Chcę modlić się za osoby żyjące w tzw związkach nieformalnych,bez sakramentów.Problem ten dotyczy bezpośrednio mojej rodziny,konkretnie moich córek ,ale jest to problem,który dotyczy wielu.Jako młode panienki ,po kolei ,każda poszły z domu za chłopakami.Bóg w odstawke.Mieszkały na stancjach razem z nimi.Dwie wyszły za mąż.Najstarsza trafiła na damskiego boksera.Ostatnio 2 lata temu przyszła z dziećmi pobita.Nigdy nie myślałem,że można zapomnieć pacierza,ale córka widząc,że się modlimy też wieczorem zaczęła się modlić z wnukami:w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego,amen.Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,na wieki wieków amen.Szok.Tak wyglądał jej pacierz.Dużo czasu trzeba było poświęcić,żeby wszystko wyprostować.Teraz co niedzielę chodzi do kościoła,modlą się wspólnie.Zięć też się nawrócił,to był warunek powrotu córki.Pozostałe dwie córki nadal żyją bez Boga.Najmłodsza mieszka z jakimś facetem bez ślubu,teraz tak wygodniej.Gdy najstarsza jeszcze mieszkała u nas,zaczęła szukać sobie drugiego partnera,no bo ten bił.Ale dała się przekonać,że to wbrew naszej wierze,że z Bogiem wszystko się ułoży,a przysięgi danej przed Jego majestatem łamać nie wolno.Dzisiaj jest już dobrze,za pozostałe córki modlę się każdego dnia,już 2 lata. Chcę,żeby modlić się za wszystkich,którzy cierpią z powodu trudnych związków,żeby wytrwali w Bogu,,dopóki śmierć...,, Jeżeli ktoś dołączy choćby z jedną zdrowaśką,będzie nas 2 ,a może więcej.