Loading...

Osoby modlące się NP w intencji związków, miłości- wpierajmy się. | Forum Nowenny Pompejańskiej

Izabela
Izabela Sie 25 '13, 09:49
Witajcie :)
Agnieszka, która założyła post zna mnie ze strony rosemaria, gdzie opisałam już swoją historię i zachęciła do pojawienia się tutaj (myślę,że to tez robota Pana). NP zaczęłam odmawiać w intencji poworotu do nas ojca mojej 6miesięcznej córeczki, który poznał inna kobietę,zakochał się i zostawił nas, kiedy maleńka była naprawdę maleńka. Ponieważ kobieta ta ma dużo pieniędzy i swój biznes, szybko zatrudniła mojego ukochanego u siebie i pilnuje go na każdym kroku,ograniczając nawet kontakt z córką.Cierpię ale trwam w modlitwie od miesiąca...i tutaj nie będę pierwszą, której zawalił się cały świat,kiedy zaczęła się modlić. Było i jest coraz ciężej.Wiem,że zamieszkali razem,że pilnuje go na każdym kroku, więc ja nawet jeśli bym chciała nie mam możliwości porozmawiania z nim...zostają mi tylko te chwile, kiedy wpada jak po ogień do córki, jest góra pół godziny i zaraz po wyjściu dzwoni do niej,żeby udowodnić,że już nie jest u nas...Byłam z nim 3 lata bardzo go kocham i tesknię i cierpię i modlę się. Dzisiaj 3 dzień nowenny dziękczynnej i 4 dzień błagalnej nowenny o moje zamążpójście za tego człowieka...czy Pan mnie wysłucha??Mam takie myśli,że już za późno,żeby coś ratować,że on jej nigdy nie zostawi,że pewnie się łudzę...że powinnam przerwać modlitwę i zacząć modlić się o coś innego, bo w tej konkretnej sprawie Pan postanowił inaczej...
Co myślicie o tym? Czy Waszym zdaniem jest jeszcze nadzieja?
Ryszard
Ryszard Sie 25 '13, 15:41
Szatan daje wszystko a potem błyskawicznie burzy, po tym poznać go...
Co idzie po grudach to wola Boża, sam tego doświadczyłem. Więc czas i dobre rozpoznawanie znaków. Bóg jest najlepszym Ojcem i wie co dla nas najlepsze a mu trwajmy cierpliwie.
Załączniki:
  Anioły z MiJ_2.jpg (36.07Kb)
Izabela
Izabela Sie 25 '13, 18:46
Dziękuję za odzew :) a co do cierpień to jest ich strasznie dużo i mam wrażenie,że z dnia na dzień coraz więcej...Kocham ojca mojej córki  ta miłośc się nie zmienia pomimo tego,że robi co robi,ze wiem,że ciągle jest z tą kobietą, predstwił ją rodzicom i razem mieszkają...Co do ślubu, to nie było tak,że ja nie chciałam..ten brak chęci wynikał raczej z jego strony...Teraz jest nasza córcia i chyba lepiej byłoby gdyby była razem z mamą i tatą bo obcy mężczyzna rzadko kiedy ma tyle serca dla dziecka co biologiczny ojciec...Modlę się dalej i czekam pełna ufności w miłosierdzie...
Izabela
Izabela Sie 25 '13, 19:38
Katarzyyno tak oficjalnie jak to się mówi to było tak ok. 2-3 miesiące temu, jak zaczął się spotykać z tą kobietą.
Izabela
Izabela Sie 25 '13, 19:55
:) o sobie myślę mało o córce cały czas...modlę się w każdej wolnej chwili...i wierzę,że droga jaką pokaże mi Pan będzie dla nas najlepsza...ale ciagle ufam,że będzie to droga jaką przejdę z ojcem mojej córki...
Agnieszka
Agnieszka Sie 25 '13, 20:27
Ja też uważam, że trzeba się modlić i ufać Bogu. No i myślę, że nie ma co mówić, że ten człowiek być może nie jest dla Izy. Uważam, że w modlitwie Maryja zawsze widzi to, o co nam naprawdę chodzi, więc jeśli Izabela modli się, żeby jej Ukochany powrócił do niej i do córki, to przecież nie ma na myśli, żeby z nimi mieszkał, a traktował ją źle i był dla niej wredny. Intencja Izy spełniłaby się, jeśli tata jej dziecka odmieniłby się duchowo, zrozumiał swój błąd, zdecydował się być dobrym ojcem, zechciał pracować nad swoim związkiem z mamą swojej córeczki. Nie byłby już wtedy "nieodpowiednim" człowiekiem. 


Znam takie przypadki, że ktoś modląc się za kogoś bliskiego zdołał sprowokować u tej osoby wewnętrzną przemianę, nawet jeśli osoba, której życie było intencją modlitwy nie wiedziała zupełnie nic o tym, że koś się za nią modli. 

Edytowany przez Agnieszka Sie 25 '13, 20:27
Izabela
Izabela Sie 25 '13, 20:34
Dzięki Aguś :) Modląc się do Św.Rity o to właśnie proszę,żeby jego serce się odmieniło, jeg i jego rodziców, którzy utwierdzają go w przekonaniu,że robi dobrze, bo na dziecko można płacić alimenty a mną się przejmować nie musi..
ania
ania Sie 25 '13, 22:02
tez to czytalam,codziennie az nie zaznalam spokoju i oddalam Panu moje troski,trzeba miec silna wole i wiare,zeby tak zaufac,nieraz poprostu nie ma innego wyjcia...porownywalam sie wtedy do jezusa,ktory na statku w strasznej burzy byl tak spokojny i czekal poprostu az minie,z wiara w Boga..


piekne slowa kasiu :)

Agnieszka
Agnieszka Sie 25 '13, 22:02
Oczywiście, że bierzemy pod uwagę wolę Bożą. Ja zawsze mówię "jeśli to możliwe, proszę, pomóż mi w tym i w tym, ale Ty wiesz najlepiej". I owszem, wiara w wolę Bożą bardzo pomaga i "zdejmuje" trochę presji, bo człowiek nie ma wrażenia, że jest sam przeciw wszystkiemu. Ale nie sądzę, żeby "Ty się tym zajmij" było jedyną dobrą modlitwą. Przecież nie ma nic złego w proszeniu Boga o konkretną pomoc, on wie, co ma zrobić, i tak postąpi zgodnie ze swoją wolą, więc jeśli zgodzi się spełnić nasze intencje, to cudownie, a jeśli nie, żadna modlitwa nie idzie na marne. 

Moje ulubione cytaty:

Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Mt 7, 7)


 Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie (Mt 21, 22)

Monika
Monika Sie 25 '13, 23:32
Kasia dziękuję Ci za ten tekst!
Izabela
Izabela Sie 26 '13, 09:26
Tak sobie myślę,że wniosek z tego wszystkiego jeden...Modlić się, modlić, modlić, modlić i ufać
Agnieszka
Agnieszka Sie 26 '13, 12:45
Izo, modlić się, nie przejmować, wierzyć, ufać, głowa do góry. ;) 


Pozdrowienia od innej grzesznicy ;) Będzie dobrze. 

Agnieszka
Agnieszka Sie 26 '13, 13:06
Cytat z Kasia
Ale jesli chodzi o sprawę Izabeli, to uważam, że trudno jest wyrokować, że obecność ojca dziecka Izy jest czy też nie jest zgodna z wolą Bożą. Osobiście uważam, że Pan Bóg za priorytet uważa nasze zbawienie. Ale jako nasz Kochający Ojciec nie zapomina On również o naszym szczęściu doczesnym. I szczęścia również dla nas pragnie.
Pod warunkiem jednak, abyśmy nie zapomnieli o naszym zbawieniu...
Dlatego myślę, że jeśli Iza modliłaby się o swojego ukochanego, o to aby byli ze sobą razem i z dzieckiem, nie ma w tym niczego złego. Wszak dopiero wtedy byliby razem ze sobą szczęśliwi i ich związek podobałby się Bogu, gdyby wzięli ze sobą ślub kościelny, przystępowali do Sakramentów, a więc gdyby ukochany Izy nawrócił się w pełni. Jako człowiek, jako katolik, jako Twój chłopak, jako ojciec Twojego, Izo, dziecka.
Zgadzam się w 100% z Kasią. 

Zapewne nie znam się, o teologii wiem tyle, co pan z ławeczki pod wiejskim sklepem o balecie, ale jeśli mogę się wypowiedzieć, to szczerze przyznam, że trochę odrzucające dla mnie jest wyrokowanie, czego Pan Bóg chce, jaka jest jego wola, że na pewno to jego sprawka, że partner Izy zbłądził, bo żyli w grzechu. Jestem dosyć mocno przekonana, że Boża "percepcja" jest baaardzo różna od ludzkiej i osobiście dyskusji o tym, czego Bóg chce, bym się nie podjęła. Z prostej przyczyny: nie wiem, czego On chce i co myśli. I zaryzykowałabym stwierdzenie, że ludzie z zasady tego nie wiedzą ;) 

Agnieszka
Agnieszka Sie 26 '13, 13:30
Też Cię kocham bardzo, Renatko. ;) I będę się za Ciebie modlić. 

Tak samo oferuję wsparcie i modlitwę wszystkim, którzy się w intencji miłości i związków modlą, bo uwaga uwaga, takie jest założenie tego wątku ;) Wsparcie! Pomoc! Podniesienie na duchu i takie tam nieboskie i wstętne frazesy ;) 



Agnieszka
Agnieszka Sie 27 '13, 13:21
Cytat z tego wątku: http://zywyrozaniec.pl/forum/topic/565?&page=1


Ku pokrzepieniu serc. 

Cytat z KasiaOdmawiam bodaj 5 czy 6 N.Pompejańską w życiu.
Pierwsza moja NP została wysłuchana po 11 dniach od jej zakończenia i zauważyłam na tutejszym forum nawet pewien temat, który zawierał prawie cały obszerny cytat z zamieszczonego przeze mnie na rosemaria.pl świadectwa. Bardzo się cieszę, że do Was również przemawia łaska, którą wówczas otrzymałam.
Wtedy po 13 miesiącach rozłąki z mężem i braku naszych spotkań, po odkryciu przeze mnie (osobę wówczas od kilkunastu lat zajmującą się okultyzmem szeroko rozumianym, tarotem, magią, metodą Silvy itp., przez 10 lat nie będącą u Spowiedzi i rzadko modlącą się. Dodam, że miałam wówczas tak spaprany umysł, że byłam o mały krok od zastosowania zaklęcia magicznego na mojego męża, aby do mnie przyjechał...). I gdy już zakupiłam wszystkie potrzebne elementy do wykonania zaklęcia, w tym różową świecę, odkryłam NP. Nagle i niespodziewanie. Postanowiłam wówczas, że tego samego dnia zacznę ją odmawiać i na 54 dni NP odłożę tarota... Ostatecznie odłożyłam go póki co na dobre. Oddałam tarota w ręce ks. egzorcysty i regularnie co miesiąc przez ponad półtora roku przystępuję do Spowiedzi i Komunii św.
A mąż przyjechał do mnie nie na skutek żadnego zaklęcia (gdyż go nie wykonałam), lecz po odmówionej przeze mnie NP, podczas której ową różową świecę paliłam na cześć Królowej Różańca św. z Pompejów.

Agnieszka
Agnieszka Sie 30 '13, 17:49

Świadectwo Werki, zaczerpnięte stąd :



Zostalam po kilku latach malzenstwa sama z dzieckiem, w zasadzie z dnia na dzien. Maz chcial wolnosci, swierdzil ze mnie nie kocha, na jego drodze stanela kobieta, ktora pokazala mu, ze sie przy mnie marnuje, ze nie uzywa zycia, ze stac go na wiecej, a najlepiej zrobi jak sie ze mna rozwiedzie.

To co przezylam, trudno nazwac szokiem, rozpacza, bezradnoscia. Zalamalam sie. Po wyprowadzce zaczal sie odsuwac takze od dziecka, praktycznie zerwal kontakty. Nie zyczyl sobie zadnej formy kontaktu z nami, zyl z tamta.
W calej tej sytuacji wpadlam w deresje, zalamanie odbilo sie rowniez na moim dziecku, trwalo to prawie rok. Zeby nie zwariowac do konca zadreczaniem sie co zrobilam zle, dlaczego odszedl, zaczelam sie modlic. I to duzo. Dowiedzialam sie o nowennie pompejanskiej, ktora odmawialam proszac o to, zeby nie doszlo do rozwodu. Myslalam tylko o obietnicach co do tej nowenny, a nie o tym, ze Pan Bog dopuszcza z jakiegos powodu cierpienia na czlowieka. Czekalam na spelnienie inencji odmawianej w nowennie,modlilam sie do sw. Rity,a tymczasem wszystko szlo nie tak.
Zalamalam sie bardziej, gdy dostalam pozew rozwodowy. Plakalam na okraglo, pytalam dlaczego to spotkalo
wlasnie mnie, nie widzialam wielu rzeczy, ktore Pan Bog pokazal mi jakis czas pozniej. Nie widzialam nigdy, ze jestem ZADNA KATOLICZKA, tak samo jak moj maz. To wszystko bylo chlodne, moj maz jednak mial gorzej gdyz jego rodzice w ogole nie praktykowali, sprawa wiary nie miala zadnego znaczenia.
Dopiero dystans i Boza Laska pokazaly mi jak duzo modlitwy potrzebuje moj maz, jak bardzo bladzi, ze obydwoje zmierzalismy do nikad. I tak samo wychowywaloby sie przy nas nasze dziecko.
Wtedy zmienilam sie. Zaczelam praktykowac swiadomie, chodzic na codzienne nabozenstwa, przyjmowac sakramenty. Ciezko mi bylo chodzic na kolejne rozprawy, gdzie maz mowilam o mnie najgorsze rzeczy, zarzucal mi klamstwa. Zlo ktore nim kierowalo doslawnie sie z niego wylewalo. Trwalo to prawie poltora roku. Nadszedl dzien ostatniej rozprawy, a ja szlam tam jak na skazanie.I co sie dzieje?
Nagly szok. Po tylu rozprawach zapada wyrok: sad pomimo mojej zgody, nie orzeka rozwodu. Pelna konsternacja, poszlam do domu. Dopiero po jakims czasie zaczelam zauwazac pewne znaki. Pomimo mojego bolu, Matka Boza zawsze byla przy mnie. Pozew dostalam 13 sierpnia, na Matki Bozej Kalwaryjskiej, rozprawy odbywaly sie czasami przesuwane, w swieta Matki Bozej. A zeby niedowiarkom pokazac opieke swietych, ostateczny wyrok zapadl 22 maja, w swieto sw. Rity. Ja zaslepiona tym, ze Matka Boza mnie od razu nie nie wysluchala, swieci nie pomagaja, nie zauwazalam, ze potrzebny byl mi czas. Ze Pan Bog wie co i kiedy dac swojemu dziecku.
Po jakims czasie, powoli po wielu bolach nadchodzi czas radosci, czego wam bardzo serdecznie zycze i prosze, nie rezygnujcie z rozanca. Nigdy. Zwlaszcza gdy wydaje sie wam, ze to juz koniec.

Chwała Panu :) +

Agnieszka
Agnieszka Sie 31 '13, 18:55
Udało mi się wreszcie odnaleźć w całości świadectwo Kasi, którego fragment wrzuciłam już wcześniej, na tej stronie.


Kasia:

Pragnę podziękować Matce Bożej Pompejańskiej oraz dać świadectwo wysłuchania odmawianej przeze mnie Nowenny Pompejańskiej! Nowennę tę zaczęłam odmawiać 26. października w takiej intencji, aby mój mąż – z którym od 13 miesięcy jesteśmy w rozłące i nie widzieliśmy się przez cały ten okres czasu, a mąż podczas jednej z rozmów telefonicznych ze mną wyraził nawet wątpliwości dotyczące kontynuowania naszego małżeństwa – aby mąż przyjechał do mnie.

Dwa dni później zaczęłam odmawiać również drugą NP (tę w intencji wierności męża) i każdego dnia odmawiałam dwie NP dziennie. Modlitwy skończyłam 20. grudnia posiadając już ogromną ilość łask, o które nawet nie prosiłam (w tym moje przebaczenie kuzynce, co uczyniłam po 7 latach z płynącym z serca przekonaniem w niezmiernie ciężkiej dla mnie sprawie, a niestety wcześniej do szczerego wybaczenia nie byłam przez 7 lat gotowa, a także moje odrzucenie po 15 latach okultyzmu i tarota, moja Spowiedź Generalna, Odnowienie Chrztu i modlitwa uwalniająca, o czym wcześniej nawet nie chciałam słyszeć, co ośmielam się nazwać moim nawróceniem…).

Każdego dnia teraz się modlę i czuję całą sobą, że jestem Dzieckiem Bożym. A tego niestety dawniej nie było, dlatego uważam to za ogromne bonusy NP! I co najważniejsze – daję niniejszym świadectwo wysłuchania mojej Nowenny Pompejańskiej: mąż przyjechał do mnie 500 km dn. 31 grudnia, czyli 11 dni po zakończeniu NP, a nasza rozmowa była bardzo ciepła, miła i taka, jak za dawnych dobrych czasów. Mąż nie dokonywał żadnych ocen, nie przedstawił mi żadnych wyrzutów, lecz na moje pytanie czy chce nadal być moim mężem odpowiedział: „Oczywiście, że tak, a dlaczego nie?”. Chwała za to Panu i Mateńce Najdroższej, Królowej Różańca Świętego z Pompejów! Dziś zaczęłam NP w innej intencji, a także dodatkowo odmawiam Nowenny Straszne (Litanie Dominikańskie do NPM) za swoje małżeństwo oraz w intencji innych, obcych sobie osób. Modlę się za inne osoby, gdyż czuję, że w sytuacji, gdy moje modlitwy zostały wysłuchane, powinnam pomóc również innym proszącym, aby i oni otrzymali łaski Boże oraz w podziękowaniu za to, że Bóg zechciał mnie za przyczyną Matki Bożej Pompejańskiej wysłuchać! Chwała Panu i Cześć Matce Bożej Pompejańskiej!

Agnieszka
Agnieszka Sie 31 '13, 19:12
Znalazłam dziś jeszcze świadectwo Ani :) 

 

Ania:

podczas mojej pierwszej NP, tak naprwde druga bardzo trudna sprawa zaprzatala mi glowe. I juz podczas odmawiania pierwszej NP (choc intencja byla inna) przyszlo w pewnym sensie rozwiazanie. Spotkalam mojego bylego mezczyzne i bylo to pozytywne spotkanie. Chcialabym dodac, ze bylo to bardzo bolesne i trudne rozstanie w maju, bardzo go kochalam. A stracilismy zupelnie kontakt i od tamtego czasu sie nie kontaktowalismy a spotkalam go po prostu na przystanku autobusowym w bardzo duzym miescie. Az niewiarygodne. Poniewaz to rozstanie, ten mezczyzna bardzo zaprzatal mi glowe i nie byl to zakonczony rozdzial, postanowilam w jego intencji odmowic 2NP. I po dwoch tygodniach odmawiania doszlo do spotkania, juz nie takiego przypadkowego, ale umowionego. Po miesiacu odmawiania NP sytuacja i kontak z moim bylym sa tak diametralnie inne, ze az trudno w to uwierzyc. Na nowo mam jego numer telefonu, spotkania sa bardzo konstruktywne, pozytywne, bez urazy. I nie wiem co tak naprawde Bog zamierza (nie modlilam sie o jego powrot) ale odczuwam w sobie niewyobrazalny spokoj wewnetrzy. I to co najwazniejsze chyba juz sie dokonalo, pojednanie, zazegnanie sporu.

Warto zawierzac nasze sprawy Bogu, Matce. Po prostu ufac. Chcialabym na koniec dodac ze czuje sie bardzo silna dzieki tej modliwie, silna w Bogu dla ktorego nie ma rzeczy niemozliwych i ktory obdarza nas laskami, ktorych w danym czasie najbardziej potrzebujemy.

Izabela
Izabela Wrz 1 '13, 13:08
Aguś, kawał dobrej roboty :) Myślę,że każdego te świadectwa podniosą na duchu, tym bardziej,że wszyscy znaleźliśmy się tutaj( ja dzięki Tobie) po to aby się wspierać :) modlić za siebie.
I tak do wszystkich , którzy są tutaj, jeśli potrzebujecie modlitwy śmiało piszcie , myślę ,że zarówno Aga jak i ja chętnie pomodlimy się również w intencjach innych osób.
Maria
Maria Wrz 1 '13, 13:31
Dzięki Agnieszko za piękne świadectwo, dające otuchy i budujące wiarę :)
Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 »