Nowennę pompejańską odmawiam od 35 dni i zaczęłam tracić
wiarę w modlitwę, w to, że moja intencja zostanie wysłuchana. Modlę się o
znalezienie męża. Ale zacznę może od początku :). Mam ponad 25 lat i nigdy nie
byłam z nikim w związku. Całe życie tylko sama. Spotykałam się z kilkoma
chłopakami (czterema), ale to były tylko takie zwykłe znajomości. Już będąc w
liceum, kiedy koleżanki miały chłopaków modliłam się, aby też kogoś mieć. Potem
były studia podczas, który też modliłam się w intencji bycia w związku oraz
wyjścia za mąż. Nie modliłam się nieustannie, ale dość często. Lata studiów
jakoś minęły, że jeszcze sobie radziłam z tym, że jestem ciągle sama.
Tłumaczyłam sobie, że jestem jeszcze młoda i że niedługo na pewno kogoś
spotkam. Ale tak się nie stało. Od ok. 2 lat bardzo ciężko jest mi radzić sobie
z ciągłą samotnością. Mam sporo przyjaciół, znajomych, ale wszyscy są w stałych
związkach, małżeństwach, niektórzy mają dzieci, tylko ja jestem zawsze sama.
Nawet nie mam z kim wyjechać na wakacje, bo każdy ma jakieś plany. Modliłam się
już o wstawiennictwo w mojej intencji do różnych świętych, byłam dwa razy w
Częstochowie, ale moja intencja nie została wysłuchana. Dla mnie założenie
rodziny jest bardzo istotne w życiu. To nie jest tak, że nic nie robię w
kierunku spotkania faceta i czekam w domu, aż Bóg mi go „wyczaruje”.
A wracając do nowenny to już kiedyś gdzieś
przeczytałam o niej, ale nie podjęłam się jej odmawiania, bo bałam się nie dam
rady odmówić codziennie całego różańca i to jeszcze dzień w dzień przez 54 dni.
Do tej pory czasem mi było ciężko odmawiać jakieś nowenny, bo nie mogłam
znaleźć czasu czy się zmobilizować. W połowie maja nawet nie wiem jak to się
stało, że zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską. Mimo, iż było trudno to
wytrwałam już sporo dni. Najgorzej było ok. 16-18 dniach odmawiania różańca, w
tych dniach na wieczór (akurat wówczas nie miałam możliwości odmówienia nowenny
w ciągu dnia) zaczynało boleć mnie ucho, głowa, cała szczęka, dziąsła po prostu
cała twarz, że nie mogłam ust otworzyć, nawet połknięcie 3 tabletek przeciw
bólowych nie pomogło, tabletki biorę bardzo rzadko, więc zawsze połknięcie
jednej mi pomaga. Różaniec w tych dniach odmawiałam ponad 2 godziny w okropnym
bólu, ale wytrwałam. Dotrwałam do części dziękczynnej mino jeszcze innych różnych
przeciwności. Ale w ostatnim czasie zaczęłam wątpić czy odmawianie tej nowenny
ma jakiś sens. W końcu już tyle razy prosiłam o tą łaskę i nie zostałam
wysłuchana. Myślę, że po odmówieniu nowenny nic się w moim życiu nie zmieni, do
tej pory w tym kierunku nic się nie zmieniło tylko jest gorzej. Na każdym kroku
dowiaduje się, że ktoś w rodzinie (nawet bardzo bliskiej) czy wśród znajomych
się zaręczył, bierze ślub czy spodziewa się dziecka. Takiej „plagi” wiadomości
przez ten miesiąc to nie miałam nigdy. Każda wyjście czy impreza ze znajomymi
kończy się moim załamaniem, bo ciężko mi jest potrzeć na zakochane pary, ciężko
mi jest słuchać o ich planach na wakacje czy na przyszłość. Wcześniej mi to nie
przeszkadzało, a teraz wprawia mnie w depresyjny nastrój. Wszędzie gdzie jestem
zaproszona, to tylko ja przychodzę sama. Wczoraj odmówiłam nowennę, ale z małą
wiarą i z płaczem, że nigdy nie będę mieć męża i dzieci, że tak jak wcześniej
nie zostanę wysłuchana. Dziś jeszcze bardziej dopadło mnie zwątpienie w to, że
łaska zostanie mi udzielona. Zastanawiam się czemu to akurat ja nie zasługuję
na bycie kochaną, szczęśliwą i spełnioną.
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !