Loading...

Niesakramentalni | Forum Nowenny Pompejańskiej

Besia
Besia Sie 16 '16, 10:52

~~Na jakiej drodze rozwiedzeni mogą wracać do Boga

ks. Jan Pałyga

 

Droga dobrych czynów, droga wielkich pragnień, duch pokuty, wczytywanie się w ducha Ewangelii. Oto według ks. Jana Pałygi „droga”, na której rozwiedzeni mogą wracać do Boga.

 


Droga dobrych czynów

 
© kmiragaya - Fotolia.com

„Teologia orzecznikowa” mówi, że tam, gdzie jest dobro, prawda i miłość, tam jest i Bóg, nawet jeśli człowiek jest grzeszny, a nawet uważa się za ateistę. Dziwnie to brzmi, ale przecież wiemy, że dobro i prawda nie mogą pochodzić od złego ducha, który jest esencją zła. Dlatego wszystko, co dobre i szlachetne w swej istocie, musi pochodzić od Boga. A zatem ludzie grzeszni, także żyjący w związkach cywilnych, im więcej czynią dobra, tym bliżej są Boga. Innymi słowy, przed małżeństwami nieskramentalnymi rysują się dwie drogi zbawienia.

Jedna, to życie w łasce uświęcającej, druga – to życie w prawdzie na drodze czynów dobrych. Pierwsza – dla wielu z nich najczęściej jest bardzo trudna, ale możliwa do realizacji. Druga – dostępna jest dla wszystkich. Aczkolwiek same dobre czyny nie są w stanie dać łaski uzdalniającej ludzi ze związków tylko cywilnych do przyjęcia Komunii św., to jednak stwarzają ową przestrzeń, która w jakiejś chwili ich życia, może dopiero przy jego końcu sprawi, że te dwie drogi: łaski sakramentalnej i dobrych czynów, zbiegną się ze sobą i ludzie pojednają się z Bogiem, według wymogów Kościoła.

Trzeba też pamiętać, że Bóg w swojej wszechmocy dysponuje różnymi środkami, także poza sakramentalnymi, by umożliwić ludziom zbliżenie się do siebie. Jak świadczą dzieje konwertytów, stwierdzenie to jest nie tylko teologicznie poprawne, ale historycznie uzasadnione.


Droga wielkich pragnień

Jest jeszcze jedna droga, na którą trzeba zwrócić uwagę. Jest to droga wielkich pragnień. Z tym, że one muszą być „czyste” w swych motywach i intencjach. Człowiek musi pragnąć bliskości Boga dla Niego samego i dobra swojej duszy. Okazuje się bowiem, że wielkie pragnienia rodzą wielkie czyny i potrafią przełamać nieraz bardzo duże trudności.


Duch pokuty

Brak akceptacji ze strony rodziny, a także odpychający stosunek księży do małżonków żyjących tylko w związkach cywilnych, trzeba przyjąć w duchu pokuty za własną nielojalność wobec prawa Bożego, bądź też jako doświadczenie religijne, które przyjmujemy w ramach „drogi krzyżowej”, którą każdy chrześcijanin, w takiej czy innej formie, musi przejść. Małżonkom niesakramentalnym wypadła właśnie taka droga i dlatego ze skruchą w sercu trzeba nią iść.

W tym duchu trzeba także przyjąć trudne pytania dzieci, z którymi spotykają się niesakramentalni w bardzo różnych momentach życia. Potrzebna jest tu pokora i takt rodziców, by ich odpowiedzi i wyjaśnienia nie spowodowały nieprzewidzianych ran u dzieci, a także nie spowodowały niechęci do któregoś z rodziców czy do Kościoła.


Wczytywanie się w ducha Ewangelii

Jeżeli chcą zbliżyć się do Boga ci, którzy nie mogą przystępować do spowiedzi i Komunii św., mogą zjednoczyć się z Chrystusem dzięki Jego słowu w Ewangelii. Ważne jest również wypełnianie praktyk religijnych, zalecanych przez Kościół. Chodzi tu przede wszystkim o Mszę św., która dla rozwiedzionych jest dostępną formą kontaktu z Chrystusem Eucharystycznym. Jest to ich Eucharystia. Dlatego nie należy mówić, że małżeństwa niesakramentalne są całkowicie odcięte od Eucharystii.

Angażowanie się w życie wspólnot religijnych pozwoli pogłębić więź z Kościołem i będzie wkładem w potrzeby duchowe i materialne ludzi. Wszystko to daje duże możliwości rozwoju życia duchowego i zbliżenia się do Chrystusa.

 


 

Na podstawie książki: ks. Jan Pałyga, Niesakramentalni. Duszpasterstwo rozwiedzionych żyjących w nowych związkach, Edycja Świętego Pawła, 2003

Besia
Besia Sie 16 '16, 10:59

~~Co jest najważniejsze w życiu małżeństw niesakramentalnych?

ks. Jan Pałyga

Małżonek niesakramentalny może być odcięty od Kościoła, sakramentów św., kontaktu z duchownymi, a mimo to jego dusza będzie pełna Boga, kiedy jest wiara, modlitwa i wszelkie inne formy kontaktu z Bogiem, do jakich zdolny jest człowiek.


Mówię o tym dlatego, że wiele małżeństw żyjących w związkach niesakramentalnych koncentruje się tylko na spowiedzi i Komunii św. Oczywiście, spowiedź i Komunia św. bardzo pomagają w rozwoju religijności, ale stanowią tylko jeden jej aspekt. W sytuacji, kiedy ludzie nie mogą przystępować do tych sakramentów, cały ich wysiłek winien być skoncentrowany na dostępnych im aktach religijności.

 

Tymczasem rozwiedzeni domagają się nieraz za wszelką cenę dopuszczenia ich do Stołu Pańskiego. W duszy rodzi się wtedy podejrzenie (Boże, przebacz), że im nie chodzi o życie religijne, tylko o „uboczne usankcjonowanie” przez Kościół sytuacji małżeńskiej. Grzech ciężki jest przeszkodą do prowadzenia życia religijnego, ale jest to też sprawa konkretnej sytuacji życiowej, niemożności „rozwiązania” cywilnego małżeństwa. Wtedy wystarczy wzbudzenie aktu żalu i wyrażenie przed Bogiem woli załatwienia sprawy, kiedy to tylko będzie możliwe. To pierwsza kwestia.

Druga wiąże się z faktem, że Bóg działa nie tylko przez sakramenty św., ale także w inny sposób, często przekraczający naszą wyobraźnię. Bóg nie ogranicza udzielania swojej łaski do ludzi „prawowiernych”, ale daje ją także ludziom o słabej kondycji moralnej. Czasem nawet wybiera to, co słabe i grzeszne (Abraham, Mojżesz, Dawid).

Podobnie postępował Chrystus. Na swojego widzialnego następcę wybrał Piotra, który się Go zaparł. Wielu wybitnych chrześcijan osiągnęło wysoki poziom religijności i zjednoczenia z Bogiem dopiero w późniejszym wieku np. św. Augustyn, św. Franciszek z Asyżu, św. Teresa z Avilly.

Bardzo często ludzie ze związków niesakramentalnych stawiają pytanie: Co mają robić, by rozwijało się ich życie religijne?

Po pierwsze, muszą pogłębiać i ożywiać swoją wiarę i możliwie żyć nią na co dzień.

Po drugie, powinni dużo modlić się. Gdy do ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych mówię o modlitwie, pytają, jak my mamy modlić się, skoro tkwimy w grzechu. Grzech nie stanowi przeszkody, gdy chodzi o modlitwę, trzeba tylko na jej początku powiedzieć w duchu: Boże, Ty wiesz, że moje życie nie jest zgodne z Twoimi wymaganiami, za co Cię przepraszam i przyrzekam, że zrobię wszystko, jak to tylko będzie możliwe, by podporządkować się Twoim przykazaniom. I wtedy z ufnością przedstawiać Bogu swoje sprawy, dziękować za wszystko i wielbić Go jako Stwórcę nieba i ziemi.

Po trzecie, trzeba wypełniać dostępne praktyki religijne, przede wszystkim uczestniczyć we Mszy św., która jest osobistym spotkaniem z Jezusem Eucharystycznym.

Po czwarte, winni być otwarci na Boże impulsy w zakresie służby człowiekowi. Wtedy łatwiej im będzie zrozumieć, jak niepojęty jest Bóg w miłości do człowieka. Odczują także Jego obecność w swoim życiu. Dlatego zawsze im mówię, żeby cenili sobie te dotknięcia łaski Bożej, które im wyraźniej powiedzą niż wszystkie ludzkie słowa, że Bóg jest z nimi i nie cofnął im swojej miłości.

 


 

Na podstawie książki: ks. Jan Pałyga, Niesakramentalni. Duszpasterstwo rozwiedzionych żyjących w nowych związkach, Edycja Świętego Pawła, 2003.

 

Besia
Besia Sie 16 '16, 11:03

~~Bp Czaja do par niesakramentalnych: Jezus zawsze was odnajdzie

KAI

Jeśli jest wiara w waszym sercu i o nią się troszczycie, to jesteście w Kościele nadal – mówił do osób żyjących w związkach niesakramentalnych bp Andrzej Czaja 13 kwietnia podczas spotkania w katedrze opolskiej. „Kościół ma dyscyplinę sakramentów i nie dopuszcza was, ale nie może Jezusowi zabronić przychodzić do was Swoimi drogami, a On zawsze takie znajdzie” – przekonywał biskup opolski..


„Jeśli wasza sytuacja jest do naprawienia, to trzeba to zrobić” – wzywał bp Czaja. „Jeśli jest wiara w waszym sercu i o nią się troszczycie, to jesteście w Kościele nadal – przypomniał.

Bp Czaja wskazywał, że choć Kościół nie dopuszcza do sakramentów osób żyjących w związkach niesakramentalnych, to nie pozostawia tych ludzi bez opieki. Zachęcał do częstego sięgania po Pismo Święte. „Trzymajcie się mocno Słowa Życia. Starajcie się żyć odtąd na miarę przykazań Bożych. Rozwijajcie wspólną modlitwę w rodzinie. Modlitwa domowników to jest czas otwartego nieba nad nami” - tłumaczył bp Czaja.

 Ordynariusz opolski radził, by w czasie trudności i zmagań "spieszyć pod krzyż". "W Ukrzyżowanym znajdziecie ukojenie i siłę. Miejcie szczególne nabożeństwo do Jezusa Ukrzyżowanego. Bo Jego oblicze nam mówi: „człowieku kocham cię i będę kochać i do końca będę walczył o to, byś zasiadł kiedyś w niebie ze mną” – zakończył bp Czaja swoje wystąpienie do osób żyjących w związkach niesakramentalnych.

 

Poniżej pełny tekst wystąpienia biskupa opolskiego:


Wprowadzenie do liturgii "Gorzkich Żali"

 W związku z Rokiem Rodziny w naszej metropolii, swój list na Wielki Post ukierunkowałem na podjęcie trudu odnowy życia rodzinnego i małżeńskiego. Zwróciłem się do wszystkich ze szczególnym apelem, aby w czasie tegorocznego Wielkiego Postu zdiagnozować kondycję swojej rodziny, rozważyć w sercu odpowiedzialność za jej aktualny stan i podjąć stosowne kroki z myślą o jej dobrym funkcjonowaniu i rozwoju. Wskazałem zwłaszcza na wielką odpowiedzialność, jaką w kształtowaniu życia rodzinnego małżonkowie mają wobec siebie nawzajem, wobec swoich dzieci, a także wobec rodziców i teściów. W realizacji wielu zadań nie jesteśmy jednak zdani li tylko na własne siły. Bóg nam chętnie pomoże. Trzeba jednak wołać: „Wzmocnij mnie Panie duchem ofiarnym”. I o tego ducha ofiarnego chcemy tu szczególnie prosić!!! Mówi bł. Jan Paweł II: „Nie łudźmy się nie ma świata bez wysiłku, sukcesu bez pracy, przyjemności bez ofiary” (Santiago de Compostela, SDM 1989). Trzeba więc nam wołać: „Wzmocnij mnie Panie duchem ofiarnym”.

W zakończeniu listu ze szczególną troską zwróciłem się do Was, których przygniata ciężar życia w związku niesakramentalnym bez możliwości uzdrowienia sytuacji. Jak przed rokiem zaproponowałem Wam wspólne nabożeństwo pokutne w Niedzielę Palmową tym razem tu w katedrze opolskiej. Bardzo się więc cieszę z Waszej obecności i dziękuję Wam żeście odpowiedzieli, żeście przyszli. Chcę się z Wami przełamać słowem Pańskim, razem pomodlić i udzielić Wam szczególnego błogosławieństwa na trudne trwanie w jedności z Bogiem.
 Posłuchajcie zatem słowa, którym chcę się z Wami podzielić: Flp 2,2-18.

 Słowo krzepiące (homilia do tekstu Listu do Filipian 2,2-18)

 W centrum odczytanego fragmentu jest tzw. Hymn o kenozie, że Jezus nie tylko się ogołocił ze swej chwały Bożej, stając się człowiekiem, ale też uniżył samego siebie przez posłuszeństwo Ojcu aż do śmierci.

 W ten sposób Apostoł stawia nam Jezusa jako wzorzec na drodze zbawienia, jako wzór pokory do naśladowania; nie wystarczy więc sławić Pana słowami Hosanna, ani składać płomienne deklaracje („choćby wszyscy Cię odstąpili nie Ja Panie”). Wówczas nie trudno Pana odstąpić, zaprzeć się Go, zdradzić, a nawet wrogo krzyczeć: Na krzyż z Nim.

 Wielkim pragnieniem Boga jest, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano. „Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano”. Chodzi o zgięcie kolana - naszego i każdego człowieka. To oznacza dla nas zadanie służby i świadectwa, przez służbę i świadectwo bliźnim.

 W życiu rodzinnym służba i świadectwo się wzajemnie przenikają. Trzeba bowiem, byśmy stale pielęgnowali swoją miłość i pracowali nad jej rozwojem, robili wszystko, aby nie zabrakło nam dobrego słowa dla siebie, bliskości i czułości, gotowości do kompromisu i ofiary, woli przebaczenia i pojednania. Trzeba dbać o to, by nawet w oddaleniu (ze względu na pracę) być razem myślą i sercem.

 Nie wystarczy bowiem tylko coś z siebie dać: trochę czasu, wysiłku i znoju. By prawdziwa miłość królowała w pożyciu małżeńskim, także w przyjęciu i wychowaniu dzieci, w trosce o rodziców i teściów, trzeba stale dawać swoje życie, bez reszty i zniechęcenia. To nie jest łatwe, ale właśnie wierne naśladowanie Chrystusa stanowi najlepszy i skuteczny zaczyn wszelkiego dobra między nami i owocowania naszego życia na ziemi i ku wieczności - zgodnie z zapewnieniem Jezusa, że kto straci swe życie z Jego powodu i Ewangelii zachowa je na wieki (por. Mk 8,35). Dlatego Apostoł stwierdza: „To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. Chodzi o to dążenie do oddania życia, które domaga się od nas ducha ofiarnego.

 To jest konkretne wskazanie jak zabiegać o własne zbawienie - z bojaźnią i drżeniem. Nie znaczy to, że nie ma możliwości zbawienia w tej waszej konkretnej sytuacji, która jest nie do naprawienia. Powiedzieliśmy sobie rok temu, że nie jest ono wykluczone. Bóg bardzo pragnie zbawienia nas wszystkich. Wasze zbawienie nie jest więc zagrożone, jeśli jest wiara w waszym sercu i o nią się troszczycie. Jesteście nadal w Kościele, w tym Bożym domu dla nas na ziemi, zbudowanym z myślą o naszym zbawieniu.

 Owszem Kościół ma określoną dyscyplinę udzielania sakramentów i to dlatego, a nie ze złej woli, nie dopuszcza Was do komunii św. i sakramentu pokuty i pojednania. Natomiast Pan Jezus ma również swoje drogi pozasakramentalnego przychodzenia do człowieka, przygarniania do siebie grzesznika ramionami Swojego miłosierdzia.

 Wasza sytuacja nie wyklucza więc możliwości zbawienia, nie trzeba więc o zbawienie drżeć w znaczeniu powątpiewania, czy aby jest możliwe. Trzeba o nie zabiegać z drżeniem, czyli robić wszystko, by możliwości zbawienia nie zlekceważyć i nie zmarnować.

Drogą jest uginanie kolana na służbę Bogu i troska o to, by i żyjący obok, zwłaszcza nasi domownicy też to kolano uginali przed Bogiem. Zatem własna służba Bogu i świadectwo na rzecz budzenia i umacniania wiary, zwłaszcza domowników. Piękną tego formą jest trud wychowania dzieci i wnuków oraz posługa miłości bliźnim, zaczynając od własnych rodziców i teściów.

 Na trud realizacji tej drogi zbawienia św. Paweł radzi: „Trzymajcie się mocno Słowa Życia”. Nie wolno nam żyć po swojemu. Jeśli już nie potraficie zmienić swej życiowej sytuacji, po tym, jak nie dotrzymaliście przysięgi małżeńskiej, róbcie wszystko, aby żyć Bożym słowem. Kiedy Bóg mówi nie wolno nam gardzić Jego słowem. Trzeba nam bardziej słuchać Boga, aniżeli ludzi.

 Skupieni wokół słowa rozwijacie wspólną modlitwę domowników, wszyscy razem. Tej modlitwy tak bardzo brakuje, przecież Jezus zapewnia: Gdzie dwaj, albo trzej zebrani w imię moje, tam Ja pośród nich. Módlcie się wspólnie m.in. do św. Rodziny (choćby modlitwą papieża Franciszka, którą otrzymacie na końcu nabożeństwa).

 W chwilach szczególnie trudnych, gdy może się wydawać, że już nie dam rady, spieszcie pod krzyż, najlepiej wspólnie. W Ukrzyżowanym zawsze znajdziecie podpowiedź, co czynić i siłę do miłowania mimo ran i bólu. Miejcie szczególne nabożeństwo do Chrystusa Ukrzyżowanego. Trzeba ciągle kontemplować oblicze Jezusa Ukrzyżowanego.

 Niech też każdy z Was stale przywołuje Ducha Świętego: Wzmocnij mnie duchem ofiarnym. Trzeba mieć szczególne nabożeństwo do Ducha Świętego i jak bł. Jan Paweł II na Placu Zwycięstwa wołać doń o ducha ofiarnej miłości.

 Wielką pomocą na drodze ku zbawieniu, na drodze służby i świadectwa jest komunia duchowa, inaczej komunia pragnienia (o której mówiłem rok temu nawiązując do myśli papieża Benedykta XVI). Przychodźcie chętnie na Eucharystię i wyrażajcie przed Panem z ufnością swoje pragnienie serca. Ten sam papież zachęca też do szczerej rozmowy z kapłanem zwieńczonej błogosławieństwem na dalszą drogę życia. W czasie wizyty ad limina Apostolorum papieża Franciszka wyraźnie ucieszyła nasza informacja o korzystaniu z tego typu kierownictwa duchowego niektórych z Was.

 Siostry i bracia, róbcie więc wszystko, aby nie zmarnować możliwości zbawienia. Jest ono nam wszystkim oferowane na drodze służby i świadectwa. Nie ulega wątpliwości, że trudniej o nie, gdy droga przyjmowania świętych sakramentów nie jest drożna. Tym bardziej trzeba korzystać ze wskazanych możliwości trwania przy Bogu.

 

 

 

Edytowany przez Besia Sie 16 '16, 11:05
Besia
Besia Sie 16 '16, 11:18

~~Modlitwa komunii duchowej

 

Panie Jezu Chryste!

Pełen miłości zasiadłeś ze swoimi uczniami do Ostatniej Wieczerzy.

Dałeś im swoje Ciało na pokarm i Krew swoją jako napój

i w ten sposób włączyłeś ich we wspólnotę swego boskiego życia.

Nie mogę Cię dzisiaj przyjąć,

ale Ty jesteś moim Zbawicielem i kochasz mnie, jak tylko Zbawiciel kochać może.

I dlatego proszę Cię, abyś mnie dopuścił do duchowego udziału w tajemnicy Twego Ciała i Krwi.

Przyjdź do mnie i zostań ze mną, abym mógł powiedzieć:

„Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”.

Zwyciężaj zło we mnie, wzmocnij to, co dobre.

Uczyń mnie czystym, wiernym, ofiarnym i pomóż mi z dnia na dzień pełnić wolę Ojca.Amen

Edytowany przez Besia Sie 16 '16, 11:19
Besia
Besia Sie 16 '16, 11:21

~~Modlitwa komunii duchowej

Panie Jezu, który najlepiej znasz ludzkie serca.

Ty wiesz, jak bardzo brak mi Chleba żywego

i jak wielki jest ten głód odczuwany przez dni, miesiące, lata…

Ty znasz dramat mego sumienia,

wiesz, ile we mnie wątpliwości, niepokoju i pytań.

Wiesz także, jak bardzo pragnę spotkania z Tobą.

Szukam nieustannie dróg prowadzących do Ciebie,

szukam prawdy o sobie, o drugim człowieku,

bo chcę więcej rozumieć i właściwie odczytać sens mego życiowego doświadczenia.

Nie mogę przystąpić dziś do Twego stołu,

ale budzę w moim sercu pragnienie bycia przy Tobie, Boże, w Najświętszej Eucharystii.

Jednoczę się z Tobą i z tymi, którzy przyjęli Cię teraz sakramentalnie.

Dziękuję Ci, Panie, za wielki dar,

jakim jest gotowość spotkania się ze mną w komunii duchowej.

W tej szczególnej chwili mocno odczuwam, że Ty, Jezu,

oddałeś za wszystkich ciało swoje i wylałeś krew swoją.

Obejmij i mnie Twoją miłosierną miłością. Panie,

pozwól mi czerpać siłę z tego spotkania z Tobą i odbudować w sobie nadzieję,

że kiedyś dotrę do Ciebie, który jesteś Źródłem wszelkiej łaski.

Amen.