Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Na poczatek chcialbym przeprosic wszystkich jako ze nie umiem tego wyrazic w slowa takze zdania moga wygladac jakby nie bylo sensu. Aczkolwiek wszystko rozchodzi sie o bardzo pesymistyczne/realistyczne podejscie do zycia. Odkad pamietam nigdy nie bylem wybredny i nie bylem tym ktory laknie po wiecej "cukierkow". Jakos zawsze wolalem zeby innym starczylo. Obecnie przez swoja glupote jestem w takim stanie ze nie wierze juz w nic, oprocz Boga. Wierze ze jest, ale nie wierze ze moze odmienic moje zycie chociaz wiem ze bardzo probowal. Jednym z przykladow jest dziewczyna gdzie Bog znajac moj realistyczny pesymizm wie ze ja nie wyjde z inicjatywa i nie podejde do niej. Jak sie okazuje niz z tad ni z owad to ona jest zakochana we mnie ale po dluzszym czasie sie rozstajemy z kilku powodow, w tym najwiekszy moj pessymizm ktory ona za wszelka cene chciala zmienic. Co ciekawe po pewnym czasie tez pewna osoba niewiadomo skad rozmawia ze mna normalnie na czacie, ale po paru dniach "przyjacielstwa" oznajmia mi ze przypadkowo byl na czacie gdzie byla moja dziewczyna bo pisala moja ksywe czy cos w tym stylu. Ta nieznana mi osoba namawia mnie zebym napisal do mojej bylej bo warto, wiec pisze i po miesiacu bycia ponownie razem ta osoba ni z ta ni owad znika z tego czatu i do dzisiaj nie mam z nim kontaktu. Niestety moje pesymistyczne podejscie z dnia na dzien sie powieksza i rozstajemy sie ponownie bo nie moge uwierzyc ze moge miec tak fantastyczna kobiete w zyciu. Wiec ogolnie piszac wiem ze Bog dzialal i wielkie dzieki za to, ale dowodzi to tego ze nawet Bog nie jest w stanie mi pomoc nawet jakby chcial. I teraz tutaj moje tak jakby pytanie gdyz jakos ciagnie mnie do odmawiania tej Nowenny jako ze chce trwac przy Bogu ale poprostu nie wierze ze cokolwiek poprosze w tej Nowennie sie spelni i "fizyczny przyklad" z dziewczyna jest dobrym dowodem na to. Ale okay, pomyslalem ze moze Bog nie chce zebym gromadzil cos fizycznego tylko zebym bogacil sie duchowo. A wiec postanowilem modlic sie zeby Bog zmienil moje pesymistyczne nastawienie jakos tak duchowo przez samego siebie tak jak naprzyklad osoby w czasie smierci klinicznej gdzie widza swiatlo itp itd ktore do nich przemawia i poucza, bo wyglada na to ze Bog chcial mnie zmienic przez ta dziewczyne ale jakos nie dalo rady. Ale koniec koncow, zamiast milej rozmowy we snie z Jezusem mialem koszmary po ktorych nie moglem spac i odpuscilem. Myslalem tez zeby modlic sie o smierc, ale czytajac troche o tej nowennie jak i ogolnie o modlitwie wszystko bedzie spelnione z wola Boga, i jakos watpie ze Bog mnie wyslucha jak moja intencja bedzie smierc, czyli kolejne rozczarowanie ktore jeszcze bardziej wciaga mnie w ten wir pesymizmu/realizmu. Wiec doszedlem do wniosku ze lepiej bedzie o nic nie prosic bo wtedy nie bedzie rozczarowania, ale czy nie bedzie to obraza dla Boga ze nie ufam? Poprostu nie chce urazic Boga i jednoczesnie nie chce zeby dawal kolejnych szans, bo jak widac po przykladzie z dziewczyna( nie jest to jedyny przyklad) tak czy inaczej to zepsuje zeby chociaz Bog jak to sie potocznie mowi " stawal na rzesach i probowal mi pomoc". Conajwyzej moge probowac modlic sie za czyjes intecje ale nie wiadomo czy wytrwam wiec jesli ktos ma jakas to niech napisze, bo ja w swoje odmienienie juz nie wierze, i nawet intencja w stylu " Boze prosze Cie zeby bylo gorzej, bo juz w lepsze nie wierze..." przeszla przez mysl.
Dziekuje wszytkim za przeczytanie i jeszcze raz przepraszam.
Z powazaniem,
Marcin