodzi do ludzi, co dla Niego jest ważne. 
Powoli na nowo wytwarzamy więzi z Bogiem, a nawet zaczynamy odczuwać Jego bliskość i przyjaźń z nami.

Ad. 3. Trzeci etap nawrócenia, to wewnętrzne uporządkowanie samego siebie.
Można je rozpocząć od spotkania z kapłanem i rozmowy z nim lub wyjazdu na rekolekcje. Indywidualne rekolekcje udzielają OO. Jezuici w Częstochowie, w Krakowie OO.Salwatorianie, również SS. Matki Bożej Wielkiego Zawierzenia w Bliznem lub w Częstochowie. Są też organizowane weekendowe rekolekcje dla małżeństw w całej Polsce.
Warto uzbroić się tu w cierpliwość. Uporządkowanie własnego życia często jest długim procesem i wymaga sporo wysiłku, ale w końcu przychodzi ład i harmonia do naszej duszy oraz pokój, który wynagrodzi nam wszelki trud.

Ad. 4. Ostatni etap nawrócenia wg św. Katarzyny, to nowe kościelne nawrócenie.
Nawrócenie to, często wyraża się przez szczerą spowiedź. 
Warto do takiej spowiedzi dobrze się przygotować. Może to być spowiedź z całego życia. Nieraz po latach uświadamiamy sobie jak niektóre spowiedzi były nieszczere, grzechy ukryte, albo nienazwane tak jak je Bóg widział. Mogły być nawet spowiedzi świętokradzkie, z intencją świadomego zatajenia grzechu.
Za dwa tygodnie rozpoczyna się Wielki Post. 
Zaplanuj sobie przeżycie tego świętego czasu z większym zaangażowaniem i głębszą refleksją nad własnym stylem życia, jako chrześcijanina.

I jeszcze jedno, miej szacunek dla majestatu śmierci, która w każdej chwili może przyjść. 
Nie bądź więc głupcem, nawróć się, pojednaj się z Bogiem. Amen!

Bożena
Bożena Lut 2 '18, 08:31
Roman Chyliński 

Słowo Boże na 2 lutego. 
Święto Ofiarowania Pańskiego.
Łk 2, 22-40
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: "Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu". Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. 
A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: 
"Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, 
według Twojego słowa. 
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, 
któreś przygotował wobec wszystkich narodów: 
światło na oświecenie pogan 
i chwałę ludu Twego, Izraela". 
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu". 
Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą.

Kom.: Nasza droga ku zbawieniu ze świecą w ręku.

Dzisiejsza liturgia święta rozpoczyna się przesłaniem: 
„Drodzy bracia i siostry! 
Przed czterdziestoma dniami obchodziliśmy święto Narodzenia Chrystusa. Dzisiaj wspominamy dzień, w którym Jezus został przedstawiony w świątyni. W ten sposób nie tylko wypełnił przepis prawa Starego Testamentu, lecz spotkał się ze swoim ludem, który z wiarą Go oczekiwał. Symeon i Anna, prowadzeni i oświeceni przez Ducha Świętego, przybyli do świątyni, poznali Chrystusa i z radością wyznali wiarę w Niego. Podobnie i my, zgromadzeni przez Ducha Świętego, dążymy na spotkanie z Chrystusem. Znajdziemy Go i poznamy przy łamaniu chleba, a kiedyś spotkamy się z Nim, gdy przyjdzie w chwale”.

Trzymając w ręku świece kapłan nas błogosławi: 
„Boże, źródło wszelkiego światła, Ty dzisiaj ukazałeś sprawiedliwemu Symeonowi światło na oświecenie pogan, † pokornie Cię błagamy, pobłogosław te świece i przyjmij prośby swojego ludu, który się zgromadził, aby je nieść ku Twojej chwale; * spraw, niech drogą cnót dojdzie do światłości bez końca. Przez Chrystusa, Pana naszego”

Dzisiaj świętujemy spotkanie narodu żydowskiego z Jezusem, który przychodzi jako „Światłość świata”.

Słuchając dzisiejszej Ewangelii zastanówmy się, czy nie jesteśmy świadkami dramatu Izraela. 
Od wyjścia Abrahama z Ur Chaldejskich (ok 1730 r. p.n. Chr.) naród ten czekał na Mesjasza.
Kiedy przyszedł ów Mesjasz - jak czytamy u św. Łukasza - na spotkanie z Nim, niestety wyszło tylko dwoje ludzi, Symeon i prorokini Anna.
Z całego Izraela tylko tych dwoje będąc pod natchnieniem Ducha Świętego oczekiwało Zbawiciela!

Dramat tego narodu nie jest tylko jego dramatem. Można zapytać się, a jak by było ze współczesnymi chrześcijanami kiedy np. jutro przyszedłby powtórnie Pan Jezus. 
Ilu z nas byłoby pod natchnieniem Ducha Świętego i w prawości oczekiwałoby tak naprawdę Jezusa?

Kościół w dzisiejsze święto wkłada w nasze ręce świece, przypominając nam o czuwaniu na powtórne przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Symbol świecy ma swoje głębokie przesłanie w naszym życiu. Świeca zapalana od Paschału, zawsze będzie znakiem żywej obecności Chrystusa Paschalnego, Zmartwychwstałego w naszym życiu.

Przypatrzmy się zatem, jak spotkania z Jezusem - ze świecą w ręku - wyglądały w historii naszego życia.

Otóż:
- Zapalona świeca, jako znak żywej obecności Jezusa towarzyszy nam od Chrztu św. To rodzice i rodzice chrzestni mają obowiązek podtrzymywania tego światła wiary w naszym życiu zanim wstąpimy w wiek dorosły.

- Później już sami trzymamy tę świecę w czasie przeżywania uroczystości Pierwszej Komunii św. po doświadczeniu sakramentu pokuty i pojednania. Świeca trzymana w naszych dłoniach jest znakiem spotkania się z Chrystusem Eucharystycznym w naszym czystym sercu.

- Pełnię sakramentu inicjacji chrześcijańskiej doświadczamy przy wylaniu Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania. Sam Duch Święty wówczas oświecił nasz rozum wiarą i umocnił nas, gdy biskup nałożył na nas ręce.

- Im bardziej wkraczamy w dorosłe życie zamieniamy świece na Pismo św. Ono staje się światłem na ścieżkach naszego życia, jak mówi psalmista Pański: „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce”(Ps 119,105). 
Bez spotkań z Jezusem w słowie Bożym nie wzrastamy.

- Ostatni raz światło zapalonej świecy zostanie nam włożone do rąk, kiedy w chwili śmierci udawać się będziemy na spotkanie z Jezusem przed tron Boży, na Sąd osobisty.

- Później, jak pisze św. Jan w Apokalipsie, już sam Baranek Paschalny będzie dla nas Światłością: 
„I [odtąd] już nocy nie będzie. 
A nie potrzeba im światła lampy 
i światła słońca, 
bo, Pan Bóg będzie świecił nad nimi 
i będą królować na wieki wieków.” (Ap 22,5).

Pielęgnujmy, więc światło Jezusa Chrystusa w Eucharystii i w słowie Bożym oraz nie zasmucajmy Ducha Świętego grzechem. Troszczmy się więc o nie, aby nie zagasło, aż po ostatnie tchnienie naszego życia.

Modlitwa: Maryjo, Gromniczna Pani, chroń w nas światło Chrystusa, które zostało zapalone na chrzcie św., odnawiane w konfesjonale, podtrzymywane w częstej Eucharystii i umacniane słowem Bożym. Amen!

Bożena
Bożena Lut 3 '18, 08:44
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 3 lutego.
Mk 6, 30-34 
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Po swojej pracy apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: "Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco". Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. 
Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili. 
Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem, jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

Kom.: Iść za zwycięskim Pasterzem.

„ (…) byli bowiem jak owce nie mające pasterza”.

Dlaczego Boże owieczki potrzebują pasterza?

Przede wszystkim dlatego, aby poprzez nauczanie pasterza pojęły mądrość życia potrzebną do zbawienia duszy.

Zbawczym komentarzem do dzisiejszego urywku Ewangelii zapewne jest Ps.23, który czytamy w Liturgii słowa. Spróbujmy pogłębić jego treść:

„Pan jest moim pasterzem, *
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć *
na zielonych pastwiskach.”

Nie można naraz dwom Panom służyć. Bo jednego będziesz miłował, a drugim wzgardzisz – powie Jezus. Wielką pokusą jest, że chcemy dla siebie być „panami”. Sami chcemy decydować o tym co jest moralnie dobre, a co złe. Odrzucamy wówczas „zielone pastwiska”, to znaczy życie słowem Bożym i sakramentami.
Pamiętajmy. Jeden jest tylko Pasterz, który tak nas karmi, że niczego nam nie brakuje!

„Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *
przez wzgląd na swoją chwałę.”

Tą wodą, która daje ci odpoczynek, czyli życie wieczne i orzeźwia twoją duszę jest chrzest św., a później za każdym razem konfesjonał. Od sakramentu pokuty i pojednania odchodzisz za każdym razem odnowiony na duszy, orzeźwiony mocą Ducha Świętego po odpuszczeniu grzechów. Nabierasz świeżości życia i radości w sercu.

„Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, *
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska *
są moją pociechą.”

Świadomość, że przy mnie jest pasterz zabiera mi lęk. To Jezus napełnia mnie nadzieją, że nie muszę niczego się lękać, bo On mnie przeprowadzi przez strome ścieżki mojego życia. Wiele jest też „ciemnych dolin” w moim życiu. Często wydaje mi się, że mogę z nich nie wyjść. Wówczas wystarczy żarliwa modlitwa, po której przychodzi światło i na nowo chce się żyć.
Laską pasterską, na której mogę się oprzeć jest żywe słowo Boże. Ono daje mi pewność życia.

„Stół dla mnie zastawiasz *
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem, *
a kielich mój pełny po brzegi.”

Prawdziwym zdrojem łask jest uczestnictwo we Mszy św.. Kto otrzymał łaskę od Pana częstego karmienia się Jego Ciałem i Krwią niech ten dar i to pragnienie pielęgnuje w swoim życiu. Nie ma lepszego „źródła” miłości, nadziei i wiary nad świadome, głębokie i pełne uczestnictwo w Eucharystii.

„Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pana *
po najdłuższe czasy.”

Człowiek zanurzony w przeżywaniu Eucharystii, wsłuchany w słowo Boże i postępujący w swoich decyzjach za Dobrym Pasterzem otrzymuje tyle dobroci i łask, że nie szuka już innego pokarmu, który może dać mu świat: w pożądliwości oczu, ciała i pysze tego życia.
Co więcej, żyje nadzieją nieba.

Tyle obecnie jest katolików, którzy bardzo boją się śmierci. Zatracili żywą relację z Jezusem i zabrakło im nadziei na życie wieczne. Chcą za wszelką cenę przedłużać sobie życie, aby nie umrzeć. A przecież dla nas chrześcijan śmiercią jest trwanie w grzechu ciężkim, natomiast odejście z tego świata wybawieniem i spotkaniem się z Miłością - Jezusem.

„Moje owce słuchają mojego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną”(J 10,27).

Iść za Jezusem, to zaprzeć się samego siebie, wziąć krzyż i naśladować swego Mistrza. 
Jezus chce, abym był inteligentną owcą i rozróżniającą głos dobrego Pasterza od najemnika. 
Abym pozwolił poznać się Jemu, aż do spodu, do własnej nędzy, grzechu mojego. 
Abym nie udawał przed Jezusem , że u mnie wszystko w porządku i dobrze sobie radzę bez Niego.

Modlitwa: Panie Jezu, decyduję się iść za Tobą, mocno trzymać krzyż i niczego nie „pudrować”, ale stawać w prawdzie. Ruszam, więc w „ciemną dolinę” mego serca, po świętość i niczego się nie boję, bo Ty jesteś ze mną Jezu. Amen.

Bożena
Bożena Lut 4 '18, 08:42
Roman Chyliński    

Słowo Boże na V Niedzielę zwykłą r. B.
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
1Kor 9,16-19.22-27

Bracia:
Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii! 
Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia. 
Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.

Kom.: Czas na ewangelizację!!!

Św. Paweł poucza Koryntian, a przez to i nas:
„Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!”.

Co to znaczy głosić Ewangelię?

To znaczy głosić Jezusa Chrystusa i Jego naukę.

Jak to zrobić?

Należałoby zadać sobie pytanie: czy znam Dekalog? 
Każdy z nas zapewne odpowie, że zna.

A czy znam Jezusa? 
I tu zapewne zawahalibyśmy się z pewną odpowiedzią na „tak”. Otóż, to nie jest dla nas wstydem, jak odpowiemy: jeszcze nie znam Jezusa!

Św. Jan Chrzciciel, aż trzykrotnie powie w Ewangelii wg św. Jana: „Ja Go przedtem nie znałem”(J1,31.33).

I ty też tak właśnie możesz powiedzieć: „ Nie znałem Jezusa, nie czytałem Ewangelii, nie uważałem Go dotychczas za najważniejszego człowieka w moim życiu. Nie interesował mnie Jezus, ani Jego myślenie.” Ale od dzisiaj zacznę czytać Ewangelię i poznawać Jezusa. Może odkryje w Nim coś, co mnie zafascynuje, pociągnie duchowe.

Św. Jan odkrył Jezusa, jako „Baranka Bożego, który gładzi grzechy”. 
Może i ty doświadczysz w tej Osobie, bogactwo miłości i miłosierdzia?

A zatem weź do ręki Pismo św. i zacznij czytać Ewangelię według św. Marka, a później Mateusza, Łukasza i Jana. Poznaj inność poszczególnych natchnionych autorów oraz ich relację z Jezusem.

To może być wspaniała przygoda poznawania Kogoś, kto cię od dawna już kocha i oddał za ciebie życie!

A później powiedz sobie:

- jako ojciec rodziny: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” mojej żonie i moim dzieciom!

- jako może samotna matka: Biada nam, gdybym moim dzieciom nie głosiła Ewangelii!

- biada mi kapłanowi, gdybym nie głosił Ewangelii!

Kiedy, więc cały świat grzęźnie w Liberalizmie moralnym, my ogłaszajmy zwycięstwo Jezusa i pomóżmy innym odnaleźć sens życia, przez czytanie i rozważanie Ewangelii!.

Modlitwa. Panie Jezu, tak jak nawróciłeś św. Pawła i posłałeś go do głoszenia Ewangelii wśród pogan, tak poślij i mnie, bo i na mnie ciąży obowiązek jej głoszenia. Maryjo, pierwsza Głosicielko Słowa Wcielonego daj mi odwagę dzielenia się Twoim Synem, jak Ty to uczyniłaś idą do św. Elżbiety. Amen!

Bożena
Bożena Lut 4 '18, 08:45
  Wypłyń na głębię

JEGO DOTYK UZDRAWIA

"Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im." Mk 1, 29-31

Spróbuj wyobrazić sobie subtelny dotyk Jezusa, który uzdrawia z gorączki teściową Szymona. Tym razem nie wygląda to na jakieś spektakularne uzdrowienie z wielkiej choroby lub kalectwa. Ta gorączka może symbolizować chociażby jakąś małą słabość lub bezsilność ciała. Po dotyku Chrystusa ciało otrzymuje jakby na nowo swoją witalność.

Jak wygląda stan Twojego zdrowia fizycznego, psychicznego i duchowego? Może podobnie do dzisiejszej ewangelicznej chorej kobiety wewnętrznie jesteś rozłożony na łopatki poprzez chorobę duszy lub ciała. Pozwól dzisiaj Jezusowi, aby dotknął Twojego ciała, serca, duszy i każdego bolącego miejsca. Módl się żarliwie w imię Jezusa Chrystusa o łaskę zdrowia. Niech z Twoich ust płyną spontanicznie słowa modlitwy o uzdrowienie Ciebie albo bliskiej Ci osoby. Uwierz w wszechmoc Boga. Jemu naprawdę zależy na Twoim zdrowiu.

Oczywiście niezależnie od efektu modlitwy postanów, że od tej chwili idziesz gorliwie przez życie według woli Bożej i nie robisz sobie żadnych wyskoków w stylu letniego chrześcijanina. Bądź gorącym katolikiem, który niezależnie od efektów idzie odważnie za swoim Panem i głosi Jego Ewangelię wszędzie tam, gdzie jest.

Twoim mocnym świadectwem będzie zarówno doświadczenie łaski uzdrowienia jak i mocne trwanie przy Bogu mimo braku uzdrowienia. Bądź spokojny, Stwórca wszystko widzi i w swoim czasie otrzymasz nieopisaną nagrodę.

"On leczy złamanych na duchu
i przewiązuje ich rany." Ps 147, 3

Panie Jezu, dziękuję za każdy dotyk Twojego uzdrowienia. Ty stale podtrzymujesz moje słabe ciało i duszę. Przy Tobie jestem spokojny i wiem, że nie muszę lękać się chorób. Wiem, że Ty jesteś ze mną w zdrowiu i w chorobie!

"Jezus wziął na siebie nasze słabości
i dźwigał nasze choroby." Por. Mt 8, 17

Panie, daj mi siłę do niesienia nie tylko moich słabości i chorób, ale także tych, którym duchowo towarzyszę. Dźwigaj przeze mnie osoby, które nie mają już siły.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski

Bożena
Bożena Lut 5 '18, 07:25

SKOK WIARY

"Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie." Mk 6, 54-56

Wyobraź sobie istne szaleństwo z powyższej Ewangelii. Ci ludzie naprawdę mieli głębokie przekonanie, że Jezus jest w stanie uzdrowić każdego. Wiara tych ludzi z pewnością jest wynikiem wcześniejszych cudów, które wszędzie rozpowiadano. Myślę, że Chrystus w tamtym czasie byłby na pierwszych stronach gazet oraz wszelkich portalach, telewizji i w ogóle wszędzie.

Dlaczego nie jest tak dzisiaj? Czy Jezus zmienił się przez dwa tysiące lat? Czy ktoś Ci zabrania, żeby do Niego przychodzić, kiedy tylko chcesz? Czy wierzysz, że On nadal uzdrawia i podnosi na duchu?

W dzisiejszych czasach sztucznie wytworzeni są nowi celebryci, którzy promują konsumpcyjny styl życia. Całe masy ludzi nabierają się na taki pusty model egzystowania. Po czym płaczą z poczucia braku sensu w swoim życiu. Dzięki Bogu bywają jeszcze jednostki, które są chodzącymi światełkami nadziei. Gdy zobaczy się kogoś mocno rozpalonego w Duchu Świętym, to zaczyna się pragnąć podobnego życia. W takich osobach widać chęci, zapał i niezwykłą pogodę ducha. Czasami można odnieść wrażenie, że taki Boży człowiek, to w ogóle nie męczy się spalanie się dla innych.

Skąd biorą się tacy ludzie? Gdzie jest ich źródło siły, miłości, nadziei i wiary? Odpowiedź jest oczywista. Jak w takim razie rozpalić w sobie wiarę i zbliżyć się maksymalnie do Boga i Jego łaski? Jak przemóc wszystkie słabości, lenistwo i lęki związane z opinią ludzi?

Wiem, że porzucenie starego stylu życia, pójście w ,,nieznane” i stanie się nowym człowiekiem może delikatnie przerażać. Nie czekaj aż będziesz w sytuacji beznadziejnej, w której nie będzie nic do stracenia. Strać już dzisiaj wszystko dla Jezusa i bądź blisko Niego na Eucharystii. Poświęć trochę więcej czasu na osobistą modlitwę i czytanie Pisma świętego. Rozwijaj z Bogiem swoje pasje i wkładaj w nie całe serce. Wszystko czyń na chwałę Bożą. Znajdź wspólnotę i dawaj jej całe piękno swojej osoby. Nie patrz na to, ile otrzymasz od ludzi. Ty sam ubogacaj innych, a patrząc na ich radość, otrzymasz stokroć więcej.

"Wejdźmy do Jego mieszkania, padnijmy przed podnóżkiem stóp Jego." Ps 132, 7

Panie Jezu, Ty jesteś całym moim życiem. Dla Ciebie pragnę starać się żyć jak najpiękniej aż do ostatniego tchu!

Polecam dzisiaj trzy załączniki (na stronie bloga Wypłyń na głębię), które pokazują ludzi z pasją.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski

Bożena
Bożena Lut 6 '18, 07:36

 

Roman Chyliński    

Słowo Boże na 6 lutego
Mk 7, 1-13
Słowa Ewangelii według Świętego Marka

U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. 
Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?» 
Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie». 
I mówił do nich: «Sprawnie uchylacie Boże przykazanie, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: „Czcij ojca swego i matkę swoją”, oraz: „Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie”. A wy mówicie: „Jeśli ktoś powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co miało być ode mnie wsparciem dla ciebie” – to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ani dla matki. I znosicie słowo Boże ze względu na waszą tradycję, którą sobie przekazaliście. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie».

Kom.: Czyste serce, a obłuda.

Zapytajmy, zaraz na początku naszego rozważania o „czystym sercu”, czym dla Pana Jezusa jest nieczystość w sercu człowieka?

W siódmym rozdziale Ewangelii według św. Marka Jezus wypomina obłudę faryzeuszom, czyli skądinąd pobożnym ludziom: 
„Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji”.

Obłuda faryzeuszy jak słyszymy polegała na tym, że odrzucili przykazania Boże, bo były im niewygodne, a w to miejsce wprowadzili własne zasady, które im odpowiadały.

Skądinąd my też to dobrze znamy.

I tak na przykład, przykazanie: „Czcij ojca i matkę” zastąpiono stwierdzeniem „Korban”, które zwalniało syna z opieki nad swoimi rodzicami. Korban oznaczało: że to co mam, czas i dobytek oddaje świątyni, czyli Panu, a więc nie muszę tym dzielić się już z najbliższą rodziną.

„Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?»

W jedenastym rozdziale u św. Łukasza Jezus punktuje powyższe obłudne postawy Żydów w ten sposób, posłuchajmy: 
„Zaprosił Go pewien faryzeusz do siebie na obiad. Poszedł, więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego: «Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. (Mateusz powie <niepowściągliwości>). 
Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste.(Łk 11,37-41).

Dać Jezusowi swoją wewnętrzną - często mocno ukrywaną przed sobą i innymi - nieczystość i niepowściągliwość na jałmużnę, to znaczy stanąć w prawdzie wobec siebie, obnażyć się przed Jezusem i złożyć Jemu tę naszą niemoc i ufać.

Jezus już wziął nasze grzechy na krzyż i pokonał je. Tylko On może uzdrowić nasze wnętrze od niegodziwości!

Modlitwa: Panie Jezu oddaje Ci w szczerości serca całe moje wnętrze. Wejdź w nie i oczyszczaj, uzdrawiaj oraz uświęcaj. Tylko Ty Panie możesz uczynić mnie świętym. 
Jeżeli więc możesz – u c z y ń to! Amen!

Michał
Michał Lut 6 '18, 12:12
Amen
Bożena
Bożena Lut 7 '18, 08:13
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 7 lutego.
Mk 7, 14-23
Słowa Ewangelii według świętego Marka. 
Jezus przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: "Słuchajcie Mnie wszyscy i zrozumcie. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha".
Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. Odpowiedział im: "I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala". Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. 
I mówił dalej: "Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym".

Kom.: O czystości serca.

„Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą...”.

Biblijne odnośniki na temat serca, jako organu są nieliczne, natomiast słowo „serce” często w Piśmie św. oznacza: osobowość i umysł, pamięć, uczucia, pragnienia i wolę.

Serce, Pismo św. w sposób metaforyczny określa charakter człowieka oraz jego osobowość. 
Z tego względu serce może być siedliskiem wartości moralnych. 
Na przykład autor natchniony Psalmu 131,1 powie: „moje serce się nie pyszni”; 
w Psalmie 36 przeczytamy: „Zachowaj łaskę i sprawiedliwość dla prawych sercem”(36,11).

Serce ukazane jest również jako umysł: „Niech znajdą uznanie słowa ust moich i myśli mego serca”(Ps 19,15).

Serce może być zagubione i złe oraz pełne zazdrości. Takie było serce Eliaba, brata Dawida względem swego brata: „Gdy starszy jego brat, Eliab, usłyszał, że Dawid rozmawiał z ludźmi, uniósł się gniewem na Dawida i zawołał: "Po co tu przyszedłeś? Komu zostawiłeś ową małą trzodę na pustyni? Znam ja pychę i złość twojego serca: przybyłeś tu, aby tylko przypatrzyć się walce".

Serce może też być zwiedzione: „Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne - któż je zgłębi?(Jr 17,9).

O sercu, które nie jest posłuszne Bogu, Żydzi lubili mówić, że jest nieobrzezane: „Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga.(Rz 2,28-29).

Kiedy więc Jezus mówił do swoich uczniów o prawdziwej nieczystości serca, oni rozumieli jak ważnej kwestii dotyka.

„Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą:
złe myśli, 
nierząd, cudzołóstwa, wyuzdanie,
kradzieże, zabójstwa, , 
chciwość, przewrotność, podstęp, 
zazdrość, obelgi, pycha,
głupota. 
Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym".

Rozważmy powyższy tekst Ewangelii i zwróćmy uwagę na to, co Jezus akcentuje i jak przedstawia nam prawdziwą nieczystość serca.

W katalogu brudnego serca, Jezus stawia na pierwszym miejscu – złe myśli!. 
Wszelkie zło wlewa się do naszego serca przez umysł: jak myślimy o sobie, jak patrzymy na siebie, jak wartościujemy siebie, tak też patrzymy i myślimy o innych. Stąd potrzeba kontroli naszego myślenia. Człowiek otwarty, akceptujący siebie i miłujący siebie jest daleki od pielęgnowanie złych myśli i widzenia w drugim człowieku wroga.

Nierząd, cudzołóstwa, wyuzdanie, czyli seks z partnerami, czy partnerkami może być ucieczką przed nie akceptacją siebie, a zarazem prymitywnym sposobem dowartościowania siebie lub sposobem na samotność. Aż w końcu zostawi w naszym sercu jeszcze większą pustkę, niż mieliśmy ją na początku.

Kradzieże, zabójstwa są wynikiem już całkowitej alienacji ze społeczeństwa i braku szacunku dla własnego człowieczeństwa.

Chciwość i inne żądze powodowane są brakiem powściągliwości z jednej strony, z drugiej próbą dowartościowania siebie przez „mieć” - posiadanie. 
Tu św. Paweł powie: „Wielkim zaś zyskiem jest pobożność wraz z poprzestawaniem na tym, co wystarczy. Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy [z niego] wynieść. Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni! A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie.(1 Tym 6,6-9).

Głupota, to taka niechlubna cecha charakteru, w której człowiek zapomina o tym, że cokolwiek czyni, a szczególnie zło, to konsekwencje jego czynów niechybnie spadną na niego. Czyli całkowity bezkrytycyzm.

Badajmy, więc często swoje serce pod rentgenem słowa Bożego, aby szybko zobaczyć, co zaczyna zakłamywać moje wnętrze. Dobrym rentgenem serca są przejrzyste relacje wśród małżonków, dobry przyjaciel stawiający nas w miłości w prawdzie lub kierownik duchowy.

Modlitwa: Panie Jezu, daj mi poznać nieczystość mego serca, abym nie żył w kłamstwie o sobie. Duchu Święty otwórz moje serce, wejdź w częstej i szczerej spowiedzi, w słowie Bożym oraz w otwartości na uwagi moich bliskich, oczyszczaj mnie z wszelkiego zła, aby grzech mnie nie opanował. Amen!

Strony: «« « ... 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 ... » »»