Loading...

Bo oprócz "proszę", trzeba też powiedzieć "dziękuję". | Forum Nowenny Pompejańskiej

Paula
Paula Mar 12 '19, 10:57

"Cóż Ci dać mogę, o Królowo pełna miłości? Moje całe życie poświęcam Tobie. Ile mi sił starczy, będę rozszerzać cześć Twoją, o Dziewico Różańca Świętego z Pompejów, bo gdy Twojej pomocy wezwałem, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś. O ile zdołam będę rozszerzać nabożeństwo do Różańca Świętego, wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen."

Zgodnie z obietnicą opowiem Wam o moim świadectwie, aby rozszerzać nabożeństwo do Świętego Różańca. Abyście i Wy uwierzyli, abyście i Wy znaleźli pocieszenie w modlitwie i odkryli przez nią bezgraniczną miłość i dobroć Boga oraz naszej ukochanej Matki, a także dostąpili łask, o które prosicie.

Nowennę pompejańską zaczęłam odmawiać w intencji uzdrowienia człowieka chorego na nowotwór. Już w pierwszych dniach modlitwy pojawiły się trudności - zgubiłam portfel wraz ze wszystkimi dokumentami, pokłóciłam się z osobą, w intencji której odmawiałam Pompejankę, zepsuł mi się telefon - często odmawiałam Pompejankę w drodze do pracy/domu razem z Ojcem Szustakiem, przez co utraciłam połowę kontaktów, zdjęć itd. Pojawiły się problemy finansowe... To niby mogłoby stać się codziennie, sama siebie przekonywałam, że modlitwa nie ma z tym nic wspólnego. Jednak namnożenie złych sytuacji od momentu rozpoczęcia Nowenny było ciężkie do zignorowania.

Modliłam się jednak dalej i mówiłam sobie "Nie dam Ci się! Będę się modlić, bo wiem, że Bóg mnie kocha. Już raz Cię pokonał, więc zrobi to po raz kolejny." Modliłam się więc zawzięcie, czasami półprzytomna, leżąc w łóżku odmawiałam ostatnie tajemnice. Nie było łatwo, o nie. Ale powiem Wam jedno. W pewnym momencie zrozumiałam, że modlę się dla samej modlitwy, która mnie uspokaja, która daje mi nadzieję, która daje mi poczucie, że we wszystkim tym jest jakiś sens. W pewnych momentach odczuwałam czyste szczęście, chociaż jestem osobą od wielu lat cierpiącą na depresję i mało jest rzeczy, które mnie cieszą. Kilkakrotnie jadąc w deszczu i odmawiając różaniec przestawało padać, a na niebie pojawiała się tęcza. "To głupie!", śmiałam się do siebie, "zaczynam wszystko przypisywać "cudom Pompejanki"." .Ale kiedy coś powtarza się kilkakrotnie, trudno jest to zignorować. 

Modląc się w intencji innej osoby dostałam więcej niż mogłabym oczekiwać. Jeszcze w trakcie odmawiania modlitwy trafiałam cały czas na to, czego w danym momencie potrzebowałam, jakby Mama wkładała mi w ręce potrzebne narzędzia. Odkryłam Ojca Szustaka, odkryłam modlitwę uwolnienia, którą również polecam. Okazało się, że mam wokół siebie cudownych ludzi, którzy są zawsze gotowi mi pomóc. Mój kontakt z rodziną polepszył się, bo zaczęłam reagować humorem i zrozumieniem zamiast jak zawsze złością i agresją. Wiele rzeczy się zmieniło, wiele rzeczy pozostało niezmiennych.

Portfel odzyskałam kilka dni po skończeniu Pompejanki. Okazało się, że został odnaleziony w tym samym dniu, w którym go zgubiłam - nic nie zginęło. Problemy finansowe okazały się pomyłką banku, kilka dni później miałam duży plus na koncie. Niestety z osobą, o którą się modliłam w dalszym ciągu nie mam kontaktu, wiem tylko, że żyje i modlę się nieustannie, by wyzdrowiała.

Matko, głoszę Twoje miłosierdzie, bo gdy prosiłam, wysłuchałaś mnie i dałaś mi więcej, niż oczekiwałam. Nawet jeśli coś utraciłam, zyskałam wiele wzamian. Wesprzyj tych, którzy się do Ciebie uciekają, by i oni mogli poznać, jak wielka jest Twoja miłość.

Bogu niech będą dzięki.

 

Bożena
Bożena Mar 13 '19, 07:46

Bóg zapłać, za Twoje Piękne świadectwo :)