Mam na imię Ola. Odkryłam Nowennę na pierwszym roku studiów. Przeszłam przez te 54 dni i... Nie otrzymałam łaski o którą prosiłam. Spotykałam się wtedy z pewnym chłopakiem i jakby nigdy nic, pewnego dnia stwierdził, że to koniec. W rozpaczy i przez łzy odmawiałam różaniec, modląc się o jego powrót. Byłam pewna, że to ten... Ciągle dawał mi nadzieję i utrzymywał kontakt i kiedy myślałam, że ta modlitwa działa i wszystko się poukłada... Nic takiego się nie stało. Relacja rozpadła się i zostałam sama, z różańcem. Robiłam potem jeszcze kilka podejść, w intencji zdrowia i znalezienia jednak właściwego mężczyzny, ale po kilku dniach czułam, że to bez sensu, skoro nie udało się za pierwszym razem.
Polecałam mimo wszystko Nowennę innym, którzy mieli jakieś problemy.
Teraz jestem na ostatnim roku studiów i sytuacja się powtarza. Znów, kiedy dostrzegłam w pewnym mężczyźnie to... To, że chyba jest dla mnie, że chcę z nim zbudować rodzinę, mieć 3 dzieci...To znów dzieje się to samo. "To chyba jednak nie ma sensu, oboje boimy się zaangażować..."
Dzisiaj całkiem straciłam nadzieję i znowu przez moją głowę przeszła myśl, że spróbuję raz jeszcze.
Może taki jest plan Pana Boga, żeby zsyłać mi fantastycznych mężczyzn, a potem nagle ich ode mnie odwracać?
A może powinnam zawalczyć... Nie wiem czemu ale czuję gdzieś w środku, że nic innego mi nie pozostało jak walczyć o to uczucie i modlić się.