Loading...

Moje pięć Nowenn | Forum Nowenny Pompejańskiej

Assisi
Assisi Sty 6 '14, 14:03

Za mną cztery Nowenny. Jestem w trakcie piatej i naszła mnie taka refleksja,że chyba czas na nowo sie podzielić tym co się u mnie dzieje. Juz kiedyś dawałam świadectwo ze swojej pierwszej NP. Mój impuls wynika trochę z tego,że czuję że dostąpiłąm wielkiej łaski,że wytrwałam w tych modlitwach i co tu dużo ukrywac, chce sie pochwalic;) ale przede wszytskim chciałabym tez pokazać coś czego nie mogłam wiedzieć pisząc pierwsze świadectwo, mianowicie – że czas pokazuje,że na dane sytuacje należy patrzeć szerzej.. a dopiero Bóg widzi pełen obraz.

 

- Pierwsza NP była w intencji “naszego” malzenstwa, nie będę powtarzac tej historii bo była opisana tutaj http://zywyrozaniec.pl/blogs/150

 W skrócie, przed ślubem zostawił mnie narzeczony i zawalił mi się świat, serce nadal jest w ruinach ale mało kto o tym wie.

 

- Bardzo już zmęczona wtedy już ponad półtoraroczną batalią wewnetrzną modliłam sie do Boga w drugiej Nowennie w intencji  mojego uzdrowienia. Dręczyły mnie tęskne myśli za moim partnerem, miałam depresje, płakałam, nie mogłam pracować, wstawanie z łóżka graniczyło z cudem. Poziom udręczenia i smutku i natrętnych myśli był nie do opisania. Wielokrotnie marzyłam o tym żeby Bóg mnie zabrał z tej ziemi i to natychmiast. Nie wiem jak przezyłam ten czas. Jak na złość dowiadywałam się o szczesliwym życiu mojego niedoszłego męża co jeszcze bardziej pogłębiało zły stan.W tej Nowennie nie narzucałam już scenariuszy, chciałam po prostu wyzdrowieć. Spodziewałam się spektakularnego uzdrowienia z dnia na dzień. W zamian Bóg na mojej drodze postawił wspaniałęgo terapeutę, notabene tego samego, który prowadził mój kurs przedmałżeński.  I powoli z jego pomocą zaczęło się wychodzenie (które trwa do dzis! Choc juz nie chodzę na terapię). Bardzo pomogły mi też kontakty z 3 forumowiczkami, na forum nie bywałam ale wysłałysmy do siebie miliardy maili, które były wsparciem w trudnych chwilach. Dostałam wiec po raz kolejny odpowiedz, ale nie taką jak chciałam. Kilka miesięcy pozniej wziełam udział w indywidualnej kilkugodzinnej modlitwie o uzdrowienie i Duch Sw. mi powiedział,że jestem zdrowa. Nie czuję tego nadal.. ale skoro tak powiedział to pewnie tak jest. Zaczęłam też tworzyć bloga, który zajmował wiele czasu wiec był i formą terpaii i oderwania myśli od tego co mnie gnębiło.

 

- Kolejna,trzecia, w intencji meza dla jednej z forumowiczek:) ona modliła się w intencji meża dla mnie ale ani u niej ani u mnie nie ma owoców wymiernych w postaci wyżej wymienionego. Niemniej jednak wierzę,że dostałyśmy wiele łask.. może siebie przede wszystkim? Starałysmy sie nie prosić o mężów imiennie a żeby nas nie kusiło narzucanie woli Bożej i to tez bylo juz łaską sama w sobie,że a siłę nie modliłysmy się o powrót do byłych narzeczonych.

 

- Moja czwarta NP dotyczyła katastrofalnej sytuacji rodzinno-mieszkaniowo-zawodowej... Wiedziałam,że muszę coś zmienic i podjąć radykalne [nie “letnie” ale stanowcze] decyzje bo miałam bardzo wiele do stracenia ale nie wiedziałam jak i byłam jak dziecko we mgle, sparaliżowana nie potrafiłam podejmować decyzji mimo terapii, mimo wsparcia przyjaciół. Nie było też w okół dobrych perspektyw zawodowych. Pustynia. Wiedziałam,że NP to jedyny ratunek i rozwiazanie.  Modliłam się o jakiekolwiek rozwiazanie z całkowitym otwarciem na wszystkie scenariusze i to chyba był klucz do bycia wysłuchaną... W przed ostatnim dniu cześci błagalnej dostałam propozycję pracy w Paryżu – na bardzo ale to bardzo dobrych warunkach. W minutę podjęłam decyzje, całe życie spakowałam w dwie walizki i wyjechałam 3 miesiace pozniej.  Paryska przygoda to prawdziwy rollercoaster i zupełnie inny nowy rozdział mojego życia. Maryja poza pracą dała mi możliwość odcięcia się od byłego narzeczonego, zaczęcia od nowa, wspólnotę młodych, dała cudowne zakonnice, które wspierały szczególnie na początku i nie wiem czy [widzę to dopiero teraz] nie dała mi przypadkiem miłosci innego mężczyzny?

 

Dodam tylko,że w Paryżu jest Kaplica Cudownego Medalika, na rue du Bac i mimo,że byłam tam juz kiedyś lata temu z wycieczką to dopiero teraz podeszłam do wizyty świadomie a na mojej szyji zawisnął cudowny medalik. Staram sie go też od czasu do czasu “wciskać” znajomym i bliskim  mi ludziom.

 

-       Bóg i Maryja mają to do siebie,że niczego nie narzucają i mimo,że dostałam od nich pakiet szturmowy na przetrwanie kolejnych miesięcy rozpaczy po rozpadniętym związku to jak przyszedł moment próby to poległam z kretesem. Odnowiłam kontakt z moim niedoszłym meżem i niestety mimo,że dla niego był stricte koleżenski dla mnie nie i zaczełam wsiakać coraz bardziej w relacje, która na ten moment nie miała przyszłości i ze wszystkich znaków na niebie i ziemi wynika,że w ogole. W tym samym czasie w moim życiu pojawił się mężczyzna, który wydawał sie być naprawdę dobrym materiałem na partnera… wierzący, chcący zachować czystość przedmałżeńską, stabilny finansowo i tak dalej. Niestety pojawienie sie kogoś kto wyrwał moje serce z korzeniami i nadal je trzymał w kieszeni sprawiło,że narobiłam głupot, o których na dodatek dowiedziało się mnóstwo osób. Zaczęłam kolejną NP w intencji wyprostowania życia uczuciowego tak jak chce Maryja… i tylko z tym zastrzezeniem odmawiałam tą NP. Nawet jak chiałam jej coś narzucić to gryzłam się w język. Historia jest spektakularna ale nie chce jej opiswać bo obfituje w wiele szczegółów bardzo personalnych. Niemniej jednak ponownie jak w ostaniej NP najbardziej znaczące rzeczy rozegrały się w przedostani dzień części błaganej. Efekt był taki, że mój były nadal podtrzymywał niechęć do bycia razem i bycia w powaznym związku w ogole, a nowopojawiony mężczyzna z bardzo niezdecydowanego stał się niezwykle zdeterminowany by być ze mną w związku. Zostały mi jeszcze niespełna 3 tygodnie tej Nowenny i będę się wsłuchiwać to co chce ode mnie Maryja. Od 2,5 roku nie bylam w zadnym zwiazku, kazdego wartosciowego faceta spławiałam, nie dawałam nawet najmniejszej szansy na relację. Boje się, nie wiem czy jestem w stanie być z kimś żywiąc tak silne uczucia do mojego niedoszłego męża, nie wiem czego chce dla mnie Maryja i nie jestem w ogole przekonana do tego związku ale mam wrażenie,że ona delikatnie podsuwa swoje rozwiazania i nie chce po raz kolejny ich przegapic. Czasem sie boję,że Bóg straci do mnie cierpliwosc i zostanę sama na zawsze.Czasem mam do niego pretensje, ze przeczołgał mnie przez prawdziwe pole minowe.. dlaczego dał mi tamtego człowieka, zabrał i na dodatek nie wyzwala mnie z uczucia... a mija już 2,5 roku... zbliża się 30stka.. wiec i "ten czas" kiedy cały świat ma dzieci o brączki an palcu a ja nie umiem sie z nikim związać. 

 

W głowie mam następną Nowennę. Od bardzo dawna już chciałam pomodlić sie o nawrócenie i wyzwolenie z egoizmu mojego byłego narzeczonego. Mimo,że dla niego jestem już rozdziałem zamknietym, i żyje jak chce to mam takie poczucie,że jesli ja sie za niego nie pomodlę to kto? Poza tym czy jest lepsza forma prosby o uwolnienie z egoizmu niż poświecenie 1.5h przez 54 dni by Maryja pomogła jemu nie zmarnowac zycia? Drugą osobą, o którą chcę się pomodlić to mój tata, katolik okazjonalny… Wiem,ze będę czuła i wiedziała za kogo i kiedy odmawać różaniec bo każda z intencji była dla mnie bardzo ważna i przychodziła w porę. Mimo zwątpień wiedziałam,że to jest jedyna taka opcja. Boję się ataków szatana bo potrafi naprawdę przejść samego siebie jeśli mu w czymś przeszkadzam (wiem,że ostatecznie jestem po stronie Boga i nic mi nie grozi) i boje sie,że modlac sie za człowieka, który tak bardzo mnie zranił ponownie się w nim zakocham….

 

To chyba tyle.. chciałam Wam pokazać jak Maryja ubogaca życie i jak warto i jak trudno jej oddac stery. Zerwane narzeczenstwo nadal rzuca sie cieniem na moje zycie i mimo,ze na poziomie racjonalnym wiem ze to chyba nie byl chlopak dla mnie to nie umiem isc do przodu… ale ufam… ufam i bedę to powtarzać przez łzy… że Ona wie najlepiej….

 

Może moje świadectwo komuś pomoże?

 

 

Besia
Besia Sty 6 '14, 14:18
Assisi dziękuję za Twoje świadectwo:)
Wiki
Wiki Sty 6 '14, 14:24
Mam to szczęście, że zdążyłam już poznać lepiej Assisi. To cudowna osoba, która zasługuje na szczęście po tym co przeszła i jak walczy z przeciwnościami losu. Mocno w to wierze i modlę się często o to, żeby w końcu znalazła swoją drogę i szczęście. Co do medalika... udało jej się "wcisnąć" także i mnie ten medalik. Jest cały czas na łańcuszku, i tam pozostanie. I jestem jej za to wdzięczna :)
Assisi
Assisi Sty 6 '14, 16:23
Mam nadzieję,że będę mogła napisać za jakiś czas,że w końcu nastąpił spokój i stabilizacja... bardzo już na to czekam. Ja w swojej uczuciowości się miotam bo zostałam odrzucona, niestety w głębi serca osoba "której chcę" sie nie zmieniła... po prostu staram się zaakceptować wole Boga.. a widać,że jest inna niż moja. 
Assisi
Assisi Sty 6 '14, 16:45
Pokoju w sercu niestety nie mam, nadal wiem że zaakceptowanie i rozpoznanie woli Boga jest kluczem do szcześcia..ale chyba jeszcze nie dojrzałam. Niemniej jednak zgadzam się w 100% gdybym tak "bardzo nie chciała po swojemu" życie błoby łatwiejsze.
Iwona
Iwona Sty 6 '14, 22:20
Wydaje mi sie ze nie mozna wierzyc w sloniki i motylki bo tym odbiera sie Bogu zaufanie a w niego trzeba tylko wierzyc i jemu ufac.Ja wlasnie sie dzisiaj modlilam bo matka wpoila mi zabobon nie wracaj sie do domu.Jestem obciazona tym zabobonem bo moj ojciec w dzien smierci ponoc wracal sie 3 razy do domu.lLE to skrzywien wynosi sie czasami  z domu rodzinnego.
Assisi
Assisi Sty 7 '14, 10:13
Zgadzam się z Renatą w tym co napisała. Oczywiście,że należy unikać wszystkiego co ma choćby pozór zła, ale nie należy popadać w przesadę. Myśle,że są takie obrazy czy przedstawienia motyla, które nie pozostawiają pola do interpretacji, budzą grozę i coś z nimi ewidentnie jest nie tak niemniej jednak nie wpadajmy ze skrajności w skrajności, ten motyl wydaje się być niewinny:) 
Dorota
Dorota Sty 7 '14, 13:46
Nie do końca zgodzę się z Renatą. Jeśli chodzi o naturę, to wierzymy , że jest to dzieło Boga. Co innego  z rzeczami stworzonymi przez człowieka, a tu już mogą występować różne rzeczy. Do nich należy wiara ich twórców w innych bogów i związane z tym intencje tworzenia różnych rzeczy, choćby tylko słoniki z podniesioną trąba , które niby mają dać szczęście,  ich produkcja ma przecież gdzieś swój początek. Mamy wiele takich rzeczy ze wschodu, ze wschodnich kultur, a tam wiele praktyk okultystycznych się stosuje, często jest to zwykłe szamaństwo.  

Posłużę się przykładem słonika. Jaka pierwsza myśl powstaje na widok słonika  z podniesioną trąbą...?  Oczywiście, że o szczęściu i nawet gdy za nią pojawia się myśl o Bogu, to on przynosi najpierw inną myśl. Wymaga to jednak pracy nad sobą , naszego pragnienia byśmy te myśli o szczęściu od słonika wyrzucili , Bóg widząc ten nasz mętlik myślowy i nasze starania w tym kierunku uwalnia nas w końcu od tego. Tego doznałam  ja sama na przykładzie uwolnienia od mętliku myślowego gdy czarny kot przebiegał mi drogę, czy jak wracałam się po coś do domu. Nigdy nie wierzyłam w to , ale zawsze myślałam , że ludzie w to wierzą , że się coś złego stanie.  Oczywiście , stałoby sie nawet gdybym uwierzyła, bo zły duch  to potwierdzi , że mi się stało, a ja dalej więc wierzę i się boję takiego zajścia. Nic więcej głupszego chyba nie mogło powstać  Idę przecież z Jezusem, z Maryją, cóż złego może mi się stać?  Ale zanim doszło do tego, że w ogóle przestałam o tym myśleć, że ta pierwsza myśl "czarny kot -stanie się coś złego " w ogóle nie istnieje w moim umyśle to trochę czasu zeszło.

 Słuchajmy wiec egzorcystów, ale nie popadajmy też w paranoję, Bóg jest silniejszy !

I jeszcze coś, nasza niewiedza nie ochroni nas przed złem. Jeśli coś było stworzone przez człowieka w jakimś określonym celu, bynajmniej dalekim od Boga, to mimo naszej niewiedzy będzie to pracowało w nas , w naszym domu po cichutku, po malutko.  Dobrze Assisi napisała " należy unikać wszystkiego co ma choćby pozór zła".  Anna 123 poczuła hamulec, bo tak naprawdę nie wie skąd  ten naszyjnik pochodzi, nadmieniam , ze motyl ma jeszcze inne okultystyczne znaczenie, związane z naszymi snami. Hamulec dla niej - choćby pozór zła.

Ponadto...mówimy o rzeczach    tworzonych  w określonym celu - naszego szczęścia, zdrowia , powodzenia - już to dyskwalifikuje je w naszej wierze. A niestety nie jest tak łatwo pozbyć się myśli , że właśnie to oznaczają.


A co do liczby 666...nie tylko to jedna ze stron w Biblii jako wydania książkowego, ta liczba jest bodajże użyta czterokrotnie w Biblii , a na końcu w Księdze Objawień, to tak dla zainteresowanych...


I na koniec, to co mówią egzorcyści jest ważne, można wpaść rzeczywiście w lęki jeśli się słucha ich czystych konferencji tu w necie, tylko , że to jest w stosunku do tego , co oni mówią wyrywkowe. Najwięcej mówią o miłości i o tym, że my oddajac się Bogu  mamy moc pokonania tych wszystkich zagrożeń. 

Dorota
Dorota Sty 7 '14, 14:12
Renatko, napisałam żeby nie wpadać w paranoję. Dokładnego rozeznania można by dokonać próbą prześledzenia życia  Juliana Tuwima. 

Spójrz na to z tej strony...modlę się o czyjeś nawrócenie, ten ktoś nie wie o tym, ja widzę jego przemianę, po czasie widzi też ten ktoś. 

Szatan też wysłuchuje  próśb ...konsekwencje mogą być rozpoznane dopiero po wielu latach. Dlatego ważne jest rozeznawanie duchowe, tego , co sie dzieje wokół nas czy w nas. 

Dorota
Dorota Sty 7 '14, 14:27
Na temat Słonia Trąbalskiego ni wyraziła zdania, ale propozycję i ni wiem , z czego Twoja ironia wynika.

A z moim zdaniem nie musisz się zgadzać , masz do tego prawo. Ja piszę to, co mówią egzorcyści, przez których jestem formowana , jak również na podstawie własnych doświadczeń z  życia swojego, jak i innych, bo służę modlitwą o uwolnienie. 

Tyle z mojej strony.

Jakby co, odniosę się później, teraz muszę stąd iść

Besia
Besia Sty 7 '14, 15:06
I tu się zgadzam z Renatą ,oczywiście trzeba unikać jak najbardziej okultystycznych przedmiotów i wszelkiego zła ,ale też nie należy wpadać w przesadę ,bo może to doprowadzić do nerwic i lęków przed wszystkim ,a chyba nie o to tu chodzi .
Edytowany przez Besia Sty 7 '14, 15:22
Iwona
Iwona Sty 7 '14, 17:51
DZiewczyny nasuwa sie prosty wniosek trzeba unikac wszystkiego w co chocby w malutkim procenicie wierzycie Ja moge miec kolekcje sloni bo to dla mnie tylko slon z porcelany a dla kogos rzeczy ktore beda odbierac Bogu jemu tylko nalezna wiare i ufnosc.
Besia
Besia Sty 7 '14, 17:55

Bogusiu masz rację diabeł tu miesza i dlatego też proponuję ,żeby przerwać tą dyskusję ,bo do porozumienia raczej ona nie doprowadzi ,każdy ma swoje zdanie i ma prawo do tego .

Oczywiście ,że potrzeba jest wielka rozwaga w takich sprawach , dobrze znać symbole okultystyczne i mądrze do nich podchodzić .

Edytowany przez Besia Sty 7 '14, 18:13
Assisi
Assisi Lut 26 '14, 11:31
Cytat z Bogusia

 

Wiesz, napiszę o sobie, doszłam do tego, że "moja wola" stała się moim utrapieniem. Rzuciłam się w ramiona Jezusa:) Pomogło bardzo.

Dopiero teraz do mnie dotarło znaczenie Twoich słów... moja wola naprawde jest moim utrapieniem... dziękuję za te słowa, mam nadzieje,że wnioski będe w stanie wprowadzic w życie!


Zaczęłam właśnie część dziekczynną jednej NP w intencji zdrowia mojej chorej i na krawędzi życia/śmierci babci i drugiej w intencji "uzdrowienia z niedojrzałości i podążania za tym czego oczekuje od niego Maryja" mojego niedoszłego męża. Oby to przyniosło owoce... obym umiała uznać wolę Jezusa a nie swoją. 

Edytowany przez Assisi Lut 26 '14, 11:33