Dzisiaj rano przyszła do mnie w jakiś dziwny sposób myśl(znak od Boga? ) że rozstanie z chłopakiem z którym byłam rok było z przyczyny szatana. Już 2 tygodnie temu po naszej kłótni zdziwiłam się,że w ciągu zaledwie paru sekund zmienił zdanie o 180 stopni. Chodziło o to,że starszy,nieznany mężczyzna na ulicy pocałowal mnie w rękę na przywitanie bo chciał poprosić o pieniądze.Gdy to powiedziałam mu na początku był wkurzony,ale bardziej na tego mężczyznę niż na mnie,a póżniej w ciągu paru sekund zaczął na mnie krzyczeć i uważać że go zdradziłam.To było tak dziwne,jakby ktos po cichu mu mówil:,, Nie możesz jej tego darować,ona Cię zdradziła,jak mogła ci to zrobic?? " Póżniej emocje poniosły i mnie i jego,nakrzyczeliśmy na siebie,zaczęliśmy siebie wyzywać,zerwaliśmy,a wieczorem nie wiem czemu,ale zaszantażowałam go i po tym zerwał ze mną kontakt. Dodam,że związek nasz rozpoczął się dzięki modlitwie do Boga,wiele razy modlitwa ratowała nasz związek...Marek na początku nie wierzył w Boga,ale gdy się ze mna związał,zaczął chodzić do Kościoła,poszedł na spowiedź,uwierzył,że Bóg może pomóc człowiekowi. Czy to rozstanie mogło być przyczyną złego?może nie spodobało mu się to,że przez nasz związek Marek uwierzył w Boga i wszystko sobie zaplanował żeby nas rozłączyć?( bo teraz na pewno już do Kościola nie chodzi..) Co o tym myślicie? rzeczywiście zły mógł maczać w tym palce czy raczej to nadinterpretuje?
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !