Loading...

Przez życie z Różańcem | Forum Nowenny Pompejańskiej

Rafał
Rafał Sty 20 '17, 05:42

Różaniec Święty

 

Wstęp o sobie
Jestem kawalerem, mieszkam jeszcze z rodzicami. Mam obecnie 28 lat. Przez lata byłem uwikłany w grzechach związanych z nieczystością. Wyszedłem z tego za sprawą licznych Spowiedzi Świętych, Mszy św., akceptując samego siebie. Mam również w planach Msze św. o uzdrowienie w grupie Odnowy w Duchu Świętym. Kiedy piszę 'wyszedłem z tego' nie myślcie sobie, że kieruje się pychą, bo 'może myśli, że nigdy mu się to już nie zdarzy'. Bardziej mam na myśli, że grzechy te nie zniszczą mojej miłości do Pana Boga. Za każdym razem przecież się podniosę i ponownie przygotuję się do dobrej spowiedzi.

 

Rozważanie tajemnic Różańca Świętego.
Rozważam za sprawą słów z Ewangelii Bożej. Codzienne utożsamianie się z nią oraz regularne rozważanie tajemnic (nawet nie codziennie) ugruntowało w pamięci pewne sytuacje Pana Jezusa i Maryi. Dodatkowo można dzięki temu sięgać dalej pamięcią w osobiste problemy, sytuacje i znaleźć wspólne podobieństwa. Tak więc z rozważaniem tajemnic Różańca Świętego nie miałbym problemu.

 

Sposób w jaki odmawiamy modlitwę.
Dla mnie jedyną słuszną formą modlitwy Różańcowej jest modlitwa na kolanach przed krzyżem w domu, ewentualnie w Kościele, chociaż nie modliłem się w nim na Różańcu, ale myślę, że nie miałbym z tym problemu. Inne formy w postaci:
- chodzenia z Różańcem
- leżąc
- odmawianie podczas jazdy samochodem
- w pracy
nie przemawiają do mnie. To nie jest tak, że kogoś zniechęcam. Mówię o swojej osobie akurat teraz. Nie wykluczone, że w przyszłości to się zmieni.

 

Czas na modlitwę
Moje odmawianie Różańca Świętego (jednej części). Przed każdą dziesiątką czytam rozważanie, zastanawiam się chwilę i odmawiam powoli. Odmówienie jednej części Różańca to ok 1h15min. Odmówienie zatem trzech części zajmie mi 4h. Dodatkowo praca 8h, chęć nauki języka angielskiego. Usamodzielnienie się.

 

Wstyd
Wstydzę się publicznie wyciągnąć Różaniec Święty. Nawet przed najbliższą rodziną. Istnieje możliwość, że zostanę całkowicie wykluczony, wyśmiany czy nawet wyrzucony z domu. Moi rodzice, siostra rzadko chodzą do kościoła. Mama, jeżeli już chodzi to i tak jest jeszcze daleko od Pana Boga.

 

Moje cele
Zabrzmi to może głupio. Obecnie mamy kryzys małżeństw w Polsce, ludzie, nawet jeżeli mówią, że 'wierzą' to i tak jest to dalekie od ideału. Nie oszukujmy się to widać. I w tych trudnych czasach, gdzie człowiek powinien pozostać w Polsce, założyć rodzinę i wspierać wszystkich to ja tutaj snuję plan nauki języka angielskiego i wyjazdu za granicę. Oczywiście nie z pobudek finansowych, ale jedynie po to, by opuścić dom rodzinny.

 

Rozeznawanie woli Bożej
Jeszcze nie rozeznawałem tak głęboko na modlitwie. Każdy z nas chyba, kiedy patrzy na Pana Boga mówi sobie 'co znaczy moje chcę, Panie niech Twoja wola będzie spełniona.' Ogólnie, jeżeli cokolwiek mogę powiedzieć to nie mam żadnego zaangażowania na drogę małżeństwa ani na drogę zakonną w jakiejkolwiek formie. Ktoś pomyśli sobie egoista, to czego ty chcesz? Hmm na chwilę obecną mogę powiedzieć, że chcę opuścić dom rodzinny a wtedy z pewnością przyznam się do Różańca i czego tak właściwie więcej trzeba w życiu, jak tylko wytrwać do samego końca, walczyć z szatanem, wspierać innych ludzi, odcinać się od wszelkiego zła na świecie i czynić dobro?

 

Odmawianie Różańca Świętego w myślach i rozważanie tajemnic w myślach.
Jak napisałem wyżej nie mam odwagi przyznać się do Różańca, ale odmówiłem w pracy dwie dziesiątki tak, aby zobaczyć, jak to będzie wyglądało. Nie miałem z tym większego problemu i myślę, że rozważania również zostały zachowane. Ale ani nie miałem przy sobie Różańca i też na palcach nie odmawiałem tak, aby inni nie widzieli. Według mnie takie odmawianie mija się z celem. Naprawdę, kiedy są inne rzeczy dookoła, głosy ludzi, włączone radio itd. Wprawdzie odmówiłem modlitwę, ale w takich warunkach? Nie jest to czasem jakiś brak okazania szacunku dla osoby Pana Jezusa, Maryi?

 

Co o tym wszystkim myślicie?

Edytowany przez Rafał Sty 20 '17, 05:43
Dorota
Dorota Sty 20 '17, 18:25

Witaj Rafale ...

Moje myśli są takie...

Widzę w tym szacunek do Boga , niestety nie widzę  żadnych relacji między Tobą  a Maryją, Jezusem.  Rozważam sytuację, że chciałeś nam opisaćjedynie , jak formalnie podchodzisz do modlitwy i może to nam służyć jako przykład faktycznie, ale i tak  widać , że te Boże relacje są zachwiane.

Po czym tak mogę sądzić...?

A no po Twoim stosunku do świata, do bliźniego. Mam wrażenie, że znasz Ewangelię dotyczące Tajemnic Różańcowych, a reszta słów natchnionych  gdzieś Ci umknęła. Nasza modlitwa winna wydawać owoce, a jednymi z nich jest to, że Boga się nie wstydzimy, że nie boimy się prześladowania,  wykluczenia z rodziny, bo jeśli chodzi o to  to właśnie jest wpisane  w nasze życie , mówi o tym Pismo Święte. Ja powiem więcej , Bóg daje  siły , byśmy  to przeżyli  z miłością i chroni nas w takich momentach, tylko trzeba Jemu zaufać

Bojaźń Boża   nie wynika  jedynie z szacunku do Boskiego Majestatu, ani też z obawy przed Bożą karą, ona winna być wynikiem naszej miłości do Boga. To z miłości do Boga  nie czynię czegoś złego i z tej samej miłości  czynię coś dobrego, bo kocham Boga. To tak, jak w relacji małżeńskiej  winno być, gdzie  mąż nie wstydzi się żony,  nie wstydzi się do niej przyznać, bo ją kocha i pragnie dla niej  co najlepsze. A Bóg Ciebie kocha , takim jakim jesteś i pragnie  miłości od Ciebie, miłości która nigdy nie będzie doskonała jak Jego, ale przynajmniej, która dąży ciągle  do tej jej najlepszej formy.

Pięknie , że w życiu Maryi i Jezusa  znajdujesz podobieństwo do Twego życia.  To właśnie jest niezwykłe, niesamowite w Piśmie Świętym, że odnajdujemy siebie w wielu sytuacjach , zarówno dobrych jak i złych. Ale czy widzisz siebie - wstydzącego się przed ludźmi modlić -  w Jezusie , który za to co mówił  i czynił był opluwany, bity, wyśmiewany...?

Pomyśl więc nad swym zdaniem "Hmm na chwilę obecną mogę powiedzieć, że chcę opuścić dom rodzinny a wtedy z pewnością przyznam się do Różańca ", czy to czasem nie winno być odwrotnie..." Przyznam się do Różańca, a wtedy dam pole do popisu Bogu, Maryi"...? Nie musisz się z nim obnosić , ale wstydzić się nie można. Każdy jednak z nas jest inny i każdy w innym czasie coś rozpoznaje i idzie za tym . Można o ten brak wstydu prosić Maryję , Boga....

Takie są moje myśli i to w wielkim skrócie  i piszę  tylko dlatego, że  chciałeś  je  czyjeś tutaj poznać . Zrobiłeś  kawał dobrej roboty nad sobą, a właściwie to Bóg z Tobą  tak pięknie pracował. Mam obawy  jednak, że przez swój formalizm na modlitwie  możesz się zagubić , Twa pobożność  potrzebuje jeszcze żywej relacji z Bogiem, również z Bogiem w drugim człowieku. Chyba , że jak napisałam wcześniej , chodziło Ci tylko o odniesienie się do sposobu modlitwy. Sposób przyjęty przez nas  winien jednak przynosić dobre owoce , choćby w naszym stosunku do innych, a przede wszystkim w postawieniu na pierwszym miejscu Boga , a nie ludzi, nie rzeczy tego świata.

A co do samego sposobu ...mnie się zdarza w różańcowej modlitwie zasnąć, z   tą modlitwą i różańcem w ręku zasypiam ( mam taka małą dziesiątkę, którą również trzymam w ręku , gdy się modlę na ulicy )),  czyli na leżąco, bo w spoczynku naszym Pan chce też być, więc bez tego ani rusz :) Potrafię się wyciszyć tak, że  nie słyszę  tłumu ludzi, harmideru, ale to lata  ćwiczeń  i raczej też, jak wszystko zresztą ,  łaska. Maryja  podczas kolejnych Nowenn  jednak w tej kwestii wiele się nade mną napracowała, ja tylko  słuchałam Jej cichości. . Uważam więc każdy sposób modlitwy za dobry, aby tylko  było to spotkaniem z  Żywym Bogiem  i aby Jemu ten sposób nie ubliżał.

Może weźmiesz sobie do serca me uwagi, może się im przeciwstawisz, może masz  własne  uwagi jeszcze czy chciałbyś coś dopowiedzieć, o czym nie napisałeś tu nam, po prostu  wtedy napisz...

Niech Ci Pan Bóg błogosławi we wszystkim ♥.

 

Rafał
Rafał Sty 20 '17, 22:57

Jak najbardziej nie uciekam od prawdy o sobie. Masz wiele racji w tym co napisałaś o mnie. Wiele mnie kosztowało by wyjść z tej ciemności w której byłem, ale człowiek dochodzi do takiego punktu w życiu i znowu trzeba podjąć odważną decyzję. Z całym szacunkiem, ale mi tej odwagi gdzieś tam brakuje.

 

'czy to czasem nie winno być odwrotnie...'

Jak najbardziej powinno być. Trafnie napisałaś 'Twa pobożność  potrzebuje jeszcze żywej relacji z Bogiem, również z Bogiem w drugim człowieku.'

 

U mnie tego nigdy nie było. Dziękuję za Twoją odpowiedź. Mam nadzieję, że Pan Bóg tak pokieruje moim życiem abym się nie pogubił. Pozdrawiam

Dorota
Dorota Sty 21 '17, 00:17

"Jak najbardziej nie uciekam od prawdy o sobie."...nie wiem, czy wiesz , jak ważną rzecz  potrafisz zrobić, to na pewno podoba się Bogu , bo to oznacza pokorę. Mogę tylko dziękować Bogu za Ciebie :)

Po tym, co napisałeś teraz,  ja wierzę , że nasz Pan Cię nie zostawi i dalej Cię będzie prowadził, może powoli , może niekiedy szybciej , ale jest na pewno przy Tobie :)

Wsłuchuj się w Niego, wpatruj się i słuchaj Maryi , Bóg i Maryja mówią wciąż do nas, pokazują nam wszystko , kierują nami , jeśli się tylko poddajemy....

Otulam Cię modlitwą , Rafale  i serdecznie pozdrawiam ♥