Loading...

niespełniona obietnica.. | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różaniec » Mam pytanie o...
Magdalena
Magdalena Cze 17 '18, 22:33

Mam pewne wątpliwości i od kilku dni coś mnie gryzie...

A więc od początku..

W rodzinie mieliśmy kuzyna który od wielu lat był alkoholikiem, były lepsze i gorsze lata ale ostatnimi czasy strasznie się pogrążał.. odsunął się od rodziny i nikt nie potrafił mu pomóc. Doszło do pewnego zdarzenia na początku roku - uderzył głową bardzo poważnie o beton i był w stanie śpiączki. Przeszedł bardzo poważną operację krwiaka i właściwie cudem z tego wyszedł.. Nie wierzyliśmy że się uda. Moja mama wtedy odmawiała za niego koronkę. Ja nie chodzę często do kościoła ale wtedy poszłam się pomodlić, potem modliłam się w nocy i odmówiłam różaniec. (robię to w trudnych momentach mojego życia). Pamiętam jak w żalu i desperacji podczas modlitwy obiecałam Bogu że jeśli przeżyje to odmówie za niego nowennę pompejańską, która wiem że działa cuda.

Następnego dnia okazało się że on z tego wychodzi. Udało się. Uspokoiliśmy się i .....dziękowaliśmy...

Mijały dni cała rodzina się uspokoiła a ja zmęczona codziennym życiem, pracą, nie spełniłam obietnicy odmawiania nowenny. Czasem tylko przed snem modliłam się by zmienił swe życie..

Jak się okazało za kilka miesięcy on znów zaczął się staczać. Zupełnie nie zależało mu na życiu.

Pewnego dnia dowiedzieliśmy się że nie żyje. Został pobity. W chwili śmierci oddano jego organy - serce i 2 nerki - uratował w ten sposób 3 życia bo już są biorcy.

Wszyscy oczywiście cierpimy a mnie dodatkowo dręczy fakt że może gdybym odmawiała tą nowennę kurde, że może jego serce by się zmieniło, może coś nad nim by czuwało i go uchroniło..

Wiem że to absurdalne, ale tkwi we mnie jakieś poczucie winy,

Czy myślicie że Bóg tak działa - że jeśli ktoś nie jest pod opieką czyjejś modlitwy to o nim zapomina, czy po prostu zabrał go do siebie i tak miało być by już nie cierpiał..no ale jednak modliliśmy się za niego - moja mama odmawiała koronki, a ja po prostu nie mam tak bardzo cierpliwości do klepania w kółko różańca, modlę się szczerze i po swojemu... Wszyscy przez to cierpimy

 

Helena
Helena Cze 17 '18, 23:41

Po pierwsze: nie zadręczaj się. Każdy człowiek ma wolną wolę i to od niego zależy fakt i kierunek ewentualnych zmian. Twój wujek był alkoholikiem - chorował. Alkoholizm to choroba. Zapewne cierpiał na depresję ( sama wspominasz, że nie zależało mu na sobie samym ) Polecam Ci konferencję śp. ks. Grzywocza pt "Depresja" ( na YouTube jest kilka części z tego wykładu ) Ks. Grzywocz ( który był również psychologiem i terapeutą ) wspomina o tym, że ludzi z depresją nie wolno mierzyć tą samą miarą, co ludzi zdrowych gdyż chorują. W tej chorobie przypominają bezradne dzieci. A od bezradnego dziecka nie można wymagać dorosłych decyzji i zachowań. Ono ( w tym przypadku osoba w depresji ) jest zagubione, nie wie co dalej, dokąd się udać, gdzie szukać pomocy... Nie do końca jest odpowiedzialne za swoje czyny. Popełnia błędy i samo w sobie się gubi. Moim zdaniem Bóg powołał Twojego wujka do siebie, bo taki był czas. Odpowiedni czas. Nie znamy dnia ani godziny. Nie analizuj tego. Zamów za wujka msze święte gregoriańskie lub msze święte wieczyste ( można je zamówić nawet online u werbistów chociażby ) Módl się za wujka własnymi słowami. Jego dusza potrzebuje mszy świętej, pamięci, modlitwy... Po drugie: nie rób zakładów z Bogiem ( jak mój wujek przeżyje to odmówię NP ) Dla Boga taki zakład nie jest nic wart. Modlitwa szczera, wypływająca z serca - taka ma wartość. Obowiązek modlitwy "bo się założyłam z Bogiem" to kpina... To Tobie powinno zależeć. Zawsze możesz odmówić obiecaną Nowennę Pompejańską. Ale nie jako "przymus"... Po prostu poczuj to sercem i się módl. 

Helena
Helena Cze 17 '18, 23:42