Witam :)
O kurcze, nie wiedziałam w jakim dziale umieścić ten wątek :D przepraszam, jeżeli jest w złym.
Może zacznę od początku. Nie jestem osobą wierzącą. Tj. wierzę, że istnieje jakaś nadprzyrodzona moc, która musiała powołać cały wszechświat do istnienia, ale nie wierzę w religie. Jednakże zauważyłam, że osoby religijne mają jasno określone zasady, których starają się przestrzegać (oczywiście nie każda taka osoba, wszędzie można natknąć się na skrajności). Sama również uważam, że Dekalog jest zbiorem zasad uniwersalnych, które powinny być przestrzegane przez każdego. Cóż, nasza kultura opiera się właśnie na dorobku starożytności oraz na Biblii. Jednak nie chciałam o tym pisać...
Jakiś czas temu poznałam chłopaka, w którym się zakochałam, ze wzajemnością zresztą. Nie jest to mój pierwszy "związek", przeżyłam już kilka mniej lub bardziej intensywnych relacji damsko-męskich. Jednak pierwszy raz czuję coś takiego. Mogłabym dla niego w ogień wskoczyć. Martwię się o niego, staram troszczyć, myślę o jego przyszłości. Nie zakładam, że będziemy całe życie razem, jesteśmy bardzo młodzi, ale oczywiście na chwilę obecną chciałabym tego ;) jednak miałam już "chłopaków" i wtedy również pragnęłam, aby to było TO. Ten stan zakochania zmusił mnie do pewnych przemyśleń...a mianowicie - czy prawdziwa miłość istnieje, czy możliwe jest kochać kogoś całe życie. Patrząc na otaczających mnie ludzi, odpowiedź brzmi NIE. Moje obie babcie wyszły za alkoholików, nie kochali się, a całe życie nawzajem ranili, moi wujkowie i ciotki rozchodzą się albo ciągle kłócą. Moi rodzice...to jest bardzo bolesne, bo pierwsze doświadczenia miłosne wynosi się właśnie z obserwacji najbliższego otoczenia...ale moi rodzice mam wrażenie, że nie kochają się wcale. Są razem, bo wspólny kredyt, bo dzieci, bo dom i takie przyziemne sprawy. Poza tym w tym wieku trudno kogoś nowego znaleźć. Ciągłe kłótnie, wzajemne pretensje, przykre słowa - to wszystko sprawia, że nie potrafię wierzyć w to, że ktoś pokocha mnie na całe życie oraz że ja będę mogła pokochać tak drugą osobę.
Zadawałam te pytania moim znajomym, ich rodzinom, ale każdy traktował mnie "na odwal", dlatego też postanowiłam znaleźć forum religijne. Dlaczego religijne? Bo podejrzewam, że osoby, które zdecydują się na zmierzenie z moimi pytaniami, są w małżeństwie, albo się do niego właśnie przygotowują..A przecież ślub katolicki jest na całe życie i zakłada wzajemne kochanie się i wspieranie aż do śmierci. Może Wy lepiej rozumiecie miłość i jej strukturę od otaczających mnie osób.
Także jeszcze raz przytoczę moje pytania: czy można kochać kogoś całe życie? Czy prawdziwa miłość istnieje? Czy można szaleć za kimś do końca? A może ktoś uważa, że miłość została zabita w dzisiejszych czasach przez, nazwijmy to rozwiązłość na każdym kroku i taką powszechność rozwodów i zdrad?
Liczę na to, że ktoś rozwieje moje wątpliwości, z góry dziękuję za to.
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !