Loading...

Akt zawierzenia Ludwika de Monfort | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Książki i kultura
Kasia
Kasia Lip 11 '16, 16:11

Po jutrze 13 lipca , czas kiedy będzie można rozpocząć akt zawierzenia się Jezusowi przez ręce Maryi. Zamierzam podjąć się tego zawierzenia , jednak mam pewne obawy. Po przeczytaniu wstępu książki zrodził się we mnie lęk , że nie podołam gdyż uświadomiłam sobie co tak naprawdę oznacza powierzyć się całkowicie Jezusowi. Tzn "wejść na Golgote i pozwolić się ukrzyżować razem z nim" Mieć współudział w jego cierpieniu. Zgodzić się dobrowolnie na odrzucenie, osamotnienie , pogardę wśród ludzi i innymi boleściami...i jeszcze..czerpać z nich radość.. Poczułam się nagle strasznie słaba. Przecież do tej pory robiłam wszystko aby uciec przed cierpieniem..oddalić je od siebie..i to właśnie u Jezusa szukałam schronienia w czasie bólu.. A może ten akt nie koniecznie wiąże się z cierpieniem? Może ja coś źle zrozumiałam?.

Bożena
Bożena Lip 12 '16, 16:00
Witaj Kasiu:). Jakiś czas temu, napisałam tutaj swoje przeżycia związane z Aktem Zawierzenia się Jezusowi. Myślałam, o tym Nabożeństwie już dużo wcześniej, przeczytałam i popytałam co trzeba zrobić , ale może wtedy nie byłam na to gotowa. Jednak przyszedł taki dzień, kiedy bardzo zapragnęłam i poczułam, że chcę je zrobić, przeżyć:)Powierzyłam się w modlitwie Bogu i Duchowi Świętemu, aby mnie prowadzili. Ja nie zastanawiałam się nad ty, co będę musiała przeżywać zdałam się na Pana i Maryję, poprosiłam, aby mnie poprowadzili i przeprowadzili, przez Nabożeństwo. Droga za Panem Jezusem, to ciągłe oddawanie Mu wszystkiego, myślę, że Nabożeństwo, bardzo mi w tym pomogło i nadal pomaga. Bo to, że je skończyłam to nie znaczy, że już koniec, to dalsza droga i piękna droga:) Myślę, że zawsze ta nasza droga łączy się z jakimś bólem trudnością, ale z Bogiem ,jest już łatwiejsza. Miałam radość nawet wtedy kiedy poczułam, że coś jest trudne i bolesne, cieszyłam się że mogę przez to przejść z Jezusem i Maryją. Nie bałam się tego, co mnie czeka, nie myślałam o tym. Starałam się każdy dzień przeżyć jak najlepiej.
Kasia
Kasia Lip 12 '16, 19:55

A jeśli ktoś jest w trakcie drogi , wychodzenia z zniewolenia to powinien poczekać aż stanie się w "pełni sił " ,  a może właśnie nie powinien czekać ?

Dorota
Dorota Lip 12 '16, 21:47

Kasiu, ja  przeżywałam  to nabożeństwo , wszystkie dni są na moim blogu , gdybyś jednak  chciała je przeżyć, to radzę nie czytać tam :) Natomiast  odnośnie Twego pytania tam znalazłabyś odpowiedź, według mojego poznania bowiem  droga do Jezusa przez uciekanie  się do Maryi najpierw  jest drogą o wiele łatwiejszą i łagodniejszą. Wcześniej ze wszystkim się  , jak ja to określiłam, szarpałam, a teraz spokojnie powoli  Maryja mnie prowadzi  i wyprowadza właśnie  ze wszystkiego,  również z jakichś zniewoleń , bo musisz wiedzieć , że to proces  ciągły, świat podsuwa nam nowe pokusy wciąż przecież , ciągle jesteśmy narażeni  na działanie Złego .  Oddanie się w niewolę Maryi  było  jedną z najlepszych moich decyzji życiowych ( za najlepszą uważam bowiem oddanie swego życia Jezusowi ), ponadto  wcześniej myślałam , że oddałam już  i potrafię oddawać Jezusowi  wszystko , co jest związane z moim życiem, a Maryja  pokazała mi , że jednak nie do końca  to oddałam , tak więc i to inaczej miałam pokazane przez Maryję. Nie wiem , czy słuchałaś ks. Glassa , ale ja myślę , że i  św. Ludwik de Montfort   i ks. Piotr dobrze wiedzą , co mówią, ja mogę tylko potwierdzić. Podaję Ci linki , które akurat dziś połączył  puścił mój znajomy z FB, ja tych konferencji słuchałam już po przeżyciu nabożeństwa:

 

Egzorcysta ks. Piotr Glas wyjaśnia dlaczego warto być oddanym Maryi przez nabożeństwo św. Ludwika Maria Grignion de Montfort.

1. Konferencja: "Kto idzie za Maryją nie błądzi w życiu"
https://www.youtube.com/watch?v=fo9rvh1eJtI
-----------------------------------------------------------------------------------------------
2. Konferencja: "Przez Maryję do Chrystusa czyli dlaczego warto stać się niewolnikiem Maryi"
https://www.youtube.com/watch?v=emAWkg3l9Dw
-----------------------------------------------------------------------------------------------
3. Konferencja: "Kto nie ma Maryi za Matkę, ten nie ma Boga za Ojca"
https://www.youtube.com/watch?v=4U8USj0w6Ak
-----------------------------------------------------------------------------------------------
4. Konferencja: "Gdzie jest Maryja, tam nie ma szatana"
https://www.youtube.com/watch?v=WtCsReaGHew

Kasia
Kasia Lip 13 '16, 23:55

Mylisz Doroto zniewolenie z pokusami. To nie jest jedno i to samo..

Pomimo obaw podjęłam się tego i dziś mam pierwszy dzień przygotowania. Mam nadzieje, że przeżyje ten czas tak jak należy.

Dziękuje za wasze odp. :)

Dorota
Dorota Lip 14 '16, 09:28
Nie mylę nic Kasiu , bo nigdzie nie zrównałam zniewolenia z pokusami. Zniewolenia natomiast nie pocbodzą znikąd i bardzo rzadko są konsekwencją bezpośredniego działania złego ducha na nas i o tym była mowa w moim poście wyżej, o propozycjach tego świata , którym ulegamy tracąc umiar i kontrolę nad nimi. Jest wiele przyczyn naszego zniewolenia. Ufam , że nabożeństwo pokaże Ci to. Niech Maryja poprowadzi Cię pięknie przez nie więc, niech wyprasza dla Ciebie wszelkie potrzebne łaski u Ducha Świętego dla Ciebie ❤
Edytowany przez Dorota Lip 14 '16, 09:39
Kasia
Kasia Lip 14 '16, 10:47

Wiem Doroto , że zniewolenie nie bierze się znikąd. To ludzie sami dają Złemu  dostęp do siebie poprzez swoje grzechy , ale również zranienia mogą być dla niego furtką. Napisałaś Doroto "bo musisz wiedzieć , że to proces  ciągły, świat podsuwa nam nowe pokusy "- i masz racje . Każdy człowiek jest narażony codziennie na pokusy i tak będzie do końca naszych dni. Zauważ jednak, że ja zapytałam konkretnie o zniewolenie, czyli stan, w którym zły przeskakuje tak jakby jedną orbite bliżej i ma do nas większy dostęp . Miedzy innymi wpływa na naszą świadomość. Akt zawierzenia Ludwika jest silnym ćwiczeniem duchowym i nie jestem pewna czy ktoś kto jest w słabej kondycji powinien się tego podejmować. To tak jakby ktoś ze złamaną ręką , próbował wyćwiczyć mięsień podnosząc ciężary..

 

Dorota
Dorota Lip 14 '16, 18:59

Kasiu...zdaję sobie sprawę , że jesteś już w nabożeństwie i mogą Ci przychodzić różne myśli, tym bardziej więc postaraj się mnie czytać uważnie, jeśli chcesz mieć z naszego pisania jakiś pożytek.

Czym znowuż różni się teraz to , co piszesz o zniewoleniu od mojego pisania o nim…? Ty piszesz „ zniewolenie, czyli stan, w którym zły przeskakuje tak jakby jedną orbite bliżej i ma do nas większy dostęp „ , ja piszę „o propozycjach tego świata , którym ulegamy tracąc umiar i kontrolę nad nimi.”, czyż to nie to samo , tylko innym językiem napisane…? Czyż brak umiaru i kontroli nad czymś nie mówi właśnie o zniewoleniu…?

Piszesz teraz o słabej kondycji , a wcześniej o pełni sił. Czy człowiek jest w stanie prawidłowo ocenić swój stan duchowy…? Pełnię sił to my raczej osiągniemy dopiero w niebie. O. Posacki mówi , że ponad 90 % ludzi jest zniewolonych, co oznaczałoby , że jednostki tylko mogłyby to nabożeństwo przeżyć, a trzeba jeszcze wziąć pod uwagę te parę procent opętanych ( jak dobrze pamiętam o. Posackiego to 3 %). Do takich ocen , czyli oceny stanu duchowego danej duszy trzeba by rozeznania i najlepiej przez rozeznającego kapłana. Sam św. Ludwik de Montfort natomiast pisze :

„Jeśli nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy konieczne jest dla wszystkich ludzi chcących osiągnąć żywot wieczny, to o wiele potrzebniejsze jest ono tym, którzy  powołani są do pełni doskonałości. Nie wierzę, by ktokolwiek mógł dojść do ścisłego zjednoczenia z Panem Bogiem i do doskonałej wierności Duchowi Świętemu, jeśli nie jest ściśle zjednoczony z Najświętszą Dziewicą i nie zależy całkowicie od Jej pomocy. „

I owszem , zwraca się do tych , co czytają Traktat „wybrana duszo”, ale potem pisze :

„Skoro Maryja ukształtowała Głowę wybranych, którą jest Jezus Chrystus, do Niej należy również ukształtować członki tej Głowy, którymi są prawdziwi chrześcijanie. „ czy też :

"Duszo, żywy obrazie Boga, odkupiona najdroższą Krwią Jezusa Chrystusa, wolą Boga wobec ciebie jest, byś – jak On – stała się święta w tym życiu, i – jak On4 – chwalebna w życiu przyszłym.

     Twoim najpewniejszym powołaniem jest zdobycie świętości Bożej5. Ku niej powinny zmierzać wszystkie twoje myśli, słowa i uczynki, twoje cierpienia i wszystkie dążenia twojego życia; inaczej opierać się będziesz samym Bogu, nie czyniąc tego, do czego On cię stworzył i obecnie zachowuje."

 

Czy człowiek zniewolony nie może być prawdziwym chrześcijaninem , jeśli chce ze swego zniewolenia wyjść z pomocą Chrystusa, jeśli chce być zbawionym …? Taki człowiek pragnie się uwolnić, a z Twojego pisania na temat tej złamanej ręki i jej ćwiczenia wychodzi , że najlepiej jakby nic nie robił, albo czekał aż się wszystko zagoi , tylko że to nabożeństwo służy m.in. poznawaniu siebie i jeśli się ktoś do niego prawdziwie przyłoży, będzie pragnął prawdziwie przez nie przejść, to Bóg może dopełnić już całej reszty , bo Bóg naprawdę nie skąpi swych łask. I właśnie tym nabożeństwem może taki zniewolony zamknąć drogę diabłu, jeśli oczywiście po nabożeństwie będzie dalej czuwał, tylko że już z Maryją. 33 dzień nie oznacza bowiem końca czegoś, ale to dopiero początek, tylko z pewną wiedzą na temat siebie, Maryi i Jezusa. I jak najbardziej ważne są sakramenty święte...

 

Takie jest moje zdanie, wystarczy tylko chcieć, zapragnąć. A najważniejszy jest cel nabożeństwa ...zawierzenie się Jezusowi  przez ręce Maryi.

 

Zastanów się jednak nad tym, że sama podjęłaś się nabożeństwa , a Twoje pisanie może teraz wystraszyć jakąś duszę co do podjęcia tego nabożeństwa , przemyśl , czemu z takimi myślami przychodzisz właśnie teraz , ja bym się nad tym zastanowiła, gdyby mi to podczas nabożeństwa przyszło i na pewno zanotowałabym to .

Radziłabym jednak wyciszać się , szukać tej pustyni wśród zgiełku tego świata.

 
Kasia
Kasia Lip 15 '16, 12:32

"Czy człowiek zniewolony nie może być prawdziwym chrześcijaninem , jeśli chce ze swego zniewolenia wyjść z pomocą Chrystusa, jeśli chce być zbawionym …? - a czy ktoś coś takiego powiedział?. Moja metafora nie miała na celu zniechęcenia nikogo , wynikała tylko z obaw które się we mnie pojawiły , starałam się je trochę zobrazować.

W każdym bądź razie jeśli ktoś kto to czyta przeze mnie ma jakieś obawy , to spokojnie, ja dziś mam 3 dzień nabożeństwa i daje rade :D . Ale najlepiej, zapytaj jakiegoś księdza ;)

Dorota
Dorota Lip 15 '16, 23:57

Powinnam Ci znów zadać pytanie ...czemu odniosłaś moje pytanie jako wręcz zarzut pisząc - „a czy ktoś coś takiego powiedział?. „…?

Nie, Kasiu . Nikt takiego czegoś nie powiedział. Nie szukaj we mnie nieprzyjaciela, który chce Ci coś wygarnąć, bo go nie znajdziesz, całym sercem jestem za tym abyś  nie tyle dała radę, co dobrze przeszła przez to nabożeństwo.. Jakby mi na tym nie zależało to wcale bym się tu nie odezwała.

 

Jak spojrzysz w tekst, dalej udzielam sama odpowiedzi na to pytanie. Ponadto jeśli już odniosłaś to do siebie , to raczej prędzej mogłabyś to potraktować jako moją odpowiedź na Twoje obawy właśnie , które wysunęłaś. Czyli odpowiadam pytaniem na pytanie. Jeśli nie spojrzałaś dalej , to można również moje pytanie potraktować jako pytanie retoryczne, przed znakiem zapytania jest wielokropek bowiem, oznaczający moje zamyślenie Jak widzisz mamy już trzy wersje . Co to może oznaczać…?

 

Trwasz w nabożeństwie, a to nie jest zwykły czas. Twoje myśli, czyny są w tym czasie bardzo ważne. Jeśli chcemy przejść dobrze nabożeństwo winnyśmy na nie zwracać uwagę. Przypatrywać się , rozmyślać nad nimi i odnosić je do treści nabożeństwa, bo one mówią o nas, o naszych emocjach , o naszym stosunku do innych, o naszym życiu, które dzięki Maryi pragniemy skorygować. I na tym polegają między innymi te ćwiczenia, to jest ta trudność w wyrzekaniu się świata, w poznawaniu siebie. Ja nazwałabym to nieustanną medytacją, bo tkwimy w Bożych tekstach w ciągu dnia , z której przeżycia na koniec dnia powinny dać jakąś refleksję, refleksję, którą potem przekładamy na swoje życie.

Gdyby zobaczył to ksiądz czy jakiś świecki kierownik duchowy, zapewne zaproponowałby Ci , abyś spojrzała na to jeszcze raz ( tzn. tu : na moje teksty i Twe odpowiedzi) i prosiłby Cię , byś sobie odpowiedziała na pytania...co tak naprawdę zobaczyłaś w tekście, jakie uczucia Tobą kierowały w momencie pisania, co czułaś do osoby , która z Tobą pisze, jakimi emocjami się kierowałaś itp., czyli jednym słowem zaglądnąć w głąb swego serca, poprosić o światło Ducha Świętego, by móc spojrzeć na to Bożymi oczami, a Te są kochane , ale i surowe...I wyciągnąć jakiś pożytek dla swej duszy.

 

Ja odbieram Twe pisanie w pokoju serca, zdaję sobie sprawę w czym trwasz . Dla Ciebie jest to okres wyrzeczenia się świata. Piszesz tutaj do nas jednak i to pisanie Twoje, czy chcesz czy nie chcesz, również jest związane z tym nabożeństwem . Obawy swoje pokonałaś , bo zaczęłaś nabożeństwo, chyba już nie powinnyśmy o nich rozmawiać i ja kończę ten temat. Bo to jest problem , z którym powinnaś porozmawiać właśnie z księdzem( jeśli nie pokazał Ci tego Duch Święty), który może rozeznać , skąd Twe obawy pochodzą , czym są spowodowane, bo one też, Kasiu nie wzięły się znikąd.

Edytowany przez Dorota Lip 16 '16, 01:23