Loading...

Blog Angie

Pierwsza Czcicielka Najświętszego Serca


Najświętsze Serce Pana Jezusa zaczęło bić i promieniować miłością ludzką i Boską w chwili, gdy Maryja Dziewica powiedziała do Archanioła Gabriela: "Niech mi się stanie według słowa twego". Wtedy też Niepokalane Serce Maryi stało się żywą świątynią, w której nieustannie składana jest cześć Boskiemu Sercu. "Maryja jest świątynią i miejscem odpoczynku Trójcy Przenajświętszej, gdzie Bóg przebywa we wspaniałości i chwale większej niż w jakimkolwiek innym przybytku świata, nie wyłączając stolicy Jego wyniesionej ponad cherubinów i serafinów" - pisze św. Ludwik o Maryi. Dlatego też Ona jako jedyna w pełni poznała tajemnicę miłości Najświętszego Serca Jezusa i w doskonały sposób była z Nim zjednoczona we wszystkich Jego poruszeniach, w myślach, uczuciach i boleściach. "Nazywamy Ją Królową Serca Jezusowego, ponieważ Ona stała się szafarką zasług i bogactw Serca Swego Syna".


Przenajświętsze Serce Jezusa i Maryi


Jan z Eudes (1601-1680) do tego stopnia podkreślał związek, który łączy kult Przenajświętszego Serca Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi, że mówił: "Przenajświętsze Serce Jezusa i Maryi" trzeba zwrócić uwagę, że mamy tu liczbę pojedynczą, to jakby jedno serce, co uwypukla ten głęboki związek, jaki istnieje pomiędzy tymi kultami. Dwa Nierozłączne Serca, tak zjednoczone, że nie można rozważać ich z osobna. Nie kocha naprawdę Przenajświętszego Serca Jezusa ten, kto nie kocha Niepokalanego Serca Maryi. Dlatego właśnie na rewersie powszechnie znanego Cudownego Medalika zostały wyryte dwa serca: Jezusa i Maryi. Pierwsze opasane koroną cierniową, a drugie przeszyte szpadą. We wspaniałej historii Kościoła nie zabrakło świętych, którzy za Maryją odznaczyli się szczególnym nabożeństwem do Boskiego Serca.


Objawienia dane św. Małgorzacie jako deska ratunku


"Zbawca pozwolił mi pojąć, że jedynie gorące pragnienie, by być miłowanym przez ludzi i aby dusze ratować z dróg zatracenia, na które całe ich rzesze pociąga szatan, skłania Go do objawienia im Swego Serca wraz ze wszystkimi skarbami Jego Bożej miłości, łask i miłosierdzia, uświęcenia i zbawienia, które się w Nim znajdują" - napisała św. Małgorzata i dalej stwierdziła - "To nabożeństwo jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jedynym ratunkiem w tych ostatnich czasach". Będzie jakby "odkupieniem miłosnym, oswobodzeniem ich z mocy księcia ciemności". 27 grudnia 1673 roku w trakcie pierwszego objawienia, jakie miała św. Małgorzata, Pan Jezus powiedział jej: "Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać tych płomieni gorejących, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie rozlać je za twoim pośrednictwem i wzbogacić ludzi swymi Bożymi skarbami... W Nim znajdą wszystko, czegokolwiek będzie im potrzeba dla uzdrowienia swych dusz z przepaści zguby". Podczas trzeciego objawienia Pan Jezus ukazał św. Małgorzacie jak wielka jest Jego miłość do ludzi i jak bardzo jest ona przez ludzi wzgardzona, żądał też wynagrodzenia: "...jeśliby Mnie w zamian choć trochę ukochano, to za nic bym sobie uważał wszystko, co wycierpiałem dla ludzi i pragnąłbym, o ile byłoby to możliwe, uczynić dla nich jeszcze więcej; lecz oni na wszystkie moje wysiłki czynienia im dobrze odpowiadają oziębłością i wzgardą". 16 czerwca 1675 roku kiedy Małgorzata modliła się przed Najświętszym Sakramentem, ukazał jej się Pan Jezus i powiedział: "Spójrz! Oto Serce, które tak bardzo ludzi ukochało i które niczego nie szczędziło, by się za nich poświęcić i wyczerpać się w objawach miłości, a jako nagrodę odbieram od większości ludzi tylko oziębłość, brak czci, pogardę i świętokradztwo w tym Sakramencie Miłości. Ale największy ból sprawia mi to, że serca szczególnie mi poświęcone w ten sposób ze mną postępują". "Dlatego żądam, by pierwszy piątek miesiąca po oktawie Bożego Ciała był szczególną uroczystością ku czci Serca mego, by w tym dniu zbliżano się do Stołu Pańskiego, by mi cześć składano celem wynagrodzenia tych wszystkich zniewag, które Serce me spotykają, gdy na ołtarzach przebywam. A ja ci powiadam, że Serce moje w obfitej mierze da odczuć swą miłość tym, którzy je czcią otoczą i którzy o to starać się będą, by i inni cześć mu oddawali".


Sposoby wynagradzania Sercu Jezusowemu


Pan Jezus podał kilka sposobów wynagradzania Jego Najświętszemu Sercu:
- częste przyjmowanie komunii św. w intencji wynagrodzenia, zwłaszcza w pierwsze piątki miesiąca. Ustanowienie święta ku czci Serca Jezusowego.
- Godzina święta - czyli modlitewne czuwanie w nocy z czwartku na piątek, aby towarzyszyć Jezusowi w Jego śmiertelnym smutku na Górze Oliwnej i wypraszać miłosierdzie dla grzeszników.
- oddawanie czci obrazowi Serca Jezusowego


Przenajświętsze Serce będzie zbawieniem świata


Nie możemy pozostawać niewdzięczni i obojętni wobec tego najwyższego przejawu dobroci i miłości. Musimy koniecznie zadośćuczynić Przenajświętszemu Sercu, odpowiedzieć na Jego apel i rozpowszechnić Jego kult. Nasz akt wynagradzający pozyska nam Miłosierdzie Boże i rozliczne łaski niezbędne do zbawienia ludzkości, tak dalekiej od Bożych Przykazań.


(tekst: http://www.pch24.pl/najswietsze-serce-pana-jezusa---nadzieja-i-zbawienie-dla-swiata,15366,i.html, zdjęcie: Philip Ralley, fineartamerica.com)




Jezus do s. Konsolaty: „Otóż, znalazłem duszę słabą, która z całkowitą ufnością powierzyła się mojemu nieskończonemu miłosierdziu. Jesteś nią ty, Konsolato, i dla ciebie zdziałam cuda, które przewyższą twoje wielkie pragnienia”.

Siostra Konsolata miała dary nadprzyrodzone, takie jak wizje i słowa Boże. Na małą drogę miłości została zdobyta poprzez lekturę „Dziejów duszy”. Tak o tym pisze: „W pewien letni poniedziałek 1924 roku jedna z przyjaciółek, Gina Richetto, poprosiła mnie, abym jej przechowała książkę, którą miała później odebrać. Otwieram książkę... są to „Dzieje duszy”. Po kolacji wchodzę na półpiętro wychodzące na sklep i tam, w świetle ulicznej lampy, zaczynam czytać życiorys św. Tereski. Podczas czytania ogarnia mnie nowe wzruszenie. Rozumiem, że to ja właśnie jestem tą duszą słabą, którą Pan znalazł: ‘(...) gdybyś cudem znalazł duszę słabszą, mniejszą od mojej itd.’. Tym jednak, co mnie nieodparcie pociąga, jest zaproszenie małych dusz, jest życie miłością, jest ‘Jezus, którego chciałabym tak bardzo kochać, kochać tak, jak nikt Go jeszcze nie kochał’. Wtedy moją duszę przeniknęło głębokie uczucie łagodnej słodyczy. Z twarzą ukrytą w dłoniach słucham Bożego wezwania, a ono daje się odczuć sercu, mocne i przynaglające”.

Był to głos łaski, który pobudzał s. Konsolatę (wówczas jeszcze Pierinę Betrone) do odrzucenia jakichkolwiek wątpliwości dotyczących powołania zakonnego, i wskazywał jej drogę, jaką ma przebyć: małą drogę miłości.

Siostra Konsolata z naciskiem mówi nam, że przez małe dusze nie należy rozumieć jedynie dusz niewinnych, ale także te, które przez miłość chcą wynagrodzić i odzyskać stracony czas. Do tych dusz zalicza samą siebie.

Jej szczególnym powołaniem było życie nieustannym aktem miłości. „W 1931 roku, w dzień Zesłania Ducha Świętego, podczas medytacji w chórze Jezus zażądał ode mnie przyrzeczenia. Przytaczam je: ‘O, Jezu, przyrzekam Ci i wierzę mocno, że mam iść drogą miłości. Zdaję się całkowicie na nią, ufam jej i przekreślając wszystkie poprzednie postanowienia, od dziś aż do ostatniego tchnienia, zawierzając Tobie, przyrzekam Ci żyć nieustanną miłością poprzez nieustanny akt miłości, wypełniając wszystko z miłością, niczego nie szukając, jak tylko miłości’”.

Konkretnym owocem Bożego orędzia skierowanego do s. Konsolaty było Dzieło „Najmniejszych”. Najmniejsze miały, tak jak s. Konsolata, żyć nieustannym aktem miłości. Najmniejsza droga miłości i związane z nią Dzieło Najmniejszych są praktyczną pomocą wskazaną przez Jezusa. Nieustanny akt miłości jest konkretnym owocem orędzia, jako że został przekazany i utrwalony w świecie. Istota nieustannego aktu miłości stała się racją nowego objawienia Serca Jezusowego; jest on zatem darem, jaki Jezus daje światu, a jego znaczenie w chwili obecnej nie może ujść niczyjej uwagi. Sam Jezus, zapowiedziawszy s. Konsolacie dobro, jakie z praktykowania nieustannego aktu miłości spłynie na świat, dodał: „W tym celu kazałem ci prosić każdego ranka, dla zasług mojej bolesnej Męki, o zwycięstwo w świecie, nie tylko miłosierdzia, ale także mojej miłości, zwłaszcza w duszach najmniejszych”. Miłosierdzie może przebaczyć, ale tylko Miłość może odnowić świat.

Fundament nauczania Jezusa kierowanego do s. Konsolaty może zawierać się w następujących trzech punktach:

1. trwanie w nieustannym akcie miłości ku Bogu (sercem);
2. „tak” wszystkim przez uśmiech, dostrzegając we wszystkich Jezusa i traktując ich jak Jezusa;
3. ”tak” wobec wszystkiego (wobec wszystkich Bożych żądań) z wdzięcznością.

Te trzy punkty znajdujemy streszczone w innej formule: „Nie trać ani jednego aktu miłości, ani jednego aktu miłosierdzia, ani jednej ofiary od jednej Komunii do drugiej.

Nieustanny akt miłości zamyka się w krótkim zdaniu: „JEZU, MARYJO, KOCHAM WAS, RATUJCIE DUSZE!”

***
W roku 1999 zamknięto proces informacyjny w sprawie s. Konsolaty i wysłano do Rzymu sprawę beatyfikacyjną.

Więcej o „najmniejszej drodze” można przeczytać w książce o. Lorenzo Sales „Orędzie miłości Serca Jezusa do świata”. Informacje można też uzyskać u sióstr Klarysek Kapucynek, które dysponują broszurami dotyczącymi „najmniejszej drogi”. Kontakt pod adresem:

Siostry Klaryski Kapucynki
ul. Ks. Kard. E. Dalbora 10
63-400 Ostrów Wlkp.
tel. 62 735 63 31
e-mail: kapucynkiostrow@poczta.onet.pl


Istnieje w dzisiejszym świecie tendencja do bagatelizowania osoby szatana, przedstawiania go jako nieszkodliwego wariata, zabawnego "diabełka" lub romantyczną, smutną postać upadłego, który tęskni za niebem. Jest też ogromna rzesza ludzi (nawet w samym Kościele, wśród duchowieństwa), która przeczy istnieniu szatana. Jest to bardzo niebezpieczna postawa, ponieważ nie wierząc w szatana, nie uznając jego wpływu, nie można się przed nim bronić.

Jest również postawa przeciwna ale równie niebezpieczna, równie zła i błędna. Mamy z nią do czynienia, gdy człowiek wszędzie widzi diabła, wszędzie widzi jego wpływ, wiele czasu poświęca na mówienie i myślenie o nim, doszukując się jego działania w każdym swoim upadku czy niepowodzeniu.
To nie jest postawa chrześcijańska! My chrześcijanie, którzy w Chrystusie zwyciężamy szatana, powinniśmy koncentrować się przede wszystkim na naszym Bogu i otrzymanych od Niego łaskach, by za nie nieustannie dziękować. Mamy kontemplować Boga a nie szatana. A, niestety, ciągłe mówienie o szatanie, jest kontemplowaniem złego ducha. I to go z pewnością cieszy, bo człowiek nie ma wtedy czasu dla Boga.

Poza tym szukanie we wszystkim wpływu szatana, jest łatwym usprawiedliwieniem własnej słabości, niedojrzałości czy błędów. Są trzy źródła pokus: własna pożądliwość, wpływy świata i na koniec działanie szatana.
Nie każdy upadek, to robota diabła. Czasem to po prostu nasza słabość, nasze zranienia, problemy ze stabilnością psychiczną czy relacjami z innymi ludźmi. Czasem jest to nasza zła wola, skłonność do złośliwości i kłótliwości. Czasem zbytnia podatność na uroki, jakie roztacza przed nami świat.

To jest forum maryjne. Chciałabym na nim częściej czytać o łaskach wyproszonych przez naszą ukochaną Matkę, o Jej działaniu w naszym życiu oraz więcej słów uwielbienia dla Boga, choćby za to, że dał nam kolejny dzień, zamiast czytać kolejne cytaty z wypowiedzi ojca kłamstwa oraz informacje o jego wpływach i działaniu.
Cytujmy raczej Słowo Boże lub słowa Maryi wypowiedziane np. podczas objawień w Fatimie.

Nie neguję tego, że ktoś może być w jakiś szczególniejszy sposób nękany przez złego ducha, bo to się zdarza, ale czy to znaczy, że zasługuje on (zły duch) na jakąś naszą szczególniejszą uwagę? Nie sądzę. Nie dawajmy mu satysfakcji z tego, że nasze myśli i rozmowy wokół niego się obracają. On istnieje, trzeba to przyjąć do wiadomości, a potem skupić się na wielbieniu Boga, który w swojej nieskończonej dobroci wybawia nas od niego, ratuje, wspiera w walce i pomaga zwyciężać.
Niech Bóg będzie w centrum naszych myśli, rozmów, spotkań z innymi ludźmi. Niech w naszych sercach rozbrzmiewa nieustanne "Magnificat". Nawet po upadku. Lepiej uwielbić Boga za to, że przez upadek uczy nas pokory oraz za to, że pomaga nam podnieść się; lepiej pośród trudności powiedzieć: "Dziękuję Boże, bądź wola Twoja!" (choć wiem, że nie jest to łatwe!) niż spędzić długie godziny na rozważaniu swojej słabości oraz wpływu szatana na nasz upadek lub obwinianiu go za wszystkie trudności, jakie w życiu nas spotykają.

Bądźmy nosicielami światła, a nie ciemności!
Już pierwsze wydanie „Apelu Miłości” [tytuł pierwszego wydania] spotkało się z serdecznym przyjęciem. Liczne tłumaczenia rozeszły się szybko - ludzkie serca zapragnęły z całą żarliwością odpowiedzieć na wołanie Serca Jezusa. O oddźwięku, jaki orędzie Boskiego Serca wywołało w sercach ludzi, mówią liczne listy pochodzące z bardzo różnych środowisk. Mówią także o łaskach, jakie często towarzyszyły czytaniu tej książki. Wszystko to potwierdza obietnicę Zbawiciela: „Słowa moje staną się światłem i życiem dla niezliczonych szeregów dusz. Obdarzę te słowa łaską szczególną, aby oświecały i przeobrażały dusze” (Pan Jezus do s. Józefy - 13 listopada 1923).

(fragment słowa wstępnego do "Wezwania do miłości", Wydawnictwo WAM)

*****
„Wzbudzał litość. Oblicze, ramiona, piersi pokryte śladami uderzeń i kurzem. Krew płynęła Mu z głowy…” Nie takich obrazów Pana Jezusa spodziewamy się, sięgając po opisy objawień. W wyobrażeniu większości z nas Chrystus ukazujący się człowiekowi przybywa w królewskim majestacie i słowa, że wyglądał jak „ubogi proszący o jałmużnę miłości”, stoją w sprzeczności z naszymi oczekiwaniami.

Książka „Wezwanie do miłości” to zapis objawień Pana Jezusa siostrze Józefie Menendez - zakonnicy ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa (Sacre Coeur). Urodziła się w Madrycie 1890 roku. Boże powołanie: „Chcę, żebyś całkowicie do Mnie należała” usłyszała już w wieku 11 lat, przystępując do Pierwszej Komunii Świętej. Jednakże życie pokrzyżowało jej plany. Przeciwności losu i, jak sama często podkreślała, jej słabość sprawiły, że trzykrotnie podejmowała próby wstąpienia do zakonu. Ostatecznie w wieku 29 lat rozpoczęła nowicjat w Zgromadzeniu Sacre Coeur w Poitiers we Francji i tam złożyła śluby. Jej życie zakonne trwało niecałe cztery lata. Zmarła w 1923 roku.

Zawsze uważała się za osobę słabą i nic nie znaczącą. Najbardziej pragnęła nie zauważana przez nikogo wypełniać swoje obowiązki. Bóg miał jednak wobec niej inne plany: „Świat nie zna Miłosierdzia Mego Serca! Chcę się tobą posłużyć, aby je dać poznać.” W swym krótkim życiu zakonnym stała się narzędziem Zbawiciela, który właśnie jej powierzył Tajemnicę Swego Serca. „Wezwanie do miłości” to zapis objawionego siostrze Józefie Orędzia Miłości i Miłosierdzia Chrystusa, które polecił jej rozpowszechniać: „Miłości szukam. (…) Moje Serce dlatego jest zranione, ponieważ często zamiast miłości doznaję oziębłości. Dajcie Mi miłość, dajcie Mi dusze! Łączcie wasze czynności z Moim Sercem. Trwajcie ze Mną, bo Ja zawsze jestem z wami. Ja jestem Miłością samą i pragnę jedynie miłości. Gdyby dusze wiedziały, jak czekam na nie, pełen miłosierdzia! Jestem Miłością nad miłościami! Tylko przebaczanie sprawia Mi ulgę!”

W opisanych w książce objawieniach Chrystus mówi wiele o swoim Miłosierdziu i Miłości do ludzi. A zwłaszcza tych zagubionych i grzesznych: „To nie grzech najbardziej rani moje Serce, ale fakt, że po popełnieniu grzechu nie szukają w Nim ucieczki”. Szczególnie troszczy się też o dusze Jemu poświęcone – kapłanów, zakonników, misjonarzy. Dlatego dyktuje siostrze Józefie modlitwę za nich, którą poleca odmawiać codziennie.

„Wezwanie do miłości” to książka budząca niepokój, zmuszająca czytelnika do zastanowienia się nad swoją wiarą. Zapiski siostry Menendez to wyznanie Chrystusa, który opowiada człowiekowi o swojej miłości do niego. Przedstawiony tu Bóg nie jest władczy i majestatyczny, to Bóg cierpiący i w tym cierpieniu szukający bliskości ze swoim stworzeniem, to Bóg potrzebujący nas, naszej ludzkiej ułomnej miłości i współczucia. Bóg jawiący się jako nieogarniona potęga i wszechmoc, a zarazem rezygnujący z tego, aby przyjść do nas jako zraniony człowiek i błagać o pocieszenie i modlitwę.

I choć książka nie jest łatwa w odbiorze, urzeka i pociąga. Bo mówi o tym, że każdy z nas może być głosicielem Bożej Miłości i Miłosierdzia. Bo Chrystus powiedział: ” Ja nie patrzę na czyny, ale na intencję. Najmniejsza rzecz uczyniona z miłości zyskuje tyle zasług i przynosi Mi tyle pociechy! Szukam jedynie miłości, proszę jedynie o miłość!”

(tekst: Iwona Kubiś; źródło: siostry-sc.pl)

Jezus mówi do duszy:

   Dlaczego zamartwiacie się, niepokoicie? Zostawcie Mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij. Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach, gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie się nieść prądowi mojej łaski, zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości niby od pokusy. Oprzyjcie się na Mnie, wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.

   A kiedy muszę wprowadzić was w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myśli, wasze dręczące myśli i wola, by za wszelką cenę, samemu zaradzić temu, co was trapi.

   Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do Mnie mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się, aby je otrzymać; posiadacie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem się Mnie. W cierpieniu modlicie się, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie... Nie zwracacie się do mnie, ale chcecie, bym Ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze Nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej mojej potrzebie; przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie o tym, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego.

   Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem: „Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiążę najtrudniejsze sytuacje. Widzisz, że dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać? Nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz i nawet kiedy będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: „Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencję miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniecie oczy.

   Nie możecie spać, wszystko chcecie oceniać, wszystkiego dociec, o wszystkim myśleć i w ten sposób zawierzacie siłom ludzkim albo – gorzej – ufacie tylko interwencji człowieka. To jest to, co stoi na przeszkodzie moim słowom i memu przybyciu. Och! Jakże pragnę tego waszego zawierzenia, by móc wam wyświadczać dobrodziejstwa i jakże smucę się widząc was wzburzonymi.

   Szatan właśnie do tego zmierza: aby was podburzyć, by ukryć was przed moim działaniem i rzucić na pastwę ludzkich poczynań. Przeto ufajcie tylko Mnie, oprzyjcie się na Mnie, zawierzcie Mnie we wszystkim. Czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie, a nie proporcjonalnie do waszych trosk.

   Kiedy znajdujecie się w całkowitym ubóstwie, wylewam skarby moich łask. Jeżeli macie swoje zasoby, nawet niewielkie lub staracie się o nie, pozostajecie w naturalnym obszarze, a zatem podążacie za naturalnym biegiem rzeczy, któremu często przeszkadza szatan. Żaden człowiek logicznie rozumujący nie czynił cudów, nawet wśród świętych. Na sposób boski działa ten, kto zawierza Bogu.

   Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość.

(Sługa Boży ks.  Dolindo Ruotolo)

Strony: 1 2 »