~~CZY MAM PRAWO NIE ZGODZIĆ SIĘ NA ROZWÓD?
Joanna Romanów
Pytanie pojawiające się w tytule niniejszego artykułu bardzo często zadawane jest przez moich klientów, którzy otrzymując pozew o rozwód nie chcą zgodzić się na formalne rozwiązanie małżeństwa, widząc po pierwsze realne szanse na pokonanie kryzysu małżeńskiego i odbudowę wzajemnych relacji, po drugie nie chcą godzić się na coś, co jest sprzeczne z wyznawanymi przez nich zasadami, wartościami religijnymi, co byłoby w tej sytuacji tzw. „zabójstwem” dla ich sumienia.
Postawa prezentowana przez te osoby, argumenty jakimi się posługują, konsekwentnie tłumacząc swoje stanowisko podczas mogącego trwać nawet 4 lata procesu sądowego, często nie jest oceniana zbyt przychylnie przez sąd oraz stronę przeciwną, a można z całą pewnością stwierdzić, iż nie jest ona dla składu orzekającego w danej sprawie w pełni zrozumiała, bo jak można nie zgodzić się na rozwód, skoro strona przeciwna nie chce podjąć żadnych kroków w celu odbudowy związku, skoro związała się z inną kobietą, mężczyzną, bądź ma nową rodzinę i od lat prowadzi z nią wspólne gospodarstwo domowe? Można powiedzieć, że w wielu przypadkach jest to dla sądu prosta kalkulacja, która daje oczywisty wynik, jakim jest orzeczenie rozwodu, a sprawy kończące się oddaleniem powództwa o rozwód stanowią znikomy procent w skali wydawanych wyroków.
Nie należy jednak zapominać, iż ustawodawca skonstruował przepisy prawa w taki sposób, aby poprzez zaistnienie konkretnych przesłanek, strona pozwana miała sposobność wykazania, iż orzeczenie rozwodu w danej sprawie nie będzie możliwe. Z uwagi na to, iż temat braku zgody na rozwód (tzw. żądania oddalenia powództwa) jest bardzo obszerny, a moim celem jest przybliżenie problemu Czytelnikowi, podzieliłam moje rozważania na kilka części, które zostaną przedstawione w kolejnych artykułach.
Proponuję zacząć od ogólnych zasad zawartych w przepisach kodeksu rodzinnego i opiekuńczego z dnia 25 lutego 1964 roku, jak również w naszej ustawie zasadniczej tj. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 roku. Doniosłe znaczenie odgrywa w polskim prawie jakże znana ale niestety dość często odsuwana przez sądy podczas rozstrzygania danej sprawy na dalszy plan tzw. zasada trwałości związku małżeńskiego wyrażona w art. 18 i art. 71 ust 1 Konstytucji RP, zgodnie z którymi Rzeczypospolita Polska gwarantuje opiekę i ochronę małżeństwu poprzez nałożenie na państwo nakazu, aby w swej polityce społecznej i gospodarczej uwzględniało dobro rodziny. Zaprezentowana zasada trwałości małżeństwa nie oznacza jednak, iż w znaczeniu prawnym jest ono nierozerwalne, istnieje wyjątek od zasady głównej – zgodnie bowiem z przepisem art. 56 §1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego małżeństwo może zostać rozwiązane przez sąd na żądanie małżonka jeżeli między stronami nastąpił trwały i zupełny rozkład pożycia małżeńskiego, czyli tylko i wyłącznie jeśli ziszczą się konkretne przyczyny, tzw. przesłanki pozytywne. Odwracając sytuację, jeżeli osoba nie godzi się na rozwód musi przede wszystkim wykazać przed sądem, iż między małżonkami nie doszło do trwałego i zupełnego rozkładu pożycia.
Pojawia się pytanie: na czym polega trwały i zupełny rozkład pożycia? Aby udzielić odpowiedzi na powyższe, należy uzmysłowić sobie, iż małżeństwo opiera się na zgodnym funkcjonowaniu związku w trzech głównych sferach tj. duchowej (uczucie), fizycznej (współżycie), gospodarczej (prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego tj. spożywanie wspólnych posiłków, wspólne zamieszkiwanie, spłata wspólnych zobowiązań), zaś jeżeli małżonków nie łączą wskazane sfery i co do zasady następuje tzw. zerwanie więzi na trzech płaszczyznach, wtedy sąd ma podstawy, aby stwierdzić, iż rozkład pożycia jest zupełny. Jedyną radą dla małżonka nie godzącego się na rozwód jest próba wykazania, iż małżeństwo funkcjonuje w ramach wskazanych trzech sfer.
Często jednak wśród moich klientów pojawiają się osoby, których z drugim małżonkiem nie łączy sfera fizyczna oraz gospodarcza ponieważ np. od dłuższego czasu nie mieszkają razem, nie mają ze sobą kontaktu, małżonek żądający rozwodu znajduje się w drugim związku, zaś sfera duchowa (uczucie) jest jednostronna, tj. istnieje jedynie po stronie małżonka nie wyrażającego zgody na rozwód, żyjącego samotnie. W takiej sytuacji, sąd także ma podstawy do uznania, iż rozkład jest zupełny, mimo że zdaniem małżonka nie doszło do zerwania więzi na wszystkich trzech płaszczyznach.
Druga przesłanka pozytywna, której zaistnienie determinuje orzeczenie przez sąd rozwodu, to trwały rozkład pożycia, który opiera się na przekonaniu sędziego rozstrzygającego sprawę, iż nie istnieją realne szanse aby małżonkowie do siebie kiedykolwiek wrócili, tzn. że nie jest możliwe odbudowanie związku na płaszczyźnie duchowej, fizycznej i gospodarczej. Sąd dochodzi do takiego wniosku analizując materiał dowodowy, zachowanie małżonków, przebyte kryzysy, staż związku oraz przyczyny stanowiące podstawę do złożenia pozwu o rozwód. Kieruje się przede wszystkim swoim doświadczeniem życiowym, które bywa różne.
Podkreślenia wymaga, iż aby sąd orzekł rozwód konieczne jest wystąpienie obu przesłanek pozytywnych łącznie i tak aby nie doszło do rozwodu, obie przesłanki pozytywne musiałaby się w konkretnym przypadku nie ziścić bądź ewentualnie rozkład mógłby być zupełny ale nie mógłby być uznany za trwały (ziszczenie się jednej przesłanki).
Orzeczenie rozwodu jest dużo bardziej skomplikowane, ponieważ samo wykazanie, że istnieją przesłanki pozytywne nie wystarczy, należy jeszcze wykazać brak istnienia tzw. przesłanek negatywnych, tj.: dobra wspólnych małoletnich dzieci małżonków (pierwsza przesłanka negatywna), sprzeczność żądania rozwodu z zasadami współżycia społecznego (druga przesłanka negatywna), wyłączna wina małżonka żądającego rozwodu (trzecia przesłanka negatywna). Wystąpienie w konkretnej sprawie wskazanych przesłanek negatywnych może być więc podstawą dla małżonka nie wyrażającego zgody na rozwód do poparcia swojego stanowiska. O tym w jaki sposób przekonać sąd do ich istnienia, opowiem w następnym artykule. Zapraszam do lektury!
Joanna Romanów - radca prawny, prowadząca własną kancelarię w Gdańsku. W swojej praktyce zawodowej obsługuje osoby nie wyrażające zgody na rozwód.