Loading...

Boję się... o małżeństwo | Forum Nowenny Pompejańskiej

Ola
Ola Gru 20 '16, 22:56

Końcówka Nowenny Pompejańskiej, ofiarowanej w intencji małżeństwa, które od 1,5 roku współtworzę. Nie bez przyczyny zdecydowałam się na tą formę prośby do Matki Bożej.
W naszym małżeństwie zaczęło się źle dziać. Zwłaszcza od momentu poważnej kłótni z rodzicami i bratem mojego męża (nasze relacje od początku nie należały do najlepszych). Poczułam się na tyle obrażona i skrzywdzona słowami, że nie potrafię tego wybaczyć (pomijając fakt, że nikt nikogo do tej pory nie przepraszał). Postanowiłam, że się odseparuje...a wraz ze mną mojego męża, który nie odczuwa (w moim poczuciu) takiej potrzeby.
Kłócimy się, kłócimy się i kłócimy. Ja potrzebuję izolacji od nich i  nie potrafię inaczej.
Boję się o nasze małżeństwo. Dzisiejsza spowiedź tylko dobiła gwóźdź do trumny, ponieważ ksiądz powiedział, że krzycząc nie rozmawiamy - a to znaczy, że się nie kochamy. Powiedział też, że daje nam jeszcze rok małżeństwa, że to nie przetrwa. Zwrócił uwagę, po co braliśmy ślub, skoro nie nie mamy jeszcze dziecka. Powiedział, że dziecko jest zapieczętowaniem małżeństwa. Zwrócił też uwagę, dlaczego chcę się izolować od męża rodziny, a od swoich rodziców nie. Nie dał mi dokończyć, przerwał w połowie zdania i dał rozgrzeszenie. Odeszłam jak niepyszna.  Czułam się paskudnie.
Nadal się tak czuję, bo nie wiem co myśleć. Przecież spowiednik jest pośrednikiem Boga. Czy Bóg tak myśli o moim małżeństwie? Czy Bóg nas kreśli? Kim ja jestem w Jego oczach naprawdę?...
Czy odmawiałabym Nowennę Pompejańską gdybym nie kochała? gdyby mi nie zależało? Przecież to nie jest proste...
Dlaczego tak łatwo ludzi oceniać? Dlaczego tak łatwo odbierać nadzieję? Miałam wiele przeciwności podczas tej Nowenny, wiele chwil zwątpienia...ale modliłam się bo wierzyłam, bo miałam nadzieję... a ksiądz zamiast pokrzepić, dodać otuchy zgasił mnie swoją oceną.

Jestem ...ZAGUBIONA...

Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś napisał kilka słów od siebie, odnosząc się do tego co powyżej zawarłam. . Nie muszą to być słowa pocieszenia... Najważniejsze dla mnie, żeby były szczere. Ja szukam PRAWDY, szukam WŁAŚCIWEJ DROGI. Rozpaczliwie szukam wskazówki co robić. Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie co konkretna JA czuję w środku, jak mnie to wszystko rozbraja i zniewala.

Nie chcę być osądzona, oceniona i skrytykowana jak podczas ostatniej spowiedzi. Potrzebuję pomocy, a nie kopniaka...bo i tak od dłuższego czasu leżę.

 

Dorota
Dorota Gru 21 '16, 00:55

Zapytam Cię , Olu... Co dla Ciebie oznacza "szczera prawda"..? Bo jak nic, taka prawda  może niekiedy boleć, a ponieważ  piszesz dalej , że potrzebujesz pomocy a nie kopniaka , to  nie wiem , czy ktokolwiek tu zechce odpowiedzieć coś, byś się znów na kogoś tutaj z kolei nie obraziła.

Ja jednak się odważę i  poradzę, byś  pochłonęła całym sercem  pewne słowa, które możliwym jest, słyszeliście oboje z mężem na ślubie , a jest to  fragment Hymnu do miłości św. Pawła :

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.

1Kor. 13, 4-7

Wycisz swoje serce,  postaraj się  zostawić to wszystko co było złe choć na parę chwil i  pomyśleć , czy widzisz siebie, małżonka,  Wasze małżeństwo w tych słowach...?

Dobrze, że podjęłaś Nowennę, dobrze, że chcesz ratować  małżeństwo, ale każda naprawa w naszym życiu zaczynać powinna  się od spojrzenia  na siebie,   w głąb swego serca, szukania prawdy o sobie i przemiany własnej.

Uważaj także na rozmowy z mężem podczas Nowenny, tu potrzeba wielkiej roztropności  i lepiej niekiedy ugryźć się w język i zamilknąć, przełknąć nawet jakieś upokorzenia, bo kłótnią tylko można rozjątrzyć wszystko do e-ntej potęgi .

Jeśli się modlisz , to polecam  często błogosławienie  mężowi na mocy Sakramentu Małżeństwa. Można to robić w duchu.

Renata
Renata Gru 21 '16, 13:36

Olu witaj.

Ja zwróciłabym uwagę na jeszcze jedną sprawę. Piszesz, że o cos mocno się pokłóciłaś z rodziną męża. Nie piszesz czego ta kłótnia dotyczyła, może tu lezy klucz do rozwiązania problemu.

Tak to juz jest, że biorąc ślub z drugim człowiekiem bierzemy go razem z całym "dobrodziejstwem inwentarza" a więc także z jego rodziną, ich poglądami na życie. Spróbuj pomyśleć choć przez chwilę czy w tym konflikcie racja leży na pewno i tylko po Twojej stronie. Bo widzisz często tak bywa, że w różnych kłótniach nie słyszymy, a raczej nie chcemy słuchać co tamten ktoś chce nam przekazać.

Jeśli rzeczywiście uważasz, że są to osoby aż tak konfliktowe, że w żaden sposób nie jesteś w stanie sie z nimi dogadać to może przynajmniej spróbuj zrozumieć, że twój mąż chciałby mieć z nimi w miarę normalne relacje. I jeśli to jest powodem waszych nieporozumień spróbuj tolerować, że on  chce z rodzicami i bratem sie spotykać, nawet jeśli bez Twojego towarzystwa..

Małżeństwo to zawsze jest sztuka kompromisu. Poza tym może warto jako pierwsza wyciągnąć rękę na zgodę, w końcu są to ludzie od Ciebie starsi, może docenią Twoją dobrą wolę. I nawet jeśli nie wyjdzie to zawsze będziesz mogła spojrzeć mężowi w twarz i powiedzieć, że próbowałaś.

Edytowany przez Renata Gru 21 '16, 13:38