Loading...

Męczące sny | Forum Nowenny Pompejańskiej

Jerzy
Jerzy Wrz 27 '13, 12:35
Kasiu oczywiście że był to może głupi ale tylko żart bo przypomniało mi się jak mi mama bajki o diabłach opowiadała, oraz to żeby się ich wystrzegać. Między innymi była bajka z morałem o zamku w Czorsztynie. Natomiast wszystko inne było 100% prawdą. Ona też uważała się za katoliczkę i wiem o tym że życzyła jego żonie śmierci bo chciała z kochankiem wziąć ślub kościelny. Pochodziła z małej wioski niedaleko Czorsztyna. Częściowo to przez nią odszedłem z branży finansowej bo ona chciała żebym reprezentował jej interesy.  
Jerzy
Jerzy Wrz 27 '13, 12:52
Renatko nawet nie wiesz jak bym chciał żeby to była prawda co piszesz o modlitwie. Przecież ja się modlę od małego dziecka i wiele razy zło mnie dopadało w najmniej oczekiwanym momencie. Gdyby tak było to nie było by potrzeba egzorcystów a jest w Polsce około 170 i jest to ciągle za mało. Przecież ich posługa dotyczy praktycznie tylko katolików. Moja siostra chodziła do tarocistki która w żadną niedzielę mszy nie opuściła. Dopiero po tej mszy o uzdrowienia duchowe u egzorcysty zrozumiała swój błąd i zostawiła wszelkie wróżby i wróżbitów. Poszła na spowiedź generalną i ..... w wigilię spalił się jej dom który był częściowo moją własnością (po rodzicach). Gdyby modlitwa ją mogła przed złem ochronić to byśmy w raju żyli.



Justine, napisz nam o tym świadectwie, wiedzy nigdy nie za dużo.   

Lidia
Lidia Wrz 27 '13, 15:47
Wiem ,i dlatego sięzacęłam  modlić ,bo to cosię u Nas w domu zaczęło dziać ,to się w głowie  nie miesci ,też się boję i to bardzo ,bo Ona też urodziła dziecko i On nie chce spisać się z domu ,tak bardzo się boję ,boOn  ma prawie 50 lat i róznie w życiu  jest...Ja też wiem że to nie jest żadna miłośc ,tylko wygoda tej   kobiety w  obcym kraju...Ale ja nic nie mogę zrobić  i nikt Mi nie jest wstanie pomóc ,zostawiłam to woli Bożej ...Nie wiem co to za ,kobieta ,wiem tylko ze jest bardzo mloda majuzdziecko z innym facetem i drugie z moim mezem ,i ze nie może wziąść ślubu kościelnego...Jest albo rozwódką albo  innej  wiary ,bo ztego co wiem to do kościoła chodzą w Niemczech tylko nie wiem do jakiego...Ta kobieta pochodzi ze Szczecina...Gdy ksiadz odwiedził Nas z koleda poswięciłam jeszcze raz dom  ...Myślę że w domu nic złego nie ma ,bo żadnych  oznak niie zauważyłam ....Do Kościoła chodzimy modlimy się ...3 pazdziernika ide na msze ktora prowadzi ksiadz Witko....Wczerwcu pojechalismy z dziecmi do Czestochowy ....Zaufałm Panu BOGU i napewno bedzie dobrze....
Jerzy
Jerzy Wrz 27 '13, 19:25
Widocznie jest to sprawa indywidualna jak ktoś się czuje na mszach o uzdrowienia. Ja też byłem na jednej tego typu mszy z której nic nie wyniosłem i ledwo do końca dotrwałem. Ale to były dla mnie dziwna msza i dziwne świadectwa podawane przez ludzi. Więc postanowiłem więcej do tamtego kościoła nie jeździć na tego typu modlitwy. Natomiast w Zielonce (egzorcysta) i u ojca Witko naprawdę czułem się super. Nie mówiąc już o ojcach Kapucynach w Terliczce. Częściowo przeżywanie mszy i późniejszego nabożeństwa bierze się chyba również z tego że ludzie którzy tam jadą bo chcą a nie z jakiegoś przymusu na zasadzie "bo wypada pokazać się na mszy". Zwłaszcza że msze o uzdrowienia na ogół są w dni powszednie więc w niedzielę normalnie można iść na tę zwykłą mszę do parafii.    
Lidia
Lidia Wrz 27 '13, 20:19
A ja właśnie przed  momentem z takiej mszy wróciłam ,prowadził ją ojciec Płonka nie znam ,bo pierwszy raz na takiej mszy byłam ,nie przygotowałam się było swięcenie wody ,oleju ,i soli ,ludzie dawali prosby na tacę ja nie miałam ,ale w sercu miałam i rozmawiałam  zBogiem i prosiłam...Ludzi masa ,cudownie przezyłam  najpierw Droga Krzyżowa ,Różaniec ,Msza Święta ,Adoracja doMiłosierdzia ,potem  podchodziliśmyi kładł ręce na głowie,pytał o cosięmodlęi odmawia łModlitwę trwało to dzisia jkrócej poniewaz u Nas był zjazd Młodzieży i przyjezdzało 1070 Młodziezy i zaczynało się o20 ich czuwanie...ja się czuję wspaniale ....
Jerzy
Jerzy Wrz 27 '13, 23:27
Lidio, właśnie i ja tak się czuję po mszach za uzdrowienie. Jeśli nie kładę karteczki do koszyka to i tak mam intencję w sercu a ksiądz w modlitwie prosi o spełnienie intencji które w sercu przynieśliśmy do Pana. Zwłaszcza na mszy u ojca Witko widziałem jak ludzie się do siebie uśmiechają i jak przyjaźnie się na siebie patrzą. Następnym razem weźmiesz wodę i itd do egzorcyzmowania i poświęcenia. Warto też zabrać świecę którą można zapalać przy odmawianiu nowenny. Mnie ona bardzo pomaga. 
Jerzy
Jerzy Wrz 28 '13, 13:23
Rito, dziękuję, całości nie dałem rady oglądać bo za dużo mam zajęć domowych ale sporo oglądałem. Dziś też postaram się włączyć. 
Magdalena
Magdalena Wrz 29 '13, 02:12
Naprawdę coś w tym jest... Od dnia, w którym postanowiłam odmawiać Nowennę Pompejańską, męczy mnie kaszel. W pierwszy dzień modlitwy miałam gorączkę, kolejne dni tak samo, teraz kaszel się nasilił, cały czas ktoś przeszkadza, probuje odciągnąć.. Kilka razy w myślach między "Zdrowaśkami" kazałam dosłownie spadać głupim myślom.. i podziałało ;) Dobrze Kasiu mówisz, to jest próba naszej wytrwałości, bo jeśli na czymś nam bardzo zależy, to pokonamy wszelkie przeciwności, a Bóg to napewno zauważy.
Asia
Asia Wrz 29 '13, 19:24
Kochani, super się czyta Wasze świadectwa, to jak pięknie wszyscy pokonują przeciwności. Ja też, chociaż moja modlitwa w tej chwili jest już tylko odklepaniem i nie wiem jak to przeskoczyć. Dziś przystąpiłam do spowiedzi, ale niestety nikt nie jest w stanie mi powiedzieć skąd brać taką bezgraniczną wiarę jak Wy macie. I bynajmniej nie chodzi o to, że wątpię w Boską moc, bo wiem że On może wszystko. Ja po prostu nie wierzę, że wysłucha akurat mnie. Powiedzcie proszę, skąd brać wiarę? Bo ja jadę tylko na nadziei:)
Jerzy
Jerzy Wrz 29 '13, 23:09
Asiu, staraj się odmawiając nowennę zamknąć oczy i rozważając kolejne tajemnice starać się rozmawiać z Matką naszą. To nie udaje się na samym początku bo jakieś złe myśli i wątpliwości szatan podsuwa ale trzeba ćwiczyć. Teraz gdy znam już wszystkie tajemnice na pamięć o wiele łatwiej mi to przychodzi. Gdy rozmawiasz z kochaną mamusią to musisz się uspokoić i słuchać co Ona ma Ci do przekazania. Ona daje nadzieję i podbudowuje naszą wiarę. Nie przejmuj się za bardzo gdy trafi się gorszy dzień bo to każdemu się zdarza. Ważne że z czasem będzie coraz więcej tych dobrych dni które przynoszą nadzieję. Poczytaj o historii powstania Nowenny Pompejańskiej, obietnicach Maryi i uzdrowieniu Fortunatiny, ona też nie została uzdrowiona tak z dnia na dzień a nawet miała nasilenie choroby. Została uzdrowiona bo pomimo wszystkiemu nie straciła wiary.   
Asia
Asia Wrz 30 '13, 07:39
Cóż, widać całe nasze życie to nieustanne wystawianie na próby. U mnie, mimo że kończę drugą już nowennę też jest tylko gorzej i kiedy czytam świadectwa zastanawiam się czemu innych wysłuchano a mnie nie. Kasiu, pomodlę się za Ciebie i Twój spokój, tak żeby wszystko dobrze się ułożyło - może Twoja intencja jest ważniejsza od mojej i najpierw Tobie MB musi pomóc? Bądź dzielna i nie daj się. Wszystko musi być dobrze i na pewno będzie.
Jerzy
Jerzy Wrz 30 '13, 08:05
Kasiu, to byś dopiero złemu prezent zrobiła i nowych sił mu dodała żeby nas mógł bardziej atakować. U mnie też jeszcze nikt płatkami róż nie obsypał domu czy chodników. Po badaniach wyszło że w mózgu są dwa duże guzy a między nimi trzeci rośnie. Ale modlę się i wierzę że Mateńka nasza uprosi dla nas Cud o który prosimy. Dwóch moich kolegów z opozycji którzy pracy nie mogli znaleźć i już nie mieli środków do życia odebrało sobie życie w ubiegłym roku. Byli to uczciwi ludzie którzy nie potrafili znieść upokorzenia, wtedy postanowiłem że choćbym miał z głodu na ulicy umierać jak Łazarz z wczorajszej ewangelii to ja nie popełnię takiego czynu. 
Magdalena
Magdalena Oct 3 '13, 21:11
Ja odkąd zaczęłam odmawiać Nowennę również miewam głupie sny. Może nie tyle "straszne", co głupie. Nigdy w życiu nie śniły mi się jeszcze takie głupoty, z reguły byly to klarowne sytuacje, ktore miały zakończenia.. a teraz? Jedyny, który udało mi się w pełni zapamiętać to o złym tygrysie. Śniło mi się, że wdarł się do mojego domu, rzucał się na wszystkich, pysk miał paskudnie wredny i brzydki, nie jak typowe pasiaste koty. Pamiętam, że gdy rzucił się na moją szefową, ja uciekłam na balkon i próbowałam się wydostać z wysokości 2 piętra. I własnie w tym momencie się obudziłam.. Myślicie, że to sprawka złego czy przypadek? Dodam, że w pierwszych dniach Nowenny nie miałam jakoś specjalnych problemów z jej odmawianiem, lecz teraz... notoryczny ból głowy podczas modlitwy, suchość w gardle, rozproszenia myśli, a dziś nawet zaplątany różaniec, do tego stopnia, że zanim go rozplątałam, zdążyłam zmówić Wierzę w Boga, 3x Zdrowaś i Ojcze Nasz... Co sądzicie o tym?
Gorąco dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam :)
Besia
Besia Oct 3 '13, 23:42

Witaj Magdalenko,co do snów to nieraz zdarzają mi się różne głupie i śmieszne sny ,ale to nie związane z NP ,bo teraz mam przerwę w odmawianiu i też miewam takie sny:)

Oj różaniec miałam nieraz tak poplątany ,że długo, długo mordowałam się ,żeby odplątać ,no i rozproszenia też są mi bardzo znane :(

Pozdrawiam serdecznie :)

Asia
Asia Oct 4 '13, 18:19
Mój różaniec się gubi, plącze, spada za łóżko, rozrywa, a czasem - chociaż trudno w to uwierzyć odmawiam go nie w tę stronę co trzeba. Zaczynam pierwszą dziesiątkę, kończę ją i nagle jestem gdzieś na środku...albo zaczynam pierwszą, kończę ją i nagle jestem na czwartej...;) Ale nic to, za trzy dni kończę drugą nowennę i mimo totalnego wyczerpania zacznę trzecią. MB dała mi maluteńką iskierkę nadziei, potem nic się nie działo, ale przecież nie byłaby taka żeby ze mnie żartować. Jak myślicie?:)))
Jerzy
Jerzy Oct 4 '13, 21:39
U nas było trochę spokoju ale znów zły nas gnębić zaczął. Mnie w nocy zniknął z łańcuszka na szyi Cudowny Medalik Niepokalanej. Rano przy goleniu zobaczyłem że łańcuszek normalnie był na szyi ale bez medalika. Wszędzie go szukałem ale nigdzie go nie było. Wieczorem córka znalazła go pod kołdrą w nogach łóżka i wyobraźcie sobie że kółeczko na którym wisiał było w całości nie naruszone. Znów powiesiłem go na szyi i już nie ucieka. Były i inne "przypadki" ale ten był najbardziej dziwny. Odebrałem to jako znak żeby nie robić przerwy i zaczynać czwartą NP co niezwłocznie uczyniłem.   
Edytowany przez Jerzy Oct 4 '13, 21:42
Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Oct 5 '13, 01:10
Mi też się to kiedyś przytrafiało. Kiedy wręczałem ludziom medaliki św. Benedykta i Cudowne Medaliki, ciągle je gubili, albo zrywały im się łańcuszki na szyi lub gdy trzymali w kieszeni w spodniach ktoś im te spodnie zrywał siłą pod pretekstem wyprania, choć mówili mi że były czyste. Takie przypadki zdarzały się na oddziałach psychiatrycznych gdzie wręczałem ludziom medaliki. Raz ktoś komu dałem Cudowny medalik zgubił go i potem personel sprzątający znalazł medalik w odpływie kanalizacyjnym. Oczywiście były wszystkie poświęcone. Ponieważ mi też się kiedyś zrywały pamiętam że musiałem wykazać się sporą wolą noszenia medalika i cały czas nakładać go na łańcuszek. Po jakimś okresie, chyba po roku a może dłużej problem gubienia medalików się skończył :) Ale dla pewności poszedłem jeszcze na bazarek i kupiłem w sklepie wędkarskim takie kółeczka wolframowe do zaczepiania przynęty i już teraz zawsze nakładam je na medalik. Od tego czasu nigdy już nie zerwał mi się żaden medalik. Mam ich w sumie siedem na szyi w tym krzyżyk. Do tego noszę szkaplerz materiałowy Karmelitański i czerwony od Męki Chrystusa, które też w początkach noszenia rwały się, a raz nawet ktoś mi bliski w napadzie agresji porwał mi koszule i szkaplerze. Pozszywałem i noszę dalej :) Moc Cudownego Medalika jest ogromna. Kiedy po kilku nieudanych próbach wreszcie mój brat przyjął medalik za jakiś czas przyszedł do mnie i powiedział żebym poświęcił mu złoty krzyżyk który kupił wraz z łańcuszkiem. Niestety ostatnio nie widzę go na jego szyi. Gdy go nosi w ten czas o wiele łatwiej dojść z nim do porozumienia. No ale co zrobić w końcu człowiek też musi sam wykazać się odrobiną dobrej woli bo szatan robi wszystko byśmy nie nosili żadnych medalików i krzyżyków. Już samo noszenie Cudownego Medalika na szyi ściąga błogosławieństwo, a noszenie z wiarą i ufnością do Maryi zlewa na duszę ogrom niepojętych łask. Ja tak sobie myślę że to zrywanie i gubienie medalika może być jakąś próbą wierności i wytrwałości którą dopuszcza Pan Bóg ze względu na ogrom łask. Najważniejsze to mieć silne postanowienie noszenia medalika. Wydaje mi się że po jakimś czasie wszystkie problemy z tym związane ustąpią tak jak to było w moim przypadku :) Różaniec też mi się plątał i mieszały mi się Tajemnice podczas odmawiania pierwszych w życiu Nowenn Pompejańskich. A przedtem nim poznałem Nowennę trudności w odmawianiu Różańca były nie do udźwignięcia dla mnie. Nie byłem w stanie w ogóle rozważać żadnej tajemnicy. Modlitwa irytowała mnie i modliłem się na Różańcu tylko ze względu na posłuszeństwo. Kilka miesięcy prosiłem Matkę Bożą by mi znalazła jakąś najlepszą dla mnie książkę z rozważaniami Różańcowymi bo przeczytałem już wszystko na jego temat i tak naprawdę nic mi to nie pomogło. I tak się stało, dostałem upragnioną książkę bez której nie mogę już żyć. Zacząłem też wtedy odmawianie NP na poważnie. Początkowo Różaniec odmawiany według tych rozważań zajmował mi do 6 godzin dziennie. Po jakimś czasie czas ten zmniejszył się do 3 godzin. Udało mi się też wszystko zapamiętać na pamięć. Teraz w co sam nie potrafię do końca uwierzyć zajmuje mi to od godziny do 45 minut i to z pełnym rozważaniem tajemnic według tej książki. Miałem jeszcze takie doświadczenie. Na Mszy Św. o uzdrowienie i uwolnienie było błogosławieństwo świec. Ojciec mówił że dochodzą do niego setki świadectw o tym że niektórzy ludzie czują bardzo intensywny zapach podczas palenia. Że jest to zapach który może nawet być bardzo ostry, a bywa że przez kilka chwil staje się bardzo przyjemny, delikatny i różany. Że zapach ten przenika przez ściany, sklepienia i wydobywa się ze świec także gdy nie są palone. Ponad to wszystkie świece w domu które się zapali w trakcie palenia pobłogosławionych świec zaczynają tak samo pachnieć. A tak naprawdę nie wiadomo w jaki sposób człowiek czuje ten zapach bo to nie przez zmysł węchu jest odczuwalny, że może też sprawiać wrażenie drapania w gardło ale nigdy nikt nie zaczyna kaszleć lub się dusić. No i w moim przypadku wszystko to się sprawdziło. Ale też stała się rzecz zadziwiająca. Ponieważ Ojciec nakładał błogosławieństwo także na dewocjonalia ja gdy się modlił myślałem o swoim różańcu i medalikach na szyi. I w trakcie odmawiania Różańca gdy czyniłem wysiłek by dobrze rozważać to różaniec też pachniał w ten sam sposób co świeca. Także medaliki wydzielały tą trudną do opisania woń przypominającą jedynie kadzidło w Kościele. Ale też zaskoczyło mnie to że Pismo Święte pachniało w ten sam sposób a również i właśnie ta książka o której wspomniałem. Niestety nie napiszę tytułu gdyż książka nie ma Imprimatur. Jeden z Papieży wypowiedział się na temat tych treści i powiedział że kto w całości przeczyta to dzieło ten zrozumie i że nie ma potrzeby wypowiadania się o jego prawdziwości i nadprzyrodzoności.  Po jakimś czasie po śmierci Papieża Prefekt Kongregacji Nauki i Wiary zakazał rozpowszechniania tego dzieła mimo iż na początku władze Kościelne zezwoliły na druk. Powodem były tezy głoszone przez pisarkę że treść tej literatury została podyktowana z Nieba co może przynieść złe skutki. W 1966 r. usunięcie przez Pawła VI niektórych artykułów z Kodeksu Prawa Kanonicznego zniosło wymóg starania się o kościelną zgodę dla publikowania pism tego rodzaju. Ponieważ książka cieszyła i cieszy się nie słabnącą popularnością Stolica Apostolska jeszcze dwukrotnie musiała wyrazić swoją negatywną opinię o rzekomo nadprzyrodzonym autorstwie książki. Na szczęście proces beatyfikacyjny autorki dzieła jest w toku i wszystko jeszcze może się zmienić. Czas pokaże. Przede wszystkim po owocach poznamy ;) 
Jerzy
Jerzy Oct 5 '13, 12:05
Chyba to coś innego gdy się zerwie łańcuszek albo zgubisz go nosząc w kieszeni spodni a co innego gdy łańcuszek się nie rozpiął ani nie zerwał, oczko przy medaliku jest również całe a medalik nagle zniknął. Na oddziałach psychiatrycznych nie bywam i nie mam tam znajomych a np. obrazki z NP rozdaję takim ludziom którzy wyrazili zainteresowanie i mam nadzieję że będą odmawiać nowennę albo dadzą obrazek komuś z rodziny lub znajomych. 
Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Oct 5 '13, 16:19
Na oddziałach psychiatrycznych ludzie są bardzo zaniedbani materialnie. Większość jest jak duże dzieci. Nie mówię o przypadkach ciężkich typu schizofrenia paranoidalna gdzie nie ma już za bardzo kontaktu z takimi osobami, cała reszta która jest tam z powodu przebytych urazów głowy czy chorób genetycznych mimo iż ma jednostkę chorobową to zupełnie normalnie można z nimi rozmawiać. Odróżniają dobro od zła i mają też zasady moralne. Panuje bardzo nie dobry stereotyp na ten temat. Jeśli ktoś samemu wybrał się kiedyś aby przynieść tym ludziom paczkę: kilka owoców, coś słodkiego, coś do picia bo ci ludzie nie potrzebują do szczęścia wiele więcej to wie jaka tam panuje nędza. A ci ludzie naprawdę potrafią odpłacić życzliwym uśmiechem i serdecznością. Takie osoby poza ludźmi dobrej woli odwiedzają jeszcze tylko siostry Misjonarki Miłości. I naprawdę Jerzy można się zdziwić, czasem przyjacielem okazać może się ktoś przez nas zupełnie nie doceniany. Zanim zacząłem odwiedzać tych ludzi byłem pełen obaw ale jak zwykle okazały się to tylko moje ludzkie uprzedzenia.
Asia
Asia Oct 6 '13, 08:42
Witajcie!

Muszę koniecznie coś napisać, chociaż może trudno w to uwierzyć  - ale problemy techniczne jakie miałam dziś żeby wejść na forum są wręcz zabawne. Za nic nie mogłam się zalogować! "Zaloguj" gdzieś zniknęło, wszystko mi się poprzestawiało, klawiatura nie działała, dobre pół godziny mi zajęło żeby tutaj wejść, a mam do napisania coś bardzo, bardzo ważnego i krzepiącego więc uważam że mi w kompie zły chciał namieszać:) W każdym razie - chciałam napisać trochę egoistycznie o sobie, ale myślę że to ważne. Dziś miałam tak piękną i spokojną noc, jak dawno nie miałam. We śnie spełniło mi się wszystko to, o co proszę w mojej nowennie. Było mi tak miło, tak spokojnie, obudziłam się taka radosna, że aż żałowałam że to tylko sen. Zaznaczam, że przecież dziś jest wyjątkowy dzień, zostały mi tylko dwa dni do końca modlitwy, a z racji tego co dziś mamy przed snem odmówiłam suplikę, dwa razy. Czekałam specjalnie do północy, żeby już można było ją odmawiać;)Sama nie wiem, wiem że sny w dużej mierze są przypadkowym zlepkiem, ale dziś jestem pewna, że moja spokojna noc nie była przypadkiem. Chciałam zrobić przerwę, ale wiem że jak tylko skończę tą nowennę, zacznę kolejną...wierzę, że dziś MB dała mi znam "nie martw się", wierzę że to Ona przyszła do mnie dać mi nadzieję. Zatem - wszyscy do nowenny, nie lenić się tylko modlić!:)

Strony: « 1 2 3 »