Wczoraj, odmawiając cześć bolesną z płaczem zawołałam 'Jezu, daj mi choć odrobinę wiary w cokolwiek. '. Nie umiem wytłumaczyć tego co się stało, ale nagle uwierzyłam, że to o co się modlę się spełni i realnie poczułam obecność Bożą. Poczułam, że do Pana Boga muszę czy może chcę bardzo zwracać się 'Tato' i rozmawiać z nim jak z ojcem. Doszłam do wniosku, że Bóg zabrał nam nasz związek, bo źle się z tym wszystkim obchodziliśmy. A teraz ja muszę się postarać, za nas dwoje i pokazać Tacie, se zasługuje na to i on mi zwróci to wszystko gdy będę gotowa, gdy mu pokaże się się wystarczająco postaralam.
Mam nadzieję, że to nie wytwór mojej głowy. Ze nie robię sobie głupich nadziei. Naprawdę w jednym momencie poczułam, że moja modlitwa ma realny sens. W końcu zrobiłam krok do przodu. To wielka łaska! Po ponad miesiącu wstąpiło we mnie życie. Nawet przykre wspomnienia, które powracają co chwilę sprawiają że mam więcej siły do wiary. Boże, mam nadzieję że to wszystko jest od Ciebie właśnie.
Dziękuję Ci Tato i Mamo!
Moja Tablica