Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Dorota
Dorota Maj 22 '17, 22:25

Żeby zrobić remont w domu najpierw trzeba przyznać, że coś nie działa tak, jak powinno albo się zużyło. Z życiem bywa podobnie. - Remont życia - Bartłomiej Sokal

 

ezus powiedział do swoich uczniów:
«Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.
To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Ale nadto nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali, że Ja wam o nich powiedziałem». (J 15,26 – 16,4a)

Ewangelia św. Jana zawiera kilka zdań, które stanowią naprawdę zadziwiające stwierdzenia. Kilka dni temu usłyszeliśmy, że będziemy mogli dokonywać dzieł większych niż sam Chrystus. A dzisiaj słyszymy, że mamy świadczyć tak samo jak świadczy Paraklet. To jest wręcz szokujące! Mamy postępować jak Duch Święty i jak On świadczyć o Chrystusie. Jak tego dokonać? Czy to jest w ogóle możliwe?

 

Jeżeli przypomnimy sobie, co liturgia słowa mówiła przez ostatnie dni o relacji z Bogiem, będzie to łatwiejsze do zrozumienia. Chrystus zabierze nas, byśmy byli tam, gdzie On jest. Jeżeli będziemy wypełniać Jego przykazania, On przybędzie i uczyni sobie w nas mieszkanie. Będzie tam zamieszkiwał wraz z Ojcem. Gdy uświadomimy sobie, że poprzez chrzest święty jesteśmy mieszkaniem Trójcy Świętej, to wręcz naturalną  konsekwencją  tego stanu będzie współdziałanie z łaską Bożą, by Bóg mógł objawiać się coraz szerszym rzeszom ludzi, by świat stawał  zbliżał się do tego, czego chce Stwórca.

 

Pamiętaj, że mieszka w Tobie cała Trójca Święta: Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Staraj się każdego dnia poznawać swoich współlokatorów. Staraj się, by każdego dnia spędzać z Nimi dużo czasu. Gdy będziesz tak postępować, zobaczysz, że Twoje życie zanurzone w Bogu będzie jednym wielkim świadectwem. Będziesz dawać świadectwo wraz z Duchem Świętym, dokonywać dzieł na wzór Chrystusa i emanować świętością jak Ojciec. Tylko czy jesteś gotów na skutki takiego życia?

 

Jesteś przygotowany na odrzucenie i wyłączenie? A na śmierć? Zechciej tego i zobaczysz, jak wspaniałe jest życie z Bogiem!

 

Konkret na dziś: poświęć Bogu trochę swojego wolnego czasu. Zapytaj, jak wyremontować Twoje życie.

 

Błogosławieństwo od ks. Krystiana: niech cię błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Duch Święty jest Osobą...ks. Roman Chyliński

«Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie.”

Drodzy słuchacze słowa Bożego kontynuujemy dalej temat o Duchu Świętym, aby ta Trzecia Osoba Boska stała się nam bardzo bliska.

Kim jest zatem ta Trzecia Osoba Trójcy Przenajświętszej?
Co to znaczy doświadczyć wylania Ducha Świętego?
Czym są dary i charyzmaty?

 

Co to znaczy, że Duch Święty jest Osobą?


- Każda osoba widzi, czuje, przeżywa, kocha, rozumie i potrzebuje relacji z drugą osobą, taki właśnie jest Duch Święty.
- Łączy On Osobę Boga Ojca i Syna z nami.
- Relacja Trójcy Przenajświętszej jest relacją miłości. Właśnie dzięki Duchowi Świętemu możemy doświadczyć miłości Ojca do Syna i Syna do Ojca.
- Tylko w Duchu Świętym możemy powiedzieć do Boga Abba - Tatusiu (Rz 8,15) oraz ogłosić całym sercem, że: "Jezus jest Panem". (1Kor 12,3b).

Jak wejść w relację z Duchem Świętym ?

Tak jak wchodzimy w relację z każda inną osobą. Należy z Nim rozmawiać na przykład: Przyjdź Duchu Święty i
- obdarz mnie miłością do męża;
- pomóż mi dobrze wychować syna;
- daj mi właściwy język do krnąbrnej córki;
- dodaj mi siły do postawy przebaczania;

Duch Świętym przychodzi do nas napełniając nas Sobą.
Jego obecność w nas rozpoznajemy przez: pokój, radość i miłość.

Świętym Paweł zachęca nas abyśmy postępowali za Duchem Świętym. Kiedy tak czynimy otrzymujemy Jego owoce, a owocami Jego są: "miłość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. (Ga 5,22-23).

Zostaliśmy również obdarzeni darami Ducha Świętego.
Dary Jego odnoszą się do realizacji naszego powołania np: -
- ojciec otrzymuje dar ojcostwa, czyli umiejętność dobrego wychowywania własnych dzieci;
- matka otrzymuje dar macierzyństwa;
- kapłan otrzymuje umiejętność bycia dobrym pasterzem dla swoich owiec;
- osoby samotne otrzymują dar umiejętnego wykorzystywania samotności dla budowania Kościoła.
- w profesji zawodowej: nauczyciel, lekarz, prawnik, psycholog, ślusarz, mechanik samochodowy itd. otrzymują w Duchu Świętym umiejętność doskonałego poznania swojego zawodu (Rz 12,6-8).

 

Dary Ducha Świętego odnoszą się więc ku naszemu wzrostowi w wierze.
Charyzmaty natomiast otrzymujemy dla posługi w Kościele celem wzrostu duchowego innych ludzi.

Św. Paweł wymienia różne charyzmaty jakie możemy otrzymać. Oto one: „Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra.


- Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa,
- drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha,
- innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu,
- innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu,
- innemu dar czynienia cudów,
-- innemu proroctwo,
- innemu rozpoznawanie duchów,
- innemu dar języków
- i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków.


Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce.(1Kor 12,7-11).

Ducha Świętego otrzymujemy przez wiarę na chrzcie św. i w sakramencie bierzmowania. Ale moc Jego działania doświadczamy tylko wówczas, kiedy codziennie się Nim napełniamy przez wiarę: w przyjmowaniu Eucharystii, przez czytanie Słowa Bożego, w sakramentach, oraz w modlitwie. (Ef 5,18).

 

Czy prosiłeś kiedyś o charyzmaty dla służenia Kościołowi?
Jeśli nie, to proś Za niespełna dwa tygodnie w różnych parafiach będą kapłani i grupy charyzmatyczne wylewać te charyzmaty na wszystkich, którzy tego pragną!

Duch Święty jest Miłością i rozlewa miłość w naszych sercach:


"A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. (Rz 5,5)."


Trzeba więc na Jego miłość odpowiedzieć miłością. Kochajmy więc Ducha Świętego i trwajmy w Jego nadziei. Amen.

Dorota
Dorota Maj 23 '17, 19:57

Czym tak naprawdę jest grzech?...Bartłomiej Sokal

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Teraz idę do Tego, który Mnie posłał, a nikt z was nie pyta Mnie: „Dokąd idziesz?” Ale ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce. Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Paraklet nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, to poślę Go do was.

On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu – bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś – bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie – bo władca tego świata został osądzony». (J 16,5-11)

 

Jesteśmy osłuchani z tym, że życie z Jezusem, współpraca z Bożą łaską i podążanie za wolą Ducha Świętego da nam życie pełne radości i szczęścia, zapewni nam poczucie duchowego spełnienia i przyczyni się do naszego zbawienia. Jesteśmy też przyzwyczajeni, żeby mówić, że życie z Bogiem będzie łatwiejsze. A tymczasem dzisiaj Jezus pokazuje nam coś odmiennego – przyjście Ducha Świętego ma na celu pouczyć nas o ludzkim grzechu, Bożej sprawiedliwości i nadchodzącym sądzie. Czy to nam jest potrzebne?

 

Jak można łatwo zauważyć, staram się w komentarzach do Słowa Bożego przede wszystkim mówić o pozytywach i w takim też świetle punktować najważniejsze tematy zawarte w rozważanych fragmentach. Musimy jednak dzisiaj przyjrzeć się trudnemu tematowi – grzechowi. Jeżeli dobrze zrozumiemy, czym on jest, będzie nam łatwiej ustawić się w opozycji do niego. A dzisiaj można często usłyszeć niezbyt trafione opinie na temat grzechu.

 

Czym jest grzech? Złamaniem Prawa, naruszeniem przykazań, wyrządzeniem krzywdy Bogu – nasuwa się nam na myśl. Jest to wszystko prawdą, ale tylko częściową. Proszę cię, zapamiętaj to, co za chwilę przeczytasz i staraj się zmienić swoje myślenie na temat grzechu.

 

Grzech nie jest tylko złamaniem Prawa ani naruszeniem przykazań, bo nasza łączność z Bogiem nie opiera się na przepisach i regulacjach, ale jest relacją. W związku z tym, aby ją pogłębiać, nie możemy się ograniczyć do jej niepogarszania. Czy jest się dobrym rodzicem tylko dlatego, że nie robi się krzywdy dziecku? Czy jest się dobrym dzieckiem tylko dlatego, że nie wyrządza się przykrości rodzicom? Czy jest się dobrym pracodawcą tylko dlatego, że nie łamie się praw pracowniczych? Trzeba czegoś więcej – trzeba czynienia dobra i postępowania w relacji przyjacielskiej.

 

Choć to brzmi dziwnie, to musimy pozbyć się myślenia, że nasz grzech wyrządza Bogu jakąś krzywdę, że grzech sprawia, że Bóg jest w swoim działaniu ograniczony. Bóg jest doskonały, święty i nieskończony. Nawet jeżeli nikt by w Niego nie wierzył i wszyscy postępowaliby źle, On dalej pozostanie święty i doskonały. Taki był przed stworzeniem świata i taki zawsze będzie. Bóg kocha nas nieskończoną miłością, a nasz grzech jest odtrąceniem tej miłości. Nie oznacza to jednak, że czegoś w Bogu jest mniej.

 

Spróbujmy popatrzeć na grzech jako na zaburzenie harmonii. Pamiętamy, że cały świat dostał ustalony porządek i rytm. Grzech jest zburzeniem harmonii, jaka panuje w całym świecie; harmonii w naszym ciele, w naszym umyśle, w naszym życiu, w naszym otoczeniu, w całym świecie.

 

Kiedy rozlega się piękna melodia, chętnie jej słuchamy, ale wystarczy jeden fałszywy dźwięk, żeby wytrącić nas z zasłuchania. Powiesz, że można wyznać swój grzech i harmonia wróci do swej pełni. Tak, ale ciągle z tyłu głowy pozostaje ten jeden fałszywy dźwięk, który zniszczył idealną kompozycję. A tych fałszywych dźwięków rozlegają się w świecie miliony…

 

Nie skupiaj się na tych fałszywych dźwiękach, choć to trudne, ale pamiętaj, że „władca tego świata został osądzony”. Może właśnie dziś trwasz w swoim dołku nieczystych dźwięków? Może nawet nie słyszysz tej Bożej kompozycji? Dzisiaj Chrystus posyła do ciebie Ducha Świętego, by wyprowadził cię z tamtego ciemnego zaułku. Może światłem dla ciebie będzie poznanie prawdy o grzechu? Może kluczem, który otworzy drzwi twojego więzienia będzie ujrzenie, że nie do końca wierzysz Bogu i w Boga? A może staniesz się wolny, gdy zobaczysz sprawiedliwość Bożą objawiającą się w swoim życiu?

 

Zobacz, co działo się w pierwszym czytaniu. Paweł i Barnaba siedzieli w więzieniu, pobici i skuci. Ale śpiewali Bogu hymny i modlili się. I co się wtedy stało?

 

Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany. Gdy strażnik więzienia zerwał się ze snu i zobaczył drzwi więzienia otwarte, dobył miecza i chciał się zabić, sądząc, że więźniowie uciekli. «Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy!» – krzyknął Paweł na cały głos.

Wtedy tamten zażądał światła, wskoczył do lochu i przypadł drżący do stóp Pawła i Sylasa. A wyprowadziwszy ich na zewnątrz, rzekł: «Panowie, co mam czynić, aby się zbawić?» «Uwierz w Pana Jezusa – odpowiedzieli mu – a zbawisz siebie i swój dom». (Dz 16,26-31)

Swoim nawróceniem zaczniesz przywracać w całym świecie ową wspaniałą harmonię świata przewidzianą przez Stwórcę.

 

Konkret na dziś: wsłuchaj się w głos Boga, by odnaleźć Go w ciemnym zakamarku swoich słabości

 

Błogosławieństwo od ks. Krystiana: Niech cię błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie...ks. Roman Chyliński

 

„O grzechu, bo nie wierzą we Mnie”.

Utrata poczucia grzechu jest główną chorobą moralną naszych czasów. Poczucie grzechu ma swoje źródło w świadomości moralnej człowieka i jest jakby jej termometrem.

 

Św. Jan Paweł II w Adhortacji „O pokucie i pojednaniu” mówi: „ Poczucie grzechu powiązane jest z poczuciem Boga, ponieważ wypływa ze świadomego stosunku łączącego człowieka z Bogiem, jako jego Stwórcą, Panem i Ojcem. Dlatego tak jak nie można całkowicie wymazać poczucia Boga ani zagłuszyć sumienia, tak też nigdy nie da się zupełnie wymazać poczucia grzechu”.

 

Dalej pyta się Ojciec święty:„Czy mamy prawidłowe pojęcie sumienia?” „Czy nie grozi człowiekowi współczesnemu zaćmienie sumień? Wypaczenie sumień? Martwota, znieczulenie' sumień?”.

 

I tu pada odpowiedź: „Wraz z utratą wrażliwości sumienia następuje również zaćmienie poczucia Boga, a kiedy zagubi się ów decydujący punkt wewnętrznego odniesienia, zatraca się także poczucie grzechu. Dlatego właśnie mój Poprzednik, Pius XII, używając zwrotu, który stał się niemal przysłowiowym, oświadczył, że „grzechem tego wieku jest utrata poczucia grzechu”.

 

„Utrata poczucia grzechu jest, zatem jakąś formą lub owocem negacji Boga: nie tylko w postaci ateizmu, lecz także sekularyzmu. Jeżeli grzech jest zerwaniem synowskiego stosunku z Bogiem po to, by prowadzić własne życie poza posłuszeństwem wobec Niego, to grzechem jest nie tylko negacja Boga; grzechem jest również żyć tak, jak gdyby On nie istniał”.

 

„O sprawiedliwości zaś, bo idę do Ojca”.

Jezus wyszedł od Ojca, aby ukazać nam miłość Ojca. Ta miłość Ojca do nas spowodowała, że dobry Bóg nie oszczędził nawet swego Syna, ale wydał Go na śmierć za nasze grzechy. Kiedy Jezus to wykonał w pełnym posłuszeństwie do Ojca, wrócił do Niego, aby razem z Nim królować w niebie.

 

„Wreszcie o sądzie, bo władca tego świata został osądzony".

Św. Jan ukazuje szatana, jako „przeciwnika” par exellence Boga. Nazywa go „zabójcą od początku” oraz „kłamcą i ojcem kłamstwa” ( J 8, 44).
Domeną jego wpływów jest grzech (1 J 3,8), dzięki niemu jest on „księciem tego świata”( J 12,31).

 

Natomiast Jezus według św. Jana właśnie po to się objawił jako Syn Boży, aby zniszczyć dzieło diabła( 1 J 3,8) i jego władze nad światem( J 12,31).
Na krótko przed męką Jezus zapowie przyjście „władcy tego świata” – Szatana( J 14, 30), ale Zły nie ma żadnej władzy nad Nim, bo został już osądzony( J 16,11), a na krzyżu definitywnie pokonany.

 

Człowiek, który dostaje się pod władzę złego ducha według Ewangelisty czyni to z własnej winy, ponieważ ulega pokusie( 1 J 3, 8.10).

 

Dla Jana istnieje świat za który Chrystus się nie modli (J 17,9). Dotyczy to ludzi których dążenia są egoistyczne i przez nienawiść stają się sprzymierzeńcami szatana( J 15, 18 – 25; 1 J 5, 18).

 

Daj się przekonać, że wiarą pokonasz pokusy grzechu, a przez naśladowanie Jezusa dojdziesz do królowania w niebie.


Trwając przy Jezusie, potęgą Jego krzyża zniszczysz diabła w swoim życiu.
Przekonuje cię o tym Duch Święty. Wierzysz Mu!?

 

Niesamowita historia...ks. Daniel Glibowski

 

Tłum Filipian zwrócił się przeciwko Pawłowi i Sylasowi, a pretorzy kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami. Po wymierzeniu wielu razów wtrącili ich do więzienia, przykazując strażnikowi więzienia, aby ich dobrze pilnował. Ten, otrzymawszy taki rozkaz, wtrącił ich do wewnętrznego lochu i dla bezpieczeństwa zakuł im nogi w dyby. O północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu. A więźniowie im się przysłuchiwali. Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany. Gdy strażnik więzienia zerwał się ze snu i zobaczył drzwi więzienia otwarte, dobył miecza i chciał się zabić, sądząc, że więźniowie uciekli. «Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy!» – krzyknął Paweł na cały głos. Wtedy tamten zażądał światła, wskoczył do lochu i przypadł drżący do stóp Pawła i Sylasa. A wyprowadziwszy ich na zewnątrz, rzekł: «Panowie, co mam czynić, aby się zbawić?» «Uwierz w Pana Jezusa – odpowiedzieli mu – a zbawisz siebie i swój dom». Opowiedzieli więc naukę Pana jemu i wszystkim jego domownikom. Tej samej godziny w nocy wziął ich z sobą, obmył rany i natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem. Wprowadził ich też do swego mieszkania, zastawił stół i razem z całym domem cieszył się bardzo, że uwierzył Bogu. Dz 16, 22-34

 

 

Wyobraź sobie Pawła i Sylasa, którzy po chłoście wychwalają na głos Pana w więzieniu. Zobacz miny tych, którzy na nich patrzą. Światło rozbłysło w ciemnych lochach więzienia. To był dopiero początek znaków. Nagłe otwarcie cel i opadnięcie kajdan podczas trzęsienia ziemi udowodniły, że Bóg jest silniejszy niż wszelka niewola. Ciekawe jest także zachowanie strażnika, dla którego to wszystko było sposobnością do nawrócenia i przyjęcia chrztu świętego.


Czy potrzebujesz podobnych interwencji Boga, aby szczerze nawrócić się i przylgnąć całym sercem do Jezusa i Jego nauki? Uwierz w powyższą historię. Poczuj się jej naocznym świadkiem. Uwierz wreszcie w to, że Bóg może wyprowadzić Ciebie i każdego człowieka z największej ciemności, grzechu i zniewolenia. Szukaj takich Pawłów i Sylasów, którzy spokojnie wyłożą Ci Ewangelię i pokażą jak wcielać ją w życie. Otwórz się na tę prawdę i idź każdego dnia Bożą drogą. Natomiast jeśli odwrócisz się od Jezusa, Kościoła i Jego nauki, to prędzej, czy później doświadczysz czegoś bardzo trudnego;

 

Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Paraklet nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, to poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu – bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś – bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie – bo władca tego świata został osądzony». J 16, 7-11

Jezus mówi dzisiaj o Duchu Świętym, który przekona świat o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. Wiem, że mamy piękny kult miłosierdzia Bożego, dzięki któremu ja sam jeszcze żyję i piszę do Ciebie. Mimo to niezaprzeczalną prawdą jest to, że każdego człowieka czeka sprawiedliwy sąd i kara za życie bez Boga. Myślę, że nadszedł już czas, aby przebudzili się wszyscy ,,wierzący” niepraktykujący, którzy obrazili się na Kościół i księży. Jeśli jesteś jednym z nich i o dziwo czytasz te słowa, to życzę Ci pobudki. Lepiej teraz niż na sądzie ostatecznym, kiedy będzie za późno na nawrócenie.

Wołaj do Ducha Świętego, aby już teraz dotknął Twojego serca i przekonał je o grzechu, Bożej sprawiedliwości i sądzie. Uwierz także w miłosierdzie, dzięki któremu możesz na nowo zacząć żyć dla chwały Pana. Przestań zgrywać twardziela. Wpadnij w ramiona kochającego Boga Ojca i zacznij prawdziwe życie.


Panie, dziękuję za to, że mogę żyć i stale otwierać się na Twoją łaskę. Dziękuję za Ducha Świętego, który przypomina mi o grzechach i regularnej spowiedzi. Wiem, że czeka mnie kiedyś sprawiedliwy sąd. Ufam, że Twoje miłosierdzie prawdziwie oczyściło mnie z grzechów całego życia. Dzięki Tobie żyję, kocham i pragnę chociaż odrobinę wynagrodzić Ci za wielkie dzieło mojego odkupienia!

 

 

Edytowany przez Dorota Maj 23 '17, 19:59
Dorota
Dorota Maj 24 '17, 22:54

Bóg ma do Ciebie nieskończoną cierpliwość...ks. Krystian Malec

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: 
„Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi.
Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i wam objawi”. (J 16,12-15)

 

Pamiętam z mojego dzieciństwa, że często zazdrościłem starszym kolegom albo tacie czy wujkom tego, jak są silni. Z podziwem patrzyłem, jak przerzucają wielkie pustaki albo worki z cementem lub podnoszą coś ciężkiego. Nieraz, gdy nikt nie patrzył, sam próbowałem zrobić to, co oni, ale mimo moich najszczerszych chęci i wysiłków nie byłem w stanie podnieść kilkudziesięciokilogramowego ciężaru. Teraz nie stanowi to dla mnie najmniejszego problemu i przypomina prawdę zawartą w dzisiejszej Ewangelii. Jezus mówi, że chciałby jeszcze wiele powiedzieć apostołom – od kilkunastu dni rozważamy fragmenty Ostatniej Wieczerzy – a przez to, że słowo jest żywe, także i nam. Jednak póki co nie możemy tego znieść, więc trzeba się uzbroić w cierpliwość i prosić o Ducha Świętego, który poprowadzi nas do pełnej prawdy. Czy stanie się to już tutaj na ziemi? Wydaje mi się, że nie, ponieważ nasze umysły są ograniczone i dopiero w niebie dane nam będzie pełne poznanie Boga.

 

To słowo jasno mówi, że nasza wiara jest procesem i nigdy nie powinniśmy mówić, że już wszystko wiemy i niczego nowego nie możemy się nauczyć. Takie myślenie byłoby przejawem wielkiej pychy, która – nie bez przyczyny – znajduje się na pierwszym miejscu wśród grzechów głównych. Poznawanie Boga, a przez to i siebie będzie trwało do ostatniego tchnienia i musimy być tego świadomi. Nawet na chwilę przed śmiercią możemy przejść ważną życiową lekcję.

 

Czego nam potrzeba w tej Bożej szkole? Przede wszystkim dwóch rzeczy: systematyczności i cierpliwości. Każdego dnia powinniśmy się skupiać na tym, co mamy do zrobienia i wkładać w to maksimum sił i zaangażowania, ponieważ jutra nie ma. Ono może się stać, ale czy jesteśmy w stanie ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że jutro będzie nam dane? Mamy taką nadzieję, ale nikt nie da nam pewnej gwarancji. Diabeł uwielbia nas wyrzucać myślami wszędzie, abyśmy tylko nie skupili się na tym, co tu i teraz. Albo będzie ciągle wyjmował kartotekę z przeszłości, żebyśmy analizowali po raz tysięczny wydarzenia z minionych dni i rozdrapywali stare rany, albo zapędzi nas w świat iluzji i marzeń o tym, jakby to mogło kiedyś być. Jest na tyle perfidny, że może nam podsuwać myśli pobożne, ale jego celem zawsze będzie to, aby one pozostały w fazie pięknych projektów, a nie decyzji. I tak z dnia na dzień próbuje zabrać nam nasze „dzisiaj”. A zatem potrzeba nam systematyczności w codzienności w modlitwie, rozważaniu słowa, szukaniu dobra w innych, walce o czyste myśli serce.

 

Drugą rzeczą, która nierozerwalnie łączy się z pierwszą, jest cierpliwość. Żyjemy w świecie „klikam i mam”. Jeśli czegoś nie wiem wystarczy zapytać wujka Google, albo ciocię Wikipedię i po chwili mam odpowiedź zaserwowaną na wirtualnej, złotej tacy. Skoro tak, to Bóg powinien działać tak samo i w mig spełniać nasze oczekiwania, ale niestety tak nie jest. Odpowiedzi dotyczące Jego samego, wiary, życia wiecznego, prawdy o nas zdobywamy mozolną pracą.

Nieraz to powtarzam na rekolekcjach, że Bóg ma do nas więcej cierpliwości niż my do siebie. Tak często szybko rezygnujemy z pracy nad sobą, bo wydaje nam się, że już po kilku dniach powinniśmy widzieć efekty naszych prób. Często tak nie jest, bo nie da się naprawić w kilka chwil, tego, co psuło się latami. Myślę, że nie brakuje nam chęci bycia lepszymi i bardziej świętymi, ale brakuje nam cierpliwości. Bóg jest cierpliwy i doprowadzi nas do prawdy i szczęścia, więc nie poganiajmy Go. Miejmy dla siebie więcej wyrozumiałości i zaufajmy, że systematyczne trwanie przy Nim i walka o lepszego siebie w małych rzeczach przynosi efekty.

 

Konkret na dzisiaj: z jakiego dobra i dlaczego ostatnio zrezygnowałeś/aś? Wróć do niego z Bożą pomocą i cierpliwością do samego/samej siebie.

 

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Rola Ducha Świętego w naszym wzroście duchowym.,,ks. Roman Chyliński

 

J 16, 12-15
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i wam objawi”.

 

"Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie.”

Szesnasty rozdział Ewangelii wg św. Jana jest wpisany w „Mowę pożegnalną” Jezusa. W niej to św. Jan zawarł wszystkie najważniejsze przesłania Jezusa: „Przykazanie nowe”, „O Domu Ojca”, „Posłannictwo Ducha Świętego”, „Zjednoczenie z Chrystusem” oraz „Modlitwę Arcykapłańską Jezusa”.

 

Słowa Jezusa: „teraz jeszcze znieść nie możecie” odnoszą się do ludzkiego, li tylko rozumowego pojmowania przez Apostołów słów swojego Mistrza.

 

Ludzki rozum chcąc pojąć prawdy Boże, musi przez wiarę od Ducha Świętego otrzymać „światło” ich zrozumienia.


Jezus, chcąc aby Apostołowie rozumieli tajemnicę Jego męki i zmartwychwstania posyłał im Ducha Świętego: „Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.”(Łk 24,44-45).

Powyższe słowa św. Łukasza mogą i dla nas być wskazówką, co trzeba nam uczynić, gdy nie rozumiemy słowa Bożego.

 

Trzeba nam prosić Ducha Świętego, aby oświecił nasz umysł.

 

„Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy.”

Poznać całą prawdę oznacza, poznać ją: o Bogu, o sobie, o życiu, o teraźniejszości i przyszłości.


Pan Jezus ukazuje nam tu Ducha Świętego, jako dobrego pedagoga, który doprowadza nas do „całej prawdy”.

Św. Paweł w swojej nauce o Duchu Świętym powie nam:


Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha - do tego, czego chce Duch. Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci,
dążność zaś Ducha - do życia i pokoju."

 

Dążność, więc ciała, oznacza u św. Pawła kierowanie się pożądliwością, która wroga jest Bogu, ponieważ nie podporządkowuje się Prawu Bożemu, ani nawet nie jest do tego zdolna:


"A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą."


Życie pożądliwością, zamyka też na miłość Boga do nas.

Po czym św. Paweł doda: "Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka.”(Rz 8,5-9).

 

Od Chrztu św. Duch Święty w nas mieszka. Kiedy dorastamy trzeba nam naszą: wolę, rozum, uczucia i zmysły niejako nakierować na Ducha i podporządkować Mu naszą cielesność, tj.: pożądliwość ciała, oczu i pychę tego życia.
To napięcie między ciałem, a Duchem towarzyszyć nam będzie, aż do samej śmierci.

 

Kościół natomiast daje nam wiele środków do przezwyciężania własnej cielesności i zmysłowości.


Właśnie mocą Ducha Świętego przez:
- ascezę i powściągliwość,
- post, jałmużnę i modlitwę,
- sakramenty i słowo Boże.
Możemy pokonać własne słabości.

„Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe.”

 

Duch Święty ma szczególne zadanie wprowadzania słów Jezusa do naszego umysłu i serca tak, abyśmy tymi słowami zaczęli żyć. A zatem, jak ważna jest Jego rola w naszym wzrastaniu duchowym.

 

„On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i wam objawi".

 

Duch Święty jest Duchem Jezusa i Duchem Ojca. Cokolwiek Ojciec w niebie chce nam dać, czyni to przez Jezusa w Duchu Świętym. I cokolwiek my chcemy uczynić na ziemi, w naszych codziennych sprawach na chwałę Ojca i Syna czynimy to w Duchu Świętym.

 

Jeżeli wszystko, co otrzymujemy, otrzymujemy w Duchu Świętym, to jak wiele otrzymujemy?! Otrzymujemy o wiele więcej niż prosimy i pragniemy.

 

Codziennie , więc dziękujmy Duchowi Świętemu za wszystkie łaski jakie spływają na nas, a szczególnie za miłość Ojca i Syna do nas, którą rozlewa w naszych sercach. Amen!

 

Rzeczy przyszłe...ks. Daniel Glibowski

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. J 16, 12-13

Wyobraź sobie Jezusa i Jego pełną wiedzę o całym wszechświecie. On ma głębokie pragnienie przekazania ludziom tego, co jest najważniejsze. To też czyni słowami, gestami i wieloma cudami. Ponad to obiecuje uczniom, że ześle Ducha, który doprowadzi ich do całej prawdy. Osoby, które wejdą z Nim w relację prawdziwie zrozumieją Boże działanie w dziejach ludzkości. Ciekawe jest także to, że Duch Święty może uzdolnić człowieka do poznania rzeczy przyszłych. Tu przypomina mi się św. Maksymilian Kolbe, który podjął decyzję o budowie klasztoru na przedmieściach Nagasaki, mimo że mógł wybrać o wiele atrakcyjniejszy plac. Miał wtedy powiedzieć, że nie wybiera lepszego terenu, ponieważ wkrótce spadnie tam ognista kula. Jak się później okazało, została tam zrzucona bomba, która pochłonęła ok. 70 tysięcy ofiar. Natomiast w klasztorze zniszczone zostały tylko 3 szyby. (http://pawel-janowski.salon24.pl/662680,sw-maksymilian-kolbe-i-bomba-zrzucona-na-nagasaki)


Wspominam dzisiaj tego wielkiego, polskiego świętego, ponieważ mamy wspomnienie NMP Wspomożycielki Wiernych. Św. Maksymilian oddał jej całe swoje życie. To ona prowadziła go bezpiecznie przez misje i projekty, które wyprzedzały epokę. Jego życiorys całkowicie przełamuje stereotyp, że człowiek żyjący pod płaszczykiem Maryi jest ciemny, zacofany i powinien trafić do średniowiecza. Cieszę się bardzo, że jego postać jest właśnie wydobywana przez nowy film pt. ,,Dwie korony”. Gorąco zachęcam do obejrzenia. Takie dzieła pomagają wejść w głębszą relację z Bogiem. A przyczynia się do tego najbardziej Maryja – Wspomożycielka Wiernych.

 

Ja będę prosił Ojca, a da wam innego Parakleta, aby z wami był na zawsze. J 14, 16

 

Panie, dziękuję Ci za to, że cały czas pozwalasz mi odczuwać bliskość swojego Ducha oraz najlepszej Matki. Przy Tobie i Maryi stale czuję się bezpieczny.

Dorota
Dorota Maj 25 '17, 19:14
Coś Ci nie wyszło? Wstawaj zamiast rezygnować!...ks. Krystian Malec

 

Paweł opuścił Ateny i przybył do Koryntu. Znalazł tam pewnego Żyda, imieniem Akwila, rodem z Pontu, który z żoną Pryscyllą przybył niedawno z Italii, ponieważ Klaudiusz wysiedlił z Rzymu wszystkich Żydów. Przyszedł do nich, a ponieważ znał to samo rzemiosło, zamieszkał u nich i pracował; zajmowali się wyrobem namiotów. A co szabat rozprawiał w synagodze i przekonywał tak Żydów, jak i Greków. Kiedy Sylas i Tymoteusz przyszli z Macedonii, Paweł oddał się wyłącznie nauczaniu i udowadniał Żydom, że Jezus jest Mesjaszem. A kiedy się sprzeciwiali i bluźnili, otrząsnął swe szaty i powiedział do nich: „Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili pójdę do pogan”. 
Odszedł stamtąd i poszedł do domu pewnego „czciciela Boga”, imieniem Tycjusz Justus. Dom ten przylegał do synagogi. Przełożony synagogi, Kryspus, uwierzył w Pana z całym swym domem, wielu też słuchaczy korynckich uwierzyło i przyjmowało wiarę i chrzest. (Dz 18,1-8)

Wczoraj pisałem o fragmencie Ewangelii, ale jeśli rozważasz całość liturgii słowa na każdy dzień, to wiesz, że niemal przez cały okres wielkanocny pierwsze czytanie jest zaczerpnięte z Dziejów Apostolskich. Dzięki drugiemu tomowi dzieła św. Łukasza dowiadujemy się wiele o życiu i działalności młodego Kościoła. W odczytywanym wczoraj urywku spotkaliśmy Pawła, który przemawiał w Atenach na Areopagu. Mimo świetnego przygotowania retorycznego jego mowa nie została – delikatnie mówiąc – entuzjastycznie przyjęta przez mieszkańców miasta. Patrząc w kategoriach powodzenia czy sukcesu, wystąpienie Apostoła Narodów skończyło się niemal kompletnym fiaskiem. Ale to, co mnie zawsze fascynowało w nim, to jego gorliwość. Odkąd zaczął powtórnie głosić Jezusa, gdy Barnaba „wyciągnął” go z Tarsu, w którym zaszył się na kilka lat, po licznych niepowodzeniach w ewangelizowaniu zaraz po nawróceniu u bram Damaszku, był nieustępliwy i nie poddawał się. Po tym jak Ateńczycy powiedzieli do niego słynne „posłuchamy Cię innym razem” (Dz 17,32b) Paweł udaje się do kolejnego ważnego greckiego miasta, czyli Koryntu. Był to jeden z najważniejszych portów basenu Morza Śródziemnego na początku I wieku po Chr., więc spotykali się tam ludzie z różnych stron świata, wyznający wszelakie wartości i czczący wiele bóstw.

Ale może być tak, że kojarzysz to miasto z pewnym powiedzeniem: „córy Koryntu”, które oznaczało – mówiąc wprost –  prostytutki.  Zatem miejsce, do którego przybywa św. Paweł, było swoistym tyglem różnych kultur, prądów myślowych, wyznań, a także panoszyło się w nim niemoralne życie.

 

Zobacz, w jakie miejsca dociera Ewangelia. Paweł, pragnąc nieść dobrą nowinę, nie wybiera sobie do głoszenia miast, w których mógłby zostać przyjęty entuzjastycznie, ale idzie tam, gdzie wie, że będzie ciężko.

 

Myślę, że takiego radykalizmu ciągle nam brakuje. Zadowalamy się tymi, którzy przychodzą na Msze, nabożeństwa, formują się w grupach. I Bogu dzięki za nich! Jednak nie możemy udawać, że nie istnieją ci, którzy bardzo się pogubili. Oni jeszcze bardziej potrzebują Jezusa niż nam się to wydaje. Tylko, że mieć świadomość problemu to jedno, a zrobić coś, aby go rozwiązać, to drugie. Gdy przychodzi co do czego, to nierzadko wygrywa strach i boimy się konfrontacji z tymi, którzy nie wierzą. Ale mam radę, taką malutką, maluteńką, taką tyci, tyci: nie patrz na osoby niewierzące jak na wrogów czy potwory, które chcą Ci zrobić krzywdę, ale jak na kogoś, komu możesz dać największy skarb, czyli Boga.

 

Zły uwielbia nas straszyć, abyśmy nic nie robili i dali się stłamsić. Paweł pokazuje nam dzisiaj, że jeśli naprawdę żyjemy w bliskości z Bogiem, to nie będziemy bali się pójść nawet tam, gdzie wiemy, że spotkamy opór. Choćby jedna osoba miała dzięki mnie spotkać Jezusa, to warto.

 

Konkret na dzisiaj: pomyśl komu z Twojego otoczenia mógłbyś powiedzieć o Jezusie i zrób to w sposób kulturalny, szanując jego wolność i licząc się z tym, że możesz zostać odtrącony.

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Jak przetrwać najtrudniejsze chwile?...ks. Daniel Glibowski

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie». J 16, 16

 

W perspektywie wieczności Twoje życie jest tylko krótką chwilą. Wykorzystaj ją jak najlepiej. Co zrobić, jeśli są momenty, w których w ogóle nie czujesz Boga i Jego miłości? Taki stan ducha św. Ignacy nazwał strapieniem. Nigdy nie podejmuj ważnych, życiowych decyzji, gdy przeżywasz jakieś ciężkie doświadczenie. Bóg dopuszcza takie chwile, aby zobaczyć, czy potrafisz kochać Go bez duchowych cukierków, którymi są często piękne natchnienia i emocjonalne uniesienia. Prawdziwa wiara często jest poddawana wielu próbom. Zwróć dzisiaj uwagę na słowa Jezusa, który mówi, że rozstanie z Nim może być tylko chwilowe. Po nim zawsze przyjdzie pocieszenie. Ciekawe, że św. Matka Teresa z Kalkuty nie czuła Boga przez kilkadziesiąt lat. Gdy zrozumiała, że to oddalenie się Jezusa, a więc osoby, którą kochała najbardziej – jest po to, aby lepiej zrozumieć opuszczonych i niekochanych ludzi, to aż pokochała swoją duchową ciemność. Z pewnością pamiętała, że życie jest tylko chwilą, a te kilkadziesiąt lat są niczym w stosunku do wieczności.


Aby znowu ujrzeć Jezusa, zachwycić się Nim i kontemplować Jego oblicze, musisz zawalczyć o czas na Eucharystię i Adorację. On tam naprawdę jest i czeka na Ciebie. Nie martw się, gdy pójdziesz i kompletnie nic nie poczujesz. Po prostu uwierz, że byłeś przed Nim, aby popatrzeć i oddać Mu chwałę za wszystkie radości, smutki i bóle. Czyń to jak najczęściej, a dojdziesz do momentu, w którym ujrzysz Go prawdziwie twarzą w twarz i nic i nikt nie odbierze Ci tej radości.

 

Nie zostawię was sierotami, powrócę do was i rozraduje się serce wasze. Por. J 14, 18

 

Panie, dziękuję za to, że dałeś mi wiarę w Ciebie i Twoją miłość do mnie i każdego człowieka. Pozwól wszystkim ludziom uwierzyć w to, że są prawdziwie kochani przez Ciebie. Niech nie oddalają się od Ciebie w chwilach smutku i doświadczeń.

 

Co znaczy obietnica Jezusa: „...smutek wasz przemieni się w radość”?...ks. Józef Tabor   Czwartek VI tygodnia okresu wielkanocnego                      
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie». Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: «Cóż to znaczy, co nam mówi: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie”; oraz: „Idę do Ojca”?» Mówili więc: «Cóż znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co powiada». Jezus poznał, że chcieli Go pytać, i rzekł do nich: «Pytacie się jeden drugiego o to, że powiedziałem: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie”? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość».(J 16,16-20)   REFLEKSJA NAD SŁOWEM BOŻYM   „Wy będziecie płakać i zawodzić” – mówi Pan Jezus w Wieczerniku do swoich najbliższych uczniów. Francis Thomson napisał kiedyś, że „Nic nie przychodzi i nie odchodzi, żeby nie było złączone z bólem. Rodzimy się w bólu innej osoby, a odchodzimy w naszym własnym”. Również dzieło zbawienia całej ludzkości dokonało się przez krzyż i cierpienie. Można powiedzieć, że w bólach rodził się nowy lud Boży, odkupiony krwią Jezusa Chrystusa. Świadczą o tym DziejeApostolskie, które czytamy od wielu dni. W bólach i smutku rodzi się też osobista wielkość człowieka; rodzi się jego osobowość i jego duchowy kształt. Cóż wiedzielibyśmy o miłości, gdybyśmy na każdym kroku nie musieli znosić naszych niewygodnych bliźnich, ustępować im i przebaczać? Cóż byśmy wiedzieli o cierpliwości, gdybyśmy nie doznawali przykrości i krzywd. Cóż wiedzielibyśmy o pokorze, gdyby nas nie poniżano; o posłuszeństwie, gdyby nam nie wydawano niemiłych poleceń; o ufności i poddaniu wolni Bożej, gdybyśmy nie napotykali na żadne przeciwności? To jest ten ból rodzenia, o którym mówi obrazowo Pan Jezus; ból, przez który człowiek się rodzi i wzrasta, przez który otwiera się jego rozum i serce dla Bożych zamiarów. Pan Jezus jednak zapewnia, że „smutek wasz przemieni się w radość”. A więc uczniowie zapomną o smutku, tak jak matka zapomina o bólach porodu i po narodzeniu dziecka raduje się z tego, że dziecko żyje i że jest zdrowe.   Istnieje radość ludzka oparta na motywach ludzkich, ziemskich, ale istnieje też radość Boża, radość chrześcijańska. I pytamy się: Gdzie jest źródło owej radości chrześcijańskiej? Zanim odpowiemy na to pytanie, przypatrzmy się Jezusowi, który raduje się tym, że Bóg Ojciec ma w Nim upodobanie, że żyje we wspólnocie ze swoim Ojcem, że jest kochany przez Ojca, któremu bezgranicznie ufa, i jest przekonany, że Ojciec nie opuści Go nawet na krzyżu, i po śmierci wskrzesi z martwych, i wynagrodzi wieczną chwałą. I tu znajdujemy odpowiedź na pytanie o źródła naszej radości. Tym źródłem jest sam Bóg, a mówiąc ściśle, wiara w Boga Ojca miłosiernego i kochającego; wiara w to, że Bóg jest większy od naszego zła, naszych grzechów, że jesteśmy usprawiedliwieni i odkupieni krwią Chrystusa, i że mamy niezłomną nadzieję zmartwychwstania i życia wiecznego.   Radość chrześcijańska objawia się w codziennym życiu poprzez to, że np. potrafimy ucieszyć się, uradować wschodem słońca, pięknem przyrody, pięknem człowieka, jego twórczością; potrafimy radować się każdym dobrem doświadczanym od innych. Radość, humor, to są ważne elementy życia i niezbędne dla zachowania psychicznej równowagi. Taką radość przeżywał również Pan Jezus, gdy np. podziwiał lilie polne, ptaki niebieskie, gdy wywoływał uśmiech szczęścia po uzdrowieniu z jakiejś choroby, gdy bawił się na weselu w Kanie Galilejskiej i spotykał się w gronie miłych przyjaciół.   A zatem, wiara chroni nas od smutku, rozpaczy; wiara rodzi w nas radość i optymizm, i dobrze rozumiana radość, w odróżnieniu od bezmyślnej wesołkowatości, jest nieodłącznym elementem naszej religii. POMYŚL DZISIAJ, BRACIE I SIOSTRO, W ŚWIETLE DZISIEJSZEJ EWANGELII, ŻE Chrystus cierpiał zarówno moralnie, duchowo, jak i fizycznie bardziej niż ktokolwiek inny w historii ludzkości. I najdziwniejsze jest to, że mogąc tego uniknąć, nie uczynił tego, ale dopuścił do siebie i pozwolił na cierpienie, jak i na radość – Chrystus także radował się i weselił wiele razy.   Być chrześcijaninem, uczniem Chrystusa, oznacza zatem bycie człowiekiem radości, pełnej radości i optymizmu. Zbliża się Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, a więc będziemy prosić o Jego dary, a zwłaszcza o dar radości, który należy do jednych z najważniejszych darów Ducha Świętego.   Kochani moi, przeżywajmy każdy swój dzień z miłością, tak, jakby to był ostatni dzień naszego życia.   Paradoksy tego świata.,,ks. Roman Chyliński

„Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość".

Paradoksem świata jest to, że lubimy to, co sprawia nam przyjemności, a to, co sprawia przyjemność nie zawsze jest dobrem dla nas i dla naszego zbawienia.
I właśnie to, Jezus nazywa „Biada”, czyli przekleństwem:

„ Biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.
Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.
Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom”.

 

Natomiast to, czym się świat brzydzi, kontestuje i odrzuca Jezus nazywa błogosławieństwem:

 

«Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie.

 

Bardzo jasno Jezus ów paradoks tego świata wyjaśnił św. siostrze Faustynie:


„Wtem rzekł mi Jezus: - Widzisz te dusze, które są podobne w cierpieniach
i wzgardzie do Mnie, te też będą podobne i w chwale do Mnie, a te, które maja mniej podobieństwa do Mnie w cierpieniu i wzgardzie – te też będą miały mniej podobieństwa i w chwale do Mnie.(Dz 446).

 

Nie chciej wiec, aby cię chwalono i medale wieszano na tobie.
Nie chciej też bogactwa, ani uciech tego świata, a i przed sytością zachowaj umiar.
Dlaczego? Bo to nie daje szczęścia!!!

 

Modlitwa: Panie Jezu daj nam zrozumieć:
- paradoksy tego świata, abyśmy nie poszli za tym, co nie daje szczęścia,
- abyśmy szukali błogosławieństwa niosąc pomoc smutnym, będących w niedostatkach i tam nieśli pomoc,
- daj nam męstwo i pokorę w znoszeniu kłamstwa i pogardy,
- i spraw, abyśmy jasno nazywali to, do czego pociąga nas świat „biada”. Amen!

   

Dorota
Dorota Maj 26 '17, 22:43

Przestań się lękać...ks. Daniel Glibowski

 

Kiedy Paweł przebywał w Koryncie, w nocy Pan przemówił do niego w widzeniu: «Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele Ludu mam w tym mieście». Pozostał więc i głosił im słowo Boże przez rok i sześć miesięcy. Dz 18, 9-11

 

 

Wyobraź sobie św. Pawła, który odczuwa jakiś wewnętrzny lęk przez misją ewangelizacji Koryntu. On z pewnością przeżywał nie jedną trudność. Jego odbiorcy nie zawsze chcieli go słuchać i iść za słowami Ewangelii. W takim momencie Bóg przychodzi do niego z umacniającym przesłaniem. Odczytaj dzisiaj te słowa bardzo osobiście. Może lękasz się czegoś i nie wiesz, co masz zrobić. Usłysz słowa: Ja jestem z Tobą… Jesteś bezpieczny… Nikt nie zdoła wyrwać Cię z moich rąk. Wejdź w dialog z Jezusem. Powierz Mu swoje życie. Zaufaj w pełni. Nie lękaj się ludzi tego świata, którzy stali się marionetkami diabła. Głoś im uzdrawiającą prawdę. Bóg uzdolni Cię do przetrwania najmocniejszych ataków.

 

Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic nie będziecie Mnie pytać. J 16, 22-23a

Mogą pojawić się chwile, w których nie zrozumiesz tego, że ludzie odrzucają Twoją miłość i całe dobro, które jest w Tobie. To może spowodować w Tobie wewnętrzny smutek. Pamiętaj zawsze, że ludzie są wolni i nie muszą wybierać Jezusa, Kościoła i Ewangelii. Smutno jest patrzeć na osoby, które idą w ciemność z wielkim uśmiechem i sztuczną radością;

 

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość. J 16, 20

 

Posłuchaj dzisiaj Jezusa. Żyj z Nim w przyjaźni. Bądź przepełniony głęboką nadzieją, że przyjdzie czas na pełną radość i wesele. Póki co – nie ustawaj w głoszeniu Dobrej Nowiny!
Panie, dziękuję Ci za kolejne potwierdzenie, że jesteś ze mną i nie muszę się lękać.

 

Przemawiaj, a nie milcz...ks. Roman Chyliński

 

Dz 18, 9-18


Kiedy Paweł przebywał w Koryncie, w nocy Pan przemówił do niego w widzeniu: "Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście". Pozostał więc i głosił im słowo Boże przez rok i sześć miesięcy.
Kiedy Gallio został prokonsulem Achai, Żydzi jednomyślnie wystąpili przeciw Pawłowi i przyprowadzili go przed sąd. Powiedzieli: "Ten namawia ludzi, aby czcili Boga niezgodnie z Prawem".
Gdy Paweł miał już usta otworzyć, Gallio przemówił do Żydów: "Gdyby tu chodziło o jakieś przestępstwo albo zły czyn, zająłbym się wami, Żydzi, jak należy, ale gdy spór toczy się o słowa i nazwy, i o wasze Prawo, rozpatrzcie to sami. Ja nie chcę być sędzią w tych sprawach". I wypędził ich z sądu.
A wszyscy Grecy, schwyciwszy przewodniczącego synagogi, Sostenesa, bili go przed sądem, lecz Gallio wcale o to nie dbał. Paweł pozostał jeszcze przez dłuższy czas, potem pożegnał się z braćmi i popłynął do Syrii, a z nim Pryscylla i Akwila. W Kenchrach ostrzygł głowę, bo złożył taki ślub.

Zbliżamy się do przeżywania Wniebowstąpienia Jezusa.


To wydarzenie opisuje św. Łukasz zaraz na początku Dziejów Apostolskich.


Ważne są tam słowa, które Jezus mówi do Apostołów w kontekście tego wydarzenia:
„… gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi". (Dz 1,8).

 

Jeżeli ktoś do tego momentu jeszcze patrzył na swoje chrześcijaństwo jako na prywatną, osobistą sprawę, to na te słowa Jezusa powinien albo zmienić swoje myślenie albo przejść do innej wiary. Nie można być jednocześnie w Kościele Katolickim i milczeć w sprawach wiary i moralności!

 

Dobitniej na ten temat mówi św. Paweł w swoim Liście do Rzymian:„Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia”.(Rz 10,9-10).

Naszą wiarę, my Katolicy, z obowiązku i z przekonania mamy
w y z n a w a ć!

 

Tak też możemy odczytać dzisiejsze słowa Jezusa skierowane do św. Pawła:
„Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić”.

 

Jak potrzeba dzisiaj szaleńców Bożych, którzy niezmordowanie będą głosić Ewangelię na wszystkich kontynentach świata.


Młody przyjacielu, Jezus ci tego nie zapomni, że swoją młodość, siły, zapał oddałeś dla jednej sprawy – bycia świadkiem Jego i głoszenia Jego Ewangelii.

 

Czy są jeszcze „odważni”!!!

 

MODLITWA O POWOŁANIA JANA PAWŁA II

„Chrystus wzywa wielu spośród was. On potrzebuje waszych osób, waszej energii, waszej inteligencji, waszej wiary, waszej miłości, waszej świętości... Proszę was módlcie się tak:

Panie Jezu, który powołujesz, kogo chcesz, wezwij wielu z nas do pracy dla Ciebie, do pracy z Tobą. Oświeć nas darem wiary w Ciebie. Pomóż, nam młodym, w naszych trudnościach, a jeżeli powołujesz któregoś z nas do Swej wyłącznej służby, niech od samego początku Twoja Miłość rozpali to powołanie i pozwoli mu wzrastać aż do końca. Amen.”

  Czym jest radość w Duchu Świętym?... ks. Józef Tabor                                

  Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu – z powodu radości, że się człowiek na świat narodził. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic nie będziecie Mnie pytać».(J 16,20-23a)    

 

RADOŚĆ DAREM I OWOCEM DUCHA ŚWIĘTEGO  

 

Nietrudno zauważyć, że nasze nastroje tworzą sinusoidę. Raz jesteśmy na wozie, a innym razem pod wozem. Czas wahań wypros­tuje się kiedyś i ważne jest to, czy wtedy, gdy sinusoida stanie się w wieczności linią prostą, czy będzie przebiegać wzdłuż najwyższych punktów sinusoidy, czy najniższych; czy na zawsze będziemy przeży­wać radość czy smutek? Słowa Chrystusa, dzisiaj do nas wypowie­dziane, dają nam wielką nadzieję; wśród tych wahań między ekstazą a udręką, między ciemnością i światłem, między radością życia i smutkiem obumierania, między śmiechem i łzami - „smutek wasz zamieni się w radość”.  

 

  Pan Jezus wskazuje nam również na to, że linie wykreślające stan ducha i nastroje panujące w świecie i wśród jego uczniów nie są kompatybilne. „Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat będzie się weselił”. Od czasu, gdy Pan Jezus wypowiedział te słowa, coś jakby się zmieniło. Uczniowie Chrystusa chętnie dzielili się ze światem swoją radością i dzisiaj kalendarz świecki, czyli kalendarz świata, próbuje nadążyć z wyszukiwaniem radości za kalendarzem kościelnym. Świat razem z uczniami Chrystusa świętuje Boże Naro­dzenie, a potem weseli się przez cały karnawał. Świat wykorzystuje Wielkanoc, Zielone Świątki i inne święta na rozmaite festyny i we­sela. Czy znaczy to jednak, że radość świata i radość uczniów jest kompatybilna?  

Niestety, są to tylko pozory zgrania i harmonii na­strojów. Przede wszystkim zupełnie inne są przyczyny radości świata i radości Kościoła, nawet wtedy, gdy zbiegają się one w czasie. Kościół cieszy się ze zmartwychwstania Chrystusa, a świat cieszy się z malowanych jajek i dyngusa. Jeszcze mniej kompatybilne są smut­ki. Wprawdzie świat celebruje „śledzika”, ale przecież nie podej­muje wielkopostnej pokuty, Nawet jeśli wielu ze świata nadstawia głowy na sypiący się popiół. Nawet Wielki Tydzień nie jest dla świata czasem smutku, refleksji i wstrzemięźliwości.   Widać więc, że wspólny kalendarz nie zapewnia kompatybilności nastrojów. Jeszcze bardziej jest to widoczne przy przeżywaniu najważniejszych spraw ludzkiego życia. Pan Jezus mówi w dzisiej­szej Ewangelii o nastrojach, które towarzyszą narodzeniu człowieka. Godzina narodzenia jest godziną bólu, który wywołuje smutek. Mat­ka jednak, gdy „urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że człowiek narodził się na świat” (J 16,21).

Właśnie dzisiaj tak wyraźnie dostrzegamy rozdźwięk - już nie tylko między ucz­niami Chrystusa i światem, lecz również - między światem i tym naturalnym zjawiskiem, którym Pan Jezus posłużył się jako tworzy­wem w wyjaśnianiu swojej nauki. Świat dzisiaj nie potrafi cieszyć się z narodzenia człowieka, bo eliminuje smutek i ból, który towarzyszy jego narodzeniu. Wybrał do tego drogę bardzo prostą i brutalną: nie dopuścić do narodzenia. Skoro jednak nie ma narodzenia, to nie ma również i radości.   Świat nie potrafi cieszyć się z sukcesów, jakie odnosi prawda i dobro. Kiedy święty Paweł przebywał w Koryncie i robił tam wiele dobrego, „Żydzi jednomyślnie wystąpili przeciw Pawłowi i przypro­wadzili go przed sąd” (Dz 18,12). Czytamy o tym w Dziejach Apos­tolskich, a potem w kolejnych tomach historii Kościoła. Dziwna rzecz, ale świat potrafi cieszyć się z różnych plotek i sensacji, nawet wtedy, gdy ich tematem jest ludzkie nieszczęście i pohańbienie.   Najwyraźniej widać to nieprzystawanie radości i smutku w świe­cie i w Kościele, gdy mamy do czynienia z końcem ludzkiego życia. Śmierć - i wśród uczniów Chrystusa - wywołuje smutek i lęk. Jed­nak te odczucia zostają przezwyciężone jeszcze przed progiem śmierci. Wobec zbliżającego się cienia śmierci myślimy o światłości wiekuistej. Wobec zbliżającego się końca, myślimy o nowym, bar­dziej udanym początku. Tu najwyraźniej widać, jak smutek prze­mienia się w radość. Świat natomiast panicznie boi się śmierci. Podobnie, jak z narodzeniem człowieka, który może narobić światu kłopotu i sprawić ból, również i teraz, świat nie chciałby dopuścić do śmierci, tak jak często nie dopuszcza do narodzenia. To jednak przekracza możliwości świata. Próbuje się więc przekreślić śmierć w ludzkiej świadomości. Nie myśląc o niej, nie dopuścić do smutku z nią związanego. Jeśli jednak nie ma tego ostatniego smutku, to w co przemieni się pierwsza radość życia wiecznego? Przyjmijmy z ufnością wszelkie bóle i smutki. Są one rękojmią, że nasza sinusoida zakończy się trwałym wzlotem w krainę światła, radości i szczęścia.


W dniu dzisiejszym rozpoczynamy Nowennę do Ducha Świętego. Chcemy otrzymać te dary Ducha, jak: dar mądrości i wiedzy, łagodności i umiejętności, rady i męstwa, pobożności i... radości. Każdy z nas chce otrzymać to, aby być i mieć w sobie Ducha Bożego, Ducha Jezusa Chrystusa po to, aby On był przewodnikiem w drodze naszego życia, w naszej codzienności: w tym, co robimy, do czego zdążamy. I trzeba nam nieustannie o tego Ducha Świętego prosić.

 

Trzeba nam sobie dzisiaj postawić pytanie: Czy zdarza się nam traktować prawdę o Duchu Św. tak, jak fata morgana?, złudę?, jakiś miraż? Nie brak takich ludzi żyjących pośród nas, niemało takich, nawet wierzących, którzy konają duchowo obok Źródła. I chyba nie trzeba nam usprawiedliwiać tych postaw nowoczesnością, otwartością, ale w pokorze naszego serca i życia przyjść i poprosić Jezusa Chrystusa o ten dar, dar Bożego Ducha. Każdemu z nas potrzeba wsparcia Ducha Świętego, ponieważ opowiadanie się za Jezusem Chrystusem i dawanie świadectwa bycia człowiekiem wierzącym nie jest łatwe. Trzeba nam nieustannie błagać Boga o moc Ducha Świętego. To Chrystus Pan zapewnił każdego z nas, że mamy modlić się, a nasza modlitwa będzie wysłuchana: „Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.

Pamiętając o tym zapewnieniu, Kościół św. nieustannie woła: „Veni Creator” – „Przyjdź Duchu Święty”

 

Naprawdę „milczenie jest złotem”...Bartłomiej Sokal

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość.

Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu – z powodu radości, że się człowiek na świat narodził.

Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic nie będziecie Mnie pytać». (J 16,20-23a)

 

Pamiętam dzień, w którym urodziła się moja córka, Oliwia. Pamiętam, gdy po kilku godzinach czekania, niepewności, pielęgniarka przywiozła małą kruszynkę i powiedziała, że na świat przyszła zdrowa i piękna dziewczynka. To była przeogromna radość! Choć Oliwka ma już 4,5 roku, te chwilę na zawsze będą wyryte w mojej pamięci. Radości nie zapomina się tak łatwo.

 

W dzisiejszej Ewangelii Chrystus zapowiada, że uczniowie będą doznawać smutku, cierpienia, lamentu i bólu. Jednak ta zapowiedź nie skazuje apostołów na ostateczne i całkowite pogrążenie, od razu towarzyszy jej zapowiedź, że smutek zamieni się w radość.

 

Co ciekawe, kilka rozdziałów dalej Jan opisuje realizację tej zapowiedzi. Ma ona miejsce w dniu Zmartwychwstania Chrystusa. Czytaliśmy ten fragment już kilkukrotnie w okresie Paschalnym:

 

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!». A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane» (J 20,19-23)

 

Jest to uderzające, że wszystko odbywa się tam dokładnie tak, jak zapowiedział Chrystus: „znowu was zobaczę”, „rozraduje się serce wasze”, „nie będziecie mnie o nic pytać”.

 

Zdaję sobie sprawę, że w swoich komentarzach pisałem o tym wielokrotnie, ale czuję ciągle wewnętrzną potrzebę – wręcz przymus – by o tym przypominać wszystkim odbiorcom moich medytacji: choć życie chrześcijanina nie będzie usłane różami, to relacja z Bogiem powinna być radością. To musi być coś, czego chcemy, o czym ciągle myślimy, za czym nieustannie tęsknimy. To jest też uwaga dla mnie: powinienem tak cieszyć się Chrystusem, jak kilka lat temu byłem szczęśliwy, gdy urodziła się Oliwka.

 

Tylko jest jeszcze jedna sprawa, którą powinniśmy zapamiętać.

 

Chrystus zapowiada, że gdy Go spotkamy, nie będziemy Go o nic „pytać”. W tekście greckim znajduje się dwuznaczność użytego czasownika. Oddaje ją idealnie angielski czasownik „ask”, który oznacza zarówno „pytać” jak i „prosić”. Choć tłumacz wybrał pierwsze znaczenie, sądzę, że to drugie bliższe jest zamierzeniu autora natchnionego. Gdy jest nam ciężko potrafimy długo i wytrwale prosić Boga o zmianę losu, ale gdy zostaniemy przepełnieni radością i spotkamy Chrystusa, nie będzie potrzeba nam już nic więcej.

 

Więc może powinienem zacząć żyć tym życiem pełnym łaski i radości Chrystusa już dzisiaj? Może już dziś powinienem przestać Go tylko prosić, a zacząć się Nim cieszyć? Może oprócz modlitwy dziękczynienia, błagania i uwielbienia, dzisiaj będę po prostu trwał przy Bogu?

 

Konkret na dziś: przeznacz część modlitwy na trwanie przy Bogu, bez słów.

 

Błogosławieństwo od ks. Krystiana: Niech cię błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn Duch Święty +

Edytowany przez Dorota Maj 26 '17, 22:45
Dorota
Dorota Maj 27 '17, 22:15

Skuteczność modlitwy...Roman Chyliński

J 16, 23b-28


Jezus powiedział do swoich uczniów: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna.
Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca".

 

Może ktoś powiedziałby, że skuteczność modlitwy zależy od wiary modlącego się. I miałby dużo racji.

1. Wiara.
Potwierdza takie spojrzenie na ducha modlitwy Jezus w Ewangelii św. Marka:” Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie”. (Mk 11,24).

 

2. Przebaczenie.
Co więcej, Jezus chce abyśmy wraz z wiarą przyjęli na modlitwie postawę przebaczenia: „A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze". (Mk 11,25).

 

3. Ufność.
Św. Jan w swoim 1 Liście podpowie nam, że w modlitwie potrzebne jest jeszcze przekonanie o dobroci Boga Ojca oparte na ufności :
„Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili”. (1J 5,14-15).

 

4. W imię Jezusa.
Chciałbym jednak wrócić do dzisiejszej Ewangelii. Bo w niej Jezus mówi o źródle wszelkiej skuteczności modlitwy, a jest nią On sam: „O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje”. Wyrażenie na końcu modlitwy: „ Przez Chrystusa…” jest najważniejsze w każdej prośbie, bo tylko w to Imię i przez Nie możemy wszystko otrzymać od Ojca.

Jeżeli więc prosisz Boga o cokolwiek i chcesz, aby była to skuteczna modlitwa zawsze rozpoczynaj ją słowami: „ W imię Jezusa Chrystusa …”.

 

5. W Duchu Świętym.
Każda liturgiczna modlitwa trafia do naszych serc, wychodząc od Ojca, przez Syna w Duchu Świętym. W ten sposób nasz dobry Ojciec porusza naszego ducha łaską uprzedzającą, abyśmy mogli odpowiedzieć Ojcu w Duchu Świętym przez Chrystusa.

 

6. Pierwszeństwo Łaski.
Dlatego pamiętaj! Zanim weźmiesz różaniec do ręki i powiesz pierwsze „Ojcze nasz”, czy pójdziesz do spowiedzi, czy cokolwiek dobrego uczynisz wiec, że pierwej Bóg przez Chrystusa w Duchu Świętym ciebie natchnął i uzdolnił, abyś czynem, słowem i modlitwą mógł na tym świecie coś Bożego zrobić!
W teologii nazywa się to „Pierwszeństwo Łaski”.

 

7. Prosząc, dziękuj.
Dziękuj, więc Bogu za każdy dobry czyn i skuteczność twojej modlitwy. Bo to wszystko w Imię Pana naszego Jezusa Chrystusa otrzymujesz, a nie z własnej pobożności. Amen!

 

  Przestań wątpić w Jego miłość... Daniel Glibowski

 

Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię wam, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca. J 16, 25-28

 

 

Uświadom sobie dzisiaj jeszcze raz oczywiste prawdy wiary, które głoszą, że Jezus przyszedł na świat od Ojca i do Niego znowu powrócił. Jaki był sens Jego wcielenia? Co On chciał przekazać mi, Tobie i całemu światu? Popatrz jeszcze raz na słowa z Ewangelii. Usłysz sercem to, mówi wcielony Syn Boży: Ojciec Was miłuje. Niech te słowa przenikną Twoją duszę. Nie daj sobie nigdy wmówić, że Bóg Cię nie kocha, nie pamięta o Tobie i zsyła na Ciebie najgorsze kary. Bóg jest samą miłością i miłosierdziem. On cały czas czeka na Ciebie z otwartymi ramionami.

Gdy ranisz Go i zasmucasz, to On i tak czeka cierpliwie aż zmądrzejesz i wrócisz do Niego. Wyobraź sobie dzisiaj Boga Ojca i Jego miłość do Ciebie. Zobacz Jego zatroskane oblicze. Przypomnij sobie moment, w którym z miłości do Ciebie oddawał swoje życie i nie przeklinał Cię za grzech, lecz modlił się o Twoje nawrócenie. Nie gniewaj się już na Niego za wszystkie bolesne doświadczenia. Wybacz Mu oraz wszystkim, którzy zadali Ci ból. On pokazał Ci jak żyć w pełnej wolności od nienawiści mimo najcięższych prób.
Jeden z największych świętych mówił:

 

Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu. (św. Augustyn)

 

Taka jest prawda. Człowiek całe życie szuka i pragnie miłości. Jest tylko jedno źródło prawdziwej miłości. I nawet dwoje kochających się osób może odnaleźć pełnię szczęścia i miłości jedynie w Bogu. To dzięki Niemu każda miłość między ludźmi potrafi przetrwać największe kryzysy.

 

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. J 16, 23b-24

 

Poproś dzisiaj o poznanie miłości Boga Ojca. Uwierz mi, że nie potrzeba Ci nic więcej do szczęścia. Pokochaj Go całym sercem i żyj tak, aby chociaż odrobinę odwdzięczyć się Mu za to, co On stale czyni dla Ciebie.


Panie, dziękuję za to, że każdego dnia przypominasz mi o swojej miłości. Prowadź mnie, abym opowiadał wszystkim o Twojej nieskończonej miłosiernej miłości.

Edytowany przez Dorota Maj 27 '17, 22:16
Dorota
Dorota Maj 28 '17, 23:09
Zaufanie...ks. Krystian Malec

 

Pierwszą książkę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. 
A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił: ”Słyszeliście o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”.
Zapytywali Go zebrani: ”Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?”. Odpowiedział im: ”Nie wasza to rzecz znać czas i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”.
Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: ”Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”. (Dz 1,1-11)

 

Żydzi wierzyli, że trzy osoby nie umarły i zostały zabrane do nieba. Byli to: Mojżesz, Eliasz i Henoch. Zatem motyw wniebowzięcia jakiegoś człowieka do nieba nie jest obcy literaturze biblijnej. Jednak już na samym początku musimy zaznaczyć ważną różnicę między wniebowzięciem, a wniebowstąpieniem, które dzisiaj świętujemy. Ci, o których napisałem, a także Maryja z postaci nowotestamentalnych, trafili do nieba nie dzięki swojej mocy, ale dzięki interwencji Boga, który obdarzył ich tą łaską. Natomiast Jezus, jak czytamy w Dziejach Apostolskich: „uniósł się w ich obecności w górę” oraz „wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba”. On nie potrzebował niczyjej pomocy, ponieważ będąc jednocześnie Bogiem i człowiekiem, sam mógł to uczynić.

 

Jednak nie to jest dzisiaj dla mnie najważniejsze. Gdy przeanalizujemy opowiadania mówiące o wniebowzięciu Mojżesza i Eliasza – bo o Henochu jest zaledwie kilka słów – widzimy pewien powtarzający się motyw. Mianowicie Mojżesz przekazał kontynuację swojego dzieła Jozuemu, a Eliasz Elizeuszowi. Zatem Ci dwaj, uważani za jednych z najważniejszych postaci w dziejach Izraela, namaszczają następców, aby ci kontynuowali ich misję. A co robi Jezus? Co mówi Apostołom na chwilę przed wniebowstąpieniem?

 

„[…] gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”.

 

Jezus także namaszcza uczniów, aby kontynuowali Jego dzieło. Postępuje jak Mojżesz i Eliasz, bo to oni mają przekazywać dalej to, co On zapoczątkował. Bóg powierza swoje dzieło ludziom, ale nie na zasadzie „róbcie jak wam się wydaje”, lecz działajcie tak, jak Was uczyłem i w moim Duchu.

 

Nie dziwi Cię Jego zaufanie do uczniów? Przecież tyle razy Go zawiedli, tyle razy okazali się niedojrzali, tyle razy słowa nie poszły w parze z czynami, a w kluczowym momencie tylko Jan stał pod krzyżem. A mimo to właśnie ich Jezus prosi, aby nieśli dalej słowo życia. Jest to dowód Jego wielkiego zaufania wobec nich.

 

Tak jak napisałem przed chwilą, oni wielokrotnie „dawali plamę”, ale porażki, których doświadczyli w swoim życiu, nauczyły ich bardzo ważnej rzeczy, czyli zaufania Jezusowi. Tak często upadali, że w końcu pojęli, że to, do czego ich zaprasza Mistrz, nie może być oparte na ich zdolnościach, talentach i osobistych predyspozycjach, ale na Nim.

 

Gdyby to, co nazywamy Kościołem, było uzależnione tylko od indywidualnych cech poszczególnych ludzi, to już dawno przestałby istnieć, ale trwa, ponieważ Bóg jest siłą Kościoła. Co więcej, On ciągle trzyma się tej samej taktyki i nadal wybiera ludzi, którzy czasami zawodzą. Zobacz jak bardzo jest konsekwentny i jak mocno nam ufa. Apostołowie przekazali to, co nakazał im Jezus swoim następcom, a oni następnym, ci następnym itd., aż do naszych czasów. Kościół istnieje dlatego, że kolejne pokolenia ludzi dzielą się osobistym doświadczeniem spotkania z żywym Bogiem, sakramentami i Dobrą Nowiną.

 

Myślę, że warto w tym miejscu zadać sobie (retoryczne) pytania: czy ci wszyscy, którzy przez wieki głosili Jego Zmartwychwstanie, byli inni niż my? Czy nie mieli grzechów? Czy codziennie nie musieli walczyć o swoją świętość? Czy nie mieli złych przywiązań, nałogów? Czy nie kłócili się z innymi, obrażali, mieli ciche dni? Oczywiście, że mieli, ale w wierze chodzi o zaufanie, że pomimo naszych słabości, upadków i niewierności Bóg chce się nami posługiwać i że jesteśmy dla Niego ważni. Tak wielu świętych na przestrzeni wieków pokazuje nam, że Bóg potrafi to, co słabe zmienić w coś pięknego.

 

Gdy to zrozumiemy, łatwiej będzie nam stawiać czoła temu, co nas przygniata i nie pozwala w pełni przylgnąć do Boga. Nasze słabości są dla Boga okazją do okazania potęgi.

 

Konkret na dzisiaj: pomyśl, co według Ciebie, dyskwalifikuje Cię do bycia apostołem? Zaproś Boga do tej konkretnej przestrzeni Twojego życia w czasie Mszy Świętej.

 

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Idź, Ja jestem z Tobą...ks. Daniel Glibowski  

Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: ,,Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.” Mt 28, 18-20

 

Wyobraź sobie Jezusa unoszącego się do nieba i wypowiadającego swoją ostatnią wolę względem Apostołów, ich następców i całego Kościoła, do którego Ty także należysz. Poczuj się prawdziwie adresatem powyższych słów. Twój Pan i Zbawiciel zapewnia Cię, że jest ponad wszelką władzą i zwierzchnością. Ponad to On mówi, że będzie z Tobą zawsze. Nie ma takich momentów, w których by Go nie było. To, że Ty nic nie czujesz, nie zmienia faktu, że On JEST obok Ciebie. Jego wolą jest, abyś odnowił w sobie relację z Duchem Świętym, który przypomni Ci całą naukę przekazaną przez Jezusa podczas Eucharystii, katechez oraz rad dziadków i rodziców. Otwórz się na prawdziwą moc Jezusa Chrystusa, który chce uczynić Cię narzędziem do głoszenia Dobrej Nowiny o Bożej miłości i miłosierdziu względem każdego człowieka. Zapragnij dzielić się największym skarbem, który jest w Twoim sercu.

 

Bracia: Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, niech da wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, byście wiedzieli, czym jest nadzieja, do której On wzywa, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przeogromna Jego moc względem nas wierzących – na podstawie działania Jego potęgi i siły. Ef 1, 17-19

 

Bóg naprawdę chcę uczynić Cię silnym człowiekiem, który przenosi góry. Uwierz w to i zacznij działać na Bożą chwałę.


Panie Jezu, Ty jesteś całą moją siłą. Bez Ciebie nic nie mogę. W jedności z Tobą niosę wszystkie trudy, obowiązki i codzienne wyzwania. Jednym z najpiękniejszych i najbardziej wymagających doświadczeń jest głoszenie Ciebie pośród pogubionych ludzi. Dziękuję za to, że dajesz mi to czynić z pasją i miłością.

 

Do nieba trzeba się przygotować....ks. Roman Chyliński

 

Mt 28, 16-20
Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam, gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami:
«Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata»

Piękna jest teologia Wniebowstąpienia Pańskiego.
To dzień królewskiej intronizacji Chrystusa, i Jego tryumfu, który zgotował Synowi Ojciec Niebieski.
Stąd tyle radości w tekstach liturgicznych: „Wszystkie narody klaskajcie w dłonie, radosnym głosem wykrzykujcie Bogu”, wyśpiewamy w Psalmie 47.
„Spraw, abyśmy się radowali” – woła celebrans w kolekcie, ponieważ wniebowstąpienie Twojego Syna jest: „wywyższeniem ludzkiej natury”, czyli i naszym zwycięstwem.

 

Co więc zrobić, aby dostać się do nieba?
Odpowiemy: trzeba mieć szacunek dla majestatu śmierci.
Co to znaczy?

Przedstawię siedem warunków dobrego przygotowania się na śmierć.


1. Odrzucić kłamstwo, że nasza śmierć nastąpi jutro czy po jutrze. „Dziś” mogę odejść z tego świata! Św. Łukasz w Dziejach Apostolskich cytuje ciekawe słowa Jezusa:«Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą”. Jezus daje więc nam do zrozumienia, że ani ty, ani ja nie znamy czasu naszego odejścia z tego świata. CZUWAJMY!


2. Trzeba nam zaufać Bogu, że jako dobry Ojciec przygotowuje nas na śmierć, często przez cierpienie, oczyszczenie wewnętrzne i wybiera dla nas najlepszy dzień na odejście z tego świata.


3. Bóg nie karze nas śmiercią, ale wyzwala nas z tego „Łez padołu”.


4. Ludzie często nagle giną nie z woli Bożej, ale z nieodpowiedzialności własnej lub innych ludzi.


5. Być przygotowanym na śmierć, oznacza świadomość, że:
- przechodzę z życia do życia wiecznego, życie się wiec , ale się nie kończy!
- jest niebo, piekło i czyściec i sąd osobisty. Czyli warto żyć dobrze i czynić dobre uczynki!I ważna uwaga, bądźmy w łasce uświęcającej, bo tylko wówczas moje dobre czyny zasługują na życie wieczne.
- Łaska Boża do zbawienia jest koniecznie potrzebna i dlatego nie pozwalam sobie żyć długo w grzechu ciężkim.
- jeżeli tylko sobie przypomnę, że noszę kogoś w złości, gniewie, a co nie daj Boże w przekleństwie z miejsca wybaczam, tak jak Bóg mi wybacza w konfesjonale.
- trzeba prosić Boga o dobrą śmierć, aby ta chwila mnie nie zaskoczyła: „Jezu, Maryjo, Józefie św. wam oddaję serce, ciało i duszę moją. Jezu, Maryjo, Józefie św. bądźcie ze mną przy skonaniu moim. Jezu, Maryjo, Józefie św., niech oddam ducha mojego przy Was w pokoju. Amen.
- noszenie szkaplerza karmelitański, czynienie dziewięciu piątków miesiąca „zabezpiecza” nas na wypadek nagłej śmierci w grzechu ciężkim.


6. Kiedy jesteś przy umierającej osobie wzywaj księdza i modl się Koronką do miłosierdzia Bożego.


7. Wytrwaj do końca w swoich zobowiązaniach, ślubach, trudach, pomimo zniechęceń w walce z grzechem, z szatanem i swoimi słabościami. Za to jest nagroda. A tu na ziemi jest MIŁOSIERDZIE, konfesjonał i Boże przebaczenie.

 

Tylko głupi człowiek nie ma szacunku dla majestatu śmierci!

W dzisiejszej Ewangelii usłyszymy słowa Jezusa:„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody...”.

Co te słowa oznaczają dla nas?

Jezus powie do św. siostry Faustyny:
„Dziecię, jeszcze nie jesteś w ojczyźnie, więc idź wzmocniona Mą łaską i walcz, o królestwo Moje w duszach ludzkich, a walcz, jak dziecię królewskie i pamiętaj, że prędko miną dni wygnania, a z nimi i możność zbierania zasług na niebo. Spodziewam się od ciebie, dziecię Moje, wielkiej liczby dusz, które będą przez wieczność całą wysławiać miłosierdzie Moje. Dziecię Moje, abyś godnie odpowiedziała Mojemu wezwaniu, przyjmuj Mnie codziennie w Komunii św. – ona da ci moc...”(Dz 1489).

 

Przyprowadź więc do Jezusa za życia swego chociaż jedną osobę: modlitwą, cierpieniem czy dobrym słowem. A wówczas otrzymasz takie zapewnienie, jak św. siostra Faustyna:

 

” Jeden akt czystej miłości ku Mnie milszy Mi jest, niżeli tysiące hymnów dusz niedoskonałych. Jedno twoje westchnienie miłości wynagradza Mi za wiele zniewag, jakimi Mnie karmią bezbożnicy.


Najdrobniejszy uczynek, czyli akt cnoty, ma w oczach Moich niezmierną wartość, a to dla wielkiej miłości, jaką masz ku Mnie. W takiej duszy, która żyje wyłącznie miłością Moją, króluję jako w niebie." Amen!

 

 

Dorota
Dorota Maj 29 '17, 18:15

Nie bój się porzucić starego trybu życia. Przyznaj się do błędów i wgraj nowy system -

Program – Jezus 2017...ks. Daniel Glibowski

 

Odpowiedział im Jezus: «Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Ja zwyciężyłem świat». J 16, 31-33

 

Jezus zna słabości swoich uczniów. On wie, że jeszcze daleko jest im do doskonałości. Dlatego też wskazuje źródło wewnętrznej siły, które daje Mu prawdziwy pokój. Jest nim głębokie zjednoczenie z Ojcem. To dzięki niemu Jezus całkowicie zwycięża diabła i nie daje się zwieść rzeczom ziemskiego świata. Zadaj sobie dzisiaj pytanie, jaka jest Twoja relacja z Bogiem Ojcem, Jezusem Chrystusem i Duchem Świętym? Czy powierzasz im każdy dzień i prosisz szczerze o wsparcie? Czy starasz się z całych sił, aby nieustannie dokonywać wyborów zgodnych z wolą Bożą? Postanów już dzisiaj uczynić wszystko, aby ożywić relacje z Bogiem i iść Jego śladami. Tylko w jedności z Nim możesz zwyciężyć ten świat.


W ostatnich dniach słuchałem słów ks. Pawlukiewicza o trzęsieniu ziemi w naszym życiu. Zdumiał mnie jeden z obrazów, w którym ten słynny kaznodzieja powiedział, że jesteśmy niczym pochylone drzewa, które patrzą w stronę nieba. Problemem jest to, że nachylenie jest często skierowane w stronę grzechu i samo patrzenie w stronę Boga nie wystarczy. Gdy drzewo zostanie ścięte, to poleci w tą stronę, w którą naginało się przez całe życie.

Prawdą jest też, że naginają nas różne pokusy i doświadczenia, a my nie mamy siły, aby przeciwstawić się im. Tutaj ks. Pawlukiewicz daje kapitalne porównanie o systemie antywirusowym, który każdy z nas ma w sobie. Problemem jest to, że każdy z nas ma taki swój system obronny, który przyzwyczaił się do starych wirusów i już nie wykrywa nowych. Gdy chcemy wgrać nowy program np. Jezus 2017 :), to stary nie chce go wpuścić. Dwa programy kłócą się. Potrzeba całkowicie odinstalować stary program, aby Jezus prawdziwie opanował każdą przestrzeń Twojego serca, umysłu, ciała i duszy. Zachęcam Cię dzisiaj do generalnej spowiedzi i oddania życia Jezusowi jako Panu i Zbawicielowi.

Po czym pamiętaj, że Program Jezus 2017 potrzebuje stałej aktualizacji poprzez regularną spowiedź, Eucharystię, czytanie Pisma świętego i formację we wspólnocie. Nie bój się porzucić starego trybu życia. Przyznaj się do błędów i idź przez życie prawdziwie z Jezusem Chrystusem.

 

Bóg wstaje i rozpraszają się Jego wrogowie,
pierzchają przed Jego obliczem ci, którzy Go nienawidzą.
Jak dym przez wiatr rozwiany,
jak wosk, co rozpływa się przy ogniu,
tak giną przed Bogiem grzesznicy.
A sprawiedliwi cieszą się i weselą przed Bogiem,
i rozkoszują radością.
Śpiewajcie Bogu, grajcie Jego imieniu,
bo Pan Mu na imię.
Bóg dom gotuje dla opuszczonych,
jeńców prowadzi ku lepszemu życiu. Ps 68, 2-5. 7

 

Panie, dziękuję za to, że stale odnawiasz moje myślenie, ukazujesz mi zagrożenia i pomagasz wyjść z najgorszych sytuacji. W Tobie jest cała moja siła i nadzieja.


Zachęcam do posłuchania słów ks. Pawlukiewicza o trzęsieniu ziemi w naszym życiu:

 

https://www.youtube.com/watch?v=YSah3py--sM

 

Charyzmaty...ks. Roman Chyliński

 

Dz 19, 1-8
Kiedy Apollos znajdował się w Koryncie, Paweł przeszedł okolice wyżej położone, przybył do Efezu i znalazł jakichś uczniów. Zapytał ich: «Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyjęliście wiarę?» A oni do niego: «Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty». «Jaki więc chrzest przyjęliście?» – zapytał. A oni odpowiedzieli: «Chrzest Janowy». «Jan udzielał chrztu nawrócenia, przemawiając do ludu, aby uwierzyli w Tego, który za nim idzie, to jest w Jezusa» – powiedział Paweł.
Gdy to usłyszeli, przyjęli chrzest w imię Pana Jezusa. A kiedy Paweł nałożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też językami i prorokowali. Wszystkich ich było około dwunastu mężczyzn.
Następnie wszedł do synagogi i odważnie przemawiał przez trzy miesiące, rozprawiając i przekonując o królestwie Bożym.

Charyzmaty nie powinny być celem samym w sobie naszego życia chrześcijańskiego, katolickiego, ale środkiem, który Bóg nam dał do ewangelizacji. Każdy chrześcijanin może otrzymać dar charyzmatyczny.

 

Powie św. Paweł:
„ Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce.” (1 Kor 12,711).

Przeanalizujmy powyższe charyzmaty z Listu do Koryntian:

a) Dar języków: jest najmniejszy z darów, ale nawet jeśli pragniemy większych, często otrzymujemy najpierw dar języków — który jest niejako pierwszym stopniem, czy też bramą do innych. Dlaczego? Między innymi dlatego, że uwalnia nas z postawy ciasnego racjonalizmu: że tylko to zaakceptuję, co jestem w stanie zawrzeć w zrozumiałym języku i opanować moim rozumem. Tymczasem Bóg chce, byśmy przyjęli więcej niż możemy zrozumieć.


b) Dar tłumaczenia języków - polega na przekazaniu wiadomości, jaką Duch Święty pragnie zakomunikować nam w językach.


c) Dar proroctwa: chodzi tu raczej o „ostrzejsze” widzenie wybranych aspektów rzeczywistości, w perspektywie duchowej niż o przepowiadanie jakiejś przyszłej sytuacji. Ale z drugiej strony jeśli pojawia się taka (zazwyczaj nagła) ostrość widzenia, może ona oznaczać zarówno sięgnięcie w głąb, jak i w przód. Jest to często nagle pojawiająca się świadomość jakichś słów lub obrazów, które są „większe ode mnie”, przynoszą jednocześnie radość, bo czuję, że pochodzą od dobrego Boga i niepokój, bo przerastają zrozumienie. Dar proroctwa musi być poddany rozeznaniu: po pierwsze dlatego, że istnieją fałszywe proroctwa, po drugie dlatego, że bardzo wiele proroctw odnosi się tylko do pewnych osób z grona słuchających, albo tylko do określonej sytuacji.


d) Dar poznania: chodzi tu o nadnaturalne widzenie rzeczy zakrytych, np. czyjejś choroby, Bożego uzdrawiania tejże, czyichś grzechów (1Kor 14,24-25). Jest to innego rodzaju dar niż proroctwo.


e) Dar uzdrawiania: poprzez modlitwę z nałożeniem rąk lub nawet zwykłą modlitwę wstawienniczą osoby z takim darem Bóg uzdrawia z chorób cielesnych i duchowych.


f) Dar czynienia cudów: dzięki któremu możemy być narzędziem Boga w silnej manifestacji mocy Boga, jak np. natychmiastowym uzdrowieniu.


g) Dar rozeznania: ten dar często wiąże się z posługą pewnej władzy udzielonej w Kościele, ale także z osobistym rozwojem duchowym i intelektualnym. Polega na umiejętności zrozumienia, czy dane dzieło, dane zachowanie pochodzi od Boga, od człowieka, czy od złego ducha i czy dany plan jest zgodny z wolą Bożą, czy też nie.


h) Dar miłości - ten dar jest bardzo ważny w modlitwie o uzdrowienie uczuć, pozwala osobie chorej doświadczyć miłości Boga.


i) Dar wiary - jest to dar specjalnego, natchnionego przez Ducha Świętego przekonania, że Bóg zainterweniuje z mocą w pewnych szczególnych sytuacjach. To przekonanie prowadzi następnie wierzącego do działania.

 

Zapragnijmy powyższych charyzmatów płynących od Ducha Świętego dla budowania własnej rodziny i Kościoła. Amen!

Dorota
Dorota Maj 30 '17, 19:30

Odrzuć pustkę, szukaj Jezusa!...Ks. Roman Chyliński

 

J 17, 1-11a

W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: "Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał.
Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał.
Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie".

Dzisiejsze słowo Boże wprowadza nas w ostatnie przesłanie „Modlitwy pożegnalnej” Jezusa, które zawarł św. Jan w swojej Ewangelii. Jest to „Modlitwa Arcykapłańska Jezusa”.

Jezus, w Ewangelii wg. św. Jana wypowiada trzy przesłania na Krzyżu. Jedno dotyczy „Testamentu z krzyża: „Oto syn Twój. Oto Matka twoja”. I dwa ostatnie są już tylko słowami: „pragnę” i „wykonało się”.

 

Czym jest i co określa owo słowo: „ pragnę” w ustach umierającego Jezusa, św. Jan opisał właśnie w „Modlitwie Arcykapłańskiej ”, w siedemnastym rozdziale.


Ewangelia ukazuje nam jedno z najważniejszych przesłań Jezusa. Wsłuchajmy się w słowa Jezusa.

 

"Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. „

 

To jest niesamowite stwierdzenie Jezusa: „Mam władzę nad każdym człowiekiem”.
Jak słyszymy dalej, władza ta została udzielona Jezusowi, aby mógł dać życie wieczne każdemu człowiekowi. Niestety nie wszyscy z ludzi będą chcieli skorzystać z tej mocy i władzy Jezusa. Ta moc i władza Jezusa wyraża się w Jego miłosierdziu, w przebaczeniu grzechów.


A zatem ukochajmy konfesjonał, bo tam najbardziej wychwalamy Boże miłosierdzie.

 

„A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.”

 

Zatrzymajmy się przez chwilę nad tą wypowiedzią Jezusa i zastanówmy się, co my byśmy napisali po słowach: „a to jest życie wieczne”?
Kiedy stawiam wiernym to pytanie, padają różne stwierdzenia: że życie wieczne polega na uporządkowanym życiu moralnym, na miłości, na zachowywaniu przykazań itp.

 

Mało jest wypowiedzi, że życie wieczne polega na poznaniu Boga, jako jedynego i prawdziwego oraz Jezusa Chrystusa.

 

Cóż sprowadziliśmy religię chrześcijańską do dobrego życia moralnego i zachowywaniu przykazań, odchodząc od żywej relacji z Jezusem i z Bogiem,Ojcem.

 

Kto więc ukaże na nowo żywego Chrystusa drugiemu człowiekowi?
Kto go doprowadzi do poznania Jezusa przez słowo Boże?

Bo tu leży istota chrześcijaństwa!!!

 

I jeszcze jedno ważne przesłanie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii Janowej.


„Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi.”

Jak słyszymy i czytamy, Jezus nie prosi za światem, ale za swoimi uczniami, którzy uwierzyli Jego słowu.


Tam, gdzie jest świat ze swoją: chciwością, pychą, rozwiązłością, skorumpowaniem i pożądliwością władzy, tam nie ma Jezusa!!!


Warto o tym pamiętać.
Dlatego nie dziwmy się temu, jak w jakimś momencie cały ten świat runie. I musi runąć, bo jest to świat bez wartości, świat pustki bez Jezusa.

 

Póki możesz, opuść ten świat i szukaj dla siebie Bożego życia.


Poznaj Jezusa i Jego Ojca!


Jedź na rekolekcje, czytaj słowo Boże, aby odnaleźć Boga w sobie, bo nie wytrzymasz długo życia w tej pustce lansowanej przez świat. Pieniędzmi duszy nie nakarmisz. Amen!

 

Znać Boga to dzielić z Nim wszystko...Bartłomiej Sokal  

„W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: «Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał. Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie”(J 17,1-11a)

Właściwie w dzisiejszym komentarzu skupię się na tylko jednym zdaniu. A tak dokładniej na jednym słowie, które pada w tym fragmencie. Werset, który będzie dla mnie punktem wyjścia dla rozważań to: „to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa”.

Co to znaczy „znać” Boga i Chrystusa?

 

Starożytni myśleli w sposób zupełnie inny niż my. Ich myślenie biegło bardziej konkretnymi torami, niż nam się wydaje. Dla nich abstrakcyjne pojęcia były dużo bardziej konkretne niż jest to obecnie. W starożytnym Izraelu, także w czasach Jezusa, wiedza lub znajomość czegoś było czymś więcej niż tylko posiadaniem w umyśle ogólnych informacji. To było nawet coś więcej niż tylko ugruntowana wiedza na dany temat. Przykład tego stanowi werset z Księgi Rodzaju „Mężczyzna poznał swoją żonę, Ewę, a ta porodziła mu syna, Kaina” (Rdz 4,1).

 

Znać Boga to wiedzieć o Nim wszystko. Ale tak dosłownie wszystko: od początku, do końca, jak mąż wie wszystko o swojej żonie i jak żona wie wszystko o swoim mężu. Znać Boga to mieć z Nim bliską relację, tak bliską, że małżeństwo, które zakłada bliską relację zarówno fizyczną, emocjonalną jak i każdą inną, jest tak dalekie jakby było przedzielone przepaścią.

 

Znać Boga to dzielić z Nim wszystko: każdą chwilę życia, każdy jego element, każdy jego wymiar. Ale czy to jest mi „na rękę”? Czy nie lepiej mi jest powiedzieć, że jestem chrześcijaninem, i zostawić sobie jakąś część życia do własnej dyspozycji? Czy nie wolę „odbębnić” obowiązku i mieć spokój od Boga? Czy nie jest mi lepiej, żeby Bóg zbytnio nie wkraczał w moje życie?

 

Konkret na dziś: znajdź, co w Twoim życiu oddajesz Bogu z trudnością i powierz Mu to.

 

Błogosławieństwo od ks. Krystiana: Niech cię błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Poznaj Go i żyj...ks. Daniel Glibowski  

A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. J 17, 3

To jedno zdanie mocno dotyka mojego serca. Człowiek, który zna Boga – ma w sobie życie wieczne. Jak rozumieć te słowa? Przecież każdy pragnie życia wiecznego. Większość ludzi powie także, że zna Jezusa Chrystusa. O jakie poznanie tutaj chodzi?

Odpowiedz sobie dzisiaj szczerze, czy znasz Boga na tyle, że masz do Niego absolutny respekt? Czy w pełni przyjmujesz Słowo Boże, które Stwórca objawił i pozostawił w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła? Czy Twoja relacja z Panem jest już tak mocna i zażyła, że przyjmujesz pokornym sercem Jego wolę? Jaki jest Twój Bóg? Czy naśladujesz Go każdego dnia? Czy stałeś się już prawdziwym świadkiem Jego miłości? Czy Twoje poznanie Jezusa przekłada się na życie w łasce uświęcającej, częstej Eucharystii i nieustannym, wewnętrznym pragnieniu mówienia o Nim wszystkim ludziom?
Polecam dzisiaj całą mowę św. Pawła, który żegna się ze wspólnotą w Efezie. Zwróć uwagę na jego miłość do Boga i ludzi:

 

Paweł z Miletu posłał do Efezu i wezwał starszych Kościoła. A gdy do niego przybyli, przemówił do nich: «Wy wiecie, jaki byłem z wami przez cały czas od pierwszej chwili, kiedy stanąłem w Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek Żydów. Jak nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do uwierzenia w Pana naszego, Jezusa. A teraz, przynaglany przez Ducha, udaję się do Jeruzalem; nie wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście. Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: bylebym dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej. Wiem teraz, że wy wszyscy, wśród których po drodze głosiłem królestwo, już mnie nie ujrzycie. Dlatego oświadczam wam dzisiaj: Nie jestem winien niczyjej krwi, bo nie uchylałem się tchórzliwie od głoszenia wam całej woli Bożej» Dz 20, 17-27

 

Czy potrafisz tak odważnie przybliżać ludziom prawdę o Bogu, który jest źródłem pełnego szczęścia i pokoju? Jeśli kochasz Jezusa z całego serca, to zacznij o Nim mówić. Nie zatrzymuj w sobie życia wiecznego. Głoś je, abyś go nie stracił. Proś o odwagę. Ludzie potrzebują Twoich słów. Czyń to z całą miłością, którą Bóg wleje w Twoje serce, a skruszysz nie jeden mur i będziesz miał wielką zasługę u Pana. Obyś nie był tchórzem, który chowa dla siebie najcenniejszą perłę. Podziel się nią, a Twoje życie nabierze nowego, Bożego rytmu. Pamiętaj, że tchórzostwo prowadzi do śmierci, a odwaga do życia.

 

Pan przez wszystkie dni niech będzie błogosławiony,
Bóg, który nas dźwiga co dzień, Zbawienie nasze!
Bóg nasz jest Bogiem, który wyzwala,
Pan ratuje nas od śmierci. Ps 68, 20-21

 

Panie, dziękuje za codzienne siły do dawania świadectwa o Tobie i Twojej miłości. Prowadź mnie, abym przybliżał ludzi do poznawania Ciebie, a tym samym do osiągnięcia życia wiecznego w Twoim Królestwie.

Dorota
Dorota Maj 31 '17, 23:05

Co to znaczy „pozdrowić” napotkanego człowieka w Duchu Świętym...ks. Roman Chyliński

 

Łk 1, 39-56

Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana". Wtedy Maryja rzekła: "Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy.
Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia.
Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
Święte jest Jego imię, a Jego miłosierdzie
z pokolenia na pokolenie nad tymi, co się Go boją.
Okazał moc swego ramienia,
rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych.
Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.
Ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie.
Jak przyobiecał naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki"

„Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem…”.

 

Jak nieść dobro drugiemu człowiekowi, to z pośpiechem!
Tego uczy nas Maryja.

 

Wiemy, że Maryja w trakcie Zwiastowania otrzymała od anioła przesłanie: „A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną”.(Łk 1,36).


Pragnienie służenia Elżbiecie, będącej w stanie błogosławionym dla Maryi w tym momencie stało się najważniejszym zadaniem.

 

Niektórzy próbują sugerować, jakoby Maryja do końca nie mogła uwierzyć w ten cud poczęcia Jana Chrzciciela i poszła do Elżbiety między innymi sprawdzić, czy tak jest naprawdę.

 

Nic bardziej błędnego w interpretacji tego urywka Ewangelii nie mogło powstać. Wszystko, bowiem co postanowiła Maryja, było czynione w wielkim posłuszeństwie i pod natchnieniem Ducha Świętego: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana".

 

Maryja uwierzyła s ł o w u !

 

Wiara w istnienie Boga wcale nie musi pokrywać się z zaufaniem słowu Bożemu!
Wierzyć w Boga, a wierzyć Bogu, to duża różnica.
Otóż, jak uwierzysz słowu Bożemu, to wkrótce zobaczysz, jak czymś niesamowitym jest wypełnianie się słowa w twoim codziennym życiu.
To prowadzenie słowa w Duchu Świętym pokaże ci drogi, którymi dotychczas jeszcze nie chodziłeś, a które sprawiać ci będą wielką radość.
Ta moc słowa przeprowadzi cię również przez różne trudne doświadczenia.

 

Warto, więc zaprzyjaźnić się z codziennym słowem Bożym danym ci w liturgii Kościoła.

 

Maryja, kiedy pozdrowiła swoją krewną w Duchu Świętym wlała radość w serce Elżbiety i napełniła ją duchem proroctwa: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie”?

 

Pozdrawiajmy, więc siebie w Duchu Świętym, bo tak wiele dobrego wówczas się dzieje!
Pozdrowienie to jednak od nas wymaga stanu łaski uświęcającej oraz postawę przebaczenia.

 

Wyśpiewajmy dzisiaj Magnificat, dziękując Bogu za spotkanie Jezusa ze św. Janem w łonach Maryi i św. Elżbiety.


Teologicznie rzecz ujmując, w tym momencie kończy się Stary Testament , a zaczyna Nowy.
Jest więc za co dziękować Bogu.

 

Modlitwa: Matko Najświętsza, zapraszam Cię do swojego życia. Przyjdź do mnie z Panem Jezusem i napełnij mnie Duchem Świętym. Spraw, abym przy spotkaniu z drugim człowiekiem, wlał w niego radość i nadzieję w Duchu Świętym, jak Ty to uczyniłaś świętej Elżbiecie. Amen!

 

O Bogu, który wywraca do góry nogami życie młodej dziewczyny...Bartłomiej Sokal

 

Ostatnio przyglądaliśmy się Ewangelii Jana. Dziś jednak Kościół poddaje nam do rozważenia fragment Ewangelii Łukasza, okazją jest święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Jest to tekst o tyle ciekawy, że zawiera bardzo głębokie przesłanie teologiczne dotyczące narodzenia Chrystusa, ale także potwierdza naukę na temat specjalnej roli Maryi w historii zbawienia. Znamy ten tekst bardzo dobrze, ponieważ w czasie Adwentu i Bożego Narodzenia jest czytany wielokrotnie w czasie Liturgii Słowa. Ponadto Magnificat jest często wykonywany w ramach uwielbienia po Komunii Świętej w czasie świąt maryjnych, a bardzo wielu chrześcijan modli się nim w ramach codziennej modlitwy Ludu Bożego, czyli brewiarza. A zatem – jak często powtarza ks. Krystian – skoro znamy tekst bardzo dobrze, a może nawet na pamięć, wymaga on naszej szczególnej uwagi.

 

Cały hymn Magnificat nie jest tylko zachwytem Maryi nad tym, że została przez Boga wybrana do szczególnej misji wobec ludzkości; w tym przypadku byłaby to raczej egoistyczna motywacja. Maryja zaczyna wielbić Boga, gdy dostaje od Elżbiety potwierdzenie, że jej krewna spodziewa się dziecka. Zaczyna śpiewać Bogu chwałę, gdy widzi, że po raz kolejny interweniuje w życie swojego ludu.

 

W Biblii kilkukrotnie spotykamy sytuacje, gdy niepłodna kobieta z łaski Bożej rodzi dziecko. Tak było w przypadku Samsona, którego narodziny zapowiedział anioł Manoachowi oraz jego żonie. Tak było też w przypadku Anny, matki proroka Samuela. Szczególnie ona może stanowić ważny starotestamentowy kontrapunkt, gdyż po wychowaniu chłopca i oddaniu go na wyłączną służbę Bogu w sanktuarium przy Arce Przymierza, z ust kobiety wydobywają się takie słowa:

 

Raduje się me serce w Panu,
moc moja wzrasta dzięki Panu,
rozwarły się me usta na wrogów moich,
gdyż cieszyć się mogę Twoją pomocą.
Nikt tak święty jak Pan,
prócz Ciebie nie ma nikogo,
nikt taką Skałą jak Bóg nasz.
Nie mówcie więcej słów pełnych pychy,
z ust waszych niech nie wychodzą słowa wyniosłe,
bo Pan jest Bogiem wszechwiedzącym:
On waży uczynki.
Łuk mocarzy się łamie,
a słabi przepasują się mocą,
za chleb najmują się syci,
a głodni [już] odpoczywają,
niepłodna rodzi siedmioro,
a wielodzietna więdnie.
To Pan daje śmierć i życie,
wtrąca do Szeolu i zeń wyprowadza.
Pan uboży i wzbogaca,
poniża i wywyższa.
Z pyłu podnosi biedaka,
z barłogu dźwiga nędzarza,
by go wśród możnych posadzić,
by dać mu tron zaszczytny.
Do Pana należą filary ziemi:
na nich świat położył.
On ochrania stopy pobożnych.
Występni zginą w ciemnościach,
bo nie [swoją] siłą człowiek zwycięża.
Pan wniwecz obraca opornych:
przeciw nim grzmi na niebiosach.
Pan osądza krańce ziemi,
On daje potęgę królowi,
wywyższa moc swego pomazańca (1 Sm 2,1-10)

 

Obie kobiety otrzymują wyjątkową łaskę: potomstwo. Dla Anny jest to wyproszony syn, który w opinii ludzi zdejmie z niej hańbę niepłodności. Dla Maryi jest to Syn Boży, który ze wszystkich ludzi zdejmie hańbę grzechów. Dzięki Chrystusowi porządek świata zacznie wracać do zamierzonego przez Boga stanu. Będzie on wywróceniem wszystkiego „do góry nogami”.

 

Bóg dzisiaj przychodzi z Maryją do każdego z nas i zadaje pytanie: czy chcesz zmienić swoje życie o 180 stopni? Czy jesteś gotów przyjąć wielką łaskę, która sprawi, że już nic w Twoim życiu nie będzie takie same? Czy przyjmiesz Mnie i pomożesz mi zmienić porządek swojego życia?

 

Bardzo chętnie słucha się przytoczonych przeze mnie dwu hymnów, bo można się utożsamić z biedakami, słabymi i poniżonymi. A co jeżeli tak naprawdę jestem „mocarzem”, „sytym”, „wielodzietną”, „występnym”, „opornym”, „pysznym”, „władcą” lub „bogaczem”? Jest to trudna sprawa, ale niech dzisiejsze odwiedziny Maryi będą dla nas okazją, by zrobić sobie rachunek sumienia i zobaczyć, na ile jesteśmy w Bożej optyce wartymi wywyższenia, a na ile możemy zostać uniżeni.

 

Konkret na dziś: przypomnij sobie, ile razy Bóg zmieniał Twoje życie o 180 stopni i podziękuj Mu za to.

 

Błogosławieństwo od ks. Krystiana: Niech cię błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Nietypowe odwiedziny...ks. Daniel Glibowski

 

Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana». Wtedy Maryja rzekła: «Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim. Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Łk 1, 39-48a

 

Wyobraź sobie powyższą scenę, w której Maryja odwiedza swoją krewną Elżbietę. Wsłuchaj się w ich słowa, które są pełne ciepła, miłości i życzliwości. Zobacz także serca tych świętych kobiet. One budują się nawzajem Bożymi treściami. Nakarm się wewnętrznie tymi pięknymi postawami.

A teraz przypomnij sobie, jak wyglądają Twoje odwiedziny wśród krewnych i znajomych. Czy potrafisz rozmawiać o dobrych, budujących sprawach? Czy masz odwagę wychwalać Pana Boga za dobro, które Ci uczynił? Poproś dzisiaj Matkę Bożą o serce pełne życzliwości i miłości do bliźnich. Postaraj się naśladować Maryję, która jest jednocześnie mistrzynią duchowości, cichości, ale i życzliwości względem bliźnich. W jej mowie nie ma skupiania się na sobie, lecz na Bożej miłości i chwale, której wszystko jest podporządkowane. Przypomnij sobie, czym Bóg obdarował Cię w ostatnich dniach, miesiącach, a nawet i latach. Podziękuj Mu za to i nie bój się o tym mówić. Niech chwała Boża szerzy się po tym zlaicyzowanym świecie, w którym ludzie coraz częściej myślą, że wszystko zawdzięczają samym sobie.


Bardzo konkretne i pożyteczne rady daje dzisiaj także św Paweł:

 

Bracia: Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie wytrwali. Zaradzajcie potrzebom świętych. Przestrzegajcie gościnności. Rz 12, 9-13

 

Jak bardzo potrzeba ludziom takich słów. Przecież nikt nie lubi obłudy. Każdy z nas pragnie w głębi duszy dobra, miłości, życzliwości, gorliwości, płomiennego ducha, nadziei, cierpliwości, wytrwałości na modlitwie, gościnności. To wszystko ładnie można opisywać. Gorzej jest wprowadzić to w życie. Myślę jednak, że już samo pisanie i rozmyślanie o tym zaczyna zmieniać serce i wprowadzać je na właściwe tory. Większość zmian w naszym życiu zaczyna się od konkretnych myśli, do których zaczynamy przekonywać się. Postanów sobie dzisiaj, że postarasz się z całych sił, aby być bardziej miłym, życzliwym i gościnnym względem spotkanych osób. Przy tym cały czas przypominaj sobie postawę Maryi i proś ją o wstawiennictwo.


Maryjo, najlepsza Mamo, proszę Cię o uproszenie u Twego Syna łaski prawdziwej miłości do bliźniego, abym mógł podczas każdego spotkania dzielić się z ludźmi tym, co najbardziej buduje serce i oddaje chwałę Bogu.

Edytowany przez Dorota Maj 31 '17, 23:07
Dorota
Dorota Cze 1 '17, 22:11

Każdy z nas potrzebuje wsparcia, żeby przetrwać trudne chwile...ks. Krystian Malec

 

W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: 
„Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”. (J 17,20-26)

 

Na początek chciałbym przytoczyć opowiadanie, którego autorem jest Pier D’Aubrigy:

„Dawno, dawno temu, bóg wiatru postanowił zemścić się na pewnej wiosce, z której nie dostawał już żadnego daru. Najpierw miał zniszczyć płody ziemi, a następnie samych ludzi.

Ziemia wydawała tam tylko oliwki, które hodowano z wielkim zamiłowaniem. Rośliny bowiem są wdzięczne tym, co je kochają. Kiedy drzewka pojęły zamiar bożka, zapragnęły podziękować ludziom za ich troskę o nie, dając im przykład, jak przetrwać ataki rozsierdzonego przeciwnika.

Tak więc, gdy pewnej nocy, bożek wyładował całą swoją wściekłość na gaju oliwnym, rzucając się na niego z niesłychaną gwałtownością i przeraźliwie wyjąc, oliwki przygotowały się na przyjęcie ataku. Każde drzewko splotło swoje gałęzie z gałęziami sąsiedniego drzewka, tak, że tworzyły jakby jedną, ogromną i gęstą roślinę, wewnątrz której bożek wiązł, na próżno szukając choćby jednego drzewka do wyrwania. Powtarzał natarcie raz, dwa, trzy razy, aż wreszcie, wyczerpany, padł w dolince.

Jakiś człowiek pojął niezwykłą lekcję daną przez oliwki. Pobiegł do wioski i opowiedział o wszystkim mieszkańcom. Kiedy bożek wiatru odpoczął, postanowił uderzyć w ludzi. Zaczął dziko świstać po ulicach i spadł jak jastrząb na chatki, ale nie znalazł w nich nikogo. Wszyscy mieszkańcy zebrali się w jednym miejscu: pośrodku dzieci, następnie kobiety, a za nimi mężczyźni. Wszyscy razem tworzyli jeden wielki, zwarty kwiat; mieli złączone ręce i ramiona, złączeni byli w jednym wielkim uścisku. Bożek wiatru, przypomniał sobie lekcję jaką dały mu oliwki i odstąpił od zemsty.

Właśnie w owym czasie odkryto solidarność. Mówi się o niej jeszcze i dziś, choć teraz zbyt wiele rąk zwisa obojętnie…”

Choć opowiadanie może wydawać się nieco dziecinne i przekoloryzowane, to koresponduje z dzisiejszym fragmentem słowa Bożego. Jeśli spojrzelibyśmy do całości Ewangelii według św. Jana, zobaczylibyśmy, że słowa, które Kościół daje nam dzisiaj pod rozwagę, są ostatnimi, jakie padają z ust Jezusa przed pojmaniem w Ogrodzie Oliwnym. Za chwilę Rabbi i Jego jedenastu uczniów – nie ma już z nimi przecież Judasza – uda się za potok Cedron. Zatem to, co mówi, jest niezwykle ważne.

Jezus wiedząc, że nadciagającą męka będzie czasem wielkiej próby dla wszystkich, którzy szli za Nim, prosi o zachowanie jedności. To słowo kilkukrotnie pada z Jego ust jak refren, który chciałby, żeby zapamiętali. Ale tym, co wręcz „uderza” z tego fragmentu, jest modlitwa o jedność nie tylko samych uczniów, ale i wszystkich, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć w Niego, czyli za nas.

Co możesz powiedzieć o jedności w Twoim domu, wspólnocie, miejscu pracy, szkole, studiach itd.? Na jakich wartościach są one oparte? Czy możesz liczyć na ludzi, których masz obok siebie? Czy rozmawiacie ze sobą o sprawach ważnych, czy może jedynie o tym, co nie sprawia, że trzeba zastanowić się nad własnym postępowaniem? A może mijacie się tylko pogrążeni we własnych myślach, nie interesując się sobą nawzajem?

Jedność jest wyzwaniem, ponieważ zły duch nieustannie chce nas odseparować od innych, bo wtedy łatwo może nami manipulować. Gdyby oliwki i ludzie z opowiadania nie byli razem, bożek wiatru wyrządziłby im wielkie szkody.

Tym, co ich uratowało, była jedność. Do takiego „splecenia” zachęca nas dzisiaj Jezus. Najpierw, rzecz jasna, z Nim samym, a następnie z innymi ludźmi. Nikt z nas nie jest herosem, który w pojedynkę stawi czoła wszelkim przeciwnościom i próbom. Każdy z nas potrzebuje wsparcia od innych, aby przetrwać trudne chwile. Sam jestem słaby i łatwo mnie złamać, ale jeśli mam obok siebie ludzi, z którymi jak oliwki i ludzie z opowiadania jestem „spleciony” silnymi więzami, którymi dla człowieka wierzącego są zawierzenie Bogu, modlitwa, szczerość i wzajemne zaufanie, to choćby atakował nas najpotężniejszy demon, wytrzymamy tę próbę.

 

Pomyśl, na jakim fundamencie budujesz relacje z innymi? Czy są to ludzie, którym możesz powierzyć swoje sekrety, wiedząc, że nie wykorzystają ich przeciw w Tobie? Czy łączy Was jedynie to, co przyjemne? Czy Wasza relacja przeszła już oczyszczenie i czas próby? Jeśli nie, to śmiem twierdzić, że nie znacie się w ogóle, ponieważ jak mówi nasze polskie przysłowie „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Ten, kto nie zostawił Cię, gdy wielu odeszło, jest człowiekiem, z którym warto budować relację.

Konkret na dzisiaj: podziękuj Bogu za tych ludzi, którym możesz ufać.

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

O dążeniu kujedności...ks. Roman Chyliński

„ (...)aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.”

Pięknym i głębokim komentarzem do dzisiejszej Ewangelii są słowa św. Jana Pawła II zawarte w Encyklice „Ut unum sint” (aby byli jedno). Oto one:
„Sam Jezus w godzinie swej męki modlił się, „aby wszyscy stanowili jedno” (J 17, 21).Ta jedność, którą Pan dał swemu Kościołowi i którą pragnie ogarnąć wszystkich, nie jest czymś mało istotnym, ale stanowi centralny element Jego dzieła. Nie jest też drugorzędnym przymiotem wspólnoty Jego uczniów, lecz należy do jej najgłębszej istoty. Bóg pragnie Kościoła, ponieważ pragnie jedności, i właśnie w jedności wyraża się cała głębia Jego agape.” (9 rozdz.)

 

Papież uświadamia nas, że dążenie do jedności: w małżeństwach, w rodzinach, we wspólnotach zakonnych, w Episkopatach, w Kościele „stanowi centralny element” dzieła Jezusa Chrystusa.

 

Ukazuje nam również zależność między jednością, a miłością. Żadna wspólnota uczniów Chrystusa nie jest wstanie wzrastać w miłości, jeżeli nie ma wysiłku dążenia do jedności.

 

Czytamy dalej – mówi papież: „Istotnie, ta jedność dana przez Ducha Świętego nie polega jedynie na tym, że ludzie gromadzą się w społeczność, która jest zwykłą sumą osób. Tę jedność tworzą więzy wyznania wiary, sakramentów i komunii hierarchicznej. Wierni stanowią jedno, ponieważ w Duchu trwają w komunii Syna, w Nim zaś — w Jego komunii z Ojcem: „mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem” (1 J 1, 3).

 

Jedność we wspólnotach, jak słyszymy jest darem Ducha Świętego.
To co nas zamyka na działanie Ducha Świętego to:
- życie w grzechu ciężkim,
- nieprzebaczenie z serca,
- brak posłuszeństwa Duchowi Świętemu, wyrażającemu się w dążeniu za potrzebami ciała, pomijając potrzeby ducha.

 

Zaskakujące jest podsumowanie istoty modlitwy Jezusa „aby byli jedno” przez Jana Pawła II:


„Wierzyć w Chrystusa znaczy pragnąć jedności;
pragnąć jedności znaczy pragnąć Kościoła;
pragnąć Kościoła znaczy pragnąć komunii łaski, która odpowiada zamysłowi Ojca, powziętemu przed wszystkimi wiekami. Taki właśnie jest sens modlitwy Chrystusa: „ut unum sint”.

 

W świetle tych słów mogę uczynić w sobie rachunek sumienia, jaka jest moja wiara?

 

Czy jestem chrześcijaninem, który pragnie i dąży do jedności? Bo:
- można być bezpośrednio odpowiedzialny za Kościół lokalny, jako np. biskup czy proboszcz, ale zupełnie nie podejmować żadnych działań, aby wiernych jednoczyć.
- można być ojcem lub matką i unikać spotkań i rozmów z własną rodziną, aby wytwarzać w niej więzi.


- można być przełożonym w pracy, dla którego zasada „dziel i rządź” będzie bardziej na rękę, niż podejmowanie trudu łagodzenia sporów.

 

Modlitwa: Przyjdź Duchu Święty i otwórz mnie na Twoje działanie we mnie. Wlej w moje serce i umysł: pokój, łagodność i miłość, aby służył temu, co jednoczy. Ucz mnie Duchu Święty, jak żyć w miłości z ludźmi, którzy: zazdroszczą, są przekonani o własnej racji, żyją w poczuciu, że ich wszyscy krzywdzą i nie podejmują żadnych wysiłków, aby wyjść do drugiego człowieka. Spraw, abym to ja nie był takim człowiekiem. Amen!

 

Najlepszy prezent na Dzień Dziecka...ks. Daniel Glibowski

W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: «Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem, i oni poznali, że Ty Mnie posłałeś. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich». J 17, 20-21. 24-26

Wyobraź sobie Jezusa, który modli się do swojego Ojca w niebie. Spróbuj zobaczyć ich relację pełną odwiecznej miłości. Zauważ największe pragnienie Chrystusa, którym jest zjednoczenie wszystkich ludzi na ziemi na wzór jedności Trójcy Świętej. W tych kilku zdaniach widać ogromną miłość i wzajemne przenikanie się dwóch Osób Boskich. Jezus mówi, że objawił ludziom miłość Ojca i będzie to czynił nadal. Czy zbliżyłeś się już chociaż trochę do prawdziwego obrazu Boga Ojca, który jest Twoim najukochańszym Tatusiem? Proś Jezusa, aby ukazał Ci Jego miłość, troskę i całe obdarowanie, którym jesteś obsypywany od poczęcia.

Porozmawiaj w tym Dniu Dziecka ze swoim odwiecznym Tatą. Podziękuj Mu za codzienne prezenty; powietrze, jedzenie, zdrowie, piękny świat, rodziców, przyjaciół, chęci do podejmowania nowych wyzwań, sakramenty i to słowo, które teraz czytasz. Bądź wdzięcznym dzieckiem, a czekają Cię jeszcze wspanialsze dary.
Pamiętaj także, że tylko Bóg Ojciec może zaspokoić Twoje najgłębsze pragnienie bycia kochanym, akceptowanym i bezpiecznym. Jeśli w to prawdziwie uwierzysz, to nikt i nic nie zdoła wyrwać Ci z serca miłości do pierwszego Taty we wszechświecie.

 

Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy,
On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje.
Dlatego cieszy się moje serce i dusza raduje,
a ciało moje będzie spoczywać bezpiecznie. Ps 16, 8-9

 

Tato, dziękuję za Twoją bezwarunkową miłość. Wiem, że nie zawsze byłem grzecznym dzieckiem. Ty jednak nigdy nie przestałeś mnie kochać. Dziękuję za każdy codzienny dar. Wierzę, że jesteś stale przy mnie i prowadzisz mnie do Siebie w niebie. Pomóż mi pokazywać innym Twoją ogromną miłość do innych dzieci. Chcę budować z nimi jedność, aby cały świat poznał najlepszego Tatę we wszechświecie.
 

Edytowany przez Dorota Cze 1 '17, 22:13
Dorota
Dorota Cze 2 '17, 23:38
Strach nie może dyktować warunków uczniom Jezusa...Bartłomiej Sokal

 

Gdy Jezus ukazał się swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?»

Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham».

Rzekł do niego: «Paś baranki moje».

I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?»

Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham».

Rzekł do niego: «Paś owce moje».

Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?»

Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham».

Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz».

To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» (J 21,15-19)

 

Słyszeliśmy na pewno wiele homilii, komentarzy, medytacji i konferencji na temat tego fragmentu Ewangelii. Słyszeliśmy wielokrotnie o tym, jak Jezus rozmawia z Piotrem i trzykrotnie pyta go o miłość, by w ten sposób odpokutował swoje trzykrotne zaparcie się Mistrza. Słyszeliśmy o tym, że po wyznaniu miłości zostaje na nowo powołany na ucznia. Ale w czym zmieniło się to powołanie Piotra? Co ten tekst mówi nam o naszym powołaniu?

 

Czwarty ewangelista posługuje się w Jezusowej zapowiedzi bardzo ciekawym czasownikiem: ζώννυμι dzonnymi. Jest nowotestamentowym hapax legomenon, czyli pojawia się w Nowym Testamencie jedynie raz, tylko w tym miejscu. W pierwszym odruchu traktujemy jego znaczenie jako opisanie w obrazowy sposób zapowiedzi śmierci. Jednak w języku biblijnym „opasanie” nigdy nie wiąże się z zapowiedzią śmierci.

 

Określenie to pojawia się za to dwadzieścia razy w Starym Testamencie, w greckim tłumaczeniu, zwanym Septuagintą. Jego użycie jest bardzo ciekawe, ponieważ – przykładowo – opisuje czynności dokonywane wobec kapłanów Starego Przymierza w momencie ich święceń:

 

„Synom też jego każesz się przybliżyć i ubierzesz ich w tuniki oraz przepaszesz ich pasem, i okryjesz głowy ich mitrami, i będzie należało do nich kapłaństwo na mocy nieodwołalnego prawa. I wprowadzisz Aarona i jego synów w czynności kapłańskie.” (Wj 28,8-9)

 

Podobny opis znajdziemy także w Kpł 8,7.13. Ponadto, czasownik ten używany jest w kontekście opisania osób przygotowanych do boju, gotowych do walki (zob także 1 Sm 17,39; Hi 38,3):

 

„Dawid wtedy dał rozkaz swym ludziom: «Niech każdy przypasze miecz!» I wszyscy przypasali sobie miecze. Dawid również przypasał sobie miecz. Potem około czterystu ludzi wyruszyło z Dawidem na czele, dwustu zostało przy taborze.” (1 Sm 25,13)

 

Mówiąc zatem o przepasaniu, Chrystus ma na myśli nie tyle zapowiedź określonego rodzaju śmierci, ale wezwanie do przyjęcia swoich obowiązków jako kapłan Nowego Przymierza, ale także Boży wojownik. Dlaczego jednak mówi o jakiejś zmianie?

 

Do tej pory uczniowie byli na etapie „praktyk”. Wiemy z Ewangelii synoptycznych, że mieli za sobą wyprawę misyjną, ale jak na razie dokonywali wszystkiego na polecenie Chrystusa, zgodnie z Jego wytycznymi, a poza tym niektórzy odwracali się od Niego. Teraz to wszystko ma się zmienić. Gdy wszyscy są umocnieni Duchem Świętym, teraz mają się poddać Jego prowadzeniu i – zrozumiejmy to odpowiednio – nie ma odwrotu, po prostu trzeba iść i głosić.

 

Piotr wcześniej przepasywał się sam, bo dosłownie zakładał pas, żeby luźna szata nie krępowała jego ruchów. Teraz zostanie obleczony Duchem Świętym i zostanie mu powierzone nowe zadanie, które ściśle połączy go z Bogiem. Na tyle, że będzie wędrował po świecie prowadzony przez Ducha Świętego i trafi nawet do stolicy cesarstwa – do Rzymu. Kto inny go opasze i poprowadzi, gdzie on sam nie zechce, to znaczy swoją łaską umocni go Duch Święty i Bóg poprowadzi go tam, gdzie nikt o zdrowych zmysłach nie zechce sam pójść: na śmierć męczeńską. Ale jeżeli spotka się Chrystusa, nie da się inaczej!

 

Siedząc przed komputerem i czytając wiele pouczających treści, łatwo powiedzieć, że jest się gotowym na męczeństwo. Tylko czy w konfrontacji z realnym zagrożeniem życia rzeczywiście nie wyparłbym się Chrystusa? Tego doświadcza codziennie wielu chrześcijan chociażby na Bliskim Wschodzie. Ale czy w codzienności nie ulegam drobnym „odchyleniom” albo „dopasowaniom”, aby nie wystawać spośród swojego otoczenia? A może boję się z kimś porozmawiać, o kim wiem, że potrzebuje mojej rozmowy? A może boję się zwrócić komuś uwagę? A może jeszcze coś innego?

 

Konkret na dziś: pomyśl, co powinieneś zrobić jako chrześcijanin, ale się boisz?

 

Błogosławieństwo od ks. Krystiana: Niech cię błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty +

  Jak wejść w dialog z Jezusem?...ks. Daniel Glibowski

Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» J 21, 17-19

Wyobraź sobie powyższy dialog Jezusa z Piotrem, który miał jeszcze w pamięci potrójne zaparcie się swojego Pana. Tym razem słyszy twarzą w twarz słowa: czy miłujesz Mnie? Jego odpowiedź za każdym razem jest twierdząca. To nie są już puste słowa, które wypowiada w euforii i zachwycie. Jezus zna doświadczone serce Piotra i powierza mu największą odpowiedzialność na ziemi. Pierwszy papież obejmuje pieczę nad owczarnią Chrystusa.


Spróbuj wejść dzisiaj w podobny dialog z Jezusem. Być może na Twoim życiowym koncie jest mnóstwo momentów, w których zaparłeś się Chrystusa poprzez konkretne grzechy. Stań przed swoim Panem i usłysz to potrójne pytanie o miłość. Nie patrz na swoją przeszłość. Cały ten ciężar może zniknąć w jednym momencie (zwłaszcza, gdy akt miłości poprzesz spowiedzią).

Powiedz Chrystusowi trzy razy TAK. Wsłuchaj się także w Jego głos, który powie, że wybrana przez Ciebie droga miłości i wierności nie będzie lekka. Może być tak, że okupisz ją w konsekwencji nie małym męczeństwem. Nie boj się tego. Jeśli Twoja miłość jest naprawdę mocna i zakorzeniona w głębi Twojego serca, to nic nie zdoła jej wyrwać. To dlatego Jezus pyta trzy razy. On chce dokopać się do samych głębin Twojego wnętrza. Jestem przekonany, że każdy człowiek na ziemi ma w swoim sercu (może na samym dnie) taką bezcenny perełkę, którą można nazwać – kocham Boga.


Poproś dzisiaj Jezusa o łaskę wiernej miłości. Nie myśl dzisiaj o upadkach i kryzysach wiary. Nie ma tak dramatycznej sytuacji, z której Bóg nie potrafiłby wyprowadzić swojego umiłowanego dziecka. A Ty nim jesteś! Nie zapominaj o tym!


Panie, dziękuję za dzisiejszy dialog. Znam swoją małość i niewierność. Ty mimo wszystko wciąż mnie kochasz i obdarowujesz. Z głębi duszy wołam dzisiaj do Ciebie: Kocham Cię, Kocham Cię, Kocham Cię i wierzę, że wytrwam w tej miłości do końca moich dni. Maryjo, proszę – wstawiaj się za mną.


Polecam dzisiaj bardzo oryginalny załącznik, który pomoże wejść Ci w dialog z Jezusem.

https://www.youtube.com/watch?v=MfeMsZV8LDA

 

 

Przyjaźń w miłości....ks. Roman Chyliński

 

J 21, 15-19
Słowa Ewangelii według św. Jana.
Gdy Jezus ukazał się swoim uczniom i spożywał z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?" Odpowiedział Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś baranki moje".
I powtórnie powiedział do niego: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?" Odparł Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś owce moje".
Powiedział mu po raz trzeci: "Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?" Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: "Czy kochasz Mnie?" I rzekł do Niego: "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego Jezus: "Paś owce moje.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz". To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: "Pójdź za Mną!"

 

Jezus dzisiaj trzykrotnie zadaje pytanie Piotrowi: „Piotrze czy miłujesz mnie?”


Znaczenie zadawanych pytań przez Jezusa i odpowiedzi Piotra w jęz. greckim pogłębiają sens tego dialogu.

Jezus dwukrotnie pyta Piotra o miłość „agapao”, a raz o miłość „filein”.
Piotr za każdym razem odpowiada słowami „filo Se” – kocham Cię.

 

Słowa Jezusa: „agapas me”- kochasz mnie, odnoszą się do miłości całkowitego oddania się Chrystusowi, aż do oddania życia za Niego. Piotr boi się odpowiedzieć Jezusowi na tę miłość tą samą miłością, bo już raz obiecał, że to zrobi i …zaparł się.
Odpowiada jednak miłością: „filein” tj. miłością całkowitej przyjaźni i głębokiej więzi z Jezusem.

Ostatnie trzecie pytanie Jezusa dotyczy miłości przyjaźni: „ Fileis me”, na które Piotr opowiada: „Wszystko Ty wiesz, wiesz, że Cię kocham”.

A my? Może nie wszyscy jesteśmy zdolni, względem Jezusa do miłości „agapao”- oddania życia za Niego, ale czy pragniemy żyć z Nim w przyjaźni?

 

Przyjaźń… czym ona jest?


Przede wszystkim jest zdolnością wejścia w relację: zaufania, intymności oraz prawdy z drugim człowiekiem.


Jest również wzięciem odpowiedzialności za życie i zbawienie przyjaciela.
Przyjaźń wyraża się też przez umiejętność, a zarazem odwagą rezygnacji z czegoś, co mogłoby ranić bliską mi osobę.


Oczywiście, relacja przyjaźni dokonuje się w procesie nieustannego odkrywania się.

 

Prawdziwa przyjaźń nie boi się trzeciej przyjaźni. Jest otwarta, a nie zaborcza i pozostawia wolność przyjacielowi.


Przyjaźnią można obdarować drugiego człowieka i czekać cierpliwie na wzajemność.

Piękna jest przyjaźń, bo dotyka najgłębszych sfer w człowieku.


Szczęśliwy ten człowiek, który napotkał w swoim życiu człowieka godnego powierzenia mu siebie i swoich spraw.

Karol Wojtyła w swojej książce: „Miłość i odpowiedzialność” napisał głębokie przesłanie o przyjaźni:


„Przyjaźń, zatem jest pewnym odkryciem siebie - swego ja dla drugiej osoby. Udzielaniem siebie. Swego czasu, wsparcia, myśli.


Pięknie to ujął Thomas Hughes: Błogosławieni ci, którzy mają dar nawiązywania przyjaźni, bo to jeden z najlepszych bożych darów. Wymaga on wielu cech, ale przede wszystkim zdolności do wyjścia poza swoje ja i docenienia tego, co szlachetne i dobre w drugim człowieku.


W przyjaźni nie zatracamy się w drugiej osobie, w przyjaźni każdy doświadcza swojej odrębności.”

 

Jest taki moment w Ewangelii wg św. Jana, w którym Jezus obdarowuje nas swoją przyjaźnią: „ Nie nazywam was sługami, bo sługa nie wie co czyni pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko co usłyszałem od Ojca mego, przekazałem wam.(J 15,15).

 

Przeczytaj, więc jeszcze raz tekst dzisiejszej Ewangelii, ale zamiast imienia Piotra wstaw swoje imię. Chciej, chociaż na chwile poczuć to, co czuł Piotr.


I w całej swej grzeszności, zdrad i niewierności spróbuj, na tę niesamowitą miłość Jezusa do ciebie, odpowiedzieć z głębi serca słowami Piotra: „filo Se” – kocham Cię Jezu, pragnę być Twoim przyjacielem!Amen!

Dorota
Dorota Cze 3 '17, 22:43

Być otwartym na Ducha Świętego....ks. Roman Chyliński

 

Jl 3, 1-5

To mówi Pan:
«Wyleję Ducha mego na wszelkie ciało, synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą mieć sny, a młodzieńcy wasi będą mieć widzenia. Nawet na sługi i służebnice wyleję Ducha mego w owych dniach.
I uczynię znaki na niebie i na ziemi: krew i ogień, i słupy dymne. Słońce zmieni się w ciemność, a księżyc w krew, gdy przyjdzie dzień Pański, dzień wielki i straszny.
Każdy jednak, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony, bo na górze Syjon i w Jeruzalem będzie wybawienie, jak przepowiedział Pan, i wśród ocalałych będą ci, których wezwał Pan».

Skorzystam dzisiaj z katechezy papieża Franciszka na temat Ducha Świętego.

 

Otwartość na Ducha Świętego wg papież sprawia, że zaczynamy żyć w prawdzie, a na modlitwie właśnie w Nim możemy rozeznać co mamy czynić, aby pełnić wolę Boga, Ojca.

 

Ojciec Święty wychodząc od czytania liturgicznego z Dziejów Apostolskich (Dz 11,19-26), w którym mowa jest o tym, że uczniowie Jezusa przyszli do Antiochii i zaczęli głosić Ewangelię nie tylko Żydom, ale również Grekom, poganom, z których wielu uwierzyło i nawrócili się do Pana, stwierdził, że:

"...w życiu Kościoła podstawowe znaczenie ma OTWARTOŚĆ na Ducha Świętego".

 

Czy osoba Ducha Świętego i pragnienie silnej wiary, którą daje tylko Duch Święty jest dla ciebie ważne?


Zobacz jakie są efekty nawróceń ludzi, kiedy głosi się im słowo Boże w mocy Ducha Świętego.

 

Dalej w swoim nauczaniu o Duchu Świętym powie papież:

 

„Duch Święty zstąpił właśnie po to, by nas odnowić i nieustannie dokonuje tego dzieła odnowy. Rodzi to trochę lęku. W historii Kościoła możemy dostrzec od tej chwili, aż po dzień dzisiejszy, jak wiele było lęku wobec niespodzianek Ducha Świętego. Bóg jest Bogiem niespodzianek”.

 

Faktycznie, kiedy zaprasza się Ducha Świętego, On sam zaczyna zmieniać nasze życie, jak zmienił życie zalęknionych Apostołów. Każdy z nich oprócz Jana zakończył swoje życie śmiercią męczeńską. Ale nie wszystkim nam grożą, aż takie konsekwencje świadectwa.

 

Nie bój się zatem tego, że Duch Święty może:


- naprawić Twoje małżeństwo. Brzmi to może dziwacznie. Ale wiele jest małżeństw, które w relacjach żyją „obok siebie” i nie chcą nic zmienić ze swego złego stylu życia.
- może uświęcić Twoje kapłaństwo,
- może wyprowadzić cię z nałogów.

Odrzuć więc lęk przed zmianą życia, którą może dokonać Duch Święty!

 

Papież Franciszek podkreślił też w swojej wypowiedzi:

„... zarówno o Pawle jak i Barnabie powiada się, że byli pełni Ducha Świętego. To On – Duch Święty ukazuje prawdę. Sami nie możemy jej rozeznać. To Duch Święty pozwala nam zrozumieć prawdę, pozwala nam rozpoznać głos Jezusa: „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną”(J 10,27)".

 

Papież mocno podkreśla, jak ważna jest Osoba Ducha Świętego, abyśmy zaczęli żyć w prawdzie oraz odróżniali głos „Dobrego Pasterza” od złego.

 

Na końcu papież Franciszek zaznaczył, że:
"... rozwój Kościoła w czasie jest dziełem Ducha Świętego. To On skłania nas do słuchania głosu Pana, zaś rozpoznanie, że to Bóg do mnie przemawia dokonuje się na modlitwie. Bez modlitwy nie ma bowiem miejsca dla Ducha Świętego. Trzeba prosić Boga, abyśmy mogli w każdym czasie rozpoznać, co mamy czynić, bo to On sprawia, że nie błądzimy!"

 

Modlitwa: Duchu Święty otwieram się na Twoje działanie w moim życiu. Zmieniaj go tak jak Ty chcesz. Otwórz moje serce na modlitwę, a umysł na poznanie prawdy. I spraw, aby życie moje było owocne w zbliżaniu innych do Boga. Amen!

 

  Cała prawda...ks. Daniel Glibowski

Poślę wam Ducha prawdy, On doprowadzi was do całej prawdy. Por. J 16, 7. 13

Cóż to jest prawda? – zapytał kiedyś Piłat Jezusa. Minęło prawie dwa tysiące lat, a wielu ludzi zadaje to pytanie każdego dnia. Czy Ty także należysz do nich? Czym dla Ciebie jest prawda? Ile lat już ją poznajesz? Czy potrafisz dostrzec ją pośród tysięcy kłamstw? A może to czasami wydaje Ci się niczym żmudne przesiewanie piasku w rzece, aby znaleźć odrobinę złota.

Duch Święty chce przyjść Ci z pomocą. Otwórz się na Jego działanie. Zaproś Go do swojego serca. Tylko On potrafi dać pełne poznanie Jezusa Chrystusa – jedynej Prawdy. W świetle Jego Ewangelii wszystko staje się jasne i przejrzyste. Gdy jesteś w żywej relacji z Nim, to przestajesz tracić czas na kłamstwa diabła. Dzięki Duchowi Świętemu widzisz je z oddali i nie dajesz się nabrać na tanie sztuczki. Myślę, że warto obrać taką drogę. Ale Ty sam decydujesz, w którą stronę pójdziesz. Posłuchaj głosu, który płynie z głębi Twojej duszy.


Gdy dokonasz dobrego wyboru (w co głęboko wierzę), to zaczniesz prawdziwą przygodę;

 

Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać. J 21, 25

 

Jezus Chrystus nadal działa i pisze nowe, żywe księgi. Bądź jedną z nich!
Panie, dziękuję za Twojego Ducha, które stale prowadzi mnie do Ciebie – jedynej Prawdy. Wiem, że żyjąc w autentycznej relacji z Tobą jestem bezpieczny i coraz bardziej odporny na kłamstwa tego świata.

 

Wpatruj się w Niego, a znajdziesz spokój...Bartłomiej Sokal

Gdy Jezus zmartwychwstały ukazał się uczniom nad jeziorem Genezaret, Piotr, obróciwszy się, zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: «Panie, któż jest ten, który Cię zdradzi?»

Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: «Panie, a co z tym będzie?»

Odpowiedział mu Jezus: «Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego? Ty pójdź za Mną!»

Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: «Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego?»

Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach, i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe.

Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać. (J 21,20-25)

Czy kiedykolwiek zazdrościłeś bratu lub siostrze postępu w wierze? Jeżeli nie, to jestem z ciebie dumny i trochę ci zazdroszczę… znaczy, niech będzie Bóg uwielbiony! A już na poważnie: taką właśnie sytuację opisuje dzisiejsza Ewangelia. Piotr zastanawia się, co stanie się z tym uczniem, który zawsze doprowadzał go do Chrystusa.

 

Przypomnijmy sobie Ostatnią Wieczerzę: to umiłowany uczeń pyta Jezusa, kto Go zdradzi; to On wprowadza Piotra na dziedziniec domu arcykapłana i to on pierwszy przybiega do grobu. A na koniec „wisienka na torcie”: to on ze środka jeziora wypatruje przenikliwym wzrokiem tajemniczego przybysza i rozpoznaje w Nim Pana. Kto nie chciałby być takim mistykiem? Ja na pewno. A kto chce pracować nad sobą tak, żeby zostać takim mistykiem?

 

Umiłowany uczeń wycofuje się w cień, oddając przodownictwo Piotrowi. Ale to nie znaczy, że przestanie wpatrywać się w Jego oblicze. I to jest właściwie cała trudność w stawaniu się mistykiem: wpatrywanie się w oblicze Boże tak, by Jego miłość przenikała całe moje życie!

 

I tutaj nie trzeba wielu słów: można spisać tysiące ksiąg, poradników i instrukcji, które powiedzą, jak iść do Chrystusa, ale ostatecznie to jest najważniejsza wskazówka: wpatruj się w Jego oblicze. Nie zazdrość innym i nie staraj się do nich upodabniać. Upodabniaj się do Chrystusa i przemieniaj się Jego łaską.

 

Konkret na dziś: wyrzuć ze swojego serca zazdrość o dary, których Bóg udziela innym.

 

Błogosławieństwo od ks. Krystiana: Niech cię błogosławi Bóg wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty +

 
Dorota
Dorota Cze 5 '17, 00:23

: Napełnić się Duchem Świętym.Jak to zrobić?...ks. Roman Chyliński

Dz 2, 1-11

Czytanie z Dziejów Apostolskich.
Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.
Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. Pełni zdumienia i podziwu mówili: "Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? - Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii i Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże".

: Napełnić się Duchem Świętym.

Jak to zrobić?

Św. Łukasz w swoim opisie zesłania Ducha Świętego w Dziejach Apostolskich, podaje nam ważne duchowe zasady, które powinniśmy zachować przy napełnianiu się Duchem Pana.

„Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu.”
„Znajdować się wszyscy razem na tym samym miejscu”, oznacza obecność wszystkich na modlitwie.
Rodzina, która wspólnie modli się i czyta razem słowo Boże jest napełniana Duchem Świętym.
Jak trudno dzisiaj rodzinom zebrać się wspólnie na modlitwę. Małżonkowie nie widząc wartości modlitwy w rodzinie, wymawiają się brakiem czasu. Nie mówiąc już, aby cała rodzina pomodliła się razem.

Czasem musi przyjść na rodzinę dramat ciężkiej choroby lub zagubienie się ich dzieci w narkotykach, czy innych zniewoleniach, aby rodzice wspólnie chwycili za różaniec.

Wiele razy widziałem jak Bogu zależało nie tylko na uzdrowieniu jednego człowieka w rodzinie, ale jak Pan chciał uzdrowić wszystkie relacje między domownikami. Wówczas wszyscy podchodzili do siebie i sobie nawzajem przebaczali. Tak Duch Św. budował jedność we wspólnocie rodzinnej.
Wspólna modlitwa i obecność Ducha Świętego ustrzeże każdą rodzinę od zerwania więzi miłości i jedności.

 

„Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. „

Kiedy przychodzi Duch Święty najpierw, jak pisze św. Łukasz „napełnia dom”, czyli stwarza Kościół.


To Duch Święty promulgował Kościół, a Jezus Chrystus go założył. Na początku Kościół rodził się w Osobie Zbawiciela, później w uczniach powołanych do towarzyszenia Jezusowi.

 

Centralnym momentem rodzącego się Kościoła był Krzyż. Z przebitego boku Zbawiciela wypłynęły Krew i Woda, jako prasakramenty Kościoła: Chrzest i Eucharystia.
Pamiętajmy Kościół to Trójca Przenajświętsza, Matka Boża, święci aniołowie, Apostołowie, męczennicy, wyznawcy, dziewice i wszyscy święci. Dlatego stąd płynie moc i bramy piekielne go nie przemogą.

 

Nigdy nie odchodźmy, więc od Kościoła. Tu jest siła naszego nawrócenia i pojednania. Tu jest moc Ducha Świętego.

 

„Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden.” I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić”.

 

Proś i ty dzisiaj Ducha Świętego o dary i charyzmaty dla wzrastania w świętości i dawania świadectwa.

 

Pamiętaj, że tylko dwie rzeczy nie pozwalają Duchowi Świętemu działać w tobie: trwanie w grzechu ciężkim i nie przebaczenie sobie i innym.

 

Modlitwa przebaczenia powinna w ten sposób przebiegać, np.:


- W Imię Jezusa Chrystusa wybaczam np. tobie tato: i wypowiadam głośno to, co mnie zabolało,czym ojciec mnie ranił przez lata.
- ważne są później słowa: tato podaje ci dłoń pojednania, niech Bóg nie pamięta ci tego złego i ja nie chcę ci tego pamiętać.
- Zapraszam Jezusa w tą chorą relację modląc się: „Panie Jezu proszę Cię, abyś uzdrowił tę chorą moją relację z tatą.
- proszę, aby Jezus swoją miłością dopełnij (uzdrowił) to, czego nie otrzymałam od swego taty”.
- Wówczas Jezus wchodzi jako lekarz w naszą relację i ją uzdrawia.


Tak można uczynić w relacji do swojego męża, żony, dzieci, teściów i innych osób , a także w stosunku do siebie.

 

„…słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże".


Wielkie dzieła Boże to:


- męka i śmierć Jezusa na krzyżu, a dla nas dar miłosierdzia;
- to zmartwychwstanie Jezusa, a w nim zapowiedź naszego zmartwychwstania;
- to dar codziennie sprawowanej Eucharystii i rzeczywista obecność Jezusa w Komunii św.

 

Na końcu módl się o dary i owoce Ducha Św.: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie.(Ga 5,22-23).”
Warto, aby te dary stały się moim i twoim udziałem.

 

Modlitwa:

Duchu Święty Boże, miłości przedwieczna Ojca i Syna! Racz zesłać mi owoc:
miłości, abym Cię godnie kochał:
radości, abym się świętą pociechą napełnił:
pokoju, dla zupełnego duszy mej ukojenia,
owoc cierpliwości dla cierpliwego znoszenia wszystkich doświadczeń.
Udziel mi gorliwości w pracy i w służbie Bożej:
dobroci, która by mnie czyniła miłym dla wszystkich:
mądrości abym umiał unikać grzechów:
łagodności, abym z pokorą wszelkie zło od bliźnich moich przyjmował.
Ześlij mi owoc wiary, abym mocno wierzył słowu Bożemu:
skromności, abym się przykładnie we wszystkim zachowywał:
wstrzemięźliwości i czystości, abym zachował ciało w świętości, jak należy się Twojemu przybytkowi.
Spraw, abym zachowując serce czyste na ziemi, zasłużył oglądać Ciebie w niebie i cieszyć się z Tobą na wieki. Amen.

 

Bez Niego życie z nas uchodzi...ks. Krystian Malec

 

Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.
Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku.
Pełni zdumienia i podziwu mówili: ”Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? – Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże”. (Dz 2,1-11)

Co roku z wielką niecierpliwością czekam na dzień Pięćdziesiątnicy. Jest tak dlatego, że moje prawdziwe i głębokie nawrócenie dokonało się w czasie Seminarium Odnowy Wiary, gdy byłem klerykiem. Jednym z najważniejszych momentów tych niezwykłych rekolekcji była modlitwa o dar Ducha Świętego. W tamten – pamiętny dla mnie – niedzielny wieczór Duch Święty przestał być w moim życiu „gołębiem” z obrazków, a stał się Tym,

Kim jest naprawdę, czyli żywą Osobą, która jest blisko mnie i ożywia moją wiarę.

Kim On jest dla Ciebie? Czy modlisz się do niego codziennie? Jeśli nie, to popełniasz spory błąd, który można i należałoby szybko zmienić. Oczywiście jest to prośba, a nie nakaz. Jako zachętę przytoczę słowa wypowiedziane przez Metropolitę Ignatiosa IV Hazim z Laodycei, które padły z jego ust w czasie ekumenicznego zjazdu w Uppsali w 1968 r.: „Bez Ducha Świętego Bóg jest daleko, Chrystus pozostaje w przeszłości, Ewangelia pozostaje martwą literą, Kościół jest tylko organizacją, władza – dominacją, misja – propagandą, liturgia – niczym więcej, jak tylko wspomnieniem, życie chrześcijańskie – moralnością niewolnika. Ale w Duchu Świętym: kosmos jest zmartwychwstały i wzdycha w bólach rodzenia Królestwa, Zmartwychwstały Chrystus jest tutaj, Ewangelia jest mocą życia, Kościół ukazuje życie Trójcy, władza jest posługą wyzwalania, misja jest Pięćdziesiątnicą, liturgia – pamiątką i zapowiedzią, ludzkie działanie jest przebóstwione”. 

Chcesz takiej wiary? Więc daj się porwać Duchowi Świętemu!

 

Z pierwszego czytania przeznaczonego na dzisiejszą uroczystość dowiadujemy się, że przyjście Ducha Świętego do zamkniętych w Wieczerniku apostołów było związane z wiatrem: „Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali”.(Dz 2,2)

 

Co nam to mówi?

 

Ducha Świętego, tak jak wiatru, nie można zamknąć w żadnym pomieszczeniu, a jednak działa. Pomimo tak wielkiego rozwoju techniki ludzkość w dalszym ciągu nie potrafi opanować wiatru. Raz po raz słyszymy, że w jakimś regionie naszej planety gdzieś uderzył huragan. Owszem jesteśmy w stanie przewidzieć, że on nadciąga, ale nie potrafimy go w żaden sposób okiełznać czy zablokować. Podobnie działa Duch Święty (oczywiście nie mam na myśli siły niszczącej to, co spotka na swojej drodze, ale coś – a raczej Kogoś – nad Kim nie potrafimy zapanować, podobnie jak nad Ojcem i Synem). Myślę, że większość czytelników „Niedzieli” przyjęła już sakrament bierzmowania, czyli (przynajmniej w teorii) staliśmy się dojrzałymi chrześcijanami. Od tamtej chwili powinniśmy pamiętać, że Ten, który zstąpił na nas tamtego dnia, chce działać w nas, tak jak zaczął to czynić w życiu apostołów. Ale jednocześnie nie możemy zapominać, iż Jego działanie wielokrotnie będzie wymykało się naszym założeniom, planom czy oczekiwaniom. Duch Święty, który napełnił Wieczernik sprawił, że apostołowie przestali się chować i wyszli naprzeciw wielkiego tłumu, aby głosić z mocą prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa. Podejrzewam, że gdyby parę godzin wcześniej ktoś przyszedł i powiedział im, że tak się stanie, popukaliby się w głowę z niedowierzaniem, a herolda tej wiadomości mogliby wyśmiać. Przyjęcie Ducha Świętego zmieniło absolutnie wszystko w życiu uczniów. Podobnie może stać się z nami.

Człowiek, który codziennie modli się do Ducha Świętego, nie narzeka na brak pomysłów czy zapału. Co najwyżej może żalić się, że brakuje mu czasu na ich realizację. Duch Święty sprawia, że wiara staje się przygodą, która nigdy się nie nudzi, ponieważ raz po raz spotyka nas coś nowego i zaskakującego, a nawet w tym, co znamy doskonale widzimy nową jakość. Bez Ducha Świętego nasza wiara jest niepełna, a my gnuśniejemy i wpadamy w utarte schematy, które z czasem zabijają w nas entuzjazm. Bez Niego życie z nas uchodzi. Bez Niego usychamy.

 

O Duchu Świętym można pisać godzinami, ale chciałbym w tym krótkim artykule zwrócić naszą uwagę na jeszcze jeden z wielu wymiarów działania Ducha Świętego, o którym mówił Jezus: „On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu – bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś – bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie – bo władca tego świata został osądzony. Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy”. (J 16,8-13a)

 

Zadaniem Ducha Świętego jest ożywianie naszej wiary, ale także doprowadzenie nas do prawdy o nas, która czasem boli, ale zawsze wyzwala. Bez Jego pomocy ciągle będziemy żyć w mniejszym lub większym zakłamaniu, co stanowi przeszkodę we właściwym rozwoju duchowym.

 

Konkret na dzisiaj: prośmy, aby przyszedł do nas właśnie teraz. Wyłączmy komputer, tablet, komórkę, odłóżmy gazetę i zacznijmy się modlić, aby miejsce, w którym aktualnie znajduję się, stało się nowym Wieczernikiem.

 

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Duch Święty przemienia wszystkich...ks. Daniel Glibowski

A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! J 20, 21-22

Jezus mówi powyższe słowa także do Ciebie. Weź Ducha Świętego. Otwórz całe swoje serce. Zawołaj ze wszystkich sił: Duchu Święty zstąp na mnie, wypełnij mnie, obdarz wszystkimi darami!


Wczoraj na Lednicy biskup Ryś fenomenalnie przypomniał młodzieży, żeby byli całkowicie otwarcie na działanie Ducha Świętego w swoim życiu. Mówił także, że zwłaszcza w tym czasie Duch rozlewa się na ludzi niczym wielka rzeka. On tak bardzo pragnie jedności całego Kościoła powszechnego, krajów, rodzin i wszystkich środowisk. To właśnie po tej jedności ludzie będą rozpoznawać świadków Chrystusa. Stań się jednym z nich. Przestań być letnim katolikiem, który bardziej oddala od Boga niż przybliża. Powiedz Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu wielkie TAK i idź – i kochaj, jak głosiło hasło Lednicy.

 

Wszyscy bowiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscy też zostaliśmy napojeni jednym Duchem. 1 Kor 12, 13

Zapragnij na nowo czerpać siły od Ducha Świętego. On chce odnowić Twoje życie, a może i diametralnie zmienić na lepsze. Zaufaj Mu. Nie lękaj się nowych wyzwań. Życie pełne Ducha jest niesamowitą przygodą.

 

I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. Dz 2, 4

 

Może nie od razu zaczniesz mówić nieznanymi językami. Zacznij od języka miłości i jedności. To on jest kluczem do każdego ludzkiego serca.
Duchu Święty, zstąp do mojego serca i zamieszkaj w nim na zawsze. Cały oddaję się Tobie;

Przybądź, Duchu Święty,
Ześlij z nieba wzięty
Światła Twego strumień.
Przyjdź, Ojcze ubogich,
Przyjdź, Dawco łask drogich,
Przyjdź, Światłości sumień.
O, najmilszy z gości,
Słodka serc radości,
Słodkie orzeźwienie.
W pracy Tyś ochłodą,
W skwarze żywą wodą,
W płaczu utulenie.
Światłości najświętsza,
Serc wierzących wnętrza
Poddaj Twej potędze.
Bez Twojego tchnienia
Cóż jest wśród stworzenia?
Jeno cierń i nędze.
Obmyj, co nieświęte,
Oschłym wlej zachętę,
Ulecz serca ranę.
Nagnij, co jest harde,
Rozgrzej serca twarde,
Prowadź zabłąkane.
Daj Twoim wierzącym,
W Tobie ufającym,
Siedmiorakie dary.
Daj zasługę męstwa,
Daj wieniec zwycięstwa,
Daj szczęście bez miary.

Dorota
Dorota Cze 5 '17, 22:27
Mama, która wszystko widzi...ks. Daniel Glibowski

 

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina».
J 2, 1-3

Wyobraź sobie zatroskaną Maryję, która przejmuje się problemem gospodarzy weselnych. Ona jako pierwsza dostrzega brak wina. To z pewnością kłopotliwa sytuacja dla nowożeńców. Maryja nie jest bierna w takim momencie. Najlepsza z mam od razu sygnalizuje problem Synowi. Dalszy ciąg wydarzeń jest wszystkim znany.
Spróbuj uświadomić sobie w głębi serca, że Maryja – Matka Kościoła i każdego człowieka (także Twoja) widzi każdy brak u swoich dzieci. Czasami będzie to brak wiary, miłości, nadziei, przebaczenia, motywacji albo w ogóle sił do życia. Ona to wszystko widzi i prosi Jezusa o pomoc. Chrystus natomiast może mówić, że to jeszcze nie jest czas na objawienie się Jego wielkiej chwały w Twoim życiu. Mimo wszystko, jeśli posłuchasz kolejnej rady najlepszej z mam i uczynisz wszystko to, co jej Syn powie i napełnisz swoje serce łaską, to nagle wróci cały smak i chęć do życia.


W ostatnich dwóch dniach zapadły mi sercu przynajmniej 3 świadectwa. Pierwszym świadkiem wiary był mąż i ojciec czwórki dzieci, który przemawiał na Marszu dla życia i rodziny. Powiedział, że fantastycznie jest być Bożym mężem i ojcem i zachęcał wszystkich do powołania małżeńskiego i rodzinnego, które daje mu wielką radość. Mówił także, że Chrystus napełnia jego stągwie tak obficie, że aż nie może tego wszystkie spożytkować.


Drugim świadkiem była wolontariuszka podczas marszu, która podeszła do mnie i powiedziała, że od momentu spotkania ze mną w parku na ewangelizacji (rok temu) wszystko zmieniło się w niej i ma ogromne pragnienie służby i pomagania ludziom.
Trzecią osobą jest Ania z Lednicy, która podzieliła się wszystkim, co Bóg uczynił w jej sercu od momentu spowiedzi w ubiegłym roku. Jej życie jest teraz codziennym cudem i zachwytem nad światem i tym, co Jezus czyni wokół niej. Chwała Panu!
Maryja chce powiedzieć dzisiaj całemu Kościołowi, a także mi i Tobie: uczyń wszystko, co mój Syn Ci powie.

Szczęśliwa Dziewico, która porodziłaś Pana,
błogosławiona Matko Kościoła,
Ty strzeżesz w nas Ducha
Twojego Syna, Jezusa Chrystusa.
(Werset przed Ewangelią)

 

Maryjo – najlepsza Mamo, dziękuję za nieustanną troskę i opiekę. Z Tobą czuje się bezpieczny. Ucz mnie wypełniać wolę Twojego Syna. Ufam głęboko, że pomożesz mi iść śladami Jezusa – mojego Pana i Zbawiciela.

 

Siedem nauk Matki Kościoła.ks. Roman Chyliński

 

J 2, 1-11
Słowa Ewangelii według św. Jana. W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi da Niego: "Nie mają już wina". Jezus Jej odpowiedział: "Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?" Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie".
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: "Napełnijcie stągwie wodą". I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: "Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu". Oni zaś zanieśli.
A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: "Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory".
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Analizując wypowiedzi Maryi na kartach Pisma św. zauważamy, że jest ich tylko siedem!
Każda z nich jest wiec na wagę złota.

Najwięcej słów Maryi znajdujemy w Ewangelii wg. św. Łukasza.


Dwie znajdujemy w scenie Zwiastowania. Są to słowa:„Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? ( 1,34) oraz : „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. (1,38).

Czego nas uczy pierwsze maryjne przesłanie?


Otóż nie wystarczy tylko wierzyć, ale również trzeba zadawać sobie pytania dotyczące wiary. Nie ma wzrostu wiary bez refleksji nad nią.


Św. Mateusz pisząc przypowieść o dziesięciu pannach, pięć skarcił za ich życiową bezrefleksyjność. Niestety, można przeżyć swoje chrześcijaństwo bezmyślnie, chodząc do Kościoła i nie zastanawiając się nad istotą religii, w którą się wierzy. Dla wielu jest nią zachowywanie przykazań, a nie poznanie osoby Jezusa Chrystusa i Jego naśladowanie.
Stąd też wgłębiajmy się w Ewangelię i zastanawiajmy się nad tym, co podoba się Jezusowi, a co nie. Rozczarowanie może być po śmierci, kiedy usłyszymy słowa (co nie daj Boże): „Nie znam Was”.(Mt 25,12).

 

W drugim przesłaniu Maryja uczy nas podejmowania decyzji, w oddaniu się całkowitym woli Boga. Ze Słowem Boga za dużo się nie dyskutuje.
Jeżeli Bóg mi mówi, że nie ma dla Niego takiego słowa, które nie mógłby wypowiedzieć, aby się natychmiast stało to tak jest i kropka.Pozostaje mi wówczas tylko podjąć decyzję: „idę tą drogą, czy też nie”, „Tak, tak, nie, nie”.(Mt 5,37).


„Bo nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi”.(Mt 6,24).
Pamiętajmy religia chrześcijańska jest religią decyzji, albo służymy Bogu albo Mamonie(czytaj: szatanowi lub sobie).

Następne słowo Matki Bożej wiąże się z pozdrowieniem Elżbiety.(Łk 1,41).
Nie mamy, co prawda zapisanych tu słów Maryi – prawdopodobnie Matka Boża wypowiedziała słowo hebrajskie „shalom”,czyli pokój tobie, ale opisany jest skutek wypowiedzianych tych słów.


Jest on niesamowity: św. Elżbieta zostaje napełniona Duchem Świętym i wypowiada proroctwo.
Staraj się codziennie zapraszać Maryję w swoje życie, aby przychodziła do ciebie z taką samą mocą Ducha Świętego.

 

Czwarte przesłanie związane ze słowami Maryi znajdujemy w radosnej pieśni: „Magnifikat”. (Łk 1,46-55).


Maryja cieszy się, że: „ Bóg wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy”.(1,48). Kto dzisiaj cieszy się z uniżenia, z tego że stał się sługą wszystkich ludzi i to aż po Krzyż?
To już wyższa szkoła jazdy i głębsza duchowość. Tu można tylko poprosić Maryję: „naucz nas tego Matko Boga i ludzi. Amen”.

 

Piąte przesłanie ukazuje nam Maryję, jako Matkę uczącą dobrego wychowania: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. (2,48).
Wiele razy analizowałem te dwa zdania. Żadnego tu wykrzyknika wskazującego na reakcję zdenerwowania ze strony Maryi, a jednocześnie piękny język uczuć i troski. Co więcej, Maryja w pierwszej kolejności wskazuje na męża i jego troskę o syna. Czyż nie płynie z tej postawy Maryi wielka nauka dla rodziców? Żona, która wyraża szacunek dla męża wobec dzieci i mąż, czyniący to samo wobec żony?
Czyż trzeba coś więcej, aby dobrze wychować własne dzieci?

 

Dwa ostatnie słowa Maryi znajdziemy już w Ewangelii wg. św. Jana w kontekście wydarzeń w Kanie Galilejskiej. Słowa Niewiasty, bo tak Jan nazywa Maryję, dotyczą braku wina. Ale jakiego wina?


Maryja, jako Oblubienica rodzącego się Kościoła wzywa swojego Oblubieńca, aby rozpoczął dzieło zbawienia. Słowa Niewiasty: „Nie mają już wina”(2,3) oznaczają tu głęboki sens. To znaczy, zobacz Jezu, nie mają radości, bo nie ma proroka w Izraelu, który głosiłby im prawdę. Rozpocznij swoje dzieło odkupienia.(por. Iz 24,7-18).

 

Stad biorą się następne słowa skierowane do ciebie i do całej ludzkości, jak długo Kościół tu na ziemi będzie trwał: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.(2,5).


W tych powyższych słowach otrzymujemy od Matki Kościoła wręcz nakaz czynienia tego, co Jezus powiedział na kartach Ewangelii. Bez naszego trudu, napracowania się nie ma „przemiany wody w wino”. Jezus ma szacunek dla naszego wysiłku i zaangażowania. Ten nasz trud Jezus później wynagrodzi w odpowiednim dla siebie czasie „efektem” przemiany naszego serca.

 

Czytajmy, więc wszystkie słowa Maryi, bo one pouczają nas i prowadzą do Jezusa oraz pomagają nam trwać w Kościele! Amen!

Dorota
Dorota Cze 7 '17, 00:12
Oddaję Ci życie swe...ks. Daniel Glibowski

 

Wówczas Jezus rzekł do nich: «Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga». I byli pełni podziwu dla Niego Mk 12, 17

Wyobraź sobie Jezusa, który ze stoickim spokojem odpowiada faryzeuszom na pytanie dotyczące płacenia podatków. On nie tylko daje trafne rozwiązanie problemu. Jego jedno zdanie zmusza do myślenia. Usłysz je dzisiaj w kontekście swojej sytuacji życiowej.

Jak wygląda Twoje oddawanie Państwu i Bogu tego, co się im należy?

Czy jesteś uczciwym obywatelem, który nie okrada swojego kraju?

Czy napominasz bliźnich, gdy dowiesz się o ich nieuczciwości?

Czy masz w sobie tyle odwagi, aby zawalczyć o sprawiedliwość w społeczeństwie?

Wreszcie zadaj sobie to najważniejsze pytanie dotyczące tego, co należy się Bogu. Co Jemu oddajesz?

Ile czasu spędzasz na Mszach, Adoracjach, osobistych modlitwach, rozważaniu Słowa Bożego, spotkaniach formacyjnych, ewangelizacji?

Czy potrafisz w każdej chwili dnia być przepełniony duchem modlitwy, w którym oddajesz Bogu chwałę za każdy dobry czyn, którego dokonałeś dzięki Jego łasce?

Wydaje mi się, że najwłaściwszym darem dla Boga jest oddawanie Mu chwały za całe dobro, które czynimy. Chwała nie należy się człowiekowi, lecz Bogu. Nie można jej zatrzymywać na sobie. Dlatego też po każdym świadectwie mówi się: chwała Panu. Nie wystarczy mówić w ten sposób. Potrzeba głębokiego przekonania, że tak właśnie jest. Oddaj dzisiaj Bogu całą chwałę za wszystkie Twoje dobre sukcesy. Podziękuj przy tym za zdrowie, siły, chęci, zapał, motywację i wszystkie inne okoliczności, które przyczyniły się do Twoich konkretnych osiągnięć.


Panie, oddaję Tobie całą chwałę za wszystko to, co dobre w moim życiu. Nie chcę chlubić się żadnymi osiągnięciami. Wszystko otrzymałem od Ciebie i jestem wdzięczny za to, że mogłem współpracować z Twoją łaską. Dawaj mi coraz więcej siły do powiększania Twojej chwały w tych dziełach, które mi zlecasz.

 

Błogosławiony człowiek, który służy Panu
i wielką radość znajduje w Jego przykazaniach. Ps 112, 1

 

"Oddajcie Bogu to, co należy do Boga!...ks. Roman Chyliński

Czy jednak oddajemy Bogu to, co należy do Boga?

 

Porozmawiajmy najpierw o tym, co „cesarskie”.
Niestety żyjemy w czasach, gdzie uważa się demokrację za najdoskonalszy sposób zarządzania państwem.
A tak nie jest. Dlaczego?
Otóż „większość” nie zawsze oznacza „lepiej”.

 

Wystarczy, że ta „większość” przyjmie filozofię nietolerującą np. myślenia chrześcijańskiego opartego na Piśmie św. i Tradycji Kościoła. Co więcej, uzna ją za ksenofobiczną i w ogóle nie na czasie, a prawo naturalne podporządkuje prawu konstytucyjnemu.

I co mamy wówczas?

 

Dochodzi do zniekształcenia sumień przez prawo pozytywne, określone przez „większość”.
Co więcej, opcja rządząca może z mediów uczynić „tubę” nagłaśniającą i wdrażającą to, co dla większości w sejmie stanie się normą, a dla większości w narodzie może stać się demoralizacją.

 

I tak ci, którzy przez suwerena zostali wybrani, jako mężowie moralności i właściwego kształtowania sumienia „populus”, stają się jego największym zagrożeniem.

 

Jak pamiętamy, taką właśnie mieliśmy sytuację w Polsce przez osiem lat!

 

Większość w sejmie zupełnie nie liczyła się wówczas z wolą narodu, który:
- nie chciał posyłać dzieci od 6 lat do szkoły,
- nie chciał wprowadzenia do przedszkoli i szkół ideologii gender,
- nie chciał seks edukacji,
- nie chciał wydawania dużych ilości pieniędzy na „in vitro”, kiedy brakuje ich dla ludzi chorych w szpitalu, nie mówiąc już na profilaktykę antyrakową szczególnie dla kobiet.

 

Chcę jeszcze raz o tym przypomnieć, bo zdaje mi się jednak, że dla wielu chrześcijan poprzednia opcja parlamentarna była bardzo na rękę, tak że zapomnieli o Bogu i Jego prawach.

 

Kilka lat temu w trakcie procesji Bożego Ciała ks. Kard. St. Dziwisz zaapelował do chrześcijan, którzy coraz bardziej odchodzą od nauki Kościoła i do polityków, aby oddali Bogu to, co się Jemu należy!

 

Tak powiedział w trakcie homilii:


„Kościół nie lekceważy cierpienia par małżeńskich, niemogących doczekać się dziecka. Ale nie można dochodzić do celu, nawet szlachetnego, na drodze niemoralnej”.
„Sprzeciw Kościoła wobec metody in vitro nie oznacza braku szacunku dla dzieci narodzonych na tej drodze. Kościół przyjmuje te dzieci z największą miłością, bo przysługuje im taka sama godność, jak wszystkim innym”.


Hierarcha odniósł się także do seks edukacji w szkołach. „Rodzice nie pozwólcie, by polska szkoła deprawowała młode pokolenie Polek i Polaków, bo to przecież nasz skarb, nasza przyszłość. Rodzice i tylko rodzice mają prawo decydować o kształcie wychowania swoich dzieci” – zaapelował.

 

Kard. Dziwisz podkreślił też, że w społeczeństwie demokratycznym rządzi większość, a pluralizm poglądów i postaw ludzi tworzących nasze społeczeństwo jest faktem. „Przyjmujemy ten fakt do wiadomości. Przyjmujemy też, że nie wszyscy otrzymali łaskę wiary. Nie dla wszystkich programem życia i działania jest Ewangelia” – stwierdził kardynał.
„Tym niemniej, trzeba jasno stwierdzić, że wierność prawdzie obowiązuje wszystkich, również prawodawców” – dodał. Według niego prawdy nie ustala się przez głosowanie, dlatego „nawet parlament nie jest powołany do tworzenia odrębnego porządku moralnego niż ten, który jest wpisany głęboko w serce człowieka, w jego sumienie”.

 

Oddać Bogu to, co się Jemu należy oznacza uszanowanie i respektowanie prawa Bożego tak, jak go interpretuje oficjalna Nauka Kościoła. Tu się nie da majstrować relatywizmem liberalnym.

 

W słowie Bożym jest napisane:„Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.(Mt 5,37).

 

Zdecyduj dzisiaj, do jakiej Wspólnoty Kościoła,czy opcji politycznej chcesz należeć. Czy tam, gdzie możesz: rozwodzić się, stosować „in vitro”, współżyć z prezerwatywą, zawierać związki homo itd.


Czy do Kościoła Katolickiego, który:
- uczy szacunku i miłości do każdego istnienia ludzkiego od poczęcia, aż do naturalnej śmierci - stoi na straży prawa Bożego – moralnego,
- a zło nazywa grzechem.

 

Panie Jezu pomóż nam przez dojrzałe decyzje wzrastać w wierze. Amen.

 

 

Oddajcie Bogu to, co należy do Boga...ks. Józef Pierzchalski SAC

Faryzeusze i zwolennicy Heroda udawali szacunek wobec Jezusa. W rzeczywistośœci byli zaciekłymi przeciwnikami Pana planując Jego pochwycenie i wydanie na œśmierć. Snuli nad Nim pajęczynę podstępu zbierając argumenty przeciwko Jezusowi w zamierzonym procesie.

 

Człowiek jest monetą Boga, Jego pieniądzem. Jesteśœmy Jego obrazem, Jego podobizną. Jezus mówi bardzo wyraŸźnie, że Cezarowi należy oddać pieniądze, a Bogu siebie samego, ponieważ człowiek jest wyłączną własnoœścią Boga. To Jezus szuka swojego pieniądza, tak jak cesarz szuka swojego. Umysł człowieka, jego wola, serce i sumienie należą do Boga, są Jego własnośœcią. Człowiek nie może ich oddać, sprzedać komuœ innemu, jakiemukolwiek władcy na tej ziemi.

 

Jeżeli konkretna władza polityczna szanuje własnośœć Boga, nie dąży do tego, aby stać się panem ludzkiego sumienia, panem jego myśœli i serca; można, a nawet trzeba jej płacić podatki, uznawać jej zwierzchnoœść nad sobą. Jeżeli jednak władza polityczna usiłuje rozstrzygać w sprawach ludzkich sumień, wchodząc w obszar spraw należnych Bogu, należy powiedzieć tejże władzy stanowcze „nie”. Pierwsi chrześœcijanie wybierali męczeństwo modląc się za swoich prześœladowców wtedy, kiedy cesarz żądał od nich kultu bożego własnej osoby.

 

Dlaczego ci, którzy zostali posłani do Jezusa aby Go podchwycić w mowie, nie byli w stanie z Nim rozmawiać? Ponieważ była w nich obłuda, udawanie, zamiar oczernienia. Dlatego ponieœśli klęskę. Faryzeusze i uczeni w Piœśmie manipulowali myśœleniem ludu, przeszkadzając w poznaniu Mesjasza. Współpracowali z okupantem, ograniczając wolnośœć Jezusa.

Szukajmy odpowiedzi na pytanie, czy nie dokonujemy podziału na sakralny i œświecki obszar życia? Dokonując takich podziałów powodujemy to, że nie uznajemy obecnoœści Boga w sferze życia œświeckiego, politycznego, moralnego, społecznego. Bóg i Jego prawo może i powinno przenikać całe ludzkie życie. Gdziekolwiek człowiek przebywa, czymkolwiek się zajmuje, jest własnoœścią Boga. Powinniœmy bronić się przed tymi, którzy usiłują podporządkować sobie własnoœść Boga tworząc prawa i obyczaje sprzeczne z Jego nauczaniem.

 

Dorota
Dorota Cze 7 '17, 22:31
Nie pozwól, aby problemy zrujnowały Twoje życie. Poznaj najlepsze rozwiązanie...Jaka jest jedyna pewna ucieczka od problemów?

 

Tobie ufam, Boże, niech zawód mnie nie spotka. Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną, nikt bowiem, kto Ci zawierzył, nie będzie zawstydzony. Wstyd spotka wszystkich, którzy łamią wiarę, idąc za marnością. Ps 25, 2-3

Czasami przychodzą w życiu takie chwile, że nie rozumie się cierpienia, bólu, odrzucenia, obelg, szyderstwa i wielu innych ataków pod swoim adresem. Z pewnością można doszukiwać się jakiegoś światła w każdej takiej sytuacji, aby poprawić się i starać się być lepszym człowiekiem. W takich momentach jednak wielu ludzi załamuje się, popada w depresje, autoagresję, rezygnuje z jakiejś wspólnoty, obraża się na Boga i ludzi. Po takich ucieczkach w samotność życie staje się jeszcze bardziej mroczne i bezsensowne. Niekiedy nawet przychodzą najciemniejsze myśli. Podobnie było u bohaterów z dzisiejszego pierwszego czytania – Tb 3, 1-11a. 16-17a. Ze względu na obszerność tego fragmentu przytoczę tylko drugą część:

 

Tego dnia Sara, córka Raguela z Ekbatany w Medii, również usłyszała słowa obelgi od jednej ze służących swojego ojca, że była ona wydana za siedmiu mężów, których zabił zły duch, Asmodeusz, zanim byli razem z nią, jak to jest przeznaczone żonom. Służąca mówiła do niej: «To ty zabijasz swoich mężów. Oto już za siedmiu byłaś wydana i od żadnego nie otrzymałaś imienia. Dlaczego nas dręczysz z powodu twych mężów, dlatego że pomarli? Odejdź zatem z nimi, abyśmy już nigdy nie zobaczyli twego syna ani córki». Tego dnia była ona bardzo zmartwiona i zaczęła płakać. Poszła do górnej izby swojego ojca, chcąc się powiesić. Jednak zaraz opamiętała się i rzekła: «Niechaj nie szydzą z mego ojca, mówiąc do niego: „Miałeś jedną umiłowaną córkę i ona z powodu nieszczęść się powiesiła”. Nie mogę w smutku doprowadzać do Otchłani starości ojca mego. Lepiej dla mnie będzie nie wieszać się, lecz błagać Pana o śmierć, abym nie wysłuchiwała więcej obelg w moim życiu». I wówczas, wyciągnąwszy ramiona ku oknu, modliła się. I tej godziny modlitwa obojga została wysłuchana wobec majestatu Boga. I został posłany Rafał, aby uleczyć obydwoje. Tb 3, 7-11a. 16-17a

 

Aż ciężko wyobrazić sobie dramat kobiety, która siedmiokrotnie staje się wdową, a zewsząd słyszy, że jest przeklęta. W takiej sytuacji do głowy przychodzi tylko jedno – idź i skończ ze sobą. Dzięki Bogu pojawia się także dobre natchnienie, które zachęca do modlitwy. To w niej Sara znajduje ratunek. Wyobraź sobie jej udręczone serce, w którym wszystko aż kipi z bólu, a jednak ma ten gest uniżenia przed Stwórcą i pokazania, że jest zależna od Niego. To w Jego ręce składa swoje życie i prosi pokornie o pomoc.


Oddaj dzisiaj Bogu wszystkie swoje mniejsze i większe dramaty. Nie martw się o to, czy będziesz wysłuchany dzisiaj, czy za kilka lat. Trwaj przy Bogu, słuchaj sumienia i postępuj rozsądnie, a prędzej, czy później przyjdzie pocieszenie. Przypominaj sobie także Jezusa, który czuł się opuszczony przez Ojca w chwilach męki. Mimo to On pokazał nam wszystkim, że to nie jest powód do odrzucania Boga. Uczucia są zmienne, a prawdziwa miłość stała. Proś o nią i ufaj w każdym czasie. Bóg nie pozwoli, aby w Twoim życiu był większy problem niż możesz pokonać.


Panie, Ty jesteś całą moją siłą i nadzieją. Z Tobą mogę iść przez najciemniejsze chwile mojego życia. Dziękuję za to, że jesteś przy mnie nawet wtedy, gdy kompletnie tego nie czuję.

 

Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń, Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję. Ps 25, 5

 

Dzisiejsze załączniki mogą poprowadzić Cię do duchowej rewolucji w Twoim życiu:

https://www.youtube.com/watch?v=0vi7vqd88t4

https://www.youtube.com/watch?v=a-ILH-mfUx8

 

Jak będzie w niebie?...ks. Roman Chyliński

Pan Jezus jasno określa jacy będziemy po śmierci jeśli trafimy do nieba:


1. „Ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić”. Nie oznacza to, że nie będziemy rozpoznawać swoich bliskich i znajomych.

 

2. „Już bowiem umrzeć nie mogą”. Jezus jasno naucza, że jest życie na ziemi, potem śmierć i życie wieczne. Stąd jest wielkim błędem wierzyć w reinkarnację, czyli powtórne wcielenia. Jest to pogląd, według którego dusza (bądź świadomość) po śmierci ciała może wcielić się w nowy byt fizyczny. Np. dusza jednego człowieka może przejść w ciało nowonarodzonego dziecka lub zwierzęcia czy nawet według niektórych poglądów rośliny.

 

3. Będziemy „ równi aniołom” w doskonałości:
- fizycznej- życie bez bólu i cierpienia,
- intelektualnej- głębsza świadomość celu życia i poznania,
- duchowej, bo będziemy widzieć Boga „twarzą w twarz”.

 

4. Będziemy „ dziećmi Bożymi” w wymiarze doświadczenia „pełni” szczęścia oraz zapowiadanego nam dziedzictwa nieba, czyli przebywania z Trójcą Świętą: Ojcem, Synem i Duchem Świętym oraz z Maryją, świętymi i aniołami.

 

5. Wszyscy umarli zmartwychwstaną, ze względu na duszę nieśmiertelną, ale jedni ku „chwale”, inni zaś ku „potępieniu”.

 

Niech dopełnieniem tych powyższych słów będzie świadectwo Tatiany Biełous, która 20 lat temu doświadczyła z Łaski Bożej widzenia piekła i nieba. Oto fragmenty:

 

Wizja nieba:
„I wyszłam przez ten tunel do innego świata, wypadłam z niego i uniosłam się w górę. To było piękne - uczucie latania, szczęścia, radości! Zewsząd iskrzyło się światło! Ono się mieniło! Na ziemi nie ma takich barw! Drodzy przyjaciele! Ja, nędzna, mogę porównać ten błękit – ze złotem, ale i to porównanie jest bardzo blade w porównaniu do tego, co zobaczyłam. To było tak piękne! Tak radosne! Zaczęłam śpiewać. Zaśpiewałam chwałę Panu Bogu: "Chwała Bogu! Za wszystko Mu chwała! On ma do tego prawo!".


Widziałam osoby w pięknych błyszczących szatach i odchodzili gdzieś do góry, w dal. "Do wieczności" - pomyślałam. Byli oni piękni.
Na Niebiosach są rzeki, jeziora. Rzeki biorą początek u Tronu Bożego. Jeziora, lasy, ogrody! To wspaniałe! Ileż nowych zwierząt zobaczyłam! Rozpoznawałam te, które znałam i widziałam te, których nie znałam. Było to bardzo ciekawe. I muzyka, muzyka! Tak mi się podobała! Widziałam ludzi z piękną skórą, wspaniałymi twarzami, poznawałam znajomych, poznawałam przyjaciół. Jedno mnie zaskakiwało: jakże to tak – przecież jej było ponad 80, a tutaj ona jest zupełnie młoda!.

 

Widziała Niebieskie Jeruzalem. Budynki w tym mieście były doskonałe, prawdopodobnie wszystko, co kiedykolwiek zostało stworzone przez geniuszy, zostało tam zgromadzone: zdumiewającej piękności pałace, domy, dzwonnice – wszystko to było ozdobione zadziwiająco pięknymi malowidłami, płaskorzeźbami, ulice wyłożone jakby złotymi płytkami.
Widziała też ludzi wesołych, radosnych, wchodzą do tych domów i bawiących się z ptakami i zwierzętami. To wszystko był takie piękne, takie niezwykłe, wprawiało mnie w podziw.


Ludzie mnie zauważyli i zaczęli zbliżać się do bramy, ale Anioł wyciągnął prawą rękę i powiedział: "Ona wróci”, i ludzie zatrzymali się. Widziałam braci i sióstr w wierze, tych, którzy odeszli do Wieczności. Machali mi ręką i mówili: "Tobie jeszcze za wcześnie, idź i powiedz, powiedz, że Królestwo Niebieskie jest blisko”. Tak, ja tak bardzo chciałam do nich, przekroczyć granicę do nich, ale Anioł trzymał mnie za rękę. Zrobiliśmy krok do tyłu, brama się zamknęła. Ruszyliśmy dalej. To było zachwycające!”


Zobaczyłam pastora z Ghany. „Bracie Nelson! A czemu ty nie czarny?” On był Murzynem. A on odpowiedział: „A ty też nie jesteś biała!” Ze zdziwieniem popatrzyłam na siebie. Przyjaciele! Miałam perłowa skórę, jak różowa perła, podświetlona od wewnątrz. I przypomniałam… „Nie wszyscy umrzecie, ale wszyscy zmienicie się”. Pan Bóg da nam inne ciała. Chwała Mu!

 

Zobaczyła mojego synka, która mając 10 miesięcy zmarł w moim łonie. A chłopiec otworzył usta i powiedział: „Mamo! Mamo, dziękuj Bogu!”. A mi jak zasłona spadła z oczu, poznałam swego syna, ale nie 10-miesięcznego. Nie, przyjaciele! To był dorosły młodzieniec. I on tam tańczył i wielbił Pana!. Mówię: „Synku, dlaczego tak wcześnie mnie zostawiłeś? Twoi pięcioro braci i sióstr nie mogli mi ciebie zastąpić”. Chciałam go objąć. I on też zrobił krok ku mnie, ale Anioł wyciągnął rękę i powiedział: „Ona wróci!”. I syn mój cofnął się i powiedział: „Mamo, chwal Boga! Gdybym został na ziemi, to nigdy bym nie trafił do Nieba”. – „Chwała Ci, Panie, żeś rozpoznał mego syna przed tym, nim wpadł w grzech i wziąłeś go wtedy, gdy był on święty! Chwała Tobie, Panie!” Dziś, kiedy męża pytają, ile ma dzieci, mąż odpowiada: sześcioro, pięcioro na ziemi i jeden w niebie.

 

Szliśmy po trawie, która pomagała iść. Nie było żadnego zmęczenia. Nogi zanurzały się w wilgotnej, delikatnej trawce, która pieściła stopy i odczuwałam lekkość od tego dotyku. Lekkość we wszystkim, święto i radość.
Zobaczyłam piękny domek. Podeszliśmy do domku. Weszliśmy. Ładny pokój. Zalany był takim matowym światłem. To światło było żywe! Za biurkiem siedział człowiek i śpiewał psalm.. Znam ten psalm – śpiewano go często w cerkwi: „Bóg ma prawo do chwały! Chwała Panu! Chwała! Za wszystko Mu chwała!”
Zasłuchałam się w tym śpiewie. Kiedy człowiek się odwrócił, poznałam swego ojca. Ale zobaczyłam nie tego starca, który umarł. Zobaczyłam młodego mężczyznę lat 25 – 30. Kiedy się obejrzał, on również mnie poznał i bardzo się zdziwił. To był mój tata. Mój kochany tata!. On powiedział: „Tanieczko! Przecież tobie za wcześnie.” Anioł wyciągnął rękę, skierował na mnie i powiedział: „Ona wróci”. I tata cofnął się. A ja tak chciałam go objąć. Ale Anioł mocno trzymał mnie za rękę i powiedział: „Na nas czas.” Tata tylko poprosił: „Powiedz mamie. Jak wrócisz. Powiedz mamie wszystko, co tutaj zobaczysz.”

 

W tej chwili moja mama była jeszcze niewierząca, nie nawrócona. Była świeckim człowiekiem. Powiedziałam do niego: „Tato, a dlaczego jesteś tu, a nie koło Tronu Pana?” I ojciec odpowiedział: „Dziękuj, córko, Panu. Ja, jak głownia wychwycona z ognia.(uratowany w ostatniej chwili z piekła). Chwal Go za to, że nie jestem tam, dokąd teraz ty pójdziesz,( aby zobaczyć piekło) a jestem tu i jestem szczęśliwy”.


Przypomniałam, jak umierał mój ojciec. On się nawrócił, przywołał kapłana dosłownie 15 min. przed śmiercią. Po spowiedzi kapłan wyszedł i powiedział: „On zawarł przymierze z Bogiem. Chwała Panu!” My również wypowiedzieliśmy „chwałę Bogu” i pobiegłyśmy do taty. Tata szeroko otworzył oczy, był bardzo zdziwiony i powiedział: „Jestem żywy! Żywy! Żywy!” I z tymi słowami odszedł. I ja zaświadczam: on żyje. Żyje Miłością Bożą. On żyje.


Myślałam o ojcu – jakież to szczęście. Wiedziałam, że jeszcze trochę i wkrótce znów z nim się spotkam, a czas ziemski biegnie bardzo szybko. Alleluja! Alleluja! Chwała Panu!

Dorota
Dorota Cze 8 '17, 23:21
Jak pokonać lęk?...ks. Daniel Glibowski

 

Jezus z uczniami przyszedł do posiadłości zwanej Getsemani i rzekł do nich: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę». Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną». I odszedłszy nieco do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!» Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe». Powtórnie odszedł i tak się modlił: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!». Mt 26, 36-42

Wyobraź sobie Jezusa, który odczuwa naturalną trwogę przed zbliżającą się śmiercią. Jego dusza jest smutna. Chrystus prosi najbliższych przyjaciół o modlitwę i wspólne czuwanie. Ci natomiast usypiają. Zobacz całkowite opuszczenie Zbawiciela świata. Pozostaje Mu tylko modlitwa i zawierzenie się Ojcu. To dzięki takiej postawie ma siłę do dokonania największego gestu miłości w historii ludzkości. Jego prawdziwa siła i przezwyciężenie wszelkich ludzkich lęków brały się z głębokiej i zażyłej relacji z Ojcem. Od razu przypomina mi się św. Jan Paweł II, który nieustannie był zatopiony myślami w modlitwie. Każdy widział w nim niestrudzonego pasterza, którego niesie odwieczny Pasterz. Nasz wielki rodak doskonale odrobił lekcję z dzisiejszej Ewangelii, w której Jezus wręcz błaga nas o gorliwą i nieustanną modlitwę, abyśmy nie ulegali lękowi i innym pokusom.

Dlaczego prawdziwa modlitwa jest tak ważna i skuteczna w walce z pokusami? Otóż człowiek, który jest mocno zjednoczony z Bogiem na modlitwie, nie szuka okazji do grzechu. On go nie pociąga i nie interesuje, ponieważ jego serce jest wypełnione szczęściem i pokojem. Oczywiście zdarzy się nie raz, że diabeł zwiedzie w jakiś sposób. W takich chwilach Bóg szybko wskaże drogę powstania i człowiek staje się jeszcze silniejszy i bardziej gorliwszy w modlitwie. Natomiast u ludzi całkowicie letnich i modlących się od święta można zauważyć dużą chwiejność w postawach lub nawet permanentne trwanie w grzechu ciężkim i nie robienie sobie z tego nic wielkiego. Taki człowiek prędzej, czy później pęka i potrzebuje pomocy, aby wrócić do Jezusa.


Dzisiaj mamy w liturgii największego bohatera Starego Testamentu, który pokonał swój ogromny lęk i wykazał się niesłychanym heroizmem;

 

Gdy Abraham i Izaak przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego, Izaaka, położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna. Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». Anioł powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna». Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę „Pan widzi”. Stąd to mówi się dzisiaj: «Na wzgórzu Pan się ukazuje». Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, a nie odmówiłeś Mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu». Rdz 22, 9-18

 

Oto największa próba wiary i przezwyciężenie lęku. Zdumiewa relacja Abrahama w stosunku do Boga. To czysty heroizm posłuszeństwa. Dla tzw. Ojca wiary Stwórca jest bezwarunkowo na pierwszym miejscu. Dlatego też z wielkim bólem serca odpowiada posłusznie na powyższą próbę. Pan powstrzymuje go w ostatniej chwili i ogłasza mu wieczne błogosławieństwo dla niego i jego potomstwa.


Popatrz na powyższą scenę i przypomnij sobie wszystkie ofiary, które poniosłeś w swoim życiu. Czy miałeś w sobie tyle wiary, siły i odwagi? Czy przeszedłeś zwycięsko swoje próby? Jeśli tak, to oddawaj chwałę Bogu za wielką łaskę. Jeśli nie, to poświęć się jeszcze bardziej modlitwie, aby nie ulegać tak łatwo pokusom i być gotowym na kolejne próby, które przyniesie życie. Pamiętaj zawsze o postawie Jezusa, Abrahama, czy chociażby św. Jana Pawła II. Niech oni przewodzą Ci w codziennej walce z lękiem i innymi pokusami.


Panie, przy Tobie przestaję czuć lęk. Dziękuję za siłę i chęci do modlitwy, podczas której doświadczam twojej bliskości.

 

 

 Być kapłanem według Chrystusowego serca....ks. Roman Chyliński

Słowo Boże na 8 czerwca
Święto JEZUSA CHRYSTUSA
NAJWYŻSZEGO I WIECZNEGO KAPŁANA


Mt 26,36-42

Jezus z uczniami przyszedł do posiadłości zwanej Getsemani i rzekł do nich: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę». Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną».
I odszedłszy nieco do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!»
Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe».
Powtórnie odszedł i tak się modlił: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!»

 

Zastanawiam się dlaczego właśnie ten tekst z Ewangelii, dzisiejsza Liturgia Słowa podaje nam na święto Jezusa Chrystusa Najwyższego Kapłana.

 

Jakiego kapłana w Jezusie dzisiaj dostrzegamy?

«Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę». Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną».

1. Otóż takiego, który modli się.
Kapłan ma być człowiekiem modlitwy, który wstawia się za swoim ludem: „Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości”.(Hbr 5,7).

 

Piękne świadectwo daje św. Łukasz o św. Pawle, jako kapłanie:


„A gdy do niego przybyli, przemówił do nich: "Wiecie, jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek żydowskich. Jak nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana naszego Jezusa. Po tych słowach upadł na kolana i modlił się razem ze wszystkimi. (Dz 20,18-21.36).

 

Kapłan modlący się ma szczególne łaski przed Bogiem, aby jego modlitwa była wysłuchana.
Podchodźcie więc do kapłanów, aby wstawiali się za wami u Ojca w niebie.

 

2. Kapłan, który smuci się i odczuwa trwogę.

„ (…) począł się smucić i odczuwać trwogę.”

 

Kapłan modlący się za wiernych, którzy oto proszą, często odczuwa ich boleści i smutek. Przez to wyraża głębokie towarzyszenie tym osobom w ich problemach życiowych.

 

W tych słowach z dzisiejszej Ewangelii, także wyrażona jest bezradność kapłana wobec zmagań z własnymi trudnościami: samotnością, brakiem wsparcia czy kryzysów, które go nie omijają.
Każdy z nas ma swój „Ogrójec”, ma go i kapłan.

 

Wielką pociechą dla nas jest fakt, że nawet Najwyższy i Wieczny Kapłan z tym się zmagał, na sposób ludzki.

 

3. Kapłan, a dusze oziębłe.

„I odszedłszy nieco do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!»”

Właściwą interpretację tych słów Jezusa z Ogrójca znajdziemy w Dzienniczku św. s. Faustyny. Czytamy tam:

 

„Dziś sprowadź mi dusze oziębłe i zanurz je w przepaści miłosierdzia Mojego. Dusze te najboleśniej ranią Serce Moje. Największej obrazy doznała dusza Moja w Ogrójcu od duszy oziębłej. One były powodem, iż wypowiedziałem: Ojcze, oddal ten kielich, jeżeli jest taka wola Twoja. - Dla nich jest ostateczna deska ratunku uciec się do miłosierdzia Mojego.”

 

Jak potrzeba dzisiaj Bożych przyjaciół Jezusa, którzy swoją modlitwą i ewangelizacją będą przyprowadzali te „dusze oziębłe” do zdroju Miłosierdzia Bożego, do konfesjonału.
Jak potrzeba dzisiaj kapłanów, którzy nie czekając na wiernych na plebanii, pójdą do ich domów i tam zaniosą Jezusa.

 

4. Walka duchowa kapłana o swoją duszę.

„Rzekł więc do Piotra: «Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe».”

 

Ile dobrego może zrobić kapłan „czuwający i modlący się”, to znaczy walczący o czystość kapłańskiego serca. Kapłan chcący zachować czystą swoją duszę musi pokochać konfesjonał od strony penitenta.

 

I jeszcze jedno, kapłan który pokochał Maryję i całkowicie się Jej oddał może być spokojny o swoją świętość. Dlaczego? Bo jest w Niej, a Ona uczyni go świętym!

 

Będąc młodym kapłanem uważałem, że to ja jestem od tego, aby wszystkim pomagać. Nic bardziej mylnego. My kapłani sami potrzebujemy pomocy i możemy ją znaleźć w kierownictwie duchowym, a często w zdrowej przyjaźni kapłańskiej.

 

Po stracie mojego przyjaciela ks. Wiesława Balewskiego teraz widzę jak wielka to jest strata.

 

Coraz więcej jest jednak osób omadlających kapłanów w „Margaretkach”, czyli obejmujących kapłana w „Jerycho”- nieustanną modlitwą przez cały tydzień.
W tym miejscu dziękuję wszystkim "Margaretkom" i nie tylko za dar modlitwy.

 

Tak myślę, że po to jest właśnie dzisiejsze święto, abyśmy my kapłani zapragnęli być „według Jego serca”, jak mów Pierwsza Księga Samuela: „Ustanowię sobie kapłana wiernego, który będzie postępował według mego serca i pragnienia.”(1Sm 2,35).

 

Jak również, abyśmy wszyscy modlili się gorliwie o nowe i święte powołania kapłańskie a przez to o święte rodziny, które będą podwaliną dla młodych ludzi pragnących w pełni oddać się Chrystusowi i Kościołowi na służbę. Amen!

Dorota
Dorota Cze 9 '17, 22:41
 

Zapragnij słuchać... Nie pożałujesz..

  Kogo słuchać?...ks. Daniel Glibowski

 

A liczny tłum chętnie Go słuchał. Mk 12, 37b

 

Wyobraź sobie tłum ludzi, który chętnie wsłuchuje się w każde słowo Jezusa. Zobacz ich prawdziwy głód prawdy, miłości i nadziei. Chrystus był dla nich pierwszym Nauczycielem. Jak jest dzisiaj? Czy tłumy podobnie jak wtedy z chęcią słuchają Boga? Czy Jego mądrość przeminęła? Czy ta nauka nie nadaje się na dzisiejsze, nowoczesne czasy? Do której grupy ludzi należysz?

Zakładam, że czytając te słowa, masz pragnienie wsłuchiwania się w Boży głos. Blog – Wypłyń na głębię to tylko jedno z malutkich miejsc, w którym można otrzymać odrobinę światła. W tym miejscu wielu ludzi zaczyna pragnąć głębszej relacji z Panem.

Jeśli faktycznie należysz do osób, które chcą zrobić w swoim życiu coś więcej, to trzeba chętnie słuchać Jezusa na wielu płaszczyznach.

Zacząć trzeba od częstej Eucharystii, na której Bóg przemawia najmocniej. Uczęszczaj do kościoła z wewnętrznym zapałem i świadomością, że posłuchasz samego Stwórcy. Kolejnym miejscem, w którym możesz usłyszeć silny głos Boga jest sakrament pokuty. Nie stroń od niego. Jezus pełen miłosierdzia zawsze czeka tam na Ciebie. Otwieraj systematycznie Pismo święte w domu, czytaj choćby kilka zdań i trwaj parę minut. Słuchaj… Słuchaj… Słuchaj… Wielką i nieocenioną radością niech będzie dla Ciebie także każde rozważanie Słowa Bożego na spotkaniu wspólnotowym, pielgrzymkowym, czy rekolekcyjnym. Walcz o takie momenty w Twoim życiu.
Bóg zaprasza Cię dzisiaj do słuchania. Nie wzbraniaj się przed Jego słowami. Jeśli poznasz Bożą naukę, zachowasz ją w sercu i zaczniesz przekazywać dalej, to czeka Cię wielka radość;

 

Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego. J 14, 23

 

Przyjmij tę obietnicę w swoim sercu i uwierz, że Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty chcą w Tobie przebywać i odkrywać całe piękno człowieczeństwa i świata.


Panie, dziękuję za to, że mogę z radością i ochotą wsłuchiwać się w Twoje słowa każdego dnia. Proszę za wszystkimi ludźmi, którzy teraz czytają te słowa, abyś dał im takie pragnienie. Niech Dobra Nowina zagości w sercu każdego spragnionego człowieka.


Pierwszy dzisiejszy załącznik to jedna z najlepszych prezentacji jakie widziałem w internecie. Natomiast drugi dodatek sprawi, że Eucharystia już nigdy nie będzie dla Ciebie nudna.

https://www.youtube.com/watch?v=FQrpykGbqnQ

https://www.youtube.com/watch?v=qAr5qYOfFEI

 

Wejdź córko...ks. Roman Chyliński

Tb 11,5-19

Anna siedziała przy drodze, wypatrując syna. I spostrzegła go powracającego, i zawołała do jego ojca: «Oto nadchodzi twój syn i człowiek, który poszedł razem z nim». A Rafał rzekł do Tobiasza, zanim ten przybliżył się do ojca: «Wiem, że otworzą mu się oczy. Potrzyj żółcią ryby jego oczy, a lekarstwo wygryzie i ściągnie bielmo z jego oczu; potem twój ojciec przejrzy i zobaczy światło».
Anna tymczasem wybiegła, rzuciła się synowi na szyję i zawołała do niego: «Ujrzałam cię, dziecko, teraz już mogę umrzeć», i rozpłakała się. Także Tobiasz starszy podniósł się i utykając na nogę, wyszedł do wrót podwórza. Wtedy przystąpił do niego Tobiasz z żółcią ryby w ręku, dmuchnął w jego oczy, dotknął go i rzekł: «Ufaj, ojcze!», nałożył mu lekarstwo i odczekał chwilę. Potem obiema rękami ściągnął bielmo z kącików jego oczu. A Tobiasz starszy rzucił mu się na szyję, rozpłakał się i rzekł do niego: «Ujrzałem cię, dziecko, światło moich oczu».
I rzekł: «Niech będzie błogosławiony Bóg! Niech będzie błogosławione wielkie imię Jego! Niech będą błogosławieni wszyscy Jego święci aniołowie! Niech będzie obecne nad nami wielkie imię Jego! I niech będą błogosławieni wszyscy aniołowie Jego po wszystkie wieki! Ponieważ zesłał na mnie plagę, a oto teraz widzę Tobiasza, mego syna».
I wszedł Tobiasz do domu, ciesząc się i wielbiąc Boga na cały głos. Potem Tobiasz opowiedział ojcu, jak szczęśliwie odbył swoją podróż i że przyniósł pieniądze, oraz że wziął za żonę Sarę, córkę Raguela. A oto i ona przybliża się i jest już blisko bramy Niniwy. Potem Tobiasz starszy, ciesząc się i wielbiąc Boga, wyszedł na spotkanie swej synowej do bramy Niniwy. A mieszkańcy Niniwy zdumieli się, gdy go ujrzeli, jak porusza się i kroczy co sił, nie prowadzony za rękę przez nikogo. Tobiasz zaś obwieszczał im, że Bóg zmiłował się nad nim i otworzył mu oczy. Potem Tobiasz podszedł do Sary, żony swego syna, Tobiasza, pobłogosławił ją i tak do niej przemówił: «Witaj, w zdrowiu przybywająca córko, niech będzie błogosławiony twój Bóg, który przyprowadził cię do nas. Niech będzie błogosławiony twój ojciec i niech będzie błogosławiony Tobiasz, mój syn, i ty bądź błogosławiona, córko! Wejdź do domu swego w zdrowiu, z błogosławieństwem i radością! Wejdź, córko!» Tego dnia nastała wielka radość między wszystkimi Żydami mieszkającymi w Niniwie.

 

Dzisiejsze pierwsze czytanie przedstawia nam piękne opowiadanie z Księgi Tobiasza, które niesie w sobie ciekawą dramaturgię wydarzeń.
Otóż Księga ta zawiera opowiadanie o pewnej rodzinie izraelskiej z pokolenia Neftalego, uprowadzonej do niewoli, do Niniwy, stolicy Asyrii. Głową tej rodziny był Tobiasz, który był człowiekiem zamożnym, pobożnym i poważanym w swoim środowisku.


W czasie prześladowań Żydów grzebał on porzucone zwłoki pomordowanych, czym naraził się królowi asyryjskiemu. Nadto spotkało go nieszczęście, utracił nie tylko majątek ale i wzrok, a jego żona przez to obarczona troską o utrzymanie rodziny, przestała szanować własnego męża.

 

Tobiasz, aby ratować sytuację wysyła swojego syna, też Tobiasza do Rages, do swego przyjaciela Gabaela, celem podjęcia zdeponowanej u niego sumy pieniędzy.

 

W tym samym czasie pojawia się inny wątek akcji, prowadzi on do Ekbatany, do domu Raguela, którego córka Sara utraciła kolejno siedmiu mężów wskutek działania złowrogiego demona Asmodeusza.

 

W jednym czasie ojciec Tobiasz i Sara prosili Boga o miłosierdzie, dla trudnej sytuacji w której się znaleźli. Bóg wysłuchał ich prośby i posłał anioła Rafała, który towarzyszył młodemu Tobiaszowi do Rages.

 

Po długiej podróży, w czasie której Tobiasz zabiera wnętrzności schwytanej w rzece ryby, przybywają podróżni do Ekbatany do domu Raguela. Tutaj okazuje się, że młody Tobiasz ma prawo do małżeństwa z Sarą jako najbliższy jej krewny i poślubia ją, odpędzając demona niszczyciela małżeństwa.

 

Piękna jest modlitwa małżonków przed poślubną nocą:


„Wstała i ona i zaczęli się modlić i błagać, aby dostąpić ocalenia. I zaczęli tak mówić:
"Bądź uwielbiony, Boże ojców naszych,
i niech będzie uwielbione imię Twoje
na wieki przez wszystkie pokolenia!
Niech Cię uwielbiają niebiosa
i wszystkie Twoje stworzenia
po wszystkie wieki.
Tyś stworzył Adama,
i stworzyłeś dla niego pomocną ostoję - Ewę,
jego żonę,
i z obojga powstał rodzaj ludzki.
I Ty rzekłeś:
Nie jest dobrze być człowiekowi samemu,
uczyńmy mu pomocnicę podobną do niego.
A teraz nie dla rozpusty
biorę tę siostrę moją za żonę,
ale dla związku prawego.
Okaż mnie i jej miłosierdzie
i pozwól razem dożyć starości!"
I powiedzieli kolejno: "Amen, amen!"(Tb 8, 5-8).

Piękna jest ta modlitwa małżonków wobec aktu małżeńskiego.
Czy jako małżonkowie zapraszacie Ducha Świętego, aby rozlewał miłość w waszych sercach w tej właśnie chwili?
Spróbujcie choć raz tak uczynić….

 

Dalej już znamy historię powrotu i radości w domu Tobiasza jaką sprawili Tobiasz i synowa Sara z dzisiejszego czytania.

 

Chciałbym zwrócić jeszcze uwagę na słowa teścia Tobiasza: „Witaj córko”.

 

Drodzy teściowie kiedy syn wasz żeni się, czy wówczas ktoś ci ubywa, czy przybywa do domu?
Cóż, teściami stajecie się z urzędu, przez fakt zawarcia waszych dorosłych dzieci sakramentu małżeństwa.
Ale teściami rodzicami już nie.

 

Dlaczego?

 

Często jest tak, kiedy żona nie ma dobrych relacji ze swoim mężem lub sama wychowuje swojego syna, to potrafi się tak z nim toksycznie związać, że synowa staje się niestety konkurencją dla teściowej.
I wówczas takiej teściowej „ubywa” syn, a nie przybywa córka w osobie synowej.

 

Ile znam przez takie niedojrzałe postawy teściów rozwody młodej pary.

 

Niech słowa Tobiasza: „Witaj córko” w relacji do synowej, czy „Witaj synu” w relacji do zięcia uzdrowią nasze chore noszenie własnych dzieci i ich przyszłych decyzji. Amen!

Dorota
Dorota Cze 10 '17, 22:25

Posłuchaj dzisiaj Anioła...

Przemówienie Anioła...ks. Daniel Glibowski

 

Wtedy Rafał poprosił ich obu na bok i rzekł do nich: «Uwielbiajcie Boga i wysławiajcie Go przed wszystkimi żyjącymi za dobrodziejstwa, jakie wam wyświadczył, aby było uwielbione i wsławione Jego imię. Rozgłaszajcie wobec wszystkich ludzi słowa Boże, jak na to zasługują, i nie ociągajcie się z wyrażaniem Mu wdzięczności. Ukrywać tajemnice królewskie jest rzeczą piękną, ale godną pochwały jest ujawniać i wysławiać dzieła Boże. Czyńcie dobrze, a zło was nie spotka. Lepsza jest szczera modlitwa i miłosierdzie połączone ze sprawiedliwością aniżeli bogactwo pochodzące z nieprawości. Lepiej jest dawać jałmużnę aniżeli gromadzić złoto. Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z wszelkiego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasycą się życiem. Ci, którzy popełniają grzech i nieprawość, są wrogami własnej duszy. Odkryję przed wami całą prawdę, nie ukrywając niczego. Już was pouczyłem i powiedziałem: Piękną jest rzeczą zachowywać tajemnicę królewską, ale godną wszelkiej pochwały ujawniać dzieła Boże. A teraz: gdy ty i Sara modliliście się, ja przypomniałem wasze błagania przed majestatem Pańskim; tak samo, gdy chowałeś zmarłych. A kiedy nie wahałeś się wstawać i opuszczać swojego posiłku, i iść, by pochować zmarłego, ja zostałem posłany, aby cię wypróbować. Równocześnie posłał mnie Bóg, aby uzdrowić ciebie i twoją synową, Sarę. Ja jestem Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański. A teraz uwielbiajcie Pana na ziemi i dziękujcie Bogu! Oto ja wstępuję do Tego, który mnie posłał. Opiszcie to wszystko, co was spotkało». I odszedł. Tb 12, 6-15. 20

 

Wyobraź sobie doświadczonego Tobiasza, który bezpośrednio po uzdrowieniu dziękuje i obdarowuje Rafała. Po czym dowiaduje się, że rozmawia z aniołem posłanym do niego przez Boga. Spróbuj jeszcze raz powoli przeczytać każde zdanie, które wypowiada Boży posłaniec. Szukaj przesłania dla siebie. Nie bój się zobaczyć oczyma wiary, że on jest w Twoim pokoju i mówi właśnie do Ciebie. Usłysz zachętę do uwielbiania Stwórcy i dziękczynienia Mu za wszystkie dobrodziejstwa. Postanów iść za radą, aby chętnie dawać jałmużny, które gładzą liczne grzechy. Możesz także zobaczyć siebie w kontekście jakiegoś trudnego doświadczenia (np. choroby, czy samotności). Przyjmij tę próbę z głęboką ufnością i szukaj wokół siebie Bożych posłańców. Pan naprawdę jest blisko Ciebie w takich momentach. Co by nie działo się w Twoim życiu, zawsze dziękuj i wysławiaj Boga za Jego drogi, którymi prowadzi Cię do zbawienia.

A teraz rozważcie, co wam uczynił, i dziękujcie Mu głośno. Tb 13, 7a

 

Dzisiaj jest jeszcze jeden wzruszający fragment z Ewangelii:

 

Potem, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie». Mk 12, 41-44

 

Zobacz serce tej ubogiej wdowy. Czy potrafisz tak, jak ona oddać Bogu wszystko to, co ,,posiadasz”? Zauważ z jaką miłością Jezus spogląda na serce tej kobiety, która składa całą swoją ufność w Panu. Weź z niej przykład i nie martw się o to, ile masz na koncie, w portfelu i kiedy przyjdzie kolejna wypłata albo zasiłek. Bóg w swoim czasie da Ci swoich aniołów, którzy pomogą Ci zaspokoić najważniejsze potrzeby. Ty trwaj przy Nim i ufaj w każdym czasie.

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Mt 5, 3

 

Panie, cały zależę od Ciebie. Oddać się Tobie w pełni. Rozporządzaj mną według Twojej świętej woli.

 

O dzieleniu się z innymi tym, co mi zbywa!...ks. Roman Chyliński

 

Mk 12, 38-44

Jezus nauczając mówił do zgromadzonych: "Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsce na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok".
Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.
Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: "Zaprawdę powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie".

 

„Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy, bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało”.

Na obrazie znajdującym się w refektarzu wspólnoty księży michalitów we Włoszech, w Castel sant Elia jest namalowana ewangeliczna uboga wdowa nie, jako staruszka 80-letnia, ale jako młoda kobieta tuląca małe dzieciątko do piersi, a pozostałe dwoje dzieci trzymają się za mamy suknie.

 

Ujmująca, wręcz wzruszająca wizja artysty „ubogiej wdowy”, matki trojga dzieci, oddającej Bogu wszystko, co posiada, dosadnie przemawia do odbiorcy swym przesłaniem.
Może pobudzić ku refleksji każdego z nas.

 

Czy to, co ja czynię względem Boga jest dzieleniem się z serca tym, co mam i kim jestem?
Czy nie jest tak, że daje Bogu tylko to i tylko tyle, ile mi zbywa: czasu, chęci i coś tam od siebie?

 

Odnieśmy ten fakt do modlitwy.
Jak jestem na modlitwie przed Bogiem?

Czy oddaje Mu wszystko to, co mam, to znaczy całego siebie i czas, którym dysponuje?
A może angażuję się w to spotkanie na zasadzie: „na ile mi zbywa czasu”, bo zaraz ktoś przyjdzie i mnie wywoła, albo jednym uchem słucham czy są już Wiadomości w TV i w napięciu oddaje Bogu ten czas, aby zaraz co innego zrobić.

 

Albo jak jestem na Mszy św., to czy mam świadomość, że zostałem zaproszony na ucztę do Króla i właściwie nic już w życiu, tu na ziemi nie może wydarzyć się większego i godnego uwagi nad tę uroczystość, w której obecnie mam zaszczyt uczestniczyć z woli i zaproszenia samego Boga?!

 

Czy może dla mnie jest coś o wiele ważniejszego w tym dniu, co chcę zrealizować z większą radością i zaangażowaniem: jakieś spotkanie z przyjaciółmi i dobre żarcie w knajpie, a może film, czy wyjazd na cały dzień nad wodę i związku z tym zaczyna mnie już denerwować przedłużona homilia oraz zbyt pobożne odprawianie Eucharystii przez księdza?

 

Oddawany Bogu czas nie musi być długi, ale niech będzie szczery i z serca. Bo i ja nie chciałbym przyjmować gościa, który cały czas rozmawiając ze mną spoglądałby na zegarek.

 

Podobnie na zasadzie „zbywania” mogą wyglądać moje rozmowy: z żoną, z mężem, z oddaniem czasu dzieciom.


A co jest ważniejsze nad bycie z własna rodziną?!
Niestety, często rodzina przegrywa z czasem poświęconym pracy zawodowej i nie tylko dlatego, że szef jest wymagający, ale po prostu nie chce mi się wracać do domu!!!

 

Powiedz sam sobie, gdzie cię gna?! Co jest ważniejsze od chwil bycia: z żoną, mężem, czy dziećmi?!


O człowieku zagubiony w swoich własnych myślach, dążeniach i uczuciach. Ta koncentracja na sobie i tylko na sobie nie pozwala ci zobaczyć oraz przeżyć piękne chwile, jakie tobie daje Bóg w zwykłej codzienności bycia z twoją rodziną.

 

Zatrzymaj się!
Bo jak zatrzymasz się dopiero po 50 latach, to może się okazać, że nikogo nie ma już przy tobie. Wszyscy, których zbywałeś przez te lata odeszli od ciebie, zostałeś sam.
- Nie ma przy tobie ani Boga, ani Jezusa, ani Maryi.
- Nie ma żony, męża, ani dzieci, bo nie byli ważni dla ciebie przez te lata.
- Nie ma przyjaciół bo nie miałeś dla nich czasu.
- Nie ma nawet znajomych, bo nie pozwolili sobie, abyś ich zbywał.

 

Przeproś dzisiaj tych, których może zbywałeś przez wiele lat.

 

Zaproś czy pobądź z bliskimi „bez patrzenia na zegarek”.

 

Posłuchaj ich… niech ich sprawy zaczną być dla ciebie ważne.

 

Zobacz jak wiele piękna jest w przyrodzie… i umów się wreszcie z Bogiem na „herbatę” tzn trochę dłuższą modlitwę, dając Mu szansę, żeby mógł ci powiedzieć…, że cię kocha! Amen!

Strony: «« « ... 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 ... » »»