Loading...

Niecodzienny gość... | Forum Nowenny Pompejańskiej

Wojtek
Wojtek Lut 21 '13, 01:19

To i ja się podzielę swoim świadectwem. Co jakiś czas mam wyrzuty sumienia, że o tym nikomu nie mówiłem. Więc dziś opiszę w miarę dokładnie, co mnie się przytrafiło z Nowenną Pompejańską.

Lubię postać Ojca Pio. I lubię „wpaść” na wieczystą adorację. Kiedyś idąc do kościoła, minąłem posesję pewnego zgromadzenia żeńskiego. Siostry przed budynkiem ustawiły ładną figurkę Matki Bożej. Z głupia rzuciłem w myśli: „Pio, Ty kochałeś Matkę Boską, a mnie ta maryjność ludzi drażni. Poznaj mnie z Nią.” Poszedłem na adorację i złożyłem tę intencję. I tak przez trzy kolejne dni. Po dalszych kilku dniach natknąłem się na list O. Pio do duchowej córki, gdzie prosił o trzy nowenny pompejańskie. Cały czas jakiś natrętny głos w myślach kazał mi się tej modlitwie przyjrzeć i nią modlić. Różaniec wtedy to była dla mnie abstrakcja, a trzy części dziennie to jak hodowla pomidorów na Księżycu. Ale zacząłem się modlić.

To było trzy lata temu, prawie co do dnia. Byłem już po około dwóch tygodniach modlitwy, mechanicznej i raczej bez wiary, za to w wielkiej rozpaczy i załamaniu. W pewnym momencie przede mną widzę… samego siebie. Ten sam fotel i ja w nim modlący się. Nagle obok fotela na wysokości głowy pojawia się światło, a z niego wychodzi kobieta osłupiającej, oszałamiającej urody. Nie jakaś zjawa, duch, widmo czy co tam chcecie. Miała prawdziwe ciało, które emanowało życiem! Tej urody nie da się opisać. Ma ludzki pierwiastek, ale równocześnie jest nieziemska i podniesiona do rangi doskonałości – według boskich standardów. Szok. Patrzyłem się jak ciele na malowane wrota i tylko ręką odliczałem następne koraliki na różańcu. Miała na sobie prostą, dopasowaną w tali suknię. Sama suknia była bardzo odważna, ale w żadnym razie nie gorsząca. Po prostu wspaniała! Ramiona miała okryte czymś w rodzaju bolera w kolorze błękitu królewskiego w złote lilie spiętego złotym okuciem. Jak Matka Boska Częstochowska! Ręce miała złożone na wysokości piersi, jak do modlitwy. Głowę lekko pochyloną, piękne duże, ciemne oczy szkliły się, a na dolnych powiekach zbierały się łzy. Boże drogi, jakie Ona miała cudowne spojrzenie! Nie oceniające, wszystkorozumiejące, pokorne, kochające i czułe. Wyglądała na kogoś zdjętego wielkim bólem. W pewnym momencie zaczęła jakby nerwowo ściskać palce, jakby zaraz musiała zmieniać bandaże komuś, kto stracił skórę na ciele, a Ona bała się zadać kolejny ból. Przejmujący widok. Nagle usłyszałem: „Tak mi przykro, jeszcze poczekasz”. Chodziło o moją intencję z Nowenny. Nie wiem skąd był ten głos, Matka Boska nie poruszyła ustami. Zachowywała się, jakby tego nie słyszała. Pomyślałem: „Jak to, kiedy to się stanie?” Ale ktoś mi dał do zrozumienia, że zadając takie pytanie zrobiłem straszny nietakt, po czym podał jak poznam, że zbliża się czas spełnienia mojej intencji. Powiedział, że Matka Boska jest w wielkim smutku, bo czeka mnie siedem lat wielkiego udręczenia i próby. Ale po siedmiu latach i ja będę bardzo szczęśliwy. Wiele odzyskam jeszcze tu na ziemi, a reszta będzie czekać w Niebie. W tym samym czasie Matka Boska pochyliła się, położyła policzek na mojej głowie, pocałowała po czym zdjęła to błękitne bolerko i położyła mi na ramionach. Złożyła ręce jak do modlitwy chwilę stała patrząc na mnie i zniknęła, a z Nią całe widzenie.

Tym oto sposobem, Pio spełnił moją prośbę, Matka Boska zjawiła się, by powiedzieć, że nie otrzymam tego, co chcę aż upłynie czas. Gorzej, że czekają mnie trudne lata (Co spełnia się z 100% dokładnością), ale mam mieć nadzieję. Kazała mówić, że przyjdzie czas, że zbawieni ludzie też dostaną takie chwalebne ciała, jak ma Ona.

Dobra, teraz możecie pisać, że mi odbiło. Ja też bym tak pisał, gdybym słyszał od kogoś taką historię. Opisałem fragment tego, co widziałem, ale nie mam talentu Whartona, żeby to ubrać w słowa. Z resztą zrobiłaby się pretensjonalna epopeja jakiegoś chłopa, próbującego opisać nieziemską kobietę ziemskimi słowami. Matka Boska jest wspanialsza niż jakiekolwiek ludzkie wyobrażenie.

 

Mariusz
Mariusz Lut 21 '13, 18:05
Jeżeli mówisz prawdę- zazdroszczę tej małej namiastki nieba :) No i teraz masz 1000% pewności, że Pismo Św. mówi prawdę w każdym calu. Co mam powiedzieć- trwaj w modlitwie. I za 4 lata uzupełnij świadectwo, żeby wszyscy mogli przekonać się o Bożej miłości do nas :)
Jaskolka
Jaskolka Lut 21 '13, 20:07
Mi się wydaje, że nie każda miłość musi być "z automatu".
Ja kiedyś też chyba nie czułam zbytniej Miłości do Matki Boskiej, nie umiałam jakoś Jej "odnaleźć", ale gdzieś w sercu czułam, że tyle mnie przez to omija, że nie odkryłam tego co najlepsze. Chciałam pokochać Maryję, którą tak bardzo uwielbiał Jan Paweł II. I Matka Boska mnie wysłuchała, pozwoliła odnaleźć drogę do siebie, nakierowała, w moim sercu rozpaliła miłość do siebie.
„Proście, a otrzymacie; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kto puka, temu  otwierają. Czy jest wśród was ktoś taki, kto swojemu synowi, proszącemu o chleb, poda kamień? Albo gdy poprosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to tym bardziej wasz Ojciec, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą. Wszystko więc, co chcielibyście, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Tego bowiem wymaga Prawo i Prorocy."
Mt 7,7-12
Szukajcie, a znajdziecie... Kto szuka Matki Boskiej i do Niej tęskni-znajdzie ją, bo Ona jest Naszą Matką , która chce dać się znaleźć i pragnie naszej miłości.
Barbara
Barbara Lut 22 '13, 15:08
Piękne i wzruszające.... ileż bym dała by Ją zobaczyć... trzymaj się ciepło Wojtku i życzę wytrwałości...:) Ja widziałam we śnie (tylko we śnie he he) o. Stanisława Papczyńskiego gdy odmawiałam inną nowennę do Niego (był w swoim płaszczu- w jakim jest przedstawiany na obrazach i modlił się- niejako za mnie, wtedy wiedziałam że moja modlitwa została wysłuchana a On zaniósł te modlitwy do Boga;) dla wierzących to nie jest objaw "choroby"- takie "widzenia" tylko niewymownej łaski! :)
Piotr
Piotr Lut 22 '13, 23:12
Jak już Wojtek zaczął:) to  powiem Wam że też miałem takie mocno duchowe przeżycie. Kilka dni po rozpoczęciu drugiej NP czyli jakieś 10-15 dni temu kończyłem część boelsną. I jak ją kończyłem to pomyślałem sobie że część chwalebną odmówię poźniej przed spaniem jednak tuż przy końcu tajemnicy 5 usłyszałem damski głos taki jakby w sobie i taki jakby poza mną "pozostań proszę ze mną jeszcze chwilkę"... Zacząłęm więc się modlić częścią chwalebną wedle prośby w trybie natychmiastowym. Kończąc tajemnicę 4 i przechodząc do tajemnicy 5 czułem że mogę ją odmawiać bez końca doznając przy tym takiego duchowego uniesienia z pewną wizją ukoronowej Maryi:) oczywiście oczami mojej duszy i ludzkiej wyobraźni... czułem wręcz blikość Maryi, niezwykłą radość i spokój. Trwało to kilka minut i powoli zaczęło mijać aż ustało. Piękne przeżycie i jeszcze większa motywacja do codziennego Różańca z NP:)