Mam pytanie, pomóżcie proszę...
do tej pory ja byłam pełna nadziei i starałam się wlewać wiarę czy to na forum czy wśród znajomych gdy opowiadałam o Nowennie Pompejańskiej, a dziś już sama nie wiem jak mam odczytać i to ja proszę Was o pomoc. Po krotce przedstawię sytuację.Chodzi o sprawy uczuciowe.
Jakiś czas temu zakochałam się w pewnym mężczyźnie. Dajmy na to X. On na początku też był zauroczony itd, ale mieszka i pracuje za granicą więc sie chyba przestraszył odległości i się zaczął wycofywać. To było rok temu. Postrawił taki mur. Dalej trzymaliśmy kontakt, ale on już miał dystans do tego wszystkiego. Teraz ma tam dziewczynę, ale mimo to mielismy kontakt przez Internet, wie o moich uczuciach do niego. Nigdy nie potrafił powiedzieć twardo "nie", ani "tak". Nigdy do konca nie zabrał mi nadziei. Bardzo cierpiałam, że on tak się zamknął. Jedncześnie czułam cały czas, że on to ten dla mnie, nie wiem, taką intuicję, przeczucie miałam, to było takie uczucie które zapadło mi tak serce, że nie potrafiłam się od tego kompletnie uwolnić, po raz pierwszy tak czułam.
Postawiłam prosić Boga i Maryję o pomoc, ale wiedziałam, że nie można prosić o ingerencję w czyjeś uczucia, bo każdy ma wolną wolę, więc odmówiłam Nowennę o takiej intencji:
" jeżeli to mężczyzna dla mnie, to proszę o siłę i wytrwałość, w czekaniu, aż
on zrozumie to i otworzy serce na uczucie do mnie, a jeżeli nie jest on tym "jedynym" dla mnie, to proszę, zabierz ode mnie
to uczucie do niego".
Nowennę skończyłam odmawiać już parę miesięcy temu. A...sytuacja nic się nie zmieniła. On dalej jest z nią tam, a ze mną pisał, mimo, że wiedział o moich uczuciach, nieraz dawał drobne nadzieje, ale nic się nie zmieniło. Już nie wiem jak odczytywać to, czy moja intencja została wysłuchana. Bo nic się nie rusza do przodu, ani tez nie ptrafilam o nim zapomnieć. ostatnio napisałam mu, że juz mam dosc, ze zrywam kontakt, ze jezeli chce to wystarczy slowo, by mnie zatrzymac. odpisal mi tylko, ze przeprasza, nie potrafi mnie zatrzymac, ze ma jeszcze dziewczyne i nie potrafi się przelamac. wiec zerwalam kontakt. a nadal cierpię. i jest mi zle i mam troche zal do Boga...ze nawet jesli on nie jest dla mnie, ze jesli nic nie ma wyjsc, to dlaczego Bog
nie zabrał mi z serca uczucia do niego?juz parę miesięcy temu skończyłam nowennę w tej intencji, a nic się nie ruszyło ani w jedną, ani w drugą...nie wiem jak mam to odczytac.a to co ja czuje, nie czulam tak jeszcze. calą sobą jesem przekonana, że gdyby on ten mur zburzyl mogloby byc super, ze go cos strasznie trzyma, nie potrafię powiedziec dlaczego, ale to uczucie jest we mnie jak ciern, sie zagniezdzilo i chocbym nie wiem jak walczyla, nie pottrafie go zwalczyc. Tyle razy juz błagałam Boga, że jesli on nie jest tym jedynym dla mnie, to niech Bóg sprawi, ze on zniknie z mojego serca. a nic to nie dało.nieraz czuję, ze mam je za karę. Już nawet nie upieram się, że chcę z nim być za wszelką cenę, ale jeśli mam zn nim nie być, nie chcę tych uczuć do niego... Nieraz sie zastanawialam czy to moze Diabel mi je tak "przykleil" zebym cierpiala, ze podsyla mi zludne nadzieje, ze sprawia, ze czuję ze to intuicja. Czy to tez Bóg sprawia ze to uczucie nie chce mnie opuscic, ze moze on zmieni swoje uczucia do mnie.
Nie wiem o co chodzi w uczuciach, nie wiem juz czy to kara, czy jak odczytac to, ze intencję taką zmówiłam, a jest jak jest...Potrafi ktos to zinterpretować? Bo ja już nie mam sił...
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !