Witam wszystkich. Od razu przepraszam za trochę niefortunne sformułowanie tematu, ale sama nie wiem jak to nazwać. Otóż pierwszą moją nowennę odmówiłam dokładnie 2 lata temu, a obecnie jestem w trakcie 5. Dotyczyły one różnych intencji, głównie związanych z moim życiem osobistym. Jak w wielu przypadkach bywa to właśnie porażka w sferze uczuciowej i zostawienie przez chłopaka było dla mnie impulsem do rozpoczęcia tego szczególnego rodzaju modlitwy. Jak się nad tym głębiej zastanowić to na dzień dzisiejszy żadna z intencji, które zanosiłam do Boga przez wstawiennictwo Maryi nie została wysłuchana (no może jedna w pewnym stopniu). Jednak to nie to stanowi mój problem. Mianowicie wiele osób pisze o innych łaskach, które otrzymali w czasie modlitwy, niekoniecznie tych o które konkretnie prosili. Ja niestety nie czuję tego wewnętrznego spokoju i harmonii o której większość pisze. Wręcz przeciwnie, narasta we mnie coraz większy niepokój. Co może być powodem tego? Do spowiedzi chodzę regularnie co miesiąc, czyli niemal cały czas jestem w stanie łaski uświęcającej i przyjmuję Komunię. Nie wyobrażam sobie nie uczestniczyć w niedzielnej Mszy Św. często też chodzę do kościoła w tygodniu. Tak mnie wychowano, że od zawsze jestem blisko Boga, nie żyłam nigdy w permanentnym grzechu ciężkim, ani nikt z moich bliskich. A jednak jakoś "nie czuję" tej modlitwy. Bardzo proszę o radę mądrzejszy ode mnie osób z czego może to wynikać. Chciałabym żeby to wszystko jakoś inaczej wyglądało, ale nie wiem jak mam to zrobić.
Z góry dziękuję za odpowiedzi