Końcówka Nowenny Pompejańskiej, ofiarowanej w intencji małżeństwa, które od 1,5 roku współtworzę. Nie bez przyczyny zdecydowałam się na tą formę prośby do Matki Bożej.
W naszym małżeństwie zaczęło się źle dziać. Zwłaszcza od momentu poważnej kłótni z rodzicami i bratem mojego męża (nasze relacje od początku nie należały do najlepszych). Poczułam się na tyle obrażona i skrzywdzona słowami, że nie potrafię tego wybaczyć (pomijając fakt, że nikt nikogo do tej pory nie przepraszał). Postanowiłam, że się odseparuje...a wraz ze mną mojego męża, który nie odczuwa (w moim poczuciu) takiej potrzeby.
Kłócimy się, kłócimy się i kłócimy. Ja potrzebuję izolacji od nich i nie potrafię inaczej.
Boję się o nasze małżeństwo. Dzisiejsza spowiedź tylko dobiła gwóźdź do trumny, ponieważ ksiądz powiedział, że krzycząc nie rozmawiamy - a to znaczy, że się nie kochamy. Powiedział też, że daje nam jeszcze rok małżeństwa, że to nie przetrwa. Zwrócił uwagę, po co braliśmy ślub, skoro nie nie mamy jeszcze dziecka. Powiedział, że dziecko jest zapieczętowaniem małżeństwa. Zwrócił też uwagę, dlaczego chcę się izolować od męża rodziny, a od swoich rodziców nie. Nie dał mi dokończyć, przerwał w połowie zdania i dał rozgrzeszenie. Odeszłam jak niepyszna. Czułam się paskudnie.
Nadal się tak czuję, bo nie wiem co myśleć. Przecież spowiednik jest pośrednikiem Boga. Czy Bóg tak myśli o moim małżeństwie? Czy Bóg nas kreśli? Kim ja jestem w Jego oczach naprawdę?...
Czy odmawiałabym Nowennę Pompejańską gdybym nie kochała? gdyby mi nie zależało? Przecież to nie jest proste...
Dlaczego tak łatwo ludzi oceniać? Dlaczego tak łatwo odbierać nadzieję? Miałam wiele przeciwności podczas tej Nowenny, wiele chwil zwątpienia...ale modliłam się bo wierzyłam, bo miałam nadzieję... a ksiądz zamiast pokrzepić, dodać otuchy zgasił mnie swoją oceną.
Jestem ...ZAGUBIONA...
Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś napisał kilka słów od siebie, odnosząc się do tego co powyżej zawarłam. . Nie muszą to być słowa pocieszenia... Najważniejsze dla mnie, żeby były szczere. Ja szukam PRAWDY, szukam WŁAŚCIWEJ DROGI. Rozpaczliwie szukam wskazówki co robić. Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie co konkretna JA czuję w środku, jak mnie to wszystko rozbraja i zniewala.
Nie chcę być osądzona, oceniona i skrytykowana jak podczas ostatniej spowiedzi. Potrzebuję pomocy, a nie kopniaka...bo i tak od dłuższego czasu leżę.