Loading...

Znak od Maryi po 3 dniach Nowenny | Forum Nowenny Pompejańskiej

Anna
Anna Lis 9 '13, 13:04

Kilka miesięcy temu zostałam porzucona i prawdopodobnie zdradzona przez mężczyznę, którego bardzo kochałam. Dużo czasu spędzałam wtedy na modlitwie, błagając Maryję, by zwróciła mi moją miłość. Nic takiego się jednak nie stało. Po pewnym czasie zrozumiałam, dlaczego moja modlitwa nie została wysłuchana. Po prostu uświadomiłam sobie, że to nie był mężczyzna dla mnie i to, co się wydarzyło, było najlepszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać! Mój chłopak był odsunięty od Kościoła, właściwie to nawet nie był Katolikiem. Dopiero, po pewnym czasie od rozstania zrozumiałam, jak ciężko byłoby nam spędzić razem resztę życia. Że gdybyśmy mieli dzieci, to na pewno bardzo trudno byłoby mi je wychować w wierze katolickiej. Mimo to, wciąż darzyłam go głęboką miłością i tęskniłam za nim.

3 dni temu zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską w intencji znalezienia dobrego męża. Miałam jednak obawy, że moje uczucia do poprzedniego partnera na zawsze będą mi towarzyszyć i nie pozwolą mi one otworzyć się prawdziwie na nową miłość.

Dziś w nocy obudziłam się z wyrzutami sumienia, że wczoraj nie "przyłożyłam się" wystarczająco do odmówienia ostatniej cząstki różańca. O 4:30 zaczęłam odmawiać jeszcze raz część chwalebną - tak na wszelki wypadek :). Skończyłam,a chwilę później (ok 5 nad ranem) dostałam wiadomość od mojego byłego chłopaka. Nie odzywał się przez 3 miesiące i napisał akurat dziś, zaraz po różańcu, w środku nocy! Wiadomość nie miała żadnego nadzwyczajnego przesłania, po prostu zapytał co u mnie. Zawsze, gdy odzywał się do mnie (nawet po rozstaniu), to serce biło mi jak szalone i byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. A teraz? Nie poczułam nic. Jedynie lekkie zaskoczenie i sympatię, taką jak czuje się do dawnego znajomego. Wierzę, że to był znak od Maryi, że uwalnia mnie od tamtej miłości. Sygnał, że mogę ruszyć na przód i ofiarować swoje serce mężczyźnie, który jest mi pisany :). 

Edytowany przez Anna Lis 9 '13, 13:07
Besia
Besia Lis 9 '13, 14:30

Mario dziękuję za to świadectwo ,masz rację bardzo ciężko żyć i wychowywać po katolicku dzieci  z osobą nie wierzącą ,albo innego wyznania ,znam taką sytuację osobiście.

Anna
Anna Lis 9 '13, 16:17

Beti, czasem mam wrażenie, że związek z ateistą jest dla tej wierzącej osoby "misją" do nawrócenia partnera :). 

Anna
Anna Lis 9 '13, 16:55

Zgadzam się z Tobą :) Też nie mówię, żeby od razu z taką osobą wiązać się na całe życie, sama na pewno nie podjęłabym takiego ryzyka. Po prostu chciałam znaleźć jakąś jasną stronę w tej trudnej sytuacji, o której wspomniała Beti. Również pozdrawiam :)

Besia
Besia Lis 9 '13, 17:09

Oczywiście można to uważać za misje i nawet podjąć się tego ,ale nie jest łatwo ,naprawdę nie jest łatwo i dlatego trzeba to bardzo poważnie przemyśleć ,bo gdy misja się nie powiedzie ,a jest takie ryzyko i przyjdą na świat dzieci jakie to dla nich jest krzywdzące gdy są rozdarte między mamą ,a tatą .Ta druga strona też może sobie uważać ten związek za swoją misję i wszystko robić ,żeby przeszkodzić w wychowaniu dzieci po katolicku ,nawet mimo tego ,że wcześniej deklaruje zgodę na to ..

Oczywiście może być ,że się uda i pewnie są takie przykłady ,osobiście nie znam ,a znam właśnie bardzo smutne historie w których się nie powiodło i cierpią na tym właśnie najbardziej dzieci ,które są na rozdrożu ,bo komu mają wierzyć ,rodzice są pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami i ważna jest bardzo współpraca rodziców ,a tu w tak ważnej sprawie wiary jej nie ma ,bo nawet jak jeden z rodziców nie przeszkadza ,ale jest bierny ,nie jest to korzystna sytuacja niestety . Oczywiście wierzę w nawrócenie ,że dobra wierząca żona ,czy mąż mogą swoją postawą ,modlitwą wyprosić u Pana Boga łaskę wiary ,ale może to trwać latami jak było w przypadku np. św. Moniki ,ale czy jest się naprawdę w stanie udźwignąć takie wyzwanie ? To nie jest proste ,małżeństwo to poważna sprawa ,czy jestem w stanie mieć tyle miłości ,cierpliwości i wytrwałości ,każdemu zakochanemu wydaje się ,że tak ,ale gdy przyjdą  trudności wtedy jest rozpacz .Czasami jest tak ,że małżonek tak jest związany ze swoją rodziną i pod ich presją ,że to jest prawdziwa walka i trzeba to wiedzieć ,że tak może być ,dlatego trzeba to uświadamiać ,żeby osoba decydująca się na taki związek liczyła się z tym .

Oczywiście i małżeństwa katolickie gdzie oboje są ochrzczeni w KK ,a póżniej okazuje się ,że jedno z małżonków nie jest tak religijne jak drugie i z tego powodu są różne nieporozumienia ,ale też jest po to okres narzeczeństwa ,żeby się poznać także pod tym względem ,bo to naprawdę ważne sprawy .

Wierzę w to ,że każda modlitwa o nawrócenie jest wysłuchana ,sama modlę się o nawrócenie wielu mi bliskich osób i wierzę w to ,że kiedyś to się stanie ,ale i liczę się z tym ,że może to być dopiero na łożu śmierci .

Edytowany przez Besia Lis 10 '13, 00:02
Marta
Marta Lis 12 '13, 17:44

Pracowałam kiedyś w ośrodku dla ofiar przemocy, gdybyście widzieli te dzieci ze zmasakrowaną psychiką, które tyle wycierpiały ze strony swoich rodziców... To może zabrzmiec dość ostro, ale w większości spowodowane to było tym, że matka poślubiła mężczyznę, który nałogowo pił i wierzyła, że go zmieni. 

Jak przeczytałam zdanie Kasi, że alkoholik może przestać pić bo poślubił wspaniałą kobietę to aż mnie zmroziło. Zbyt wiele kobiet w to wierzy. Widziałam setki takich kobiet, pobitych, zaniedbanych ze zdruzgotaną psychiką a ich dzieci w jeszcze gorszym stanie. 

Należy pomagać innym, w wychodzeniu z nałogu też. Ale ślub to NIE JEST ROZWIĄZANIE. Ślub bierzesz z daną osobą a nie z jej przyszłą, ulepszoną wersją - ta wersja może się nigdy nie pojawić. Może i miłość może wpłynąć na to, że ktoś zdecyduje się wyjść z nałogu, ale to musi nastąpić PRZED ŚLUBEM. Zastanawiałam się czy się wtrącić w dyskusję, przeważyło jedno wspomnienie... 6-letni Kubuś, wspaniały człopczyk. Został tak zmaskarowany i tak zaniedbany, że ledwo przeżył w swoim rodzinnym domu. W końcu trafił do nas. Stan się kolosalnie poprawił, ale on już nigdy nie będzie w pełni sprawny, nie będzie mógł nigdy chodzić. Cóż, może jego matka kiedyś przekona ojca żeby przestał pić - ale dziecku zdrowia to nie wróci. Żeby pomóc komuś wyjść z nałogu nie trzeba za niego wychodzić za mąż! 

 

Besia
Besia Lis 12 '13, 17:55

Witam Marto :) Bardzo dobrze ,że napisałaś o tym :)

Pozdrawiam :)