Loading...

Jak wierzyć? | Forum Nowenny Pompejańskiej

Dorota
Dorota Wrz 30 '14, 00:25

Witaj, Magdo...Dziękuję za odpowiedź, po której mi ulżyło, po trosze jednak tylko. Odetchnęłam z ulgą, że to drugie zrozumienie  jest właściwe, w przypadku pierwszym bowiem powiązałam Twe zdanie z Twoją teoretyczną wiedzą na temat Boga i tu byłby ogromny problem.

Nie wiem dlaczego, ale czuję , że żadna modlitwa Twoja nie pomoże Ci, dopóki nie   odzyskasz  prawdziwego obrazu Boga, jeśli w ogóle takowy kiedykolwiek miałaś. Każda  nasza modlitwa jest kierowana do Boga, ta bezpośrednio do Niego czy też przez czyjeś wstawiennictwo, do Boga , którego Ty masz w tej chwili za kata wręcz. Biorę tu pod uwagę, że napisałaś , że wcześniej były setki modlitw i nic nie dały, były spowiedzi,  adoracje Najświętszego Sakramentu i jeszcze bardziej przeciwstawne myśli do Ciebie przychodziły, konsekwencja to brak miłości do męża, niechciany przez Ciebie brak. Nie wiem, czy kolejne modlitwy Ci pomogą, mogą przynieść gorsze utrapienie -bo znów nic dobrego się nie dzieje... Myślę, że propozycja Ilony jest najbardziej w tej chwili odpowiednia , skorzystaj z niej ( chodzi mi o proponowanych księży, któryś z nich może przynajmniej przez jakiś czas stać się dla Ciebie kierownikami duchowym).

Być może będziesz musiała  wrócić się  do tych traumatycznych przeżyć, one mogły mieć wpływ, choć nie musiały, bo mogło coś być przed nimi, na Twój fałszywy obraz Boga. Bóg w tych przeżyciach na pewno był z Tobą, czemu nic nie zrobił i nie robi nic teraz ...? Na to pytanie sama znajdziesz odpowiedź, gdy zmieni się Twój stosunek do Niego .A w tym może Ci pomóc osoba duchowna lub jakiś świecki kierownik duchowy. Ufam, że przyjmiesz propozycję Ilony i pójdziesz za tym...

Powierzam w modlitwie.

Ilona
Ilona Wrz 30 '14, 19:54

Magdo, co się dzieje ? Odezwij się, czy wszystko w porządku, bo się martwię.

Magda
Magda Oct 1 '14, 20:04

Ilona, wszystko ok:) Po prostu w pracy nie mam za bardzo możliwości korzystania z internetu, a po pracy ostatnio dużo roboty w domu i tak jakoś nie używałam komputera. Kilka dni temu prawie przerwałam nowennę. Na szczęście udało się przetrwać i kontynuuję:)

Jadzia
Jadzia Oct 22 '14, 22:58

Madzia- odnośnie cierpliwości w proszeniu Pana Boga i ufności, że modlitwy wysłucha i zmieni sytuację:  "nie można wtedy spodziewać się natychmiastowego rezultatu modlitwy, naród bowiem nie rodzi się jednego dnia; Podaję też przykład matki, która, aby dać życie dziecku, potrzebuje 9 miesięcy. W Izaj. 66, 9 Bóg mówi tak: ,,Czyżbym Ja, który otwieram łono matki, nie sprawił urodzenia dziecka ? /.../ Czyżbym ja, który sprawiam poród zamykał łono ?'' Wszystkiego dobrego dla Ciebie

Magda
Magda Oct 23 '14, 09:44

Witajcie,

dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Ostatnio nie odzywałam się, ponieważ chciałam dokończyć Nowennę Pompejańską. Mimo, iż moje modlitwy nie są wysłuchiwane od 4 lat, wierzyłam, że NP pomoże mi znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie tego piekła. Nie narzucałam Bogu rozwiązania. Prosiłam o pomoc, o to, by Maryja pomogła mi znaleźć drogę, zgodnie z Wolą Bożą. W głębi serca marzyłam o tym, że w końcu zostanę uzdrowiona/uwolniona, ze zniknie ta ciągła rozpacz, depresja, obsesyjne mysli, bezsenność. Ale starałam sie nie fiksować na tym pragnieniu, mówiłam Maryi, zeby pomogła tak, jak sama uważa za najlepsze dla mnie. Prosiłam o pomoc także sw Jana Pawła II, św Judę Tadeusza, św Ritę. Mimo, iż podczas nowenny było coraz gorzej, zaczynałam mieć ataki paniki, przerażenie po prostu ogromne, nie mogłam jeść, spać- trwałam. Siłę i nadzieję dawały mi czytane świadectwa. Dzięki nim wiedziałam, ze nie wszyscy doświadczają pokoju podczas nowenny. Ostatni dzień nowenny (20 października) to było istne piekło. dotarło do mnie z całą mocą, że moja prośba nie została wysłuchana, że przez te 54 dni nie wydarzyło się nic, co mogłoby stać się chociaż jakimś punktem zaczepienia:( to było bardzo bolesne. modlitwę skończyłam. Nie otrzymałam pomocy. Następnego dnia zaczęłam kolejną nowennę. Tym razem proszę za dusze czyścowe, które znikąd nie mają pomocy. Może to zabrzmi cynicznie, ale wiem, jakie to uczucie:( Chciałabym, zgodnie z obietnicą złożoną Matce Bożej, złożyć świadectwo. Ale naprawdę nie wiem, co mogłabym napisać..

Monika
Monika Oct 23 '14, 12:04

myślę, że to że wytrwałaś w modlitwie do końca pomimo tylu trudności samo w sobie jest pięknym świadectwem :) no i podjęłaś kolejną Nowennę w pięknej intencji :) wierzę, że w końcu przyjdzie do Ciebie to o co prosisz.

Magda
Magda Oct 23 '14, 12:12

Monika,

dziekuję za miłe słowa:) Chociaż ciężko znaleźć sens dalszej modlitwy:(

Monika
Monika Oct 23 '14, 12:21

na pewno bywa ciężko z odnalezieniem sensu modlitwy :)

dla Ciebie, na podniesienie na duchu http://gosc.pl/doc/2200386.Nie-do-odparcia

 
Ilona
Ilona Oct 23 '14, 21:59

Magda, cieszę się, że wróciłaś :) Znów przytoczę coś z własnego podwórka. Całkiem niedawno prosilam  o wsparcie w modlitwie za syna. Zaczęłam też w tym samym czasie NP za niego. W jego urodziny. Wczesniej nie radząc sobie juz zupełnie prosiłam Pana, aby zabrał mojego syna, zeby był mu Ojcem iżeby zrobił z nim, co uwąza za własciwe. Mój syn miał termin zgłoszenia sie do szpitala. Musiał wyrazic na pismie zgodę. Gdyby sie nie stawił groził mu osrodek wychowawczy albo jakiś zamkniety oddział. Błagałam Boga, aby syn zgodził sie na pobyt w osrodku. Wszyscy modlili sie o to. Syn sie zgodził. Załatwiłam kierowcę, spakowałam go, wzięłam wolny dzień i .... syn w dniu wyjazdu zmienił zdanie. A ja przerwałam NP za niego. Wtedy odpuściłam na dobre.  Powiedziałam Panu, zrób z nim, co chcesz, ja sie juz poddaję. Przestałam walczyć, ale nie przestałam sie o niego modlić. O wypełnienie sie w jego zyciu woli Bozej. W ubiegłym tygodniu doszło do dramatycznych sytuacji w moim zyciu z udziałem syna. A ja wierzę, że Pan chce mi przez to cos powiedzieć. Jeszcze się nie rozumiemy. Ale wierzę i mimo, ze jedyne sensowne dla mnie wyjście z tej sytuacji juz jest poza zasiegiem, i moze mojego syna czeka jakis patologiczny osrodek, i mimo, ze moze powinnam juz tez starcic sens modlitwy. UFAM. Wymodliłam powrót męża. Wymodlę ratunek dla syna. Wszystko w swoim czasie. Musze zrozumieć, usłyszeć, co Pan chce mi powiedzieć. Potem będą łaski. Tego się trzymam :) Ty, Magdo, też trwaj w modlitwie, nawet jak nie czujesz jej sensu. Kiedyś otrzymasz nagrodę. +

Magda
Magda Oct 24 '14, 09:08

Ja nie wierzę w to. nie wierze, że Bóg kiedykolwiek, jakkolwiek mi pomoże. Od 4 nocy nie śpię w ogole, nawet jednej sekundy, a muszę chodzić do pracy. To są tortury nad torturami. Schudłam tak, że wszystko ze mnie spada, nie moge jeść, bo wszystko wymiotuję. nie chcę jechać do szpitala psychiatrycznego. to najstraszniejsze miejsce na ziemi, a jestem pewna, ze Bóg chce mnie tam zamknać, dlatego zawsze jak się modlę to mi się aż tak pogarsza:( Sądzę, że Bóg chce mnie do tego zmusić- ze skoro nie chcę po dobroci tam jechac, to mnie tak zakatuje, żebym po prostu nie miała innego wyjścia.

aneciak
aneciak Oct 24 '14, 09:20

II znow Magdo wszystko rozbija sie o wiare,nie wierzysz ze Bog moze Ci pomoc, wiec chyba sama siebie zamykasz. Bog Ciebie do niczego nie chce zmusic, bo masz wolna wole. Nigdy nie bylam w szpitalu psychiatrycznym, ale znam ludzi ktorzy tam byli. Tam sie ludziom pomaga, a nie nad nimi zneca. Moze poszukaj psychologa lub psychhiatry, dobrego ksiedza. Ale prawda jest tez taka, ze jesli Ty przezylas jakies traumatyczne wydarzenie, to powinnas je przerobic z psychologiem, bo to w Tobie siedzi i Cie zjada, a Ty sie jeszcze sama w tym pograzasz...

Magda
Magda Oct 24 '14, 09:35

A jeżeli chodzi o to traumatyczne przeżycie, to mogę Ci Aneto nawet opowiedzieć o co chodzi. Bo ciężko też zrozumieć tak z Bogu, dlaczego tak nienawidzę Boga, dlaczego się go tak panicznie boję i dlaczego uwazam, ze On chce zniszczyć moje życie:(

Magda
Magda Oct 24 '14, 09:39

* z boku miało być, nie z Bogu:) Przepraszam, ale po tylu nieprzespanych nocach juz nie wiem nawet co piszę

Ilona
Ilona Oct 24 '14, 13:39

Magda, czy Ty aby na pewno nienawidzisz Boga ? Ty Go szukasz. Nie widzisz Go, nie rozumiesz, nie słyszysz, co do Ciebie mówi. Ale Go szukasz. Jesteś tutaj, modlisz się. Szukasz nadziei. To nie jest nienawiść. Moim zdaniem Ty jesteś bardzo pogubiona, potrzebujesz wsparcia kogoś, kto będzie potrafił Ci pomóc. Nie wolno Ci się zamykać na ludzi, na życie. Proszę Cię, porozmawiaj z kimś, komu ufasz. Nie bądź sama.

Magda
Magda Oct 24 '14, 16:01

Ale dziewczyny! Przepraszam, że ciągle mam jakies ale! Ale myslicie, ze ja nie miałam takiego kierownika? Owszem. w najgorszych momentach mojego zycia miałam stałego spowiednika- dwa lata do niego chodziłam, on mnie bardzo dobrze znał, zresztą udzielał mi slubu. Tylko, że mnie każdy odsyła do egzorcysty. On też. Dostałam, jak wtedy myslałam "kierownika' od Boga. co prawda to była osoba świecka, ale dobrze przygotowana, posługująca przy egzorcyzmach, sprawdzona przez Kościół. Był ze mna każdego dnia, to była osoba, ktorej ufałam. Problem jest we mnie. Ja nie wierzę w to, że to jest coś duchowego. Kiedy weszłam na tą drogę egzorcyzmów itp itd. nareszcie zaczęłam zdrowieć. wiem, że to brzmi żałośnie, ale ja juz byłam na granicy wytrzymałosci, a po roku modłów nade mną byłam praktycznie taka jak wcześniej. I co?? Mimo kurde namacalnych dowodów, ja nigdy w to nie uwierzyłam. Byłam pewna, że to jakaś dziwna choroba psychiczna. Lekooporna. ale fakt faktem z dnia na dzień było tylko lepiej. i co zrobiłam?? Pewnej nocy zaczęłam się bać, że to wróci, bałam się, że to jednak choroba, że wróci predzej czy później i  wstałam, wzięłam kawałek czegoś ostrego i zrobiłam malutką rankę, ale jednak podpisałam cyrograf, oddałam się na własnosć całemu piekłu i ponawiałam to setki razy w momencie, kiedy już praktycznie było idealnie:( nie pytajcie czemu to zrobiłam- bo nie wiem. Nie wiem, bałam się tak potwornie, ze Bóg mnie ukarze za to, że jeździłam na egzorcyzmy:((((( Że ześle na mnie chorobę, ze Bóg chce mojego cierpienia i ja ze strachu to zrobiłam. wiem jak to brzmi, ale nie umiem tego ianczej wyjaśnić. Ilono z tą nienawiścią to też dziwne. Bo ja nie chcę nienawidzić Boga, uważam, że jeżeli jest się Jego naprawdę to wtedy co nas by nie spotkało, to jednak jest On i mozna mu ufac. Problem w tym, że ja ta nienawiść czuję mimo, ze jej nie chcę, ale to jest czasami wręcz szałó, furia, agresja, a ja nie jestem furiatem z natury. w ostatni dzień nowenny pompejańskiej walnełam pięścią obraz MB:(

Magda
Magda Oct 24 '14, 16:20

Aha i chciałam dodać, że w tym co piszę nie chcę nikogo urazić:) ani wogól sprawić przykrości, czy krytykować

Dorota
Dorota Oct 24 '14, 17:13

Magdo, z tego co piszesz mogę powiedzieć jedno...tu nikt z nas Ci nie poradzi. Jesteś w niebezpieczeństwie , nawet utraty życia, musisz wrócić do egzorcysty !

Magda
Magda Oct 24 '14, 17:46

Czemu utraty życia?? Od wczoraj sobie tak myślę, że skoro jak się modlę to jest tak tragicznie, tylko wtedy, a jak przestaję to nagle cudowne ozdrowienie no to w sumie jaka choroba tak się zachowuje:( Dziękuję Wam za wsparcie i dobre słowa. Jestem umówiona do egzorcysty na listopad, mąż mnie zapisał. Ale ja się tego tak bardzo boję. Poza tym często nie rozumiem, co mówi do mnie egzorcysta i osoby posługujące. W sensie tyle było takich sytuacji, gdy mówili: Magda to już prawie koniec, puść to, oddaj to Jezusowi, On chce Cię uwolnić (podczas egzorcyzmów). Faktycznie to było zawsze w momentach, gdy moje ciało już było sztywne jak struna, jakbym miała pęknąć, a oni mówili puść, a ja nie wiedziałam jak:( nie wiem jak technicznie mam to zrobić. Nie szukam porady, bardziej po prostu chcę się wygadać. Egzorcysta (to nawet nie był jeden, bo konsultowałam chyba z 3, żeby się upewnić, co i tak na niewiele się zdało) twierdzi, że on (czyli demon/y) trzyma mnie na tą chorobę, a ja mu wierzę i w ten sposób nigdy nie będę wolna. A ja tego nadal nie rozumiem, no bo to Bóg uwalnia, a nie ksiądz albo ja sama siebie:(( Poza tym przez to wszystko żyję w chronicznym poczuciu winy, bo po pierwsze boję się, że Bóg jest zły, że jeżdżę do egzorcysty i czeka mnie za to kara, po drugie jak nawet chcę się modlić i uklęknę po chwili albo mnie wszystko boli albo czuję przerażenie,a te uczucia od razu wywołują wściekłość i zaczynam tak bluźnić, że to głowa mała. Ja opowiadam wtedy tak przerażające rzeczy o Bogu, że aż uszy więdną, a najgorsze jest to, że to daje ulgę, satysfakcję i powrót do normalności:( w żadnych innych sytuacjach, czy to międzyludzkich, czy społecznych, w pracy w rodzinie, nie zachowuję się tak. nikogo nie wyzywam, po prostu normalnie). Po takim ataku już nie mogę się modlić, bo mam poczucie winy i nie mogę:( a jak tylko rezygnuję z jakiejkolwiek formy nawrócenia do Boga, to wtedy jest normalnie, jem, śpię i jestem szczęśliwa. I tak w kółko. Dlatego chyba w moim umyśle to się jakoś zakodowało: zbliżyć się do Boga=cierpieć ponad siły. W ostatni dzień Nowenny Pompejańskiej, gdy poszłam spać, a mój mąż jeszcze coś robił, to nagle w łóżku zaczęłam się upajać wręcz wizją Boga-kata, który, który uwielbia wręcz okazywać uczucia poprzez wojny, zarazy, zniszczenie, plagi, aż po zakatowanie własnego dziecka. Moja wściekłość przeszła w dziką wesołość, aż pomyślałam, że muszę zdjąć wszystkie święte obrazki ze ściany i zanieść mojemu mężowi, no bo skoro on się tak lubi modlić, to będzie miał towarzystwo, a ja przynajmniej zasnę w spokoju:( ale nie zrobiłam tego, opamiętałam się i poszłam tylko do łazienki. a mąż jak mnie zobaczył, to aż wrzasnął, pyta co mi jest, co mam takie oczy i zakrył się obrazem Matki Bożej Miłosierdzia, a ja ją uderzyłam pięścią w nos:( jeszcze wydało mi się to takie śmieszne. A później idę do wyra i ryczę, bo ja nie chcę tego robić, nie chcę nienawidzić Boga, naprawdę chcę się nawrócić i Go kochać i należeć do Niego, ale nie mogę, bo nie umiem znieść tych tortur. Czemu ludzie na modlitwie odzyskują pokój serca, a ja idę wymiotować:( A najgorsze jest to niezrozumienie otoczenia. Moja mama jest bardzo wierząca, jest moim największym wsparciem i ona mówi, ze mi wierzy, że cierpię, ale po prostu wierzy, bo mówi, ze gdyby opowiedziała komukolwiek, że ja np potrafię nie spać ani sekundy przez 5 nocy i iść normalnie do pracy, nie jeść, to jest niemożliwe, żeby nic nie było widać ani po wyglądzie, ani po zachowaniu, ze by ją w wariatkowie zamknęli:( A ja nie kłamię, nawet nie umiem opowiedzieć jak wielka jest to męczarnia. znowu za bardzo się rozpisałam

Dorota
Dorota Oct 24 '14, 18:39

Magdo...to co tutaj napisałaś , wszystko od pierwszego postu, skopiuj i wydrukuj , podaj to egzorcyście, gdy się z nim spotkasz.On musi to zobaczyć.

Zakładam, że choroba psychiczna jest wykluczona, ale  po tym co wcześniej pisałaś , to leczyłaś się . Istnieje jednak możliwość, że  możesz nie mieć podanej informacji przez lekarza, ale może mieć jakąś informację Twój mąż, który nie chciał z troski o Ciebie Ci przekazać. Tyle , że on sam Cię do egzorcysty zapisał, więc zakładam, że nie wie nic więcej i choroby psychicznej nie masz.

Co do reszty, Twojego bezpieczeństwa i moich podejrzeń odnośnie tego   , co się dzieje w Tobie,  a to wydaje mi się pewien określony przypadek, .niestety nie wiem na tę chwilę, czy powinnam Ci mówić....muszę to przemodlić. Ale egzorcysta od razu podejmie decyzję.

Nadmieniam, że niekiedy trzeba wielu egzorcyzmów. Z tego , co napisałaś o ostatnim spotkaniu z egzorcystą wynika , że nierozpoznany został duch , jego imię czy rodzaj. Dziwne natomiast, że Cię z tym zostawiono. ..

Odezwę się , jak nie tu to na PW, zwłaszcza w kwestii Twego bezpieczeństwa raczej muszę, bo  do spotkania z egzorcystą trochę daleko.

Niech Cię Pan Bóg błogosławi i strzeże!

Ilona
Ilona Oct 24 '14, 18:51

Magda, przykro mi. Nie umiem Ci pomóc, mogę się tylko modlić za Ciebie. Na pewno tu wiele osób mądrzejszych ode mnie Ci pomoże. Zawsze możesz do mnie napisać. Z Bogiem, kochana.

Strony: « 1 2 3 4 »