Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Natalio , na podstawie tego , co piszesz nie można sądzić , czy to Boże znaki. Czemu tak myślę...?
Po pierwsze - piszesz chaotycznie, po drugie - z Twego pisania wynika , ze modlisz się , kiedy jest źle, a kiedy dostajesz , jaka jest Twoja modlitwa i czy w ogóle jest - o tym ani słowa.
Ponadto ... nawet jeśli to były czy mają być znaki Boże, to spójrz , co Ty z nimi robisz, myślisz tylko o tym , czy chłopak wróci , a gdzie w tym Bóg , Maryja...? Żyjesz tylko myślami o chłopaku, to może być odzwierciedleniem Twoich snów , czy jest znakiem to samo się okaże. Ale... Twoje zdanie : "Z tym jedynym...modlę się nadal i mam nadzieję ze w koncu moja modlitwa zostanie wysluchana i odzyskam go,a wtedy będę.zawsze już wielbić Maryję...", to już mi całkiem się nie podoba, bo jest w nim - "wtedy będę.zawsze już wielbić Maryję", wtedy będziesz dopiero wielbić Maryję, a teraz co...? A gdy chłopak nie wróci, to co ...odejdziesz od modlitwy...? To jest myślenie nie tylko krótkowzroczne , ale i złe.
Człowiek popełnia wiele błędów w życiu, a błędy te można z pomocą Boża naprawić. Masz prawo i powinnaś ciągle powstawać z porażek, Moja rada, skup się na Jezusie, Maryi i najpierw spójrz na swoje życie , stań w prawdzie przed Bogiem, zmień swoje myślenie, bo inaczej to będziesz cały czas popełniać błędy. Piszę tak, bo choć Ty piszesz , że się zmieniłaś, to w jaki sposób niestety już nie i ja np. mogę pomyśleć o takiej zmianie tylko :"już więcej chłopaka nie zranię", a tego to żaden człowiek przewidzieć nie może, co faktycznie kiedyś zrobi.
Pani Doroto,modlić się tak prawdziwie zaczęłam rok temu gdy zostałam wysluchana mimo,że wcześniej nie modliłam się prawie wcale... Od tej pory modlę się regularnie,zawsze podziękuję może już nie tak żarliwie jak proszę,ale myślę,że to co mnie teraz spotkało jest wystarczającą nauczką i czuję ,że gdybym została wysluchana to moja wiara na pewno by sie pogłębiła..Mój chłopak nigdy nie był mocno wierzący,ale ja jego wiarę pogłębiłam,uwierzył,że Bóg istnieje po tym jak dzięki mojemu wysłuchaniu modlitw dostał pracę..Poszedł do spowiedzi,do Kościoła.Jego wiara zanikła po tym jak gdy był dzieckiem umarło mu obojga rodziców,wtedy przestał wierzyć,ale można powiedzieć,że dzięki mnie na nowo uwierzył,zwłaszcza gdy mu powiedziałam,że to że jesteśmy razem jest zasługą św.Rity. Ufam Bogu,że mi pomoże,ale chciałabym jednoznacznego znaku co robić...czy może nic nie robić i cierpliwie czekać.Nie chce podejmować sama decyzji,żeby potem żalować i dręczyć sie,że przez to przeszkodziłam Bogu w działaniu
Natalio, ja na czas modlitwy , kiedy powierzam jakaś sprawę, to już po ludzku nic nie czynię, przecież dlatego powierzam coś Bogu, bo mnie już brak pomysłu, a On wszystko może wyprostować, zmienić. Gdybym czyniła coś po ludzku , to wyszłoby , że to ja znów przejmuję ster.
Są jednak Boże natchnienia , by coś w pewnym momencie uczynić, ale tu już trzeba naszej roztropności , bo Zły też przy tej modlitwie jest i możemy nie odróżnić , skąd pochodzi światło. Bezpieczniej jest dla zwykłego człowieka w razie braku pewności odstąpić od czynu wtedy. Bóg to zrozumie ,
Spróbuj zawierzyć Bogu , On na pewno chce dla Ciebie dobrze.
Dziękuję za te slowo wsparcia.Będę czekać i powierze wszystko Bogu.Mam jeszcze parę pytań.Na poczatku próbowałam ingerować i sama coś zrobić za pomocą znajomych,ale nic nie dało rady.Chłopak obraża mnie jak może,nie okazuje żadnego szacunku,a zaczęło się to wszystko w dokładnie w tym samym dniu gdy zaczęłam odmawiać nowenne do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły...Czytałam,że to szatan próbuje mnie zniechęcić do różańca i zrobi wszystko żebym go zaprzestała,Z racji tego,że na moją rodzinę nie umie wpłynąć,bo jest dość mocno wierząca,rodzice siostrom zawsze w kryzysowej sytuacji polecają modlitwę,a nawet w dobrej po każdym dniu zachęcają do modlitwy,to jest możliwość,że to zachowanie mojego chłopaka jest spowodowane własnie działaniem Złego?Na niego on może wpłynąć,bo on nie do końca jest wierzący,do Kościoła chodzi rzadko,jeszcze rzadziej się modli i nie mialby praktycznie przeszkód żeby podburzyć mnie za pomocą własnie mojego chłopaka? W modlitwie wytrwam,bo wiem,że Zły tylko czeka,aż przestanę i rzucę nowennę z przekonaniem tego,że nie zostanę wysłuchana(chociaż coraz większe mam obawy co to tego,że to nic nie da..).Ale czy mogę tak interpretować zachowanie chłopaka?
Sądzę, że za dużo myślisz , Natalio. Przypatrujemy się działaniu Złemu i owszem, a on różnych rzeczy się ima, może być , że podczas Nowenny będzie przychodził przez najbliższych , by Cie zniechęcić , czy nawet wystraszyć.
Natomiast tę myśl : "chociaż coraz większe mam obawy co to tego,że to nic nie da" staraj się odrzucać. Módl się z wiarą i ufnością, bo w Twych słowach już jest zwątpienie.
Zawsze modlitwa coś daje , może w inny sposób , niż my sobie to kreujemy, ale jeśli potraktujemy modlitwę poważnie , jako spotkanie z Bogiem , jeśli dokładamy starań do poprawy naszego życia w Kościele, to owoce po takiej modlitwie mogą nas zaskoczyć, a przynajmniej odbierzemy je z radością i zrozumieniem :)
Pani Dorota,wręcz jestem pewna,że to robota szatana.Na początku było lepiej,chłopak może nie chciał wrócić,ale tolerował mnie...Wszystko zaczeło się walić gdy zaczęłam odmawiać nowennę,ma początek jego zachowanie uległo znacznemu pogorszeniu,póżniej ja przestałam mieć nadzieję i z każdym dniem coraz trudniej i z większym smutkiem żyję.Modlę się o umocnienie mojej wiary,nawrotu nadziei,do tego odmawiam różaniec za uwolnienie ukochanego od działania Złego.Z każdym dniem jest cieżęj,ale nie ustaję w modlitwie.
Bóg wysluchuje próśb,które są zgodne z Jego wolą.Ja w ten intencji zostałam wysłuchana już wiele razy,nawet gdy brakowalo nadziei.Za każdym razem wracaliśmy do siebie,a nawet dzięki Chrystusowi narodził się nasz związek.Jak pani myśli,skoro już tyle razy modliłam się w ten intencji i za każdym razem wracaliśmy do siebie może to jest wola Boża żebyśmy byli razem? Od zawsze byłam pewna,że Bóg stworzył nas dla siebie,oboje jesteśmy leworęczni co rzadko się zdarza,uwielbiamy zwierzęta i konie,do tego pomogłam mu w uwierzeniu,że Bóg istnieje i bardzo często wspieraliśmy siebie i każda chwila razem była dla nas radością.Może to naprawdę jest wola Boża...A to,że to trwa to dłużej,może to po prostu chęć Boga,żebym wytwała w modlitwie i umocniła moją wiarę.
Natalio...nic nie pozostaje Ci , jak modlić się wytrwale :)
I skończ z tą panią :) Jesteśmy tutaj swoistego rodzaju wspólnotą, jesteśmy braćmi i siostrami, więc "per ty" zwrot nikomu nie powinien uwłaczać, A pani tu jest jedna - Maryja :)
Dziękuję za slowa wsparcia, postanowiłam,że odpuszczę z tym błaganiem przyjaciół o interwencje,to nic nie da,odpuszczam także ja,nie będę go jeszcze bardziej podburzać :) Mam nadzieję,że szatan w końcu odpuści,wątpliwości mnie razem z nim opuszczą,pozostanie tylko wiara w cud.Siostrę poprosiłam tylko o modlitwę w ten intencji,obiecała mi ją,a ma 11 lat :) A Bóg, jeszcze z większą chęcią wysluchuje modlitw dzieci :) Ja odpuszczam niech Maryja i św.Rita się tym zajma tylko one wiedzą co robić,a ja cierpliwie poczekam :)
Świadectwo:
Wracam tutaj po ok, 6 miesiącach. Piszę to w tym wątku,żeby było wiadomo dla kogoś niewtajemniczonego jak to się zaczęlo ;)
A więc... chłopak wrócil! Może nie do końca w tym terminie co chciałam,musiałam czekać dość długo,do studniówki nie udało się doczekać efektów modlitwy,ale już ok 3 tygodnie (8 lutego ) po studniówce, Marek odezwał się i zaczeliśmy rozmawiać ze sobą. Na początku z czystą przyjaźnią,bez oczekiwań. Z każdym dniem się rozwijało,wyjaśniliśmy sobie sprawy dotyczące rozstania.Po miesiącu się spotkaliśmy i od tej pory oficjalnie wróciliśmy do siebie (30 marca) .Piszę świadectwo dopiero teraz,ponieważ na początku bałam się,że jednak nic z tego nie wyjdzie,nie damy radę wrócić do siebie,a to tylko fałszywy znak. Rodzice bardzo się sprzeciwiali naszemu powrotowi,dlatego,że znienawidzili go przez to rozstania i przez te ciężkie przeżycia moje po rozstaniu.Teraz jest dużo lepiej,rodzina powoli odpuściła,prawie go akceptują :) (także za sprawą modlitw).
Po moim powrocie do ukochanej osobie,zdałam sobie sprawę,że to co kiedyś tu przeczytałam jest prawdą.Nie należy Bogu wystawiać terminów spełnienia próśb,Pomoże nam w najmniej spodziewanym momencie i odpowie na modlitwy.Nawet gdy nasze modlitwy ucichną i poddamy się,jeśli jest to zgodne z Jego wolą,doczekamy się i spełnią się nasze pragnienia. Jestem niezmiernie wdzięczna Bogu za to,że dokonał małego cudu,mimo,że po dłuższym czasie niż zazwyczaj,została wysłuchana.Kolejny raz św,Rita i Matka Boska dowiodły,że zawsze doczekamy się odpowiedzi na modlitwę i nadzieja nigdy nie zawiedzie,a szczere modlitwy przyniosą skutki.
Dziękuję za wszystkie modlitwy w mojej intencji,rady i słowa pocieszenia. Szczególnie dziękuję pani Dorocie za modlitwy i słowa wsparcia.
Modlitwa czyni cuda! :)
Chwała Panu ze zostalas wysluchana! zycze Wam szczescia i milosci! Pozdrawiam :)
No , no Natalko ...napisałaś świadectwo , którego tu dawno nie widziałam, a na pewno podbudowało tutaj wielu młodych ludzi , wielkie dzięki za to :)
Ufam też , że teraz też nie zaniedbasz modlitwy , o co bardzo Cię proszę, za chłopaka również , chociaż krótkimi wezwaniami trwaj przy Panu i Maryi, myśl o Nich . Tego kiedyś mnie brakowało, dziś wiem co znaczy gorąca, ufna modlitwa, również wtedy , gdy nic złego się nie dzieje :)
Dzięki Bogu za Ciebie, za Twą wytrwałość ♥
Chwała Panu i Jego Mateńce !
Natalio dziękuję! Dodałaś mi nadziei :) Wciąż czekam na wysłuchanie mojej prośby o powrót ukochanego i mimo, że nic się nie zmieniło do tej pory to w głębi serca czuję, że bedzie dobrze tylko muszę cierpliwie czekać. ;)