Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
NP to nie jest maszynka do spełniania życzeń. Bóg prowadzi Nas róznymi ścieżkami.
Pozdrawiam, pomodlę się za Ciebie i za Twoje dzieci:***
Pięknie napisałas to Anno:)
Ja tego nie umiałam ująć tak pięknie, wcale nie umiałam. U mnie myśle ,że slub kościelny będzie na moje urodziny czyli w maju:) dopinam swego, powoli ale sukcesywnie:)
Czasem przelewam ból jaki odczuwam, gdy ktoś "uderza" w Mojego Pana. To wszystko.
mnie też boli takie pisanie , takie pretensje, właściwie z sufitu bo mieć pretensje ,że Bóg nie przyklaskuje grzechowi to głupota.Wiem po sobie , jak tylko coś sie psuje wiem ,że to nie wina Boga tylko moja. Bardzo pokornie wtedy się modlę- i jestem taaaaaka maluczka.
To chyba najpiękniejszy prezent jaki mąż sprawiłby Ci na urodziny :)
Wydaje mi się że moje intencje były właściwe, chciałam kochać i być kochana.
I będziesz mogła kochac i być kochana cały czas i do końca, przez dzieci:) Jest jeszcze Bóg przeciez , Jezus , Maryja:))Teraz będziemy we troje, moje dzieci i ja...
.kolejny raz zostałam samotną matką.na swoje własne życzenie,a raczej nie licząc się z konsekwencjami, nie myśląc o nich , nie wiem...
Ja też sie tak nie liczyłam i poniosłam karę- przyjęłam ją ze spuszczona głową i z sercem otwierającym sie na Boska naukę. A było mi strasznie ciężko!
Teraz sie zmieniłam :)
życie ludzkie różnie się układa, a że w naszym świecie jest wiele zła i niesprawiedliwości dotyka ono również i nas. Zasłużenie lub nie zawsze sprawia nam to wiele bólu i cierpienia. To co mogę powiedzieć Ci od siebie, na własnym przykładzie. Mimo, że urodziłam się i wychowałam w rodzinie katolickiej to na pewnym etapie swojego życia zrezygnowałam z przyjaźni Bożej. Nie będę pisać tu szczegółów, bo to długa historia, jednak najważniejsze jest to, że Bóg nie zrezygnował ze mnie. Długo i cierpliwie czekał a Matka Boża działała i to w taki sposób, że jak sobie teraz pomyślę to wyjść z podziwu nie mogę nad tym wszystkim. Po moim nawróceniu ( dwa lata temu) moja babcia opowiedziała mi któregoś wieczoru, że od 13 lat odmawiała różaniec ( cały różaniec codziennie, mimo, że nie miała pojęcia o Matce Boże z Pompejów) w intencji mojego nawrócenia, jeździła do sanktuarium MB Kębelskiej z moim zdjęciem ( tak ze zdjęciem, co niektórym może wydać się śmieszne) i prosiła o błogosławieństwo dla mnie podczas specjalnych modlitw. Nie zniechęciła się, mimo, że tyle lat mijało i nic. Jak ją później zapytałam dlaczego się nie poddała to ze łzami w oczach powiedziała, że Matka Boża nie opuszcza swoich dzieci w potrzebie dlatego ona też chciała zrobić wszystko co mogła abym znowu mogła pojednać się z Bogiem. Teraz jestem jej za to bardzo wdzięczna. Nawet nie chce myśleć jakby wyglądało moje życie gdyby nie jej modlitwa i pomoc mojej ukochanej Mateczki.
Bądź dobrej myśli, rozmawiaj dużo z Bogiem- tak po swojemu, własnymi słowami. Jak trzeba to krzycz, płacz, wyżal Mu się ze wszystkiego co leży Ci na sercu...On zrozumie, sprawi, że i Ty zrozumiesz a także uleczy Twój ból. Może nie od razu, nie za tydzień, miesiąc ale zrobi to na pewno:) Bo jest Bogiem miłosiernym i kochającym.