Loading...

Poddaję w wątpliwość skuteczność tej modlitwy | Forum Nowenny Pompejańskiej

Kmineo
Kmineo Lut 10 '15, 11:58

Cześć!

Kiedyś już byłem na tym forum, potem się wyrejestrowałem, a teraz jestem tutaj znów. Tym razem jeszcze gorzej nastawiony do tej modlitwy, ale także do religii.

A co się stało? W kwietniu 2014 przestałem chodzić do kościoła. Moja wiara upadła. To, dzięki czemu zacząłem wierzyć tak naprawdę (a nie tylko chodzić co niedzielę do kościoła) runęło w jednej chwili. A wszystko przez to, że wyszły ze mnie wszystkie problemy psychiczne, związane głównie z domem rodzinnym. Nie otrzymałem także tego, co Bóg miał mi dać.

Po pewnym czasie zacząłem odmawiać NP, poleciła mi ją pewna osoba. Wiem, że także ktoś inny odmawiał za mnie tę modlitwę. Nie przyniosło to absolutnie żadnych rezultatów. Po skończeniu mojej NP kilkukrotnie chciałem się powiesić i byłem tego bliski, zabrakło mi ostatecznej odwagi. Zarówno psycholog, jak i psychiatra potraktowali mnie beznadziejnie i moja terapia się zakończyła. Nie mam w swoim życiu już kompletnie nic. Nie mam po co  żyć, nie mam z kim spędzić świąt, nie mam dla kogo się starać. Rozwinąłem tylko swoje uzależnienie alkoholowe, ponieważ nie pozostało mi nic innego jak alkohol/narkotyki. Jedyne czego pragnę to śmierć. Bo życie bez celu to nie jest życie to jakaś cholerna wegetacja. 

Dlaczego niektórym ludziom się udaje? Dlaczego mogą być szczęśliwi, a inni tracą wszystko i kiedy myślą, że stracili już wszystko to jednak coś jeszcze upada w ich życiu. 

marek
marek Lut 10 '15, 12:15

cześć Kmineo,
nie patrz na innych, bo wpadniesz w zazdrość, a i zawsze znajdzie się jakiś arabski szejk, któremu będziemy zazdrościć jescze większych pieniędzy.

Spójrz wgłąb i… spróbuj znaleźć źródło cierpień. Nikt Ci nie powie, gdzie w Twojej duszy jest to czułe miejsce i jak je wyleczyć. Skoro lekarze, psycholodzy nie pomogli, to chyba nie wątpisz, ze pomóc Ci może Ten, który cię stworzył, który znał Cię, zanim się urodziłeś? 

Nie myśl, ze zalejesz ten ból alkoholem albo ogłuszysz narkotykami, więc po co skazywać się na… jeszcze większe cierpienie w odurzeniu?

Więc: spójrz trzeźwo. Pomódl się i pomyśl nad tym, co sprawia ci cierpienie, i z tymi myślami idź do spowiedzi. Albo może wyjedź na kilka dni na osobiste rekolekcje do któregoś z zakonów. 

W jedno nie wątp: Bóg ma dla Ciebie odpowiedź i plan. Nie patrz na to, czego nie masz, patrz na to, co… masz. Bóg sam wystarczy a ta, jak ja nazwałeś, wegetacja, to nie jest stan trwały.

Dziś i jutro wspominamy naszego patrona, bł. Bartola. Wskutek swoich grzechów i przeżyć, jeszcze jako młody człowiek, chciał się zabić. To było w Pompejach – dopadły go złe, szatańskie myśli… Bartolo oddał się Maryi, złożył tylo jedną opietnicę…  Resztę masz tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=s8pETxEEF_A
Zobacz… jaki plan miał dla niego Bóg… Pomyśl!

Klaudia
Klaudia Lut 10 '15, 14:40

Odchodząc od Pana możesz tylko stracić nigdy zyskać a jeśli czasem się wydaje że "tak jest lepiej" jest to tylko chwilowe oszustwo szatana. Myślę że czasami nasza wiara jest poddawana próbie. Jednego dnia niesamowicie ufamy, kochamy innego jakby Bóg zostawiał nas samych sobie a wtedy zjawia się ten zły i ma pole do popisu. Myślę że w momencie w którym Bóg nas "zostawia" sprawdza naszą miłość do niego czy nie zaczniemy upadać kiedy chwilowo przestaniemy dostrzegać jego znaki. Przed tym jednak zawsze da nam ich wystarczająco by nie odwracać się od niego to my sami podejmujemy wybór dajemy się oszukać. Najlepsze jest to że w każdym momencie "bocznych dróg" jest możliwość wejścia na "główną drogę" czyli odpowiednią prowadzącą do Nieba. Napisałeś że zostałeś z niczym a jest tak bo nie masz Boga w sercu kiedy Go masz, modlisz się obojętnie co by się nie działo jesteś w najlepszych rękach na świecie a to nie jest nic. Jesteśmy tylko ludźmi i nadal jesteśmy tu na Ziemi gdzie każdy niesie swój krzyż. Jak kiedyś w jednym kazaniu ksiądz powiedział "nikt nie jest każdego dnia taki sam" w tych cięższych chwilach pamiętaj że to byłeś Ty który tak bardzo ufałeś i kochałeś nie Bóg Cię zostawił ale Ty Jego. Módl się wtedy o zaufanie jakiego Ci brakuje. Podążaj za tym jak Cię prowadzi. Zastanów się nad swoim życiem proś o znaki co jest ważniejsze od tego że nie masz obecnie nic bo coś takiego napewno jest. Ofiaruj swoje cierpienie np za dusze czyśćcowe. Wróć na kolana proś o to uczucie bliskości Pana Boga którego tak potrzebujesz. Zaufaj że Bóg ma wobec Ciebie plan i widocznie musisz jeszcze coś w swoim życiu zrobić zanim pojawi się to bez czego jak uważasz nie możesz żyć. On zna Cię lepiej niż Ty siebie i da Ci to co pragniesz w odpowiednim dla Ciebie momencie. Jeśli kochamy Boga musi być też zaufanie jeśli tego nie ma nie ma co mówić o miłości. A Bóg tego chyba własnie od nas oczekuje nie wiary tylko jak jest dobrze ale nadewszystko. Odwracając się od Pana nie nie zostajesz sam nie żyjesz wyłącznie dla siebie, tym samym oddajesz cześć szatanowi.

Edytowany przez Klaudia Lut 10 '15, 14:56
Monika
Monika Lut 10 '15, 14:43

Postaw sobie pytanie czy zrobiłeś WSZYSTKO co w Twojej mocy aby zmienić swoje życie? Jeżeli tak to złóż resztę w ręce Boga. Proś Go aby zajął się Twoim życiem bo Ty już nie jesteś w stanie sam zrobić nic. Nie oskarżaj Boga bo to, że jesteś w takim stanie ducha to nie jest Jego wina. Mamy wolną wolę i to my dokonujemy wyborów. Wybieramy to, co uważamy za słuszne. Bóg nic nie może nam nakazać. On nam proponuje pewne rozwiązania ale nigdy nie zmusi nas do czegoś czego sami nie będziemy chcieć. Musisz stanąć w prawdzie przed samym sobą i ocenić czy na pewno zrobiłeś wszystko aby Bóg na nowo zagościł w Twoim życiu. Jak wygląda Twoje życie sakramentalne? Spowiedź, Eucharystia, Komunia? Może warto rozejrzeć się za jakąś grupą wsparcia? Nie mówię konkretnie o AA. Może to miejsce pomogłoby Ci odnaleźć właściwą drogę http://www.focolare.pl/content/miasteczko-w-polsce ?

Nie mów, że modlitwa jest nieskuteczna - jeżeli nie otrzymujemy tego o co prosimy to widocznie w nas samych, w naszym życiu jest coś co blokuje otrzymanie łaski, o którą prosimy. Musisz też widzieć inne dobrodziejstwa, które płyną z modlitwy - to, ze się modlimy nie zawsze od razu zmienia nasze życie ale przede wszystkim zmienia nas, nasze serca. Gdyby tak nie było nie wróciłbyś na forum i nie pisał tego co napisałeś. Ja uważam, że nie napisałeś tego, żeby opisać nieskuteczność Nowenny. Napisałeś ponieważ poprzez modlitwę coś w Tobie kiełkuje, coś dobrego i mimo, że tak to nie wygląda to ja to widzę "między wierszami" tego co napisałeś i bardzo się cieszę, że wróciłeś i że masz wątpliwości i wierzę, że Bóg te wątpliwości Twoje rozwieje, wypełni pustkę, którą czujesz. Tylko oddaj Mu to wszystko o czym piszesz. Skoro i tak nie masz nic do stracenia to oddając swoje życie Bogu możesz tylko zyskać.

Pozdrawiam w Panu.

Edytowany przez Monika Lut 10 '15, 14:45
ania
ania Lut 10 '15, 15:06

Kmineo,,,przepraszam Cie juz na samym poczatku ale....sam robisz z siebie sierotke Marysie...nie masz nic w zyciu,nie masz dla kogo zyc,po co zyc,z kim zyc....wspolczuje z jednej strony ale wydaje mi sie ,ze potrzebujesz porzadnego kopniaka.. nie piszesz nic o zdrowiu,poza narkotykami i alkoholem,przypuszczam,ze jestes zdrowym facetem,wiesz ilu jest ludzi ,ktorzy Ci zazdroszcza... rozumiem rowniez,ze kazdy ma swoje problemy i nie mozna ,wszystkich do siebie porownywac ale jesli jedna osoba bylaby w stanie Ci pomoc to masz chlopie zycie jak sie marzy...a NP nie odmawia sie na akord i z nastawieniem,ze ..aha,zachacze kilka tygodni z Nowenna i bedzie ok...wiara!!! rowniez jak upadasz a nawet przedewszystkim wtedy...byles w dolku ale widocznie byl za plytki i nagrzebales sobie teraz z tymi narkotykami...a moze wlasnie taki jest plan Pana,zebys takie dno zobaczyl,z ktorego rekoma i nogami bedziesz chcial sie wyrwac...mam taka nadzieje i mam nadzieje,ze zmienisz nastawienie...powodzenia i wiary zycze..

 

 

aneciak
aneciak Lut 10 '15, 17:59

Powiem Ci, ze Ci wspolczuje, kilka miesiecy borykalam sie z poczuciem, ze nie mam niczego, wszystko stracilam, w pracy sie walilo, facet odszedl, przyjaciele mieli dosc. No coz, myslalam "jestem beznadziejna", cale zycie spedze sama, ja marna praca, dom, modlitwa i to trwalo, trwalo i sie dluzylo, ale sie zaczelo ukladac powoli, bardzo powoli, ale do przodu. Jednak w dalszym ciagu nie rozumialam dlaczego miesiace spedzilam sama, w odoosobnieniu, z poczuciem odrzucenia. ALe ostatnio w Pismie Swietym znalazlam cos co do mnie przemowilo, cos co odpowiedzialo mi na to pytanie. "23 Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy24 rzekł: "Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi". A oni wyśmiewali Go. 25 Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. 26 Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy." MT 9, 23-26 Jezus musial zostac z nia sam, by ja uzdrowic a wlasciwie przywrocic do zycia, odsunac caly zgielk, caly chalas zycia, i ze mnie uzdrowil w ten sam sposob, odsunal wszystko, bym zaczela zyc!

Dorota
Dorota Lut 10 '15, 20:05

Witaj, Kmineo...choć rozpoznaję Cię, kim jesteś, codziennie się modlę za Ciebie

Piszesz, że Nowenny nie pomogły...a jesteś tutaj...to jest dla mnie owoc Nowenny.  Zostawiłam Cię w pewnym momencie, mimo tych Twoich prób samobójczych  i nie odzywałam się nie dlatego, że miałam Ciebie dość, nie dlatego , że się wystraszyłam  ale żeby coś do Ciebie dotarło. I chyba dotarło , bo powróciłeś tutaj ( tylko mi nie pisz , że to przypadek, ot tak sobie wpadłeś , ja mam inną w to wiarę).  Skończyłam NP za Ciebie, ale nie zostawiłam Ciebie bez modlitwy, wciąż jesteś w niej  i zapewne ona Ciebie podtrzymuje ...widać, że nasz Pan ma wobec Ciebie jakiś plan, tylko Ty nic nie widzisz.  Twoja postawa roszczeniowa   Ci dalej Twój wzrok zamazuje . To co piszą tutaj wszyscy już wcześniej słyszałeś, ale przychodzi mi myśl , abyś powrócił w swej wyobraźni do  tych momentów w kościele ostatnich i tym razem zaprosił do tego Jezusa, bo to On tam był  nie kto inny, ale zapewne coś od Ciebie pragnął....

Moja rada tym razem...stań przed Bogiem w prawdzie, taki jaki jesteś, połamany, poraniony i poproś Go , byś mógł zacząć wszystko od nowa, ale nie po Twojemu, tylko tak jak On Ci proponuje, daj się Mu poprowadzić...Propozycja Marka co do spowiedzi jest w Twoim przypadku  bardzo akuratna, znajdź kapłana dla siebie odpowiedniego .

I muszę chyba to powiedzieć.... cały czas wierzyłam w Ciebie :))) Dobrze, że jesteś znów:))) Nawet , gdy znów stąd sobie pójdziesz...od Boga nie uciekniesz, nie zasłonisz się przed Nim :)

Darius
Darius Lut 10 '15, 20:21
Cytat z Kmineo
a inni tracą wszystko i kiedy myślą, że stracili już wszystko to jednak coś jeszcze upada w ich życiu.

Skupiasz się na tym co chcesz. Czyli było coś do stracenia i pewnie jeszcze nie jedno jest.

Asia
Asia Lut 11 '15, 08:02

Posłuchaj proszę tego Ks Pawlukiewcz "Czas zmienić myślenie" https://www.youtube.com/watch?v=0Ch-h-FWiiI to

wiele jego przemyśleń, czy też kazań, określenie nie ma tu większego znaczenia jest naprawdę bardzo wartościowa. Niektórych słucham po kilka razy, aby zapadły na dobre w mojej pamięci.

to jedno z moich ulubionych: https://www.youtube.com/watch?v=BW3nLXW-2Zw "Jak będziesz się modlić w kryzysie, diabeł nie ma szans".

Są naprawdę dobre, tylko spróbuj.

Pomodlę się dzisiaj za Ciebie.

 
Kmineo
Kmineo Lut 11 '15, 09:26

Tylko, że ja wiem czego chciałem itd. Nie muszę tego szukać, bo ja to wiem! Ale w pewnym momencie moje problemy psychiczne przesłoniły mi oczy, choć miałem od Boga zapewnienie, że coś otrzymam, coś dostanę. To było kłamstwo, On pierwszy mnie opuścił, a nie ja Jego. 

Tak, mam syndrom DDA/DDD i to on ze mną wygrał. Zresztą to nie jest najważniejsze. Przegrałem swoje życie. Mój upadek trwa niemal rok i nic nie wskazuje na żadną poprawę, wręcz przeciwnie. W domu jest coraz gorzej, nienawidzę swoich rodziców, nie mogę na nich patrzeć. Ostatnio nawet pewna osoba z rodziny mnie zwyzywała. Przykra jest taka perspektywa, że nigdy nie będę miał z kim spędzić chociażby świąt (bo z rodziną nie chcę utrzymywać kontaktów), już teraz nie mam takiej szansy. Zwyczajnie nie mam po co żyć dłużej. 

A czy jestem zdrowym mężczyzną? Nie, nie jestem. W domu rodzice wykastrowali mnie psychicznie. Natomiast kochający, dobry, sprawiedliwy (epitetów nie zliczysz) Bóg wykastrował mnie fizycznie. Przez wiele lat męczyłem się z problemem ginekomastii. Obecnie nadal mam stulejkę, a od kilku miesięcy jestem impotentem. Skąd to wiem? Otóż swoje dziewictwo chciałem zostawić dla swojej przyszłej żony i nie miałem nigdy kontaktów seksualnych. Natomiast od kilku miesięcy nie mam czegoś takiego jak poranna erekcja, co jest u faceta normalne, a przynajmniej powinno być w moim wieku. Taką właśnie dostałem od Boga nagrodę za NP. Bóg stworzył kobietę i mężczyznę. Ale nie tylko, bo jeszcze takie obojnaki jak ja, ni to chłop, ni baba. 

W kościele nie byłem jakieś 10 miesięcy, u spowiedzi półtora roku. I nie żałuję. Nie czeka tam na mnie Bóg, bo gdyby czekał to dałby mi szansę normalnego życia. A w 2013 mając tyle znaków naprawdę uwierzyłem. Dziś wiem, że to były mrzonki. 

Asia
Asia Lut 11 '15, 09:44

Zachęcam wszystkich do modlitwy za Kmineo. Ja ofiarowuję dzisiejszą Koronkę do Bożego Miłosierdzia.

Monika
Monika Lut 11 '15, 10:40

Przy kłopotach zdrowotnych, jakie by nie były, trzeba szukać pomocy u lekarza. Nikt tego za Ciebie nie załatwi. Nawet Bóg. Wszystko rozbija się o wolną wolę. Masz ją więc od Ciebie zależy czy się za siebie weźmiesz czy siądziesz i będziesz użalał  i miał pretensje do całego świata, do Pana Boga. 

To trochę jak z ćwiczeniami fizycznymi - od samego patrzenia na Chodakowską nic się nie zmieni. trzeba ruszyć tyłek z kanapy i zacząć ćwiczyć. Na początku na pewno będzie trudno i po 10 minutach powiemy sobie "nie dam rady, to nie dla mnie". I wtedy musimy powiedzieć sobie"o nie!, nie poddam się! wiem, że na początku będzie trudno ale z każdym dniem, z każdym kolejnym treningiem będzie co raz lepiej! zrobię co raz więcej pompek, przysiadów i całej reszty aż w końcu bez większego wysiłku a z co raz większą przyjemnością będę wykonywać całe serie powtórzeń najtrudniejszych ćwiczeń!".

Także nie siedź na kanapie, rusz tyłek. Idź do lekarza,  poszukaj spowiednika albo terapeuty. Nie mów, że próbowałeś i nic to nie dało. Próbuj kolejny i kolejny raz. Aż do skutku. Wnioskuję z Twoich wypowiedzi, że i tak nie masz nic lepszego do roboty. My możemy wesprzeć Cię modlitwą ale nie załatwimy za Ciebie pewnych spraw. 

 

Jerzy
Jerzy Lut 11 '15, 11:43

Znałem kiedyś dziewczynę która szukała księcia z bajki sama nie wyglądając jak królewna. Modliła się o tego księcia nikogo nie zauważając na swojej drodze i depcząc tych co do niej wyciągali rękę z pomocą i zaproszeniem do wspólnego kroczenia po ścieżkach życia. Wydaje mi się że też się kreujesz na taką niespełnioną "królewnę". Nie ma takiego biednego i nieszczęśliwego który nie może pomóc bardziej biednemu i bardziej nieszczęśliwemu. Wystarczy wytrzeźwieć i spojrzeć na otaczający nas świat. Gdy żył jeszcze Marek Kotański a ja prowadziłem swoją firmę czasem bywałem w jego ośrodku na Białołęce i widziałem tam szczęśliwych, (trzeźwych) ludzi. Szczęśliwych że mogą pomóc sobie i innym. Marek wychowany w ateistycznej bogatej rodzinie pod koniec życia bardzo pokochał Boga bo wśród tych nędzarzy, narkomanów i pijaków zobaczył Chrystusa. 

Kmineo
Kmineo Lut 11 '15, 11:48

Z tym, że tak jak mówię, próbowałem.

 

Jeśli chodzi o jedną psycholog to powiedziała mi, że tego wszystkiego jest za dużo jak na jednego człowieka (jakbym sam tego nie wiedział). Więc szybko dałem sobie z nią spokój. Kolejna psycholog po 15 minutach rozmowy wysłała mnie do psychiatry jak zobaczyła jaki jestem nerwowy. Zapisałem się z miłą chęcią, czekałem kilka tygodni na wizytę, by potem psychiatra robił ze mnie schizofrenika, wmawiał mi, że niemożliwe iż się zapisałem, bo do niego nie ma zapisów . Potem olała mnie sama psycholog, która nie zadzwoniła i nie odwołała wizyty, gdy zachorowała, chociaż 2 razy podawałem jej nr telefonu, był też na pewno na karcie, więc ktoś z rejestracji mógł do mnie zadzwonić. A wtedy rozmowa była dla mnie bardzo potrzebna, z tym że 20-minutowe wizyty raz na 2-3 tygodnie uważałem za dosyć słaby pomysł. 

 

Więcej nie próbuję, bo nie wychodzi. Zgłosiłem się do wolontariatu, kilka osób miało do mnie zadzwonić, nie zadzwonił nikt. 

 

W Boże Narodzenie za namową kolegi z ciekawości poszedłem na rekolekcje. Padły tam ważne słowa bym się zastanowił po co żyję. I teraz wiem, że ja w ogóle nie mam takich celów, że straciłem je w jednej chwili. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu wiedziałem po co żyję, dlaczego się uczę, dla kogo idę na operację ginekomastii. Dziś nie widzę sensu, nie mam po co się leczyć, nie mam dla kogo żyć. Nie mam dla kogo walczyć, po prostu nie mam. Po tych rekolekcjach zrozumiałem, że mogę podziękować rodzicom, za to że mnie oszukali. Oszukali mnie, że pieniądze i studia dadzą mi szczęście. Wiele rzeczy mogę im wybaczyć, ale to kłamstwo jest zbyt duże. 

Anna
Anna Lut 11 '15, 12:23
Cytat z Kmineo Dziś nie widzę sensu, nie mam po co się leczyć, nie mam dla kogo żyć. Nie mam dla kogo walczyć, po prostu nie mam.
 

 

Jeśli coś robisz, w pierwszej kolejności rób to dla siebie, nie dla kogoś. Bo to trochę jak z grypą, pójdziesz do lekarza dla kogoś, czy dla własnego lepszego samopoczucia i zdrowia?

Co do stulejki i tego typu dolegliwości polecam wizytę u urologa, wtedy będziesz mieć pewność czy faktycznie z Twoim zdrowiem jest coś nie tak, czy np brak porannej erekcji jest wynikiem złego stanu psychicznego lub zawirowania hormonalnego.

 

Besia
Besia Lut 11 '15, 12:23

Kmineo przykre to jest ,że tak zostałeś potraktowany przez osoby ,które powinny pomóc ,ale nie na jednym psychiatrze i psychologu świat się kończy ,spóbuj poszukać innego ,który Ci pomoże ,śą na prawdę dobrzy lekarze tylko trzeba poszukać ,popytać ,na pewno znajdziesz kogoś kto Ci pomoże .

Ania ma rację rób to dla siebie ;)

Edytowany przez Besia Lut 11 '15, 12:27
Kmineo
Kmineo Lut 11 '15, 18:15

Jest taki fajny wywiad, który bardzo mi się spodobał:

http:///...ez-znieczulenia.html

 

Szczególnie istotne jest dla mnie jedno zdanie: "Tymczasem nasze życie ma sens wtedy, jeśli żyjemy dla kogoś". To jest coś co zrozumiałem późno. Bo w moim domu wtłaczano mi, że pieniądz, że studia dadzą mi szczęście. I kiedy jechałem na operację usunięcia ginekomastii jechałem z taką myślą by móc kiedyś wyjść z dziewczyną/żoną na plażę. By bez wstydu móc pójść na basen z dziećmi. Teraz wiem jak idiotyczne były moje marzenia. Nie mam już żadnych.

 

I dostałem swego czasu kontakt do dobrego terapeuty. Ale co z tego? Skoro operacja ginekomastii kosztowała mnie ponad 2 tys. zł. Do tego koszty dojazdu, USG, hotelu. Więc skąd mam wziąć na psychologa, który bierze 200zł za godzinę rozmowy. Poza tym nie mam dla kogo walczyć. Nie mam dla kogo się starać. 

 

 

 

 

Edytowany przez Kmineo Lut 11 '15, 18:20
Ilona
Ilona Lut 11 '15, 21:58

Kmineo, mieszkasz w Lublinie ? Czy ewentualny dojazd do Nałęczowa wchodzi w grę? Jeśli sobie życzysz, mogę porozmawiać z psychoterapeutką, która jest moją koleżanką. Może będzie mogła Ci pomóc. 

Besia
Besia Lut 11 '15, 23:38

Czasami przy klasztorach można uzyskać pomoc psychologa i psychiatry ,u nas wiem ,że przy dominikanach ,może warto się rozejrzeć .

Monika
Monika Lut 12 '15, 07:06

O widzisz - Ilonka oferuje swoją pomoc i tylko od Ciebie zależy czy z niej skorzystasz.

Strony: 1 2 »
Temat jest zamknięty