Loading...

MODLITWA O POWRÓT UKOCHANEJ OSOBY | Forum Nowenny Pompejańskiej

przepelnionanadzieja
przepelnionanadzieja Mar 26 '17, 15:11

Witam. Nie wiem czy taki temat był już na forum (na pewno był), ale chciałabym stworzyć coś nowego, świeżego, żebyśmy znowu mogli się udzielać w tej sprawie, bo jestem pewna, że nie jestem jedyną osobą, która aktualnie przeżywa swoją nieszczęśliwą miłość i modli się o jej powrót.

 

Cóż... Może opowiem trochę o swojej historii. Więc tak, mój problem zaczął się miesiąc temu. Chłopak ze mną zerwał, tak po prostu - z dnia na dzień. A może jeszcze lepiej! Z godziny na godzinę, ponieważ kilka godzin wstecz był jeszcze u mnie i kochał mnie najmocniej na świecie, pojechał do siebie, pisaliśmy i trochę się pokłóciliśmy po czym on stwierdził, że... nie walczy o nasz związek, nie chce być w związku, kocha mnie, ale przeprasza i rezygnuje. BYŁAM W SZOKU. Byliśmy ze sobą 9 miesięcy. Kochaliśmy się bardzo, byliśmy dla siebie oczkiem w głowie, nasze rodziny bardzo nas zaakceptowały, mieliśmy wspólne plany na przyszłość, myśleliśmy o sobie bardzo poważnie... A on tak po prostu odpuścił. Prosiłam o jeszcze jedną szansę, byłam bardzo zdesperowana, ale...Nie wiedziałam co mam robić, tak bardzo Go kocham. On ciągle twierdził, że "podjął decyzję i już jej nie zmieni" i powiedział mi, że "nie rób sobie nadziei, bo będzie ci tylko gorzej"...Byłam niesamowicie załamana. Umarłam w środku. Nie mogłam uwierzyć, że osoba, która kochała mnie najmocniej na świecie, planowała ze mną przyszłość i nie widziała poza mną świata tak po prostu, z godziny na godzinę odpuszcza...Przekreśla wszystko jedną, wielką, grubą kreską. 
Zapytałam o powód; okazało się, że przeszkodziła mu moja wiara (ja katoliczka, on prawosławny). Wcześniej nie miał z tym kompletnie żadnego problemu, a kiedy ze mną zerwał to stwierdził, że zaczął myśleć jak dorosły i woli się teraz rozstać, bo kiedyś będą tylko problemy gdzie ślub i ochrzcimy dzieci... (Jesteśmy dopiero w liceum:)). Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć; czy to na pewno był ten powód, czy nie. JEDYNEJ RZECZY JAKĄ JESTEM PEWNA, to to, że kocham Go najmocniej na świecie i zrobiłabym dla niego wszystko. Kocham tego mężczyznę i może to się wydawać śmieszne, bo mamy te "naście" lat to naprawdę wiem, że z nikim innym jak z nim nie dogadam się lepiej. I proszę, oszczędzcie sobie komentarzy "tyle życia przed tobą", "znajdziesz innego, lepszego", bo to naprawdę nie pomoże, a ja wiem co czuję...Uwierzcie mi. Będąc z nim w związku pokazałam dla babci zdjęcie nasze wspólne, ona bez zastanowienia powiedziała, że jest pewna, że będziemy małżeństwem... Czy to może coś znaczyć? Może babcie czasem potrafią powiedzieć przyszłość? Sama nie wiem:). 

Minął miesiąc po rozstaniu...Ja kocham Go nadal tak samo, mimo, że dał mi tyle cierpienia, stał się obojętny na mnie. Chodzimy do jednego liceum - jesteśmy sobie jak obcy, ciężko uwierzyć, że kiedyś łączyło nas aż tyle. Boli mnie to bardzo. Oczywiście nie odcięłam się od niego - mówimy sobie "cześć", dosłownie chwilę porozmawiamy, ale to tylko tyle...Nic więcej. Nie piszemy ze sobą, kontakt jest okropnie ograniczony. Staram się zająć swoim życiem, on ponoć przez nawał obowiązków w szkole też wychodzi na prostą, choć widzę jaki jest zmęczony i zero w nim szczerego uśmiechu...Taki widok zdecydowanie łamie mi serce.

Ostatnio przyłapałam go kilka razy jak na mnie patrzył. Czy to może coś znaczyć? 
Powtarzam - bardzo liczę na jego powrót. Chciałabym z nim spędzić życie, bo wiem, że On kocha mnie, a ja jego...Tylko, coś po prostu... Sama nie wiem. Czy wiara mogłaby być aż tak problemem, że doprowadziła do rozpadu, kiedy on wcześniej nie miał wcale z tym problemu.

 

Aktualnie odmawiam pierwszą nowennę za mojego ukochanego. Dziś jest 12 dzień nowenny. Nic nie wskazuje na polepszenie się naszych relacji. Codziennie miotają mną złe myśli, że to przecież nic nie da, po co ja się modlę. Ale w głębi serca czuję, że Bóg zajmie się moją sprawą i da nam znów być ze sobą, a mój ukochany otworzy oczy na to wszystko.

 

 

Proszę, napiszcie mi czy też macie takie problemy. Że wasi ukochani zostawili Was, bo pojawiły się jakieś problemy. I co się działo podczas i po nowennie?