Loading...

Blog 2323

Zauważyłam kiedyś w jakimś kościele niewielką ulotkę dotyczącą Nowenny Pompejańskiej. Przeczytałam ją i doszłam do wniosku, że to wielki wysiłek odmawiać codziennie cztery różańce. Schowałam jednak tę ulotkę do szuflady. Po jakimś czasie usłyszałam diagnozę: nowotwór zapalny sutka w piersi lewej. Byłam w szoku, bo badałam się regularnie, a zachorowałam 3 miesiące po badaniach kontrolnych. Wszystko szło źle. Lekarz ginekolog nie rozpoznał choroby i tak zmarnowałam 3 miesiące cennego czasu. Potem kolejne badania diagnostyczne, a czas ucieka, nie mogłam doczekać się na jakieś markery potrzebne do chemioterapii, a pierś była w coraz gorszym stanie. Wtedy przypomniałam sobie o broszurce, przeczytałam, że Nowenna to modlitwa nie do odparcia. Zaczęłam się modlić, mimo osłabienia chemią jakoś dawałam radę. Po jakimś czasie usłyszałam pierwsze dobre wieści - chemia zaczęła działać. Przeżyłam najcięższy rok mojego życia, usunięto mi pierś i wszystkie węzły chłonne, musiałam przejść również radioterapię. Najważniejsze jednak jest to, że obecnie wyniki kontrolne są dobre. W tym trudnym okresie miałam też szczęście do ludzi. Wiele osób bardzo mnie wspierało, wdzięczna też jestem lekarzom i siostrom boromeuszkom w Mikołowie, gdzie miałam operację. Na koniec chcę jeszcze dodać, że psychicznie wytrzymałam to wszystko bez jednej tabletki uspokajającej. Odmówiłam trzy razy Nowennę i wierzę głęboko, że Matka Boża Pompejańska pomogła mi przejść przez to wszystko i wyrwała mnie od śmierci. Kilka dni temu obchodziłam swoje urodziny. Miały specyficzny "smak", bo ich po prostu doczekałam.

Dorota