Loading...

Kilka wątpliwości. BARDZO proszę o pomoc | Forum Nowenny Pompejańskiej

Dorota
Dorota Sie 19 '15, 09:56
Cytat z Bogula

 Bezpośrednio nie może tego zrobić, bo Twój mąż ma wolną wolę.

Myślę , że nie można takiego twierdzenia jednoznacznie postawić, Bóg może wszystko , tak więc  może zmienić również  moją własną wolę, tak wielokrotnie zmieniał moją wolę :) Mamy też przykłady w Biblii , gdy Bóg działa bezpośrednio i zleca wykonanie czegoś, choć  ten , któremu to zleca mógłby zrobić coś innego. Tak Bóg uczynił np. w przypadku św. Józefa i innych. Ale faktycznie najczęściej Bóg tak działa w sercu , które jest otwarte na Niego.

Natomiast co do reszty potwierdzam, czas Boga nie jest naszym czasem , Bóg zna nasze serca lepiej i widzi, że potrzeba najpierw przemiany do tego powrotu, zapewne przemiany obu serc - obojga małżonków.  Oddanie tego problemu Maryi jest najlepszym wyjściem, Ona jest Dobrą Nauczycielką, a uczy nade wszystko wytrwałości i cierpliwości nie tylko na modlitwie , ale i w życiu naszym.

Dorota
Dorota Sie 19 '15, 10:06

Zielona....Agnieszka nie ma pretensji do Boga, nie oskarża  Go o nic, po prostu myśli głośno , pisze bowiem - "Tak się zastanawiam tylko."....

Dorota
Dorota Sie 19 '15, 10:41

Okey i ufam, że Agnieszka tak  tego nie odbierze.

Niestety Twoje pisanie można tak odebrać, piszesz bowiem do niej " więc skąd pretensje do Boga w tej sytuacji?" , później wspominasz o oskarżaniu Boga ze słowem "jednak", co można odebrać inaczej niż sama tego byś sobie życzyła, bo można odebrać to jako aluzje do Agnieszki.

Agnieszka
Agnieszka Sie 19 '15, 23:06

Macie rację w tym, że mój mąż ma wolną wolę i ja zresztą. Właśnie to mnie trochę przeraża, bo o może nigdy nie chcieć się zmienić i przyjąć łask bożych. Ale mam jednak małą nadzieję, że się to zmieni. Nie mam już pretensji do Boga, miałam trochę na samym początku, ale teraz już nie, zwłaszcza po spowiedziach i po pierwszych 2 nowennach. Właśnie wtedy miałam wybuch żalu do Boga, po tej 2 nowennie. Ale jakoś się pozbierałam, przeprosiłam Boga i spowiedź mi pomogła. Tak sobie po prostu wczoraj siedziałam i myślałam. Próbowałam brać wszystkie moje problemy na ludzki rozum, ale tak się nie da. Może to była chwila załamania. Czasem tak jest, że zastanawiamy się nad Bożą wolą i próbujemy ją rozgryźć zamiast przyjąć. Bóg na pewno chce mojego dobra i dobra męża.

Dziś miałam miłą i nieprzyjemną sytuację. Mąż się odezwał na skype. Byłam miła, uśmiechnięta, zeszłam na tor modlitwy. Zapytałam się czy modli się za naszego synka, odpowiedział że tak ( choć nie wiem ile w tym prawdy) i czy za siebie. Tu już nie odpowiedział. Później zapytałam się czy ma w domu różaniec (jak już pisałam, jego rodzina uważa się za katolików, ale nikt nie praktykuje i nie chodzą do kościoła). Powiedział, że ma 2 i nawet przyniósł pokazać. Byłam na dobrej drodze. Chciałam go zachęcić do modlitwy. Kiedyś udawało nam się razem pomodlić. Widziałam, że się trochę denerwował, za bardzo nie chciał, ale nie przerywał naszej rozmowy. Spokojnie do niego mówiłam. Nagle wszedł teść do pokoju i zaczął do wnuka coś mówić. Przywitali się, a potem dziadek zapytał się kiedy mały tam poleci. Powiedziałam, że nie wiem bo nie mam pieniędzy i że może tatuś by przyleciał albo oni. No i się zaczęło. Teść się zdenerwował, powiedział synkowi, że miał wnuka a teraz nie ma i że tatuś wcale do niego nie przyleci. Myślałam, że spadnę ze stołka. Ja na razie tłumaczę dziecku, że tata przyleci niedugo bo się pyta codziennie, patrzy w niebo i mówi ; tata leci. Ma 3 latka dopiero, a on mu porsto z mostu, że tatuś wcale do niego przyjedzie. Rozłączyłam się, a mężowi napisałam, że bardzo proszę, żeby teść tak nie mówił do dziecka, że nie ma wnuka itp. No i oczywiście mąż wziął stronę teścia i się obraził. Wszystko moja wina, że ja się rozłączyłam i nie pozwalam teściom oglądać wnuka nawet przez skypa. Że nie chcę do nich lecieć. Znowu teściowie mu suszą głowę jaka to ja najgorsza. Jeśli źle postąpiłam przepraszam, ale serce mi pęka jak synek się pyta o tatę. Według mnie jest jeszcze za mały, żeby powiedzieć mu że tata nie będzie go odwiedzał. Zresztą po co mu mówić. On sam przecież widzi, że ojca nie ma. Widzę jak tęskni za nim, to po co jeszcze bardziej go denerwować. 

Co do Zielonej - to nie zrozumiałam jej postu, jako bym oskarżała Boga:)

 

Dorota
Dorota Sie 19 '15, 23:42

Agnieszko...

Myślę, że  nie było dobre to rozłączenie się,  już nic nie poradzisz, ale nie wiń siebie za to. Tak zareagowałoby wiele matek w tej sytuacji. Natomiast Ty potrzebujesz wyciszenia z emocji, postaraj się  hamować  i ze słowami , których możesz potem żałować i z czynami , takimi jak ten. Myślę, że właściwe będzie  przed rozmowami z mężem zaproszenie Maryi , by była z Wami podczas tych rozmów - tak swoimi słowami zawsze Ją zapraszaj, Ona jako Oblubienica Ducha Świętego  będzie z Nim .

Myślę też, abyś uważała w rozmowie z mężem  i nie naciskała go zbytnio z modlitwą, to może zrodzić w nim odwrotny skutek.  Wspominaj , owszem, ale nie natarczywie ...

Będę pamiętać o Was w swej modlitwie. Ty też nie analizuj  zbyt wiele, choć faktem jest , że tak trudno , bo to w tej chwili dla Ciebie najważniejsze w życiu, ale bardziej skup się na modlitwie, na rozważaniu Tajemnic  czy w ogóle jakiegoś fragmentu Słowa Bożego, bardziej słuchaj niż mów. Bóg naprawdę do nas przez Nie mówi....

Agnieszka
Agnieszka Wrz 6 '15, 08:40

Cześć. Ponownie do Was piszę. Jakiś kryzys mnie chyba łapie. Jakieś dziwne uczucie zobojętnienia mnie nachodzi. Czasami myślę, że już mi jest obojętne czy mąż wróci czy nie, że jak nie chce to niech nie wraca. Czy to normalne? Czy może ja już przeglądam na oczy i widzę, że jednak to nasze małżeństwo było nie do uratowania i już mi nie zależy? Ostatnio mąż mi przesłał smsa z linkiem do strony bym się zarejestrowała. Strona to portal randkowy. Mąż nie odezwał się od 28.08 w ogóle. ani do mnie ani do dziecka. Wychodzi w soboty na imprezy. Ma tylko u siebie w telefonie napisane imię dziecka a potem nie chcę żebyś dłużej cierpiał ani płakał, To że tu jestem wyjdzie ci na lepsze i znowu imię dziecka. Czy rzeczywiście dla dziecka będzie lepiej to ja nie wiem. Z jednej strony czuję jak opadają ze mnie wszystkie chęci by wracał, ale z drugiej pomyślałam sobie, że może źle się modlę. Albo jest jakaś przeszkoda, która nie pozwala by moje prośby zostały wysłuchane. Może powinnam pomodlić się o uwolnienie od zła moje i męża? Tak sobie pomyślałam, żeby może zacząć 2 nowennę. Ale nie bardzo wiem w jakiej intencji. Przepraszam, że was zanudzam. Ale czuję, że opadam z sił. W domu nic mi się nie chce, słaniam się a nie chodzę, 0 energii, nawet z dzieckiem mi się nie chce bawić, prawie cały czas płaczę. Coś jest nie tak. Nie radzę sobie z tym wszystkim. Mieszkanie z rodzicami dodatkowo mnie przytłacza. I jak widzę jak mąż sobie chodzi na te imprezy i jak go nie obchodzę ani ja ani dziecko dobija mnie. No bo jak można się nie interesować rodziną. Jak rodzice i koledzy mogą być ważniejsi od rodziny, którą się stworzyło, od dziecka, za którego rozwój jest się odpowiedzialnym. Dlaczego to do niego nie dociera. Czemu on uważa, że będzie lepiej dla dziecka jak go nie będzie. :( JAk mi przestanie zależeć to już chyba naprawdę będzie koniec.

Jeszcze raz przepraszam, ale jak wiecie nie mam nikogo z kim bym mogła porozmawiać

Karolina
Karolina Wrz 6 '15, 09:29
To normallneze przychodza kryzysy i zwatpienia w czasie modlitwy nowenna Pompejankzska i wlasnie w tym momencie najważniejsze jest to zebys wytrwaa mimo nich. Takie mysli beda cie nachodzily wiadomo ze jest ktos, kto chce abys przerwala i uzyje kazdego sposobu aby cie do tego naklonic, dlatego nie daj sie. Postawa o ktorej piszesz odnosnie twojego meza jest mi az nadto dobrze znana, ofiaruj ten bol o to przybicie ktore powoduje cala ta sytuacja w intencji nowenny ktora sie modlisz. W ogole zachecam cie abys w miare mozliwosci chodzila na Adoracje Najswietszego Sakramentu i w ciszy oddawala to wszystko Panu Jezusowi. Bedac tam oddaj Mu wszystko i pros Matke Boza aby uczyla sie takiego otwierania serca przed Nim. I nie ustawaj - jestesmy tu, zeby cie wspierac takze nasz modlitwa i obecnoscia, nie upadaj na duchu - trwaj za wszelka cene na modlitwie. I pamietaj, ze masz przy sobie najczulsza z Matek - Matke Boza. Sproboj w ciezkich chwilach oprocz modlitwy "Jezu, Ty sie tym zajmij" mowic takze "Maryjo, badz mi teraz matka". To jest modlitwa matki Teresy z Kalkuty, ktora bardzo czesto sie w ten sposob modlila, mowiac jak wielka pomoc otrzymywala od Matki Bozej. Ona czeka na te slowa - pragnie ci pomoc i przytulic cie do Swojego Serca. Masz tez moja modlitwe :) +
Agnieszka
Agnieszka Wrz 11 '15, 23:35

KArolina dzięki. Przepraszam, że nie odpisywałam, ale popadłam w taki stan, że wszystko mi było obojętne i nic mi się nie chciało, płacz i płacz. Teraz już trochę lepiej, choć moja wiara w powrót męża jest coraz mniejsza. W sumie to po ludzku jest niemożliwe, żeby wrócił, bo jest uzależniony od rodziny. Ale przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Choć tej wiary we mnie coraz mniej niestety, Wiem, że bez wiary, nic nie można zdziałać, ale mój mąż jest jak głaz, nawet nie drgnie.  Poza tym to już prawie pół roku jak go nie ma. Wiem, dla niektórych to bardzo mało. Ale my z mężem nigdy się nie rozstawaliśmy odkąd się poznaliśmy i teraz bardzo mi go brakuje. Wszędzie go widzę, myślę o nim i jakoś nie mogę się z tego wyrwać, w sumie nie chcę, bo dla mnie to cały czas mój mąż. Tyle, że czasami ręce już mi opadają. Nie wiem, czy w ogóle jest sens rozmowy z mężem, czy to co on pisze to są jego prawdziwe odczucia, czy to zły nim kieruje, żeby mnie dobić jeszcze bardziej. Modlę się nadal, może po prostu chcę dokończyć tę nowennę z przekory, bo ja jestem taka, że jak coś zacznę to muszę skończyć. Jak coś postanowię to nie ma zmiłuj. Jestem wytrwała. A może po prostu chcę sobie udowodnić że dam radę z nowenną. Może źle się modlę.

Karola jeszcze raz wielkie dzięki. I za modlitwę Maryjo, bądz mi teraz Matką. Nie znałam.:)

katarzyna(Rita)
katarzyna(Rita) Wrz 12 '15, 09:29

Witaj Agnieszko!Na pewno dobrze się modlisz.Trzeba czasu. Pewnych spraw nie przyśpieszymy na siłę. Módl się o pokój i radość w tych trudnych chwilach  już zmartwienia oddałaś Panu Jezusowi i Maryji.Na wszystko przyjdzie czas i pora. Módl się o czyste serce i myśli męża ale i tak za niego odmawiasz NP to i o to się modlisz też.Czas leczy rany i jest najlepszym lekarstwem bo oboje potrzebujecie czasu na wybaczenie sobie nawzajem przykrości.

 

 

Karolina
Karolina Wrz 13 '15, 10:05

Nie szkodzi,każdy ma swoje życie, i za mało czasu na cokolwiek, więc nic się nie stało, że odpisałaś dopiero po paru dniach.

Wiesz co, tak patrząc na to co piszesz chciała bym ci poradzić, żebyś nie wałkowała tego wszystkiego w kółko - wiem, że to nie łatwe, ale te wszystkie rzeczy które cię męczą - tęsknota, zamieszanie życiowe wywołane całą sytuacją, twój mąż, jego relacje z rodziną, wszystkie te niespokojne myśli które cię trapią - oddaj to wszystko Panu Jezusowi. Powiem tobie tak - jedną z wielu cudownych rzeczy, które charakteryzują postawę tej dziecięcej ufności, do której Pan Jezus namawiał św. s. Faustynę jest wewnętrzny pokój - a ten właśnie osiąga się kiedy wszystko to naprawdę odda się Panu Jezusowi. Oddanie to polega na tym, że człowiek nie myśli co będzie dalej, ani jak to się stanie, w jaki sposób, jaką drogą. Po prostu - za każdym razem kiedy nachodzi człowieka jakaś przykra myśl, albo zdarzy się coś złego, czy nie przyjemnego trzeba się zwrócić do Pana Jezusa i powiedzieć w sercu "oddaję to zdarzenie/osobę/sytuację/myśl/emocje/upadek/przykrość/problem Tobie Panie Jezu, bo wiem, że przemienisz to w dobro". I nie myśleć więcej na ten temat - zająć się czymś, czymkolwiek. To nie jest łatwe, ale da się, tylko potrzeba czasu żeby się tego nauczyć. Efekty są wspaniałe.

Na pewno dobrze się modlisz, i bardzo dobrze robisz, że trwasz na modlitwie - wielu ludzi przerywa ją kiedy np już w trakcie otrzymuje to o co prosi, albo nie widzi rezultatów natychmiast, albo zaraz po skończeniu, a wszystko wymaga czasu.

 

Można sobie tylko wyobrazić, jaką przykrość odczuwa Matka Najświętsza, kiedy ktoś przerywa modlitwę wysłuchaną w trakcie odmawiania :(

 

Nie ma za co :)) Wytrwałości - każda nawet najdrobniejsza modlitwa przynosi owoce, choć my nie zawsze umiemy je dostrzec.

Ilona
Ilona Wrz 13 '15, 13:36

Zielona, małżeństwo to trzy osoby  :) Mąż, żona i Bóg :)

Ilona
Ilona Wrz 13 '15, 13:58

Agnieszko, przeanalizowałam dokładnie Twoje posty. Trochę jakbym czytała o sobie półtora roku temu :)

Kochana, tak po krótce, to co mi utkwiło w pamięci. 

Nie ma złej modlitwy. Nie zawsze modlitwa musi stanowić pacierze, koronki, nowenny. Czasem wystarczy zwyczajnie powiedzieć Bogu to, co nas trapi, swoimi słowami. To też modlitwa. Jest taka ciekawa Rozmowa z Bogiem w formie pytań zadawanych przez Jezusa. Kiedyś często po to sięgałam.

Uzależnienie od rodziców- nie wróci. Nie prawda. Mój był uzależniony od kochanki i wrócił :)

Myślę, że największym problemem wszystkich nas modlących się jest brak zaufania Bogu. 

Ja odmawiam teraz moją chyba 6 NP, drugą w intencji syna i nawet sobie nie wyobrażam, że Maryja mnie nie wysłucha. Ja jestem tego zwyczajnie pewna.

Agnieszko, nie obrażaj się na męża, nie rozłączaj się. Rób tak, jak zrobiłaś, bądź zadbana, uśmiechnięta, szczęśliwa, nawet jak musisz udawać. Niech zobaczy, co stracił i zatęskni, zapragnie wrócić. Nie trać wiary, módl się, ofiaruj za niego komunię. Módl się też za jego rodziców o dojrzałość i mądrą miłość dla nich do ich syna. Skoro oni mogą być problemem, uderz modlitwą w nich :)

Z Bogiem :)

 

Agnieszka
Agnieszka Wrz 13 '15, 23:56

Dziękuję, naprawdę potraficie wspierać. Ja często modlę się własnymi słowami. Czasami osiągałam taki spokój wewnętrzny, o którym mówi Karolina, ale poźniej powracały dręczące myśli. Co do kochanki to on zaprzecza, ale ja myślę, że chyba jednak z nią jest. Wolałabym oczywiście, żeby tak nie było i czasami nawet wierzę mężowi, ale nie chcę z drugiej strony być naiwna. On pisze, że z nikim nie jest, że to jego przyjaciółka. Może i tak, ale i tak się modlę i w tej sprawie. Wydaje mi się jednak, że w tym przypadku uzależnienie od rodziców jest gorsze. Nie wiem, czy któryś z Waszych mężów mówi o swojej mamie - królowa mojego życia. Ja wiem, że to taki naród, i że matkę ma się jedno, ale mimo to, dla mnie to przesada. Jest też w tym trochę winy jego mamy, tak mi się wydaje. Mój mąż ma lekką wadę zdrowia, nie jest niepełnosprawny, ale też tak do końca nie może wykonywać wszystkich prac jakby chciał i wiem, że z czasem może stracić zupełnie czucie w dłoniach. Mama zawsze go chroniła przed wszystkim i dużo rzeczy robiła za niego, on nie był za nic odpowiedzialny, we wszystkim mama go wyręczała. Choć jak mieszkaliśmy razem to dużo mi pomagał, zwłaszcza jak byłam w ciąży. Ale tą ochronę mamy i ten strach przed samodzielnym podejmowaniem decyzji bez udziału mamy widać. Trochę nie na temat się rozpisałam. Może pomyślicie, że nie widziałam tego wcześniej. No właśnie nie. Nie mieszkaliśmy razem, dopiero z jakieś pół roku przed ślubem (wiem grzech), ale tak wyszło i naprawdę jego rodzice byli u nas może z kilka razy. My u nich częściej, ale teściowa nie była taka zaborcza a on taki uległy jak od czasu kiedy urodziło się dziecko.

Chciałabym mieć taką ufność w Panu o jakiej piszecie. Modlę się o to również. Mam nadzieję, że prędko wróci mi spokój wewnętrzny i nadzieja. Szczerze mówiąc to i tak jestem bliżej Boga. Kiedyś np. męczyło mnie chodzenie na Mszę Św., nie chciało mi się. A teraz mogłabym iść nawet w burzę. I jestem z tego zadowolona. Niech Wam Pan Bóg błogosławi. 

Agnieszka
Agnieszka Lis 6 '15, 11:09

Kochani właśnie dostalam papiery rozwodowe Mam się wstawićw sądzie hiszpańskim  w dodatku w marcu. Wszystko na nic. On złożył dokumenty, a jest tak uparty że tego nie cofnnie. U mnie w domu się cieszą, pierwsze zdanie - nie ty pierwsza nie ostatnia. A ja pisac tego nawet nie moge bo mi się rece trzesą i cała się trzesę. Jeszcze sprawa w Hiszpanii, jak się nie stawie to od razu ma rozwód, a ja kasy nie mam. Tam w sądzie hiszpańskim nie mam nikogo, dadzą mu dni na dziecko, będe musiala latać z dzieckiem albo on bedzie przylatywał i go zabierał sam beze mnie. To porażka jakas totalna. Tam mu dadzą rozwód od razu bo od pół roku już razem nie mieszkamy no inie będziemy, poza ttym tam argumenty religijne nie działaja bo oni maja relgie i Boga w głębokim poważaniu, po prostu gdzieś. Teraz odmawiam 2 nowenny za kochankę o jej nawrócenie i ułożenie sobie jej zycia z dala od mojego męża i za mnie o pogłębienie wiary. Nie dam rady 3 o oddalenie pozwu rozwodowego. To się stanie, a ja nie chce. Ja chce miec męża i rodzinę tak jak Bóg przykazał. Chce by moje dziecko rozwijało sie w normalnej, kochające się PEŁNEJ rodzinie, nie chce by było jak walizka, raz tu raz tam. Wychowywane bez ojca. Mam dość. Nie wiem co robić. Tyle nowenn odmówiłam. Boże pomóz mi, bo się załamię. Nie mam siły już. 

Agnieszka
Agnieszka Lis 6 '15, 16:40

Przeczytałam dokładnie jeszcze raz te papiery i tam jest napisane, że muszę sięstawić w ciągu 20 dni od otrzymania dokumentu, inaczej będzie tak jak chce mąż. Tylko za bardzo nie rozumiem po co. Napisane jest to językiem sądowym, rozumiem ale nie do końca. I mąż prosi o dziecko w święta Bożego Narodzenia od 22.12 do 08.01,od wielkiej środy do wtorku, w jeden tydzień kwietnia i 2 miesiące wakacji. On będzie przylatywał po dziecko, zabierał je a ja odbierała i wracała z nim do Polski. To jakaś paranoja. Dziecko beze mnie nawet samo do łazienki nie pójdzie. Wychodze do pracy rano, żeby nie widział jak wychodzę bo ma ataki płaczu. Mówi, mamo nie zostawiaj mnie mamo wrócisz? mamo przyjedziesz? A jak już wracam to pełen zdziwenia mówi - oooo wróciłaś. I wtedy nie odstępuje mnie na krok. A teraz będzie musiał sam jechać tam gdzie go osaczą. Wiem jak go osaczali po urodzeniu. Mąż uważa, że to też jego dziecko i ma prawo tym bardziej, że ja z nim jestem cały rok. 

Monika
Monika Lis 9 '15, 12:18

Agnieszka myślę, że przede wszystkim powinnaś zasięgnąć rady adwokata, który pomoże Ci przejść przez te wszystkie sprawy. Rozumiem, że nie chcesz rozwodu ale czas tu działa na Twoja niekorzyść. Idź do adwokata i zapytaj jakie masz szanse na nie dopuszczenie do rozwodu a w najgorszym przypadku o szanse na zmianę częstotliwości i miejsca odwiedzin ojca u Waszego Synka. 

Niech Maryja otuli Twoje zranione serce i pomoże Ci przejść przez ten koszmar +

 

P.S.

Gdzie odbył się Wasz ślub? W Polsce?

Edytowany przez Monika Lis 9 '15, 12:20
Agnieszka
Agnieszka Lis 14 '15, 15:00

Tak ślub odbył się w Polsce. Jestem w kontakcie z adwokatem, ale mam bardzo mało czasu na odpisanie a dużo rzeczy do załatwienia. Szczerze to tu tylko cud pomoże. Na wszystko potrzeba czasu bo nikt od ręki mi nic nie da. Trzeba pisać podania i czekać. A mi zostało 9 dni i tysiące spraw. Mam nadzieję, że się uda wszystko, w przeciwnym wypadku czeka mnie sprawa w Hiszpanii.

Monika
Monika Lis 17 '15, 09:48

A to nie jest tak, że skoro Wasz ślub odbył się w Polce i tu było ostatnie wspólne miejsce zamieszkania to Twój mąż powinien wystąpić w Polsce o rozwód, do sądu polskiego?

 

życzę Ci z całego serca aby wystarczyło Ci czasu na załatwienie wszystkich formalności - niech Maryja Cię prowadzi ♥

Agnieszka
Agnieszka Lis 22 '15, 22:48

Kochani, udało się z czasem:) Zdążyłam. Monika, tak niby powinno być i o to właśnie składałam pismo. Adwokat zebrał dokumenty potwierdzające wspólne ostatnie miejsce zamieszkania tu w Polsce. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie mała klauzula, drobnymi literkami napisane, że on może złożyć pozew u siebie jak mieszka tam już minimum 6 miesięcy. Tylko nie wiem czy przed datą złożenia pozwu, czy ogólnie od rozstania. Wydaje mi się, że od rozstania. Mąż wyjechał 26 kwietnia,czyli minęło 6 miesięcy i 3 tygodnie. Faktem jest jednak, że mąż w pozwie nie wspomniał o dacie i nie ma tam wzmianki kiedy wrócił. Ale on to może udowodnić, np. biletem lotniczym. No i bardzo się boję. Jeśli to nie podziała to wtedy już na pewno będę musiała stawić się do Hiszpanii na rozprawę. Dlatego BARDZO PROSZĘ  O MODLITWĘ BY ZDARZYŁ SIĘ CUD. Mi już powoli wiary brak, widzę wszystko już w czarnych barwach. Modlę się, ale proszę  o wsparcie.

Z Panem Bogiem

Monika
Monika Lis 23 '15, 07:57

Agnieszka obiecuję Ci modlitwę +

Strony: « 1 2 3 4 »