Loading...

Pokochałam różaniec | Forum Nowenny Pompejańskiej

Magda
Magda Lip 30 '13, 03:17

Witam,
chciałam się podzielić moją przygodą z NP… jest to historia trochę długa.. ale chciałam opisać wszystko od początku…
Jak Bóg mnie doświadcza? Być może sprawdza moje intencje?
To jest właśnie moje świadectwo…

Zaczęło się.. spontanicznie?
Można by tak powiedzieć.. choć skłaniam się obecnie do stwierdzenia, że to raczej modlitwa mojej mamy, natchnienie Ducha Św. i łaska samej Matki Bożej..

Mieszkam w Anglii.. Kilka miesięcy temu rozmawiałam z moją mamą przez telefon.. Powiedziała mi, że modli się za mną NP.
A co to jest? Było moje pytanie. Wytłumaczyła mniej więcej.. Nie chciałam jednak wiedzieć co to jest za intencja.
Po rozłączeniu.. coś nie dawało mi spokoju.. W mojej głowie była myśl.. „Módl się i ty..”, „Módl się Magda”.. To było tak niesamowicie natarczywe, że w nocy nie mogłam spać… 
„Za co mam się modlić?”
„Módl się za Imrana, aby nawrócił się na katolicyzm.. Aby uwierzył w Jedynego Boga”.

Imran jest muzułmaninem. Jest osobą, którą pokochałam całym swoim sercem.
W tym czasie między nami działo się źle. Bardzo źle. A on wybierał się na swoją pielgrzymkę do Mekki.

„Nosiło” mnie przez cały ten wieczór. Oczywiście w tym samym czasie tysiąc myśli.. „Ja?? Różaniec? Przecież jednego różańca dziennie nie odmówię.. a 3?”
„To nie możliwe, nie mam czasu”, itp.

Muszę wspomnieć, że w tym czasie moja wiara nie była ugruntowana. Owszem wierzyłam, chodziłam co niedzielę na Mszę Św., przestrzegałam postów.
No i można by powiedzieć.. że to wszystko… nawet do spowiedzi bardzo rzadko chodziłam..

Kolejny dzień, albo dwa dni później jednak rozpoczęłam.. pod wpływem impulsu? Natchnieniem Ducha Św.? Przez pierwsze kilka dni nie wierzyłam sama sobie.. 3 różańce? Pestka!
Uśmiech na twarzy, szczęście w sercu…

To był pierwszy tydzień. Po tygodniu zaczęły się schody..
Rozpoczęło się kuszenie.. Pierwsze głosy.. że po co się modlę.. stracę przez to Imrana..
Faktycznie w tym czasie on przestał już w ogóle telefonować i się do mnie odzywać..
Ja non stop płakałam, cierpiałam.. nie potrafiłam sobie dać rady..
Ale powiedziałam sobie, że to że się modlę za niego to przecież nie jest dla mnie.. to jest dla Boga! On nie ma być dla mnie..

Poszłam do spowiedzi..
Tego dnia odmówiłam krótką modlitwę i zawierzyłam się Matce Bożej.. Po spowiedzi, w domu podczas odmawiania pokuty poczułam się bardzo źle.. i nagle coś ze mnie wypłynęło.. z moich ust.. ciemna, gęsta chmura ..nie umiem tego dokładnie opisać..
Później poczułam się tak lekko.. wyszedł ze mnie zły duch..

Niesamowite łaski sama otrzymałam podczas odmawiania tej Nowenny.. nawrócenia samej siebie i czystości..
(Choć przypuszczam, że to również zasługa modlitwy mojej mamy .. która jak się później dowiedziałam modliła się o uzdrowienie moich relacji z mężczyznami. Także i jej modlitwę Matka Boża wysłuchała i myślę nadal wysłuchuje)
Zaczęłam codziennie rano i wieczorem się modlić.. zaczęłam czytać pismo święte… plus niesamowite łaski otrzymali moi przyjaciele.. 2 osoby straciły pracę.. pomodliłam się za nich 10-ką różańca.. kolejny dzień telefony o pracę.. w jednym przypadku kontrakt, w drugim powrót do starej firmy…

Pojechałam na święta Wielkanocne do domu. Tam miałam niesamowity spokój. Rodzina u boku.. wszyscy rozmodleni…
Po powrocie do Anglii pierwszej nocy pojawił się sam zły.
Zaczęło się od dziwnych dźwięków w moim mieszkaniu. Jakby ktoś butelkę plastikową zgniatał. Później jakby ktoś wrzucał kostkę lodu do szklanki.. Zapadłam w lekki sen.
Zobaczyłam przystojną twarz.. przystojną.. lecz oczy były złe.. Zmieniały swój kolor..

Był na mnie zły.. był ogromnie wściekły. W tym czasie ciało moje sparaliżowane, nie moglam się ruszyć, otworzyć oczu, nie mogłam nic zrobić.
Zaczęłam odmawiać różaniec. Wizja zniknęła.
Całą noc się modliłam. Bałam się, byłam wręcz przerażona… nad ranem koszmary…

Rano dostałam natchnienie, żeby zawierzyć się i pomodlić do Michała Archanioła. Mama wysłała mi egzorcyzm, który można samemu odmawiać… można było odczuć że w moim mieszkaniu „powietrze się zmieniło”.

Od tej pory zły nie ustawał.. kusił, że jak przestanę się modlić, Imran do mnie wróci.. później miałam jeszcze jedną nocną wizję.. zaczęło się podobnie..
Paraliż całego ciała, wizja twarzy.. w tym wypadku wyglądał bardziej jak gremlin, z odstającymi uszami.. Wcześniej słyszałam jak ktoś wchodzi po klatce schodowej..
nie były to zwykłe kroki.. raczej jakby kopyta..
to coś stanęło przed moimi drzwiami i chciało je otworzyć… słyszałam dźwięk klucza.. Chciał coś do mnie powiedzieć.. głos był spowolniony, zły… nie chciałam słuchać..
Zaczęłam się modlić.. wizja ustała..
On mnie nienawidzi.. bardzo.. czułam to każdą cząstką swojego ciała.

Nowennę zakończyłam.. ostatni dzień to z jednej strony ulga, że już… z drugiej przykrość.. że tak szybko.
Imran powrócił ze swojej pielgrzymki.. Odezwał się.. starał się, żebyśmy byli znowu razem.. ja mu powiedziałam, że warunkiem jest czystość..
Zaakceptował, do niczego nie zmuszał.

Wierzę, że po tych wszystkich moich przygodach i walce jaką musiałam stoczyć z samą sobą i ze złym, jeśli jest taka Boża wola to Imran otrzyma tą łaskę o którą się dla niego modliłam.
Na uwierzenie, nawrócenie, na diametralną zmianę swego życia potrzeba wiele czasu..

Podczas jednej z ostatnich rozmów z Imranem.. sam zaczął rozmowę nt. religii.. jak to u nich jest.. Wspomniałam o Jezusie.. I usłyszałam coś co mnie zaskoczyło.. zszokowało.. z drugiej strony zadowoliło.. Powiedział, że Jezus Chrystus jest Bogiem.
Droga przed nim długa.. ale myślę, że początek jest dobry..

Drugą NP odmówiłam za moją przyjaciółkę.. razem pracujemy.. miała ogromne problemy sama ze sobą – tata alkoholik, zdradzający mamę.. nie dowartościowanie, zaprzeczanie każdemu dobremu słowu które w jej stronę płynęło.. przekonanie, że nie jest wystarczająco dobra, jej związek z chłopakiem tragedia.. i na koniec wiadomość, ze czeka ją operacja..
Moja intencja.. „Uzdrowienie”.. Matka Boża i Bóg wybiorą co jest w tym momencie najważniejsze. Poczułam jedną rzecz tylko, że mam jej powiedzieć, że się za nią modlę.

Nasz kontakt się popsuł. Prawie przestałyśmy ze sobą rozmawiać, mimo, że codziennie się widziałyśmy.

Zły oczywiście motał. Ja nie mogłam się skupić na modlitwie.. często było to tylko po to byleby było..
Ostatnie dni odmawiania NP- usłyszałam jak przyjaciółka rozmawiała z naszymi koleżankami.. usłyszałam tylko, jak powiedziała.. że jej chłopak powiedział, że się zmieniła..
Zaczęłam jej się przyglądać… Nigdy tak radosnej i uśmiechniętej nie widziałam.. Zaczęłyśmy rozmawiać.. zaczęła ćwiczyć, schudła, pozytywnie otwarła się na świat i na ludzi..
Zaakceptowała siebie, taką jaką jest.. Dostała awans do biura.. gdzie na jej stanowisku u nas w pracy to wydawało się niemożliwe.
A na końcu wisienka na torcie.. Ostatnio w rozmowie przyjaciółka przyznała mi się, że zaczęła się modlić … że chciałaby Pompejańską za rodziców, ale się trochę boi..
Niesamowite łaski Matka Boża jej „zafundowała”. Jestem Jej niesamowicie wdzięczna za Jej modlitwy i za to co uczyniła dla mojej przyjaciółki.
Że i mnie przez to umacnia w mojej wierze.

Obecnie kolejna nowenna za mojego brata i jego żonę, aby zaczęli korzystać z sakramentów świętych..
A i w międzyczasie znowu mnie zaczęło „nosić” abym zaczęła odmawiać nowennę za nasz związek z I.
Przesada.. Szaleństwo… 6 różańców?
Nie podołam.
„Magda.. wy potrzebujecie tej modlitwy.. bo sami sobie nie poradzicie. Dasz radę! WALCZ!! WALCZ!!”
Ach ten pozytywny głos w mojej głowie… wiele razy go słyszę..
wiele razy to on zaczyna modlitwę, bo ja sama nie mam siły… to on mnie podbudowuje i daje siłę… to on mnie umacnia i wspiera..

Zaczęłam i tą nowennę odmawiać..

Zły i tym razem uderza.. i nie w modlitwę za mojego brata.. ale we mnie i nasz związek z I.
Było między nami dobrze… dawno nie byłam tak szczęśliwa.. no i oczywiście mój kontakt z I. momentalnie się urwał.. posprzeczaliśmy się o jedno słowo powiedziane za dużo.. a ja to odebrałam jako brak szacunku dla mnie i mojej osoby…
Po raz kolejny słyszę brzydkie głosy pod swoim adresem.. i to, że jestem dziwką to jest jedno z lżejszych..

Nocna wizja złego znowu się pojawiła.. tym razem trochę sprowokowałam go sama.. po jednym takim wyzywaniu spytałam się na głos.. czy to wszystko co ma dla mnie? Bo mnie to nie rusza…
no i przyszedł w nocy.. jak zawsze.. najpierw dziwne odgłosy.. później paraliż ciała, i na końcu wizja twarzy..
Tym razem wydawało mi się, że otworzyłam oczy i widziałam na pościeli łunę jakby od ognia i jego idącego w moim kierunku.
Usiadł na moim łóżku.. ręce miałam jakby skrępowane.. zaczęłam się modlić i jedyne słowa które ze mnie wypłynęły.. to były „precz szatanie!”.
Wizja zniknęła..

Obecnie za brata i jego żonę został niecały tydzień, za mnie i I. niecałe 2.
Wierzę, że Matka Boża i w tym wypadku zadziała.. Na pewno po swojemu, na pewno zgodnie z wolą Bożą.. I na pewno jak najlepiej dla naszej czwórki…

Nie wiem, czy jest nam pisane być razem z I. Może to tylko moje pobożne życzenie.. ale powiedziałam Bogu na początku odmawiania tej nowenny..
że ma być dobrze… cokolwiek ma to nie być.. czy ma to być nasze zerwanie czy nasza przyszłość razem… na pewno trudna przyszłość.. kto zna choć trochę islam na pewno wie o czym piszę..

Zdaję sobie sprawę, że moja historia brzmi niesamowicie.. Mogłabym ją opowiedzieć w skrócie i też pewnie byłoby dobrze..
Ale właśnie powyższe doświadczenia ukształtowały i kształtują moją wiarę, kształtują mnie, moje serce..
I nie buntuję się.. bo skoro coś takiego się dzieje, to na pewno taka wola Boża jest..

Często się zastanawiam, czy ja jestem normalna? Czy może mam jakieś problemy z psychiką? Tylko wcześniej nic takiego nie miało miejsca.. dopóki nie zaczęłam odmawiać NP.
Czy tylko mi dzieją się takie rzeczy???

I dlatego też chyba trochę zwlekałam z tym świadectwem, trochę z obawy, co powiedzą inni… Ale kiedy czytam te piękne świadectwa innych wiem, że muszę i ja..

Każdy dzień jest dla mnie walką.. walką samej z sobą, walką z tym czymś co mnie nawiedza.. ostatnie dni znowu codziennie płaczę, a i bywają takie dni, że walczę żeby wsiąść różaniec do ręki i się modlić..
I nie za mojego brata i jego żonę, bo to przychodzi mi raczej bez problemów.. Tylko właśnie za mnie i za I. za te potrzebne nam łaski i błogosławieństwa…

W ramach podziękowania za otrzymane łaski, za modlitwy..
za to że Matka Boża pojawiła się w moim życiu i pokazała mi siebie, swoją dobroć, swoje serce i swoją litość… za to że przytuliła mnie do swojego serca…
postanowiłam zgodnie z jej życzeniem każdą pierwszą sobotę miesiąca poświęcić Jej i Jej niepokalanemu sercu..
za grzechy moje i całego świata..
Polecam bardzo… bo za tyle łask, które od niej otrzymujemy warto poświęcić Matce przynajmniej ten jeden dzień naszej skruchy i modlitwy.. chociaż to i tak mało..

Naprawdę polecam tą Nowennę.. mimo całego doświadczenia.. pokochałam odmawiać różaniec.. wręcz nie wyobrażam sobie dnia bez tej pięknej modlitwy..

Besia
Besia Lip 30 '13, 13:41
Magdo dziękuję za Twoje świadectwo :)
Jerzy
Jerzy Lip 30 '13, 23:55
Magdo, nam w walce ze złym pomagała modlitwa do Anioła Stróża, po tej dziecinnej jak mi się wydawało modlitwie znikał i przestał już w nocy przychodzić. Zwłaszcza męczył moją Tereskę przy pierwszej naszej Nowennie.  
Magda
Magda Lip 31 '13, 00:51


Cytat z Jerzy Magdo, nam w walce ze złym pomagała modlitwa do Anioła Stróża, po tej dziecinnej jak mi się wydawało modlitwie znikał i przestał już w nocy przychodzić. Zwłaszcza męczył moją Tereskę przy pierwszej naszej Nowennie.  

Jerzy codziennie modlę się do swojego Anioła Stróża i do Michała Archanioła.. i też myślałam że to takie dziecinne.. A jednak nie.. i codziennie dziękuję Bogu że dał nam takich obrońców :) 

I codziennie dziękuję im samym za ochronę. Myślę, że trochę się przy mnie napracowali.. i jeszcze napracują. 


Cytat z M Madziu,jak najczęściej się spowiadaj:))różaniec -noś go zawsze przy sobie i jeśli nie jest poświęcony ,poświęć go ,serdecznie pozdrawiam
M. szczerze powiedziawszy to ja nawet zasypiam z różańcem w ręce.. czuję się bezpieczniej :)
 Pozdrawiam i dziękuje za komentarze.