Loading...

O Mszy Świętej | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Besia
Besia Lip 5 '16, 17:40

~~
Jan Maria Vianney (św.): O ofierze Mszy świętej

 

Wszystkie dobre uczynki razem wzięte nie są warte jednej Mszy świętej, bo tamte są dziełami ludzkimi, a Msza jest dziełem Bożym. Nawet męczeństwa nie da się porównać z Mszą świętą – jest ono bowiem ofiarą, jaką człowiek składa Bogu ze swojego życia, a Msza święta jest ofiarą, jaką Bóg złożył z samego siebie człowiekowi, przelewając za niego krew.

Kapłan jest kimś bardzo wielkim, gdyby pojął swoje powołanie do końca umarłby… Sam Bóg jest mu posłuszny. Na słowa kapłana Chrystus zstępuje z nieba i daje się zamknąć w małej hostii. Ojciec nieustannie patrzy z nieba na ołtarz: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie (Mt 17,5a). Wobec zasług tak wielkiej ofiary, Ojciec nie może Synowi niczego odmówić. Gdybyśmy mieli wiarę, ujrzelibyśmy Boga w kapłanie, jak się widzi światło przez szybę, jak wino pomieszane z wodą.

Po konsekracji, kiedy trzymam w dłoniach Najświętsze Ciało Pana, jeśli przeżywam chwile zniechęcenia i myślę, że godny jestem tylko piekła, mówię w duszy:  „Gdybym tylko mógł zabrać Go ze sobą do piekła, w Jego obecności czułbym się tam jak w raju! Mógłbym cierpieć tam przez całą wieczność, gdybym mógł przebywać tam razem z Jezusem. Wtedy jednak nie byłoby to już piekło, bo płomienie Bożej miłości prędko ugasiłyby ogień sprawiedliwości”.

Po konsekracji Bóg jest między nami obecny tak samo, jak jest obecny w niebie. Gdybyśmy w pełni zdawali sobie z tego sprawę, umarlibyśmy z miłości. Bóg jednak oszczędza nas i zakrywa przed nami tę tajemnicę z powodu naszej słabości.

Pewien kapłan zaczynał wątpić, że jego słowa rzeczywiście sprowadzają Chrystusa na ołtarz; w tej samej chwili hostia, którą trzymał w dłoniach, zaczęła ociekać krwią wsiąkającą w korporał.

Gdyby nam ktoś powiedział, że o tej godzinie jakiś zmarły ma powstać z grobu, zaraz byśmy tam pobiegli, żeby zobaczyć cud. A czyż konsekracja, podczas której chleb i wino stają się Ciałem i Krwią samego Boga, nie jest o wiele większym cudem niż wskrzeszenie umarłego? Potrzeba przynajmniej kwadransa, żeby dobrze przygotować się do przeżycia Mszy świętej. W tym czasie trzeba głębokiego uniżenia, jakiego Chrystus dokonuje w sakramencie  Eucharystii; trzeba zrobić rachunek sumienia, gdyż aby dobrze przeżyć Mszę Świętą powinniśmy być w stanie łaski uświęcającej.

Gdybyśmy znali cenę ofiary Mszy świętej albo raczej gdybyśmy mieli głębszą wiarę, uczestniczylibyśmy w niej z o wiele większą gorliwością.
 

Edytowany przez Besia Lip 5 '16, 17:40
Dorota
Dorota Lip 5 '16, 20:00

Bardzo lubię  wczytywać się w ten tekst o Mszy Św. :)

Besia
Besia Lip 5 '16, 20:05

Ja też ;)

Besia
Besia Sie 31 '16, 09:20

Msza święta to też modlitwa

http://www.niedziela.pl/artykul/1948/Msza-sw-to-tez-modlitwa

Besia
Besia Sie 31 '16, 15:05

Msza św. najdoskonalsza modlitwa.

http://niedziela.pl/artykul/11579/nd/Msza-sw-najdoskonalsza-modlitwa-1

Besia
Besia Wrz 27 '16, 20:24


Eucharystia - ciężka godzina!?
Znowu Msza święta! Zmarnowana godzina! Znowu muszę iść do Kościoła - bo taka tradycja, bo tak każą rodzice, bo sąsiedzi będą źle mówić, bo... bo... itd.

Tak właśnie dzisiaj wielu ludzi podchodzi do najważniejszego aktu w Kościele - do liturgii Eucharystii.

No więc czym tak naprawdę jest Msza św. i jak należy ją przeżywać. Błogosławiony Józef Sebastian Pelczar tak mówił o Mszy świętej: Jest ona przede wszystkim Ofiarą uwielbienia, bo w niej sam Syn Boży wielbi swego Ojca i korzy się przed Jego majestatem wyniszczając się i umierając w sposób bezkrwawy. Łącz się więc z Panem Jezusem podczas Mszy Świętej, by przez Niego i z Nim składać hołdy Trójcy Najświętszej i ofiarować swe życie na rozszerzanie się chwały Bożej.

Są to piękne słowa wyrażające całą istotę Eucharystii. Jednak aby dobrze zrozumieć liturgię Mszy Świętej trzeba wyjść niejako od podstaw tego wielkiego Sakramentu.

Już w Starym Testamencie Bóg dał przez Mojżesza ludowi wybranemu tablice z wypisanym Prawem Bożym. Mowa jest oczywiście o 10 Przykazaniach Bożych, z których jedno w dzisiejszej formie brzmi: "Pamiętaj abyś dzień święty święcił". Ten obowiązek wyraził także Kościół w Pięciu Przykazaniach Kościelnych: "W niedzielę i święta we Mszy Świętej nabożnie uczestniczyć". Natomiast Sobór Watykański II mówi: Msza Święta jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, a jednocześnie jest źródłem, z którego wypływa cała Jego moc.

Eucharystia jako wielki dar została ustanowiona przez Jezusa Chrystusa - Najwyższego Kapłana, w obecności Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy, o czym informuje nas np. Ewangelista Łukasz: Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: (Łk 22,19-20).

Eucharystia, krótko mówiąc jest najwyższym i niezrównanym momentem naszego wspólnotowego, ludzkiego oraz chrześcijańskiego doświadczenia. Jest wielkim darem, gdyż jest znakiem życia Jezusa w każdej Chrystusowej wspólnocie. Jest ucztą miłości pomiędzy wiernymi a Zbawicielem oraz wyznacznikiem i drogowskazem na drodze prowadzącej do Królestwa Niebieskiego. Każda Eucharystia i komunia święta jest po prostu naszym całkowitym zawierzeniem się miłości Boga i oddaniem się Mu na wieczną służbę, a przez Niego na służbę każdemu człowiekowi - na wzór dobrego Samarytanina.

Aby jednak dobrze zrozumieć tę wielką tajemnicę Eucharystii, należy ją każdorazowo na nowo przeżywać własnym, czystym sercem przepełnionym wielką Bożą Miłością. Bo tylko wtedy gdy otworzymy szeroko drzwi naszych serc dla Jezusa, będziemy mogli zrozumieć i dotknąć samej istoty Wieczerzy Pańskiej.

Na przestrzeni wielu wieków jakie minęły od ustanowienia sakramentu Mszy Świętej, to nabożeństwo eucharystyczne rozwijało się i przybierało różne nazwy:

Fractio panis - czyli łamanie chleba,

Cena Domini - Wieczerza Pańska,

Eucharistia - jest to nazwa grecka, w spolszczonej wersji brzmi Eucharystia i oznacza dziękczynienie,

Sacrificium - oznacza Mszę św. jako ofiarę

Missa - nazwa łacińska tłumaczona jako Msza; znana jest już od V w. i w takiej formie przetrwała do dzisiaj, wypierając wiele innych nazw tego nabożeństwa.

Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 1346 w zwięzły sposób przedstawia strukturę Liturgii Eucharystycznej. Jej pierwszą, podstawową częścią jest liturgia słowa, która zawiera: czytania biblijne - jedno lub dwa, śpiew między tymi lekcjami, Ewangelię, wyznanie wiary i modlitwę powszechną. Natomiast drugą właściwą częścią jest liturgia eucharystyczna (ofiary). Składa się ona z: przygotowania darów ofiarnych, modlitwy eucharystycznej i obrzędów komunii św.

Zanim jednak rozpocznie się liturgia słowa mają miejsce tak zwane obrzędy wstępne, czyli: wejście z towarzyszącym śpiewem, pozdrowienie wiernych z dowolnym słowem wprowadzającym kapłana, akt pokuty, hymn "Chwała na wysokości Bogu" oraz modlitwa zwana kolektą, bądź też oracją.

Cała liturgia Mszy Świętej kończy się pozdrowieniem wiernych i błogosławieństwem, czyli rozesłaniem. Tak w wielkim skrócie można przedstawić strukturalną budowę Mszy św. Poszczególne elementy Eucharystii postaram się głębiej i dokładniej opisać w następnych numerach naszego i waszego czasopisma.

Na koniec jeszcze mała prośba: postarajmy się każdą Mszę Świętą przeżywać czystym i pełnym miłości sercem, które zawsze jest otwarte dla Boga i drugiego człowieka.


Zaczerpnięte z www.pijarzy.pl

Besia
Besia Wrz 28 '16, 09:15

~~

Przeżywajcie Mszę świętą sercem
 

Chyba nikomu nie trzeba przypominać o niedzielnym obowiązku uczestnictwa we Mszy Świętej. Niektórzy jednak o tym zapominają. Wystarczy drobny pretekst, aby "zwolnić się" z Eucharystii. Inni zaś nie potrzebują nawet pretekstu, nie odczuwają, bowiem pragnienia spotkania się z Chrystusem. Bez uczestnictwa we Mszy św. nie ma chrześcijanina, nie ma też owoców wiary chrześcijańskiej. Bez uczestnictwa we Mszy świętej nie można w ogóle mówić o wierze chrześcijańskiej.

Większość ludzi chodzi jednak na Mszę Świętą często z przyzwyczajenia i obowiązku, a nie z potrzeby serca. Nie interesują się zbytnio co się podczas tej uroczystości dzieje. Siedząc w ławkach, myślą o wszystkim tylko nie o Bogu i patrząc na zegarek czekają końca.

Mówią, że wierzą w Boga, ale nie chcą, aby On działał i był w ich życiu.

Może warto, zatem sobie przypomnieć, czym jest Eucharystia i jakie ma znaczenie w życiu chrześcijanina?

Pan Jezus zapowiedział Eucharystię podczas swego przemówienia w synagodze w Kafarnaum nad Jeziorem Genezaret słowami " Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki..."

Wszystko wyjaśniło się dopiero podczas Ostatniej Wieczerzy. Tuż przed swoja męką i śmiercią przemienił chleb i wino w swe Ciało i Krew, dając do spożycia Apostołom.

Wydarzenie to opisuje Św. Łukasz: Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał swoim uczniom mówiąc: "To jest Ciało Moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę."

Tak samo wziął i Kielich, po wieczerzy, mówiąc: "Ten Kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, które za was będzie wylana."

To była pierwsza Msza Święta i Komunia Święta w dziejach kościoła. Ustanowienie Eucharystii Jezus zakończył słowami do Apostołów: "to czyńcie na moją pamiątkę." W tych słowach polecił im i wszystkim kapłanom w przyszłości sprawowanie Mszy Św. i rozdzielenie Komunii Św.

Odtąd każdego dnia na ołtarzach całego świata dokonuje się tysiące Eucharystii, podczas których miliony wiernych stają się świadkami męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Podczas każdej Mszy Św. Jezus powtórnie umiera i zmartwychwstaje. Każdy z nas może być tego świadkiem.

Św. Jan Bosko mówił: "być obecnym na Mszy Św. znaczy to samo, co widzieć Boskiego Zbawiciela wychodzącego z Jerozolimy i niosącego krzyż na Górę Kalwarii, żeby tam na nim umrzeć i przelać swoją krew, aż do ostatniej krwi."

My niestety mamy małe pojęcie o wartości Mszy św. Ludzie będący na Mszy Św. wydają się, jakby stali przed jakąś wielką górą, która cała wewnątrz pełna jest czystego złota - ale oni nie znają jej wartości, nie znają wartości złota, nie mają potrzebnych narzędzi i nie wiedzą jak się zabrać do wydobycia tych skarbów; - stoją nieświadomi, bezczynni, bezradni - i odchodzą tak samo biedni, jak byli przedtem.

Ludzie powinni wiedzieć, jaką wartość ma Msza Święta i jakie skarby są w niej zawarte i jak z tych skarbów odnosić korzyści.

Kiedy wchodzimy do kościoła, mrugająca wieczna lampka uświadamia nam obecność Jezusa. Ale ona tak nam się już opatrzyła, że zapominamy, kto tu mieszka. Często z Gospodarzem nie zamienimy ani słowa i nerwowo spoglądamy na zegarek, oczekując na rozpoczęcie nabożeństwa. Natomiast po skończeniu Mszy św. od razu uciekamy do domu. Przychodzimy, odchodzimy puści i nietknięci. To jest wprost obraźliwe. To musi obrażać Jezusa. On nieustannie się za nas oddaje, ofiaruje i umiera, a nam jest wszystko jedno. Dlaczego nie jesteśmy Mu wdzięczni?

Dzwony zwołują nas, jakby w imieniu Jezusa do kościoła; On zstępuje na ołtarz, wzywa nas do siebie, skarby łask dla nas otwiera... a nie jeden z lenistwa lub błahej wymówki nie słucha Jego głosu i Jego wezwania!

"Kto w niedzielę i święta Mszę Świętą opuszcza,

tego Pan Bóg do nieba nie wpuszcza."

 

Ten, kto zaniedbuje Mszę św., ten jest bliski utraty wiary, a nawrócenie jego staje się coraz trudniejsze. Niejeden powie - Ja nie mam grzechów, jestem uczciwym człowiekiem; nie kradnę itp, ale cóż z tego skoro na Mszę św. nie chodzi.

Ba, niektórzy idą tylko na część Mszy świętej. Opuszczają ją w środku sądząc,że są usprawiedliwieni - przecież byli w kościele... Ale opuszczenie części najważniejszych, jakimi są Konsekracja i Komunia Święta są przecież grzechem.

We Mszy Świętej nie tylko należy uczestniczyć, ale też należycie jej słuchać wiedzieć, co się podczas niej dzieje a zwłaszcza, aby uważać na trzy główne jej części tj. na Ofiarowanie, na Konsekrację czyli Podniesienie i na Komunię świętą.

Wielu, niestety jest obecnych tylko ciałem, są w kościele, ale nic nie wiedzą o tym, co na ołtarzu się dzieje.

Zadaj sobie po każdej Mszy św. pytanie - jak udało mi się dzisiaj wysłuchać Mszy św.?, czy ją wysłuchałem uważnie? Zastanów się i popraw się.

Każde spotkanie z Bogiem jest wezwaniem do przemiany człowieka. Ludzie będą przychodzić na Mszę św., jeśli ci, którzy chodzą do kościoła, będą wychodzić z niej odmienieni. Jeśli będą pełni radości i tą radością zaczną się dzielić z innymi, wtedy ci "inni" przyjdą po tę radość, którą Bóg daje.

Kiedy przychodzimy na Mszę św. wówczas wkraczamy w duchowy świat, który istnieje poza naszym czasem - w czasie Bożym.

Dzwonią dzwony: jest to Bóg, który wzywa. Czas, który masz ofiarować Bogu, powierz Mu jako najlepszą część samego siebie. Oczekuj dla siebie czegoś nowego, czegoś pięknego, co może zmienić twoje życie.

Jak przygotowujemy się na spotkanie?

Czy rozmyślamy nad czytaniami, zanim usłyszymy je głoszone z ołtarza?

Czy obrzędy Eucharystyczne są dla nas chwilą świętowania, czy zastrzykiem nudy?

Wielu z nas niestety przychodzi na Mszę świętą bez jakiegokolwiek przygotowania, wpadając do kościoła w ostatnim momencie, kiedy Msza już się rozpoczyna. Brak przygotowania do wejścia w tajemnice Bożej obecności we Mszy świętej sprawia, ze nawet dla wierzącego taka Msza może wydać się nudna i za długa, a to niesie za sobą katastrofalne skutki. Wtedy takiemu człowiekowi nie podoba się kapłan, kazanie, śpiew lub cokolwiek innego. Z tych samych powodów wybiega on z kościoła natychmiast po błogosławieństwie. Po wyjściu ma oczywiście czas na pogawędkę ze znajomymi lub z przyjaciółmi.

Niektórzy ludzie traktują Mszę św. jak cudowny eliksir, który uspokaja sumienie na cały tydzień; są też tacy, którzy wytrzymują jakoś stale patrząc na zegarek z pewnego rodzaju zniecierpliwieniem, gotowi poświęcić Bogu w najlepszym razie 40 minut.

Aby w pełni uświadomić sobie moc ukrytą we Mszy św., musimy uświadomić sobie, jak bardzo Bóg nas kocha. Musimy zrozumieć, co Pan uczynił, by udowodnić swą miłość. Od najdawniejszych czasów ludzie mieli trudności z uwierzeniem, że Bóg ich kocha. Pomyśl, gdybyś był świadkiem uzdrawiającej mocy działającej za pośrednictwem sakramentów, jak zmieniłby się twój stosunek do sakramentów?

Czy pamiętasz, kiedy powiedziałeś "Jezu, Ty jesteś Panem mego życia" a może jeszcze tego nie uczyniłeś?

Jezus jest nieskończenie cierpliwy. Z wyrozumiałością patrzy jak się uczymy i nie przestaje nas pociągać do siebie. Bóg pragnie abyśmy otworzyli się na Jego miłość. Zaprasza nas do uczestnictwa w liturgii tak jak potrafimy, byśmy tylko chcieli.

Dobrze jest przyjść na Mszę św. nieco wcześniej i wsłuchać się w obecność Pana. Jak sportowcy rozgrzewają się przed grą, tak modlitwa jest formą duchowej "rozgrzewki" przed Mszą Św.

Cudownie byłoby, gdyby udało się przeczytać wcześniej przeznaczone na ten dzień fragmenty Pisma św., aby móc usłyszeć Słowo Boże w głębi serca, kiedy będzie głoszone.

Msza św. rozpoczyna się od słów "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego" Znak krzyża jest znakiem nadziei.

Na początku każdej Mszy św. uznajemy, że jesteśmy grzeszni. Jest to modlitwa o wybaczenie grzechów i uzdrowienie duszy, abyśmy mogli godnie uczestniczyć w tej świętej ofierze. Uznanie naszych słabości jest równocześnie uwielbieniem Boga. Odważamy się przyjść i przyznać się, że zgrzeszyliśmy myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, a Bóg nas nie sądzi, lecz objawia swoje miłosierdzie. Wybacza nam i dopuszcza do udziału w uroczystej uczcie swego Syna.

Eucharystia, Msza Święta jest ucztą. Nie możemy uczestniczyć w niej, jeśli za tym stołem siedzi ktoś, kto nie chce nam wybaczyć lub komu my nie chcemy wybaczyć. Dlatego na początku modlimy się: Panie zmiłuj się i przebacz! Ja przebaczam wszystkim. Jeśli dopuszczamy do siebie złe myśli i złe intencje, choćbyśmy je nawet ukrywali w sercu, to jesteśmy za nie odpowiedzialni. Jest to, bowiem zawsze owoc zła tkwiącego w naszym sercu. Wszystko, co złe uczyniliśmy, włączamy w akt skruchy jako przygotowanie do spotkania Eucharystii.

O Boże, Ojcze miłosierny! Dziękuję Ci, że czekasz na mnie. Przychodzę do Ciebie ze swoimi grzechami, ze swoimi ranami i lękami, przepełniony goryczą i zmartwieniami, ze swoimi nadziejami i tęsknotami. Przytul mnie Ojcze niech początek tej Mszy świętej będzie spotkaniem z Tobą.

Po wyznaniu grzechów i okazaniu żalu zostaje kościół objawia radość ze spotkania, które zawsze następuje po pojednaniu.

Następuje radosna i porywająca pieśń: Chwała Bogu na wysokości! Ta pieśń towarzyszyła przyjściu Chrystusa na świat. Rozpoczęli ją aniołowie, sławiąc narodzenie Chrystusa. Serce wierzącego powinno odczuwać wielką radość, bo Bóg przychodzi i pozostaje z nami. Kto oddał serce Bogu, wówczas do Niego należy, a Bóg staje się Panem jego życia. Uświadamia się to w szczególny sposób w ofiarowaniu darów. Ofiarujemy Bogu jako dar swojej wdzięczności i czci CHLEB i WINO, które są znakiem naszej pracy i trudu, naszej nadziei i miłości, naszej współpracy z Bogiem. Te dary reprezentują nas samych. Poprzez nie wyrażamy swoje oddanie i przyjaźń. Bóg odpłaca nam na swój Boski sposób. Nasze dary, tak proste, lecz będące prawdziwym wyrazem naszego życia, stają się dla nas Bożymi darami, gdyż mocą SŁOWA BOŻEGO chleb i wino przemieniają się w CIAŁO i KREW CHRYSTUSA. Cóż za cudowna wymiana darów! My darujemy trochę wina i chleba, owoce naszych rąk, a On w tych samych darach oddaje się nam SAM OSOBIŚCIE. Staje się naszym pokarmem. To ważne abyśmy byli świadomi tej wymiany. Jakże daleko są niektórzy ludzie od prawdziwego przeżywania Mszy Świętej! Oni zazwyczaj stoją z boku. Nie włączają się. Pozostają zaledwie biernymi obserwatorami. Dla nich Msza święta nie stanowi osobistego doświadczenia, jest, więc przeżyciem połowicznym, co staje się często powodem do jej opuszczenia

Podczas Komunii św. Chrystus wchodzi do serca człowieka. Spotkanie z Bogiem jest możliwe na tyle, na ile przygotujemy i otworzymy swoje serce. Nie widzimy Go oczyma, ale rozpoznajemy przez wiarę.

Czas po Komunii Świętej jest czasem najbardziej intymnego spotkania duszy ze swoim Bogiem przez Jezusa Chrystusa. W tym spotkaniu zostaje uzdrowiona nasza dusza. W tym momencie dokonuje się wypełnienie słów wypowiedzianych przed Komunią:, "ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja." Człowiek otrzymuje łaski potrzebne mu do życia i do cierpliwego znoszenia cierpienia, jeśli jest ono zgodne z wola Bożą.

Msza św. kończy się modlitwą i błogosławieństwem: Idźcie w pokoju Chrystusa. Skoro pokój i zbawienie jest nam dane przez Boga, pragnie On abyśmy go dalej nieśli innym. Wracamy odnowieni i uzdolnieni. Otrzymaliśmy łaski, ale i zadanie abyśmy w naszym codziennym życiu mówili dobrze o każdym człowieku i czynili każdemu dobro.

Kiedy znajduję się w kościele, wówczas odczuwam obecność Boga i wtedy wszelkie napięcia i niepokoje ustępują. Jestem szczęśliwa, gdy nie tylko w niedzielę, ale i dzień powszedni mogę uczestniczyć we Mszy świętej. Po przyjęciu Jezusa do serca, idę do domu i powtarzam sobie "już nie jestem sama, gdyż Ty Jezu jesteś ze mną." Moje życie dziś jest pełne szczęścia. To Jezus jest moim Panem. On mnie prowadzi.

W kościele czuje się obecną moc! Zwróć uwagę na spokój, jaki zagości w twoim sercu po uczestnictwie we Mszy Świętej i przyjęciu Pana Jezusa do swego serca - zauważ to, ja to odczuwam.

Potrzebuję Boga, aby żyć. Bez Niego sobie nie poradzę. Widzę w Nim nadzieję. Każda Eucharystia, każde dobrze przeżyte nabożeństwo dodaje mi sił do życia, do zmagania się z przeciwnościami. Wielką radość czuję w moim sercu, choć nie zawsze widać to na zewnątrz. To Jezus pomaga mi dźwigać się z upadków. Proszę Cię Boże abym jeszcze bardziej umocniła moją wiarę, proszę o dar wiary by inni też uwierzyli.

 
Dziękuję Ci Jezu za to, że zanim udałeś się do Getsemani, miejsca, gdzie zaczęła się Twoja męka, wysławiłeś pierwszą ofiarę Mszy świętej. Dziękuję za miłość, z jaką wziąłeś chleb i kielich z winem i podałeś swoim uczniom, aby jedli i pili. Zapowiedziałeś im, aby to czynili w przyszłości na Twoją pamiątkę. Jesteś sam w ogrodzie Getsemani. Przeżywasz śmiertelną walkę. Apostołowie są daleko – nie ciałem, lecz duchem! Oni śpią. Dziękuje za lęk, który przecierpiałeś.

We Mszy św. i Komunii św. pragnę prawdziwego spotkania z Tobą. Spraw Panie, aby moje serce pojęło, że Ty naprawdę jesteś obecny. Przebudź uśpionych Panie!

W czasie każdej Mszy św., kiedy kapłan wypowiada słowa konsekracji, jednocześnie wypowiadając te słowa nad chlebem i winem, wypowiada nad nami. Jeżeli chcemy łączyć się z Chrystusem, to w tym momencie Chrystus chce przemienić nas w swoje ciało, tak abyśmy byli jedno. Chrystus przemieniając nas w swoje ciało wylewa na nas Ducha świętego. Kiedy stajemy przed Najświętszym Sakramentem, wtedy odbywa się najfantastyczniejsze spotkanie. To jest wielka tajemnica.

Dlatego Panie muszę często przychodzić do Ciebie i przyjmować Ciebie do mojego serca, abym nie osłabła w drodze. Ja muszę przez nieustanną modlitwę i spowiedź odnawiać me serce na przyjęcie Twojego Świętego Ciała, oczyszczać się i na nowo zapalać, abym nie zboczyła z drogi. Przyjmując Ciebie do mojego serca cieszę się, bo mam to, czego nikt mi na świecie nie odbierze, bo odebrać nie może.

Św. Franciszek z Asyżu w jednym z nielicznie zachowanych listów, jak wyczytałam napisał: "Wszystko w człowieku powinno zamierać z podziwu. Niech cała ziemia drży i całe niebiosa triumfują, gdy Chrystus, Syn Boga Żywego przychodzi na ołtarz przez ręce kapłana."

Przeczytałam cudowną książkę - "CUDA EUCHARYSTYCZNE" - autor Joan  Carroll Cruz. Polecam ją wszystkim. Wtedy człowiek naprawdę może uświadomić sobie prawdziwą obecność Jezusa. Kiedy czyta się jak Hostie krwawiły lub przemieniały w Ciało a Eucharystyczne "wino" w widoczną krew , wtedy wszystko z wrażenia w człowieku zamiera. Tam podane są daty, tam podane są miejsca. TAK NAPRAWDĘ JEST, TO SIĘ NAPRAWDĘ DZIEJE!  Może przeczytanie tej książki pozwoli Wam, tak jak i mnie na głębsze przeżywanie Mszy św. To niesamowite, to naprawdę się dzieje.

My nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego, że podchodząc do ołtarza, aby przyjąć Jezusa spotykamy się ze Stwórcą Świata, Bogiem, przed którym kiedyś staniemy twarzą w twarz.

Wiele cudów Eucharystycznych przetrwało wieki. To wszystko powodowało, że ludzie utwierdzali się w wierze. Dziś mogę powiedzieć, że jestem osobą głęboko wierząca. Staram się stale wzrastać w wierze i miłości do Boga i ludzi. Narodziłam się na nowo i jestem bardzo szczęśliwa. Pragnę to powiedzieć – kocham Boga! Wzrosło u mnie zrozumienie wagi codziennej modlitwy, a zwłaszcza różańcowej, coraz częstszego udziału we Mszy św., również w dni powszednie.

WIERZĘ, UWIELBIAM, KOCHAM.

Bóg jest dla mnie Bogiem bardzo bliskim, Bogiem, który się mną opiekuje, który mieszka w moim wnętrzu. I wreszcie Bogiem, którego wciąż pragnę.


DO PANA BOGA

Mój Stworzycielu Nieba i Ziemi

Władca ciemności już mnie nie zmieni

Przez Pismo Święte Ciebie  poznałam

I całym sercem Cię pokochałam

 

Ty swój lud zbawisz

Pragnę być z Tobą

Jesteś Klejnotem ,jesteś Ozdobą

Jesteś Marzeniem , jesteś Radością

Jesteś Nadzieją , jesteś Wiecznością

 
Panem Zastępów

Księciem  Światłości

Bogiem Prawdziwym

Bogiem Miłości

Człowiekiem JEZUSEM

Pocieszycielem i Przyjacielem.


Nad moim życiem zaświeciło słońce. Ktoś mnie trzyma za rękę i powtarza mi "Nie bój się Ja jestem z tobą" Moją oazą jest BÓG. Bóg nieustannie i z troską wypatruje naszego powrotu do siebie.

JEZUS - TO PERŁA , KTÓRĄ TRZEBA ODKRYĆ !!!

Życzę Ci tego !
Barbara

Besia
Besia Wrz 29 '16, 18:42

~~
Modlitwy Eucharystyczne

 

W cyklu artykułów na temat znaków liturgicznych we Mszy świętej, przyszła kolej na omówienie Modlitwy eucharystycznej. Jest to najistotniejsza część liturgii mszalnej. Rozpoczyna się dialogiem: "Pan z wami. - I z duchem twoim. - W górę serca...", A kończy modlitwą: "Przez Chrystusa, z Chrystusem...". W tym czasie dokonuje się "bezkrwawa Ofiara Nowego Przymierza". Trzeba jednak pamiętać, że Modlitwa eucharystyczna (zwana też anaforą lub kanonem) nie jest samą Ofiarą, tylko jej osłoną zbudowaną z ludzkich słów i znaków. Taka osłona jest konieczna, abyśmy, ludzie żyjący na tym świecie, mogli uczestniczyć w niewyrażalnej Tajemnicy.

Kanon jest z założenia dziękczynną modlitwą odmawianą (lub śpiewaną) przez kapłana. Dlatego uczestniczenie wiernych w tej części Mszy świętej ma inny charakter, niż w pozostałych częściach. Z pozoru wyraża się jedynie postawą (stojącą i klęczącą) oraz nielicznymi odpowiedziami. Faktycznie jednak jest inaczej. To co się w tym momencie dokonuje jest nieskończenie większe niż wszelkie znaki, dlatego właściwym sposobem uczestnictwa, jest duchowe włączenie się w dzieło Jezusa. Taką medytację ułatwić mają teksty wypowiadane przez celebransa.

Mszał dla diecezji polskich zawiera dziesięć tekstów Modlitw eucharystycznych. Aby ułatwić ich zrozumienie, a w związku z tym przeżywanie całej liturgii, podaję główne elementy składowe, które każda z wersji posiada. Po cytowanym już dialogu rozpoczyna się prefacja (omówiona w poprzednim numerze) kończąca się śpiewem "Święty, święty...". Dalej następują: epikleza, konsekracja, aklamacja, anamneza, modlitwa wstawiennicza i doksologia. (Kolejność ta nie zawsze jest zachowana.) Rozumiem, że taka ilość obcych terminów może wzbudzić przerażenie lub zniechęcenie, ale mam nadzieję, że wkrótce staną się one zrozumiałe.

Epikleza jest to "przywoływanie Ducha Świętego na osobę lub rzeczy, aby były uświęcone". W tym wypadku epikleza oznacza prośbę skierowaną (jak i większość tekstów Mszy świętej) do Boga Ojca o zesłanie Ducha Świętego na chleb i wino, aby stały się Ciałem i Krwią Chrystusa. Po tej modlitwie następuje konsekracja. Warto uzmysłowić sobie, że mimo niekwestionowanego znaczenia momentu, gdy kapłan wypowiada Jezusowe słowa: "Bierzcie i jedzcie..." oraz "Bierzcie i pijcie...", cała Modlitwa eucharystyczna ma charakter konsekracyjny. Stanowi jedność i tak powinna być przeżywana. Słowa konsekracji brzmią jednakowo we wszystkich Modlitwach eucharystycznych, natomiast otaczający je, narracyjny komentarz ma różne wersje. Zatrzymajmy się na chwilę nad słowami konsekracji, są one bowiem różne od słów, którymi posługujemy się na co dzień. Nie tyle bowiem przekazują pewne informacje, co mają moc uobecniania tajemnicy naszego zbawienia.

We wszystkich wersjach kanonu (z jednym wyjątkiem) bezpośrednio po konsekracji następuje aklamacja. Jest to wielki dar liturgii. W samym sercu Eucharystii możemy i my włączyć się aktywnie w modlitwę i na wezwanie kapłana ("Oto wielka tajemnica wiary" lub inne) odpowiedzieć wyznaniem wiary w Chrystusa - Zbawcę. Ten moment uprzytamnia nam znaczenie jakie mamy w Kościele: my także jesteśmy współofiarującymi Mszę świętą.

Myślę, że często koncentrujemy się w czasie Podniesienia i następującej po nim aklamacji, a następnie nasza uwaga łatwo ulega potem rozproszeniu. Tymczasem tekst anamnezy odmawianej bezpośrednio po aklamacji jest określany jako "fundament Modlitwy eucharystycznej". Jezus powiedział: "To czyńcie na moją pamiątkę". Kościół, posłuszny temu nakazowi, wspomina przede wszystkim Jego Mękę, Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie. Anamneza w szerszym znaczeniu obejmuje całe życie Jezusa, a nawet całą historię Zbawienia. Ma ona, podobnie jak konsekracja, moc uobecniającą. Oprócz tych treści tekst modlitwy ukazuje inną, niezwykłą tajemnicę: Oto Kościół (a więc my wszyscy) składa Ojcu w najdoskonalszej ofierze Jego Syna.

Pismo Święte nieraz zachęca nas do proszenia Boga. Nic więc dziwnego, że także w Modlitwie eucharystycznej, mimo jej wielbiącego charakteru, pojawia się modlitwa wstawiennicza. Układ próśb także skłania do medytacji. Prosimy bowiem za Kościół w najszerszym tego słowa znaczeniu. Modlimy się oczywiście za konkretną wspólnotę, w której właśnie uczestniczymy. Ale modlimy się także za cały Kościół pielgrzymujący na ziemi pod przewodnictwem papieża i biskupów. Swoimi prośbami wykraczamy poza doczesność i wstawiamy się za zmarłymi. Pragniemy, abyśmy wszyscy otrzymali "udział w życiu wiecznym" razem ze świętymi.

Pisząc w poprzednim numerze "eSPe" o prefacji, nazwałem ją preludium. Trzymając się tego porównania doksologię, można by nazwać mocnym akordem kończącym tę symfonię uwielbienia. W tym akordzie zbiegają się wszystkie występujące wcześniej wątki, żeby zostać wchłonięte przez tajemnicę Trójcy Świętej. Na słowa: "Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie..." odpowiadamy: "Amen". W ten sposób głośno potwierdzamy nasze uczestnictwo w ofierze uwielbienia i naszą gotowość wypełniania jej w życiu. Jest to najważniejsze słowo wypowiadane przez nas w czasie całej Mszy świętej.

Wersje Modlitwy Eucharystycznej przez około półtora tysiąca lat obowiązywał jeden tekst tej modlitwy, tzw. Kanon Rzymski. Obecnie Mszał rzymski dla diecezji polskich zawiera dziesięć anafor. Spowodował to przełom w liturgii, który dokonał się po Soborze Watykańskim II (lata 1962-65), na którym domagano się przystosowania liturgii Kościoła do naszych czasów.

I Modlitwą eucharystyczną jest właśnie Kanon Rzymski przetłumaczony (z nieznacznymi zmianami) z łacińskiego oryginału na język polski. Anafora ta bywa stosowana w niedziele i szczególnie ważne uroczystości ze względu na swój podniosły język i tyluwiekową tradycję. Rozpoznać ją można łatwo, ponieważ dwukrotnie wymienia się w niej duże ilości świętych, Apostołów i męczenników. Modlitwa ta sprawia pewne trudności we wniknięciu w nią, ponieważ jej kunsztowna konstrukcja nie jest zbyt przejrzysta. Warto jednak zadać sobie trud przeczytania jej tekstu dokładnie (poza Mszą św.), bowiem akcentuje ona przepiękną myśl o świętej wymianie darów chleba i wina (czyli nas samych) w dar Boga, jakim jest Jezus.

II Modlitwa eucharystyczna, najkrótsza i stosowana zazwyczaj w dni powszednie jest adaptacją tekstu pochodzącego również z pierwszych wieków chrześcijaństwa.

III Modlitwa eucharystyczna i następne, jakkolwiek mocno związane z tekstami, jakimi od stuleci posługuje się Kościół, zostały napisane współcześnie i z myślą o ludziach naszych czasów. Wszystkie anafory są zewnętrznym znakiem dokonującej się ofiary Chrystusa, ale każda z nich zwraca uwagę na inny rys tajemnicy naszego zbawienia. I tak III Modlitwa eucharystyczna akcentuje szczególnie fakt, że ofiara Chrystusa dokonuje się w Kościele, przez Kościół i dla Kościoła.

IV Modlitwa eucharystyczna charakteryzuje się obszerną anamnezą (po śpiewie "Święty..."), która stara się objąć całą historię zbawienia, uobecniającą się przecież we Mszy św. Modlitwą tą posługują się często prowadzący dni skupienia czy rekolekcje, bowiem wtedy jesteśmy bardziej nastawieni na przyjęcie tak bogatej treści. Motywem przewodnim V Modlitwy eucharystycznej jest droga. Specyfika tej anafory polega na tym, że ma ona cztery warianty, pokazujące drogę w różnych ujęciach: Bóg prowadzi swój Kościół (A), Jezus jest naszą drogą (B), On też jest wzorem miłości (C) oraz Kościół dąży do jedności (D). Ten kanon można odmawiać, gdy przepisy liturgiczne nie nakazują użycia prefacji własnej. Następne dwie Modlitwy eucharystyczne mówią o tajemnicy pojednania. Z tej racji używa się ich w Wielkim Poście, w czasie rekolekcji itp. Pierwsza z nich ukazuje pojednianie jako "powrót do Ojca", a druga przypomina, że bez pojednania nie będzie zgody między ludźmi. Ostatnie trzy anafory są przeznaczone dla Mszy św. z udziałem dzieci. Czytelnicy eSPe raczej dziećmi nie są, ale życzę z całego serca każdemu z Was, żebyście przy jakiejś okazji mogli uczestniczyć we Mszy św., w której będą użyte te kanony. Ich szczególny urok polega na dziecięcej (a przez to ewangelicznej) prostocie języka, którym są napisane. Jako dowód podaję fragment prefacji z I Modlitwy eucharystycznej w Mszy z udziałem dzieci: "Boże, nasz Ojcze, Ty nas zgromadziłeś; stoimy przy Tobie, aby Cię chwalić, Tobie śpiewać i podziwiać Twoją wielkość. Wielbimy Ciebie za piękny świat i za radość, którą napełniasz nasze serca. Wielbimy Ciebie za słońce i gwiazdy, i za słowa, którymi nas pouczasz. Wielbimy Ciebie za ziemię, za ludzi, którzy na niej mieszkają i za życie, które otrzymaliśmy od Ciebie. Ty jesteś najlepszy, kochasz nas i opiekujesz się nami." Czyż to nie piękne?


Zaczerpnięte z www.pijarzy.pl
 

Besia
Besia Wrz 30 '16, 10:33

~~
Komunia święta

Uczestnictwo w łaskach przygotowanych przez Pana Jezusa na święto Miłosierdzia jest związane z pełnym udziałem w liturgii Mszy świętej, czyli z przystąpieniem do Komunii świętej, z którą łączy się obietnica zupełnego odpuszczenia win i kar.

Słowa Pana Jezusa do siostry Faustyny:

Pragnę jednoczyć się z duszami ludzkimi; rozkoszą Moją jest łączyć się z duszami (...). Kiedy przychodzę w Komunii świętej do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na Mnie, pozostawiają Mnie samego, a zajmują się czym innym. O, jak mi smutno, że dusze nie poznały Miłości. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym. (1385)

Ach, jak Mnie to boli, że dusze tak mało się łączą ze Mną w Komunii świętej. Czekam na dusze, a one są dla mnie obojętne. Kocham je tak czule i szczerze, a one Mi nie dowierzają. Chcę je obsypać łaskami - one przyjąć ich nie chcą. Obchodzą się ze Mną, jak z czymś martwym, a przecież mam Serce pełne miłości i miłosierdzia. (1447)

Komunia święta w życiu siostry Faustyny

Najuroczystsza chwila w życiu moim, to chwila, w której przyjmuję Komunię świętą. Do każdej Komunii świętej tęsknię i za każdą Komunię świętą dziękuję Trójcy Przenajświętszej. (1804)

Dziś przygotuję się na przyjście Króla. Cóż ja jestem, a cóż Ty, o Panie, Królu chwały - chwały nieśmiertelnej.

O serce moje, czy ty zdajesz sobie z tego sprawę, kto dziś przychodzi do ciebie? - Tak, wiem o tym, ale dziwnie pojąć tego nie mogę. O, ale gdyby to tylko król, ale to Król królów, Pan panujących. Przed Nim drży wszelka potęga i władza. On dziś przychodzi do mojego serca (...).

Słyszę, że się zbliża, wychodzę na jego spotkanie i zapraszam. Kiedy wszedł do mieszkania serca mego, dusza moja przejęła się tak wielkim uszanowaniem, że z przerażenia zemdlała, upadając do Jego stóp. Jezus podaje mi swą dłoń i pozwala łaskawie zasiąść obok siebie. Uspokaja ją (mówiąc): Widzisz, opuściłem tron nieba, aby się z tobą połączyć. To, co widzisz jest rąbkiem dopiero, a już dusza twoja omdlewa z miłości, lecz jak się twoje serce zdumieje, gdy Mnie ujrzysz w całej chwale! Lecz chcę ci powiedzieć, że to życie wiekuiste musi się już tu na ziemi zapoczątkować przez Komunię świętą. Każda Komunia święta czyni cię zdolniejszą do obcowania przez całą wieczność z Bogiem.
 

Besia
Besia Oct 1 '16, 11:28

~~
Eucharystia jest najważniejszym sakramentem 



Eucharystia jest najważniejszym sakramentem
Eucharystia jest samym Jezusem Chrystusem, prawdziwie obecnym na mocy słów konsekracji, pod postaciami chleba i wina, aby poprzez tę jedyną bezkrwawą Ofiarę upamiętniać i kontynuować w Kościele, aż do skończenia świata, Ofiarę Krzyża...

Eucharystia jest źródłem wszystkich łask.
Jest chwałą, bogactwem i pociechą kapłanów. W niej jest obecny Bóg, który pozostaje z nami aż do skończenia świata.Eucharystia sama w sobie posiada wielką godność, którą rozpoznaje się także po określeniach, jakie są jej przypisywane. Jest bowiem nazywana: Chlebem eucharystycznym; Chlebem życia; Chlebem aniołów; Ciałem Chrystusa; Sakramentem Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa; Wieczerzą Pańską; Wielkim i Najświętszym Sakramentem; Sakramentem miłości; Winem rodzącym cnotę czystości; Wiatykiem życia i umierających.

Eucharystia jest obecnością Jezusa Chrystusa
Eucharystia jest sakramentem obecności Jezusa Chrystusa wśród ludzi i naszym (drogocennym) pokarmem duchowym (...). Zawiera bowiem w sobie nie tylko samą łaskę, lecz również Dawcę tejże łaski. Nie zawierają się w niej jedynie działania i cnoty Jezusa, ale On w niej jest rzeczywiście obecny. (Jezus) przychodzi do nas osobiście, tak jak żyje w Niebie, pozwalając się ukryć pod postaciami chleba i wina. To Syn Boży, który stał się człowiekiem, zamieszkał w kościele, jak kiedyś przebywał w grocie betlejemskiej.
 

Z tabernakulum wszystko
Najświętsza Eucharystia (...) zawiera w sobie Dawcę łaski, Jezusa Chrystusa, Jego Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo. Ofiara Mszy świętej jest sakramentem ponawiającym Ofiarę Krzyża, z której - jak ze źródła - tryska łaska. Jezus Chrystus, stając się Chlebem i prawdziwym pokarmem duszy, razem ze swoimi owocami: łaską, radością, potęgą, przemienia życie człowieka, zanurzając je w Sobie tak, że człowiek może powiedzieć: 'Żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus'. Ponadto nie jest to sakrament trwający jedną chwilę, jak np. rozgrzeszenie; Jezus Chrystus pozostaje w tabernakulum po wieczne czasy, mówiąc: 'Ja jestem z wami'. (Jezus) zamieszkuje jako pierwszy Mieszkaniec w wioskach i metropoliach. Tę wielką miłość Jezusa powinniśmy zawsze odwzajemniać, uczestnicząc we Mszy świętej, przyjmując Komunię świętą, nawiedzając Jezusa-Hostię, zamieszkałego w naszych kościołach.

Msza święta to ta sama Męka i Śmierć Jezusa
Msza święta ...to ta sama Męka i Śmierć Jezusa, ponowiona, ofiarowana Bogu Ojcu, skłaniająca do zastosowania w codziennym życiu jej owoców. Tutaj jest źródło każdej otrzymanej łaski, a wszystkie inne środki są tylko strumykami wypływającymi z tego obfitego źródła.

We Mszy świętej dokonuje się odnowienie Męki i Śmierci Jezusa
We Mszy świętej nieustannie dokonuje się odnowienie Męki i Śmierci Jezusa. Jezus, który spełnia wiernie wolę Ojca Niebieskiego, we Mszy świętej przekazuje nam szczególnie to polecenie, aby kochać naszego najlepszego Ojca, aby kochać Boga aż do całkowitego poświęcenia Jemu samych siebie. Oznacza to także wypełnianie woli Bożej, aby kochać bliźniego aż do wyniszczenia samego siebie i poświęcenia mu całej swojej energii, sił i zdrowia; trzeba kochać dusze ludzkie.

Gdziekolwiek znajduje się ołtarz...
 Gdziekolwiek znajduje się ołtarz - nowa Kalwaria..., tam odnajdujemy nadzieję i fundament zbawienia. Odpowiedzią na Kalwarię jest zawsze nadzieja zmartwychwstania... Och, jak wielka jest wartość Mszy świętej! Gdybyśmy także i my mogli to dobrze zrozumieć! W kłopotach, trudnościach, przeciwnościach, napotykając opór ze strony ludzi, kiedy nie wiadomo już, co uczynić, należy powrócić do uczestniczenia we Mszy świętej.

Ofiarę Mszy świętej ...
Ofiarę Mszy świętej składa się w czterech celach: adoracji, dziękczynienia, wynagradzania, przebłagania Boga za grzechy.

Konsekracja...
Przez wypowiedziane podczas konsekracji słowa Jezus Chrystus ofiaruje się Ojcu w każdej Mszy świętej, ponieważ ma bardzo gorące pragnienie uwielbienia Boga i zbawienia ludzi; jak to już miało miejsce na Krzyżu.

W tej Bożej Ofierze wszystko jest święte
W tej Bożej Ofierze wszystko jest zawsze święte: zarówno Ofiara, a także główny jej celebrans, Jezus - jak mówi św. Paweł - jest święty, nieskalany, dziewiczy, oddzielony od grzeszników, wyniesiony ponad niebiosa...; święty jest także Kościół, w imieniu którego kapłan składa Ofiarę Mszy świętej, uświęconą przez Chrystusa za cenę Jego Krwi...; święty jest cel, którym jest uwielbienie Boga i dojrzewanie w duszach ludzkich owoców świętości; święte są modlitwy i ceremonie, które przypominają Ofiarę Kalwarii, a także owoce świętości przez Niego wysłużone; świętą jest również Komunia święta, która jednoczy nas ze źródłem wszelkiej świętości.

Tylko jedna kropla Krwi Jezusa wystarczyłaby, aby naprawić grzechy
Tylko jedna kropla Krwi Jezusa wystarczyłaby, aby naprawić grzechy wszystkich ludzi, ale nie może ona wyrazić całej miłości, którą nam złożyła w darze.

Komunia święta
Komunia święta jest zjednoczeniem z Jezusem Chrystusem - Bogiem i Człowiekiem. Nie jest to zwykłe zjednoczenie lecz sakramentalne. Jego owocem jest przylgnięcie do Jezusa Chrystusa: umysłem, sercem i wolą.

Jezus Chrystus jest Prawdą:
jest więc rzeczą pożyteczną przyswojenie sobie i karmienie się tymi prawdami, które są chlebem dla naszej duszy, aby nasz ludzki umysł odnowił się na wzór Jezusa Chrystusa.

Jezus Chrystus jest Drogą:
 jest uosobieniem doskonałości w każdym przejawie należy postarać się, aby zdobyć Jego Serce dla chwały Boga Ojca i dla dobra ludzi; odczuwać Jego nienawiść do grzechu; naśladować Jego wewnętrzną pokorę, ubóstwo i czystość.

Jezus Chrystus jest Życiem:
jest wszelką łaską prowadzącą do osiągnięcia świętości zwykłej i heroicznej; dlatego należy dążyć do świętości i dać się przeniknąć życiem Bożym.

Bardzo pożyteczna jest modlitwa po komunii świętej
Bardzo pożyteczna jest modlitwa po Komunii świętej, jak też staranne przygotowanie się do jej przyjęcia. Módlmy się tymi słowami: Jezu, daj mi Twój umysł; Jezu, daj mi Twoje Serce; Jezu, daj mi Twoją wolę; abyś Ty żył we mnie i abyś mnie prowadził nawet w najskrytszych pokładach mojej osobowości, we wszystkich zewnętrznych działaniach apostolskich.

Tu jest źródło wszelkiego dobra
 Ze Mszy świętej... pochodzi wszelkie dobro zawierające się w Kościele i promieniujące w duszach ludzkich. Dusze ludzkie muszą przyjść do tego źródła życia. Wszystko możemy wyprosić u Jezusa-Hostii.

W Komunii świętej dany jest nam Syn Maryi
 W Komunii świętej dany jest nam Syn Maryi. W kapłaństwie żyje Jezus Chrystus - Syn Maryi. Kościół jest mistycznym Ciałem Jezusa Chrystusa - Syna Maryi.

Aby wzrastać w miłości
 Komunia święta to zjednoczenie z Bogiem i zbliżenie się do tabernakulum. To wielka pomoc we wzrastaniu w miłości. ... Kochać, bardzo kochać i jeszcze raz kochać! Trzeba wierzyć w miłość Jezusa do nas i kochać Tego, który nas tak bardzo umiłował.

Wszystkie trudności możesz rozwiązać
 'Proszą o radę wszystkich, a nie przychodzą do Mnie' Istnieją rzeczywistości nadprzyrodzone, które możemy czerpać bezpośrednio od Boskiego Mistrza. Dawno temu czytałem o pewnym biskupie, który miał dzień pełen zmartwień i nie mógł znaleźć rozwiązania nękających go problemów, a były to sprawy poważne. Nieustannie myślał, rozważał, pytał o radę... Kiedy wyszedł z domu, spotkał znajomą prostą kobietę. - Gdzie pani była, dobra kobieto? - zapytał. - Byłam w kościele na adoracji, nawiedziłam Najświętszy Sakrament - odparła. - I cóż Pani powiedział Jezus? - Zawsze mi mówi rzeczy piękne, jednak dzisiaj powiedział mi coś, czego nie zrozumiałam. - Co takiego powiedział dziś Jezus? - Pan Jezus powiedział mi tak: 'Proszą o radę wszystkich, a do Mnie wcale nie przychodzą prosić o światło.'

Przed tabernakulum
Przed tabernakulum możesz rozwiązać wszystkie trudności. Uklęknij przed tabernakulum. Często wystarczy tylko tyle, aby stawić czoło wielu trudnościom; wystarczy tyle, aby powrócić do pokoju serca.

Jezus jest wieczną Ofiarą
 W kościele Buon Soccorso w Madrycie ujrzałem, bardzo wyraźnie i jasno, w jaki sposób Jezus jest Żertwą ofiarną i prawdziwym Kapłanem, ofiarującym Siebie we Mszy świętej; i jak Ojciec przyjmuje od Niego tę Ofiarę. Kapłan spełnia swoją posługę, użyczając Jezusowi jako narzędzi ust i rąk. Rozważałem, w jaki sposób Jezus jest Wiekuistą Ofiarą, która odnawia się na ołtarzu dla świata. Ujrzałem Mszę świętą jako źródło całego życia duchowego i wszelkich łask.

Cała osoba wysławia Pana
 Spraw, Panie: Abym widział Twoimi oczami. Abym mówił Twoim językiem. Abym słyszał tylko Twoimi uszami. Abym smakował tylko to, czym Ty się delektujesz. Aby moje ręce były Twoimi. Aby moje stopy stawały na Twoich śladach. Abym się modlił Twoimi słowami. Abym postępował z innymi według Twojego sposobu bycia. Abym tak celebrował Eucharystię, jak Ty złożyłeś siebie w Ofierze. Abym ja był Tobą, a Ty byś był we mnie, tak dalece, bym ja zniknął.

Ile powodów, aby Go kochać!
 Doskonałość duszy polega na zakorzenieniu się w miłości Jezusa Chrystusa - ponad wszystko. Ile mamy powodów, aby Go kochać! Ponieważ On nas ukochał od wieczności i powołał do istnienia. On dał nam umysł i wiele różnorodnych darów. On zrasza naszą drogę wszelką łaską, abyśmy mogli dojść do Niego. On powołuje nas, kiedy Go nie dostrzegamy; obejmuje nas i przebacza, gdy odczuwamy żal. On, Szaleniec Miłości, umiera za nas na krzyżu. Z miłości tak często nawiedza nas w Komunii świętej. On chce być pośród nas. On na nas czeka.
 
 

 

Besia
Besia Lis 18 '16, 14:22

Największy dar

http:///.../dar_najwiekszy.html

Dorota
Dorota Sty 10 '17, 23:01
O. Józef Witko dla Fronda.pl:  Eucharystia uzdrawia albo oskarża

 

 "Nasze uzdrowienie, w jakimkolwiek wymiarze (ducha, duszy i ciała), czyli uzdrowienie całego człowieka dokonało się przez rany Jezusa" - mówi portalowi Fronda.pl ojciec Józef Witko.


Prorok Izajasz pisał, że źródłem naszego uzdrowienia są rany Jezusa [Iz 53,5]. Jak czerpać z tych ran, żeby otrzymać od Boga uzdrowienie?

 

Prorok Izajasz zwraca naszą uwagę na fakt, że nasze uzdrowienie, w jakimkolwiek wymiarze (ducha, duszy i ciała), czyli uzdrowienie całego człowieka dokonało się przez rany Jezusa. W Jego ranach jest nasze zdrowie.

Trzeba nam jednak pamiętać, że Jezus miał nie tylko te rany widoczne dla oka, ale również te niewidoczne, dotykający serca. Zatem nasze zdrowie jest nie tylko w ranach cierniem ukoronowania, biczowania, ukrzyżowania, ale również w ranach, które On doświadczał przez całe swoje życie w tych sytuacjach, w których był odrzucany, prześladowany, przeklinany, nieakceptowany, niekochany, itp.

W tych wszystkich ranach Jezusa jest nasze zdrowie. Oznacza to, że każdy z nas może w nich odnaleźć swoje rany. Jezus wziął nasze grzechy, nasz ból, nasze cierpienie, całe zło, które nas dotyka na siebie. A skoro wziął całe zło od nas, w zamian dał nam to, czego my nie mamy – zdrowie, miłość, akceptację, wolność. Jednak to że Jezus wziął na siebie nasze cierpienie, nasze grzechy, nasze choroby wcale nie oznacza, że my już ich nie mamy. Jeżeli np. nie oddajemy Jezusowi naszych grzechów, chorób, cierpienia, to On nie może ich wziąć. Nie dlatego że nie ma takiej mocy, ale dlatego że szanuje naszą wolność. Jeżeli zaś nie oddamy to znaczy, że wciąż je posiadamy. A co za tym idzie, nie otrzymujemy tego czego nam brak.

 

Szklanka jeżeli jest pełna wody, nie jest wstanie przyjąć już żadnego płynu, np. wina. Aby szklankę napełnić winem, potrzeba najpierw ją opróżnić. Kiedy już jest pusta, to wówczas można do niej wlać wino. Podobnie jest i z nami. Pamiętajmy, że Msza św. to uobecnienie ofiary Jezusa. To ta sama ofiara. A zatem dokonuje się ona w czasie, w którym żyjemy. Słowa proroka Izajasza można by przytoczyć w czasie teraźniejszym: On bierze nasze choroby, nasze boleści, On dźwiga nasze słabości.

 

Jakże często człowiek, który cierpi, pielęgnuje to swoje cierpienie w sercu, przez to, że nieustannie o nim mówi i dzieli się nim z innymi. Czyni to tak, jakby to zło miało jakąś wartość, o którym należałoby powiedzieć innym, jakby ono czyniło nas kimś ważnym. Jeżeli jednak ktoś oddaje Jezusowi swoje zranienia, to wówczas może upatrywać uzdrowienia w ranach Jezusa. Powiedziałbym, że jest to taka święta wymiana.

Kiedy Jezus cierpiał, to Jego ludzkie ciało (pamiętajmy, że Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem)mocą Ducha Świętego wchłaniało w siebie całe zło świata, a więc wszystkie grzechy, choroby, cierpienia człowieka, wszelkie zło które go niszczy. Dlatego, kiedy oddajemy Jezusowi wszystkie swoje boleści, problemy, choroby, całe zło którego doświadczamy – Jego śmierć je uśmierca, a Jezus w zamian za oddanie Mu tego zła, daje nam dobro, którego zostaliśmy pozbawieni przez to zło, czyli zbawienie, uwolnienie, uzdrowienie.

 

Co wcale nie oznacza, że nastąpi uleczenie ciała…

Tak. Trzeba powiedzieć, że kiedy mówimy o uzdrowieniu, to dotyczy ono przede wszystkim naszego serca. A serce to umysł, to nasze uczucia, nasza wola – cała nasza istota. Jeżeli nasze serce zostaje uzdrowione, to zostaje ono ukierunkowane na Pana Boga – od Boga wyszliśmy, do Boga zdążamy. Oczywiście, nie oznacza to, że nie spotkają nas choroby, trudności, problemy, złośliwość drugiego człowieka, etc., bo nie żyjemy w doskonałym świecie. Musielibyśmy się znaleźć w idealnych warunkach, żeby zupełnie, i psychicznie, i fizycznie, doświadczyć uzdrowienia. Ale zbliżając się do Boga, zdobywamy to, co jest najważniejsze: radość i pokój, świadomość, że jesteśmy kochani, akceptowani, wybrani przez Boga. Wówczas wszelkie trudności, które nas spotykają nie są już takie straszne. Ważne jest to, co dzieje się w moim sercu. Niektórzy ludzie uzależniają radość i pokój od zdrowia fizycznego: „będę zdrowy to będę szczęśliwy”, a przecież jest wiele osób zdrowych, które są nieszczęśliwe.

Są ludzie, którzy mają wszystkiego pod dostatkiem i cierpią. A są i tacy, którzy mimo że cierpią, to jednak zachowują w sercu radość i pokój. Dlatego też Boże uzdrowienie, choć dotyczy całej osoby, w sposób szczególny dotyczy ludzkiego serca. Chodzi o to, abyśmy byli zdolni wziąć na siebie codzienne życie i je dźwigać. Pan Bóg poprzez modlitwę, korzystanie z sakramentów, będzie nas chronił przed utratą nadziei, przed popadnięciem w rozpacz, gdy będziemy przechodzić przez trudne sytuacje. To dlatego Jezus mówi o budowaniu na skale lub na piasku. Ci którzy budują na Chrystusie stają się odporni na wszelkie przeciwności życiowe. Ci zaś, którzy nie budują na Chrystusie w sytuacjach trudnych, beznadziejnych, popadają w rozpacz, beznadzieję, a nawet nie chcą już żyć. Uzdrowienie, którego my tak bardzo potrzebujemy, łączy się właśnie z budowaniem na Chrystusie, na Skale. Jeżeli oczekujemy uzdrowienia nie po to, aby żyć z Chrystusem i naśladować Go, to budujemy na piasku. Wtedy fale codziennego życia, które wzbierają z dnia na dzień, niosące ze sobą trudności, problemy, choroby, zatopią nas.

 

A kiedy uzdrowienie fizyczne jest Bożym darem? Dlaczego fizycznie Pan Bóg jednych uzdrawia, a innych nie?

 

To jest jakaś tajemnica. Sam się zastanawiam jak to jest, bo wiele osób doświadcza uzdrowienia, wielu też z jakiegoś powodu – nie. Łatwiej nam będzie to zrozumieć, jeżeli spojrzymy jak św. Paweł, który pisze, że człowiek to duch, dusza i ciało. A zatem co innego wpływa na naszego ducha, co innego na naszą duszę, a co innego na nasze ciało. To co wpływa na ducha, ma też wpływ na duszę i ciało. To co wpływa na duszę, oddziaływuje również na ducha i ciało, zaś to co wpływa na ciało, dotyka też ducha i duszę. Uczeni amerykańscy odkryli, że prawie 70 proc. współczesnych chorób fizycznych, które nie poddają się leczeniu, ma swoje źródło w chorobach duszy, tj. w zamartwianiu się, w braku przebaczenia. To by potwierdzało moje doświadczenie, że osoby które zdrowieją fizycznie, najpierw doświadczają uzdrowienia duchowego, a więc przestają się martwić i niepokoić, wchodzą na drogę miłości, przebaczenia, akceptacji. Jeżeli ktoś nie doświadcza uzdrowienia, to być może źródło jego choroby leży w duszy.

 

Jak od strony duchowej najlepiej przeżyć okres cierpienia oczekując na uzdrowienie?

 

Słowa Izajasza mają swój ponadczasowy wymiar, ponieważ odnoszą się one bezpośrednio do Eucharystii. Zaczerpnięcie ze zdroju Bożego miłosierdzia staje się możliwe właśnie wtedy, gdy świadomie uczestniczymy w Eucharystii. Każda Eucharystia jest uobecnieniem Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. To jest ta sama Ofiara, a zatem nie jest to powtórzenie Ofiary Jezusa, nie jest to też kolejna Ofiara Jezusa, ale jest to ta sama Ofiara. Mocą Ducha Świętego, Jedyna i Niepowtarzalna Ofiara Jezusa uobecnia się w naszym życiu, takim, jakim ono jest.

Wiemy, że zostaliśmy stworzeni z miłości i do miłości, a Eucharystia jest sakramentem miłości. Jezus mówi: nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swe oddaje za przyjaciół swoich [J 15, 13]. Tą miłością, którą przesiąknięta jest Eucharystia jest Duch Święty. On czyni człowieka takim, jakim Bóg go stworzył, czyli wolnym od wszelkiego zła i zjednoczonym z Bogiem poza Którym człowiek nie może być szczęśliwy, bowiem poza Bogiem szczęście nie istnieje, a co za tym idzie, i wewnętrznie i fizycznie zdrowym. Jeżeli zatem jestem na Eucharystii, to staję się uczestnikiem Ofiary Jezusa. W niej Jezus bierze (jeśli Mu je oddajemy) to zło, z jakim przychodzimy na Eucharystię, a w zamian otrzymujemy dobro, np. łaskę uzdrowienia. W całej pełni to zbawienie objawi się po śmierci, ale już tu na ziemi możemy doświadczać jego owoców. Jednak chociaż Jezus już nas zbawił, my musimy zdobyć się na pewien trud, aby to zbawienie przyjąć. Dokonuje się to poprzez modlitwę, dobre uczynki, unikanie grzechu…

Podobnie jest z uzdrowieniem. My oddając Panu choroby, nie zawsze jesteśmy w stanie przyjąć uzdrowienie. Nie dlatego, że nie chcemy, ale dlatego, że nasze życie z powodu grzechu nie jest przygotowane na taką łaskę. Potrzeba czasu. Obrazowo można tę sytuację porównać do człowieka, który był głodzony przez kilka lat i nagle ktoś okazuje mu miłosierdzie i zaprasza na ucztę. Mimo, że stół jest bogato zastawiony, on nie jest w stanie z tego skorzystać. Weźmie kęs chleba, troszeczkę wody… Potrzeba czasu, żeby dobrodziejstwa z tego stołu rzeczywiście wzmocniły jego organizm. Dlatego trzeba często spożywać posiłek, żeby żołądek mógł wszystko przetrawić i aby nasz organizm z tego mógł skorzystać. Podobnie jest i z przyswajaniem Bożych darów. Im rzadziej zbliżamy sie do Boga, tym trudniej przyjąć jest nam Jego miłość i Jego dary. I na odwrót. Im częściej przychodzimy do Boga, tym jest nam łatwiej przyjmować Jego miłość i Jego dary. Wtedy uzdrowienie staje się naszym udziałem.

 

Na czym polega świadome uczestnictwo we Mszy św.?

Świadome uczestnictwo w Eucharystii polega na tym, że uczestniczymy w męce i śmierci Jezusa. Oddajemy Mu wszystko, całe zło i całą naszą nędzę, a jednocześnie staramy się jednoczyć z Jego miłością, której się uczymy i którą się dzielimy z każdym człowiekiem i z całym stworzeniem. Na zakończenie mszy św. słyszymy słowa: „Idźcie w pokoju Chrystusa”, czy jak dawniej mówiono: „Idźcie, Ofiara trwa”. To oznacza, że muszę teraz to, co Jezus uczynił dla mnie, uczynić dla tych, których Pan postawił na mojej drodze. Czyli z miłości, za cenę nawet bólu i cierpienia poprzez dobro oddawać swoje życie dla dobra braci i sióstr. I wtedy doświadczam uzdrowienia. W Eucharystii ta miłość tak przeobficie wylewa się na nas, ale my nie zawsze potrafimy ją przyjąć. Ale jeżeli uczymy się świadomego uczestnictwa w Eucharystii, to każdego dnia coraz więcej, kropla po kropli spływa do naszego wnętrza Boża miłość. Jak człowiek w szpitalu otrzymuje kroplówkę i dzięki temu jego organizm na nowo zaczyna żyć, tak samo w czasie Eucharystii, kropla miłości za kroplą miłości, coraz bardziej przyczynia się do naszego uzdrowienia. Oczywiście pod warunkiem, że ja tą miłością będę dzielić się z drugim człowiekiem.

Jeżeli jednak mimo uczestnictwa w Eucharystii nie dzielę się miłością, zatrzymuję ją tylko dla siebie, to wówczas duchowo umieram. Wtedy sprawdza się przysłowie: „modli się pod figurą, a diabła ma za skórą”. Ktoś powiedział, że Słowo Boże, którego słuchamy, czy Eucharystia, w której uczestniczymy, nawraca moje serce albo je zatwardza. Zatwardza wtedy, kiedy przyjmujemy, a nie dajemy. Ja bym tu użył porównania do Jeziora Galilejskiego i Morza Martwego. Do obydwu wpływa rzeka Jordan niosąc życie. W Jeziorze Galilejskim które przyjmuje wodę i ją oddaje, tętni życie, w Morzu Martwym zaś tego życia nie ma. Nie ma nie dlatego, że do niego życie nie wpływa, ale dlatego że jest zamknięte, czyli przyjmuje, a nie oddaje. Z miłością jest tak samo. Jeżeli jestem na Eucharystii, przyjmuję ją i dzielę się nią z każdym człowiekiem – zaczynam żyć, oczyszczam się. Natomiast, jeśli tylko przyjmuję, a nie daję – umieram.

 

Słowa które wymawiamy w czasie Przeistoczenia: „niech przyjęcie Ciała i Krwi Pańskiej nie ściągnie na mnie wyroku potępienia” tyczą się także tej sytuacji?

 

My bardzo często te słowa odnosimy do grzechu, żeby nie przyjmować Komunii Świętej w grzechu ciężkim, i to jest prawda. Ale chodzi tu też o naszą otwartość na miłość. Jeżeli przychodzę na Eucharystię i jestem niepojednany z drugim człowiekiem, czyli nie ma we mnie miłości, to Eucharystia która jest sakramentem miłości, będzie mnie oskarżać o brak miłości w moim sercu. Dlatego tylko ten ma prawo do Eucharystii, kto jest otwarty na miłość. Nieprzypadkowo u św. Jana w Ewangelii nie ma ustanowienia Eucharystii, ale jest obmycie uczniom nóg przez Jezusa. To właśnie służba, czyli okazanie miłości drugiemu człowiekowi upoważnia mnie i uzdalnia do przyjęcia Bożych łask i darów mających swe źródło we Mszy św. Inaczej jestem niezdolny na przyjęcie tej miłości.

 

Zaznaczył Ojciec, że Boże uzdrowienie nie znosi konieczności niesienia w życiu krzyża. Jak rozpoznać, co jest tym krzyżem, a co domaga się uzdrowienia?

 

Krzyżem jest każdy trud, który nas spotyka w życiu. Nie znaczy to jednak, że mamy się temu biernie poddawać. Gdybyśmy chorobę traktowali jak krzyż, to nie chodzilibyśmy do lekarza… Jednak zanim wyzdrowieję mogę tę chorobę, którą powinienem znosić z cierpliwością ofiarować Panu Bogu, np. jako zadośćuczynienie za moje grzechy. Krzyżem może być drugi człowiek, który nas rani. Nie zawsze zmożemy się pozbyć różnych trudnych spraw, zmienić okoliczności, w których się znaleźliśmy, nie da się usunąć człowieka ze swego życia. To wszystko może być dla nas krzyżem, a co zatem idzie, przynieść nam pożytek, jeżeli to wszystko znosić będziemy z miłością do Pana Boga.Jeśli nie przyjmę tego krzyża, odrzucam go, wcale nie będzie mi lepiej, ale gorzej. Stanie się on naprawdę bardzo ciężki. Jeżeli jednak go przyjmuję i niosę z Jezusem ,wówczas staje się on słodki i lekki.

Nic, co dzieje się w moim życiu, nie dzieje się bez woli Boga. Skoro Bóg dopuszcza cierpienie, to zawsze wyprowadza z niego dobro. Gdy to odkryję, to moje serce się uraduje, uwolni się od lęku i wtedy to jarzmo krzyża staje się takie słodkie i lekkie, bo przenika je miłość i radość (jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie [Mt 11,25-30]). Ja już żyję radością z posiadania tego dobra, choć jeszcze go nie doświadczam. Niekiedy krzyżem mogą być konsekwencje grzesznego życia, nawet pomimo nawrócenia, np. w przypadku AIDS, którą ktoś się zaraził żyjąc niemoralnie. Może modlić się aby Pan Bóg go uzdrowił, ale Bóg może mieć inny plan i może z tej jego choroby która ma źródło w grzechu, wyprowadzić jeszcze większe dobro.

 

W cierpieniu, które mnie spotyka mogę oddać chwałę Bogu. Nie narzekać, nie przeklinać swojego życia, czy bliskich, tylko uwielbić Boga. Kiedy Go uwielbiam w cierpieniu, to wywyższam Syna Bożego. Jezus mówi: gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie [J 12,32]. Wywyższenie Jezusa dokonało się na krzyżu, dlatego gdy uwielbiam Boga, to jakbym ten krzyż Chrystusa wkładał w swoje cierpienie. Za cenę cierpienia Jezusa, które ja wkładam w swoje cierpienie, dany mi jest Duch Święty. I wtedy pojawiają się owoce Ducha Świętego, np. pokój, radość, miłość, pojednanie, uleczenie urazy. Często się słyszy świadectwa, że właśnie w czasie modlitwy uwielbienia następuje uzdrowienie. Uwielbienie równa się uzdrowienie, jak mówił Robert de Grandis. Gdy uwielbiamy Pana, nie tylko zdrowiejemy, ale następuje właściwe ukierunkowanie człowieka na Boga.

 

Oddawanie Bogu naszych zranień oznacza zgodę na przyjęcie woli Bożej w cierpieniu. A tego wielu ludzi bardzo się boi… Jak należy rozumieć wolę Bożą względem człowieka?

 

Wolą Bożą jest to, abyśmy byli szczęśliwi. Pan Bóg chce dla nas, abyśmy mieli dobrą relację z Nim oraz z drugim człowiekiem. Wzorem takiej relacji powinna być dla nas relacja jaka łączy Trójcę Świętą. Pan Bóg jest jeden, ale w trzech Osobach. Bóg Ojciec kocha swojego Syna miłością niczym nieograniczoną i Syn taką samą miłością kocha swojego Ojca. Duch Święty to ta miłość osobowa, On jest samą miłością. Kiedy Bóg stworzył człowieka, to jak czytamy w Piśmie Świętym, stworzył go na swój obraz i podobieństwo [Rdz 1,27]. Stworzył go więc do konkretnej relacji – opartej na miłości i na szacunku. Aby człowiek miał relację – Bóg stworzył mężczyznę i kobietę. Jeżeli uczymy się tej relacji opartej na miłości i szacunku, to w ten sposób spełnia się wola Boża względem nas. Wolą Bożą jest abyśmy mieli życie i byli szczęśliwi. Prawdziwe życie i szczęście polega na relacji z Bogiem opartej na miłości i szacunku. Tej relacji uczymy się nawiązując ją z drugim człowiekiem, również opartej na miłości i szacunku. Tu jest źródło naszego szczęścia.

 

Wolą Bożą jest to, abyśmy mieli życie. Cieszyli się życiem odkrywający je w relacji do Boga i drugiego człowieka. Relacje, jakich pragnie dla nas Bóg, niszczy grzech. Przez niego człowiek zamyka się w sobie, żyje w podejrzliwości i lęku. Dlatego kiedy zbliżam się do Boga, przez modlitwę, przez Eucharystię, odnawiam swoją relację z Bogiem, uczę się od Niego budowania relacji opartych na miłości i szacunku, aby mieć ją później nie tylko z Bogiem, ale i z drugim człowiekiem. Dlatego Bóg mówi: przebacz, daruj urazy, czyń dobro, błogosław a nie złorzecz… Jeżeli grzeszymy, to cierpimy, a wtedy mijamy się z wolą Bożą, która chce dla nas życia, którego źródłem jest sam Bóg. My powinniśmy cieszyć się życiem i odkrywać radość życia w tym, że nie jesteśmy sami – mamy drugiego człowieka, mamy całe stworzenie, przyrodę. Wszystko to sprzyja życiu. Jeżeli będziemy mieć właściwy stosunek do Boga, do człowieka i do przyrody, wtedy będziemy szczęśliwi i wola Boża będzie się w nas wypełniać. Szczęście spływa poprzez to życie, jakie otrzymaliśmy od Boga.

 

Rozmawiała Emilia Drożdż

Bożena
Bożena Sty 11 '17, 23:00
Bardzo dobry artykuł, rozmowę z o.Witko o Eucharystii, Dorotka tutaj wpuściła. Właśnie przeczytałam i pewnie jeszcze poczytam i pomyślę. Polecam! :)
Dorota
Dorota Sty 12 '17, 00:38

Bożenko, ja sama go ze trzy razy chyba czytałam , zanim  go tu wpuściłam :)