Loading...

Czy intencja w sprawie naprawy i odzyskania utraconej miłości to coś złego?? | Forum Nowenny Pompejańskiej

Wiki
Wiki Gru 2 '12, 21:06
Mam problem... końcem listopada rozpoczęłam nowenne pompejańską... moją intencją jest pogodzenie się i danie szansy mi i mojemu chłopakowi którego bardzo kocham... abyśmy potrafili odnaleźć w sobie miłosć która nas połączyła i która była tak piękna... nawet nie wiem kiedy tak z dnia na dzień to wszystko runęło...On kochał mnie... byłam dla niego wszystkim każdy tak mówiłże to widać i ja to czułam... pragnęłąm połączyć sie z nim węzłem małżeńskim w obliczu Boga i nawet już to planowaliśmy.... aż tu nagle.. nie wiem nawet co się stało.. nasz wspólny wyjazd za granice to przekreślił.. po paru kłótniach i problemach w pracy chłopak stwierdził że nie mozemy być razem bo nie pasujemy do siebie, że jestem jak dziecko... a 1,5 roku razem byliśmy.. zawsze sie świetnie dogadywalismy i bliśmy dla siebie wsparciem w trudnych chwilach.... nie chodzi tu o to żę jestem młoda i kogoś znajde kogos lepszego.. ja rozumiem... ale chodzi o to że go kocham naprawde.. oddałam mu serce i wiem że nikogo nie bedę umiała już pokochać... od chwili gdy go poznałąm poczułam że to ten który będzie do końca życia u mego boku... teraz gdy on upierał się że nie będziemy razem.. ja cierpie.. i jedyne co mi zostało to zaufać Bogu i Najświętszej Maryi że mi pomogą... Codziennie na kolanach już od 2 miesięcy modlę się za NIEGO aby nie był wobec mnie obojętny, proszę, przepraszam za błędy i naprawde błagam o cud o to aby dali nam 2 szanse... tak bardzo bym chciała to wszystko naprawić.... Czy nie jest to złe że chcę prosić Maryje i Pana Boga o to abym mogła odzyskać miłość człowieka któremu oddałam swoje serce i z którym chcę spędzić resztę życia???
Mariusz
Mariusz Gru 2 '12, 22:45
Nie wiem co Ci napisać. Ja powiedzmy jestem w podobnej sytuacji i czekam dwa lata. Nie wiem jak to się skończy, tyle razy prosiłem o poznanie woli Bożej w tej sprawie. Ale teraz zostawiłem tę sprawę Maryji. I czekam. Może nie biernie, ale czekam. I modlę się i trwam. I wciąż kocham. I wierzę, że całe dobro które na moją wybrankę przelewam kiedyś zakiełkuje. Nie poddaję się, choć wiele razy było ciężko. Jeśli Bóg zechce nas połączyć to tak zrobi. Ja nie potrafię jej przestać kochać.

Wiem, że jesteś na początku drogi więc cierpienie i ból jest ogromny. Oddaj wszystko Mateńce, pozwól się prowadzić. Zaufaj bezgranicznie.

Bóg nie jest Bogiem niezgody, jest Bogiem miłości i pokoju.

Także módl się mocno, ufaj bezgranicznie i pytaj Boga o to czego On chce.
Assisi
Assisi Gru 3 '12, 09:30
Ja jestem w identycznej sytuacji ale mam nieco inny pogląd niz Mariusz... Wydaje mi sie,że w pewnej chwili trzeba odpuscic dla samego siebie. Bylismy narzeczenstwem, z wszystkim co na ślub potrzebne juz zarezerwowanym i nagle on powiedział,że nie jest gotowy, wszystko sie rozpadło (mozesz sobie przeczytac moje świadectwo...  jak NP rozwiazała ta sprawę w moim życiu.... 
http://zywyrozaniec.pl/blogs/post/150).  Jest cholernie ciezko ale staram sie o nas juz nie modlic bo to nakręca nadzieje,ze kiedys bedziemy razem (naprawdę go kocham) ale wszystko wskazuje na to,że nie będziemy. Dodam,ze bylismy przyjaciolmi prawie 12 lat, parą tez kilka lat, no i to narzeczenstwo... od rozstania mineło 1.5 roku co jakis czas na siebie wpadamy w mniej lub bardziej planowany sposób ale zawsze wniosek jest ten sam "nie jestem gotowy i nie wiem kiedy będę". Czuję ,że tracę czas czekajac na niego a kolejne lata lecą, życie mamy tylko jedno ale tez nie umiem tak po prostu odpuscic mimo,że modle sie intensywnie, zamawiam Msze i tak dalej... Mysle,ze najlepiej modlic sie  o wypelnienie woli Bożej..Ja zaczęłam teraz NP w swojej intencji, żeby skoncentrować sie na swoich niedostatkach i pozwolic Maryji działać " w naszej sprawie". Błagam ją o to by zabrała ode mnie ta miłosć jesli nie jest mi potrzebne bo nie jestem w stanie tego rozdarcia znieść, tej tęsknoty... Modlitwa o siebie  tez mentalnie otwiera na to,że moze sprawa moze nie zakonczyc się po Twojej myśli. Poza tym modląc się w bardziej otwarty sposób dopuszczasz do siebie więcej Bożych ingerencji, dostrzegasz więcej do zmiany w sobie. Także ja uważam,że czasem trzeba stanac w prawdzie i odpuscić... choc jest to cholernie trudne..  ale każda sytuacja jest inna.. nie znam Twojej i nie czuje sie upowazniona zeby wyrokowac..... 
Wiki
Wiki Gru 3 '12, 17:19
Eh.. no ta sprawa jest jak dla mnie nie do końca wyjaśniona... przez cały czas w którym bylismy razem byliśmy razem szczęśliwi... wszystko było piękne.... ON świata poza mną nie widział....chciał ślubu jak najszybciej bo innej kobiety nie chce tylko mnie.... wszystko się dopiero zmieniło gdy wyjechalismy do pracy za granice... tam trudności w pracy sprawiały że byłam przygnębiona, płakałam i byłam rozdrażniona a on tego nie rozumiał i mówił że jestem jak dziecko, przez to znowu się kłóciliśmy... dy chciałam porozmawiać mówił że nie ma o czym.. stał się obojętny, chłodny... tak wyszło że ja musiałąm wczęsniej wrócić bo miałam egzaminy na uczelni... on został jeszcze ale po moim powrocie nie odzywał sie za często... po jakimś czasie oznajmił mi na FB... żę nie pasujemy do siebie i że mnie nie kocha.... co przed naszym wyjazdem wyglądało całkiem inaczej.... nie rozumiem tej sytuacji do tej pory bo te argumenty które podał mi są niezrozumiałe... dlatego błagam każdego dnia Boga, MB, wszystkich świętych i kogo tylko można o dar mądrości dla Mojego Ukochanego... Aby przemyslał wszystko.. zrozumiał... i dał nam szanse....odkąd go poznałąm poczułam że to ten... dlatego dla mnie to jest coś niewyobrażalnego.... wszystko sie składało na to że jestesmy sobie pisani...tyle przeszliśmy żeby byc razem... dlatego proszę każdego dnia abyśmy mogli się pogodzić.. przede mną ciężka i trudna rozmowa ponieważ wraca na święta i mam obiecaną rozmowe po 3 miesiącach milczenia z jego strony...Modlę się i proszę aby Bóg pozwolił nam być ze sobą.. aby pokonał ten mur który powstał między nami....
Mariusz
Mariusz Gru 3 '12, 18:03
Oznajmił na FB powiadasz... cóż... Módl sie lepiej za niego bo to on się zachował jak dziecko i w ogóle jeżeli zamiast Cię wspierać podczas tego wyjazdu to on strzelał fochy... może on był z Tobą tylko na dobre? A nie na dobre i złe, bo jak się zaczęło dziać źle to zwiał. I to jest niedojrzałe to co zrobił. Ja bym go ochrzanił konkretnie za jego zachowanie- czasami mi mężczyźni jesteśmy tępi i zaślepieni swoją zajebistością, ze nie widzimy swojego nieodpowiedzialnego zachowania. I to mówi Ci facet, który stracił kobietę, którą kocha przez właśnie przez takie zachowanie.

Równie dobrze właśnie Bóg Cię ratuje od mężczyzny, który po ślubie w chwilach zwątpienia (tak jak wtedy za granicą) zamiast Cię wpierać złożyłby pozew o rozwód. Może daje Ci do ręki wspaniały oręż- NP, dzięki której uratujesz swojego faceta przed zatraceniem się we własnej głupocie... Pomyśl nad tym.
Wiki
Wiki Gru 3 '12, 21:05
To jest trudne bo ja naprawde mimo tego że mnie skrzywdził kocham go i chciałabym dać mu szanse.. nam..... modlę się o to do Boga.... abyśmy mogli da sobie szanse... mimo wszystko mimo tej krzywdy kocham go i nie potrafie nienawidzieć i sie od niego odwrócić...
Mariusz
Mariusz Gru 3 '12, 21:25
Witaj w klubie... ja też bym chciał żebyśmy z Agą (tak ma na imię) dali sobie szanse. Ja to zostawiam Bogu i Maryji, choć niecierpliwie sie bardzo. Np. dziś było taaak pechowo że nie wiem. Modlę się o uleczenie naszych relacji i tylko Maryji zostawiam sposób na rozwiązanie sytuacji.

Ale trzeba się liczyć ze wszystkim, nawet z tym, że to nie ten/ta. Choć ja też czuję to podskórnie, że gdybyśmy byli parą to chciałbym ja mieć za żonę. próbowałem poznawać inne, nawet mi się fajnie rozmawiało i była jakaś więź, ale jak miało dojść co do czego to nie potrafiłem. Wiem co czujesz i naprawdę zachęcam do modlitwy czy to o uzdrowienie relacji, czy też za niego. Bo to zawsze przyniesie korzyści, nawet jeśli wolą Bożą nie będziecie razem.
Wiki
Wiki Gru 3 '12, 22:38
Wiem.. ale ciężko mi jest zrozumieć to wszystko... tym bardziej że zawsze było super...ale dzisiaj jakoś poczułam taką siłe w sobie i odważyłam się napisać do niego... co sprawiło że pislaiśmy razem.. napisałąm co czuje co mnie boli i teraz czuje taką siłę że mam nad nim przewagę ale nie pod złym względem lecz że moje słowa mogły go trochę dotknąć i trochę oprzytomnieć... za niedługo wraca do polski i mimo żę sie upiera że nie będziemy razem ja wierze i ufam Bogu....
Assisi
Assisi Gru 4 '12, 09:38

Bardzo mi przypominasz mnie. Nie tylko dlatego,że również studiowałam/pracowałam zagranicą (i to samo mój niedoszly mąż) ale szczególnie to zdanie, które napisałaś „tyle przeszlismy żeby byc razem”. No właśnie... mam tak samo. „Przecież tyle dałam z siebie” „Przecież chciałam tak dobrze”. O tym za chwilę. Narazie zagranica. Mnie ten czas kojarzy się bardzo zle – zarówno szalony czas Erasmusa i innych stypendiów (Belgia/Holandia/Francja) jak i czas pracy w wakacje (Belgia). Każdy z tych krajówodcisnął na nas piętno. Najbardziej chyba ta luzna, zlaicyzowana Francja, ten inny, niewymagający wyrzeczen tryb zycia, piękna pogoda i brak kościoła. Po 2 latach we Francji usłyszalam,że narzeczenstwo to jednak nie to, że slub nie teraz, ze trzeba się bawić. Jednak wracajac do meritum – to było po powrocie- ale nie wyobrażam sobie żebysmy w tym czasie się nie wspierali. Życie zagranicą jest specyficzne niezależnie od typu emigracji, zarobkowej czy innej. Jesteś w innym świecie, inny jezyk, inni ludzie, trudno pracując czesto na czarno i w średnich warunkach o nowe wartościowe kontakty, często są problemy z kasą, mieszkaniem i tak dalej.... brak wsparcia od ukochanej osoby w takich chwili może załamać. Mariusz dobrze mówi- zastanów się co by było gdybys była w ciąży, gdybyś przezywała jakieś rodzinne nieszczęście, gdybyś była chora. Czy ten facet stanąłby za Tobą murem czy w sytuacji kryzysowej powiedział,że „jednak nie”. A życie niestety to coraz częściej jedna wielka sytuacja kryzysowa i walka o przetrwanie....

 

Mam też refleksje co do związku na odległość. Zakładając, że bylibyscie razem uwazasz,ze udaloby Wam sie tą relacje utrzymać na odległosc? Nie uważasz, ze byłoby to trudne? (ponownie pytam z uwagi na własne doswiadczenia. My pozostawalismy w zwiazku mimo dlugiego czasu rozłaki, wbrew wszystkim... niestety mimo codziennych rozmow na skype maili, wizyt co 1.5 miesiaca to po 2 latach spotkały się dwie obce osoby.. z innymi oczekiwaniami, pragnieniami. Mieszkając w 2 roznych swiatach nawet malzenstwa maja problemy a co dopiero dwójka studentów takich jak my). 

Nikt z nas nie chce zebys go nienawidziła! To uczucie Ci naprawde nie pomoże. Może tylko namawiałabym Cię do większego obiektywizmu. Zdefiniuj te uczucia, które masz w sobie, nie zagłuszaj ich tęsknotą. Pewnie jesteś zła bo poświeciłaś wiele i poniekąd „na darmo”, jesteś rozgoryczona bo dałaś serce/ciało/czas/siebie na dłoni a on tego nie uszanował, jesteś zraniona, zdezorientowana, zostawiona na lodzie, niedoceniona, zagubiona, rozczarowana,że tak wyszło i tak dalej i tak dalej... Myślę, że stanięcie w prawdzie ze swoimi uczuciami i zranieniami może otworzyć się na nowe rozwiazania.

Ja wiem,że to wszystko nie brzmi dobrze. Nie chcę tez żebyś odebrała to jako madrzenie się.... i to,że jestem doskonała. Nie jestem i ciagle upadam. Walcze ze sobą żeby modlić się nie o to bysmy byli razem tylko o uzdrowienie relacji/ o jego nawrócenie/ o moje uzdrowienie z lęków i zranien (intencja mojej 2NP). Niezawsze wychodzi, nie dalej jak w weekend strasznie się upodliłam. Dlaczego wiec to wszystko piszę? Bo wydaje mi sie, że napisałaś tego posta bo poszukujesz pocieszenia i zapewnienia,że bedziecie razem, szukasz poparcia dla słusznosci swoej intencji i pragnienia. A ja namawiam Cie do tego byś spojrzała głębiej w siebie i zaczęła zmieniać siebie modlitwą a reszta ułoży się sama, tzn. Nie sama Maryja poukłada te puzzle.  

Assisi
Assisi Gru 4 '12, 11:26
Ale odpowiadając na Twoje pytanie.. Wydaje mi się, że intencja w sprawie odzyskania miłość to nie jest nic złego tylko potrzeba dużej madrości w rozeznianiu tego czy ta miłość nas buduje i czy przypadkiem Bóg nie ma na nas inneg planu. Takie proste a takie trudne zeby wprowadzic w zycie.
Wiki
Wiki Gru 4 '12, 13:13
No właśnie.. co by był ogdybym się znalazła w trudnej sytuacji... przed naszym wyjazdem też miałąm gorsze dni, mama była chora ale on był przy mnie wspierał mnie.... zawsze.. gdy płakałam potrafił mnie przytulić i siedzieć w milczeniu tak ze mną... wszystko to zmienił wyjazd za granice to tam przeszedł jakąś dziwną zmiane...
Wiki
Wiki Gru 4 '12, 13:15
Nie wiem.... przed wyjazem był ciepły, miły, planował już naszą wspólną przyszłość a teraz... coś mu się odmieniło... dlatego modlę się nie tyle o to żebyśmy byli razem co o rozum dla niego i żeby zrozumiał czy ta miłość którą mnie darzył naprawde zniknęła czy faktycznie ma racje.... bo przez miesiąć czasu przestać kogoś kochać?? dla mnie to jest niewyobrażalne...
Assisi
Assisi Gru 4 '12, 14:57
Może coś się w nim zbierało już długo albo wręcz przeciwnie zgłupiał (za tym słowem kryje się wiele powodów/przyczn np. niedojrzałość, chęc wybawienia się, chęć zarabiania więcej, chęć zerwania z dotychczasowym życiem, fascynacja innością itd.) mieszkajac zagranicą... wybacz bezpośredniośc ale tak to może też zadziałać...  Nie zapominaj o modlitwie za siebie!
.
. Cze 17 '14, 08:32
Wiki tak bardzo Cie rozumiem.. Miłośc mojego zycia rowniez po klotni z dnia na dzien wyznal mi ze nie widzi szans dla nas nigdy,, ze juz nic do mnie nie czuje i nagle stalam sie dla Niego wylacznie "przyjaciolka" o ile to nie za wielkie slowo.. tylko ze za kazdym razem gdy mnie tak nazywal kolejny kawalek mego serca sie odrywal i obumieral!!! jak tylko go poznalam tak samo jak ty odczulam ze to TEN! jakos dziwne uczucie mnie wtedy ogarnelo gdy pierwszy raz go zobaczyla. czulam ze spotka mnie cos cudownego z jego strony (co bylo dla mnie czym niemozliwym czuc tak po 10min pierwszej rozmowy) i tak bylo. widzialam jak szalal za mna, jak sie we mnie zakochuje ale tak naprawde nigdy mnie nie pokochal do konca bo nagle zwiazal sie z inna dziewczyna.. odszedl do niej! cierpie okropnie!!!! juz raz taka sytuacja sie wydarzyla i mimo braku moich modlitw w tym kierunku Bóg sprawil ze sie odezwal i powrocilo to co bylo. dzis jednak jak juz wspominalam cos pryslo z jego strony kiedy ja z kazdym dniem zakochiwalam sie w nim na nowo z podwojona sila! sama wiesz co teraz przezywal!! modle sie bezustannie! do wszystkkich sw, do Boga, do Jezusa, do Mateńki, nawet o wstawiennictwo dusz czysccowych bo wierze ze pewnego dnia jego serce obudzi sie i uzna ze zyc beze mnie nie mozze tak samo jak moje bez Niego!! widac mezczyzni sa bardzo niestabilni w uczuciach i potrafia z dnia na dzien je znienic o 360stopni.. jednak nie przestawaj sie modlic! nie zawsze wewnetrzny glos usilnie powtarza ze to z TYN mezczyzna bedziesz w zyciu szczesliwa!!
Ewka
Ewka Cze 22 '14, 02:00
hmm... a może sformulować intencję alternatywnie:


W sprawie odzyskania tego utraconego ukochanego, a jeśli nie, to o "wyleczenie" z tej miłości.


Przecież Matka Boża wie, co będzie dla Ciebie najlepsze i da Ci to, co będzie dla Ciebie najlepsze :-)


pozdrawiam




Ewka
Ewka Cze 22 '14, 02:37
Ja też planuję odmówić nowennę w takiej alternatywnej intencji, bo mnie "trzyma" zawiedziona miłość. Chcę być wolna!


Zgadzam się ze stwierdzeniem, że kochać można tylko wtedy, gdy się jest w 100% wolnym od osoby, którą kochamy. Chrześcijanin ma być wolny, a nie zniewolony.
Bardzo gorąco polecam katechezę o. Adama Szustaka o miłości i wolności:  http://188.165.20.161/langustanapalmie/S03E02.ver2.mp3
Zanim jednak odmówię NP w tej intencji, to odmawiam NP w innych intencjach za tego człowieka: o nawrócenie, przemianę życia, uwolnienie z nałogów i zniewoleń (w szczególnośći alkoholizmu) itp, bo póki ten mój były narzeczony nie zostanie uleczony, przemieniony i uzdrowiony, to rodziny funkcjonującej po Bożemu nie uda się założyć. 
Zapytacie się pewnie, dlaczego się z nim w takim razie związałam. Odpowiem: Po pierwsze - w moim wypadku sprawdziło się powiedzonko, że "miłość jest ślepa" i części spraw "nie chciałam" dopuścić do swojej świadomości. Sama mam deficyt miłości wyniesiony z rodzinnego domu i nie jest mi łatwo zachowywać się "zdrowo" w tzw. sytuacjach uczuciowych. Po drugie - mój narzeczony z wieloma rzeczami się maskował. On sam siebie przede wszystkim okłamuje. Alkoholizm, to choroba iluzji i zaprzeczeń. Na początku jak się zorientowałam, to byłam na niego bardzo zła. Teraz coraz częściej myślę, że on jest chory i nawet jeśli już nigdy w życiu nie miałabym go zobaczyć, to chcę się za niego modlić, bo może on sam za siebie już nie potrafi.

Jak odmawiam NP za niego, to jako łaskę dostaję stopniową wolność od tego uczucia i wiele, wiele innych łask. Wiem, że za jakiś czas chcę też modlić się nowenną pompejańską za swoją przemianę. Maryja jest wspaniałą Matką. Nie potrafię nawet opisać ile łask otrzymałam.