Zapewne niejednokrotnie niejeden z nas w trakcie Nowenny zastanawiał się: kiedy moja intencja się spełni? może w trakcie, a może po Nowennie? W końcu tyle pięknych świadectw widnieje w internecie i w publikacjach; tyle osób zostało obdarzonych łaskami przez Matkę Bożą "odmawiałam/em Nowennę Pompejańską i rezultat przeszedł wszelkie moje oczekiwania", "otrzymałam/em dokładnie to, o co prosiłam/em", "otrzymałam/em wiele innych łask" - co z pewnością motywuje nas jeszcze bardziej do wytrwałej modlitwy. Oprócz tego Nowenna często kosztuje nas wiele wyrzeczeń. Dodatkowo naszą ufność wyrażamy wielką nadzieją modląc się z całego serca. Z pewnością każdy z nas modli się najlepiej jak umie, z ufnoscią i wiarą.
Pytanie zatem, a co jeśli intencja się nie spełnia? Dlaczego nie zostałem wysłuchany/a? Czy źle się modlę? Czy jednak są to bajki, że ta modlitwa zawsze jest skuteczna? Zapewne każdy może poczuć się choć trochę gorzko. Na myśl przychodzą mi pewne refleksje.
Czy nie zamykamy się czasem w pewnym negatywnym zjawisku jakim jest "kalkulator" modlitwy? Który czasami ustawia nam pewien ranking modlitwy według ich skuteczności. Jak ktoś kiedyś zapytał na katolik.pl "Czyż ludzie święci o konkretną pojedynczą rzecz musieli odmawiać Nowennę? Czasami wystarczyło im, że dotknęli i stawał się cud. Dlaczego? Bo ich całe życie było modlitwą - w łączności z Wszechmocnym Bogiem. Czy zatem skuteczność modlitwy jest uzależniona od ilości wypowiedzianych słów, czy też rozciągłości w czasie. Czyż nasza modlitwa nie zależy czasem od miłości naszej i miłości Boga. Naszej, czyli jak mocno Go kochamy, Bożej - czyli czy Jego miłość może pozwolić na realizację prośby. I w końcu czy spełnienie naszej prośby nie uczyni nam krzywdy, czy będzie to dla nas dobre. Czy jednak korzyścią niewymierną modlitwy nie są wszelkie obietnice pierwszych piątków i nowenn, ale jednak czy nie chodzi bardziej by modlitwa pomagała nam bardziej nauczyć się wierności, cierpliwości i oceny własnej modlitwy. Modlitwy wybieramy nie ze względu na efekty końcowe, ale na to, czy odnajdziemy w nich łączność z Bogiem. Każdy z nas ma swój najskuteczniejszy sposób na modlitwę, czyli taką modlitwę, w czasie której najłatwiej JEMU się skupić, najłatwiej JEMU wytrwać, najłatwiej uwierzyć w moc Boga, najłatwiej uwierzyć we własną niemoc. Taką modlitwą dla nas forumowiczów jest Nowenna Pompejańska. Jednak nawet jak do automatu wrzucimy pieniążek, to nie zawsze wyleci bilet tramwajowy czy puszka coca-coli. Czyż Bóg nie dba o to co pomyślą ludzie, którym ta coca-cola nie wyleci. Czyż Pan Bóg nie wie, co dla nas jest dobre i czy już jesteśmy gotowi na wysłuchaną (spełnioną) prośbę. Automat da i dziesiątą puszkę coli, choć masz nadciśnienie i cukrzycę. Czy jednak Pana Boga i tak można przekupić? A więc czyż jak Pan Bóg wie czy jak coś szkodzi, to i po całym roku modlitw - nam to po prostu nie wyleci?"
Niestety faktem jest, że nasza prośba często niekoniecznie od razu jest wysłuchana i niekoniecznie jest taka, jaka nam pasuje, niekoniecznie też otrzymaliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania. I na to się trzeba nastawić.
Cytując jeszcze raz te samo źródło, każdy z nas tutaj ukochał zapewne cały sercem Nowennę Pompejańską a co "jednak ktoś inny czuje, że chciałby na przykład odmówić nowennę do bł. Stanisława Papczyńskiego, przecież on też jest cudownym wspomożycielem? Tak samo św. Tereska - tyle róż z nieba spuszcza, jak obiecała jeszcze za życia. A może pociągnie kogoś innego nabożeństwo do MB Nieustającej Pomocy? Lub do św. Judy Tadeusza, św. Józefa. Jest tyle wspaniałych modlitw, wiele Litanii, Koronek. Kościół zadziwia ich bogactwem. Możemy wybrać co chcemy, co nas zainspiruje do zwracania się ku Bogu. Jednak czyś najważniejsze nie jest to byśmy modlili się z wiarą, a przynajmniej o tą wiarę prosili. Modlitwy są naszymi szczeblami do nieba, one odrywają nasze pragnienia od potrzeb ziemskich i kierują ku nadprzyrodzonym."
Czy zatem w przypadku niewysłuchanej intencji, czyż nie traktujemy swojej prośby czasem, że najważniejsze jest to by było tak jak my chcemy. Czyż nie ograniczamy się tylko do konieczności do tego jak nasza wola chcę. Czy zatem po skończeniu Nowenny, czy aby na pewno jeśli nie ma rezultatów, to wyrzeczenie nie przyniosło nam innych korzyści, których nie chcemy zauważyć(?)
Na koniec przytoczę pewną historię ukazującą Wolę Bożą jako zawsze słuszny doskonały kierunek, pomimo bolesnych rozwiązań.
"Pewien człowiek bardzo chciał poznać Bożą drogę, dlaczego świat wygląda jak wygląda. Kiedy położył się pod drzewem i rozmyślając nad tym prosił Boga o odpowiedź, stanął przy nim anioł i powiedział:
- Chodź ze mną a pokażę ci drogi Pana. Nie namyślając się długo poszedł za aniołem. Spotkali na swojej drodze dwóch ludzi. Jeden człowiek zły wręczył złoty kielich drugiemu dobremu. Anioł zaczekał, aż zasną, zabrał kielich dobremu i zaniósł do złego. Człowiek idący z aniołem spytał:
- Co robisz przecież to złodziejstwo. - Nie zadawaj pytań tylko chodź i patrz, a poznasz drogi Boże - odpowiedział anioł.
Poszli więc dalej do chaty pewnego biednego człowieka. Gdy wyszedł z domu, anioł podpalił jego dom. Zirytowany człowiek idący z aniołem oburzył się na niego i zaczął gasić płomień, jednak anioł mu nie pozwolił:
- Jak możesz podpalać dom tego biednego człowieka. Powinieneś pomagać ludziom, a nie ich dręczyć - krzyczał człowiek
- Powiedziałeś, że chcesz poznać zamysł Boga nie wtrącaj się więc tylko chodź dalej!
Idąc dalej dotarli do strumienia i zatrzymali się przed kładką. Gdy zbliżył się ojciec ze swoim synkiem i weszli na kładkę, anioł przewrócił kładkę tak, że ojciec z synkiem wpadli do wody. Prąd wody porwał dziecko i utopiło się. Ojciec wyszedł z wody i zasmucony wrócił do domu.
- Nie tego już za wiele. Zniosłem jak okradłeś sprawiedliwego, podpalałeś dom biednego człowieka, ale to że zabiłeś niewinne dziecko to za dużo. Nie jesteś żadnym aniołem tylko demonem - krzyczał człowiek zdzierając kaptur z głowy anioła.
- Jestem aniołem wysłanym na ziemię przez Boga aby wypełnić Jego wolę na ziemi, a tobie wyjaśnić jaka jest Jego droga - odpowiedział
- Nieprawda Bóg taki nie jest. Na pewno nie kazał Ci robić tego co robisz - krzyczał dalej człowiek.
- Dobrze! opowiem ci dlaczego zachowałem się właśnie tak w każdej sytuacji. Otóż w kielichu, który zabrałem sprawiedliwemu człowiekowi była trucizna. Gdybym zostawił ten kielich człowiek ten otrułby się. Człowiek podstępny, który chciał otruć sprawiedliwego poniesie karę za swoje czyny. Biedny człowiek, któremu podpaliłem dom, znajdzie w zgliszczach wielki skarb, który pozwoli mu żyć dostatnio do końca dni. Człowiek, którego spotkaliśmy tu nad strumieniem, był złym człowiekiem. Nie chce znać Boga i prowadzi życie bardzo rozwiązłe. Po stracie swego małego synka, który i tak znajdzie się w Niebie, nawróci się do Boga i zmieni swe życie. Tak obaj będą w Niebie, Gdybym tego nie uczynił obaj zostaliby potępieni. Czy te wyjaśnienia pomogły ci zrozumieć wolę Bożą?
Człowiek słuchając z zainteresowaniem opowieści anioła zrozumiał, że Bóg widzi wszystko inaczej i bardziej doskonale niż on sam. Zrozumiał też, że na wszystko ma najlepsze rozwiązanie, choć zewnętrznie wydaje się ono bardzo bolesne."
Czy nasza niewysłuchana intencja Nowenny, czasami też nie wydaje się nam pozornie bolesnym rozwiązaniem..?