Adoracja jest szczególną modlitwą
Pragniemy przybliżyć Wam duchowość adoracyjną, adoracja jest bowiem szczególną modlitwą osób, które wynagradzają Bogu zło popełniane w świecie. Dlaczego? Gdyż polega ona na wpatrywaniu się w oblicze Tego, który jest cały piękny – a przecież my, podejmując trud wynagrodzenia, chemy siebie i świat uczynić właśnie pięknymi...
Adoracja Najświętszego Sakramentu jest szczególną modlitwą kontemplacji oblicza Chrystusa. Jan Paweł II nazwał tę kontemplację „programem, który zaproponował Kościołowi u progu trzeciego tysiąclecia”. Tak wnikliwie rozwijał ten temat, zwłaszcza w ostatnich latach życia, że obecnie mówi się o „teologii oblicza” stworzonej przez Jana Pawła II, ściśle związanej z jego duchowością adoracji.
Papież zwracał w niej uwagę na widzialność Boga w Eucharystii, będącą konsekwencją Wcielenia. „Od chwili Wcielenia istnieje ludzkie oblicze, w którym można ujrzeć Boga” – powiedział w orędziu na Światowy Dzień Młodzieży w 1999 roku. W pełni można sobie zdać sprawę z wagi tych słów, znając historię pojęć wywodzących się ze Starego Testamentu.
Mojżesz rozmawiał z Jahwe, „jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33,11). Pewnego dnia gorąco zapragnął ujrzeć Jego chwałę. Usłyszał jednak: „Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” (Wj 33,20). Pan zaproponował Mojżeszowi, by stanął przy skale, a gdy będzie przechodzić chwała Pana, Pan postawi go w rozpadlinie skały i położy na nim rękę. „A gdy cofnę rękę, ujrzysz Mię z tyłu, lecz oblicza mojego tobie nie ukażę” (Wj 33,23). W tym kontekście możemy rozumieć, jakim szokiem było dla Żydów stopniowe objawianie się bóstwa Chrystusa, którego znali na co dzień. Wiedzieli, że jest synem Józefa, cieśli z Nazaretu, znali Jego kuzynów i kuzynki, jedli z nim i pili.
Święty Jan napisze: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę” (J 1,14). I doda: „Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył” (J 1,18). Jan Paweł II nazwie w Liście do artystów Wcielenie „podstawową widzialnością”. Zastanawia się, czy Bóg mógł pójść dalej w swym zbliżaniu się do człowieka. I odpowiada: „Wydaje się, że poszedł najdalej, jak tylko mógł, dalej już iść nie mógł. Poszedł w pewnym sensie za daleko” (Przekroczyć próg nadziei). Nie zmienia to faktu, że Bóg, który objawia się w obliczu Chrystusa, pozostaje „Bogiem ukrytym”.
Dobrze widać tę trudność poznawczą w spotkaniu Zmartwychwstałego z uczniami w Emaus (Łk 24,13-35). Uczniowie nie rozpoznają Go. Nieznajomy „wyjaśnia im Pisma”, jednak poznają Go dopiero, gdy „łamie dla nich chleb”. Wtedy zastanawiają się: „czy serce w nich nie pałało” i trudno im zrozumieć, jak to się stało, że od razu Go nie poznali. Św. Paweł nazwie to poznaniem „jakby przez mgłę”: „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno: wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz” (1 Kor 13,12).
Ewangelia przedstawia kontemplacji dwa różne obrazy oblicza Chrystusa: przemienione światłem chwały na górze Tabor, gdy „jaśniało jak śnieg” i „nieludzko oszpecone” na górze Golgoty, gdy zostało oplute, spoliczkowane i zranione koroną z cierni. „Kościół kontempluje przemienione oblicze Chrystusa, aby utwierdzić się w wierze, a później nie załamać się wobec Jego oblicza zniekształconego na Krzyżu. W jednym i drugim przypadku Kościół jest Oblubienicą stojącą przed Oblubieńcem, uczestniczącą w Jego tajemnicy, spowitą Jego światłością” – wyjaśnia Jan Paweł II w adhortacji Vita consecrata (15).
Oblicze Zmartwychwstałego jest znów świetliste, a jednocześnie – jak widzimy w Jego spotkaniach z uczniami i z Marią Magdaleną, która wzięła Go za ogrodnika – ukryte. Jan Paweł II twierdzi, że dopiero po pewnym czasie uczniowie otrzymują nowe zdolności poznawcze, nową inteligencję, wiarę i miłość, by mogli rozpoznać Pana. To samo dzieje się w adoracji eucharystycznej i dlatego wymaga ona dłuższego trwania w ciszy, by otworzyć się na owe „nowe zdolności poznawcze”.
Jan Paweł II pisze o „nieskończonym pięknie oblicza Chrystusa Oblubieńca”. To sformułowanie przywołuje Pieśń nad Pieśniami: „Ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest twój głos i twarz pełna wdzięku” (Pnp 2,14). Oblubieniec to jedno z imion Jahwe w Starym Testamencie, w Nowym Testamencie Chrystus jest Oblubieńcem – oblubienicą jest Kościół, „Nowa Jerozolima” – „przystrojona jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża” (Ap 21,2). Chrystus sam nazywa siebie panem młodym, a królestwo godami Baranka.
Benedykt XVI w swej pierwszej encyklice Deus Caritas est przypomina jedno z zapomnianych imion Boga – Eros. Bóg jest pełen pasji w swej miłości do człowieka. Przyszedł na ziemię, by odnaleźć serce oblubienicy. Adoracja jest czasem, gdy pozwalamy, by Bóg odsłaniał przed nami oblicze Oblubieńca w ciszy modlitwy serca.
Taka kontemplacja może też stać się doskonałym rachunkiem sumienia, gdy zamiast wpatrywać się w siebie, jak w lustro, zapatrzymy się w Baranka.
---------------------------------------------------------------------Zaczerpnięte z: D. Szczerba, "Chleb najcichszy", Kraków 2011.