Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Lip 22 '18, 08:41
Roman Chyliński  

Słowo Boże na XVI Niedzielę Roku B.
Mk 6, 30-34 
Słowa Ewangelii według św. Marka. 
Po swojej pracy apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: "Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco". Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. 
Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili. 
Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem, jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

Kom.: Iść za zwycięskim Pasterzem.

„ (…) byli bowiem jak owce nie mające pasterza”.

Po co jest potrzebny pasterz Bożym owieczkom?
Przede wszystkim po to, aby poprzez nauczanie pojęły mądrość życia potrzebną do zbawienia duszy.

Zbawczym komentarzem do dzisiejszego urywku Ewangelii zapewne jest Ps.23, który śpiewamy w Liturgii słowa. 
Przeanalizujmy ten Psalm.

1. „Pan jest moim pasterzem, *
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć *
na zielonych pastwiskach.”

Nie można mieć dwóch Panów i im służyć. 
Coraz więcej katolików chodzi do Kościoła w niedzielę, a od poniedziałku do soboty do wróżki. 
Ba tłumaczą się jeszcze te osoby, że to są wróżki katolickie, bo u nich na ścianach wiszą święte obrazy. O głupoto!!!
Jest tylko jeden Pasterz, który ciebie tak karmi, że „niczego ci nie braknie” Jezus Chrystus! Pozostali „pasterze” o tyle są wiarygodni, o ile wskazują ci na Jezusa!

2. „Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *
przez wzgląd na swoją chwałę.”

Tą wodą, która daje ci odpoczynek, czyli życie wieczne i orzeźwia twoją duszę jest chrzest św., a później za każdym razem konfesjonał. Od sakramentu pokuty i pojednania odchodzisz za każdym razem odnowiony na duszy, orzeźwiony po odpuszczeniu grzechów mocą Ducha Świętego. W Nim nabierasz świeżości życia i radości w sercu.

3. „Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, *
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska *
są moją pociechą.”

Świadomość i ufność, że przy mnie jest pasterz zabiera mi lęki. 
To Jezus napełnia mnie nadzieją, że nie muszę niczego się lękać, bo On mnie przeprowadzi przez strome ścieżki mojego życia. Wiele jest też „ciemnych dolin” w moim życiu. Często wydaje mi się, że mogę z nich nie wyjść. Wówczas wystarczy żarliwa modlitwa, po której przychodzi światło i na nowo chce się żyć.
Laską pasterską, na której mogę się oprzeć jest żywe słowo Boże. Ono daje mi pewność życia.

4. „Stół dla mnie zastawiasz *
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem, *
a kielich mój pełny po brzegi.”

Prawdziwym zdrojem łask jest uczestnictwo we Mszy świętej. 
Kto otrzymał łaskę od Pana częstego karmienia się Jego Ciałem i Krwią niech ten dar i to pragnienie pielęgnuje w swoim życiu. Nie ma lepszego „źródła” miłości, nadziei i wiary nad świadome, głębokie i pełne uczestnictwo w Eucharystii.

5. „Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pana *
po najdłuższe czasy.”

Człowiek zanurzony w przeżywaniu Eucharystii, wsłuchany w słowo Boże i postępujący w swoich decyzjach za Dobrym Pasterzem otrzymuje tyle dobroci i łask, że nie szuka już innego pokarmu, który może dać mu świat: w pożądliwości oczu, ciała i pysze tego życia.
Co więcej, żyje nadzieją nieba.

Tylu obecnie jest katolików, którzy bardzo boją się śmierci. 
Zatracili żywą relację z Jezusem i zabrakło im nadziei na życie wieczne. 
Chcą za wszelką cenę przedłużać sobie życie, aby nie umrzeć. 
A przecież dla nas chrześcijan śmiercią jest trwanie w grzechu ciężkim, natomiast odejście z tego świata wybawieniem i spotkaniem się z Miłością - Jezusem.

„Moje owce słuchają mojego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną”(J 10,27).

Modlitwa: Panie Jezu, proszę Cię o łaskę zdecydowanego kroczenia za Tobą, dobrym Pasterzem. Daj mi siłę odrzucania tego, co pochodzi od złego. Prowadź mnie na Twoje zielone pastwiska: modlitwy, Eucharystii i słowa Bożego, które daje mi Kościół.
Decyduje się Jezu iść za Tobą, mocno trzymać krzyż i niczego nie „pudrować”, ale stawać w prawdzie. Ruszam, więc w ciemną głębinę mego serca, po świętość i niczego się nie boję, bo Ty jesteś ze mną. Amen.

Michał
Michał Lip 22 '18, 09:26
Amen +
Bożena
Bożena Lip 23 '18, 07:57
  Roman Chyliński  

Słowo Boże na 23 lipca. 
Święto świętej Brygidy, Patronki Europy.
J 15,1-8.
Słowa Ewangelii według św. Jana. 
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. 
Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. 
Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. 
Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poprosicie, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami".

Kom.: Trwać w prawdzie i miłości.

1. „Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę”.

Aż siedem razy w tak krótkim tekście Ewangelii wg św. Jana znajdujemy słowo „trwać”. 
Dlaczego więc dla św. Jana to słowo jest aż tak ważne?

Słowo „trwać” u św. Jana występuje zawsze w relacji do Jezusa. 
Dla Ewangelisty relacja z Panem Jezusem jest tak ważna, że od „trwania” lub „nie trwania” w niej zależeć będzie całe nasze życie i cała wieczność.

Aby nam przybliżyć, czym dla nas powinna być ta relacja „trwania” w Chrystusie, Apostoł przyrównuje ją do zależności ,jaka jest między krzewem winnym, a latoroślami.

Do czego służy latorośl? 
Odpowiemy, do przynoszenia owocu w postaci winogron, które w tłoczni wyciskane dają sok, a po fermentacji stają się dobrym winem.

Każdy z nas pamięta słynne słowa Matki Jezusa z Kany Galilejskiej: „Nie mają już wina”. 
Wiemy, że teologia św. Jana jest dojrzała i bardzo głęboka, często ukryta „w znakach” i symbolach. Wino jest dla ludzi Wschodu znakiem radości i wesela. Jest napojem bogów.

W symbolice św. Jana, wino wyraża życie w prawdzie i światłości, które światu przynosi Jezus. 
Stąd słowa Niewiasty z Kany oznaczają prośbę do Syna, aby rozpoczął swoją zbawczą działalność, bo tylko ta może napełnić serca ludzkie nową nadzieją i nowym życiem.

W tym Janowym znaczeniu latorośl symbolizująca każdego z nas wszczepionego w prawdziwy winny krzew, którym jest sam Jezusa Chrystus.
Jest, zatem znakiem naszego chrztu świętego. 
Przez chrzest święty bowiem zostaliśmy niejako „wszczepieni” w dzieło Paschy Chrystusowej, mamy w niej uczestnictwo - w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa.

Przez chrzest święty w nadziei już jesteśmy zbawieni!
Jak widzimy, nie bagatelną sprawą dla naszego życia jest trwanie w chrzcie świętym i wierze Kościoła.

2. „Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie.

Te ostre słowa Jezusa odnoszą się do tych z nas, którzy przyjęli chrzest, ale nie chcą wzrastać w wierze św. Jan przyrównuje takich chrześcijan do uschłej latorośli. 
Co prawda przyjęliśmy chrzest, ale nic nie robimy w tym kierunku, aby nasze życie zaowocowało życiem w prawdzie i dobrymi czynami. 
Obojętni stajemy się na dar łaski uświęcającej, jakie daje nam Kościół przez żywe słowo Boże i sakramenty.

3. „I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.”

Prosić nam trzeba Boga, aby dla tych osób, którym nie chce się trwać w Jezusie, w sakramentach ów „ogień” stał się ogniem miłosierdzia Bożego, a nie ogniem potępienia.
Stałem już w swoim życiu nad osiemdziesięciopięcioletnim człowiekiem, który odrzucał miłosierdzie Boże pomimo moich nalegań, aby pojednał się z Bogiem.

Jeżeli komuś wydaje się, że skruch za popełnione grzechy pod koniec życia rozwiąże problem lekceważenia sobie wiary przez całe życie , to może się naprawdę grubo pomylić!

Bo Bóg nie pozwoli z siebie szydzić!( por. Ga 6,7-8)

4. „Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy”.

Co innego dzieje się z „latoroślami”, które zdają sobie sprawę z wielkości daru chrztu świętego i jako chrześcijanie chcą odpowiedzialne odpowiedzieć Bogu na ten dar. Tych to Bóg oczyszcza z niepotrzebnych pędów: pychy, chciwości i zarozumiałości, aby tym lepiej wydawały owoce prawdy i miłości w swoim życiu.

5. „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.”

Ile nieraz musimy doświadczyć błędów i upadków, aby zrozumieć te słowa Jezusa: „Beze Mnie nic uczynić nie możecie!”
Św. Paweł ku pokrzepieniu powie do nas: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. (Flp 4,13).
Cokolwiek, więc robimy, czyńmy z Chrystusem i Jego Matką Maryją tzn. zawierzajmy im nasze codzienne obowiązki w modlitwie porannej, a na dobre owoce tego „trwania w Nim” nie trzeba będzie długo czekać!

Trzymajmy się, zatem Jezusa i Maryi i za wszelką cenę uzależnijmy się od Nich, jak latorośl od krzewu winnego, jak gałęzie jabłoni czy wiśni od głównego konaru drzewa, czy jego pnia.

Tylko taka i aż taka zależność pozwoli nam przynosić „owoce” w prawdzie i w miłości. 
Co więcej, tylko ta zależność jest zbawcza dla nas.

A gdyby, uległość pokusie wyrwała nas przez grzech ciężki „z krzewu winnego” – od Jezusa, to jest od tego konfesjonał, który przez miłosierdzie Boże na nowo „wszczepi” nas w Chrystusa i Kościół. Amen.

Michał
Michał Lip 23 '18, 08:54
Amen +
Bożena
Bożena Lip 24 '18, 07:33
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 24 lipca.
Mt 12, 46-50
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Gdy Jezus przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim rozmawiać. Ktoś rzekł do Niego: «Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą pomówić z Tobą». 
Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: «Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?» 
I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką».

Kom.: Prawdziwa rodzina Jezusa.

«Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?»

Z rodziną naturalną Jezusa było różnie. W zasadzie nie byli oni przychylni ani Jezusowi, ani Jego nauczaniu.
W Ewangelii wg św. Marka mamy opis rodziny Jezusa i jej podejścia do tego, co czynił Jezus:
„Potem przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono, bowiem: "Odszedł od zmysłów". (Mk 3,20-21).

Jezus, więc dobrze wiedział, jak Jego bliscy patrzeli na Niego i za kogo Go uważali, za psychicznie chorego. I takie będzie podejście rodziny Jezusa, aż do końca Jego działalności, aż po krzyż. Widzimy to w opisie ukrzyżowania u św. Łukasza:

„Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu i mówił: "Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy". Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, wracały bijąc się w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z daleka.” (Łk 23,47-49).

Wydawałoby się, że ci, którzy byli najbliżsi Jezusowi, Jego rodzina, w momencie ukrzyżowania i agonii powinni być blisko Niego. Otóż, nie. „Oni stali z daleka!”

Setnik, poganin widząc jak Jezus umierał oddał Mu chwałę, ale nie Jego własna rodzina, wyłączając oczywiście Jego Matkę.

Stąd niech nas nie dziwią dzisiejsze mocne słowa Jezusa pod adresem swojej rodziny:
„I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką».”

Mamy rodzinę, kuzynostwo, może dużo znajomych, ale…czy oni są nam najbliżsi? 
Czy oni byliby blisko nas w chwili cierpienia, trudu lub wówczas, kiedy potrzebowalibyśmy od nich wsparcia?

Wiemy dobrze, że nie zawsze tak jest.

Cóż, nie na darmo powie św. Paweł, że więzy Chrystusowe są mocniejsze od więzów krwi.

Otóż, często weryfikacją naszego człowieczeństwa, a zarazem chrześcijaństwa są właśnie te chwile, kiedy w trudnych chwilach naszych rodziców, czy osób nam bliskich potrafimy stanąć przy nich i dać im poczucie bezpieczeństwa oraz troski.

Pewien ksiądz mając chorą mamę i potrzebował kogoś z parafian do pomocy przy niej, aby mógł służyć swoim owieczkom. Kiedy z ambony poprosił swoich parafian o pomoc, żadna z pobożnych niewiast często nawiedzających kościół i przyjmujących Eucharystię nie odpowiedziała pozytywnie na wezwanie księdza proboszcza.

Natomiast dowiedziała się – jak powiedział mi ów ksiądz, pewna kobieta w parafii uchodząca za kobietę lekkich obyczajów. Przyszła i powiedziała, że do południa ma czas i zrobi wszystko przy mojej mamie, nie biorąc za to nawet wynagrodzenia.

I tu można by powiedzieć za Jezusem: „ I kto jest moją matką i moimi braćmi?”. Otóż ci, którzy pełnią uczynki miłosierdzia.

Żeby czasami nie sprawdziły się słowa Jezusa wypowiedziane do Żydów, że „ Tirówki” wyprzedzą nas do królestwa niebieskiego. Amen!

Michał
Michał Lip 24 '18, 10:27
Amen +
Bożena
Bożena Lip 25 '18, 07:36
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 25 lipca. 
Święto św. Jakoba apostoła.
2 Kor 4, 7-15

Czytanie z Drugiego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian. 
Bracia: Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. 
Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. 
Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele. 
Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was - życie. Cieszę się przeto owym duchem wiary, według którego napisano: "Uwierzyłem, dlatego przemówiłem"; my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.

Kom.: Aby nie zagubić skarbu wiary!

1. „ Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas”.

Św. Paweł w tym fragmencie swojego Listu przyrównał wiarę do skarbu.

Przypomnijmy sobie „wielką mowę” Jezusa , z Ewangelii wg św. Mateusza, a wyrażoną „w przypowieściach”. Tam właśnie znajdujemy przypowieść: „ O skarbie i perle”:

„Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę.”(Mt 13,44).

Jezus poucza nas w powyższej przypowieści, że wiara w naszym życiu ma być dla nas właśnie takim skarbem, dla którego jesteśmy gotowi wszystko oddać lub wszystkiego się wyzbyć byleby ją zachować. Dla wielu chrześcijan kiedyś, a i obecnie to „wszystko oddać” oznaczało męczeństwo!

Czytamy dalej, czym jest wiara?

2. „Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy”.

W powyższym urywku św. Paweł tłumaczy nam konkretny wymiar wiary przekładający się na: przyjmowaniu cierpienia, bólu fizycznego, psychicznego czy moralnego, jednocześnie nie poddając się zwątpieniu.

Tak wielu chrześcijan odchodzi od wiary ze względu na trudne życiowe doświadczenia. 
Znam taki przypadek, kiedy kobieta odrzuciła Boga ze względu na nagłą śmierć swojego ojca. Mówiła: „Kochałam tatę, a nie mamę, a Bóg zabrał mi właśnie tatę!”.

Ile jest tego rodzaju prób wiary? 
Inny przykład. On młody chłopak pochodził z południa Polski, a ona z Warszawy. 
Wyśmiała jego religijność oraz jego rodziców. Postawiła ultimatum, albo ona, albo jego wiara. Niestety, zrezygnował dla niej z wiary, uczęszczania do Kościoła i z sakramentów.
A był gorliwym ministrantem i wydawało się, że jest przekonany do tego co czyni.

Wystarczy trudne doświadczenie, z którym nie bardzo dajemy sobie radę i już mamy pretekst, aby Panu Bogu powiedzieć „NIE”.

Pamiętajmy szczególnie w tych próbach wiary, że Bóg jest dobrym Ojcem. To my, ludzie komplikujemy sobie życie, a Bóg stara się nasze ścieżki życia prostować.

3. „W glinianych naczyniach nosimy wiarę” – mówi do nas św. Paweł.

Dlaczego Bóg tak chciał, abyśmy w glinianych, a nie pancernych naczyniach nosili naszą wiarę?

Właśnie dlatego, odpowiemy, abyśmy w Bogu szukali mocy, kiedy wszystkie ludzkie możliwości się skończą. Abyśmy zobaczyli ograniczone możliwości naszego człowieczeństwa i powiedzieli sobie : „nie daję rady”, potrzebuję Boga!

4. Co oznaczają te słowa: „Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa”.

Jezus konał na krzyżu, bo wziął na siebie nasz grzech – bunt ludzkości przeciwko Bogu. Tylko On, Syn Boży, jedyny sprawiedliwy mógł to uczynić. 
Przez chrzest święty i wiarę my również wzięliśmy na siebie zobowiązanie umierania dla grzechu i własnej pożądliwości oraz pokus tego świata. 
Dlatego powie św. Paweł: A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami”. (Gal 5,24).

5. A wszystko to po to, powie dalej św. Paweł:„ aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle, bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele”.

Jak się dowiadujemy, o wiele ważniejsze jest życie Jezusa w nas, niż dbanie o nasze śmiertelne ciało! Długo nieraz dojrzewamy do tej świadomości!

Dalej dojrzewajmy do właściwej hierarchii wartości. 
Co tak naprawdę jest najważniejsze w moim życiu, czy miłość własna, czy życie Jezusa we mnie.

Zacznijmy zatem cenić w sobie:
- stan łaski uświęcającej, 
- ład wewnętrzny i zewnętrzny, czyli uporządkowane życie,
- oraz pokój i moc, które płyną od Jezusa Eucharystycznego.

Modlitwa: Panie Jezu daj nam odkryć naszą wiarę, jako skarb, darmo dany od Ciebie. 
Proszę Cię o odwagę pielęgnowania i bronienia w sobie tego daru wiary każdego dnia, uważając, aby nie stał się martwym w moim człowieczeństwie. 
I dziękuję Ci za ten gliniany, a nie „pancerny garnek”, bo wówczas w ogóle może już nie przychodziłbym do Ciebie, mój Boże. Amen!

Michał
Michał Lip 25 '18, 09:12
Amen +
Bożena
Bożena Lip 26 '18, 07:19
  Roman Chyliński  

Słowo Boże na 26 lipca. 
Świętych Joachima i Anny. Rodziców Bożej Rodzicielki Maryi. 
Syr 44, 1. 10-15

Czytanie z Księgi Syracydesa. Wychwalajmy mężów sławnych i ojców naszych według następstwa ich pochodzenia. Ci są mężowie pobożni, których cnoty nie zostały zapomniane, pozostały one z ich potomstwem, dobrym dziedzictwem są ich następcy. Potomstwo to trzyma się Przymierza, a przez nich - ich dzieci. Potomstwo ich trwa na zawsze, a chwała ich nie będzie wymazana. 
Ciała ich w pokoju pogrzebano, a imię ich żyje w pokoleniach. Narody opowiadają ich mądrość, a zgromadzenie głosi chwałę.

Kom.: Wychwalajmy mężów sławnych.

„Ci są mężowie pobożni, których cnoty nie zostały zapomniane, pozostały one z ich potomstwem, dobrym dziedzictwem są ich następcy”.

Powyższe słowa z Mądrości Syracha zapewne dzisiejsza liturgia chce odnieś do św. Joachima, przedstawiając go, jako męża Bożego, wybranego przez Boga na ojca Matki Bożej.

1. O mężach Bożych Księga Mądrości powie:
„Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy: 
sędziwością u ludzi jest mądrość, 
a miarą starości - życie nieskalane. 
Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość, 
i żyjąc wśród grzeszników, został przeniesiony. 
Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli 
albo ułuda nie uwiodła duszy: 
bo urok marności przesłania dobro, 
a burza namiętności mąci prawy umysł”.(Mdr 4,8-12).

Po tych słowach Księga Mądrości jasno dopowie, gdzie trzeba szukać źródła pobożności aby wzrastać w cnotach: „Choćby zresztą był ktoś doskonały między ludźmi, jeśli mu braknie mądrości od Ciebie, (Boże) - za nic będzie poczytany”. (Mdr 9,6).

Słowa te wypowiedział Salomon, nie przypuszczając, ze kiedyś obrócą się przeciwko niemu samemu, kiedy to na starość, dla kobiet porzuci Bożą mądrość.

2. „Cnoty mężów Bożych pozostaną z ich potomstwem”.

Słowa te z Mądrości Syracha przypominają nam o pewnej prawidłowości w rodzinie.

Ta prawidłowość polega na tym, że najważniejszą relacją w rodzinie jest relacja między mężem i żoną.

Patologią należy nazwać taką sytuację, kiedy żona za pierwszą relację w domu obiera relacje z dziećmi, zaniedbując przez to męża. Często jest to początek wchodzenia mężów w nałogi lub zdrady małżeńskie.

Relacja mąż-żona jest zawsze fundamentalną relacją w każdej rodzinie.

Po tej relacji następują relacje z dziećmi.

To ojciec bowiem ma za zadanie przekazać swojemu synowi ducha męstwa i wiary, aby ten z kolei to dziedzictwo przekazał następnym pokoleniom. I należałoby tu dodać, że tego nie zrobi za męża żona w stosunku do syna.
Żona ma inne zadanie, aby córkom swoim przekazać mądrość daru macierzyństwa, czego nie uczyni z kolei tego mąż i ojciec.

Ten podział ról w przekazywaniu dziedzictwa ojcowskiego i macierzyńskiego Bóg przewidział i uczynił bardzo przejrzystym. I nie ma innej prawidłowości w porządku natury i rzeczy!!!

To właśnie widzimy w Maryi jakby w zwierciadle odbicie świętości Jej rodziców Joachima i Anny.

Ale jak mówi Księga Przysłów: „Jest plemię, co ojcu złorzeczy i matce nie chce błogosławić”.

Trzeba nam, powrotu w wychowaniu do szacunku wobec rodziców w wymiarze pokoleniowym.

Jak mówią państwo Monika i Marcin Gajdowie w swojej książce: „Rodzice w akcji” potrzeba dzisiaj w wychowaniu przewrotu kopernikańskiego, to znaczy, aby dzieci „biegały” wokół rodziców, a nie rodzice wokół dzieci.

Zły pajdocentryzm powoduje, że dorastające dzieci przejmują władzę nad rodzicami, a rodzice rezygnują z władzy rodzicielskiej bojąc się karcenia i stawiania wymagań wobec swoich dzieci.

Dzisiaj trzeba przypominać i pomagać rodzicom, jak mają okazywać swoją władzę wobec dzieci: łagodnie, ale stanowczo.

Rodzice „wielcy nieobecni” (współczesny tata spędza codziennie ze swoim dzieckiem tylko 18 minut) często idą na skróty i chcą rekompensować swoją nieobecność przez obłaskawianie dzieci prezentami, zaspakajając wszystkie ich potrzeby. 
To nie jest wychowanie, ale kupowanie uczuć dzieci. 
Dzieci świetnie to później wykorzystają i będę na rodziców patrzeć tylko konsumpcyjnie – co od nich mogę dostać.

Można by głęboko tu westchnąć i powiedzieć: Jak w obecnych czasach dzieci potrzebują obecności rodziców, a nie ich pieniędzy!

Dlaczego tak ważna jest obecność rodziców?

Ponieważ są synowie, którzy nigdy nie byli docenieni przez własnych ojców, a ich ojcowie nigdy nie znaleźli czasu, aby porozmawiać z nimi, jak własnymi synami. A przez to nie przekazali swoim synom ducha męstwa i ojcostwa.
Niestety są i ojcowie, którzy sami siebie uczynili niezdolnymi do przekazania dziedzictwa duchowego przez alkoholizm i rozwiązłe życie moralne.
I są matki, które nie przekazały daru macierzyństwa swoim córką, przez własną surowość i brak miłości.

Drodzy rodzice, zawsze jest czas dopóki żyjecie, aby to uczynić, czyli odbudować własne relacje małżonków, a później relacje z dziećmi, gdy są już dorosłymi.

Proście wspólnie na modlitwie Jezusa, aby dopełnił swoja miłością to, czego przez własną niedojrzałość nie przekazaliście sobie i własnym dzieciom. Amen!

Michał
Michał Lip 26 '18, 07:22
Amen +
Bożena
Bożena Lip 27 '18, 07:39
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 27 lipca
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza 
Mt 13, 18-23
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. 
Posiane na grunt skalisty oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje. 
Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. 
Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny».

Kom.: O otwieraniu się na słowo Boże.

Były kardynał Mediolanu ks. Carlo Maria Martini, przypowieść: „o siewcy i sianiu ziarna” odnosi do wiernych, którzy pragną otworzyć się na rozumienie słowa Bożego.

Poznanie słowa Bożego według niego dokonuje się etapami, w wieloletnim procesie powolnego otwierania się na codzienne czytanie, rozumienie i życie tym słowem.

Postaram się teraz objaśnić poszczególne etapy poznawania Słowa Bożego.

1. Pierwszy etap dotyczy wiernych, którzy mało co są zainteresowani zrozumieniem i zapamiętaniem słowa Bożego.
W czasie liturgii słowa, takie osoby nie wkładają wysiłku, aby usłyszeć i choć trochę zapamiętać głoszoną Ewangelię. Stąd wychodząc z Kościoła zupełnie zapominają, jakie było przesłanie Ewangelii.

Są to wierni o „sercu twardym”, o nich mówi Jezus: „u nich sieje się słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich”

2. Drugi etap dotyczy wiernych już zainteresowanych Słowem, ba nawet to słowo usłyszane zaczynają rozumieć i to daje im radość wewnętrzną, ale nie odnoszą tego słowa do własnego życia.

Kiedy przychodzi „samo życie”,na przykład: wybaczenie komuś, bezinteresowna miłość, wówczas szala przechyla się w stronę własnego „ego”.

Są to ludzie o „sercu chwiejnym”, o nich to Jezus mówi: „gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością; lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali”.

3. Trzeci etap odnosi się do wiernych, którzy już z zapałem czytają słowo Boże, rozważają je i nawet próbują wprowadzić w życie. Jeden jest tylko problem, nie uporządkowali jeszcze swojego życia.

Ich „serce jest zachwaszczone” i stąd, co chwilę wchodzą w konflikt z własnym sumieniem.

To „zachwaszczenie sumienia”, jak mówi św. Mateusz dotyczy: 
• Trosk doczesnych, czyli zbytnie zatroskanie o to: w co się ubrać, co zjeść, dbanie o komfort życia, wskutek czego brakuje czasu na życie duchowe: systematyczną modlitwę, bliską relacje z Bogiem, rekolekcje, rozważanie słowa Bożego. 
• Wejście w ułudę bogactwa w trosce o wygodę życia, z wkradającą się chciwością zdobywania pieniędzy (1 Tym 6,6-10);
• innych żądz, czyli braku powściągliwości wyrażającego się : w pożądliwości wzroku, ciała i pychy tego życia (1J 2,15-16). 
Na tym etapie Słowo Boże co prawda już wydaje pierwsze owoce, ale są one marne, albo słabo widoczne.

4. Ostatni etap przynosi już pierwsze dojrzałe owoce działania słowa Bożego w nas. 
Nasze sumienie przez modlitwę, spowiedź raz w miesiącu, częstą Eucharystię staje się szlachetne i dobre oraz wrażliwe na to, co Bóg mówi do nas.

Przygotowujemy się dzień wcześniej do Liturgii słowa Bożego czytanego w trakcie Mszy niedzielnej. Staje się dla nas ważne to, jaką treść niesie w sobie pierwsze, czy drugie czytanie oraz Ewangelia.

Co więcej, zaczynamy uważać to Słowo Boga za najważniejsze w naszym życiu i pozwalamy, aby miało wpływ na nasze decyzje, myślenie i działanie.

Chcemy to słowo: zatrzymać, zapamiętać, nosić je w sobie i przez wytrwałość w pracy nad sobą pozwalamy, aby powoli przemieniało nasze życie.

Oto cztery etapy wzrastania do pełnego poznania, zrozumienia i zastosowania słowa Bożego w naszym życiu.

Modlitwa: Duchu Święty, z Twoja pomocą podejmuję trud otwierania się na działanie słowa Bożego. Spraw, abym pokochał je i często rozważał. Proszę Cię Pocieszycielu, Duchu Prawdy, aby to słowo w pełni wydało plon w moim sercu i umyśle oraz miało wpływ na decyzje i styl mojego życia. Amen!

Michał
Michał Lip 27 '18, 09:43
Amen +
Bożena
Bożena Lip 28 '18, 07:26
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 28 lipca.
Mt 13, 24-30 
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. 
Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: «Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc się wziął na niej chwast?» Odpowiedział im: «Nieprzyjazny człowiek to sprawił». Rzekli mu słudzy: «Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?» A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza»".

Kom.: Ty i ja mamy w sobie i chwast i pszenicę.

1.„Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast.”

W życiu naszym napotykamy na dobrych i złych ludzi. 
Każdy z nich coś próbuje nam „zasiać”. 
Nie wiemy od razu czy to, co „zasiewają” w nas ludzie: słowem, przykładem, własnym urokiem jest dobre czy złe. Dopiero po latach, kiedy sami nabędziemy mądrości, dochodzimy do wniosków – kto był kim.

O tym właśnie mówi dzisiejsza Ewangelia.

2. «Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?»

Dramaturgia życia otwiera nam oczy na to: 
- co dobrego, a co złego przekazali nam nasi rodzice;
- którzy wychowawcy przekazali nam prawdę, a którzy fałsz;
- którzy przyjaciele byli prawdziwymi przyjaciółmi, a którzy nie.

Stąd nie zbierajmy się od razu do „wyrywania chwastów”! 
Czyli do oceny i osądów innych.
Potrzeba nieraz długiego życia i wielu doświadczeń, aby dobrze ocenić, co nam ktoś dał dobrego, a co złego.

3. A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy.”

Jak szybko oceniamy ludzi, a przez to ranimy tak siebie, jak i innych:
- Ten jest złym człowiekiem, a tamten dobrym;
- Ten wszystkiego mi skąpił, a tamten wszystkim mnie obdarowywał;
- Ten był taki wygadany, a tamten mruk; 
- Ta była piękna i atrakcyjna, ta zaś zakompleksiona i nie wpadała w oko; 
- Ten miał w sobie inteligencję, a tamten ledwo zdawał egzaminy.
Ponieważ ludzkie myślenie jest często zaraz oceniające drugiego człowieka, Pan Jezus nie karze ludziom wyrywać chwasty z innych i z siebie samych.

Jak słyszymy później (we wtorek), sprawę oddzielenia dobra od zła Jezus zabrał ludziom , a dał aniołom:

4. „Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza»".

Do zrozumienia tego co powiedział Jezus, warto wiedzieć, że zboże, a szczególnie pszenica na polach Izraelskich była bardzo podobna do chwastu, różniła ich tylko wysokość, chwast był niższy. Dlatego gospodarz pouczył swoich pracowników: „ Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa”. Wówczas ścinało się najpierw już na pewnej wysokości samą pszenicę, a chwast zostawał.

Przekładając to na życie,to co na początku może wydawać się u młodego człowieka chwastem: upór, trudny charakter, wielość przez niego zadawanych pytań, a co innych mogło denerwować, później może zamienić się w cnotę: stałości i konsekwentnego podążania za dobrem.

A to co na początku wydawało się pozytywnym charakterem: ciepłym, spokojnym, nie wadzącym nikomu, później może przeobrazić się: w lękliwy, uciekający przed odpowiedzialnością styl życia lub odwrotnie w agresję i brak opanowania siebie.

Podsumowując.
Błogosławieni ci ludzie, którzy już tu na ziemi oduczyli się osądzać i oceniać innych. 
Oceniajmy tylko postępowanie człowieka zaczynając od samych siebie. 
Oceniać należy również sytuacje i problemy oraz ducha czasu, aby zachować trzeźwość w myśleniu i działaniu.

Pamiętajmy jednak, że tak w tobie, jak i we mnie przez grzech pierworodny został zasiany chwast, czyli skłonność do popełnienia grzechu. 
Tej skłonności do czynienia zła nie wytykajmy sobie nawzajem i nie udowadniajmy sobie, który z nas jest gorszym grzesznikiem. Bóg to wie.

Natomiast zobaczmy ile dobra jest w nas „zasiane” przez:
- Trójcę Świętą i Matkę Bożą,
- łaskę Bożą,
- dary Ducha Świętego,
- skłonność do czynienia dobra,
- natchnienia dobrych aniołów,
- moc Eucharystii i sakramentów świętych,
- moc słowa Bożego.

Korzystajmy więc z tych środków, z tej pszenicy, którą daje nam Matka Kościół. 
Siejmy słowo Boże, bo to sprawdzone nasienie. 
Ludzką mowę sobie zaoszczędźmy. Amen

Michał
Michał Lip 29 '18, 08:19
Amen +
Bożena
Bożena Lip 29 '18, 08:46
  Roman Chyliński  

Słowo Boże na XVII Niedzielę r.B. 
J 6, 1-15 
Słowa Ewangelii według św. Jana. 
Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali. 
Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. 
Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: "Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?" A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: "Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać". Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: "Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?"
Jezus zatem rzekł: "Każcie ludziom usiąść". A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. 
Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: "Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło". Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów. 
A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: "Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat". 
Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

Kom.: Znak dzielenia się.

1. "Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?"

Tak rozpoczyna się „Traktat o Eucharystii” , który św. Jan umieścił w szóstym rozdział swojej Ewangelii. Traktat ów rozpoczyna się niesamowitym znakiem – znakiem otwierania serc i błogosławieństwa.

Przed Jezusem znajduje się ok. 15 – 20 tys. ludzi. Trzeba ich nakarmić. Zasoby uczniów są raczej marne, a rzucone pytanie do tłumu: „Czy coś wzięli z sobą" pozostaje bez echa.

Tylko mały chłopiec odezwał się szczerze, że coś ma, ale apostołowie tę odważną postawę młodego człowieka nie wzięli na poważnie i skwitowali słowami: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?"

2. ” A zbliżało się święto żydowskie, Pascha”.

Prawda o sytuacji na „wzgórzu rozmnożenia chleba” jednak była inna.
Każdy Żyd przed świętem Paschy zapewne dokonał większych zakupów. 
Problem jednak w tym, że nikt nie uczył ich dzielenia się z tym, co miał.
Trzeba więc było dokonać nie lada wysiłku, aby otworzyć serca i ręce Żydów na ludzi obok siebie stojących, a wówczas tobołki się rozwiążą i wszyscy będą mogli zjeść do syta.

Na razie spontanicznie zareagowało tylko serce chłopca.

3. „Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym”.

Jezus jednak docenił gest otwartego serca chłopca i go pobłogosławił. Ludzie pewno byli bardzo zainteresowani, co zrobi Jezus z darem chleba i rybek od chłopca.
Chrystus jednak nie zatrzymuje tego jedzenia i nie dzieli się nim wśród własnych uczniów.
Zaczyna rozdawać to co ma wśród ludzi! Mam tyle i tym się dzielę z tobą.

Ludzie, za Bożym natchnieniem nagle pojęli, co robi Mistrz dzielący się tym, co ma i zaczęli wyjmować to, co zakupili na święto Paschy.

4. „Zebrali, więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów”.

Oto cud otwartych serc. Tego nikt nie uczył przed Chrystusem,aby popatrzeć na drugiego człowieka, jak na swojego brata w potrzebie. 
Tak właśnie rodzi się Kościół, wspólnota ludzi otwarta na potrzeby bliźnich.

Bo kiedy przychodzi Duch Święty otwierają się:
- nasze usta dla wielbienia Boga; 
- nasze ręce dla dzielenia się pieniędzmi, żywnością, odzieniem; 
- nasze serca dla miłości bliźniego.

Modlitwa: Jezu uczyń moje serce przestrzenne, najprzestrzenniejsze dla miłości Ciebie i bliźniego. Otwórz moje usta, abym Ciebie wielbił, otwórz moje serce,abym służył drugiemu człowiekowi, otwórz moje ręce, abym dzielił się tym co mam.
I niech doceniam to „trochę” w rękach mojego brata, który przyszedł, aby się ze mną podzielić. Amen!

Michał
Michał Lip 29 '18, 11:48
Amen +
Bożena
Bożena Lip 30 '18, 07:24
  Roman Chyliński  

Słowo Boże na 30 lipca
Mt 13, 31-35
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach".
Powiedział im inną przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło". 
To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: "Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata".

Kom.: Moc działania królestwa niebieskiego w nas.

1. Boże działanie przemienia nas:

- od zewnątrz, symbolizuje tu mężczyznę, który posiał ziarnko gorczycy: "Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli.”

- i od wewnątrz, symbolizuje tu kobietę ugniatającą ciasto na chleb z jednoczesnym przygotowaniem zaczynu przez dodawania do niego odrobiny kwasu:"Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło".

Symbolika mężczyzny i kobiety nie jest tu przypadkowa. W królestwie Bożym jest równość, co do płci oraz sprawiedliwe traktowanie obydwu płci.

Takie Jezusa przesłanie dwa tysiące lat temu było wręcz rewolucyjne w równouprawnieniu kobiet wobec mężczyzn.

2. Królestwo Boże działa ekspansywnie. 
Rozrasta się bardzo szybko, tak jak z małego ziarnka gorczycy może w krótkim czasie wyrosnąć krzew, o wysokości czterech metrów.

Warto o tym pamiętać, kiedy nieraz z wielkim niedowierzaniem głosimy słowo Boże, że ono może komuś pomóc i zmienić jego życie.
- Wystarczy, że pójdziesz do koleżanki i zachęcisz ją, aby pojechała na rekolekcje oazowe lub inne,a zobaczysz jak może zmienić to jej życie na lepsze.
- Wystarczy, że jako małżeństwo pójdziecie do innego małżeństwa będącego w kryzysie i razem z nimi pomodlicie się, a Duch Święty będzie już wiedział, co dalej ma z nimi zrobić.
- Wystarczy, że jako kapłan pomodlisz się z rodzicami, którzy mają problem z własnym synem, czy córką i wstawisz się u Boga za nimi, a zobaczysz moc działającego Pana.

3. Działanie królestwa ma swój wymiar także wewnętrzny i przemienia nas „od środka”.

Po raz pierwszy św. Mateusz w kontekście ewangelizacji ukazuje nam symbolikę „kwasu” pozytywnie.

Wcześniej św. Paweł raczej negatywnie przedstawiał nam przesłanie kwasu:
„Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? 
Wyrzućcie, więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście. 
Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. 
Tak, przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu, kwasu złości i przewrotności, lecz - przaśnego chleba czystości i prawdy.”(1Kor 5,6-8).

Odrzucajmy więc „kwas” złości i przewrotności, a przyjmujmy chleb czystości i prawdy.

Zachęcam, więc wszystkich chrześcijan do uczestnictwa w rekolekcjach, dniach skupienia, czy do chwili zatrzymania się i samotności przed Najświętszym Sakramentem, na ile to jest tylko możliwe, aby „zakwasić” swoje wnętrze duchem Bożym.

Chciałoby się powiedzieć za naszym Ewangelistą: Intra totus, mane solus, exi alius, czyli „Wejdź cały w siebie, pozostań sam na sam z Jezusem, a Duch Święty przemieni cię i uświęci. Amen!

Michał
Michał Lip 30 '18, 09:57
Amen +
Bożena
Bożena Lip 31 '18, 07:14
Roman Chyliński    

Słowo Boże na na 31 lipca.
Mt 13, 24-43 
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: "Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście". 
On odpowiedział: "Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. 
Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. 
Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. 
Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. 
Kto ma uszy, niechaj słucha".

Kom.: Wyjaśnienie przypowieści o chwaście.

„Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. 
Rolą jest świat, 
dobrym nasieniem są synowie królestwa, 
chwastem zaś synowie Złego. 
Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; 
żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. 
Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata.”

Dlaczego Jezus nie karze ludziom wyrywać chwasty z innych i z siebie samych?

Sprawę oddzielenia dobra od zła Jezus zabrał ludziom, a dał aniołom:
„Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie”.

Dlaczego aniołowie?

Żaden człowiek nie ma dobrej oceny drugiego człowieka, ponieważ sam tkwi w grzechu. Ponadto każdy z nas widzi tylko tyle co dzisiaj, co teraz się wydarza.

Natomiast tylko dobry Bóg widzi życie człowieka od początku do końca. 
Stąd Bóg zlecił aniołom, czystym duchom bycie „żeńcami” i im dał dar
- obiektywnego oglądu w życie człowieka,
- widzenia jego serce i starania. 
- rozróżnienia, co w człowieku jest „pszenicą” w jego myślach i czynach, a co „plewami”.

Co więcej, Jezus z tym rozróżnieniem dobra i zła w człowieku każe czekać aniołom, aż do końca życia człowieka:
„Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony”.

Dlaczego tyle jest cierpliwości u dobrego Ojca? 
Ponieważ Pan Bóg nie chce śmierci człowieka, ale aby żył i się nawrócił.

Tak więc nie człowiek będzie osądzał człowieka!!! 
To dobra wiadomość, tak mi się wydaje dla nas wszystkich.

Błogosławieni ci ludzie, którzy już tu na ziemi się tego oduczyli. Oceniajmy li tylko postępowanie człowieka zaczynając od samych siebie, sytuacje i problemy oraz ducha czasu aby zachować trzeźwość w myśleniu i działaniu.

Resztę zostawmy aniołom Bożym, bo z daru Boga mają wgląd w nasze dusze i nasze intencje.

„Tak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata.”

Chwastem jak pamiętamy są „synowie Złego”.
Tak moi Drodzy, są ludzie, którzy zupełnie świadomie i dobrowolnie oddali się Złemu, demonowi, dla:
- pieniędzy,
- dla posiadania władzy,
- wyższych stanowisk,
- rządzenia światem i ludźmi,
- panowania nad instytucjami i państwami,
- aby demoralizować ludzi od najmłodszych po najstarszych.

Są to sługusy szatana. Nie zapominajmy o tym!Dla nich jest piekło!

Natomiast, ci którzy się pogubili ze względu na własne słabości, a chcą się nawrócić, dla nich jest miłosierdzie Boże.

Modlitwa: Panie Jezu, każdego z nas czeka „koniec”, odejście z tego świata. Pokaż mi komu ja tak naprawdę służę. Bo mogę chodzić do Kościoła, a służyć szatanowi. Spraw abym przejrzał i ujrzał prawdę o sobie. Daj mi jeszcze czas, Panie, na naprawę swoich błędów, abym wielu ludzi wyciągnął z ich „bagna” życia i przyprowadził do Ciebie. Amen!

Michał
Michał Lip 31 '18, 07:21
Amen +
Strony: «« « ... 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 ... » »»