Loading...

Wsparcie modlitewne podczas odmawiania NP | Forum Nowenny Pompejańskiej

Bogumiła
Bogumiła Gru 4 '13, 22:18

Witam!
Nazywam się Bogumiła, amazonka T2N2M0 G3

W styczniu 2012r. po ponad rocznych poszukiwaniach przyczyn mego złego samopoczucia zdiagnozowano u mnie nowotwór piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. W lutym przeszłam dwie operacje, w tym amputacje piersi. Następnie 6 cykli chemii. W sierpniu i wrześniu radioterapię.
WIERZĘ gorąco,że dobry Bóg pozwoli mi jeszcze cieszyć się pełnym zdrowiem. Póki co  mam zamiar intensywnie Mu pomagać – żyjąc po prostu zdrowiej, stosując dietę.
Piszę bloga " Dr. Budwig i ja czyli leczenie nowotworów( i nie tylko) dietą.." Zapraszam na moją stronę:
www.beme.com.pl

Za kilka dni pragnę rozpocząć Nowennę pompejańską z prośbą o zdrowie i trwałe uleczenie z nowotworu. Wierzę w moc modlitwy. Czy ktoś z Was Czytelników Forum zechciałby wspomóc mnie modlitewnie w tym czasie? Bardzo Was o to proszę.
Pozdrawiam serdecznie. Bogumiła

Bożena
Bożena Gru 5 '13, 09:32

Witaj Bogumiło, ja również od 6 lat jestem amazonką tylko mam mniej szczęścia. Walczę nadal. Nowenna tak jak większość ludzi skusiła mnie tym , że jest nie do odparcia. Za 12 dni kończę drugą w moim życiu i choć w moim przypadku intencja nie jest wysłuchana to gorąco Cię zachęcam do jej odmawiania bo daje wiele innych łask. Dzięki niej nie jestem sama, czuję spokój, jest mi po prostu łatwiej przechodzić przez leczenie. Na forum znalazłam też mojego "Aniołka" który duchowo mnie wspiera. Oczywiście Bogumiło możesz na mnie liczyć , będę Cię wspierać w modlitwie i życzę Ci wytrwałości w odmawianiu MP

Jerzy
Jerzy Gru 5 '13, 13:44

Witam Was gorąco i obiecuję modlitwę w Waszych intencjach zwłaszcza że walczymy w tej samej branży. Tak jak rodzina alkoholika jest uzależniona tak i ja mówię że jesteśmy w trakcie drugiej już chemii i po wiosennej radioterapii. Moja Tereska miała dwa bardzo poważne udary, potem paraliż praktycznie całego ciała i pomimo że przez ponad pół roku prawie nie opuszczała szpitali (14 pobytów na różnych oddziałach) to dopiero po ponad siedmiu miesiącach odkryto u niej bardzo złośliwego guza mózgu gdy już urósł do wielkości kurzego jajka. Teraz są już dwa ogromne guzy i pomimo że jestem w trakcie odmawiania swojej piątej Nowenny Pompejańskiej nic pod tym względem nie zmienia na lepsze. Ale ja co dzień dziękuję Bogu za cuda które otrzymujemy dzięki modlitwom wielu osób zakonnych i świeckich bo lekarze (profesorowie i doktorowie n. med.) ciągle dają Teresce max dwa miesiące życia a od pierwszych nierozpoznanych objawów minęło już półtora roku. Przez pierwsze miesiące tego roku moja żona nie miała siły wejść na dwa schodki albo do brodzika w łazience a teraz chodziła spacerkiem ze mną na rekolekcje do naszego kościoła. Dlatego warto się modlić i wierzyć w Cuda. One co dzień się zdarzają tylko trzeba je zacząć dostrzegać i na nie się otwierać. 

 

Bogumiła
Bogumiła Gru 9 '13, 18:17

Bogusiu, Bożeno, Jerzy...Kochani!

Bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia. Gorąco wierzę, że Nowenna którą dzisiaj zaczynam przyniesie wiele łask.

Chciałam Wam przy okazji dać świadectwo jaką moc ma różaniec.  Mój mąż z różnych powodów o których tu nie będę pisać był zawsze bardzo sceptycznie nastawiony do Kościoła, wiary, modlitwy. Właściwie to mogłabym napisać, że był niewierzący i nie praktykujący. Gdy zaczęłam się źle czuć (ale jeszcze nie było wiadomo że to nowotwór) pojechałam z przyjaciółką do Częstochowy. Tam na Jasnej Górze powierzyłam się Jej i od tej pory zaczęłam uczestniczyć poprzez radio w Apelu Jasnogórskim. Mój mąż przyjął to z ironią, często docinał mi, że robię się "mocherem" Gdy w styczniu ubiegłego roku otrzymałam diagnozę: rak piersi, mój syn poszerzył pakiet tv kablowej bym mogła Apel Jasnogórski oglądać. Od tej pory codziennie o 21.00 zapalam świecę i łączę się duchowo z wszystkimi odmawiającymi tam dziesiątkę różańca. Na początku przez około miesiąc mój mąż w tym czasie wychodził. Później zostawał ale np czytał książkę, gazetę. Po kolejnym miesiącu mąż biernie oglądał transmisję z Jasnej Góry. Poza tym przestał mi docinać. Gdy trafiłam do szpitala na drugą chemię moje dzieci miały dla mnie niesamowitą wiadomość, powiedziały: mamo, gdy ty tu jesteś w szpitalu tata o 21.00 zapala świecę i modli się! To było niesamowite! Od tamtego czasu mój mąż codziennie mi towarzyszy w apelowej modlitwie. Co więcej - to on pilnuje i pamięta by nie przegapić 21.00.  A gdy jestem poza domem zapala świecę i modli się sam... Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Często pytamy o sens naszego cierpienia, ale on pozostaje dla nas zakryty. Jednak dobry Bóg ma w tym jakiś cel skoro dopuszcza takie czy inne sytuacje. Moja choroba prócz bólu, łez, okaleczenia zaowocowała też powrotem mojego męża do Boga. Nie moja to zasługa, lecz tych prostych słów różańca...Dziękuję Ci Mateńko!

A Was Kochani proszę o modlitewne wsparcie...

Bożena
Bożena Gru 9 '13, 19:01

Bogumiło, trochę mi to przypomina moją sytuację, w ogóle myślę że  w życiu doświadczyłyśmy podobnych losów. Mój partner w ogóle nie chodził do kościoła, może nie nazwałabym go ateistą ale zupełnie niepraktykujący. Ja zresztą miałam podobny stosunek do wiary. Ale nie o tym chciałam Ci napisać. Otóż podobna sytuacja jak zaczęłam się źle czuć to poprosiłam czy nie poszedłby ze mną na mszę. Oczywiście nie odmówił ale o uczestnictwie duchowym nie było mowy. I tak dla towarzyszenia mi zaczął uczęszczać co niedzielę  aż pewnego dnia po rozmowie przyznał że teraz chodzi już nie ze względu na mnie ale dla siebie. Potem to on zachęcał mnie do pogłębiania wiary i teraz jak czasami nie mam sił zachęca do odmawiania NP. Czasami zastanawiam się czy było to zamierzone (choroba) bo Bóg zyskał dwie wierne i kochające duszyczki.

Chciałam tylko dodać że choroba nie była  powodem mojego  powrotu do wiary, to akurat stało się jakoś tak nagle, że aż sama tego nie rozumiem

Jerzy
Jerzy Gru 9 '13, 21:29

U mnie też tak było że czasem przez pół roku "nie miałem czasu" iść na Mszę Św. bo przez cały tydzień pracowałem i chociaż nieźle zarabiałem to doping był ogromny bo byłem jednym z wielu w wyścigu szczurów. Oprócz pieniędzy można było dostać w nagrodę służbowy wyjazd krajowy lub zagraniczny w najlepszych ośrodkach albo inne cenne nagrody rzeczowe. Pieniądze były a teraz już po nich zostały wspomnienia ale jest coś ważniejszego od pieniędzy - wiara której wtedy miałem za mało. Dziś padam na twarz ze zmęczenia ale nie ma opcji żebym opuścił mszę lub rekolekcje.  

Bożena
Bożena Gru 9 '13, 23:42

Tak Jerzy masz rację, jak byłam zdrowa to też przechodziłam przez wyścig szczurów. Były rankingi i oczywiście normy do wyrobienia. Człowiek był cały czas nakręcony, roztrzęsiony , podekscytowany. Pamiętam jak pogotowia podjeżdżały i zabierały tych pierwszych w rankingu. Jedna koleżanka nie wytrzymała i popełniła samobójstwo zostawiając małą córeczkę a jak człowiek siadł psychicznie i szedł do psychologa to pani od razu "aaaa pani z ............." Nie wymienię nazwy firmy. I po co to wszystko??? Na Boga to ja nie miałam głowy ani czasu.A jak człowiek zachorował to nikt nie pamięta - smutne. Więc pomimo cierpień i strachu przez który teraz przechodzę to jedynym dobrem jest to że nie muszę już tam chodzić , wyciszenie i odkrycie czegoś najwspanialszego - miłości Boga. A pieniądze Jerzy??? Polak jest tak skonstruowany że wydaje tyle ile ma, więc teraz wydaję po prostu znacznie mniej.

Iwona
Iwona Gru 10 '13, 12:20

I ten wyscig  Polacy przeniesli poza granice kraju w fabryce w ktorej pracowalam po zatrudnieniu Polakow produkcja wzrosla prawie trzy krotnie Brawo Polacy.

Bogumiła
Bogumiła Gru 10 '13, 20:57

Kochani! Wyścig szczurów, stres, strach - to wszystko "budulce" chorób, raka. 

http://www.beme.com.pl/kartki-z-kalendarza/strach/

Ale żyjemy po to by sobie uświadamiać czychające zagrożenia i trudności, i przede wszystkim by z nimi walczyć. Zwolnienie pędu własnego życia to już pierwszy krok w tym kierunku. Wy już jesteście o krok dalej - potraficie się modlić, bądź próbujecie to czynić. Nawet badania naukowe potwierdzają jak wielką moc ma modlitwa:

http://www.beme.com.pl/dusza/ave-mariagratia-plena/

Bardzo się cieszę, że trafiłam na to forum. W gronie ludzi o podobnych celach, zainteresowaniach zawsze jest łatwiej pokonywać trudności, I można pomagać sobie wymianą informacji. Tak wiele informacji nas osacza, a tak mało wiarygodnych, prawdziwych, czy też po prostu pożytecznych...

Jerzy, Bożena - czy jakiś lekarz informował Was o tym jak ważna jest w naszym przypadku (choroba nowotworowa) witamina D3? Ja te informacje po raz pierwszy znalazłam u niemieckich lekarzy. Jestem pod opieką trzeciego onkologa i dopiero ta pani Doktor ma tego świadomość (!) Jeśli temat by Was zainteresował to proszę zajrzyjcie na mój najnowszy wpis na moim blogu:

http://www.beme.com.pl/dieta/witamina-d-jest-nam-potrzebna/

I nadal proszę o modlitewne wsparcie podczas mojej Nowenny, którą wczoraj rozpoczęłam. Przepełnia mnie ogromna radość, że mogęcoś Mateńce od siebie dać za łaski, którymi mnie i moją rodzinę obdarza. Bo cóż mam do ofiarowania, poza swoim czasem i wysiłkiem by wytrwać w postanowieniu ?

Życzę spokojnej nocy, ja już biegnę na Apel Jasnogórski...z Bogiem!

Bożena
Bożena Gru 10 '13, 23:53

Bogumiło, na temat lekarzy to aż mi się nie chce wypowiadać. Ja mam kuzyna, który jest biochemikiem i od paru lat (niestety nasza rodzina jest obdarzona tą chorobą) studiuję wszystkie anglojęzyczne medyczne strony. Żeby nie przeciągać, znalazł parę ciekawych pozycji, które wspomagają układ odpornościowy.Skonsultował to z onkologami. Dokładnie utworzył taką bazę specyfików , które pomagają w walce z chorobą i które są stosowane w krajach wysokorozwiniętych jako wspomagacze przy chemii i radioterapii. Bo przecież wtedy właśnie organizm jest wycieńczony. Cóż na to mój onkolog??? Mam przestać to brać bo to zakłóca im system leczenia. Więc powinnam dostawać chemię, radioterapię i nic poza tym. To takie płytkie myślenie a wystarczy postudiować trochę medycznych stron, gdzie poparte badaniami wykazują jakie to pomocne w zachowaniu organizmu w dobrej formie.

Gdybyście byli zainteresowani to mogę wkleić. Ja na razie przestałam je brać ...bo ja chyba już ze wszystkiego się wycofuję. Ale wyniki miałam zawsze na medal.

Jak pozbieram się do kupy psychicznie i zechce mi się dalej powalczyć to na pewno powrócę do nich.

Na razie zatraciłam się w modlitwie i czuję że ona mi pomaga, dalej żyję i czuję ochronę Bożą bo lekarze to już powoli ręcę umywają. Przykre to ale prawdziwe.

Cieszę się że jest nas tu więcej i możemy się wspierać. Do końca NP pozostało mi 3 dni ale chyba trochę odpocznę i zrobię sobie przerwę. Znalazłam tu wiele innych pięknych modlitw, które chcę odmawiać . Oczywiście z różańca nie zrezygnuję, uzależnia i wiem że za jakiś czas na pewno powrócę do NP.

Pozdrawiam i życzę spokojnej nocki

Jerzy
Jerzy Gru 11 '13, 09:40

Wczoraj czekając na wyniki badań a potem na chemię musiałem uświadomić kilka osób gdy usłyszałem od kobiety że ona sporo cukru używa. Jej mąż umarł na raka i ona od kilku lat ma problemy z nowotworem, miała dwie operacje, naświetlania, chemie i nikt jej nie powiedział że dieta to jest podstawa. Starałem jej się uświadomić łopatologicznie że cukier i biała mąka działają na raka tak jak drożdże na ciasto. W Polsce jest największa śmiertelność chorych na nowotwory bo nikt im nie mówi jak mają się odżywiać. My od czasu diagnozy stosujemy dietę i suplementy dzięki temu  i modlitwie Tereska jest w miarę sprawna i najładniej wygląda wśród wszystkich chorych którzy tam przychodzą na zabiegi. Bożenko nie odpuszczaj ani diety. ani modlitwy, pamiętaj że jesteśmy z Tobą więc uszy do góry i walcz z chorobą i ze złym który Cię kusi do poddania się. Wczoraj nawet Tereska do pani doktor przyznała się że nieraz nieźle mi dokucza i mówi przykre słowa ale ja i tak wiem że to wszystko że powodu tych guzów w mózgu i bólu które one powodują. Wcale nie jest łatwiej być całą dobę przy chorej osobie niż samej chorej choć fizyczny ból nie ma porównania.  

Bożena
Bożena Gru 11 '13, 10:59

Jerzy, ja to sobie myślę że osoby, które opiekują się nami chyba mają gorzej niż dotknięci chorobą. Wy musicie być silni za dwoje, zawsze robić dobrą minę do złej gry,patrzeć na cierpienie fizyczne najukochańszej osoby, czasami znosić upokorzenia (bo my w bólu potrafimy być nieprzyjemni). Widzę to po moim partnerze - wasze życie schodzi na drugi plan (bo kochana osoba tak cierpi) a przecież to jest też wasze życie, też powinniście je godnie przejść.

Więc pozwól że podziękuję w imieniu chorych właśnie Wam ludziom bez których nie dalibyśmy rady.

I mam już intencję na dzisiejszy wieczór - za Was, najwspanialszych ludzi :)))))

zbynio518
zbynio518 Gru 11 '13, 12:24

Dołączam się w tych podziękowaniach.

Jerzy
Jerzy Gru 11 '13, 18:05

Dziękuję Wam bardzo, zwłaszcza dziś potrzebna mi taka modlitwa rano była bo bardzo się źle czułem. Sam się też modlę żeby Pan dał mi siły i zdrowie żebym mógł być ciągle przy Teresce gotowy do pomocy. Pomimo że wczorajszy wyjazd do Warszawy, badania a potem chemia bardzo osłabiły Tereskę to dziś już było dużo lepiej i nawet poszliśmy na spacer a po drodze kupiliśmy dla niej ocieplane kozaczki na zimę. Obiecała że następną Nowennę Pompejańską znów będziemy odmawiać razem tak jak dwie pierwsze. Ja dłużej jak 2 - 3 dni nie wytrzymuję bez NP choć czasem mam gorsze dni to nie przerywam modlitwy.   

Bogumiła
Bogumiła Gru 11 '13, 23:34
Cytat z Bożena

Bogumiło, na temat lekarzy to aż mi się nie chce wypowiadać. Ja mam kuzyna, który jest biochemikiem i od paru lat (niestety nasza rodzina jest obdarzona tą chorobą) studiuję wszystkie anglojęzyczne medyczne strony. Żeby nie przeciągać, znalazł parę ciekawych pozycji, które wspomagają układ odpornościowy.Skonsultował to z onkologami. Dokładnie utworzył taką bazę specyfików , które pomagają w walce z chorobą i które są stosowane w krajach wysokorozwiniętych jako wspomagacze przy chemii i radioterapii. Bo przecież wtedy właśnie organizm jest wycieńczony. Cóż na to mój onkolog??? Mam przestać to brać bo to zakłóca im system leczenia. Więc powinnam dostawać chemię, radioterapię i nic poza tym. To takie płytkie myślenie a wystarczy postudiować trochę medycznych stron, gdzie poparte badaniami wykazują jakie to pomocne w zachowaniu organizmu w dobrej formie.

Gdybyście byli zainteresowani to mogę wkleić. Ja na razie przestałam je brać ...bo ja chyba już ze wszystkiego się wycofuję. Ale wyniki miałam zawsze na medal.

Jak pozbieram się do kupy psychicznie i zechce mi się dalej powalczyć to na pewno powrócę do nich.

Na razie zatraciłam się w modlitwie i czuję że ona mi pomaga, dalej żyję i czuję ochronę Bożą bo lekarze to już powoli ręcę umywają. Przykre to ale prawdziwe.

Cieszę się że jest nas tu więcej i możemy się wspierać. Do końca NP pozostało mi 3 dni ale chyba trochę odpocznę i zrobię sobie przerwę. Znalazłam tu wiele innych pięknych modlitw, które chcę odmawiać . Oczywiście z różańca nie zrezygnuję, uzależnia i wiem że za jakiś czas na pewno powrócę do NP.

Pozdrawiam i życzę spokojnej nocki

Bożenko, bardzo proszę o te informacje od Twojego kuzyna. Chętnie zamieściłabym je także na moim blogu. Niech jak najwięcej ludzi ma świadomość. Ludzie potrzebują informacji - ja piszę dopiero od stycznia br a mam już kilkaset abonentów mojego bloga. 

Jeśli chodzi o NP to chyba szkoda przerywać skoro tak mało Ci zostało do jej zakończenia?

Zerkam, zerkam i widzę, że też jesteś jak ja z Katowic  :)

fajnie, może jakieś spotkanie byśmy sobie zorganizowały ?

Bożena
Bożena Gru 12 '13, 00:05

Bogumiło, przygotuję i podeślę Ci na prv.

Źle mnie zrozumiałaś ja nie przerwę NP, napisałam tylko że po zakończeniu zrobię sobie przerwę a za jakiś czas na pewno do niej powrócę.

Skoro jesteśmy z Katowic to oczywiście chętnie się spotkam, tylko zaznaczam że pisanie lepiej mi idzie niż rozmowa, bo guzy blokują mi struny i mam problemy z mówieniem. Ale coś Ci do uszka poszeptac mogę hihi.

Jutro idę do onkologa to dowiem się co dalej pani doktor planuje i czy w ogóle coś planuje.

Miłej nocki i z Panem Bogiem

Jerzy
Jerzy Gru 12 '13, 10:15

Nie wiem czy czytaliście książki Romana Warszewskiego "Vilcacora leczy raka" i "Bóg zesłał nam Vilcacorę" . To co kiedyś rozpoczął i rozwijał ojciec Szeliga w Peru rozwinęło się w instytut i laboratorium w Londynie. Na ich stronie jest kontakt telefoniczny i mailowy, można też wysłać zapytanie bezpośrednio ze strony:   http://www.herbsecret.pl/home 

Mój znajomy który od wielu lat mieszka w USA leczył żonę tymi preparatami w latach 90tych i było dobrze do czasu aż uparła się że nie będzie ich przyjmować bo lekarze amerykańscy jej zabronili ich przyjmować i po pół roku już nie żyła. Jego znajoma ze stanów leczyła się tylko vilcacorą u ojca Szeligi i wyleczyła się w ciągu roku. Oni mi przesłali namiary. 

Bogumiła
Bogumiła Gru 12 '13, 12:15

Tak Jerzy, znam tę książkę oraz zioła. Niestety, z prozaicznych przyczyn - brak pieniędzy(moja choroba pochłonęła wszystkie oszczędności, ba już są długi) nie jestem w stanie ich stosować. Zbyt kosztowna kuracja, choć naprawdę skuteczna w wielu przypadkach. Szukam innych metod, środków, diet bardziej dostępnych do moich finansowych możliwości.  Z tego powodu min powstał też mój blog.

Tu np podaję przepis na nalewkę papryczkową:

http:///...psaicyna-leczy-raka/

Każdy z nas jest inny. Możliwości wspomożenia organizmu nawet w najcięższej chorobie jest wiele. Tylko trzeba wsłuchać się w swój organizm i poszukać.   Do tego dobrze jest mieć przy sobie kogoś bliskiego, i pamiętać że modlitwa i więź z Jezusem, Jego Matką też JEST LEKARSTWEM!

***

W labiryncie szpitalnych korytarzy
gdzie samotność i strach
czekają na wizytę
a bezradność przycupnęła na brzegu łóżka
(niezawodna towarzyszka niedoli)
…w zakamarkach pamięci
odnajduję Twój portret Panie
i Twoje pytające oczy:
czy miłujesz Mnie?….
………………………..
Tyś radością mą
Twoja Miłość jest moją siłą
w Tobie pokładam ufność
Najlepszy Lekarzu,
w ręce Twe
składam swoje cierpiące ciało
Przywróć proszę
mi Nadzieję
…pociesz umęczoną duszę….

(WIERSZ I OBRAZ MOJEGO AUTORSTWA)

 

Załączniki:
  mistrz.jpg (43.73Kb)
Jerzy
Jerzy Gru 12 '13, 22:34

Wiadomo że modlitwa to jest podstawa. Dziś byłem na Mszy o uzdrowienia które prowadzi ks. egzorcysta. Prawie wszyscy byli u Komunii Św. dobrze że było trzech kapłanów. 

Kilka razy robiłem nalewkę z papryczek chili i habanero ale Tereska się zbuntowała i nie chce już jej pić więc nie robię. chili jest chyba za słabe choć łatwiej je wypić. Ostatnio w kauflandzie widziałem papryczki habanero ale nie kupowałem bo nie chcę jej wmuszać na siłę. Mnie też nie stać na kupno suplementów diety ale na szczęście córki się składają i kupują to co najbardziej potrzebne. Widać po wynikach badania krwi że pomagają. Zapisałem się do klubu "Żyj Długo" i mam u nich 21% rabatu. Można też kupować vilcacorę od innego producenta pod nazwą Cat's Claw (Koci Pazur) jest dużo tańsza.  

Bożena
Bożena Gru 13 '13, 22:54

Bogumiło, przepraszam że jeszcze Ci nie podesłałam linka ale nie będę ściemniać, po prostu źle się czułam. Poprawię się.

Ja mam to szczęście (a nie wykorzystuję je) że rodzinka poprzysyłała mi suplementy a ja ich nie łykam. Suplement "papryczkowy" musiałam odstawić bo żołądek mi wysiada, więc nie dziwię się że Tereska też chciała to odstawić. Resztę dzielnie łykałam ale...ja jestem minimalistką a tych tableteczek jest mnóstwo i po tym jak mi lekarze namącili w głowie....przestałam. Teraz do końca stycznia pani doktor dała mi "wolne" więc może się zmuszę i zacznę na nowo.

Jerzy, chodzi mi o tą mszę z egzorcystą. Byłam na takiej i powiem Ci że się wystraszyłam i jakoś się zraziłam. Nie wiem czemu ale mój spowiednik powiedział żebym sobie darowała takie msze.

Jeżdżę natomiast i jestem zachwycona też na mszę o uzdrowienie z o. Teodorem Knapczykiem (on co prawda też jest egzorcystą ale nie ma tyle "szumu " na jego mszach. On jeździ po całej Polsce więc gdyby był niedaleko Was to i mógłbyś zaryzykować z Tereską.

Na żółto jest zaznaczony Knapczyk

http://www.se.neteasy.pl/kalendarz-mszy-sw-o-uzdrowienie

Msza trwa ok 2,5 h , są piękne kazania i modlitwy wstawiennicze. Zobacz , może skorzystacie

Pozdrawiam i z Bogiem

Strony: 1 2 »