Zdarza się w życiu takie zatrzymanie, taka Modlitwa w Ogrójcu. To są te chwile, gdy uświadamiamy sobie prawdę trudną do ,,przełknięcia”: kobieta doświadczająca samotności w małżeństwie, uświadamia sobie, że obowiązki domowe i kłopoty ją przerastają. Często do Ogrójca zapraszamy przyjaciółkę, całe tłumy osób, którym ufamy. Jezus zabrał swoich uczniów, którzy zasnęli… Znowu wskazówka, że aby spotkać się z Bogiem potrzebna jest nasza samotność, niemożność, pustka. Szansa na zobaczenie, że czasem ciałem nie ma przy nas tych przez których jesteśmy kochani.
http://fot. Fotolia.pl/Biczowanie Pana Jezusa . Doświadczyć na sobie gniewu drugiego człowieka. Ile razy tak jest, że jesteśmy jak otwarta tarcza, że dostajemy celne ciosy, a serce staje się jak otwarta rana. Przyjąć czyjąś złość na siebie, być milczącym w chwilach agresji, która nas dotyka. Taką drogę Jezus pokazuje współczesnej żonie, matce i każdemu kto chce Go naśladować. Trudna jest ta droga, często pytamy: „Ale po co?” i nie potrafiąc odnaleźć się w zbolałych ranach Jezusa zaczynamy toczyć walkę, sami stajemy się dręczycielami, bo w sercu czujemy się zadręczeni. Może warto wtedy przerwać ten kamienny krąg, może warto zatrzymać się w zbolałych ranach biczowanego Jezusa i szukać w nich schronienia?
Bycie w centrum - prawie każdy lubi to miejsce, ale bycie w centrum Cierniem ukoronowania zasadniczo zmienia postać rzeczy. Bycie ośmieszonym, skompromitowanym, wyśmianym. Nikt sam nie wybierze takiej drogi. Nawet w rodzinie jesteśmy w stanie to przeżyć, a może najbardziej tam. Jest tysiące sposobów na upokorzenie, a odpowiedzią jedna postawa – milczące poddawanie się. Znowu zatrzymanie, bo Miłość uzdalnia nas do widzenia więcej i szerzej.
Trzy pierwsze tajemnice wprowadzają nas na nową drogę, stają się przygotowaniem do podjęcia życia z Bogiem. Może już na wstępie się poddamy? A może zatrzymanie nad tym, co bolesne uzdolni nas do wyruszenia z Jezusem na Drogę Krzyżową. Jest to wielkie wyzwanie, możemy przejść na nowo wszystkie doświadczenia naszego życia, zobaczyć je w nowej perspektywie. Być trochę jak Szymon z Cyreny, przymuszony do wzięcia krzyża. Potrzebujemy tego przymuszenia, często jest nim bezsilność dopadająca nas, to ona staje się przewodniczką na nowej drodze, która dla niektórych jest pojmowana jako droga do zatracenia, ale kto poznał Miłość Boga przeżywa tę drogę jako wyzwolenie, chociaż prowadzi do Śmierci na krzyżu. Umieranie pozostawia ciszę, która jest miejscem dla Boga, umierając zatrzymujemy się nad tym, co najważniejsze i dzięki temu możemy rodzić się do nowego życia. Odkrywamy głębszy sens wszystkiego tego, co nas w życiu spotyka i prowadzi na spotkanie z Tym, który wie najlepiej, a Maryja trwa pod krzyżem, wskazując drogę do Syna.
s. Magdalena Kusior- ze Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Matki Bożej Różańcowej. Więcej na https://www.facebook.com/dominikanki.matkibozejrozancowej.