Od lipca 2013 roku caly czas szukalam pracy. Wszedzie. Gdzie tylko mozna bylo wysylalam swoje CV. W swoim zawodzie (pracownik administracyjno-finansowy) ale nie tylko, do sklepow, magazynow a nawet do fabryk. W zwiazku z tym, ze mieszkam w Holandii, a pochodze z Polski, szukalam takze w tym kierunku: z biegla znajomoscia jezyka polskiego i holenderskiego. Ale niestety NIC. I to juz dlugi czas. Codzienna modlitwa podtrzymywala mnie przy duchu i dawala nadzieje, ze wreszcie cos znajde.
W grudniu 2013 roku bylam w Polsce i postanowilam kupic sobie ksiazeczke z Nowennami w najtrudniejszych sprawach m.in.: Sw.Rita, Sw. Juda Tadeusz …. Oraz miedzy innymi byla takze Nowenna Pompejanska. Nigdy wczesniej o niej nie slyszalam. Ale postanowilam wiecej poszukac na ten temat na internecie i w ten wlasnie sposob odkrylam te strone i przerozne swiadectwa osob, ktore doswiadczyly niesamowitych lask i nadal doswiadczja. Powiem, ze takze i we mnie zrodzila sie nowa nieodparta nadzieja na lepsze jutro…
Wiele zastanawialam sie nad tym, aby zaczac te nowenne, 3 Rozance dziennie, kiedy ja bym miala je odmawiac? Przeciez mam duza rodzine, ciagle cos sie dzieje, ciagle musze cos zalatwiac… Powiem tak, ze troche balam sie tej odpowiedzialnosci przed Matka Boza, bo w koncu jak juz sie cos postanowi to jednak trzeba bedzie to wykonac. Dni mijaly, az w koncu 7 stycznia postanowilam zaczac te nowenne. Pierwsza w moim zyciu nowenna Pompejanska. Intencja – o znalezienie pracy… Bywaly rozne dni, te lepsze i te gorsze; mialam przerozne mysli i zwatpienia, a czasami nawet niesamowite trudnosci z koncentracja na Rozancu. Bo jak to powiedzial pewien ksiadz: Rozaniec jest modlitwa kontenplacyjna. Dni uplywaly, a tu nadal ciagle odmowy na wysylane CV.
Az tu nagle 16 stycznia otrzymalam telefon od znajomego czy nadal szukam pracy, bo u nich w firmie zwolnilo sie miejsce na stanowisku finansowo-administracyjnym. Powiedzial, ze przesle moje CV dalej. Czekalam kilka dni. We wtorek 21-01 zadzwonil telefon w zwiazku z moja praca. Umowilismy sie, ze w piatek 24-01 o godz. 10.00 mam przyjsc na pierwsza rozmowe w sprawie mojej pracy. Powiem tyle, ze balam sie bardzo. Rozne mysli krazyly mi w glowie. A nawet do tego stopnia, ze w trakcie odmawiania jednego Rozanca spytalam sie Matki Bozej: czy to mozliwe, ze tak szybko by mi pomogla? Nie powiem. Coraz bardziej cieszylam sie ale z jednej strony nadal byla niepewnosc co bedzie z ta praca?
Nadszedl piatek… wstalam wczesnie rano, bo jednak emocje bardzo dawaly mi sie we znaki. I pojechalam. No i sie zaczelo. Rozmowa trwala 2,5 godziny. I jeszcze nigdy w swoim calym zyciu, nie mialam tak trudnej, szczegolowej rozmowy wstepnej. Pytali o wszystko. Biorac pod uwage to, ze jestem Polka, tez padly pytania na temat wiary i czy jestem wierzaca. Po prostu wszystko. Na rozmowie bylo obecnych dwoch dyrektorow: finansowy i dzialu sprzedazy. Po prostu to byl dla mnie SZOK. Po skonczonej rozmowie powiedzieli, ze beda musieli jeszcze sie naradzic w zwiazku ze mna i okolo srody zadzwonia do mnie z odpowiedzia co dalej. I znowu czekanie…..
W poniedzialek, okolo poludnia dostaje telefon, ze jednak wczesniej nieli ta rozmowe w zwiazku ze mna i ….. chca abym u nich pracowala. I to wlasnie wczoraj podpisalam pierwszy kontrakt o prace. Na czas okreslony, bo na pol roku. Nastepny bedzie na rok. I jutro ide do PRACY. Tak naprawde to jeszcze do mnie troche nie dociera, ze mam prace po takim czasie. Przciez nadal odmawiam 3 nowenne blagalna o znalezienie pracy. A tu juz ja mam. I to jaka?
Kochani. Na poczatku tej nowenny Pompejanskiej obiecalam Matence Najswietszej, ze jak dostane te prace to podziele sie na forum moim doswiadczeniem tej wspanialej modlitwy. A co jest najwspanialsze. Ze w trakcie trwania tej nowenny, staram sie aby jedna dziesiatke Rozanca odmawiac z moja rodzina: z rodzicami (bo oni mieszkaja razem z nami), z moim mezem, ktory jest Holendrem i z moimi dziecmi.
Dzieki tej modlitwie, ktora ma tak wielka moc, odczuwam tez, ze Matenka pomaga nam w kazdym dniu. Czuje tez zmiane w sobie na lepsze. Mam wiecej cierpliwosci dla swoich najblizszych.
A poza tym,dzieki tej nowennie odkrylam te strone. Dzieki waszym swiadectwom i tymi wszystkimi opowiesciami mam sile i chec do dalszej modlitwy. Bo tu w Holandii nie jest latwo, jesli chodzi o katolicyzm. Ludzie roznie interpretuja wiare. Czasami dochodzi do takiego paradoksu, ze juz nie wiadomo co jest dobrem a co zlem? Ale jedno wiem napewno. Dzieki Rozancowi i Matce Bozej, jestem pewna ze nie zgine. Nawet na tych najniebezpieczniejszych drogach. Bo to wlasnie ONA bedzie mi przewodniczka i Ta ktora prowadzi mnie za reke.
Kochani dziekuje ze jestescie i za wasze swiadectwa…
Agnieszka