Loading...

Eucharystia | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Inka
Inka Oct 28 '14, 10:55

Warto przeczytać ten artykuł,przemyśleć..dzięki kochana:)

Dorota
Dorota Oct 28 '14, 19:50

Bardzo dobry artykuł, dzięki Ci, Beti :) Polecam też książkę Vinny Flynn"7 Tajemnic Eucharystii " http://www.katolik.pl/...ii-,2810,812,cz.html

Besia
Besia Oct 28 '14, 20:28

Tak znam tą książkę ;)Też polecam;)

Besia
Besia Oct 31 '14, 10:00
BetiMar 16 Eucharystia uzdrawia

Podczas każdej Mszy św. uobecnia się najważniejsze wydarzenie w dziejach wszechświata, a jest nim męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Zmartwychwstały Pan zaprasza wszystkich do pełnego udziału w Jego zwycięstwie nad szatanem, grzechem i śmiercią. Pragnie uzdrawiać nas swoją miłością, obdarowywać radością, pokojem i wszelkimi łaskami, które są nam potrzebne w drodze do nieba.

Jeżeli nie nawiążemy z Jezusem osobistego kontaktu, będziemy zamknięci na przyjęcie Jego uzdrawiającej miłości, a nasz udział w Eucharystii stanie się niepełny.

1. Koniecznym warunkiem owocnego uczestniczenia we Mszy św. jest żywa wiara w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii. Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie (J 4, 48) - mówi Pan Jezus. Dlatego daje nam cudowne znaki, abyśmy z całą mocą uwierzyli, że Eucharystia to jest On sam, w swoim zmartwychwstałym i uwielbionym ciele. Jednym z najbardziej spektakularnych cudów, który szokuje świat nauki, jest uzdrowienie niewidomej Gemmy di Gorgi. Gemma przyszła na świat w 1939 r. we włoskiej miejscowości Ribera. Ponieważ urodziła się bez źrenic, nie było cienia szansy, by kiedykolwiek mogła widzieć. Babcia dziewczynki nie traciła jednak nadziei i gorliwie modliła się o uzdrowienie wnuczki. W końcu zdecydowała się pojechać z nią do San Giovanni Rotondo, aby Gemma przyjęła tam swoją pierwszą Komunię św. z rąk ojca Pio. Po przybyciu na miejsce 18 czerwca 1947 r. udały się najpierw do spowiedzi. Później uczestniczyły we Mszy św. odprawianej przez ojca Pio, podczas której Gemma przyjęła po raz pierwszy Chrystusa do swojego serca. Właśnie wtedy Jezus dokonał cudu uzdrowienia. Możemy sobie wyobrazić radość małej Gemmy, kiedy po raz pierwszy wżyciu mogła zobaczyć otaczający ją świat. Wołała z radością: Babciu, ja widzę cały świat! Badania u najlepszych specjalistów stwierdziły fakt, że Gemma nie ma źrenic, a jednocześnie doskonale widzi. Jest to dla mnie rzecz niewytłumaczalna - stwierdził jeden z naukowców - brak źrenic jest równoznaczny ze1 ślepotą, dlatego nie można zrozumieć, w jaki sposób to dziecko jest w stanie cokolwiek widzieć. Prof. Caramazza z Perugii po szczegółowych badaniach napisał w raporcie medycznym, że wbrew wszelkim prawom fizyki i biologii dziewczynka bez źrenic (a więc absolutnie niezdolna do tego, by cokolwiek postrzegać wzrokiem) doskonale widzi.

Oczy bez źrenic, które widzą to nieustannie trwający cud, poprzez który Jezus pragnie uświadomić nam, że gdy uwierzymy w Jego rzeczywistą obecność w Eucharystii i otworzymy przed Nim nasze wnętrze, to wtedy będzie mógł przemieniać nasze serca i uzdrawiać z największych chorób duchowych i fizycznych. Do dnia dzisiejszego Gemma di Giorgi jest tego żyjącym świadkiem.

2. Nie można owocnie uczestniczyć we Mszy św. jeśli się jest w stanie grzechu ciężkiego. Trzeba koniecznie pójść wcześniej do spowiedzi, aby Jezus zgładził grzechy i przywrócił stan łaski uświęcającej. Gdyby ktoś odważył się przyjąć Komunię św. w grzechu ciężkim, to zaciąga wielką winę i bardzo pogarsza swoją duchową sytuację. Św. Paweł ostrzega: Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie (...) wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was jest słabych i chorych i wielu też umarło (1 Kor 11, 27-30).

3. Wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że brak przebaczenia, urazy, antypatie i gniew zamykają drzwi naszego serca przed Zbawicielem. Bardzo wiele chorób ma swoje źródło w braku przebaczenia, a także w dobrowolnym otwieraniu się na działanie złych mocy, przez życie w stanie grzechu, uleganie różnego rodzaju nałogom, praktykowanie okultyzmu, korzystanie z usług wróżek, magów, uzdrowicieli, a także przez noszenie różnego rodzaju amuletów i innych przedmiotów związanych z okultyzmem. Jeżeli człowiek zerwie radykalnie swój związek z mocami zła i zawierzy całe swoje życie Chrystusowi w sakramentach pokuty i Eucharystii, wtedy zostają zlikwidowane główne źródła choroby i następują uzdrowienia ze stanów zdawałoby się nieuleczalnych. Jeżeli z czystym sercem, całkowicie i bezwarunkowo zawierzymy Jezusowi siebie i całe swoje życie, przyjmując Go w Komunii św., to On z całą pewnością, każdego z nas będzie duchowo uzdrawiał (natomiast fizycznie tylko wtedy, jeżeli będzie to korzystne dla naszego życia wiary i zjednoczenia w miłości z Nim).

Pewna Polka, po kilku miesiącach pracy we Włoszech, źle się poczuła. Poszła do lekarza, który zdiagnozował u niej dwa guzy nowotworowe wielkości pomarańczy. Kilka dni przed operacją modliła się przyciskając do swego serca obraz Bożego Miłosierdzia wydrukowany w Miłujcie się! Wyrzekła się wszelkiego grzechu i prosiła Jezusa, aby mogła z serca przebaczyć wszystko wszystkim, żeby do nikogo nie chowała urazy. Usłuchała również rady koleżanki i wyrzuciła wahadełko, którym się posługiwała, zrywając wszelkie związki z tego typu praktykami. Później poszła do spowiedzi, uczestniczyła we Mszy św. Po przyjęciu Komunii św. oddała Jezusowi całą siebie na Jego wyłączną własność. Nie modliła się o uzdrowienie, tylko o to, aby wola Boża wypełniła się w jej życiu. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że w ten sposób usunęła wszystkie przeszkody, które broniły Chrystusowi dostępu do jej serca. Kiedy tuż przed operacją, jeszcze raz została zbadana, ku wielkiemu zaskoczeniu lekarzy, nie znaleziono najmniejszego śladu guzów. Była całkowicie zdrowa. Spełniła konieczne warunki do tego, aby Jezus w Eucharystii mógł ją całkowicie uzdrowić nie tylko duchowo, ale i fizycznie.

4. Bardzo ważne jest, abyśmy uczestnicząc we Mszy św. całym sercem wierzyli, że dla Jezusa nie ma rzeczy niemożliwych, że On może wyzwolić z największych nałogów, uzdrowić ze wszelkich chorób duchowych, psychicznych i fizycznych. Ojciec Emilien Tardif w swojej misji ewangelizacyjnej budził w ludziach wiarę w rzeczywista obecność Jezusa w Eucharystii. Na Msze św., które odprawiał przychodziły dziesiątki tysięcy ludzi, którzy z głęboką wiarą otwierali swoje serca na Chrystusa obecnego w Eucharystii. Pan Jezus mógł wtedy dokonywać zadziwiających uzdrowień duchowych i fizycznych. Jednym z nich jest uzdrowienie meksykanki Celii Covarrubias. Gdy miała 30 lat zachorowała na cholesteatomię lewego ucha. Podczas operacji zrobiono jej trepanację, wycinając ucho środkowe. Ponieważ postępowała infekcja, wykonano następną trepanację i dodatkowo usunięto kości ucha wewnętrznego. Celia nic nie słyszała na lewe ucho, ponieważ nie posiadała organów słuchowych. Uczestnicząc we Mszy św., którą celebrował ojciec Tardiff, na serio potraktowała wezwanie kaznodziei, aby uwierzyć w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii. Po przyjęciu Komunii św. oddała się całkowicie Jezusowi, aby był jej jedynym Panem i Zbawicielem. Ku jej wielkiemu zdumieniu nagle zaczęła słyszeć lewym uchem lepiej aniżeli tym, które było zdrowe. W swoim świadectwie Celia mówiła, że jeżeli człowiek nie ma żadnego organu słuchowego i nagle zaczyna słyszeć to jest to szczególny znak, przez który Jezus pragnie zaapelować do naszych serc, abyśmy odrzucili wszelkie wątpliwości i wszelkie przeszkody, które blokują działanie tego jedynego Pokarmu, który daje życie wieczne, a jest nim uwielbione Ciało i Krew Chrystusa w Komunii św.

Najważniejszą misją Jezusa, który pozostał z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata w tajemnicy Eucharystii, jest uwalnianie z wszelkich więzów, które czynią nas niewolnikami. Chodzi tu przede wszystkim o uwalnianie z więzów grzechu (por. Mt 4,23-29). W każdej Mszy św. Jezus przynosi nam pełne zbawienie, dając nam w darze swoje zmartwychwstałe życie i miłość. Zostajemy włączeni w życie Trójcy Świętej, abyśmy mogli już teraz na ziemi doświadczać rzeczywistości nieba. Tylko od naszej wiary i właściwego przygotowania zależy, czy uczestniczenie we Mszy św. stanie się dla nas najważniejszym wydarzeniem życia. Pamiętajmy o słowach, które Pan Jezus wypowiedział do św. Faustyny: Wiedz o tym, córko moja, kiedy przychodzę w Komunii św. do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na mnie, pozostawiają mnie samego, a zajmują się czymś innym. O, jak mi smutno, że dusze nie poznały miłości. Obchodzą się ze mną, jak z czymś martwym (Dz 1385).
 

 

 

Ks. M. Piotrowski TChr


Publikacja za zgodą redakcji

nr 2/2005

 

 

 

 

 

 

#1 ·Cytat ·Edytuj         BetiMar 16 Cuda Mszy Świętej -fragmenty książki -o.Paul O'Sullivan

POŻYTKI PŁYNĄCE ZE MSZY ŚWIĘTEJ

 

Św. Tomasz, książę teologów, pisze pięknie o Mszy świętej: „Msza święta – mówi – wyprasza pozostającym w grzechu śmiertelnym łaskę skruchy. Sprawiedliwym gładzi grzechy powszednie i przebaczenie kar należnych za grzechy. Przynosi im w darze wzrost łaski uświęcającej, jak również wszelkie potrzebne łaski”.

 

Św. Paweł, pustelnik, stał kiedyś u drzwi kościoła, w czasie gdy wchodzili ludzie. Zobaczył wówczas duszę jednego mężczyzny, wielkiego grzesznika, w stanie tak strasznego upadku, że był zszokowany. Co więcej, ujrzał diabła stojącego przy nim, który – wydawało się – całkowicie władał tym człowiekiem. Gdy wychodzono ze Mszy świętej, spostrzegł owego mężczyznę całkowicie odmienionego, tak iż poprosił go na bok i zapytał w sekrecie, czy żałuje za swoje grzechy. Biedak od razu wyznał, że popełnił wiele bardzo ciężkich grzechów, lecz w swojej książeczce do nabożeństwa wyczytał: „Choćby grzechy wasze były czerwone jak szkarłat, sprawię, że ponad śnieg wybieleją”. „Od razu zacząłem prosić Boga o przebaczenie; bardzo żałuję za swoje grzechy i chciałbym niezwłocznie przystąpić do spowiedzi”.

Św. Paweł zauważył, że przez ten akt szczerego żalu człowiek ten – dzięki nieskończonym zasługom Mszy świętej – zyskał odpuszczenie wszystkich swych grzechów.

 

Chrystus Pan powiedział do św. Mechtyldy: „We Mszy świetej przychodzę w takim uniżeniu, że nie ma grzesznika, choćby najbardziej zdeprawowanego, którego bym nie przyjął, jeśli on tylko tego pragnie. Przychodzę z taką słodyczą i miłosierdziem, że przebaczyłbym mym największym wrogom, jeśli tylko będą o to prosić. Przychodzę z taką szczodrobliwością, że nie ma takiego nędznika, którego nie ubogaciłbym siłą swej miłości. Przychodzę z takim niebiańskim pokarmem, że pokrzepię najsłabszych, z takim światłem, że rozświetlę mroki najbardziej ślepych, z taką obfitością łask, że usunę wszelką nędzę, pokonam wszelki opór i uśmierzę wszelki lęk”.

Jakież wspaniałe słowa Bożego pocieszenia – słowa Boga samego! Gdybyśmy już nic więcej nie usłyszeli o Najświętszej Ofierze Mszy świętej, czyż same te słowa nie wystarczyłyby nam, by napełnić nas wiarą i ufnością wobec Boskich Tajemnic?

 

Św. Grzegorz z Nazjanzu. W żywocie tego wielkiego świętego czytamy, że ojciec jego zapadł na ciężką chorobę i był umierający. Chory był w stanie tak krańcowej niemocy, że nie mógł już prawie wykonać najmniejszego ruchu. Puls jego był ledwo wyczuwalny i nie był w stanie przyjmować żadnych pokarmów. W końcu całkowicie stracił przytomność.

Rodzina, straciwszy wszelką nadzieję na ludzką pomoc, złożyła swą ufność w Bogu. Przeniesiono się do kościoła, gdzie odprawiana była Msza święta w intencji wyzdrowienia chorego.

Gdy rodzina powróciła do domu, wszelkie niebezpieczeństwo było już zażegnane i pacjent wkrótce powrócił całkowicie do zdrowia.

 

Święty Proboszcz z Ars poważnie się rozchorował i pomimo nieustannej pomocy ze strony lekarzy, jego stan szybko się pogarszał, tak iż nie było już nadziei na poprawę.

Poprosił, by odprawiono Mszę świętą przy ołtarzu św. Filomeny. Gdy Msza święta się zakończyła, był całkowicie uleczony.

 

W Lizbonie umierała złożona śmiertelną chorobą pewna dama. Lekarze nie rokowali wyzdrowienia. Cierpiała z powodu złośliwego raka, który do tego stopnia się rozwinął, że nie było możliwości wykonać operacji.

Jej spowiednik zasugerował, żeby odprawić Mszę świętą w intencji jej pełnego wyzdrowienia.

Umierająca chętnie przyjęła te radę. Msza święta została odprawiona ku czci św. Dominika i oto, dzięki nieskończonej mocy tej Mszy świętej, ku radości przyjaciół a zdumieniu lekarzy, chora dama szybko wracała do zdrowia.

Jakże często widujemy w naszych chrześcijańskich domach rodziców, braci lub siostry – chorych śmiertelnie. Wzywani są wybitni lekarze, kupuje się drogie lekarstwa, nie szczędzi się trudów, by zapobiec śmierci naszych bliskich i przyspieszyć ich wyzdrowienie.

To wszystko prawidłowo! Lecz dlaczego zapominamy, dlaczego lekceważymy najpotężniejszy z oręży: Mszę świetą?

Ileż to mężczyzn i kobiet, leżących teraz w grobach, mogłoby żyć, gdyby były w ich intencji ofiarowane Msze święte, podobnie jak za niewiastę w Lizbonie!

Iluż to nieszczęść i wypadków można by było uniknąć, gdyby ludzie pokładali wiarę i ufność w nieskończonych zasługach Najświętszej Ofiary!

Gdyby tylko katolicy rozumieli skuteczność Mszy świętej, kościoły nie mogłyby pomieścić tłumów, które chciałyby uczestniczyć w owych Boskich Misteriach.

Jakże miłe Bogu byłoby, gdyby chrześcijańskie matki ofiarowywały Msze święte za swoje rodziny i w nich uczestniczyły, a jeszcze lepiej – uczyły swoje dzieci od wczesnej młodości brać udział we Mszy świętej!

 

 

MSZA ŚWIĘTA WYPRASZA NAM SZCZĘŚLIWĄ ŚMIERĆ

 

Łąską wieńczącą nasze życie jest świątobliwa i szczęśliwa śmierć. Jaką korzyść przyniesie komu, że będzie miał długie i szczęśliwe życie, będzie cieszył się wszelkimi wygodami, jakie może zapewnić bogactwo, wszelkimi honorami, które może zaoferować świat, jeżeli żywot swój zakończy złą śmiercią?

Nieszczęśliwa śmierć oznacza nigdy niekończącą się nędzę i utrapienie.

Umieramy tylko raz i jeśli umrzemy złą śmiercią, nie będzie żadnej możliwości naprawienia błędu. Zła śmierć pogrąża człowieka w czeluściach ognia piekielnego na całą wieczność.

Zatem jest rzeczą absolutnie najważniejszą, żebyśmy robili wszystko, co w naszej mocy, używali wszelkich możliwych środków, by zapewnić sobie szczęśliwą śmierć.

Świątobliwi pisarze zalecają różne znakomite metody, dzięki którym możemy zapewnić sobie zbawienie, i powinniśmy stosować wszystkie te sposoby, jak tylko najlepiej potrafimy. Wszyscy jednak są zgodni, że najlepszym i najłatwiejszym środkiem do celu jest częste uczestnictwo we Mszy świętej.

 

Chrystus Pan zapewnił św. Mechtyldę, że ukoi i pocieszy wszystkich, którzy uczestniczyli pilnie we Mszy świętej i że w godzinie ich śmierci wyśle im na pomoc tylu swoich wielkich świętych, w ilu Mszach świętych uczestniczyli w ciągu swego życia.

 

Penellas opowiada, że pewien pobożny człowiek miał taką ufność w skuteczność Mszy świętej, że ze wszystkich sił starał się jak najczęściej w niej uczestniczyć. Mężczyzna ten poważnie się rozchorował i umarł w wielkim pokoju i radości. Jego proboszcz bardzo ubolewał nad stratą przykładnego członka swojego stadka i ofiarował liczne umartwienia w intencji jego duszy.

Wielkie było zdumienie poczciwego księdza, gdy zmarły ukazał mu się promienny i radosny, dziękując mu za miłość, lecz jednocześnie dodając, że nie są mu potrzebne modlitwy, ponieważ dzięki częstej obecności na Mszy świętej, poszedł od razu do nieba.

 

Nautier, biskup Wrocławia, pomimo uciążliwych zajęć i poważnej odpowiedzialności starał się jak najczęściej uczestniczyć we Mszach świętych odprawianych w jego katedrze.
Gdy umierał, widziano jego duszę wznoszącą się do nieba w towarzystwie wielu pełnych chwały aniołów, śpiewających słodkie pieśni radości i uwielbienia.

Wszyscy porządni chrześcijanie zrobiliby dobrze, gdyby poszli za tymi pięknymi przykładami i za każdym razem podczas Mszy świętej – prosili Boga o łaskę świątobliwej śmierci i uwolnienie od ognia czyśćcowego.

 

 

NIE OPUSZCZAJCIE MSZY ŚWIĘTEJ!

 

Obowiązek uczestniczenia we Mszy świętej w niedziele i święta jest bardzo poważny i niezadośćuczynienie mu w te dni, bez dostatecznej przyczyny, jest grzechem śmiertelnym. Nie dość, że grzesznik w ten sposób traci istotne łaski, których może już nigdy nie otrzymać, ale Bóg może go też surowo ukarać, co też często się zdarzało.

Poniżej kilka na to przykładów, które możemy przytoczyć.

Następujący fakt miał miejsce niedaleko Rzymu. Trzech przedsiębiorców udało się na targi do Cisterno i, po pomyślnym zawarciu swoich transakcji, dwóch z nich przygotowywało się, by powrócić do domu w niedzielę rano. Trzeci zwrócił im uwagę, że w ten sposób nie będą mogli uczestniczyć we Mszy świętej. Zaśmiali się na te słowa i odpowiedzieli, że będą mogli pójść na Mszę kiedy indziej. To powiedziawszy wsiedli na konie i wyruszyli w drogę powrotną.

Ich towarzysz poszedł na Mszę, a następnie podążył za nimi. Jakaż była jego konsternacja, gdy dowiedział się, że obaj jego przyjaciele zginęli na drodze jako ofiary strasznego wypadku!

Piszący te słowa pamięta inna okropną karę wymierzoną przez Wszechmocnego jednemu nieszczęśnikowi w samym Rzymie. Ten człowiek był masonem i zamiast chodzić na Mszę w niedziele, pracował ostentacyjnie, powodując w ten sposób niemałe zgorszenie.

W uroczystość Zielonych Świątek, zajęty był jak zwykle swoją grzeszną pracą na wysokim rusztowaniu, gdy oto nagle runął na ziemię, ginąc na miejscu.

Św. Antonin z Florencji przytacza inny przykład przedwczesnej śmierci, jako kary za nieobecność na Mszy świętej.

Dwaj młodzi ludzie wyjechali razem na polowanie. Jeden z nich wysłuchał wcześniej Mszy świętej, drugi nie. Nagle rozszalała się nad nimi burza z grzmotami i błyskawicami. Jeden z nich, ten, który nie był na Mszy świetej, zginął rażony piorunem, natomiast jego towarzysz wyszedł bez szwanku.

Jednym z podstawowych obowiązków chrześcijanina jest uczestniczyć we Mszy świętej w niedzielę, jedyny dzień w tygodniu poświęcony Bogu. Jest rzeczywiście wielce nagannym lekceważyć ten obowiązek.

 

 

JAK UBOGI CHŁOPIEC ZOSTAŁ BISKUPEM,
KARDYNAŁEM I ŚWIĘTYM

 

Piotr Damian stracił ojca i matkę krótko po urodzeniu. Jeden z jego braci zaadoptował go, ale traktował z niezrozumiałą szorstkością, zmuszając do ciężkiej pracy, karmiąc mizernie i nie zapewniając mu należytego przyodziewku.

Któregoś dnia Piotr znalazł sztukę srebra, która – jak dla niego – stanowiła niemałą fortunę. Przyjaciel powiedział mu, że może ze spokojnym sumieniem wykorzystać znaleziony przedmiot dla siebie, ponieważ właściciela nie da się znaleźć.

Jedynym problemem było dla Piotra zdecydować, czego najbardziej potrzebuje, odczuwał bowiem boleśnie niedostatek wielu rzeczy.

Gdy rozważał to wszystko w swojej młodej głowie, przyszło mu na myśl, że może zrobić coś jeszcze lepszego, a mianowicie zamówić Mszę świętą za dusze w czyśćcu, a zwłaszcza dusze swoich drogich rodziców. Za cenę wielkiego wyrzeczenia wprowadził swój pomysł w czyn.

Natychmiast dało się zauważyć zasadniczą odmianę jego losu.

Najstarszy brat zjawił się w domu, gdzie Piotr przebywał i, zaszokowany brutalnymi udrękami, którym młody człowiek był poddawany, postarał się, by przeszedł on pod jego kuratelę. Ubierał go i żywił jak swoje własne dziecko, kształcił go i opiekował się nim z wielką miłością. Urzeczywistniały się nieustannie błogosławione owoce. Nadzwyczajne talenty Piotra dały znać o sobie, tak iż został szybko wyświęcony na księdza. Jakiś czas potem wyniesiony został do godności biskupa, a wreszcie mianowany kardynałem. Cuda towarzyszyły jego wielkiej świętości, tak że po śmierci został kanonizowany i ogłoszony doktorem Kościoła. Te wspaniałe łaski spłynęły jak ze źródła dzięki owej jednej Mszy świetej.