Loading...

Co jest ważne w modlitwie? | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różaniec » Mam pytanie o...
Gosia
Gosia Gru 30 '14, 14:42

Zauważyłam schematyczne zachowania u osób, które uważają, że nie zostały wysłuchane. Bardzo często w takich przypadkach pojawia się obraza, wycofanie się, porzucenie modlitwy i zapewnianie, że to bez sensu, Bóg nas nie kocha, nie lubi, ma gdzieś, jest lepiej bez niego itp., itd.
Zapewne wielu z Was dopiero otworzyło się na Boga i szuka go. Dlatego chciałabym poruszyć temat tego co jest ważne w modlitwie (przynajmniej według mnie), jak do niej podchodzić, jak się na nią otworzyć. Myślę, że to przyda się także tym, którzy zastanawiają się dlaczego ciągle modlą się i nie widzą tego, jak często piszą, „efektu”.
Nie chcę aby ktoś odbierał ten post osobiście. Nie chcę tu nikogo generalizować. Nie chcę żadnych sporów. I o to też proszę osoby, które zechcą udzielić się w tym wątku.

 

Co jest ważne w modlitwie?

Wiara, ufność , pokora, gorliwość.

 

Założenie - modlicie się więc wierzycie. Ale czy na pewno? Wierzycie czy chcecie wierzyć? Jeśli wierzycie to w co? W to, że Bóg wie co robi i pokieruje odpowiednio Waszym życiem? Czy w to, że tak zrobi, aby było po waszej myśli „bo tak chcecie”?

Często czytam komentarze pod świadectwami. Jeśli ktoś świadczy, że nie otrzymał tego o co prosił, ale otrzymał coś innego albo łaski dla siebie samego to zaraz znajdzie się wianuszek osób piszących o tym by pisać, że dostało się to co chciało, a nie jakieś tam niepotrzebne łaski, które pewnie sami sobie wymyśliliśmy.
Czasem tak często skupiamy się na tym, że coś chcemy, iż nie zauważamy innych łask, które na nas spłynęły. Jesteśmy ślepi i głusi na to co Bóg nam daje. Chcemy widzieć tylko to, o co się modlimy. Tylko tego wyczekujemy. Liczymy dni, szukamy na siłę znaków. A on często przychodzi do nas pod różnymi postaciami. Chce dać nam więcej, chce dać nam coś lepszego. Nawet jeśli cierpimy, to cierpienie jest częścią życia, doświadcza nas, uczy nas. Nawet jego własny syn cierpiał. Umierał w mękach na krzyżu. Był człowiekiem tak jak i my.
Bóg dał nam oczy aby widzieć. Uszy żeby słyszeć. Wykorzystajmy to.
Módlcie się wierząc, że Wam pomoże, że będziecie szczęśliwi, przecież sam to obiecał.

Tutaj przechodzimy doufności.
Ufacie… W co? Że Bóg spełni to co chcecie? A jeśli to co chcecie wcale nie jest dla Was dobre? Ufność polega na tym, że zaufacie Bogu całym sercem bo wiecie, że on wie co robi, on ma dla Was plan, on go realizuje. Zaufajcie Bogu w 100% i nie traktujcie modlitwy jak koncertu życzeń. Skąd wiecie, że za jakiś czas ktoś z nas nie pomyśli: „Matko, jaki ja byłem głupi czekając na to. Teraz jest o wiele lepiej niż chciałem”.
Mówiąc, że ufam i wierzę, a to przecież powinno spełniać „wymogi” wysłuchanej modlitwy, nie znaczy, że robicie to tak jak powinniście robić bo większość ufa, że będzie tak jak chce, a nie tak jak powinno być dla dobra nas samych.

Tutaj przechodzimy z kolei do pokory.
Skoro modlimy się do Boga i wierzymy, że tylko On nam może pomóc, wiemy, ze jest wszechmocny, że może wszystko, to z taką myślą módlmy się i z taką myślą tę modlitwę kończmy. Nie buntujmy się bo coś się nie udaje, bo są trudności, bo nie idzie po naszej myśli. Nie rzucajmy wyzwań a pokornie prośmy. Dziękujmy za to co dobre, za to co mamy, za to, że wstaliśmy rano, że mogliśmy zjeść śniadanie. Dziękujmy za najdrobniejsze rzeczy i cieszmy się nimi. Przepraszajmy za to co złe. Kiedy pojawią się złe myśli, odpychajmy je. Nie dajmy Złemu powodów do satysfakcji. Tymi pretensjami poddajemy się Złemu a przecież tego nie chcemy. Otwórzcie się na Boga.

Kolejna sprawa to gorliwość.
Modlitwa powinna być gorliwa. Tak wiele osób odmówi nowennę i twierdzi: „Odmówiłem nowennę nie do odparcia. Powinno się sprawdzić”. A co ma się sprawdzić? To jakiś test? Magia? Czary? Nie na tym to polega. Modlić należy się wytrwale, choćby się waliło i paliło. Ze wspomnianą wcześniej ufnością. Bóg widzi czy traktujecie modlitwę jak czary, jak rzucone mu wyzwanie czy prosicie go pokornie o pomoc, bo wierzycie i ufacie, że tylko on może Wam pomóc. Jeśli nie zostaliście wysłuchani teraz to skąd przekonanie, że Bóg Was olał, że już nie zostaniecie wysłuchani, że wszystko stracone? Kto powiedział, że modlitwa ma być wysłuchana jeszcze w jej trakcie albo zaraz po skończeniu? Może być wysłuchana jutro, za tydzień, za miesiąc, za rok, za 10 lat. Nie można zaraz rzucać różańcem, obrażać się i twierdzić, że to nie ma sensu, Boga nie ma, Bóg nas olewa. Tutaj ponownie odsyłam to wiary.

 

Przykro mi to stwierdzić, ale niektóre osoby modlą się jakby stawiały Bogu jakieś warunki, rzucały wyzwania. Podchodzą do modlitwy jak do ostatniej deski ratunku i wymagają. A kto ma od nas wymagać? Jak można oczekiwać z taką postawą, że ktoś nas wysłucha?
Zanim zaczniemy wymagać od innych, zacznijmy wymagać od siebie. A już zwłaszcza jeśli chcemy czegoś wymagać od Boga. Samo pojęcie „Bóg”! nie wiem czy potrafiłabym w ogóle rzucać mu jakieś wymagania. Pewnie niektórym wydam się staroświecka, ale bardziej wolałabym położyć się plackiem na podłodze i błagać o litość niż butnie rzucać wymaganiami i listą życzeń.
Wyobraźmy sobie rodziców i dzieci w sklepie pełnym najlepszych zabawek. Dziecko wyje i rzuca się po podłodze bo ono chce taką maskotkę. Rodzice pozostają niewzruszeni. Dziecko nadal wierzga nogami, kopie rodziców, wyzywa ich, pluje i co tylko (pewnie niektórzy widzieli nie raz takie sytuacje). A co robi rodzic? Rodzic na takie zachowanie pozostaje obojętny. Potem nadchodzą urodziny tego dziecka albo nadchodzą Święta. Co znajduje dziecko jako swój prezent? Tę oto maskotkę o którą było tyle cyrku w sklepie! Minęło trochę czasu, dziecko ochłonęło, zajęło się czymś innym i przyszedł czas kiedy otrzymało to, co tak bardzo chciało. Właściwy czas aby to otrzymać.
To tylko taka metafora. Chodzi o to, że Bóg jako nasz ojciec też da nam to co najlepsze we właściwym momencie. I On najlepiej wie kiedy ten właściwy moment się pojawi.
Wierzcie. Ufajcie. Módlcie się z pokorą i gorliwością.

 

A tutaj bardzo fajnie opisane te warunki modlitwy:
http://www.kul.pl/dla-boga-nie-ma-nic-niemozliwego,art_1100.html

Edytowany przez Gosia Gru 30 '14, 14:47
Magdalena
Magdalena Gru 30 '14, 15:15

A ja powiem tak, to co tu opisujesz to oczywiście jest jakiś wzór do czego powinno się dążyć w modlitwie. Ale rozumiem też doskonale osoby, które mają chwile załamania i jak piszesz "obrażają się". Jesteśmy tylko ludźmi..  I kiedy patrze że ktoś pisze np. na forum, nie dam rady jest źle, to mam dla niego słowa będzie dobrze :) i bardzo mi się to spodobało na tym forum że się wspiera na  innych dobrym słowem. A czasem jak ktoś napisze że źle mu, że modlitwa nie wysłuchana, to myślę że często potrzebuje takiego "kopa" od forumowiczów że będzie dobrze. I nie oznacza to wcale że się już na Boga obraził, tylko że to chwilowy spadek formy :) Ale to oczywiście moje doświadczenia :)

Besia
Besia Gru 30 '14, 15:39

\Oczywiście to co napisała Gosia jest bardzo ważne i dobre ;)Ja,jednak  jestem na forum już bardzo długo ,poznałam tu wiele osób i własnie zauważyłam tak jak pisze Magdalena ,ze czasami trzeba kogoś po prostu wesprzeć ,żeby nie tracił ducha ,bo kryzysy co jakiś czas się zjawiają i to różnym osobą ,dlatego razem raźniej się modlić gdy można podzielić się swoimi ludzkimi słabosciami .

Gosia
Gosia Gru 30 '14, 16:11

Dlatego właśnie podałam te warunki i link - proszę się z nim zapoznać, bo to właśnie powinno dać wiarę i kopa, jak pisze Magda, tym osobom, które mają wątpliwości.
Wierzmy, ufajmy, módlmy się z pokorą i gorliwością - wtedy nie ma się czego obawiać nawet jak jest źle. Bo dla Boga nie ma nic niemożliwego. Nawet nagłówek artykułu tak brzmi ;)
Modlitwa powinna też dawać siłę jeśli naprawdę się na nią otworzymy. Rozumiem, że można mieć wątpliwości, tracić nadzieję itp, ale nie każdy wówczas pisze, że Boga nie ma i że wszystko rzuca, prawda?

Tak jak wspomniałam na początku, nie chcę niczego ani nikogo generalizować, bo nie każdy się obraża kiedy nie zostanie wysłuchany. Również widzę jak wiele osób mimo długiego czasu trwa w tej modlitwie i potrafi wspierać nią oraz dobrym słowem innych.
Te cztery czynniki mają pomóc nam otworzyć się na modlitwę, która na pewno bardziej nam pomoże - niekoniecznie w wysłuchaniu naszej intencji, bo to jednak zależy od woli Boga, ale w utrzymaniu tej nadziei, w pomoc samemu sobie.
I przede wszystkim pamiętać należy, że modlitwa to nie magia a Bóg nie jest listą życzeń. To bardzo ważne a wiele osób tego nie rozumie.
 

Magdalena
Magdalena Gru 30 '14, 17:01

Jasne Gosia ale  ja np. potrzebuję kopa od innych ludzi, bliskich, przyjaciół lub np. tu na forum :) tak po prostu po ludzku, żebym nie zapominała o tym wszystkim co tam wyżej naskrobałaś :)

Magdalena
Magdalena Gru 30 '14, 17:05

Nie wiem czy słuchałaś Plaster Miodu w adwent. tam w jednym z odcinków (bodajże MSW) jest mowa że człowiek potrzebuje też wspólnoty, dlatego napisałam wyżej  że dla mnie to jest istotne wsparcie ze strony innych :) 

Besia
Besia Gru 30 '14, 17:23

Gosiu to co napisałaś to bardzo dobre i na pewno wiele osób weźmie sobie do serca ,zachęcam do poczytania ;))) To  jest pomoc ,bo nie każdy zdaje sobie sprawę  z tego jak podchodzi do modlitwy ..

 

 

Gosia
Gosia Gru 31 '14, 01:05

Tak, słuchałam Plaster Miodu :) Zgadzam się, wsparcie innych jest bardzo potrzebne. Oni pomogą nam psychicznie, a to bardzo ważne. Ale umiejętność prawidłowej modlitwy i sama jej sztuka, a bardziej podejście do niej, również jest bardzo potrzebne jeśli zwracamy się do Boga w jakiejkolwiek sprawie, jeśli prosimy go o pomoc. To właściwie jest najważniejsze. Bo wrócę znów do tego, że wielu ludzi traktuje modlitwę jak księgę życzeń. Ważne aby zwracać się do Boga z pokorą i nie mieć pretensji kiedy nie otrzymamy czegoś na już i teraz. To trochę taka kultura rozmowy z naszym Panem.

O tym jest ten post :) I też nie jest skierowany do wszystkich, bo przecież nie każdy przyjmuje taką postawę :)

 

Choć Ty Magdo, z tego co widzę i czytam, nie jesteś osobą, która na Boga się obraziła i wiesz jak się zachować.

Edytowany przez Gosia Gru 31 '14, 01:06
aneciak
aneciak Gru 31 '14, 17:09

Gosiu ale taka pokora raz ze jest laska, dwa czesto ludzie zwracaja sie do Boga w bardzo krytycznych momentach zycia i prawda jest taka ze oczekuja pomocy juz i teraz, natychmiast, a nie kiedys, bo zycie im sie teraz wali i nie widza perspektywy. Ok wiemy ze Boog chce dobrze, ze ma dla nas najlepszy plan itd, ale to wiesz Ty bo masz taka a nie inna wiare. Bardzo duzo z tych osob zylo z dala od Pana Boga i trudno im wyrzec sie samych siebie, bo niestety ale nawracanie wlasnie na tym polega. Moze sprobuj porozmawiac z tymi osobami i wtedy moze zrozumiesz, ze to nie jest takie proste, tak po prostu zaufac.

aneciak
aneciak Gru 31 '14, 18:26

Renatko ja sie z tymi radami jak najbardziej zgadzam, ale ile mnie to kosztowalo by do tego dojsc, by stwierdzic, ze moja intencja czy bedzie wysluchana czy nie bedzie to bedzie dobrze, to jeden tylko Bog wie. Wierze, ze bedzie, wierze w to z calego serca, ale z drugiej strony mysle, ze mi w tym momencie juz wszystko jedno. Ale nadal zdarzaja mi sie chwile gdy moje serce az wyje i krzyczy, ze ja tak chce. A wczoraj zdalam sobie sprawe jeszcze z jednej sprawy, ogladalam o.szustaka-modlitwa Jezusowa, czyli powtarzanie przez cale zycie  albo nawet nie zycie, niech bedzie rok, slow  np.:"Jezusie Synu Dawida, ulituj sie nade mna" (jest to praktykowane w kosciele prawoslawnym), czyli zadnych prosb, zadnych oczekiwan, zupelne zdanie sie na wole Boza i dla mnie jest to w tym momencie nie do przeskoczenia, wiec moglabym rzec ze ani ja pokory nie mam, ani wiary, ani ufnosci... ale moze kiedys...

Ilona
Ilona Gru 31 '14, 19:15

Moniko, Anetko, nadchodzi Nowy Rok, a z nim nowa nadzieja. Życzę Wam, aby Miłosierdzie Boże wylało się cudownym strumieniem na Was, żebyście otrzymały to, co jest i będzie dla Was dobre. Żebyście nie traciły ani wiary, ani nadziei. Żeby Maryja przytuliła Was do swego serca tak, jak mnie kilka miesięcy temu. Jutrzejszą komunię św, ofiaruję właśnie za Was, żeby nie było Wam wszystko jedno. +++

Ilona
Ilona Gru 31 '14, 19:49

Nowy Rok będzie inny, wyjątkowy, zobaczysz :) 

aneciak
aneciak Sty 1 '15, 11:33

Ilonko, moja obojetnosc nie jest negatywna:) jest to raczej takie "Panie Boze rob co chcesz jestem do Twojej dyspozycji":) 

Anna
Anna Sty 2 '15, 09:54

Jest wiele prawdy w tym co pisze Gosia. Sama jestem tego najlepszym przykładem. Rozpoczęłam modlitwę po coś, chwyciłam się nowenny pompejańskiej bo przez 7 lat próbowałam sama i mi nie udało. Skusiło mnie chyba to, że nowenna jest na określony czas i po tych 54 powinien być efekt.

Rozpoczęłam ją z pewnością, że moje życzenie się spełni. Coś na zasadzie hokus pokus, czary mary. I choć dopiero 2 tygodnie walczę z nowenną, to przyszły do mnie myśli, że postępuję mocno nie fair i że potrzeba czegoś więcej niż bezsensowne klepanie zdrowasiek w nadziei, że przyjdzie wróżka i odczaruje wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A jak nie przyjdzie, to następuję mocne wkurzenie, bo jak to tak? Przecież było czary mary i hokus pokus, a dynie nie zmieniła się w karetę.

Mimo, że zdaję sobie z tego sprawę to ogarnia mnie jakiś lęk, że w lutym, gdy zakończę nowennę, nie będę umiała się pogodzić z tym, że ona nic nie dała. Że moja intencja nie została wysłuchana. Bo szczerze mówiąc bardziej potrafię sobie wyobrazić to że się nie uda, niż to że się uda. Tym bardziej, że uświadomiłam sobie, że różaniec traktuję jak takie zaklęcia magiczne, jak taki przepis kucharski dzięki, któremu upiekę placka gdy będę postępować według ustalonej kolejności.

 

Monika
Monika Sty 2 '15, 10:39
Cytat z Anna uświadomiłam sobie, że różaniec traktuję jak takie zaklęcia magiczne, jak taki przepis kucharski dzięki, któremu upiekę placka gdy będę postępować według ustalonej kolejności.

 

to już jest łaska płynąca z nowenny - coś zrozumiałaś, a teraz od Ciebie zależy co z tym zrobisz. Czy otworzysz się na wolę Bożą, na to "nieznane" co nie koniecznie musi być akurat tym o co prosisz ale na pewno będzie tym co dla Ciebie dobre, bo pochodzić będzie od Boga?

Jeżeli nie postawimy w swoim życiu a tym samym w modlitwie Boga na pierwszym miejscu to chyba na niewiele zda się nasz trud i kolejne "Zdrowaś Maryjo" będą tylko pustym klepaniem z takim właśnie "życzeniowym", magicznym wydźwiękiem.

Anna
Anna Sty 2 '15, 11:56
Cytat z Monika

 

to już jest łaska płynąca z nowenny - coś zrozumiałaś, a teraz od Ciebie zależy co z tym zrobisz. Czy otworzysz się na wolę Bożą, na to "nieznane" co nie koniecznie musi być akurat tym o co prosisz

Nie popatrzyłam na to w ten sposób, czasem coś tak oczywistego tak ciężko dostrzec.

Cytat z Monika

Jeżeli nie postawimy w swoim życiu a tym samym w modlitwie Boga na pierwszym miejscu to chyba na niewiele zda się nasz trud i kolejne "Zdrowaś Maryjo" będą tylko pustym klepaniem z takim właśnie "życzeniowym", magicznym wydźwiękiem.

Chciałabym mieć kiedyś taką świadomość, że On jest na pierwszym miejscu, że to jest to. Na chwilę obecną jestem przekonana, że to jeszcze nie to, że powinno być lepiej, doskonalej, gorliwiej. I najgorsze jest to, że nie wiem jak temu zaradzić.

Gosia
Gosia Sty 2 '15, 13:24

Dlaczego nie weźmiesz do ręki różańca? Bo nie zostałaś wysłuchana?
To jest właśnie to o czym mówię - nie spełniło się to nie będę się więcej modlić. Pamiętaj jednak, że to do Maryi się modlisz, do Boga się modlisz, a nie modlisz się bo coś chcesz. Bóg to nie instytucja.
Nieprawda, że wysłuchane są tylko intencje po ludzku możliwe. Czytałaś o uzdrowieniach z tych wszystkich chorób? Gdyby było to po ludzku możliwe to lekarze nie rozkładaliby bezradnie rąk. Może Ci ludzie mieli właśnie niezachwianą wiarę? Modlili się gorliwie z pokorą i ufnością? Napisałam te wszystkie wskazówki, wiem, że może Wam niektórym ciężką, ale spójrzcie. Zamiast wziąć je do serca (WIARA, UFNOŚĆ, POKORA, GORLIWOŚĆ) to wciąż kręcicie się wokół "Ale ja", "Ale mi się nie SPEŁNIŁO". Tak jakby te wszystkie słowa, które napisałam w ogóle nie trafiły. Jak nie dostrzegacie swoich błędów w rozmowie z Panem tylko wciąż skupiacie się na rozgoryczeniu, zniechęceniu, "niespełnianiu".
Ale nawet rzeczy "ludzkie" i z pozoru nie potrzebujące ingerencji Boga jednak go potrzebują.
Przykładem może być egzamin na uczelni. Ktoś może powiedzieć: Co to za cud? Nauczyłem się to zdałem.
Owszem - aby zdać trzeba się nauczyć. Do wielu rzeczy dochodzimy naszą ciężką pracą. Logiczne jest, że modląc się o zdanie egzaminu z pustką w głowie niewiele wskórasz. A to zapewne dlatego, że Bóg jako nasz ojciec też chce nas czegoś uczyć. Uczyć nas na błędach. Ale będąc nauczonym na egzamin też niekoniecznie musisz go zdać. Ludzie myślą - umiem więc nie muszę prosić Boga o zdanie. Czyżby? Otóż skąd wiemy co zdarzy się po drodze na uczelnię? Co spotka nas po drodze? Może się zdarzyć coś tragicznego a może i błahego, np. zepsuje się tramwaj. Dlatego proście Pana o pomoc, o obecność w Waszym życiu w każdej dziedzinie. Czy Wam się to wydaje beznadziejne czy też niezwykle łatwe. We wszystkim jest ręka Boga. Nawet w tym głupim egzaminie, który wydaje Wam się tylko i wyłącznie Waszą, zapracowaną zasługą.


Modliłabyś się gdyby w Twoim życiu nie pojawił się ten problem? Może właśnie w ten sposób Bóg chciał Cię zbliżyć do siebie, przekonać.
Modlitwa jest nie tylko wtedy kiedy coś chcemy, kiedy o coś prosimy (choć nazwałabym tutaj raczej "żądamy").
To przede wszystkim rozmowa z Bogiem. Powierzenie mu swoich problemów owszem, ale też przeprosiny, podziękowania, zwyczajnie opowiedzenie co czujemy. Nawet jeśli nie zostałaś wysłuchana to pozostań z Bogiem, powierz mu siebie, zaufaj pod każdymi innymi względami. On nie da Ci tego, czego Ty nie byłabyś w stanie unieść. Pamiętaj o tym. Cała reszta to kuszenie Złego, któremu dajesz mnóstwo satysfakcji. Pamiętam, że ja mimo kuszenia nie dałam się, kodowałam sobie w głowie, że on zsyła mi te wszystkie myśli i poczucia bezsensu. I wiesz co? Jeszcze bardziej się motywowałam. Brałam więcej tego różańca do ręki.
Odmawiam drugą nowennę pompejańską. Z radością i zaangażowaniem. Jeśli chodzi o pierwszą to nie była wysłuchana tak jak chciałam, tak jak mówiłam w intencji, ale została wysłuchana najlepiej dla mnie - dziś to widzę. Po prostu wysłuchana inaczej. W tej dziedzinie o której się modliłam oczywiście. Na pewne rzeczy otwiera się oczy po czasie. Dostrzega się to. Idziemy w życiu różnymi ścieżkami. Im bardziej kręta, im bardziej trudniejsza to znaczy, że idziemy do Pana. Bałabym się iść tą łatwą, prostą ścieżką bez problemów. Ważne rzeczy w życiu nie przychodzą łatwo. Im jest trudniej, im więcej o nie walczymy, im ciężej zdobywamy, tym bardziej je doceniamy.
Teraz rzucisz różaniec. A co powiesz kiedy staniesz przed Panem?

Edytowany przez Gosia Sty 2 '15, 13:29
Ilona
Ilona Sty 2 '15, 14:45

Moniko, nie gniewaj się ,ale głupoty piszesz.Odmówiłaś dwie NP przez 1,5 roku. Są tu ludzie, którzy odmówili przez ten okres dziesięć. Nigdy nie weźmiesz różańca do ręki, bo NP, na którą liczyłaś nie została wysłuchana ? Ja odmówiłam 3- jedna po drugiej, ale nigdy nie pomyślałam, że niewysłuchanie mnie może mnie psychicznie wykańczać. Owszem mój problem mnie wykańczał, ale nie brak odezwu na NP.  Piszesz, że Twoja intencja była bardzo trudna. Każda intencja jest trudna, pilna, ważąca na życiu, inaczej nie modlilibyśmy się o jej spełnienie. W trakcie moich NP miałam kryzysy, zwątpienia, złe myśli  uczucia, ale wiedziałam jednocześnie, że tylko to mi zostało. Nie wyobrażałam sobie, że Pan Bóg mógłby mnie nie wysłuchać. Jak mnie "wypędzał" drzwiami, to ja się pchałam oknem. 24 godziny na dobę pukałam do serca Matki Bożej, jęczałam do Ducha Św. i wszystkich świętych. I kto wie, czy to nie przez ten upór Pan Bóg powiedział wreszcie, :No, dobra, masz, co chcesz, bo już cię słuchać nie mogę." ;) Może Ci się narażę pisząc to, ale na tym forum ludzie modlą się latami o uzdrowienie z nowotworu, nie tracą nadziei i nawet w okropnym bólu, nie piszą, że już nigdy nie sięgną po różaniec, bo Pan ich nie wysłuchuje, a NP nie powinna być nie do odparcia, bo daje niepotrzebną nadzieję i psychicznie dołuje. 

Przepraszam, że Cię uraziłam. 

aneciak
aneciak Sty 2 '15, 15:59

Moniko, tu zgodze sie z dziewczynami, rozumiem Twoj zal i rozgorycznie, ale z drugiej strony jest takie "nie pomodle sie wiecej ta modlitwa bo mi nie dala tego o co prosilam". Ja modle sie juz 3 NP co prawda, wszystkie 3 byly w roznych intencjach, ale po czesci zblizonych i ta intencja byla wlasnie po ludzku spalona, ale mimo wszystko sie jej podjelam, bo taka mialam potrzebe serca i powoli zapalilo sie jedno swiatelko, pozniej drugie, ktore dla mnie bylo cudem! Ale powiem Ci tylko, ze nie wazne czy moja modlitwa zostanie wysluchana czy nie to widze inne laski i wlasciwie juz mi to nie jest wazne, jak Bog jej wyslucha. A co do pierwszej intencji, mysle, ze sie spelnia, druga intencja... tez sie ruszylo cos tam w niej, ale mnie to nie satysfakcjonuje, a Bog mi daje w tym wybor albo wystawia na probe:) to okaze sie z czasem

Gosia
Gosia Sty 2 '15, 16:03

O takie właśnie podejście mi chodzi jak wspomniała Ilona :) Dziękuję Ci.
Sama takie miałam. I właśnie o to chodzi. Nie o to by się odwracać, obrażać.
Jak widać można.
Nawet jeśli jest tak jak pisze Renata, że w prośbie jest coś niewłaściwego to mimo to modlić się, Bóg będzie wiedział co z tym zrobić, tak jak i u mnie wiedział. On właśnie TĘ sprawę o którą się modlisz poukłada jak trzeba. Tylko zmień podejście. Nie na oczekujące, nie zachowuj się jakbyś codziennie biegała do skrzynki na listy po odpowiedź. Otwórz się na Boga, rozmawiaj z nim, zmień podejście do Niego, do modlitwy.
Bo można niezależnie od sprawy, problemu i siebie.

Zanim zaczniesz oczekiwać i wymagać od Boga - oczekuj i wymagaj od siebie.

 

W tym poście nawiązałam właśnie do postawy, którą teraz pokazuje Monika. o to mi chodziło mniej więcej. Nie o to że ktoś ma wątpliwości albo nie widzi sensu w modlitwie. Bo to albo zsyła Zły albo po prostu sami mamy takie myśli. Ale jednak jest Bóg. Jest różaniec. Jest modlitwa i życie z Bogiem niezależnie od tego co się dzieje. I tak będzie później.

 

Edytowany przez Gosia Sty 2 '15, 16:07
Strony: 1 2 3 »
Temat jest zamknięty