Loading...

Obojętność- paraliż duszy | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różaniec » Trudności z różańcem
Bożena
Bożena Sty 1 '14, 13:08
Chyba przyszedł czas abym poprosiła Was o wsparcie i wyjaśnienie co się dzieje i co mogłabym zrobić. Jestem świadoma że "dopadła" mnie depresja. Podjęłam nawet decyzję że skorzystam z porad psychologa bo przestało mnie już cokolwiek cieszyć i interesować.Jak wiecie jest to związane z moją sytuacją zdrowotną. Ale nie o tym chcę pisać . To z czym zwracam się do Was to problem z modlitwą. Zobojętnienie dopadło też moją sferę duchową. Przeraża mnie to że mówiąc najprościej nie chce mi się modlić. Do tej pory właśnie modlitwa dodawała mi sił, wiara podtrzymywała mnie na duchu, z modlitwy czerpałam radość, czułam bliskość Boga, po prostu nie byłam sama z moim problemem. Teraz wszystko to zatraciłam i pogubiłam się. Wchodzę na forum kilka razy dziennie, czytam Wasze wypowiedzi i widząc z jaką wiarą piszecie, wstawiacie artykuły, modlitwy, świadectwa -  chcę na nowo "zarazić" się tym a jednak nie potrafię. Przyznam że przeraża mnie to. Być może jest to spowodowane tym że żyję w ciągłym bólu a tabletki działają tylko przez chwile ale właśnie chyba wtedy powinnam dążyć do bliskości z Bogiem? Nie mam do Niego pretensji, nie zadaję pytań "dlaczego", nie jestem zawiedziona że Nowenna nie do odparcia nie została wysłuchana - to nie to, chodzi mi o obojętność i zmuszanie się do modlitwy. Proszę odpowiedzcie czy Wam też przytrafiło się kiedyś coś takiego, przesyt modlitwą, jak można sobie z tym poradzić, jak wrócić do sytuacji gdzie czekam na tą chwilę aby być sam na sam z Bogiem i czerpać z tego radość. Samopoczucie fizyczne mogę zwalać na pogodę ale duchowe już nie. Jeżeli w jakikolwiek sposób możecie mi pomóc to proszę o podpowiedź.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku
Iwona
Iwona Sty 1 '14, 13:47

Bozenko ale co czujesz czy powodem Twojej ozieblosci duchowej jest choroba.?

Jerzy
Jerzy Sty 1 '14, 17:10
Bożenko, nie poddawaj się zniechęceniu, ja też przez to przechodziłem i czasem na siłę odmawiałem modlitwy żeby ich nie przerywać. Szukałem pociechy właśnie w takich krótkich modlitwach - rozmowach z Duchem Świętym, Aniołem czy Matką Boską. Nie szukałem gotowców do modlenia tylko modliłem się własnymi słowami prosząc o pogłębienie wiary, o znak który mi da nadzieję i właśnie po tych własnych modlitwach te znaki otrzymywałem. Pisałem już że właśnie w takim stanie kryzysowym patrząc się na obrazy MB Nieustającej Pomocy i MB Jasnogórskiej błagałem o promień nadziei. Było po zakończeniu odmawiania mojej pierwszej NP gdy dowiedziałem się po rezonansie że jest  znaczne pogorszenie stanu zdrowia Tereski. Tereska bardzo źle się czuła, nie mogła sama wstawać bez pomocy i miała kłopoty z mówieniem. Był od rana bardzo pochmurny dzień - takie ołowiane chmury wisiały bardzo nisko nad ziemią. Po tej mojej modlitwie do Ducha Świętego i do Matki Boskiej zacząłem z zamkniętymi oczami odmawiać Nowennę Pompejańską i w pewnej chwili zobaczyłem piękną jasność a w środku niej sylwetkę Maryi która się do mnie promiennie uśmiechała. Otworzyłem oczy i zobaczyłem że pokój jest rozświetlony pięknym słońcem aż raziło, spojrzałem w okno od wschodu i zobaczyłem te szare ciężkie chmury. Tak mnie zatkało że aż oczy znów zamknąłem ale łzy mi popłynęły ciurkiem i straciłem oddech. Aż Tereska się przeraziła i chciała wzywać pogotowie, sama zerwała się z łóżka. Ledwo ją powstrzymałem bo nadal nie mogłem słowa wymówić tylko pokazywałem jej na południowe okno i to piękne słońce które przez nie wpadało. Dopiero po pewnym czasie mogłem jej wytłumaczyć jaki znak otrzymałem. Prosiłem o promyk nadziei a dostałem piękne słońce które przez kilkanaście minut nam pięknie świeciło. Potem niebo się znów zasnuło chmurami i zrobiło się szaro ale te promienie zachowałem w moim sercu i myślach. 

Módl się Bożenko własnymi słowami w każdym dowolnym momencie a wiara i nadzieja powrócą tak jak u mnie było. I oczywiście nie przerywaj Nowenny nawet jeśli nie będzie ona czasem doskonała.

Obiecuję również że będę pamiętał o Tobie w moich modlitwach. 

Jagoda
Jagoda Sty 1 '14, 18:05
Droga Bożenko
Św Ignacy, znawca spraw duchowych mówił w takich wypadkach bodajże "agere contra" rób dokładnie odwrotnie, rób to czego nie chcesz robić, módl się, bo tego najwięcej właśnie wtedy potrzebujesz, chyba ze... za kierownika duchowego chcesz mieć nieprzyjaciela. Teolog Karl Rachner w książce "Kiedy się modlisz" mówi coś w tym rodzaju. W swoich kłopotach, gdy wszystko się wali, może już w rozpaczy wołaj do Boga a wtedy znajdziesz Go na dnie swojego serca, może już przysypanego gruzami swoich grzechów . 
Będę się modliła o dar modlitwy,dla Ciebie.
Izabela
Izabela Sty 1 '14, 18:08
Ileż razy ja miewałam ten "paraliż duszy" (jestem w trakcie 7 NP)...Modliłam się bez nadziei, wręcz z obojętnością...I wtedy resztką sił, prosiłam Panie pokaż,że jesteś..daj mi jeden mały znak...Ostatnio czytałam wypowiedź jakiegoś księdza, który mówił,że Pan Bóg przychodzi z pomocą zawsze o 15 min. za późno i zawsze zdąży...I tak było i u mnie...taką odpowiedź dostawałam zawsze...ale po jakimś czasie :)Nie były to spektakularne ,namacalne znaki ale wiedziałam,że jest przy mnie.
I tak modlę się do dziś...czasem łatwiej czasem trudniej ale codziennie (żadnej NP nie przerwałam,nigdy nie zasnęłam).
Znalazłam takiego bloga,poczytaj jeśli masz ochotę...
http://jezuufamtobie-tysietymzajmij.blogspot.com/
Bożena
Bożena Sty 1 '14, 23:06
Kochani , bardzo Wam dziękuję. Po przeczytaniu Waszych podpowiedzi dotarło do mnie że może zachłysnęłam się tą miłością do Boga. Dopiero co odkryłam tą drogę,odkryłam najpiękniejszą rzecz w życiu i co? już mam dość?? Z tym nie mogę się pogodzić. Odmawiając NP czytałam nasze forum i dodawaliście takie piękne modlitwy. Te które przemawiały do mnie zaczęłam odmawiać i przyznam że nazbierało się ich dosyć sporo a z żadnej nie potrafiłam zrezygnować. Pod koniec Nowenny było mi coraz ciężej ale nie przerwałam jej i nie zrezygnowałam z  żadnej modlitwy. Mówicie abym modliła się krótkimi modlitwami.
A co ja mam zrobić jak obiecałam Mateńce że codziennie odmówię różaniec, jak każda z tych modlitw mnie porywa? Czuję że jak ich nie odmówię to zdradzę Boga, Maryję, że jestem tak beznadziejna że nawet obietnic nie dotrzymuję.
Przestałam nawet prosić o łaskę uzdrowienia tylko proszę abym znowu  mogła się modlić.
A najgorsze jest to otępienie. Ja po prostu wyklepuję modlitwy - okropne.
Zakładając że tak jak radzicie zacznę małymi kroczkami od króciutkich modlitw to jak to się ma do tego że obiecałam odmawiać różaniec?
Nigdy jeszcze w życiu codziennym nie złamałam obietnicy a mam złamać w życiu duchowym? Zdaję sobie sprawę z tego że takie podejście jeszcze bardziej mnie dołuje i pogrąża ale nie wiem jak z tego wybrnąć stąd zwróciła się do Was.Prosiłam Ducha Św. o podpowiedź ale chyba jeszcze jej nie otrzymałam
Bożena
Bożena Sty 2 '14, 11:35
Tak Aniu trzeba przetrwać. Myślę że dam radę. Z Waszych wypowiedzi wywnioskowałam że to po prostu się zdarza. I chyba właśnie to mnie postawiło do pionu że to nie moje odejście od Boga tylko chwila sprawdzianu i słabości. Na pewno dużą rolę odgrywa moje złe samopoczucie fizyczne ale jak tyle osób jest ze mną, tyle rad otrzymałam to jakoś tak lepiej mi na serduszku - nie jestem sama i przynależe do naszej rodziny, tutaj na forum. Nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne.
Jeszcze raz Wam dziękuję i biorę się za siebie. Powoli z różańcem myślę że dam radę. Miłego dnia Wam życzę, z Panem Bogiem
Jerzy
Jerzy Sty 2 '14, 13:07
I o to chodzi Bożenko, jeśli trafi się gorszy dzień to "odmawiamy modlitwy" a gdy nam się poprawi to się "modlimy" i wypływamy na głębię. Kiedyś nie rozróżniałem tych dwóch pojęć a choć jest między nimi duża różnica to nie rezygnujmy z żadnej i nie potępiajmy się za to że nie zawsze nam modlitwa wychodzi tak jak byśmy chcieli.