Loading...

Czy Bóg naprawdę tego chce? | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różaniec » Mam pytanie o...
Tigii
Tigii Lut 5 '13, 10:52
Czy Bóg tego chce? Czy Bóg może chcieć rozpadu małżeństwa?
Zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską 31 grudnia 2012r. w intencji znalezienia pracy. Dzień później tj. 1 stycznia 2013r. mój mąż się wyprowadził. Mieliśmy już wcześniej problemy małżeńskie ale to ciągnie się już długo. Następnego dnia wrócił, błagał o przebaczenie. Postanowiliśmy spróbować ale iść na terapię małżeńską bo uznaliśmy że sami nie damy sobie rady. Dzień po tym ustaleniu dokładnie 9 stycznia 2013r. mój mąż stwierdził, że nie ma to sensu, że odchodzi, że nie da się i jakies mętne tłumaczenia. Dwa tygodnie później złożył pozew o rozwód. Mam więc postępowanie rozwodowe w toku. Nie chce ze mną rozmawiać, Przy okazji jeszcze dziecko mi zachorowało, ja bez pracy i bez środków do życia a teraz rozwód. Jestem w 37 dniu odmawiania Nowenny. Czy Bóg może chcieć rozstania małżonków? Rozłączenia sakramentalnego małżeństwa? Nie mam już siły na to wszystko:(
Wojtek
Wojtek Lut 5 '13, 18:49
W złym miejscu szukasz przyczyn swoich niepowodzeń.
Pan Bóg nie popełni grzechu, bo się nim brzydzi. Ale wiedz, że dał też wolną wolę Twojemu mężowi. Nie naruszy jej. Dla Pana Boga nigdy nie jest za późno na działanie, tylko że ludzie często zbyt późno zaczynają prosić o ratunek. Pan Bóg jest gotowy ratować, ale nie ma człowieka, który byłby gotowy złapać koło ratunkowe (przyjąć łaskę).

Nie ma wiary = nie ma łaski. Pan Bóg brzydzi się niedowiarstwem jak najcięższym grzechem. Nie wierzysz już w momencie, gdy zakładasz, że istnieje szansa na niepowodzenie. To zmarnowana modlitwa. Trzeba wierzyć tak, jakbyś już łaskę otrzymała. To nie stan autohipnozy czy czegoś podobnego. Gdy człowiek wierzy jest spokojny jak drzemiące dziecko na rękach matki stojącej na środku skrzyżowania. To mieszanka spokoju, radości i pewności. Nie masz wiary? Proś o nią! Już wierzysz? To nie koniec. Wątpliwości będą co chwile przychodzić, trzeba je delikatnie odsuwać i nie dawać posłuchu. Brak wiary to najczęstszy powód niepowodzenia w modlitwie.

Niewyspowiadany grzech ciężki jest kolejnym powodem niepowodzenia.
Trzeba się starać żyć w stanie łaski uświęcającej.
Pamiętaj, że powrót do łaski sprawia, że demon wróci, tym razem z całą eskadrą pomocników, żeby znów Cię odwieść od Boga. Pod żadnym pozorem się nie daj. Zgrzeszysz, pędź do konfesjonału. Jesteś świątynią Boga. Kto niszczy świątynię Boga tego i Pan Bóg niszczy. Nie wolno iść na żadne kompromisy ze złem.

Nie zaczynaj modlitwy od głębokiego przebaczenia. Jeśli jest jakaś osoba żywa lub umarła, albo nawet gniewasz się na Pana Boga i nie chcesz przebaczyć i jeszcze obdarzyć miłością - Nie módl się. Nie ma sensu. Demon będzie podsycał nienawiść, bo nie chce Twojego dobra i ratunku.

Jesteś warta wszelkiego błogosławieństwa. Często ludzie gdzieś głęboko w podświadomości w to nie wierzą, nie czują się godni. Usuń i tę przeszkodę.

Nie bój się. Lęk jest oznaką niewiary.
To co jest ważne dla Ciebie jest też ważne dla Boga. Bądź cierpliwa. Nic nie masz do stracenia, a wszystko możesz zyskać.

Nie odpuszczaj modlitwy. Szukaj pomocy w grupach modlitewnych. Zdobywaj odpusty i ofiarowuj za dusze czyśćcowe. Uratowana dusza czyśćcowa jest niewyobrażalnie wdzięczna i chętna, by spłacać dług wdzięczności względem swojego dobrodzieja. Ratuj je. One się nigdy nie zmęczą orędowaniem za Tobą.

Pan Bóg dopuszcza na szczególnie wybranych szczególnie ciężkie krzyże. To dlatego, że widzi wszystko w perspektywie wieczności. Może odebrać ludziom doczesną radość, by dać specjalne miejsce w Niebie. Tam odda Ci wszystko, co zabrał i przemnoży razy nieskończoność.
Trudne to do zrozumienia, ale tak jest.
Życie w duchowej nocy, kiedy wydaje się, że to koniec, że wszystko stracone i człowiek choćby chciał, a nie czuje obecności Boga -- jeśli przeżywa się w pokorze i ofiarowuje razem z cierpieniem Pana Jezusa na krzyżu i cierpieniem Jego Matki staje się ofiarą boską. To równe ofierze męczeńskiej.
Walcz, ale przede wszystkim zacznij WIERZYĆ!
Besia
Besia Lut 5 '13, 23:34

Ewo może znajdziesz pomoc we Wspólnocie Trudnych Małżeństw ,,Sychar"

http://sychar.org/

Tigii
Tigii Lut 6 '13, 10:18
Ewa, Beata, dziekuję. Wojtku, nigdzie nie napisałam że zwątpiłam, że nie wierzę. Wierzę pomimo wszystko. Nie zwątpiłam choć sił brak. Dzisiaj pędzę do konfesjonału. Jak rozumiem Twoja odpowiedź była generalną wskazówką jak żyć w czasie odmawiania NP. Za to dziękuję.
Wojtek
Wojtek Lut 6 '13, 11:51
Ewuniu kochana, ja bym zdjął z Ciebie te krzyże, jakbym tylko mógł.
Nie mogę, więc dzielę się tym, do czego sam po omacku doszedłem. Wciąż głupi jestem, tylko teraz sobie z tego przynajmniej zdaję sprawę i coś z tym robię. Tak to wskazówki, które niech Ci będą pomocą na całe życie.
Przykro mi, ale dalej upieram się przy swoim, i twierdzę, że Ty nie wierzysz. Ja przez niewiarę zmarnowałem MASĘ szans. To takie 5 minut w życiu. Przegapisz i koniec. Te pięć minut nigdy nie wróci. Aż mi się wrzeszczeć chce: "Kobieto, co Ty wyprawiasz! Zacznij wierzyć całym sercem!" Ale to dlatego, że ciężko mi spokojnie siedzieć i patrzeć jak ktoś robi moje błędy.

Tu masz warunki, jakie musisz spełnić, żeby otrzymać to, co chcesz od Pana Boga. Wierz mi, Pan Bóg chce Ci dać, to o co prosisz. On "zaklepał" ten związek małżeński i zależy mu na tym, by przetrwał.
To taki test, od którego ja kiedyś zacząłem. Wciąż do niego wracam i wciąż odkrywam coś nowego.
Jak się modlić, by być wysłuchanym

Wierz! Wierz! Całym sercem wierz! Nie może być nawet cienia powątpiewania.
Tigii
Tigii Lut 6 '13, 16:01
Wojtuś, wierzę. Wierzę bardzo. Nie mam zwątpienia. Po prostu mi ciężko. I tym chciałam się podzielić. Że mimo wiary mi ciężko. tak po ludzku. I dziękuję Ci. Bardzo dziękuję.