Loading...

Może nieskromnie...ale w mojej sprawie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Bożena
Bożena Lis 3 '13, 10:43
Szczęść Boże.
Długo zastanawiałam się czy "wypada" prosić o pomoc i modlitwę nie za kogoś , bo to łatwe ale w mojej intencji. Choruję na raka od 6 lat , miałam nawroty jakoś je podleczałam i funkcjonowałam w miarę normalnie. Teraz mam 3 nawrót i mam wrażenie że może mi się nie udać. Mówiąc po "ludzku" tracę wiarę że będzie dobrze. W tej intencji odmawiam 2 NP. Za pierwszym razem jak tylko zaczęłam mój stan bardzo się pogorszył, nie miałam sił na modlitwę ale do słownie na siłę dotrwałam do końca. Uff udało się. Ale przyznam że miałam ogromne trudności. Oczywiście od razu chciałam zaczynać drugą NP ale nie potrafiłam, zawsze odkładałam to na później i tak minęło 5 miesięcy. Wtedy czułam się w miarę dobrze. W końcu podjęłam decyzję (pomogło mi to forum) i od 13 dni odmawiam drugą NP. I cóż znowu schody, brak sił , złe samopoczucie , nowe przerzuty. Nie wiem czemu "zły" tak się denerwuje że chwytam za różaniec ale ja nie popuszczę, on mnie uspokaja i wiem że Mateńka jest ze mną. Dlatego postanowiłam poprosić Was o pomoc bo nie mam się do kogo zwrócić. Jakieś podpowiedzi, może jakaś cząstka różańca... Czy też macie takie problemy przy odmawianiu NP? Czy wierzycie w msze o uzdrowienie? Wiele czytam świadectw wiem że cuda się zdarzają ale coraz bardziej zaczynam wątpić że mogłoby mnie to spotkać. Przepraszam za chaotyczny wpis ale właśnie taką burzę mam w głowie.
Bożena
Bożena Lis 3 '13, 12:19
Kasiu,
bardzo dziękuję Ci za szybką odpowiedź. Powiem tak, naświetliłaś mi wiele aspektów na które na pewno baczniej zwrócę uwagę. Na pewno nie poddam się w modlitwie. Co do blokad o których piszesz od jakiegoś czasu "pracuję" nad nimi. Przypominam sobie komu jeszcze mogę przebaczyć( acz co do jednej osoby mam problemy). To moja była szwagerka która odrzuciła swoje dziecko i krzywdzi je psychicznie do dziś. Boję się że to wybaczenie nie jest takie do końca szczere że to tylko słowa. No i Kasiu najważniejsza blokada, która z tego co piszesz przekreśla mnie w 100%. Jestem w związku niesakramentalnym, czyli pozostaje mi spowiedź przed Bogiem i komunia duchowa. O ironio człowiek ten pojawił się gdy zachorowałam. To tak jakby Bóg wiedział że będzie mi trudno, że sama nie dam rady i postawił go na mojej drodze. Oczywiście to tylko moje odczucia, bo jakie są kanony KK to wiem. Odkąd UWIERZYŁAM  w Boga ( bo tak na prawdę stało się to dopiero 3 lata temu) targają mną te sprzeczności. Chcę być w kościele który czuję że mnie odrzuca, dodam że mój partner dopiero przy mnie zaczął chodzić do kościoła, modlić się i wierzyć, czytać biblię. Nie wiem czy takie wyznanie na tym forum nie spowoduje ataku na mnie ale czuję że nasza wiara (moja i partnera) jest głębsza niż wielu osób które spotykam np w niedziele na mszy św. Oczywiście bardzo przepraszam za to porównanie i nie chcę nikogo urazić. Podsumowując nie zrezygnuję z modlitwy, wiary i miłości do Boga tylko czy mam szanse na otrzymanie łask??????????
Besia
Besia Lis 3 '13, 13:08

Droga Bożenko ,bardzo się cieszę z Twojego nawrócenia ,Chwała Panu:)

Piszesz ,że czujesz ,że KK Ciebie odrzuca ,to nie prawda Bożenko ,kościół nikogo nie odrzuca ,nie wiem czemu żyjesz w związku niesakramentalnym ,czy macie przeszkody w zawarciu sakramentalnego małżeństwa ,ale nawet jeżeli nie możecie wziąć ślubu to są Duszpasterstwa Związków Niesakramentalnych ,są rekolekcje .

Przykładowy link

http://niesakramentalni.pl/

Można korzystać z pomocy .

Wielu ludzi rozwiedzionych - zwłaszcza po zawarciu nowego związku jest świadomych, że poniosło klęskę małżeńską i religijną. Nie mogą odtąd przystępować do Komunii św. Spotkania duszpasterskie osób żyjących w związkach niesakramentalnych są próbą odpowiedzi na wezwanie Jana Pawła II „... by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą - owszem jako ochrzczeni - powinni uczestniczyć w jego życiu. Niech będą zachęcani do słuchania słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę św., do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowania dzieci w wierze chrześcijańskiej, pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę." (Familiaris Consortio, 84)

Co do NP to wszyscy mamy jakieś trudności z jej odmawianiem ,nie wolno się poddawać :) Oczywiście ,że masz szansę na otrzymanie łaski :))))))

Życzę powrotu do zdrowia i wielu łask Bożych .

Edytowany przez Besia Lis 4 '13, 19:42
Jerzy
Jerzy Lis 3 '13, 16:10
Bożenko, nikt z osób świeckich ani duchownych nie może potępiać Ciebie ani Twojego partnera bo "nie sądźcie abyście nie byli sądzeni". Nie potępiać osoby to nie znaczy że akceptować grzech. Jeśli nie można zawrzeć związku małżeńskiego to jest jeszcze opcja "białego małżeństwa" ale do tego trzeba naprawdę dużego uczucia, wytrwałości i wiary. Oczywiście że nawet żyjąc w grzechu nie należy przerywać modlitwy i prośby o łaskę. 

Z dzisiejszej ewangelii widać że p. Jezus poszedł do domu grzesznika Zacheusza a nie do faryzeusza czy innego uczonego w piśmie. Zacheusz mimo swego grzesznego życia chciał zaprosić Chrystusa do swego domu i serca i dlatego zbawienie spłynęło na dom jego. 

Na msze o uzdrowienia sam jeżdżę dość często bo moja żona jest na to zbyt słaba i bardzo w to wierzę że nam pomagają równie jak modlitwy. Już jestem w części dziękczynnej swojej czwartej NP właśnie w intencji uzdrowienia mojej Tereski i choć nie jest jeszcze uzdrowiona to chodzi na spacery i w domu drobne czynności wykonuje a w styczniu lekarze dawali jej ok dwa miesiące życia. Oczywiście oprócz modlitwy stosujemy również ścisłą dietę i suplementy. Widziałem w szpitalu onkologicznym jak osoba towarzysząca czekając na chemioterapię podaje choremu do ust butelkę z trucizną (coca colą) tak jak by chciała skrócić życie bliskiej osoby. Jak by trudno było znaleźć informację że na każdego raka cukier działa tak jak drożdże. Choć sam nie wiem jak jeszcze udaje nam się głodem nie przymierać to jeszcze wydaję pieniądze na suplementy bo widzę że one naprawdę pomagają. Widać to choćby po badaniach krwi której ani radioterapia ani chemia nie zniszczyły. 

Pozdrawiam Cię i życzę wytrwałości zarówno w wierze, modlitwie jak i leczeniu.   

Bożena
Bożena Lis 3 '13, 23:07
Bardzo Wam dziękuję za przydatne linki.
Bogusiu, do Panewnik jeżdżę rzadko, więc napisz mi coś więcej o o. Medardzie, chodzi mi o to dlaczego akurat jego wskazałaś mi, jak się do niego dostać? Gdybyś mogła to napisz mi coś więcej i bardzo Ci dziękuję za stronkę Twojej przyjacióki
Renato uwierz mi że to nie jest takie proste. Nie jestem w stanie porzucić dobrego człowieka, który pomaga mi na co dzień (czasami nie mam sił wstać z łóżka), który podtrzymuje mnie na duchu w najgorszych chwilach mojego życia, który siedzi przy moim łóżku szpitalnym, który siedzi przy mnie jak całe ciało boli a tabletki nie pomagają.....uwierz mi na to nie mam ani sił ani odwagi. Być może moja wiara nie jest tak silna aby całkowicie poświęcić życie doczesne.
Kasiu niestety nie mam możliwości aby nawet w przyszłości wziąć ślub sakramentalny. Co do czystości??? nie wiem jak to ująć ale dla mnie istotniejsze, ważniejsze, bardziej grzeszne jest zdradzenie emocjonalne, oddanie się innej osobie całkowicie niż czystość. Tak jak wcześniej napisałam moja wspólna droga z Bogiem trwa dopiero od 3 lat. Uczę się wszystkiego na nowo, można powiedzieć że dopiero raczkuję z religią i na pewno w wielu sprawach się mylę, wielu nie jestem świadoma. Mam swoje przemyślenia i odczucia. Jednym z nich jest to że nie jestem pewna czy wszystkie kanony kościelne są prawdziwą wolą Boga czy też wymysłem wcześniejszych papieży. Piszę Wam szczerze jakie mam myśli więc nie potępiajcie mnie od razu. Oczywiście jako katoliczka powinnam się do nich dostosować i przyjąć jako pewnik ale...no właśnie mam tak wiele pytań i chciałabym dostać tak wiele odpowiedzi. Zagalopowałam się z wywodami więc wracam do czystości. Razem z partnerem nie jesteśmy młokosami a i mój stan fizyczny jest kiepski więc tzw białe małżeństwo mogłoby być jak najbardziej realne. Ale póki mam tak wiele pytań nie mogę składać obietnic Bogu. Zawsze słyszę że z Bogiem się nie targuje tzn ja zachowam czystość i Ty daj mi zdrowie. Kocham Boga całym sercem i wydaje mi się że mogę Go tylko prosić, rozmawiać i modlić się.
Jerzy moje wcześniejsze pytania są skierowane również do Ciebie. Czytałam kilka Twoich wypowiedzi do innych osób i myślę że może właśnie Ty udzielisz mi kilku odpowiedzi. Zaimponowałeś mi swoją miłością i troską do żony, ile trzeba mieć sił i wiary aby tak kogoś wspierać. Tak sobie myślę że jeżeli Bóg chciałby pomóc to właśnie Wam. Życzę Twojej żonie waśnie tej łaski
Besia
Besia Lis 3 '13, 23:23
Bożenko życzę dużo wytrwałości w modlitwie i powrotu do zdrowia :)))
Bożena
Bożena Lis 3 '13, 23:27
Przepraszam Beti to chyba ze względu na późną porę Tobie jeszcze nie odpisałam
Dziękuję za słowa wsparcia. Bardzo mnie pokrzepiły . Cieszę się że Kościół wychodzi na przeciw do ludzi takich jak ja. Żałuję że takiego duszpasterstwa nie ma w mojej okolicy. A teraz idę odmawiać część Radosną i na zasłużony odpoczynek
Pozdrawiam Cię
Besia
Besia Lis 3 '13, 23:34

Bożenko  nic się nie stało ,mi nie chodzi o podziękowania ,szkoda ,że nie ma w Twojej okolicy takiego duszpasterstwa ,bo na pewno jest pomocne ,ale może kiedyś powstanie nigdy nie wiadomo :)

Pozdrawiam serdecznie i dobranoc.

Besia
Besia Lis 3 '13, 23:43

Bożenko ,a znasz tą modlitwę

Św. Peregryn Laziosi (1260 - 1345)

serwita, patron chorych na raka

Modlitwa o cud uzdrowienia Panie Jezu, stoję przed Tobą taki jaki jestem. Przepraszam za moje grzechy, żałuję za nie, proszę przebacz mi. W Twoje imię przebaczam wszystkim cokolwiek uczynili przeciwko mnie. Wyrzekam się szatana, złych duchów i ich dzieł. Oddaję się Tobie Panie Jezu całkowicie teraz i na wieki. Zapraszam Cię do mojego życia, przyjmuję Cię jako mojego Pana i Odkupiciela. Uzdrów mnie, odmień mnie, wzmocnij na ciele, duszy i umyśle. Przybądź Panie Jezu, osłoń mnie Najdroższą Krwią Twoją i napełnij swoim Duchem Świętym. Kocham Ciebie Panie Jezu. Dzięki Ci składam. Pragnę podążać za Tobą każdego dnia w moim życiu. Amen.
Maryjo Matko moja, Królowo Pokoju, święty Peregrynie patronie chorych na raka, wszyscy Aniołowie i Święci, przyjdźcie mi ku pomocy. Amen.  Odmawiaj tę modlitwę z wiarą, bez względu na to jak się czujesz. Kiedy dojdziesz do takiego stanu, że będziesz szczerze pojmował każde słowo całym swoim sercem, doznasz duchowej łaski. Doświadczysz obecności Jezusa i On odmieni całe twoje życie w bardzo szczególny sposób.

Moherowy
Moherowy Lis 4 '13, 19:33
A może poprzez swój jakby nie było grzeszny związek bo oparty na cudzołożeniu ranicie nie tylko Boga ale i swoich małżonków, którym ślubowaliście przecież wierność aż do śmierci.  Co z tymi ludźmi? Poprzez grzech ciężki pozbawiacie się łask. Taka prawda. Weź te słowa pod rozwagę, jeszcze nie jest za późno. Trzeba myśleć najpierw o zbawieniu swojej duszy.


"Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy do złego ani sam nikogo nie kusi. Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć"  Jk 1,13.15

Moherowy
Moherowy Lis 4 '13, 19:46
Myślę tak, jeżeli Matka Boża uzdrawia to nie dla życia w grzechu. Cóż to byłaby za korzyść gdyby nastąpiło cudowne uzdrowienie, a osoba doznające tego uzdrowienia mogła już bez przeszkód fizycznej choroby grzeszyć ciężko? Czy uważasz, że Matka Boża tego nie widzi w jakim stanie duchowym jesteś? I myślisz, że dokona łaski uzdrowienia abyś już bez przeszkód jakie powoduje choroba mogła żyć w grzechu? Jakoś trudno mi w to uwierzyć aby mogło tak się stać. Dlaczego? Gdyż dla naszej Matki od zdrowia i życia na ziemi ważniejsze jest nasze życie wieczne i zbawienie. Choroba i pogaraszający się stan mogą doprowadzić do powrotu do Boga, do spowiedzi, sakramentu chorych - to w obawie przed śmiercią rzecz jasna. I Bóg wie jak będzie, choroba może być dla ciebie drogą do zbawienia, spowiedzi i nawrócenia. A odzyskanie zdrowia może być drogą do swobodnego grzechu ciężkiego, a więc i niestety do potępienia wiecznego. Jak myślisz, co wybierze Bóg dla Ciebie? Co będzie ważniejsze dla Twojego zbawienia?  Jeżeli się modlisz o uzdrowienia w razie uzdrowienia NADAL chcesz żyć w grzechu ciężkim... to stawiasz Boga przed trudnym wyborem.
Iwona
Iwona Lis 4 '13, 20:14
A ja zgadzam sie w zupelnosci z Renata ,pamietam jak na wykladzie egzorcysty - Glas powiedzial ze jeden z najgorszych demonow, ktory niszczy czlowieka jest demon pozycia niesakramentalnego .
Besia
Besia Lis 5 '13, 00:19
Związki niesakramentalne w świetle prawdy

     Małżeństwo sakramentalne to zjednoczenie mężczyzny i kobiety przed obliczem Boga. W Kościele zjednoczenie Boga i dwojga osób jest niepodzielne i nierozerwalne. Rodzina to Kościół Domowy. Jednak problem sytuacji nieprawidłowych jest poważny. Są małżeństwa „na próbę”, wolne związki, katolicy związani tylko ślubem cywilnym.
Związek, który cieszy się Bożym błogosławieństwem, to małżeństwo sakramentalne połączone przez Pana Boga. W trwałej jedności i nierozerwalności małżeńskiej można znaleźć prawdziwe szczęście. Jezus powiedział: Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. Mt 19,6. Odpowiedzialność wobec współmałżonka i dzieci wymaga takiej nierozerwalności. Dzieci potrzebują bezpieczeństwa, które daje trwała jedność i harmonia między rodzicami. Ludziom, którzy nie wierzą Bogu wydaje się to za trudne, ale ten, kto przyjął Chrystusa, przyjął Jego miłość w tajemnicy krzyża, jest gotowy żyć w wierności aż do śmierci. Jednak kto nie wierzy w Boga, nie zdecyduje się na małżeństwo sakramentalne. Jeżeli nie ma przeszkód i młodzi nie chcą zawrzeć sakramentu małżeństwa, tylko kalkulują według ludzkiej logiki, to popełniają największy błąd i budują życie na piasku. Taka postawa nie da się usprawiedliwić, bo ci ludzie nie postępują według wiary, lekceważą Pana Boga oraz lekkomyślnie podchodzą do życia.
     Jeżeli młoda para chce doświadczyć szczęścia, które nie więdnie tak szybko, jak wiązanka ślubna i jeżeli rodzice pragną podarować dzieciom nie tylko pieniądze i stanowisko, ale przede wszystkim zadowolenie, radość serca, sensowne życie, to powinni wybierać Boga, który daje mądrość i bogactwo wewnętrzne. Dlatego największym szczęściem dla małżeństwa i rodziny jest życie według wiary i mądrości Bożej. Wielu chrześcijan biorąc ślub kościelny nie uświadamia sobie, że życie sakramentalne polega na postępowaniu według Ewangelii i odnalezieniu swojego spełnienia w darze ofiary. Tylko z pomocą dojrzałej wiary możliwe jest wytrwanie w małżeństwie, nawet jeśli ono staje się trudne. Najtrudniejsze, ale wierne małżeństwo sakramentalne, da dużo więcej szczęścia i spokoju wewnętrznego, niż najlepszy związek niesakramentalny. Szczęście bez Boga jest krótkie, pozorne i fałszywe. Życie bez Boga to życie bez miłości.
     Zdarza się jednak tak, że jeden ze współmałżonków pod wpływem choroby alkoholowej lub innych problemów psychicznych albo duchowych ma szkodliwy wpływ na dzieci i dlatego lepiej jest mieszkać w separacji. Kto jednak żyje w separacji, musi wiedzieć i powtarzać sobie: nie jestem wolny - wolna. Mam chorego męża - żonę, ale jestem dalej za niego odpowiedzialna[y]. Nie mogę szukać lub przyjmować propozycji pomocy, która zagraża czystości i wierności małżeńskiej. Niestety zdarza się, że ludzie po rozwodzie państwowym wybierają drugiego partnera. Wtedy dopiero czują silny brak udziału w sakramentach Kościoła. Często dopiero po zawarciu drugiego związku odkrywają głębiej wiarę i piękno życia kościelnego. Trzeba zrozumieć, współczuć, pomagać i uczyć się na błędach, ale udawanie, że błędy nie istniały, nie pomaga. Należy wziąć na siebie odpowiedzialność za błędy młodości.
     Zasady postępowania względem ludzi, którzy zagubili się w życiu, podaje nam papież Jan Paweł II:
a - Zasada współczucia i miłosierdzia - Chrystus nie chce śmierci grzesznika, ale jego życia i nawrócenia. Chrystusowi zależy na wszystkich. Troszczy się, by nie złamać trzciny zgniecionej i nie dogasić tlącego się knota. Dlatego ukazujemy drogę powrotu do Boga i pojednania bez potępień. Małżonkom niesakramentalnym trzeba uświadomić, że są w Kościele i są Kościołem.
b- Zasada prawdy i wierności - Kościół nie może nazywać zła dobrem, ani dobra złem, bo tylko prawda wyzwala. Kościół staje w prawdzie wobec związków niesakramentalnych, a ludzie żyjący w tych związkach powinni stanąć w prawdzie wobec Kościoła.
     Małżonkowie niesakramentalni są w Kościele i są Kościołem oraz obejmuje ich Dobra Nowina o małżeństwie. Ale z ich strony nie może być jedynie postawy oczekującej lub roszczeniowej - co Kościół da? Trzeba poszukiwać rozwiązań. Patrzmy na problemy jako ludzie dorośli. Rozwiązaniem jest uporządkowanie swojego życia i sumienia. Są rozwiązania w wierze, zgodne z prawdą Chrystusa, zgodne z Ewangelią. Problem może się rozwiązać przez naturalną śmierć współmałżonka. W niebezpieczeństwie śmierci kapłan może udzielić sakramentu pojednania i Eucharystii. Mogą też tacy małżonkowie podjąć życie w całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej. Gdy jest to niemożliwe, wtedy pozostaje życie bez sakramentów. Dla ludzi w tak trudnych sytuacjach życia istotne jest stanięcie w prawdzie. Bez prawdy człowiek nie ma szansy na wyzwolenie. Nie można ukrywać prawdy przed otoczeniem, rodziną, czy duszpasterzem, a najgorzej, gdy zataja się prawdę przed Bogiem w spowiedzi, bo wtedy jest to świętokradztwo.
     Małżonkowie niesakramentalni nie mogą przystępować do sakramentów świętych, ale powinni nadal czynnie uczestniczyć w życiu Kościoła. Zdarza się jednak, że nie przyjmują żadnych darów Bożych i całkowicie odcinają się od Kościoła, obwiniają za wszystko księży, czasem nie chrzczą dzieci. Jaka jest rada na to wszystko? Trzeba, żeby każdy człowiek bez wyjątku zrozumiał, że Kościół, jako wspólnota Boża, idzie do każdego człowieka ze słowami wielkiej życzliwości. I tutaj, jeżeli chodzi o związki niesakramentalne, to lepiej mieć poczucie bólu, niż zniszczyć sumienie, udając, że wszystko jest w porządku. Znając prawdę, uznając ją i przyjmując cierpliwie, każdy ma szansę. Buntując się, wybierając inną drogę, traci się wszystkie możliwości. Trzeba uznać, że w konflikcie między dwoma osobami a Chrystusem, On - Jezus ma rację. Ważne jest widzenie własnej sytuacji w świetle wiary. Czasem może to być decyzja rozstania się albo życia jak brat i siostra. Gdy wszystko to jest niemożliwe, wtedy pozostaje życie bez sakramentów, zanim będzie możliwa droga przez sakrament pojednania i Eucharystię w ostatniej godzinie, którą zna tylko Boża Opatrzność.
     Zachowanie łączności z Chrystusem dokonuje się przez wsłuchiwanie się w Słowo Boże, trwanie w modlitwie, przez wzbudzanie aktów wiary, nadziei, miłości i żalu - możliwie najdoskonalej, jak się tylko da. Jest to także kwestia przebaczenia poprzedniemu współmałżonkowi. Małżonkowie niesakramentalni powinni uczestniczyć we Mszy Świętej niedzielnej i świątecznej. Nie można przystąpić do Komunii Sakramentalnej, ale zawsze jest możliwa Komunia duchowa. Trzeba pielęgnować swego ducha i wykonywać czyny pokutne. Chociaż nie można przystąpić do sakramentu pokuty, to jednak zawsze konieczna jest pokuta. W tym wypadku czyny zadośćuczynienia są konieczne. Można spełniać czyny miłosierdzia, podejmować różne dobre inicjatywy w zakresie miłości bliźniego. Ważne jest, by dzieci wychować w wierze chrześcijańskiej przez budowanie atmosfery religijnej w rodzinie i dawanie dobrego świadectwa życia. Jest to cały czas droga przygotowania do pełnego pojednania się z Bogiem, w godzinie naszej śmierci, bo w niebezpieczeństwie śmierci każdy grzesznik może otrzymać rozgrzeszenie. Jest to droga postępowania po chrześcijańsku, do tego stopnia, jak w tej sytuacji jest możliwe.
     Co powiedzieć dzieciom? Dzieciom trzeba powiedzieć całą prawdę, jeżeli one pytają rodziców: dlaczego nie przystępujecie do Komunii Świętej? Rodzicom trudno jest przyznać się, że kiedyś w swoim życiu popełnili błąd, ale jeszcze gorzej jest okłamać dzieci albo ukryć prawdę. Wcześniej czy później, dzieci i tak odkryją prawdę o rodzicach. Jeżeli przedtem usłyszały kłamstwo, to autorytet rodziców zostanie zniszczony. Jeżeli jednak rodzice przyznają się do własnych błędów, to zaufanie rośnie, a dzieci uczą się wtedy na błędach swoich rodziców. Jeżeli w czasie Pierwszej Komunii Świętej swoich dzieci, problem ten jest odczuwany, trzeba się otwarcie przyznać, a zarazem poprosić dziecko o modlitwę. Można powiedzieć dziecku: Mama i tato nie mogą pójść do Komunii Świętej - ale prosimy cię, abyś ty przyjął Jezusa za nas wszystkich. My pójdziemy z tobą do kościoła, a ty w sercu przyniesiesz Jezusa Eucharystycznego dla całej rodziny. Jeżeli w rodzinie panuje duch wiary, rodzice się modlą, a dzieci wychowuje się według Ewangelii, to jest możliwe, że błędy młodości rodziców nie będą przeszkodą dla dzieci, ale mogą się przyczynić do pogłębienia duchowej dojrzałości całej rodziny.
     Ludzie żyjący w takiej nieszczęśliwej sytuacji potrzebują więcej troski. Nie mogą czuć się odrzuceni, powinni regularnie modlić się, brać udział w liturgii Mszy świętej i nabożeństwach, a nawet we wspólnotach i stowarzyszeniach kościelnych. Kiedy osobista duchowość i opanowanie seksualne oraz wiek małżonków pozwalają na życie w całkowitej czystości bez współżycia, to po wcześniejszym zadeklarowaniu tego w obecności swojego proboszcza, jest możliwość przystąpienia do spowiedzi i Komunii Świętej. Nie mogą jednak tego uczynić tam, gdzie znana jest ich historia małżeńska, bo przecież nie będą się tłumaczyć wszystkim ze swoich intymnych spraw czystości seksualnej, a publiczne przyjęcie Eucharystii mogłoby być zgorszeniem. W innych miejscowościach, gdzie nie są znani, mogą skorzystać z sakramentów.
     Chyba najwięcej świętokradztwa popełnia się podczas sakramentu małżeństwa, gdy udziela się ślubu nieprzygotowanym i niedojrzałym osobom. Trzeba lepiej przygotować małżeństwa i bronić przed tą formą świętokradztwa. Każdemu, a szczególnie zagubionym potrzebna jest modlitwa: Panie Jezu, dopiero teraz zrozumiałem, jak niedojrzały byłem, gdy zaczynałem wspólne życie. Nie chciałem słuchać Kościoła i doświadczonych ludzi, bo szukałem egoistycznego ziemskiego szczęścia. Bardzo mnie boli to, że na razie nie mogę przyjąć Komunii Świętej, bo jestem za słaby i jeszcze nie potrafię zmienić warunków swojego życia. Panie, Ty wiesz jak bardzo pragnę czystości i prawdziwej miłości. Dlatego proszę o ducha modlitwy i miłości, abym w ten sposób doświadczył Twoją obecność. Jezu dziękuję Ci, że mogę jeszcze na tej ziemi poprawić moje błędy i zadośćuczynić za krzywdy wyrządzone innym. Amen.Kategoria:


Monika
Monika Lis 5 '13, 08:06
Bożenko trwaj na modlitwie i szukaj odpowiedzi na swoje pytania - dobrze by było mieć stały kontakt z doświadczonym kapłanem, który mógłby pomóc Tobie i Twojemu partnerowi w formacji duchowej. 

Pozdrawiam.

Moherowy
Moherowy Lis 5 '13, 14:35
Jako, że mamy miesiąc dusz czyśćcowych wkleję wizję zmarłej w opinii świętości siostry Medardy:


Cierpienia rozwodników

 

         Widziałam w czyśćcu także dusze, które zerwały Sakrament Małżeństwa. Dusze te związane są jakby ognistymi łańcuchami... chcą oderwać się od siebie, aby być swobodne, ale to jest niemożliwe. Im więcej chcą się oderwać tym bardziej cierpią... bo się szarpią... Cierpienie - to jest okropne! Gdzie jedna dusza się ruszy tam druga iść musi za nią.

 

         Widziałam inne osoby, które zerwały Sakrament Małżeństwa żyjąc w. rozpuście, popełniając grzech wiarołomstwa przez powtórne związki cywilne, nielegalnie żyjąc cudzołożyli ciągle popełniając grzech śmiertelny. Osoby te były w świętokradztwie. Dusze ich wtrącone były w takie otchłanie, że patrzyłam z przerażeniem i myślałam, że to dno piekła... panowały tam okropne ciemności. Pytałam, dlaczego są takie ciemności? Dlatego, że miały okazję przejrzeć, a były zaślepione bo i Kościół je nawoływał i wiedziały, że źle postępują...

 

         Dusze matek, które pozostawiły swe dzieci bez opieki i poszły za popędem zmysłowym dając zgorszenie swoim własnym dzieciom, tak samo i ojców, którzy nie opiekowali się dziećmi zostawiając żony z dziećmi na pastwę losu miały za to jeszcze dodatkową pokutę: - ciągle miały przed oczyma swoje dzieci, które przez złe wychowanie również poszły na rozdroże... widziały nie tylko swoje własne grzechy ale i grzechy swych dzieci, co sprawiało im, wielkie męczarnie... kryły się w czeluściach, aby tego nie widzieć, ale im więcej się ukrywały, tym więcej widziały swoje straszne zbrodnie...

 

         Najwięcej cierpiały kobiety, które przez swoją kokieterię i wyuzdanie zdradzały mężów a innych mężów odciągały od ich żon i ogniska domowego, mimo, że te rodziny żyły przedtem przez wiele lat w najlepszej zgodzie. Takie kobiety, które nazwać można diabłami a nie kobietami, które potrafiły rozbić ogniska domowe, cierpią tutaj najwięcej. Twarze ich, które były powodem do grzechu są powykrzywiane, istne karykatury! Nawet w tej chwili widzę takie dusze, są szpetne, że nie mogę rozeznać czy to szatan czy dusza, coś podobnego do szatana,

 

         Gdybym nie wiedziała, że to jest czyściec, gdzie oprowadza mnie Anioł, to naprawdę myślałabym, że to piekło.

 

         Słyszę jakieś krzyki, jakieś wycia. Lecę w przepaść najgłębszą, wydostaję się z niej i znowu lecę w tę przepaść. Pomyślałam sobie jakże straszną jest rzeczą wpaść w ręce Sprawiedliwości Boga.

 

         Widzę tu wielką Sprawiedliwość Boga ale i zarazem wielkie Miłosierdzie Boże, że dusze te nie są w piekle a to dlatego, że inne modliły się o ich nawrócenie.

 

         Najwięcej przebłagania wyjednały dusze ukryte, zwłaszcza w klasztorach klauzurowych, gdzie odmawiają sobie wszystkiego, nieraz nawet światła dziennego... tak samo dusze ofiarnej miłości, dusze pokorne, często służące, które w ukryciu modliły się o nawrócenie i wielkie ofiary ponosiły za dusze grzeszników. One to uratowały te dusze, że wybłagały im akty skruchy i żalu, że nie zostały potępione.

 

         Ta co dyktuje (ociemniała Siostra Medarda) błaga żyjące dusze, które tak ciężko grzeszą jak wyżej wspomniane, w Imię Boga Sprawiedliwego i w Imię Boga Miłosiernego - zaniechajcie tej drogi dopóki macie jeszcze czas. Nadejdzie chwila, że przez wasze grzechy cały świat będzie karany!