Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Sty 7 '18, 08:30
7 STYCZNIA 2018 Jesteś umiłowanym dzieckiem

W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. A z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie». Mk 1, 10-11

Wyobraź sobie moment Twojego chrztu. Zobacz rodziców, którzy wpatrzeni są w Ciebie jak w najwspanialszy skarb na ziemi. Jeżeli radość Twoich bliskich była tak wielka, to o ile bardziej radował się wtedy Bóg? Usłysz dzisiaj całym swoim sercem i umysłem słowa: ,,jesteś moim umiłowanym dzieckiem, które obmyłem z grzechu pierworodnego i stale będę obmywał Cię z Twoich grzechów i słabości poprzez sakramenty, w których zostawiłem całego Siebie dla Ciebie. Moja święta Krew przelana podczas męki i śmierci obmyje Cię z wszelkiego zła i poprowadzi do udziału w Mojej chwale”.

Podziękuj dzisiaj Bogu za swój chrzest oraz wiarę tych, którzy przynieśli Cię do tego sakramentu. To dzięki ich wierze stałeś się umiłowanym dzieckiem Bożym i wszedłeś do wspólnoty Kościoła Chrystusowego. Rozwijaj teraz swoją wiarę jak najlepiej, abyś mógł przyprowadzać innych do Jezusa. Może znasz kogoś, kto nie jest nawet ochrzczony albo zapomniał, kim jest po swoim chrzcie. Nie bój się rozmawiać z takimi osobami. Przypominaj im o miłości Boga do każdego człowieka.

Tak mówi Pan: «Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę – na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie uszu i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie. Iz 55, 1-3

Prawdziwe życie jest tylko z Jezusem i dla Jezusa. Jedynie w Nim można być w pełni szczęśliwym. Gdy ma się bliską relację z Chrystusem, to człowiek przestaje lękać się czegokolwiek;

Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A któż zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? 1 J 5, 4-5

Nie martw się, jeśli nie masz jeszcze zażyłej więzi z Jezusem. Poproś dzisiaj Boga o odnowienie łaski chrztu świętego. Błagaj o żywą wiarę i nieustanne wzrastanie w miłości. Oddaj Panu wszystkie złe uczynki. Pozwól Mu, aby znowu obmył Cię z całego brudu. On nigdy nie przestanie kochać Cię i przebaczać. Obyś tylko chciał skorzystać z Jego miłosierdzia;

Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu. Iz 55, 6-7

Boże Ojcze, dziękuję za łaskę chrztu świętego i dzisiejsze słowa o umiłowanym Synu. Ufam, że także jestem jednym z Twoich umiłowanych dzieci. Dziękuję!

Bożena
Bożena Sty 8 '18, 07:27
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 8 stycznia.
Mk 1, 14-20
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".
Przechodząc brzegiem Jeziora Galilejskiego ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do niech: "Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi". I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. 
Idąc nieco dalej ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.

Kom.: Jezus się spieszy, pomóż Mu.

Oto główny temat całej Ewangelii wg św. Marka:

„Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię !”. (Mk 1,15).

Jak widzimy nasz Ewangelista nie patyczkuje się i nie bawi się w konwenanse z swoimi adwersarzami, mówi jasno: „ Czas się wypełnił”.

Znaczy to, że nie ma już na co czekać, to co miało się dokonać już się dokonało. 
Już nic nie wydarzy się ważniejszego na tym świecie i w wszechświecie. 
Mesjasz przyszedł i powiedział to, co miał powiedzieć, również dokonał te dzieła , które miał uczynić.

Wielka klepsydra świata została przechylona. Z każdym dniem zbliża się Paruzja – powtórne przyjście Jezusa Chrystusa jest już blisko. 
Również „Wielki Adwent” twojego i mojego życia rozpoczął się, przygotowujemy się codziennie na spotkanie z Jezusem po śmierci,

Co więc trzeba nam zrobić, aby nie minąć się tu na ziemi z Chrystusem?

Odpowiedź św. Marka jest jasna i czytelna: <Nawróć się i uwierz w Ewangelię!>.
Zapytamy, ale co to znaczy? 
Jak to praktycznie ma wyglądać?

Wyjaśnienie otrzymujemy błyskawicznie! 
Św. Marek wskazuje nam na postawę pierwszych uczniów Chrystusa. Kiedy usłyszeli głos Jezusa powołujących ich do ewangelizowania świata, natychmiast zostawiają wszystko i poszli za Nim: 
„Jezus rzekł do niech: "Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi". I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.”

Jak to rozumieć? 
Oczywiście ,że nie masz porzucić swojej żony, męża, dzieci, czy swój dom i pójść za Jezusem.
Jednak zastanów się, czy należysz do tych chrześcijan, który własna wiara wystarcza i tyle. Czy jednak masz pragnienie „stać się rybakiem ludzi”, przyprowadzając najbliższych do Jezusa.

Natomiast „zostawić wszystko” oznacza, odrzucić ze swego życia tylko to, co przeszkadza ci iść za Jezusem.

Przede wszystkim zrzuć z siebie ciężar grzechu, który cię zwodzi i zniewala!!! 
Zacznij, więc od konfesjonału, a może od duchowej rozmowy z księdzem, którego Ci ktoś polecił lub rekolekcji.

Następnie odrzuć byle jakie życie, przeciętność w wierze i lenistwo duchowe.

I zacznij patrzeć na Jezusa, tzn. czytaj Ewangelię według św. Marka wierząc, że to, co dokonało się 2000 lat temu może się dokonać dzisiaj w twoim i moim życiu.

Ewangelia ta ma szesnaście rozdziałów i tematycznie dzieli się dokładnie na pół. Do ósmego rozdziału trzeba patrzeć na Jezusa i Jego cuda, a od ósmego rozdziału już nie wystarczy tylko „być z Jezusem”, ale trzeba zacząć Go naśladować.

Właśnie tam, w ósmym rozdziale pada niesamowity komentarz św. Marka: „ A mówił zupełnie otwarcie te słowa”.
„I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. (Mk 8, 31-32).

Następnie powiedział:
„Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.”(Mk 8, 34 – 35).

Zauważcie, w tej jasnej przemowie Jezusa, nie ma żadnych obietnic, ciepłych i uwodzących słów lub pocieszeń apostołów. Mistrz stawia jasno ”kawę na ławę”: „ chcesz iść za Mną, to chodź, ale takie są moje wymagania”.

Czyż słowa te, Jezusa, nie są świadectwem o autentyczności Ewangelii przez Niego głoszonej?

Takie jest piękne i trudne chrześcijaństwo!

Więc zastanów się co masz zostawić, aby pójść za Jezusem i pomóc Mu zbawić ciebie i twoich najbliższych.

POMÓŻ JEZUSOWI!!!

Modlitwa: Panie Jezu, przez chrzest św. zostałem powołany do głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu. Przymnóż mi wiary, abym czynił to z odwagą i głębokim przekonaniem. Zabierz mi lęk i niepewność, abym we własnej rodzinie nie bał się ogłaszać zwycięstwo Chrystusa oraz zachęcał do nawrócenia i uwierzenia w Ewangelię. Zaczynam tę przemianę duchową od siebie. Amen!

Bożena
Bożena Sty 9 '18, 07:26
9 STYCZNIA 2018 Lekarstwo na ludzką słabość

Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!» Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». Mk 1, 23-27

Wyobraź sobie tego biednego człowieka, który dopuścił do swojego ciała ducha nieczystego. Dzięki pojawieniu się Jezusa demon ujawnia się i zostaje natychmiast wyrzucony z opętanego. Tłum patrzy na tą scenę i przeciera oczy ze zdumienia. Chrystus kilkoma słowami oczyszcza człowieka od zła, które go zniewalało.

Zastanów się dzisiaj, w czym czujesz się najsłabszy? Co najbardziej zniewala Twoje ciało, serce i umysł? Z jakiego grzechu spowiadasz się najczęściej? Co stale wraca do Ciebie jak bumerang i ogranicza Twoją wolność? Pomódl się w głębi swojego serca (nawet tu i teraz) i oddaj całą swoją walkę Bogu. Uwierz w Jego wszechmoc. Wyrzeknij się w imię Jezusa Chrystusa tego konkretnego grzechu i szatana, który kryje się za nim. Po czym idź do szczerej spowiedzi i uwierz w to, że Jezus ma dla Ciebie plan na życie w pełnej wolności.

Pamiętaj także, że sama obecność Jezusa demaskuje demony, które mogą zniewalać Twoje ciało. Dlatego też bądź często na Eucharystii i adoracji, gdzie z wiarą patrz na Chrystusa i oddawaj Mu swoje słabe ciało. Uwierz mi, że Bogu bardziej niż komukolwiek zależy na Twoim szczęściu i pięknym życiu. I tylko On może w pełni uzdrowić Cię z wszelkich duchowych, psychicznych i fizycznych słabości (co oczywiście nie wyklucza także zdroworozsądkowego korzystania ze sprawdzonej medycyny). Powierzaj się Jezusowi stale i nie bój się, że coś lub ktoś zdoła zniszczyć Ciebie.

Moje serce raduje się w Panu, dzięki Niemu moc moja wzrasta. 1 Sm 2, 1bc

Prawdziwa moc człowieka nie zależy od: pieniędzy, stanowiska, czy jakichś znajomości. Najpewniejszą mocą zawsze jest żywa relacja z Jezusem Chrystusem Panem i Zbawcą. To dzięki tej ,,znajomości” można przenosić życiowe góry!

Panie Jezu, będąc z Tobą nie lękam się świata, problemów i żadnych trudnych obowiązków. Ty dajesz mi swojego Ducha Świętego, który pokornie prowadzi mnie do Ciebie. Ufam Tobie całym moim sercem!

Bożena
Bożena Sty 10 '18, 07:21
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 10 stycznia.
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Mk 1, 29-39
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę. 
Gorączka ją opuściła i usługiwała im. 
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. 
Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: "Wszyscy Cię szukają". Lecz On rzekł do nich: "Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem". I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

Kom. Przysposobić do służby.

Dalsza działalność Pana Jezusa u św. Marka obejmuje dom Piotra:

„Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce.”

Gorączka u teściowej Piotra może oznaczać niechęć do służenia Jezusowi i jego uczniom.
To Jezus „wyciągnął” Piotra z jej domu - może jedynego żywiciela tej rodziny - na drogę apostolską. Stąd słuszna domniemana pretensja teściowej, względem Jezusa – kto nas teraz wyżywi?

Jezus: „podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę”.

Ten gest Jezusa podnoszącego człowieka z jego nędzy i śmierci duchowej jest nam znany z Ewangelii wg św. Jana, a uczyniony względem kobiety cudzołożnej. W Ewangelii zawsze będzie on symbolizował odrodzenie fizyczne lub duchowe człowieka.

Jezus tym gestem nie tylko uzdrowił teściową Piotra, ale przede wszystkim uzdolnił ją do usługiwania, jak pisze św. Marek: „Gorączka ją opuściła i usługiwała im”.

Człowiek przyjmujący postawę sługi, najbardziej upodabnia się do Chrystusa. 
Do tego Chrystusa, który nie przyszedł na ziemię, aby Mu służono, ale aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

„Służyć to znaczy królować”, mawiał często Jana Pawła II.

Musiała mocno krzątać się teściowa Piotra, kiedy: „całe miasto pod wieczór zebrało się u drzwi jej domu, aby przyjmować z rąk Jezusa dar uzdrowienia.

Jezus poszerza nam serca dla Ewangelizacji, tak, że przestajemy myśleć tylko o sobie.
Pragnienie zrobienia czegoś bezinteresownego dla ludzi, dla Kościoła staje się wówczas potrzebą serca. I właśnie oto chodzi w chrześcijaństwie.

Modlitwa: Panie Jezus, otwórz moje serce, ręce, usta i uszy, abym mógł Ciebie słuchać, wielbić, dzielić się Tobą i Ciebie kochać! Zabierz mi wszelką „gorączkę” egoizmu i zapatrzenia się tylko we własne sprawy. Uzdolnij mnie do służenia: żonie, mężowi, dzieciom, synowej, zięciowi, teściom i rodzicom. Spraw, abym służył Kościołowi pomagając ludziom biednym i potrzebującym. Amen!

Bożena
Bożena Sty 11 '18, 07:28
 

Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. 

Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: „Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.

 Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego. (Mk 1,40-45)

 

Urzeka mnie postać… trędowatego. Urzeka mnie jego wiara, determinacja, modlitwa. Wyrażają się one w tej prośbie, którą wypowiada: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jeśli chcesz… Ja częściej mówię: Boże zrób to, uzdrów tego, wyzwól z nałogu tamtego, tamtej daj pracę. A trędowaty mówi: jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Wydaje się, jakby wyprzedził w poznaniu Bożej nauki Apostołów, a nawet wyprzedził nauczanie Jezusa, który dużo później nauczy Modlitwy Pańskiej ze słowami: „bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi”. Skąd trędowaty znał klucz do serca Jezusa, który wydaje się bez wahania podchodzi, lituje się, dotyka i uzdrawia mówiąc „Chcę, bądź oczyszczony”? Może odkrył to Serce gdzieś podświadomie, intuicyjnie, może chwilę wcześniej poczuł kochający pełen troski wzrok Jezusa. Wiedział, że Bóg daje swoim dzieciom wszystkiego czego potrzebują.  Urzeka mnie ta modlitwa i to zaufanie trędowatego. Chcę dzisiaj uczyć się takiego zaufania.

Nie wymuszaj na Bogu swoich próśb, nie dyktuj Mu swoich scenariuszy na życie, nie rozkazuj Jezusowi, by spełniał twoje marzenia. Może Bóg wie lepiej? Pójdź dzisiaj do Jezusa jak trędowaty padnij na kolana i powiedz Jezu jeśli chcesz… ufam Ci, bo poznałem Cię, poczułem Twój wzrok, odkryłem Twoją dobroć, trwam w Twojej miłości, więc… jeśli chcesz.

Ta postawa trędowatego może uczyć mnie także podejścia do drugiego człowieka. Więcej zdziałam subtelną prośbą niż nawet najmądrzejszym rozkazem. Może zanim upadnę na kolana przed Bogiem, najpierw stanę przed człowiekiem: żoną, mężem, dzieckiem, uczniem, sąsiadem, pracownikiem i zamiast im rozkazać zwyczajnie, chociaż trochę czule po prostu poproszę.

Konkrety na dziś:

  1. Podejdę do drugiej osoby jak do Boga i chociaż będzie mi się cisnął na język jakiś rozkaz to jednak spróbuję delikatnie i czule poprosić.
  2. W swoim pacierzu w czasie Modlitwy Pańskiej zwrócę uwagę na słowa: bądź wola Twoja – chwilę się przy nich zatrzymam i spróbuję w tych słowach zawrzeć wszystkie prośby, które mam wobec Boga – to będzie moje: „jeśli chcesz” trędowatego.

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

ks. Mateusz Januszewski

Bożena
Bożena Sty 12 '18, 07:43
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 12 stycznia.

Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Gdy Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. 
Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus widząc ich wiarę rzekł do paralityka: "Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy". 
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy: "Czemu tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?" 
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: "Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej powiedzieć do paralityka: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy też powiedzieć: «Wstań, weź swoje łoże i chodź»? Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów" - rzekł do paralityka: "Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu". On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: "Jeszcze nie widzieliśmy czegoś podobnego"(Mk 2,1-12).

Kom.: Czterech wspaniałych.

„Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech”

Są takie problemy i trudności w naszym życiu, wobec których czujemy się bezradni. 
Często są to sprawy dotyczące poważnej choroby, zniewalającego nałogu, czy też utraty pracy, a co za tym idzie, środków do życia.

Stajemy wówczas w sytuacji podjęcia trudnych decyzji: jak pokierować sobą, gdzie pójść, u kogo szukać porady. Sparaliżowani takimi sytuacjami czujemy się jak w ciemnym tunelu bez wyjścia. Owszem pojawia się wielu telefonicznych doradców, takich na 5 min. z dobrymi radami, co i jak mamy robić, ale to nie rozwiązuje naszego problemu – znowu pozostajemy sami z własnymi myślami.

Czy, aby dzisiejszy paralityk z Ewangelii według św. Marka, nie symbolizuje nas samych będących w trudnych sytuacjach?

A kim są ci czterej, niosący na noszach z taką ogromną wiarą człowieka w potrzebie?

Patrząc na ich postępowanie moglibyśmy powiedzieć: „Co za dojrzałość, odwaga, wręcz brawura pokierowały myślami naszych „Czterech” dzisiejszych bohaterów, skoro podjęli się tak karkołomnego zadania.

Wzięli paralityka z jego łóżkiem, przeszli przez całe duże miasto Kafarnaum, następnie wdrapali się na dach, odkryli połać dachu i spuścili go na łożu przed Jezusa.

Powiedzielibyśmy: „Co za walka o człowieka !”

Sam św. Marek staje w zachwycie i komentuje to wydarzenie w ten sposób: 
„Jezus widząc ich wiarę, rzekł do paralityka:<Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy>.

Zapewne każdy z nas chciałby mieć w swoim życiu wsparcie, takich „czterech wspaniałych”, którzy by w naszej bezsilności, przyprowadzali nas do Jezusa i to z takim skutkiem!!!

Tak myślę, że każdy z nas mógłby dużo w tym momencie napisać o takich „czterech odważnych” w swoim życiu, którzy z wielkim poświęceniem i wielkodusznością udzielili nam wsparcia w chwili, kiedy tego najbardziej potrzebowaliśmy.

Ale mam też dobrą nowinę dla tych z nas, którzy jeszcze nie znaleźli w swoim życiu takich czterech odważnych przyjaciół!

Otóż, każdy z nas ma takich czterech pewnych przyjaciół, którzy są w stanie przyprowadzić nas do Jezusa! Zapytamy, kim oni są?

Są to święci Ewangeliści. Znamy ich po imieniu: Mateusz, Marek, Łukasz i Jan!!!

Ci czterej Ewangeliści z niesamowitą mocą i pewnością wprowadzają nas przed Jezusa. Co więcej, ze względu na ich WIARĘ , Pan Jezus nas uzdrawia!

Znam osobę, której kapłan w konfesjonale, za pokutę nakazał przeczytać wszystkie cztery Ewangelie. Osoba ta, po ich przeczytaniu nawróciła się!

Jezus, w dzisiejszej Ewangelii rzekł do paralityka: "Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu". On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich.”

Dlaczego Jezus kazał zabrać paralitykowi swoje łoże, skoro już nie będzie mu potrzebne?
Może, dlatego, aby on teraz poszukał następnych trzech i na tym łożu przyniósł kolejnego zniewolonego człowieka po odpuszczenie grzechów.

Warto, więc na koniec zapytać się siebie:
Czy, ja jestem tym człowiekiem, który doprowadza ludzi do Jezusa? 
Czy potrafię być przy człowieku wspierając go w trudnych sytuacjach jego życia?
Czy masz jeszcze takich trzech, którzy by ci w tym pomogli?

Modlitwa: Panie Jezu, w przypowieści „o zagubionej owcy i drachmie” mówisz, że tyle jest radości w niebie z jednego nawróconego. Spraw, aby każdy człowiek w potrzebie był dla mnie ważny. Abym nie przeliczał mój czas na pieniądze, lub niezałatwione sprawy, kiedy bliźni jest w potrzebie. Zabierz mi obojętność z serca, kiedy moi bliscy odchodzić będą od Ciebie. Daj mi siłę na nowo przyprowadzić ich do Ciebie. Amen!

Bożena
Bożena Sty 13 '18, 08:14
Roman Chyliński    

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Mk 2, 13-17.
Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc, ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» Ten wstał i poszedł za Nim. 
Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Wielu bowiem było tych, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: «Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?» 
Jezus, usłyszawszy to, rzekł do nich: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».

Kom.: Szukać tych, którzy poginęli.

„ Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela”. (Mt 10,6).

To jest główna idea ewangelizacyjna Chrystusa. 
Iść do tych, którzy nie przyjęli nas po kolędzie.
Iść do tych, którzy zaniżają statystyki w rubrykach „nie chodzenia do Kościoła” przed biskupem w trakcie wizytacji.
Bo ci, którzy nie przyjęli nas po kolędzie nie muszą być zaraz złymi ludźmi.

Słowo Chrystusa „idź”, to rozkaz, a nie prośba: czy mi się chce, czy nie.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus nas uczy zupełnie innego myślenia i postępowania niż to czynili ówcześni Mu uczeni w Piśmie i faryzeusze.

Dla powyższej kasty religijnej istniał jasny podział przez nich stworzony : jedni byli grzesznikami i cudzołożnikami, a inni sprawiedliwymi.

Sprawiedliwymi byli ci tzw. porządni, którzy płacili podatek świątynny i obchodzili święta, ale tak naprawdę nie byli sprawiedliwymi, ponieważ nie uznawali Boga za źródło sprawiedliwości. 
O nich powie św. Łukasz: „To ci którzy ufali własnej sprawiedliwości, a innymi gardzili”. (Łk 18,9).

Za grzeszników uważano natomiast tych ludzi, których zawód oraz prowadzony styl życia uniemożliwiał im pełne przestrzeganie prawa żydowskiego. Chociaż niektórzy z nich mogli prowadzić życie niemoralne, to jednak określenie „grzesznik” było raczej charakterystyką społeczną niż osądem moralnym.

Żaden więc grzesznik nie miał szans w opinii społecznej zająć ważne stanowisko w środowisku religijnym.

W tym kontekście możemy dopiero zobaczyć, jaką rewolucję moralną i religijną czyni Jezus. On idzie do grzesznika.

Ba, co więcej, Jezus powołuje swoich uczniów, późniejszych filarów Kościoła właśnie spośród grzeszników. 
Tak widzimy to w dzisiejszej Ewangelii w powołaniu Lewiego, celnika. Tak też było z Piotrem, który uważał siebie również za grzesznika. Wypowiedział to w słowach: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.(Łk 5,8).

Jezus, szukając przyszłych apostołów, idzie „nad jezioro”, to znaczy do nizin społecznych, aby właśnie z tych ludzi uczynić świętych.

Może jest to jakiś pomysł, na brakujące obecnie powołania kapłańskie i zakonne. Może źle szukamy, dlatego nie mamy powołań. Porządnym, wychuchanym po prostu się nie chce.

Nadal więc są aktualne słowa Jezusa:
«Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».

Modlitwa: Dziękuję Ci Panie Jezu, że chciałeś mnie wyciągnąć z bagna własnej sprawiedliwości, kiedy zaczynałem innymi gardzić. Dziękuję Ci, że dałeś mi łaskę zobaczenia własnej nędzy, życia religijnego na pokaz. Dziękuję Ci, że teraz wiem, że ja jestem największym grzesznikiem. Amen!

Bożena
Bożena Sty 14 '18, 08:21
Roman Chyliński 

 

Słowo Boże na na II Niedzielę zwykłą roku B

Słowa Ewangelii według Świętego Jana. 
J 1, 35-42 
Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. 
Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» 
Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?» 
Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. 
Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa. 
A Jezus, wejrzawszy na niego, powiedział: «Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr.

Kom.: Szukać Mesjasza.

„Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» \”

Czego szukamy w życiu? 
I czy w ogóle szukamy?

Patrząc nieraz na życie ludzi mam nie raz pokusę stworzyć pewne kryterium i podzielić ich na "poszukujących" i „zastygłych”.

Ci pierwsi są ludźmi otwartymi. Mają w sobie coś twórczego, niepokojącego oraz kreatywnego. Angażują się w życie społeczne, mają coś do zaproponowania i w miarę możliwości chętnie innym pomagają.

Ci drudzy wręcz odwrotnie: zamknięci we własnych sprawach, problemach, myśleniu, patrzący bezmyślnie w program telewizyjny, który ich zupełnie nie interesuje oraz czekający tylko końca dnia, aby się wyspać.

W dzisiejszej Ewangelii Jan Chrzciciel mając świadomość kończącego się posłannictwa oddaje swoich uczniów Jezusowi:

„Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.”

Reakcja Jezusa jest natychmiastowa, widząc Jana i Andrzeja zadaje im zasadnicze pytanie: „Czego szukacie?”.

To konkretne i wprost zadane pytanie przez Jezusa swoim uczniom, ma swoją głębię i zmusza nas do refleksji.

Czego tak naprawdę szukam w moim życiu?
Co chce uczynić ze swoim życiem?

Czy nie jest tak, że często dopiero mając blisko czterdzieści, czy pięćdziesiąt lat coś nas zatrzymuje i zastanawiamy się, co zrobiliśmy z własnym życiem?

Co więcej, czasami ta autorefleksja nad własnym życiem może nas przerazić. Bowiem nagle zauważamy, że życie tak szybko nam „przeleciało przez palce”, a już nic nie możemy odtworzyć, poprawić, czy w nim zmienić.

Tak, jak przeżyłem swoje życie - dobrze, czy źle - zostanie już na zawsze. Straconego czasu już nie nadrobię.

Opowiadał mi niedawno mój przyjaciel, jak pojechał na spotkanie „Nasza klasa”. Czternastu mężczyzn w ciepłej knajpce spotkało się przy piwie, aby po wielu latach poopowiadać, co się w ich życiu działo i dzieje.

Jak się okazało nie wiele mieli sobie do powiedzenia. Smutne, ale podajże nikt z nich już nie żył razem z żoną, nieudane związki, rozczarowania, a byli i tacy, którzy się w ogóle nie pożenili. 
On natomiast podzielił się o swoim szczęściu rodzinnym.

A czego szukamy w chrześcijaństwie? To następne ważne pytanie.
Co mi daje chrześcijaństwo? Po co idę do Kościoła?

Kiedyś na prośbę rodziców rozmawiałem z młodym, zbuntowanym człowiekiem z irokezem na głowie o jego życiu. W pewnym momencie zapytałem go: „A co z twoją relacją do Boga?”
Usłyszałem w odpowiedzi: „Wiesz, ja szukam takiej religii z mocą”.

Pomyślałem, że chociaż na głowie jest „nie tak”, to w głowie jest w porządku.

Czy szukasz w chrześcijaństwie religii z mocą?

Dwaj uczniowie z dzisiejszej Ewangelii szukali Mesjasza, chcieli się z Nim spotkać.

Czy kiedy idziesz do Kościoła na Mszę św., czy chcesz spotkać się z Jezusem? Idziesz na "coś", czy spotkać się z "Kimś?"

Czasami patrząc od ołtarza wydaje się, że przychodzimy na Msze św. tylko po to, aby się dobrze poczuć albo spełnić swój obowiązek: jest ksiądz, są ludzie, odprawia się Eucharystia , nikt tu od nikogo nic nie wymaga, często w ogóle nie zmusza do myślenia, ani do postawienia sobie konkretnych postanowień, nie ma też refleksji nad minionym tygodniem.

W dzisiejszym Pierwszym czytaniu usłyszymy piękny dialog Samuela z Bogiem:
„Przybył Pan i stanąwszy, zawołał jak poprzednim razem: «Samuelu, Samuelu!» Samuel odpowiedział: «Mów, bo sługa Twój słucha».”

Szukać spotkania z Bogiem może oznacza właśnie to: „Mów do mnie Panie, bo sługa Twój słucha”.

A może raz pójść na Msze św. aby POSŁUCHAĆ BOGA?
O czym mówi Pierwsze i Drugie czytanie. O czym powie Jezus, ale do mnie w Ewangelii. Może uda się uchwycić jakieś jedno czy drugie ciekawe zdanie księdza z homilii.

Szukanie Boga, aby Go posłuchać jest często trudnym zadaniem z powodu braku domowego zacisza. 
A może późnym wieczorem, kiedy dzieci już śpią, wyłączyć telewizor, wyciszyć się , wziąć do reki słowo Boże, zacząć czytać, a po chwili słuchać Boga i modlitwą myślną mu odpowiedzieć.

Słuchanie Boga jest wymagającą modlitwą, bo jest poszukiwaniem prawdy o sobie i wprowadza nas na głębię życia.

Znajdź więc czas dla siebie, na słuchanie Boga, na otwarcie Pisma św., a może wówczas odkryjesz sens swojego życia i otrzymasz odpowiedź: „Po co żyjesz”.

Modlitwa: Panie Jezu, przez swoje słowo mów do mnie, bo chcę Ciebie słuchać. Wycisz moje wnętrze, myśli i niezaspokojone pragnienia, które Ty teraz chcesz we mnie zaspokoić Twoją miłością. Amen!

Bożena
Bożena Sty 15 '18, 07:29
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 15 stycznia
1 Sm 15, 16-23

Czytanie z Pierwszej Księgi Samuela

Po zwycięstwie Saula nad Amalekitami Samuel powiedział Saulowi:
«Dosyć! Powiem ci, co rzekł do mnie Pan tej nocy». Odrzekł: «Mów!» I mówił Samuel: «Czy to nie jest prawdą, że choć byłeś mały we własnych oczach, to jednak ty właśnie stałeś się głową pokoleń izraelskich? Pan bowiem namaścił cię na króla izraelskiego. Pan wysłał cię w drogę i nakazał: Obłożysz klątwą tych występnych Amalekitów, będziesz z nimi walczył, aż ich zniszczysz. Czemu więc nie posłuchałeś głosu Pana? Rzuciłeś się na łup, popełniłeś więc to, co złe w oczach Pana». 
Saul odpowiedział Samuelowi: «Posłuchałem głosu Pana: szedłem drogą, którą mnie posłał Pan. Przyprowadziłem Agaga, króla Amalekitów, a Amalekitów obłożyłem klątwą. Lud zaś zabrał ze zdobyczy drobne i większe bydło, aby je w Gilgal ofiarować Panu, Bogu twemu, jako pierwociny rzeczy obłożonych klątwą». 
Samuel odrzekł: «Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa głosowi Pana? Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość – od tłuszczu baranów. Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa. Ponieważ wzgardziłeś nakazem Pana, odrzucił cię On jako króla».

Kom.: Wdzięczność, czy zachłanność.

Monarchia w Izraelu rozpoczęła się od króla Saula. Wybór jego na monarchę opisuje Pierwsza Księga Samuela.

Dowiadujemy się w niej, że pewien dzielny wojownik z rodu Beniamina, któremu na imię było Kisz miał syna Saula. Księga opisuje jego wygląd: „był to mężczyzna wysoki i dorodny, a nie było piękniejszego od niego człowieka wśród synów izraelskich. Wzrostem o głowę przewyższał cały lud”. (1Sm 9,1nn).

Jednak człowiek ten żył w dużych kompleksach. O nim to powiew dzisiejszym czytaniu prorok Samuel: «Czy to nie jest prawdą, że choć byłeś mały we własnych oczach, to jednak ty właśnie stałeś się głową pokoleń izraelskich? Pan, bowiem namaścił cię na króla izraelskiego”.

Jak widzimy nie zawsze wygląd człowieka koresponduje z jego wewnętrznym charakterem. Nawet wyniesienie Saula do godności królewskiej nie zmieniło jego patrzenia, myślenia o sobie i wartościowania siebie. Cały czas był „mały we własnych oczach”.

Bóg nam tak wiele daje, a my nie zauważając tego, ciągle tkwimy w naszych „małościach”: w myśleniu i patrzeniu na siebie. 
Nie byłoby to problemem, gdyby te nasze kompleksy nie odbijały się na innych. Jeżeli ich nie przepracujemy, wówczas w każdym człowieku będziemy widzieli swojego konkurenta i przeciwnika porównując się z nim.

Tak też było w życiu Saula, który w Dawidzie, oddanym mu słudze przede wszystkim widział konkurenta na tron, a więc wroga, którego trzeba zabić.

Nie przypadkiem Księga Samuela podkreśla pewien fakt, że ów nasz monarcha, został wybrany na króla podczas poszukiwania oślic. Można by powiedzieć, że szukał oślic, a znalazł lud izraelski. Saul, bowiem został wybrany nie z woli Boga, ale z woli ludu izraelskiego.

Niestety, Saul nie był dobrym królem, bo okazał się nieposłuszny wobec Boga. Przez proroka Samuela Bóg wytknął Saulowi chciwość i nieposłuszeństwo: 
„Czemu więc nie posłuchałeś głosu Pana? Rzuciłeś się na łup,(byłeś jego chciwy) - popełniłeś, więc to, co złe w oczach Pana».

W związku z tym Samuel rzucił klątwę na Saula, mówiąc: 
„Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość – od tłuszczu baranów. Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa. Ponieważ wzgardziłeś nakazem Pana, odrzucił cię On jako króla».

Niech i dla nas to pouczenie proroka Samuela stanie się mądrością życia.

Chciwość i nieuczciwość w życiu nie popłaca. Pazerność w chęci posiadania prowadzi człowieka do nieuczciwości wobec Boga i ludzi. Tak wielu ludzi chce w dzisiejszych czasach w sposób nieuczciwy szybko się dorobić.

Św. Paweł napisze: 
„A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami.”(1Tym 6,9-10).

Uważajmy więc na siebie, aby grzech Saula: braku szacunku i wdzięczności do Boga oraz nieposłuszeństwa wobec Niego nie był czasami i naszym grzechem. Bo wówczas pozbawiamy się błogosławieństwa Bożego.

Lepiej żyć w ubóstwie, ale z błogosławieństwem Bożym, niż żyć nieuczciwe, gardząc Bogiem dla paru „groszy” więcej.

Modlitwa: Panie Boże, mój dobry Ojcze, tyle otrzymuje codziennie od Ciebie, a tego nie widzę. Daj mi ducha wdzięczności, a zabierz mi demona zachłanności. Ame

Bożena
Bożena Sty 15 '18, 07:30
15 STYCZNIA 2018 Zobacz i uwierz!

Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Jezusa i pytali: «Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?» Jezus im odpowiedział: «Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo mają pośród siebie pana młodego. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć. Mk 2, 18-20

Wyobraź sobie dzisiaj, że jesteś jednym z gości weselnych u Pana Boga. Zobacz swoją radość z tego, że zostałeś zaproszony do bycia tak blisko Jezusa. Podziwiaj Jego majestat. Dziękuj za każdy spojrzenie, dotyk, słowo oraz za ludzi, którzy są obok Ciebie. Wszyscy macie te same wartości i ideały. Dążycie do tego, aby w ten sposób weselić Cię całą wieczność.

Powyższy obraz może symbolizować bliskość Pana Boga na każdej Mszy świętej, adoracji, czy też sakramencie pojednania. W Polsce mamy tyle kapłanów, kościołów i Eucharystii, że nie powinniśmy narzekać na brak ewangelicznego ,,Pana Młodego”. Patrząc na smutek wielu katolików (nawet tych regularnie praktykujących), trzeba zaniepokoić się słabnącą wiarą w żywą obecność Jezusa Chrystusa podczas celebrowania sakramentów. Gdyby wiara w ludziach była silna, to każdy kościół byłby pełny po brzegi. Co się dzieje we wnętrzu osób, które nie widzą Boga? Co ich zaślepia? Jak przebić się przez mętny, smutny wzrok tych biednych, poranionych ludzi? Jak dostać się do ich serc?

Panie Jezu, dziękuję za łaskę wiary i nieustanne wewnętrzne radowanie się z Twojej bliskości. Proszę Cię za tymi, w których wiara tak mocno wygasła, że stale chodzą smutni, posępni i ciągle narzekają. Otwórz im oczy i serca. Pozwól dostrzec Twoją miłość do nich. Spraw, aby nie szukali już radości w świecie, a nawet w ludziach. Niech przylgną w pełni do Ciebie i głoszą ludziom pełnię radości przy Tobie.

Dobry Boże, proszę także za całymi krajami i społecznościami, gdzie brakuje Twojego Chleba z nieba. Pozwól im przetrwać ten najcięższy post i poślij do nich ludzi o odważnych sercach pełnym poświęcenia i ofiary. Daj młodym tak silną wiarę, że zobaczą w powołaniu największą łaskę i sens swojego istnienia. W końcu będąc kapłanem nie umrze się z braku Eucharystii.

Bożena
Bożena Sty 16 '18, 07:28
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 16 stycznia.
Czytanie z Pierwszej Księgi Samuela
1 Sm 16, 1-13.
Pan rzekł do Samuela: «Dokąd będziesz się smucił z powodu Saula? Uznałem go przecież za niegodnego, by panował nad Izraelem. Napełnij oliwą twój róg i idź: Posyłam cię do Jessego Betlejemity, gdyż między jego synami upatrzyłem sobie króla». Samuel odrzekł: «Jakże pójdę? Usłyszy o tym Saul i zabije mnie». Pan odpowiedział: «Weźmiesz ze sobą jałowicę i będziesz mówił: Przybywam złożyć ofiarę Panu. Zaprosisz więc Jessego na ucztę ofiarną, a Ja wtedy powiem ci, co masz robić: wtedy namaścisz tego, którego ci wskażę». 
Samuel uczynił tak, jak polecił mu Pan, i udał się do Betlejem. Naprzeciw niego wyszła przelękniona starszyzna miasta. Jeden z nich zapytał: «Czy twe przybycie oznacza pokój?» Odpowiedział: «Pokój. Przybyłem złożyć ofiarę Panu. Oczyśćcie się i chodźcie złożyć ze mną ofiarę». Oczyścił też Jessego i jego synów i zaprosił ich na ofiarę. 
Kiedy przybyli, spostrzegł Eliaba i powiedział: «Z pewnością przed Panem jest jego pomazaniec». Pan jednak rzekł do Samuela: «Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż odsunąłem go, nie tak bowiem jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce». Następnie Jesse przywołał Abinadaba i przedstawił go Samuelowi, ale ten rzekł: «Ten też nie został wybrany przez Pana». Potem Jesse przedstawił Szammę. Samuel jednak oświadczył: «Ten też nie został wybrany przez Pana». I Jesse przedstawił Samuelowi siedmiu swoich synów, lecz Samuel oświadczył Jessemu: «Nie ich wybrał Pan». 
Samuel więc zapytał Jessego: «Czy to już wszyscy młodzieńcy?» Odrzekł: «Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce». Samuel powiedział do Jessego: «Poślij po niego i sprowadź tutaj, gdyż nie rozpoczniemy uczty, dopóki on nie przyjdzie». 
Posłał więc i przyprowadzono go: był on rudy, miał piękne oczy i pociągający wygląd. Pan rzekł: «Wstań i namaść go, to ten». Wziął więc Samuel róg z oliwą i namaścił go pośrodku jego braci. Od tego dnia duch Pański opanował Dawida. Samuel zaś ruszył w drogę i poszedł do Rama.

Kom.: Jak Bóg patrzy na człowieka.

Dzisiaj Księga Samuela ukazuje nam proroka Samuela, który po odebraniu z woli Bożej Saulowi prawa bycia królem, zmartwił się, co dalej będzie z jego narodem.

Pan go pociesza w tym zmartwieniu i daje mu posłanie, aby znalazł nowego króla:
„Napełnij oliwą twój róg i idź: Posyłam cię do Jessego Betlejemity, gdyż między jego synami upatrzyłem sobie króla».”

Kiedy będziemy zwiedzać Bazylikę Kościoła Mariackiego w Krakowie, możemy spojrzeć z prawej strony na stalle – drewniane ławki ustawione w prezbiterium. Nad nimi jest malunek leżącego Jessego, z którego wychodzi drzewo genealogiczne. Na początku jest namalowana postać Dawida, syna Jessego, a na szczycie zobaczymy Jezusa Chrystusa, któremu „Bóg dał tron, jego praojca Dawida”(Łk 1, 32).

Wracamy do wyboru synów Jessego na króla. 
Wybór ten nie był łatwy, ponieważ Jesse miał aż ośmiu synów.
Samuel patrząc na dorodnych mężczyzn Jessego miał swój sposób ich oceny. Zaraz więc zobaczył rosłego młodzieńca imieniem Eliab i tak pomyślał:
„Kiedy przybyli, spostrzegł Eliaba i powiedział: «Z pewnością przed Panem jest jego pomazaniec».”

Jednak Pan go przestrzegł:
„«Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż odsunąłem go, nie tak bowiem jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce».”

„Pan widzi serce”.

Serce w Piśmie św. w sposób metaforyczny określa charakter człowieka oraz jego osobowość. Z tego względu serce może być siedliskiem wartości moralnych. 
Na przykład autor Psalmu 131,1 powie: „moje serce się nie pyszni”; 
w Psalmie 36 przeczytamy: „Zachowaj łaskę i sprawiedliwość dla prawych sercem”(36,11).

Serce ukazane jest również jako umysł: „Niech znajdą uznanie słowa ust moich i myśli mego serca”(Ps 19,15).

Serce może być zagubione i złe oraz pełne zazdrości. Takie było właśnie serce Eliaba, brata Dawida względem niego, jak się później dowiadujemy z walki Dawida z Goliatem: 
„Gdy starszy jego brat, Eliab, usłyszał, że Dawid rozmawiał z ludźmi, uniósł się gniewem na Dawida i zawołał: "Po co tu przyszedłeś? Komu zostawiłeś ową małą trzodę na pustyni? Znam ja pychę i złość twojego serca: przybyłeś tu, aby tylko przypatrzyć się walce".(1 Sm 17, 28).

„(...)bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu”.

Tak bardzo mylimy się często co do ludzi, ponieważ podoba nam się tylko to co widzimy, a widzimy zmysłami, a nie sercem.
Nie mamy też zwyczaj oddawania Bogu naszych relacji, przemodlenia ich oraz proszenia, aby Pan pokierował naszym sercem.

O sercu, które nie jest posłuszne Bogu, Żydzi lubili mówić, że jest nieobrzezane:
„Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga.(Rz 2,28-29).

Dalej, jak widzimy w tym trudnym wyborze po siedmiu synach Jessego, których Pan nie wskazał, trzeba było wezwać pastucha Dawida.

Słowo Boże tak opisuje tę scenę:
„Posłał więc i przyprowadzono go: był on rudy, miał piękne oczy i pociągający wygląd. Pan rzekł: «Wstań i namaść go, to ten». Wziął więc Samuel róg z oliwą i namaścił go pośrodku jego braci. Od tego dnia duch Pański opanował Dawida.”

Mądrość Syracha powie o Dawidzie:
"Jak tłuszcz się oddziela od ofiar dziękczynnych, 
tak Dawid - od synów Izraela. 
Każdym swym czynem oddał chwałę 
Świętemu i Najwyższemu; słowami uwielbienia 
z całego serca swego śpiewał hymny 
i umiłował Tego, który go stworzył." (Syr 47,2.8).

Natomiast św. Paweł w swoim przemówieniu o Dawidzie zacytował te oto słowa:
„Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka po mojej myśli, który we wszystkim wypełni moją wolę.”(Dz 13, 22).

Jak wiemy, wiele grzechów Bóg darował Dawidowi, właśnie dlatego, że każdym swym czynem oddawał chwałę Bogu i z całego serca wielbił Pana.

Modlitwa: Panie Jezu spraw, aby moje czyny chwaliły Ciebie oraz abym we wszystkim wypełnił Twoją wolę. 
Codziennie sprawdzaj moje serce, czy całe należy do Ciebie, Jezu, jak serce Dawida. Amen!

Bożena
Bożena Sty 17 '18, 07:26
  Roman Chyliński    

Słowo Boże na 17 stycznia.
Mk 3,1-6.
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. 
On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: "Stań tu na środku". A do nich powiedział: "Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?" Lecz oni milczeli. 
Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: "Wyciągnij rękę". Wyciągnął i ręka jego stała się znów zdrowa.
A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić

Kom.: O "usłych" sercem.

„ Jezus wszedł znowu do synagogi” i zastaje tam człowieka z uschłą ręką.

1. Człowiek ten jest znakiem dla synagogi. 
Synagoga odrzucając Jezusa usycha, aż przyjdzie czas, że cała uschnie i zostanie przeklęta. 
Zostało to wyrażone w słowach Jezusa: „ Niech już nikt nigdy nie je owocu z ciebie”(Mk 11,14). Drzewo figowe, które Jezus przeklął na kartach Ewangelii wg św. Marka jest właśnie symbolem synagogi.

Natomiast moc Jezusa wzrasta i zwycięstwo Jego na krzyżu da życie tym, co po części „wyschnęli” w wierze, ale później się nawrócili. Uzdrowienie człowieka z uschłą ręką jest tego zapowiedzią.

Przyjrzyjmy się bliżej temu uzdrowieniu w synagodze.

Jezus bierze człowieka na środek synagogi, i ustawia go na „bemie”, to znaczy tam, gdzie zawsze stał stół ze zwojem Pisma św. Żydzi mieli przekonanie, że to właśnie czytanie Pisma św. uzdrawia, jak pisze natchniony autor Księgi Mądrości: 
„ Nie zioła ich uzdrowiły, ani nie okłady, lecz Słowo Twe, Panie, co wszystko uzdrawia. Bo Ty masz władzę nad życiem i śmiercią”(Mdr 16,12-13).

Oto teraz „Ten, który ma władzę nad życiem i śmiercią”, zwraca się do faryzeuszy i uczonych w Piśmie z zapytaniem: 
"Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?"

Ewangelista Marek komentując to wydarzenie powie: „Lecz oni milczeli”.

Niestety, na zadane pytanie przez Jezusa, „wielcy tego świata” odpowiadają milczeniem.

Zauważmy, mało jest rzeczy, czy postaw ludzkich, które w Ewangeliach mogłyby rozgniewać Jezusa. U św. Marka, ta właśnie sytuacja, jak zaznacza Ewangelista, wzbudziła gniew w Jezusie: „ Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca”.

Dlaczego wzbudziła gniew?
Otóż, Prawo żydowska dla Żydów stało się ważniejsze od słowa Bożego. Ważniejsze było przestrzeganie szabatu od pomocy człowiekowi.

Obecnie my chrześcijanie w parlamencie również chcemy ustalać własne prawa, które są ponad Prawem Bożym „Nie zabijaj”.
My będziemy decydować o tym, czy dokonać aborcji eugenicznej czy nie. Czy dziecko z zespołem Downa może żyć, czy można je zamordować.

Na przykład w Islandii w ogóle nie ma dzieci z zespołem Downa. Jeśli w Islandii rodzi się dziecko chore na zespół Downa, jest to skutek pomyłki lekarza. Odkąd kraj wprowadził badania prenatalne w kierunku wykrycia wad płodu zdecydowana większość kobiet ciężarnych, które otrzymały pozytywny wynik, zdecydowała się przerwać ciążę.

Właśnie to wzbudza gniew u Jezusa. A ja bałbym się gniewu Bożego.

2. Spójrzmy teraz na człowieka „z uschłą ręką”.

Kim jest ten człowiek z uschłą ręką? Jakie niesie przesłanie dla nas?

To ten, który wyraża siebie połowicznie. Nie potrafi: kochać całym sobą, dzielić się sobą, wyrażać swoje uczucia w sposób otwarty. Coś w nim uschło, zamknęło się na innych i tak funkcjonuje, nie mając większych potrzeb.

Zapytaj się teraz siebie, czy i twoja osobowość czasami nie potrzebuje uleczenia tej już uschłej części samego siebie, może w wyrażaniu uczuć, czy w relacjach z mężem, żoną, dziećmi… .

Chodzisz do kościoła, wyznajesz wiarę, przyjmujesz Eucharystię, a nie kochasz, nie przebaczasz, nie wychodzisz z darem pojednania, nie chcesz rozmawiać o trudnych sprawach. 
Natomiast gniew, złość, chęć odwetu spowodowały u ciebie zamknięcie w sobie, jesteś usychający, drętwy i wycofany.

Jezus dzisiaj i do ciebie mówi: „Wyciągnij rękę”.
Zapytasz może do kogo mam wyciągnąć swoją rękę?

Wyciągnij najpierw rękę do Jezusa w konfesjonale, aby tobie przebaczył grzechy i uleczył „uschłe serce”. 
Otwórz się na Jezusa i zaproś Go do swojego życia, według słów z Apokalipsy św. Jana:
„Oto stoję u drzwi i kołaczę: 
jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, 
wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, 
a on ze Mną.(3,20).

Następnie wyciągnij rękę do tych, od których dawno się już odwróciłeś. 
To tak niewiele potrzeba, aby twoja druga „komora serca” wreszcie przemówiła pełnią miłości. Może trzeba kogoś przeprosić, komuś na nowo powiedzieć dzień dobry, okazać życzliwość, a nie czekać kto tu komu pierwszy okaże dobro.

Modlitwa: Panie Jezu, staje dzisiaj przed Tobą, jak ten człowiek z uschłą ręką i proszę Cię, uzdrów mnie. Dotknij we mnie to wszystko, co już dawno wyschło: w uczuciach, w relacjach i w miłości do drugiego człowieka. Ożyw we mnie to, co martwe, napełnij swoich Duchem to, co puste, podnieś moją rękę do zgody i pojednania, aby moje serce na nowo zaczęło współodczuwać to, co jest w moim bliźnim. Amen!

Bożena
Bożena Sty 18 '18, 07:21
18 STYCZNIA 2018 Dotyk z mocą uzdrowienia

Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby Go dotknąć. Mk 3, 10

Tak już jest, że wieści o cudownych uzdrowieniach rozchodzą się z prędkością błyskawicy. Zobacz dzisiaj tłumy, które cisną się do Jezusa. Jedni przychodzą z chorobami, a inni może z ciekawości. Każdy pragnie dotknąć tego niezwykłego Człowieka, ponieważ moc wychodzi od Niego.

Patrząc na współczesne tłumy podczas niedzielnych Mszy świętych wcale nie widać, żeby wszyscy chcieli dotknąć Jezusa w Komunii świętej. Oczywiście w święta frekwencja jest nawet duża, ale z czasem maleje. Dlaczego tak jest? Czy przyjęcie Chrystusa na Mszy nie uzdrawia serc i ciał? A może brakuje ludziom wiary, że w Komunii dotykają Boga.

Jak wygląda Twoja wiara w obecność Bożą na każdej Eucharystii?Czy pragniesz stale przyjmować Jezusa do serca przez cały rok? Czy potrafisz regularnie (przynajmniej raz na miesiąc) przyjść pokornie do spowiedzi, aby oddać swoje grzechy Chrystusowi?

Pewnie powtórzę się, ale każde przyjęcie Jezusa na Mszy leczy mnie z:
– zazdrości (uświadamiam sobie, że osiągnąłem pełnię szczęścia w tym momencie i nie może spotkać mnie już nic lepszego na tej ziemi)
lęków (ufam, że mając Boga w sercu przejdę z Nim przez wszystkie życiowe próby)
– braku przebaczenia (wiem, że Bóg wybaczał mi wszystko od początku mojego życia, więc i ja przyjmując Go do serca – przebaczam wszystkim, którzy zadają mi rany)
– egoizmu (gdy dotykam najświętszego Ciała Chrystusa, które zostało wydane na ofiarę za mnie i każdego człowieka, to ja też pragnę ofiarnie żyć dla Boga i ludzi)
– chorób ciała (czasami podczas największej niemocy ciała oddaję je Panu i doznaję szybszego powrotu do pełni sił. Dodam, że stale doświadczam jakby cudownej regeneracji, dzięki której mam duże pragnienie coraz większego spalania się na chwałę Bożą)

W Bogu pokładam nadzieję, nie będę się lękał. Ps 56, 12

Panie Jezu, dziękuję za każdy uzdrawiający mnie dotyk w Komunii świętej!

Bożena
Bożena Sty 18 '18, 07:22
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 18 stycznia
1 Sm 18, 6-9; 19, 1-7

Czytanie z Pierwszej Księgi Samuela

Gdy Dawid wracał po zabiciu Filistyna, kobiety ze wszystkich miast wyszły ze śpiewem i tańcami naprzeciw króla Saula, przy wtórze bębnów, okrzyków i cymbałów. I zaśpiewały kobiety wśród grania i tańców: «Pobił Saul tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy». A Saul bardzo się rozgniewał, bo nie podobały mu się te słowa. Mówił: «Dawidowi przyznały dziesiątki tysięcy, a mnie tylko tysiące. Brak mu jedynie królowania». I od tego dnia Saul patrzył na Dawida zazdrosnym okiem. 
Saul namawiał syna swego, Jonatana, i wszystkie sługi swoje, by zabili Dawida. Jonatan jednak bardzo upodobał sobie Dawida. 
Uprzedził więc Jonatan Dawida, mówiąc: «Ojciec mój, Saul, pragnie cię zabić. Od rana miej się na baczności; udaj się do jakiejś kryjówki i pozostań w ukryciu. Tymczasem ja pójdę, by stanąć przy mym ojcu na polu, gdzie ty się będziesz znajdował. Ja sam porozmawiam o tobie z ojcem. Zobaczę, co będzie, i o tym cię zawiadomię». 
Jonatan mówił życzliwie o Dawidzie ze swym ojcem, Saulem; powiedział mu: «Niechaj nie zgrzeszy król przeciw swojemu słudze, Dawidowi! Nie zawinił on przeciw tobie, a czyny jego są dla ciebie bardzo pożyteczne. On przecież swoje życie narażał, on zabił Filistyna, dzięki niemu Pan dał całemu Izraelowi wielkie zwycięstwo. Patrzyłeś na to i cieszyłeś się. Dlaczego więc masz zamiar zgrzeszyć przeciw niewinnej krwi, bez przyczyny zabijając Dawida?» Posłuchał Saul Jonatana i złożył przysięgę: «Na życie Pana, nie będzie zabity!» 
Zawołał Jonatan Dawida i powtórzył mu całą rozmowę. Potem zaprowadził Dawida do Saula i Dawid został u niego jak poprzednio.

Kom.: Jak zwalczyć w sobie ZAZDROŚĆ?

„ I od tego dnia Saul patrzył na Dawida zazdrosnym okiem”.

Zazdrość jest najstarszym grzechem świata. 
To ona właśnie doprowadziła Kaina do zabójstwa swego brata. I tak jest do dzisiaj. Niszczy nasze relacje, dzieli ludzi i doprowadza do rozłamu wszelkie wspólnoty, także i zakonne.

Na zazdrość do swoich żon chorują szczególnie mężczyźni nadużywający alkoholu. Sami ich nie kochają i nie szanują, a w zazdrości są w stanie nawet ich pobić.(Syndrom Otella).

Zazdrośni przyjaciele nie tolerują trzeciej przyjaźni, jakby ona wykluczała ich przyjaźń. A jest zupełnie odwrotnie, prawdziwa przyjaźń jest otwarta na inną przyjaźń. Stąd zazdrość niszczy wszelkie przyjaźnie.

Zazdrość idzie w parze z takimi złymi postawami, jak: wyłączność, ograniczenie wolności, zawziętość, zaborczość i inne.
Zazdrość rujnuje życie zarówno zazdrośnikowi, jak i osobie, której zazdrościsz. 
Dręczona twoją zazdrością bliska ci osoba, wcześniej czy później odejdzie od ciebie, a ty zostaniesz sam (a), z poczuciem klęski.

Co z nią więc zrobić, jak ją pokonać w sobie?
Jak zapanować nad negatywnymi emocjami i mieć kontrolę nad zazdrością?
Zazdrość jest częścią naszej osobowości, której nie da się do końca wyeliminować. Dlatego trzeba nauczyć się z nią żyć. To trudne, ale możliwe.

Wiemy, że powinniśmy panować nad emocjami. Trzeba więc na początku przyjrzeć się sobie:
- Kiedy najczęściej ogarnia cię smutek, żal, złość, gniew? 
- Co się wtedy dzieje z twoim ciałem i umysłem? 
- Gdy uświadomisz sobie, z czym masz największy problem, łatwiej będzie z nim walczyć. 
Oto parę zasad panowania nad zazdrością.

1. Nie porównuj się z innymi.
Pogódź się z tym, że zawsze znajdzie się ktoś od ciebie lepszy, atrakcyjniejszy, mądrzejszy, bogatszy, itd. Nieustanne porównywanie się z innymi wpędza cię tylko w kompleksy. Jest to także brak szacunku do samego siebie. Bo to oznacza, że czujesz się gorszy od innych.

2. Uwierz w siebie.
Zaakceptuj siebie taką, jaką jesteś. Nie wierzysz w siłę swojej kobiecości? 
Kobiety niech częściej przeglądaj się w lustrze. Ale nie bądź krytyczna, nie wytykaj sobie mankamentów figury. Pomyśl raczej, co Bogu się w tobie podoba. „Była piękna wyglądem, ale jeszcze piękniejsza cnotą”, napisał w swojej „Kronice sławnego Królestwa” bp Jan Długosz o św. Jadwidze. Gdy nabierzesz pewności siebie i poczujesz się miłowana przez Boga, przestaniesz patrzeć na każdą inną kobietę, może ładniejszą w wyglądzie i w cnotach, jak na potencjalną rywalkę.

3. Żyj swoim codziennymi obowiązkami.
Znajdź sobie jakieś absorbujące zajęcie, w przeciwnym razie będziesz stale koncentrować się na sprawach innego człowieka, na jego sukcesach osobistych, czy zawodowych. Lenistwo jest najprostszą drogą do zazdrości.

4. Bądź (samo)krytyczna(ny)
Spójrz obiektywnie – na siebie i na drugą osobę, której zazdrościsz. Może jakimś zachowaniem sam(a) prowokujesz tą osobę do zazdrości? Spróbuj dowartościować tę drugą osobę: powiedz jej komplement, kup prezent, pokaż, że jest dla ciebie ważna. Zacznij więc pielęgnować miłość do tej osoby , a będzie ci oddana i wówczas nie będziesz musiał ją już kontrolować uczuciem zazdrości.
Nie prowokuj losu i nie wytykaj wciąż błędy udowadniając sobie, kto tu jest lepszy.
Osoba, której dasz mandat zaufania z pewnością zrobi wszystko, żeby cię nie rozczarować.

5. Doceń to, co masz.
Przestań się łudzić, że inni mają lepiej! Każdy człowiek nosi własne problemy i nie jest mu łatwo. Nie zaglądaj więc zbyt mocno do cudzego życia, aby tylko sobie udowodnić, że u mnie nie jest aż tak źle. Wiesz, że to zachowanie jest prymitywne i nic niewnoszące w twoje życie.

6. Opanuj złe emocje.
Chciej zobaczyć, dlaczego nosisz w sobie tyle negatywnych emocji do bliskich ci osób i skąd w tobie gromadzi się tyle podejrzliwości wobec innych? Ty też przecież potrzebujesz relacji, które dadzą ci wsparcie. Ty też potrzebujesz spotkań z bliskimi tylko tobie osobami.

7. Inne mają też marzenia.
Któż z nas nie cieszy się, kiedy jakieś jego marzenia się spełniają. Czy umiesz się cieszyć z tego, że marzenia twojej bliskiej osoby, też się spełniły. Jak reagujesz, kiedy usłyszysz, że ona tam była, gdzie ty byś chciała być i zobaczyła to, co ty byś chciała zobaczyć? 
Zazdrość nie pozwala nam stworzyć sytuacji, aby inni mogli się z nami podzielić własna radością i przeżyciem. I oto jesteśmy uboższsi. A zazdrość wygaśnie wtedy, gdy spełnią się i moje marzenia, ale z kim się ja wówczas z tym podzielę?!

8. Zdobądź się na szczerą rozmowę
Zanim oskarżysz drugą osobę o cokolwiek, zdobądź się na szczerą rozmowę. Powstrzymaj się od robienia jej wymówek. W rozmowie nie stawiaj tak pytania, abyś tylko otrzymała potwierdzenie na twoje domysły i podejrzenia. Może nie wiesz o wszystkim? Rozmawiaj tak , aby pozyskać tę osobę, a nie ją stracić.

9. Nie kumuluj w sobie złości
Nie rób z siebie beczki prochu z twoich emocji! Idź do bliskiej ci osoby,wygadaj się, ponarzekaj! Od czego masz przyjaciół? Rozmowa z bliskimi rozładowuje stres i pozwala spojrzeć na problem z dystansu.
Ks. Roman Chyliński michalita

Bożena
Bożena Sty 19 '18, 07:51
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 19 stycznia.
Mk 3, 13-19
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy.
Ustanowił więc Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr; dalej Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, którym nadał przydomek Boanerges, to znaczy: Synowie gromu; dalej Andrzeja, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Tadeusza, Szymona Gorliwego i Judasza Iskariotę, który właśnie Go wydał.

Kom.: Jezus zrodził ciebie w swoim sercu!

Dzisiejsza Ewangelia mówi nam o powołaniu i ustanowieniu „Dwunastu”, są to początki rodzącego się apostolskiego Kościoła:

„Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego.”

Biblia Jerozolimska tłumaczy te słowa jeszcze głębiej, a mianowicie: „Jezus przywołał tych, których nosił w sercu”!

Czy wiesz, że powołanie otrzymujesz już na chrzcie św?
I czy wiesz, że twoje chrześcijaństwo rodzi się w sercu Jezusa?
A twoje kapłaństwo w sposób szczególny rodzi się w sercu Jezusa

„ I ustanowił Dwunastu, aby Mu:
- towarzyszyli, 
- by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki,
- i by mieli władzę wypędzać złe duchy.”

Forma towarzyszenia jest najpiękniejszą postawą, jaką człowiek może wyrazić wobec drugiego człowieka. Być przy kimś, w jego trudach życia. Nosić jego problemy i wspierać go w słabościach, ale też mieć udział w jego radościach i zwycięstwach.

Apostołowie, aż do takiej bliskości zostali zaproszeni przez Jezusa. Nasz Zbawiciel chciał, aby Jego uczniowie mogli patrzeć na Jego cuda, uzdrowienia, głoszenia nauki. Mieli również przeżyć razem z Nim: Ogrójec, odrzucenie przez własny naród i pogan, drogę krzyżową, ukrzyżowanie, złożenie do groby i zmartwychwstanie.

Czy chciałbyś właśnie tak, jak apostołowie towarzyszyć Jezusowi?
Bo On ci tak towarzyszy, w twoim życiu.

Jezus jest przy tobie, kiedy: 
- przeżywasz własny „Ogrójec”- zmagasz się ze swoimi słabościami i pokusami;
- kiedy jesteś odrzucony przez najbliższych z rodziny,
- kiedy bierzesz na siebie i nosisz własny krzyż cierpienia i wierności Bogu,
- i kiedy oddajesz ostatnie tchnienie życia w obliczu śmierci.

„ By mógł wysyłać ich na głoszenie nauki...”

Mamy również, jako uczniowie Jezusa głosić Jego naukę. Stąd, tak ważne jest czytanie Ewangelii, aby później ją ogłaszać w domu, w miejscu pracy oraz w relacji z ludźmi.

Jak ważne jest też czytanie Katechizmu Kościoła Katolickiego, aby mieć świadomość, co naprawdę jest nauką katolicką, a co nie.

Są katolicy, którzy na równi stawiają wiarę Katolicką ze zborami protestanckimi, Zielonoświątkowców, czy anglikanizmem, co jest fałszem.
Są katolicy, którzy wyżej od nauki Kościoła stawiają poprawność polityczną, partyjniactwo, kolesiostwo, nieuczciwość w pracy i podatkach, co jest grzechem.
Są „chrześcijańscy” masażyści, którzy stosują metodę, „Silvy” i „Reyki”, a przy ty obnoszą się, że mają zdjęcie z Janem Pawłem II i liczne jego nauczania. Chcą w ten obłudny sposób ratować swoją reputację chrześcijańską. 
Rozmawiałem też z katoliczką , która chodziła, jak mówiła do „katolickiej” wróżki. Wróżka wróżąca z kart „Tarota”, była dla niej „katolicka”, jak mi tłumaczyła owa pani, ponieważ uczęszczała na niedzielną Mszę świętą.

Jeżeli Kościół Katolicki oficjalnie nie przepraszał Was katolików za sprowadzenie Harisa do Polski i pod auspicjami Kościoła pozwolił uprawiać mu magię, to ja to niniejszym czynie.

O zgrozo, jaka jest nasza świadomość co od Jezusa, a co od demona pochodzi!
Jak potrzeba dzisiaj głoszenia zdrowej nauki Kościoła!

Po trzecie, Pan Jezus ustanowił „Dwunastu”, aby mieli władzę wypędzania złych duchów.”

Każdy kapłan może czynić modlitwę uwolnienia nad człowiekiem, który tego potrzebuje.

O tym mówi dokument wydany przez Komisję Doktrynalną Międzynarodowej Służby Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, która pracuje przy Watykanie. Dokument ukazał się w 2017 r. na 50 lecie Odnowy w Duchu Świętym i w bardzo jasny sposób porządkuje, kto i w jakich okolicznościach może modlić się o uwolnienie. Podpisał go kard. Kevin Farell, Prefekt Dykasterii ds. świeckich, rodziny i życia.
Warto się z nim zapoznać!

Jeżeli więc przychodzi do nas kapłanów chrześcijanin, któremu trudno wyjść z jakiegoś grzechu, należałoby po rozeznaniu uwolnić go od demona, który może trzymać go w tym zniewoleniu.

Osoba zniewolona wówczas powinien wyrzec się tego grzechu, a kapłan w imię Jezusa Chrystusa uwolnić go od złego mówiąc: „W imię Jezusa Chrystusa wyrzucam z ciebie wszelkie demony, których się teraz wyrzekłeś. Idźcie precz! Związuje was pod krzyżem Pana naszego Jezusa Chrystusa. Już nic, co należy do tej osoby nie należy do was i zakazuje wam powrotu do niego. Amen!”

Należy później zanurzyć taką osobę we Krwi Pana Jezusa, aby Ona wypełniła wszystkie wolne miejsca po demonach. I napełnić Duchem Świętym.

Stańmy się i my uczniami Jezusa i czyńmy wszystko do czego On nas powołał, abyśmy Mu towarzyszyli, głosili Jego zdrową naukę i wypędzali złe duchy. Amen!

Bożena
Bożena Sty 20 '18, 08:11
  Roman Chyliński    

Słowo Boże na 20 stycznia.
2 Sm 1, 1-4. 11-12. 19. 23-27

Czytanie z Drugiej Księgi Samuela

W owym czasie:
Po zwycięstwie nad Amalekitami wrócił Dawid i zatrzymał się przez dwa dni w Siklag. Trzeciego dnia przybył jakiś człowiek z obozu, z otoczenia Saula. Odzienie miał podarte, a głowę posypaną ziemią. Podszedłszy do Dawida, padł na ziemię i oddał mu pokłon. Dawid zapytał go: «Skąd przybywasz?» Odpowiedział mu: «Ocalałem z izraelskiego obozu». Rzekł do niego Dawid: «Opowiedz mi, proszę, co się tam stało?» Opowiedział więc, że ludzie uciekli z pola walki, wielu z ludzi zginęło, i że ponieśli śmierć również Saul i jego syn Jonatan. 
Dawid, schwyciwszy swe szaty, rozdarł je. Tak też uczynili wszyscy mężowie, którzy z nim byli. Potem lamentowali i płakali, i pościli aż do wieczora z tego powodu, że padł od miecza Saul, a także syn jego, Jonatan, i z powodu ludu Pańskiego i domu Izraela.
I powiedział Dawid: 
«O Izraelu, twa chwała na wyżynach twoich leży pobita. Jakże padli bohaterowie? Saul i Jonatan, kochani i pełni uroku, za życia i w śmierci nie są rozdzieleni. Byli oni bystrzejsi od orłów, dzielniejsi od lwów. O, płaczcie nad Saulem, córki izraelskie: On was ubierał w prześliczne szkarłaty, złotymi ozdobami upiększał stroje. Jakże zginąć mogli waleczni, wśród boju Jonatan przebity śmiertelnie? Żal mi ciebie, mój bracie, Jonatanie. Tak bardzo byłeś mi drogi! Więcej ceniłem twą miłość niżeli miłość kobiet. Jakże padli bohaterowie? Jakże przepadły wojenne oręża?»

Kom.: Relacja przyjaźni.

Być przyjacielem dla kogoś to wielka rzecz, jeszcze większa być obdarzony przyjaźnią przez kogoś.

Przyglądnijmy się dzisiaj pięknej przyjaźni Dawida z Jonatanem.

„Żal mi ciebie, mój bracie, Jonatanie. Tak bardzo byłeś mi drogi! Więcej ceniłem twą miłość niżeli miłość kobiet.”

Piękne są powyższe słowa króla Dawida o swoim przyjacielu Jonatanie. 
Dawid wielokrotnie uszedł z życiem przed zawistnym Saulem, tylko dzięki Jonatanowi. Z narażeniem własnego życia Jonatan wstawiał się u ojca, aby ten odszedł od zazdrości i zemsty wobec jego przyjaciela Dawida.

Przyjaźń… czym ona jest?

Przede wszystkim zdolnością wejścia w relację: zaufania, intymności oraz prawdy z drugim człowiekiem. 
Jest również wzięciem odpowiedzialności za życie i zbawienie przyjaciela. 
Przyjaźń wyraża się też przez umiejętność, a zarazem odwagą rezygnacji z czegoś, co mogłoby ranić bliską mi osobę.

Oczywiście, relacja przyjaźni dokonuje się w procesie nieustannego poznawania i głebszego zaufania.
Prawdziwa przyjaźń nie boi się trzeciej przyjaźni. Jest otwarta, a nie zaborcza i pozostawia wolność przyjacielowi.

Przyjaźnią można tylko obdarować drugiego człowieka i czekać cierpliwie na wzajemność, a nie można jej wymuszać.

Piękna jest przyjaźń, bo dotyka najgłębszych sfer w człowieku. 
Szczęśliwy ten człowiek, który napotkał w swoim życiu człowieka godnego powierzenia mu siebie i swoich spraw.

Karol Wojtyła w swojej książce: „Miłość i odpowiedzialność” napisał głębokie przesłanie o przyjaźni, cyt.:
„Przyjaźń, zatem jest pewnym odkryciem siebie - swego ja dla drugiej osoby. Udzielaniem siebie. Swego czasu, wsparcia, myśli.”
Pięknie to ujął Thomas Hughes: „Błogosławieni ci, którzy mają dar nawiązywania przyjaźni, bo to jeden z najlepszych bożych darów. Wymaga on wielu cech, ale przede wszystkim zdolności do wyjścia poza swoje "ja" i docenienia tego, co szlachetne i dobre w drugim człowieku. „
W przyjaźni nie zatracamy się w drugiej osobie, w przyjaźni każdy doświadcza swojej odrębności.”

Czy ty, jako żona możesz powiedzieć o swoim mężu, „to mój mąż przyjaciel”? 
A czy ty, jako mąż o swojej żonie możesz powiedzieć „to jest moja żona przyjaciel?
Jak miło wejść do swojego domu, gdzie na ciebie czeka przyjaciel.

Może powiesz, „ale ile to nas kosztowało rozmów, szczerości i pełnego otwarcia się na siebie”. Jednak warto było tak się poznać, aby teraz bezwarunkowo siebie nawzajem pokochać w przyjaźni.

W dzisiejszej Ewangelii możemy zobaczyć wielką samotność Jezusa i nierozumienie, jakie odbierał we własnej rodzinie:
„Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów».”

Ta sytuacja to odwrotność przyjaźni. Często i w naszych domach i rodzinnych i zakonnych panuje taka sytuacja i takie niezrozumienie, że nawet się nie chce wracać do domu. Dlaczego? Bo nie ma relacji, nie mamy czasu na poznanie siebie.

Jest taki moment w Ewangelii wg św. Jana, w którym Jezus obdarowuje nas swoją przyjaźnią: 
„ Nie nazywam was sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko co usłyszałem od Ojca mego, przekazałem wam.(J 15,15).

Modlitwa: Panie Jezu, nazwałeś mnie Twoim przyjacielem, przy całej mojej grzeszności, zdrad i niewierności do Ciebie. Proszę Cię wzbudź i we mnie to pragnienie, stawania się Twoim przyjacielem. Otwieram przed Tobą Jezu moje najskrytsze zakamarki serca, bo jestem pewien, że poznając je nie tylko nie odrzucisz mnie od siebie, ale staniesz się dla mnie wsparciem przez Twoją niepojętą miłość do mnie. Amen!

Bożena
Bożena Sty 20 '18, 08:14
20 STYCZNIA 2018 Przyjdź Duchu Święty

Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów». Mk 3, 20-21

Wyobraź sobie powyższy obraz z Ewangelii. Zobacz Jezusa, który nie ma nawet chwili wytchnienia. Ludzie są tak bardzo spragnieni Jego cudów, uzdrowień, słów, gestów, że rzucają wszystko i cały czas chodzą za Nim. Najbliżsi Chrystusa są zaniepokojeni. Niektórzy mówią nawet, że odszedł od zmysłów.

Nad tym ostatnim określeniem zatrzymam się przez chwilę. Czy wszedłeś kiedyś w tak bliską relację z Bogiem, że patrzono na Ciebie tak, jak na jakiegoś dziwaka? Czy potrafiłeś wznieść się na swoje wyżyny modlitwy lub innych praktyk religijnych, dzięki którym Twoje życie i wszystkie obowiązki wyglądały zupełnie inaczej? Czy czujesz cały czas obecność Ducha Świętego? Czy zapraszasz Go do swojego serca i umysłu, aby przenikał wszystko to, co robisz?

Wiem, że niekoniecznie odpowiesz TAK na wszystkie powyższe pytania. Mimo to – zacznij od dzisiaj starać się o jak najbliższą relację z Duchem Świętym. Pozwól Mu poprowadzić Ciebie do jeszcze bardziej zażyłej relacji z Jezusem i Bogiem Ojcem. Nie bój się wyśmiania i dziwnych spojrzeń otoczenia. Dbaj też o to, abyś miał kierownika duchowego, który będzie czuwał nad Twoją relacją z Bogiem i kiedy będzie trzeba, to zdemaskuje podchody demonów, które będą chciały zbić Cię z Bożej ścieżki. Także dzięki regularnej spowiedzi (przynajmniej raz na miesiąc) nie zbłądzisz w życiu duchowym. Warto też promieniować Duchem Świętym w konkretnej wspólnocie, którą Bóg będzie chciał ubogacać poprzez Twoją osobę. Ty także zyskasz wiele dzięki nowym, budującym relacjom.

Duchu Święty, przyjdź i ożyw moje serce, abym jeszcze bardziej kochał Ciebie i wszystkich ludzi, których spotykam. Dziękuję za wieloletnią przyjaźń z Tobą. Ty wciąż uspokajasz moje serce, oddalasz wszelkie lęki i sprawiasz, że w pełni ufam Tobie. Proszę Cię przenikaj serca wszystkich, którzy czytają teraz ten wpis.

Bożena
Bożena Sty 21 '18, 08:09
21 STYCZNIA 2018 Odkąd zobaczyłem Ciebie…

Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich Jezus: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim. Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni, zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim. Mk 1, 16-20

Wyobraź sobie przenikający wzrok Jezusa, który widzi w Szymonie, Andrzeju, Jakubie i Janie to, czego oni jeszcze nie widzą w sobie. Chrystus powołuje ich do niezwykłej przygody łowienia ludzi dla Boga i Jego królestwa. Ci natomiast w porywie serca natychmiast idą za Nim. Nie wiedzą jeszcze, co ich czeka. Mimo to czują, że ta droga będzie o wiele bardziej pasjonująca niż łowienie ryb.

Spróbuj dostrzec dzisiaj wzrok Jezusa, który jest skierowany na Ciebie i mówi: Pójdź za Mną… drogą kapłaństwa/życia zakonnego/w małżeństwie/w pracy i codziennych obowiązkach. Oddaj mi całego siebie i wszystkie swoje sprawy. Pozwól mi działać przez Ciebie. Ja uczynię Twoje życie pasją miłości.

Przypomniało mi się świadectwo przyjaciela Marcina Zielińskiego, który po oddaniu życia Chrystusowi – obudził się na drugi dzień z taką miłością, że miał ogromne pragnienie, aby całować wszystkich członków rodziny, psa, przyrodę i w ogóle zachwycał się najdrobniejszymi sprawami. Tak dzieje się w sercu człowieka, który żyje z Jezusem w bliskiej relacji, w łasce uświęcającej i jest przekonany, że Jezus jest cały czas w Jego sercu. W takiej osobie jest niewyczerpana miłość, wiara, nadzieja i codzienny zapał do pełnienia woli Bożej.

Jeśli masz dosyć smętnego życia, które wykańcza Twoje siły fizyczne, psychiczne i duchowe, to spójrz na Jezusa. Zobacz Jego rozpalone miłością oczy i ciepłe słowa: Pójdź za Mną. Odważ się zacząć przygodę swojego życia.

Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał. Ps 37, 5

W ten sposób nie tylko Ty sam zaczniesz być blisko Boga, ale i przyprowadzisz do Niego wielu ludzi, którym zaświadczysz o prawdziwej miłości Jezusa.

Panie Jezu, dziękuję za to, że kiedyś spojrzałeś na mnie i zaprosiłeś mnie do bliskiej relacji z Tobą. Tak naprawdę cały czas czuję Twój wzrok pełen miłości. Twoja bliskość wciąż mobilizuje mnie, żeby z radością pełnić Twoją wolę. Ufam, że nigdy nie zostawisz mnie samego.

Bożena
Bożena Sty 21 '18, 08:10
  Roman Chyliński    

Słowo Boże na III Niedzielę zwykłą r.B.
Mk 1, 14-20
Słowa Ewangelii według świętego Marka. Gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".
Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: "Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi". I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. 
Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.

Kom.: O uwierzeniu Ewangelii.

Dzisiaj w Ewangelii wg św. Marka Pan Jezus mówi do nas ważne przesłanie:

"Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".

Wejdźmy głębiej w treść tych słów.

„Czas się wypełnił”.

Jesteśmy szczęściarzami!
Żyjemy w czasie kiedy największe rzeczy i dzieła Boże, jakie były zaplanowanie przez dobrego Ojca w niebie już się na ziemi wypełniły!

Pan Jezus przyszedł na świat. 
Narodził się z Dziewicy Maryi za sprawą Ducha Świętego. 
Przez trzydzieści trzy lata żył między nami. 
Ogłosił Ewangelię, czyli Dobrą Nowinę o naszym zbawieniu.
Przecierpiał mękę na krzyżu, za nasze grzechy i odkupił nas.
Na Krzyżu, dał nam swoją Matkę Maryję za naszą Matkę.
Przez swoje zmartwychwstanie otworzył nam niebo, zamknięte przez nieposłuszeństwo pierwszych rodziców gładząc grzech pierworodny.
Pokonał szatana i dał nam Nowe Życie i nowe człowieczeństwo w Sobie!
Wlał w nas przez Ducha Świętego nadzieję życia wiecznego.
Założył Apostolski Kościół, dzięki któremu mamy dostęp do sakramentów.
Dał nam kapłanów, którzy posługują tymi sakramentami i prowadzą nas do Ojca.

Czy widzisz jak wielkie bogactwo kryję się w słowach: „Czas się wypełnił”!

„Bliskie jest Królestwo Boże”.

„Bliskie”, to znaczy nie tylko w niebie, ale jest ono wśród nas. 
Już tu na ziemi budujemy królestwo: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Przez sakrament chrztu św., Trójca święta przebywa w nas i ty i ja jesteśmy żywą świątynią Ducha Świętego. To jest niepojęte.

Ile razy jesteśmy wierni przymierzu małżeńskiemu, powołaniu kapłańskiemu, czy zakonnemu oraz okazujemy miłosierdzie Boże przez swoje czyny, tyle razy pełnimy wolę Bożą i możemy być pewni, że budujemy przy współpracy z łaską Bożą królestwo Ojca tu na ziemi.

Przybliżajmy więc królestwo Boże na co dzień tam, gdzie jesteśmy i to na różne sposoby.

„Nawracajcie się.”

Św. Katarzyna ze Sieny przedstawia nam nawrócenie w czterech etapach:
• oderwanie się od zła.
• ponowne nawiązanie przyjaźni z Bogiem.
• wewnętrzne uporządkowanie.
• nowe kościelne nawrócenie.

Kiedyś podam głębszą analizę nawrócenia wg tego przesłania. Dzisiaj powiem tylko tyle:
- zmiana stylu życia i radykalne wyrzeczenie się zła,
- powrót do Boga: częsta spowiedź, a nie raz, czy dwa razy do roku; częsta Komunia św.; wprowadzenie na nowo modlitwy porannej i wieczornej oraz nawiązanie głębszej relacji z Bogiem Ojcem przez czytanie słowa Bożego,
- Uporządkowanie wewnętrzne swojego życia- to dłuższa praca duchowa nad własnym charakterem, życie według wartości chrześcijańskich, przyjęcie całej nauki Kościoła, a nie tylko wybiórczo.
- Nowe Kościelne nawrócenie – to przede wszystkim szczera spowiedź z całego życia i zgoda na odważne dawanie świadectwa.

„Wierzcie w Ewangelię".

Uwierzyć Ewangelii, to znaczy podjąć trud, aby poznać Pana Jezusa.
Zafascynować się Osobą Mistrza, a samemu stać się Jego uczniem. Wejść całym sobą, umysłem wolą i pragnieniem do szkoły Jezusa Chrystusa.

W szkole Chrystusa trzeba nam odnawiać się w myśleniu, aby nie brać wzorów z tego świata, ale najpierw patrzeć na Jezusa, później Go słuchać, a wreszcie zacząć Go naśladować.

Bo uwierzyć w Ewangelię, to przede wszystkim znaczy uwierzyć Jezusowi, w to, Kim On jest, co mówi i czyni!I 
To ma się stać dla nas PRAWDĄ nieomylną.
Inaczej mówiąc:
- uwierzyć w miłość Jezusa, która kocha nawet będąc przybijana do krzyża,
- uwierzyć w miłość Jezusa, która będąc odrzucana nadal kocha,
- uwierzyć w miłość Jezusa, która kocha będąc nieodwzajemniona,
- uwierzyć w miłość Jezusa, która kocha swoich nieprzyjaciół,
- uwierzyć w miłość Jezusa, która „kocha do końca”,
- uwierzyć w miłość Jezusa, która wybacza i w tym samym momencie nie pamięta złego,
- uwierzyć w miłość Jezusa, która jest prawdziwą miłością i nigdy nie przestaje nią być.

A zatem nawracajmy się do miłości Ojca i Syna w Duchu Świętym wraz z Maryją”. Amen!

Bożena
Bożena Sty 22 '18, 07:27
 

 

Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili o Jezusie: «Ma Belzebuba i mocą władcy złych duchów wyrzuca złe duchy».

Wtedy Jezus przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: «Jak może Szatan wyrzucać Szatana? Jeśli jakieś królestwo jest wewnętrznie skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc Szatan powstał przeciw sobie i jest z sobą skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i dopiero wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego». Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego». (Mk 3,22-30)

Co to jest grzech? Złamanie przykazań, niewywiązanie się ze zobowiązań, nadszarpnięcie prawa Bożego. Na ten temat mówi dzisiejsza Ewangelia, w której Chrystus wspomina o harmonijnym i zgodnym królestwie. Bo przecież każdy z nas jest takim królestwem. Brzmi dziwnie? Ale pomyśl…

Na początku Biblii autorzy natchnieni przekazują nam opowiadanie o stworzeniu świata, którego zwieńczeniem jest stworzenie człowieka. Człowiek jest dziełem Boga: ulepionym przez Niego samego z prochu ziemi i obdarzonym Jego tchnieniem. Człowiek żyje dzięki Bogu i dzięki Niemu ma takie umiejętności i zdolności, którymi jest obdarzony. Dzięki ofierze Chrystusa złożonej na krzyżu oraz dzięki Jego zmartwychwstaniu każdy z nas jest odkupiony i obmyty przez chrzest w krwi Zbawiciela.

Tylko z kim będę zawierał sojusz w tym królestwie? Czy z tym, z kim naturalnie jestem związany od samego początku swojego istnienia? Świętość nie jest jakimś nadzwyczajnym stanem, do którego należy dążyć, ale powrotem do tego, z czego rozpoczęła się cała historia ludzkości.

Za każdym razem, gdy idę za słowem Boga tworzę piękniejszą harmonię w swoim życiu i dzięki temu przyczyniam się do tego, by cały świat był wspaniałą symfonią na cześć Boga.

W tej chwili przychodzi mi na myśl początek dość trudnej książki napisanej przez jednego z ulubionych autorów ks. Krystiana – J. R. R. Tolkiena. W dziele „Silmarillion”, na samym początku opisuje on początek istnienia świata, używając, oczywiście, języka mitologicznego, obsadzonego w realiach świata znanego z „Władcy Pierścieni”. Przytoczę jedynie krótki fragment, ale czytając go, zadam sobie pytanie, jak wygląda mój udział w tej Bożej pieśni, w tej doskonałej harmonii?

„Na początku był Eru, którego nazywają Iluvatarem. (…) On to powołał do życia Ainurów. (…) Rozmawiał z nimi i poddawał im tematy muzyczne. Ainurowie zaś śpiewali dla Niego i On radował się tą muzyką. Przez długi wszakże czas każdy Ainur śpiewał sam albo też łączył swój głos z kilku jedynie współbraćmi, a reszta słuchała. Każdy bowiem pojmował tylko tę cząstkę myśli Iluvatara, z której się zrodził, a do zrozumienia swoich współbraci dochodził bardzo powoli.

W miarę jednak, jak się wsłuchiwali, zaczynali rozumieć coraz głębiej, a głosy ich zespalały się w coraz doskonalszej harmonii. Aż wreszcie Iluvatar zgromadził wszystkich Ainurów i objawił im potężny temat, odsłaniając rzeczy większe i wspanialsze niż te, które im przedtem dał poznać, a blask początku i wspaniałość zakończenia tak olśniły Ainurów, że pokłonili się Iluvatarowi w milczeniu. Wówczas rzekł:

– Chcę, abyście z tego tematy, który wam objawiłem, rozwinęli harmonijną Wielką Muzykę, a ponieważ natchnąłem was Niezniszczalnym Płomieniem, możecie, jeśli chcecie, wzbogacić temat własnymi myślami i pomysłami (…).

Z przeplatających się i nieustannie zmiennych melodii wzbiły się harmonijne dźwięki i popłynęły poza zasięg słuchu w głębie i wysokości, wypełniły przestrzeń, którą zamieszkiwał Iluvatar, przelały się przez jej granicę. Muzyka i echa Muzyki rozległy się Pustce, aż przestała być pustką. (…) W tamtej wszakże godzinie Iluvatar słuchał i przez pewien czas wydawało się, że jest to dobra muzyka, bo nie było w niej skazy. Lecz (…) natychmiast powstały jaskrawe dysonanse, a ci, co śpiewali obok, zbici z tropu i zaniepokojeni, zgubili wątek melodii (…). Tak więc dysonanse rozprzestrzeniły się, a melodie zatonęły w morzu skłóconych dźwięków.”

Po której stronie staję: ładu i porządku Bożego czy chaosu i anarchii Belzebuba? Wiem, że jest osoba, która potrzebuje tych słów. Zdaję sobie sprawę, że od dłuższego czasu poznajesz Chrystusa. Ale rozdroże, na którym stajesz każdego dnia to nie tylko świętość i grzech, ale – i to jest trudniejsze do wychwycenia – świętość i letniość. Zobacz w sobie tę plamę szarej obojętności i usprawiedliwień i zacznij ją usuwać już dziś! Spójrz, to, co nie oddala cię od Boga, nie zawsze przybliża cię do Niego. Oddaj Mu całe swoje życie i zacznij dumnie śpiewać na nowo, a z każdym dniem śpiewaj głośniej, zgodnie z Jego zamysłem.

Konkret na dziś: Zastanowię się, ile moich działań i wysiłków można uświęcić, wykonując je z Bogiem. Zacznij od krótkiego „Chwała Ojcu…” przed każdą podjętą pracą.

Błogosławieństwo od ks. Krystiana: niech cię błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty +

Strony: «« « ... 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 ... » »»